Alpejskie czterotysięczniki - Richard Goedeke - ebook + książka

Alpejskie czterotysięczniki ebook

Richard Goedeke

0,0
59,00 zł

-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

„Czterotysięczniki” są skierowane przede wszystkim do kolekcjonerów najwyższych wierzchołków Alp. Z tego powodu autor najczęściej ogranicza się do podania opisu jednej, najprostszej drogi wejściowej, odstępując od tej zasady tylko przy największych szczytach. W wielu rozdziałach krótko wspominane są także co ważniejsze drogi wspinaczkowe oraz trasa wejścia pierwszych zdobywców, przeważnie zresztą stanowiąca dzisiejszą klasyczną drogę.

Przewodnik Goedeke miał w języku niemieckim dziesięć wydań, jest bardzo popularny wśród alpinistów i turystów zachodnioeuropejskich. Czy jednak w Polsce znajdzie się równie wielu „kolekcjonerów czterotysięczników”? Jeśli nawet nie ma ich jeszcze, ta książka może ich stworzyć – z jednej strony ukazuje wspaniałość i ogrom tych gór, z drugiej pokazuje, jak w najprostszy sposób je zdobyć. Najprostsza droga nie musi być oczywiście całkiem łatwa – Goedeke przy każdym szczycie podaje trudności i wymienia zagrożenia czekające wspinaczy. Jest tych zagrożeń z jednej strony coraz więcej, z racji topnienia lodowców i erozji skał w wyniku ocieplenia klimatu, z drugiej jednak strony rozwój infrastruktury turystycznej sprawia, że w wypadku niektórych czterotysięczników trudno nawet mówić o trudnościach. Autor ubolewa nad jednym i nad drugim, a że na pierwsze nie bardzo może poradzić, zwraca polemiczne ostrze przeciw kolejkom gondolowym, tunelom wierconym na wysokości ponad 3000 m czy kompleksom narciarskim. Z pasją występuje przeciw niszczeniu środowiska naturalnego Alp. Te fragmenty, za sprawą ostrego pióra Goedeke, mają nie tylko publicystyczne, lecz także literackie walory. Epicki rozmach pojawia się też we wprowadzeniach do rozdziałów poświęconym „najwyższym z najwyższych” oraz w miejscach przywołujących najwybitniejsze osiągnięcia z historii alpinizmu. Żywy, ekspresyjny język tych fragmentów stanowi nieoczekiwaną zaletę tego kieszonkowego przewodnika. W opisach dróg, przeciwnie, styl autora cechuje zwięzłość i prostota.

Największą może zaletą przewodnika Goedeke są piękne zdjęcia, załączone do większości opisów. Dzięki temu ta mała, kieszonkowa książeczka cieszy oko, a tym, którzy oglądają ją w ciepłym fotelu przy kominku, daje przedsmak alpejskich przeżyć i wyobrażenie o pięknie wspinaczek w krainie wiecznego śniegu. Zresztą, nie można zostać w fotelu – wieczny śnieg nie jest taki znów wieczny, a całych Alp nie przykryje się folią PCV, czego ostatnio próbują Szwajcarzy. Nie ma wiele czasu na „kolekcjonowanie”. Trzeba czym prędzej ruszać na lodowce, póki jeszcze są. Oczywiście z książeczką Goedekego w kieszeni.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 286

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Tytuł oryginału:

4000er. Tourenführer Die Normalrouten auf alle Viertausender der Alpen.

Przekład z języka niemieckiego:

Anna Chlebicka, Maria Kosowska, Krzysztof Smólski, Ewa Tomaszewska

Zdjęcia: Richard Goedeke

Zdjęcie na I stronie okładki:

Richard Goedeke. Matterhorn od północy

Zdjęcia na IV stronie okładki:

Richard Goedeke. Na grani Arben.

Richard Goedeke. Na Obergabelhornie.

Zdjęcie na stronach 2 i 3:

Richard Goedeke. Monte Rosa. Atak na „Satteltole”. Po prawej u góry siodło w zachodniej grani Dufourspitze.

Szkice mapek: Eckehard Radehose

Autor i wydawcy dołożyli wszelkich starań, aby opisy tras wiernie odpowiadały rzeczywistości. Przechodzenie tras opisanych w przewodniku odbywa się jednak na własne ryzyko i Autor ani wydawcy nie biorą odpowiedzialności za ewentualne wypadki związane z używaniem przewodnika.

Copyright © for German Edition by Bruckman Verlag GmbH, 2012

Copyright © for Polish Edition by Przemysław Chlebicki, 2014

Wydanie II

Warszawa 2014

ISBN 978-83-7136-161-6

Wydawnictwo Sklepu Podróżnika

Sklep Podróżnika

02-320 Warszawa, ul. Grójecka 46/50, tel. 22 658 46 26

[email protected]

www.sp.com.pl

Redakcja: Joanna Duraj

Współpraca redakcyjna: Elżbieta Antosik, Janusz Poręba

Projekt okładki: Igor Browiński

Plik ePub przygotowała firma eLib.pl

al. Szucha 8, 00-582 Warszawa

e-mail: [email protected]

www.eLib.pl

UWAGI DO WYDANIA POLSKIEGO

Od pierwszego polskiego wydania tej książki minęło kilka lat. Chociaż w skali czasu istnienia Alp jest to zaledwie chwila, dużo się od tego czasu zmieniło, toteż i nasz przewodnik nie mógł pozostać bez zmian. Ze względu na coraz szybsze topnienie alpejskich lodowców część dróg opisanych w pierwszym wydaniu stała się trudna lub niemożliwa do przejścia. Opisy tych dróg zostały zastąpione nowymi, zgodnie z najnowszym wydaniem niemieckiego oryginału. Zaktualizowano też opisy niektórych innych dróg, wprowadzono zmiany na mapkach i poprawiono dane schronisk. Ponadto pojawiło się kilka nowych zdjęć i usunięte zostały pewne błędy i pomyłki, które wkradły się do pierwszego wydania.

*

Lista alpejskich czterotysięczników w ciągu lat ulegała zmianom, niełatwo bowiem określić jest kryteria, według których dany wierzchołek powinien być liczony jako odrębny czterotysięczny szczyt, a nie na przykład jako przedwierzchołek czy uwypuklenie grani. Autor niniejszego przewodnika konsekwentnie starał się trzymać oficjalnej listy czterotysięczników utworzonej przez UIAA, międzynarodowe stowarzyszenie związków alpinistycznych. Jednak w niektórych przypadkach odstępuje od tej reguły, po raz kolejny poświadczając, że każda klasyfikacja jest nieco sztuczna i siłą rzeczy subiektywna. Dla zaspokojenia ciekawości czytelnika przedstawiamy kryteria, według których UIAA tworzyło swoją listę czterotysięczników, autor nigdzie bowiem o nich explicite nie pisze.

Kryteria te są zasadniczo trzy. Pierwsze, topograficzne, dotyczy różnicy wysokości pomiędzy wierzchołkiem a najwyższą sąsiadującą z nim szczerbiną lub przełęczą (w polskim tekście różnica ta określana jest skrótowo jako głębokość szczerbiny). Aby szczyt został uznany za samodzielny wierzchołek, różnica ta powinna wynosić minimum 30 m. Drugie kryterium, morfologiczne, opiera się na ocenie wyglądu wierzchołka i stosuje się do przedwierzchołków, ramion, czy kopuł na grani. Ostatnie wreszcie kryterium, alpinistyczne, określa znaczenie danego wierzchołka jako celu alpinistycznego, biorąc pod uwagę historię jego zdobywania, trudność dróg nań prowadzących i wreszcie jego popularność. W zasadzie wszystkie wierzchołki, które spełniają pierwsze kryterium, trafiły na listę czterotysięczników UIAA; są na niej jednak również wierzchołki, które spełniają jedynie kryterium drugie i trzecie (np. Mont Blanc de Courmayeur czy Wielki Filar Narożny – Grand Pilier d’Angle).

Kilka uwag należy się stosowanemu w polskim przekładzie nazewnictwu. W zasadzie nazwy topograficzne pozostawiono w oryginalnym brzmieniu, zaznaczając przy tym, o jakiej formie geomorfologicznej jest mowa. Tak więc spotkamy w tekście sformułowania typu „przełęcz Col du Brenva” czy „jezioro Schwarzsee”, zawierające słowo „przełęcz” czy „jezioro” zarówno w polskim, jak i w obcym języku. Pozostawienie nazw w całości wydaje się jednak sensowne z tego względu, że ułatwia zrozumienie opisów, a także ewentualne korzystanie z obcojęzycznych map i przewodników. Zasady tej nie stosowano w przypadku nazw szczytów (w tym przypadku nazwy oryginalnej na ogół nie poprzedzano słowem „szczyt”), grani, lodowców (tutaj konsekwentnie obcojęzyczny człon nazwy oznaczający „lodowiec” zastępowano słowem polskim) oraz w przypadku nazw, dla których istnieją powszechnie przyjęte polskie odpowiedniki (np. „Wielki Filar Narożny”). Czytelnikom mniej obeznanym ze wspinaczkowym żargonem należy się ponadto wyjaśnienie, czym różni się droga normalna od drogi klasycznej. Drogi klasyczne to drogi, którymi poprowadzone zostały pierwsze wejścia, niekoniecznie najprostsze, a czasem wręcz bardzo wymagające. Drogi normalne zaś to drogi najbardziej popularne, z reguły najłatwiejsze i możliwie bezpieczne. Oczywiście nierzadko zdarza się, że droga normalna przebiega wzdłuż jakiejś drogi klasycznej na dany szczyt. Czytelnikom przywiązanym do tradycyjnego nazewnictwa stosowanego w polskiej literaturze górskiej należy się ponadto jeszcze jedno wyjaśnienie terminologiczne. Określenie „droga normalna” nie bywa wprawdzie spotykane w literaturze tatrzańskiej, lecz jest rozpowszechnione we wszystkich językach krajów alpejskich. „Voie normale”, „Normalweg”, „Via normale” – wszystkie te nazwy używane są w odniesieniu do najbardziej popularnych, najprostszych i na ogół najbezpieczniejszych dróg wiodących na dany szczyt alpejski. Stąd pozwoliliśmy sobie na użycie adekwatnego terminu również w polskim przekładzie „Czterotysięczników”.

Po przewodnik ten warto sięgnąć choćby dla przekonania się, jak bardzo zróżnicowane są alpejskie czterotysięczniki i jak wiele różnych wrażeń mogą zaoferować swym zdobywcom. Są wśród nich szczyty, na które wejdą tylko nieliczni z nas; są i takie, które dostępne są niemal dla każdego sprawnego miłośnika gór. Subiektywne odautorskie komentarze, dające niekiedy wyraz sympatii bądź antypatii autora do poszczególnych szczytów, absolutnie nie powinny budzić w nas konkretnego nastawienia, bo przecież zdobywanie gór jest dla każdego przeżyciem całkowicie indywidualnym.

Mamy nadzieję, że przewodnik ten przysłuży się wszystkim, którzy marzą o poznaniu alpejskich olbrzymów. Wszystkim czytelnikom życzymy wielu pięknych alpinistycznych wrażeń i szczęśliwych powrotów z gór.

Wydawcy

WSTĘP

Alpejskie czterotysięczniki są wspaniałe – wysokie, zimne i dzikie. Choć mierzone w metrach wyglądają skromnie w porównaniu z wielkimi górami na innych kontynentach, to w odróżnieniu od wielu wyższych szczytów w Himalajach czy Andach wznoszą się ponad granicę wiecznego śniegu. W przeciwieństwie do Andów czy Himalajów, Alpy leżą na tyle blisko, że dotarcie do nich nie wiąże się z długimi podróżami samolotem, wysokimi wydatkami ani kilkutygodniową rezygnacją z normalnego życia zawodowego czy rodzinnego. Nic więc dziwnego, że wielu ludzi zdobywa i kolekcjonuje alpejskie czterotysięczniki.

Na tych szczytach nawet drogi normalne stanowią poważne wyzwanie. Są to na ogół drogi poprowadzone w sposób najbardziej logiczny, w związku z czym to po nich najczęściej przebiegały trasy pierwszych wejść. Stanowią one tym samym kawałek klasycznej historii alpinizmu. Świadomość tego faktu nadaje dodatkowy wymiar przeżyciom związanym z naszymi obecnymi wspinaczkami. Choć drogi te są odwiedzane przez licznych wspinaczy, to w zależności od pory roku i zmieniających się warunków atmosferycznych każdą z nich można ujrzeć w zupełnie nowym świetle i mieć wrażenie, że jest to zupełnie inna trasa, zaskakująca coraz to nowymi wyzwaniami. Niekiedy konieczna bywa zmiana wybranej drogi, co jest charakterystyczne dla wspinaczki na tak wysokie szczyty. Dlatego tradycyjne drogi nadal przyciągają nawet tych wspinaczy, którzy przywykli do znacznie większych trudności.

Po co wydawać przewodnik taki jak ten? Jest przecież tak wiele przewodników, inny dla każdej grupy ludzi chodzących po górach i inny dla każdej grupy gór. Mamy piękne, grube książki w dużym formacie, z wieloma kolorowymi zdjęciami, na błyszczącym papierze wysokiej jakości. Są one jednak zbyt ciężkie i nieporęczne, by wziąć je ze sobą na wysokogórską wyprawę. Z tego właśnie powodu taka kieszonkowa książeczka może okazać się przydatna.

Dlatego też pominięto tu mądre podręcznikowe informacje. Należy oczywiście być świadomym tego, jak ważna jest technika alpinistyczna, kondycja i aklimatyzacja. Należy wiedzieć, w jaki sposób zdobyć potrzebne umiejętności. Trzeba też pamiętać, że o powodzeniu wyprawy decydują odpowiednia pogoda i korzystne warunki, a dobre wyposażenie, wystarczająca ilość pożywienia i sprzęt do jego podgrzania to prawdziwe ubezpieczenie na życie. Sądzimy jednak, że kolekcjonerzy – i kolekcjonerki – najwyższych szczytów Alp zdobędą takie informacje przed wyprawą. W przeciwnym razie nie zaszliby daleko ze swoją pasją zdobywania kolejnych czterotysięczników.

Zestaw informacji został podany w taki sposób, że nie wymaga żadnej innej dokumentacji poza wskazanymi, dokładnymi mapami. Podajemy również informacje, jak przy pomocy publicznych środków komunikacji dotrzeć do punktów wyjścia w trasę. Taki dojazd jest jak wiadomo bardziej przyjazny dla środowiska niż podróż samochodem.

Występujący coraz częściej brak śniegu oraz postępujące topnienie lodowców w wielu miejscach doprowadziły do zmian. Powoduje to przejściowe zablokowanie niektórych tras. Większość dotychczasowych dróg nie zmieniła się istotnie, ale obecnie bardziej niż niegdyś przy planowaniu wypraw wskazane jest zasięganie informacji na temat aktualnych warunków panujących na drodze (na przykład telefonicznie). Na drogi lodowe dobrze wybierać się w okresie wczesnego lata, gdy mniejsze jest zagrożenie lawinami, szczelinami czy obrywami seraków.

Przewodnik ten powstał w oparciu o doświadczenie i wiedzę wspinaczy, zdobyte na przestrzeni dziesiątek lat spędzonych w tych górach. Tak więc podziękowania kieruję przede wszystkim do: Heinricha Baureggera, Gotlindy Blechschmidt, Hartmuta Eberleina, Klausa-Jürgena Grana, Axela Hake, Andreasa Hartmanna, Sigurda Herbsta, Susanne Hornburg, Christiana Junglewitza, Markusa Kocha, Jürgena Koziola, Jutty Kühlmeyer, Joachima Linde, Helmuta Krämera, Matthiasa Rotha, Barbary Spies, Hansa Steinbichlera, Thomasa Stephana i Petry Weiss. W nowym wydaniu uwzględniono wierzchołki znajdujące się na nowej liście czterotysięczników alpejskich UIAA. Jeżeli w polskiej edycji tego przewodnika będą błędy lub jeśli zmiany na trasach wejściowych powodują powstanie innych dróg wspinaczkowych, byłbym wdzięczny za informacje, które pomogą w korekcie kolejnych wydań. Wszystkim korzystającym z tego przewodnika życzę dużo radości na drogach ku szczytom i szczęśliwego powrotu.

Richard Goedeke

WSKAZÓWKI TECHNICZNE

Każdy rozdział zawiera część poświęconą określeniu całkowitych trudności trasy, związanych nie tylko z samą wspinaczką, ale również z długością trasy, jakością skały, wysokością szczytu i czyhającymi po drodze niebezpieczeństwami.

Aby uniknąć nieporozumień, przy oznaczaniu skali trudności wykorzystuje się francuskie skróty zwyczajowo stosowane w Alpach Zachodnich:

F

facile

łatwy

PD

peu difficile

nieco trudny

AD

assez difficile

dość trudny

D

difficile

trudny

TD

très difficile

bardzo trudny

ED

extrêmement difficile

nadzwyczaj trudny

Następnie wymienia się trudności związane ze wspinaczką skalną według skali UIAA (np. III+) oraz maksymalną stromiznę drogi w stopniach (np. 50°) przy drogach śnieżnych i lodowych[1]. Wiadomo, że przy zaśnieżeniu i zalodzeniu poziom trudności wspinaczki skalnej może się gwałtownie zmienić. Ogromne znaczenie ma także to, czy na śniegu i lodzie występują bądź nie występują dobrze odciśnięte ślady.

Pod pojęciem „niebezpieczeństwa” rozumiane są zagrożenia obiektywne. Każdy może jednak bardzo łatwo stracić życie na trasach obiektywnie bezpiecznych, jeżeli źle oceni pogodę, własną wytrzymałość lub gdy ma byle jakie wyposażenie. Poniżej podano informacje dotyczące trudnych sytuacji i ratownictwa górskiego.

Terminy „prawo” i „lewo” używane są w opisach w odniesieniu do zasadniczego kierunku danej trasy.

Przy redagowaniu opisów zakładano, że przewodnik ma służyć jedynie jako pomoc w ogólnej orientacji, nie może natomiast być traktowany jako powszechnie obowiązująca, szczegółowa instrukcja. W wysokich górach, w zależności od – często nagłych – zmian warunków atmosferycznych, wspinacz może być narażony na takie niebezpieczeństwa jak lawiny skalne i lodowe, obrywy skał, czy otwierające się szczeliny. Dlatego trafne wyczucie, gdzie w danych warunkach najlepiej damy sobie radę, pozostanie zawsze najważniejszym zadaniem dla wszystkich wspinających się. Ale ile rozkoszy daje możliwość podjęcia decyzji w takiej sytuacji! Do takich decyzji należy również ta o powrocie we właściwym czasie. Góry będą czekać na nasze dalsze próby. Gdybyśmy jednak mimo całej przezorności znaleźli się w krytycznym położeniu, należy niezwłocznie wezwać pomoc.

Sygnalizacja wzywania pomocy w Alpach

Widoczny lub słyszalny znak, powtarzany sześciokrotnie w ciągu minuty.

Odpowiedź potwierdzająca zrozumienie: znak powtarzany trzykrotnie w ciągu minuty.

Do śmigłowca: uniesienie jednego z ramion: NIE „Nie lądować. Niczego nie potrzebujemy”.

Wzniesienie obu ramion: TAK „Pomocy! Prosimy o lądowanie!”[2].

Wskazówki przy powietrznym ratownictwie górskim

1. Do lądowania helikoptera niezbędny jest płaski obszar wielkości 30 na 30 m, w okolicy, w promieniu 100 m, nie może być żadnych przeszkód.

2. Przed lądowaniem należy usunąć przedmioty, które mogłyby zostać porwane przez strumień powietrza wywołany wirnikiem nadlatującego helikoptera.

3. Nadlatujący helikopter ustawiany jest tyłem do wiatru przez jedną osobę, stojącą w pozycji „tak” (oba ramiona wysoko wyciągnięte).

4. Do helikoptera, który już wylądował, można się zbliżyć jedynie od przodu i na znak pilota.

Alarm: Ogólnoeuropejski numer alarmowy 112, we Włoszech 114. Szwajcarskie Lotnicze Pogotowie Ratunkowe REGA tel. 1414 (w Szwajcarii), +41 333 333 333 (z zagranicy).

Przy zgłaszaniu wypadku ważne są następujące dane: nazwisko, miejsce przebywania, numer telefonu, kiedy i co się stało, rodzaj zranienia/choroby, dokładne miejsce wydarzenia (współrzędne), stan pogodowy i ewentualne przeszkody na terenie wypadku (np. kable, przewody).

Wszystkim darczyńcom Szwajcarskiego Lotniczego Pogotowia Ratunkowego REGA gwarantuje się w Szwajcarii bezpłatną pomoc (Szwajcarskie Lotnicze Pogotowie Ratunkowe, Rega, Rega-Center, Postfach 1414, CH-8058 Zürich-Flughafen, tel. +41 1 654 33 11, www.rega.ch. Informacja dla darczyńców: tel. +41 844 834 844, e-mail: [email protected]; niewielka składka roczna).

Skróty:

LKS

mapa Szwajcarii (Landeskarte der Schweiz)

IGN

Institute Géographique National

IGC

Instituto Geografico Centrale

UIAA

Union Internationale des Associations d’Alpinisme

m

metr

mH

przewyższenie w metrach

pn., płd. itd.

strony świata

orogr.

orograficzny, zgodny z kierunkiem spadku

godz.

przeciętny czas przejścia w godzinach

SAC/CAF/CAI

Szwajcarski/Francuski/Włoski Klub Alpejski

AACZ

Akademischer Alpen-Club Zürich

tel.

nr telefonu (bez gwarancji)

schr.

schronisko

przeł.

przełęcz

Grañ Spalla w lecie (lipiec 2006), widok ze szczytu Piz Bernina

[1] W przypadku niektórych dróg podana jest także trudność wspinaczki hakowej w skali A1 – A5 (przyp. red.)

[2] Dla pilota śmigłowca sygnałem wzywania pomocy jest uniesienie obydwu rąk w górę mniej więcej pod kątem 45°, tak aby sylwetka wzywającego pomocy przypominała literę Y („Yes”). Analogicznie „Nie” symbolizuje uniesienie prawej ręki i opuszczenie lewej, co ma oznaczać literę N („No”) (przyp. red.)

WIELKIE SAMOTNE SZCZYTY

Obok trzech najwyższych łańcuchów górskich, obejmujących większość szczytów wznoszących się powyżej 4000 m, w Alpach znajdują się trzy niższe masywy, w których jedynie najwyższe wzniesienia osiągają taką wysokość. Masywy te są za to w znacznym stopniu samodzielne. Wszystkie trzy, poprzez swój oryginalny charakter i kształt, są dowodem na to, że przy wyborze wspinaczkowych celów niemądrze jest kierować się jedynie wysokością szczytów.

Piz Bernina, 4049 m

PD+

Trudności: PD+. Większa część drogi prowadzi przez lodowiec, na grani szczytowej wspinaczka z miejscami III i dłuższymi odcinkami II. W skale stałe haki do asekuracji i zjazdów, ale nie ma poręczówek.

Wysiłek: Dojście do schr. Marco e Rosa ze schr. Diavolezza 1050 mH (5 – 6 godz.), z Morteratsch przez schr. Bovalhütte 600 +1100 mH (2 – 3 + 4 – 6 godz.), z Franscia przez schr. Marinelli 1250 + 1000 mH (4 + 3 – 4 godz.). Wejście na szczyt 500 mH (2 godz.) ze schr. Marco e Rosa.

Niebezpieczeństwa: Przy wszystkich podejściach na lodowiec w kierunku przeł. Fuorcla Crast’ Agüzza, szczególnie od strony północnej, niebezpieczeństwo stanowią duże szczeliny. Czasami możliwe jest wystąpienie lawin. Najmniej niebezpieczne jest wejście od strony schr. Diavolezza. Na wąskiej grani szczytowej należy uważać na osuwające się nawisy śnieżne. W przypadku dużej liczby osób na szlaku należy zachować dyscyplinę oraz przezorność przy spotykaniu i wymijaniu się, co jest szczególnie istotne przy podejściu na popularną grań Bianco (Biancograt). Na lodowcu Morteratsch, przy słabej widoczności i nieprzetartym szlaku, pojawiają się znaczne problemy z orientacją. Podczas złej pogody zejście ze schr. Marco e Rosa szybko staje się nieprzyjemne. Jest to związane zarówno ze stalowymi linami po włoskiej stronie, powodującymi niebezpieczeństwo w trakcie burzy, jak i z ryzykiem wpadnięcia do szczeliny lodowca po stronie północnej. To ostatnie zagrożenie wzrasta w przypadku świeżych opadów śniegu.

Wrażenia: Najwyższy szczyt Alp Wschodnich, wspaniały widok na masyw Berniny.

Rozciągnięte wzdłuż uderzająco prostej doliny Engadyny Alpy Retyckie przekraczają magiczną wysokość 4000 metrów błyszczącym lodem wierzchołkiem Piz Bernina. Walter Flaig nazwał te góry „Festsaal der Alpen”, czyli „salą balową Alp”. Czy jest to najbardziej na wschód wysunięta grupa Alp Zachodnich, czy też najdalej na zachodzie położona grupa Alp Wschodnich, pozostaje w sferze jałowych dyskusji. Równie niewiele znaczy stwierdzenie, że Piz Bernina jest jedynym czterotysięcznikiem na wschód od dolin Renu i Engadyny. Istotne jest to, że ten wspaniały masyw górski na granicy między Szwajcarią a Włochami, za sprawą swego ogromu i eleganckich linii tworzy jedną z najbardziej udanych kompozycji przyrody w pofałdowanym łańcuchu Alp.

Jako pierwszy osiągnął ten szczyt w 1850 r. szwajcarski geodeta Johann Coaz wraz z braćmi Jonem i Lorenzem Tscharnerami. Pokonali oni długi lodowiec Morteratsch, dotarli na przeł. Fuorcla Crast’ Agüzza i stamtąd południową granią doszli na wierzchołek. Bardzo ceniona przez turystów grań Bianco (Biancograt; w języku retoromańskim Crast’Alva) prowadzi na wierzchołek od strony północnej. Pierwszy raz przeszli tą drogą w 1876 r. szwajcarscy przewodnicy Johann Jaun i Caspar Maurer wraz z Francuzem Henrim Cordierem i Anglikiem Thomasem Middlemorem.

Mapy: LKS 1: 25 000, nr 1277 Piz Bernina, LKS 1: 50 000, nr 5013 Engadin’Ota, LKS 1: 100 000, nr 44 maloja.

Dojazd: Pociągiem przez Zürich – Chur – St.Moritz lub samochodem przez długą dolinę Engadyny do Pontresiny (1805 m; miejscowość turystyczna odwiedzana latem i zimą, znajduje się tu również schronisko młodzieżowe, tel. 081 838 83 00) oraz koleją bernińską do Hotelu Morteratsch (1896 m; 6 km od Pontresiny); stacja kolejki linowej na Diavolezza przy stacji kolejowej Bernina Suot (2093 m; 10 km od Pontresiny). Po stronie włoskiej pociągiem do Sondrio im Veltlin 23 km i samochodem przez Val Malenco do Franscia (1565 m; górska wioska), ewentualnie do niżej położonego sztucznego jeziora Lago di Campo Moro (1996 m).

Dojście do schronisk: Ze schr. Diavolezza (2973 m; schronisko prywatne, 170 miejsc, czynne od czerwca do września i od grudnia do kwietnia, tel. +41 81 842 62 05) idziemy w kierunku południowo-zachodnim ścieżką prowadzącą w dół na powierzchnię lodowca Vadret Pers, latem zazwyczaj odkrytą. Dawniej przecinało się go w tym samym kierunku, a następnie wspinało się między skałami Rifugi dals Chamuotsch (po lewej) oraz podstawą Isla Persa w górę po stromym śniegu do niewielkiej przełęczy w grani powyżej Isla Persa. Obecnie, ze względu na nastręczającą trudności odkrytą spod lodu morenę, jak również następujące wcześnie w sezonie topnienie pokrywy śnieżnej na stoku, opcja ta jest mniej korzystna. Zamiast tego lepiej przeciąć lodowiec nieco niżej, poniżej stromego odcinka, a następnie zrobić szeroki łuk w prawo po gruzie morenowym i płytach i w ten sposób dotrzeć na zachodni grzbiet skalnego wierzchołka Isla Persa. Idąc tym grzbietem w górę, dotrzemy do wspomnianej przełęczy.

Droga na Piz Bernina granią Spalla (Spallagrat)

Stąd wspinamy się na północ po niewielkim lodowcu, położonym na prawo (na zach.) od skał Rifugi dals Chamuotsch (szczeliny) w górę, do początkowo szerokiego, skalnego grzbietu grani Fortezza (Fortezzagrat). Dalej granią, która wyżej robi się wąska i eksponowana. Wspinamy się po stopniach i półkach (miejsca II, w większości I), wypatrując zadrapań od raków, przy pierwszym spiętrzeniu grani po lewej, a dalej po prawej stronie ostrza grani (wwiercane haki do asekuracji stanowiskowej i do zjazdów) aż do górnego krańca skał. Zalodzonym zboczem (szczeliny!) podchodzimy do tarasów Bellavista. Jeszcze przed siodłem Fuorcla Bellavista trzeba skręcić w prawo i podążać w kierunku zachodnim oraz południowo-zachodnim, wspinając się po zaśnieżonych tarasach. Trawersujemy je, aż znajdziemy się na północ od wysuniętego najbardziej na zachód wierzchołka Bellavista (tzw. „rogu” – „Eck”, skąd widać charakterystyczną iglicę Crast’Agüzza). Strome zejście (duże szczeliny) prowadzi nas do najwyżej położonych rejonów lodowca Morteratsch. Jeszcze przed dojściem do lodospadu należy zejść na wysokość ok. 3600 m i przejść w kierunku zachodnim do płaskiej przełęczy Fuorcla Crast’Agüzza. Trawersując w tym samym kierunku, osiągniemy po 300 m skaliste ramię, na którym usytuowane są zabudowania nowego schr. Marco e Rosa (3609 m; CAI, ok. 100 miejsc, czynne od lipca do połowy września, tel. +39 0342 515 370).

Z Morteratsch ścieżką po zachodniej morenie brzeżnej lodowca w niecałe 2 godz. dochodzimy do schr. Boval (2495 m; SAC, 100 miejsc, czynne od czerwca do października oraz w okresie wielkanocnym i Zielonych Świątek, tel. +41 81 842 64 03). Idziemy po lodowcu w górę, a następnie zachodnim grzbietem Isla Persa dochodzimy do wyżej opisanej drogi prowadzącej ze schr. Diavolezza i do grani Fortezza. (Popularne dawniej bezpośrednie drogi przez lodowiec Morteratsch na zachód od grani Fortezza do przeł. Forcella Crast’Agüzza obecnie, ze względu na znikanie pokrywy śnieżnej i wiele otwartych szczelin, są w lecie raczej niedostępne).

Z miejscowości Franscia po stronie włoskiej (1565 m) należy iść oznakowaną ścieżką w górę w kierunku północno-zachodnim do schr. Scerscen (1813 m), a następnie w kierunku północnym, nad doliną, do Alpe Campascio (1844 m). Kierując się na północny wschód, podchodzimy przez las do hali Alpe Musella (2021 m). W tym samym kierunku, po coraz bardziej skalistym podłożu, podchodzimy do Bocchetta delle Forbici i dochodzimy do schr. Carate (2636 m). Następnie okrążamy północno-zachodnią ostrogę szczytu Cime di Musella i dochodzimy do jeziora pod małym lodowcem Vedretta di Caspoggio, by potem zakosami dotrzeć do usytuowanego na skalnej grani schr. Marinelli (2813 m; ok. 50 miejsc, czynne latem, można tu też dotrzeć z parkingu przy Lago di Campo Moro, 900 mH). Stąd w kierunku północno-wschodnim, obok grani ze schroniskiem, poprzez śnieg i rumowisko skalne, dostajemy się na zachodnią przełęcz Marinelli (3087 m), położoną powyżej tej grani. Stąd dalej na północ, mijając boczną grań Piz Argient, podchodzimy aż do górnej części lodowca Vedretta di Scerscen. Idąc w tym samym kierunku przecinamy lodowiec i docieramy do podnóża skał Crast’Agüzza. Przechodząc pod skałami i schodzącymi z przeł. Fuorcla Crast Agüzza lodowo-firnowym żlebem (szczeliny), przedostajemy się do ostrogi ograniczającej żleb od północy. Przekraczamy szczelinę brzeżną i ostrogą (liny stalowe) lub żlebem dochodzimy do schroniska.

Droga na wierzchołek (granią Spalla): Ze schroniska idziemy po coraz bardziej stromym stoku lodowca (ostatnio pojawiły się tam otwarte szczeliny) do podnóża skał grani południowo-wschodniej. Popularna dawniej droga wiodła ciągnącym się od lewej do prawej aż do grani zachodem, a następnie na prawo od skał po zaśnieżonej flance – jednak teraz da się ją przebyć tylko wiosną, kiedy jest wystarczająco dużo śniegu. Obecnie, kiedy latem śnieg znika, można nie bez przyjemności wspiąć się bezpośrednio granią, po stromych, ale stabilnych i pełnych chwytów skałach. Dolne spiętrzenie grani pokonujemy po prawej stronie obok komina (III- i II, miejscami nowe metalowe zabezpieczenia). Następnie płytową granią (haki zjazdowe) docieramy do szczerby przed niewielkim stromym uskokiem (tutaj dochodzi z lewej wspomniany wcześniej zachód). Kolejny fragment grani, stromy i poszczerbiony, można obejść z prawej (zachodniej) strony po śniegu lub lodzie, i w ten sposób dotrzeć do małej przełączki przed górnym spiętrzeniem grani. Również tutaj wspinamy się w linii spadku – na początku niemal pionowo, ale po dobrych chwytach (III i II, kilka solidnych haków stanowiskowych, z powrotem zjeżdża się stąd na linie). Na koniec robi się łatwiej i po zwykle ośnieżonym ostrzu grani i po garbach Spalla docieramy na szczyt.

Sąsiednie wierzchołki: Południowy przedwierzchołek, Spalla (w języku retoromańskim La Spedla, 4020 m) jest wprawdzie charakterystyczny, ale trudno go nazwać samodzielnym wierzchołkiem. Pokonuje się go w trakcie podejścia klasyczną drogą na Piz Bernina. Północny wierzchołek Piz Bianco (w języku retoromańskim Piz Alb, również Piz Alv, 3995 m) stanowi kres właściwej grani Bianco. Na główny szczyt można stąd dotrzeć jedynie niezbyt łatwą, eksponowaną drogą, która prowadzi łączącą oba szczyty granią (miejscami III).

Inne ciekawe drogi: Grań Bianco (AD; droga wyjątkowo atrakcyjna, więcej skał i ostrzejszy lód niż na grani Spalla; flanka przed przeł. Forcella Prievlusa stała się niebezpieczna i może być ominięta po lewej ubezpieczoną drogą; lód do 50°, na skalnych fragmentach grani trudności do III+/A0; od schr. Tschierva na szczyt 1450 mH względnie 7 – 8 godz., z czego granią od przeł. Forcella Prievlusa 600 mH).

Przewodnik szczegółowy: SAC, Bündner Alpen, tom V, Matossi.

Gran Paradiso, 4061 m

F+

Trudności: F+. Aż do grani szczytowej trasa dość monotonna, po piarżysto-śnieżnym stoku o nachyleniu 35°, który pod koniec roku pokrywa się lodem. Ostatnie metry podejścia na oba wierzchołki wymagają eksponowanej wspinaczki po blokach skalnych (II i I).

Wysiłek: Podejście do schroniska 700 mH (2 – 3 godz.), wejście na szczyt 1350 mH (4 – 5 godz.). Dość uciążliwe jest pokonywanie nocą gruzowisk skalnych na zboczu zaraz za schroniskiem[3]. Męczące być mogą również tłumy w schronisku, na podejściu i na szczycie. Nieraz trzeba czekać w kolejce, by postawić stopę na wierzchołku.

Niebezpieczeństwa: Na lodowcu wprawdzie występują szczeliny, ale w niewielkiej ilości, w ogóle obiektywnych przeszkód jest niewiele. Prawdziwe niebezpieczeństwo polega raczej na błędnej ocenie własnej kondycji oraz warunków atmosferycznych. Przy złej widoczności, ze względu na znaczne rozmiary szczytu, może dojść do wypadków. Powyżej schr. Rifugio Chabod lodowiec jest naprawdę niebezpieczny.

Wrażenia: W porównaniu z wierzchołkami, które dzięki kolejkom linowym stały się ogólnodostępne, Gran Paradiso dostarcza wiele satysfakcji, wynikającej z możliwości sprawdzenia własnych sił i umiejętności. Szczególnie wielkie wrażenie, po monotonnej wspinaczce na grań szczytową, robi otwierający się nagle na wszystkie strony widok.

Najwyższy szczyt Alp Graickich, usytuowany między Mont Blanc na północy a Alpami Delfinatu na południu, jest dobrze ukryty za otaczającymi go górami. W całej okazałości można go zobaczyć jedynie z oddalonych wierzchołków.

Nazwa masywu („wielki raj”) budzi w nas wyobrażenie o ogromnym, dziewiczym świecie. Rzeczywiście, na widok idyllicznych jeziorek w odosobnionych kotlinach, samotnych zwalisk skalnych pośród wiecznego śniegu czy stad powabnych koziorożców alpejskich, można poczuć się tu jak w rajskim ogrodzie. Ponieważ jednak nadmierne oczekiwania są nader często przyczyną wielu rozczarowań, to trzeba szczerze i bez osłonek powiedzieć, że najmniejszych śladów tego ogromnego, dziewiczego świata – mimo (lub z powodu) rozreklamowanej etykiety „Parku Narodowego” – nie znajdziemy ani na dnie wielkich dolin, ani na drodze normalnej na Gran Paradiso. To, co nas tam czeka, to zatłoczona trasa turystyczna na jeden z „łatwiejszych” czterotysięczników. Taka właśnie opinia o Gran Paradiso gwarantuje nam wspinaczkę w towarzystwie bardziej zróżnicowanym, chociażby wiekowo, niż się to zazwyczaj zdarza w górach tej wysokości.

Na Gran Paradiso, podczas zejścia po „grzbiecie osła”

Nie jest to natomiast czterotysięcznik, który można zdobyć w ogóle bez wysiłku. Trzeba pokonać na własnych nogach ponad 2000 m przewyższenia, licząc od blaszanych słupków parkingu Pont aż do szczytu. Przy pierwszym wejściu, dokonanym przez J. J. Cowella i W. Dundasa wraz z przewodnikami J. Payotem i J. Tairrazem w 1860 r., nie było tu jeszcze schr. Vittorio Emanuelle II, które dziś jest jedynym punktem wsparcia na tej trasie. Nazwa schroniska upamiętnia króla Włoch, założyciela Parku Narodowego, zasłużonego dla Alp przez ochronę koziorożców alpejskich.

Mapy: IGC 1:50 000, Nr 62003 Gran Paradiso; Carta dei sentieri e dei rifugi 1:25 000, Nr 101 Gran Paradiso.

Dojazd: Pociągiem przez dolinę Aosty do Sarre, 6 km na zachód od miasteczka Aosta. Autobusem przez Villeneuve, 11 km na zachód od Aosty, potem 25 km drogą w kierunku południowym przez Val Savaranche w górę do Pont (1960 m; hotel, kemping, sklep, parking).

Dojście do schroniska: Z Pont podążamy w górę doliny szeroką ścieżką, z której wkrótce, przy opadającym wodospadami strumieniu skręcamy w lewo (na wschód). Dalej wspinamy się szerokimi zakosami przez jasny las na stokach doliny. Następnie przechodzimy przez łąki i moreny ze skąpą roślinnością, by dotrzeć do oryginalnego schroniska w kształcie beczki, schr. Vittorio Emanuelle II (2775 m; CAI, 143 miejsca, schron zimowy, na ogół przepełnione, czynne od kwietnia do września, tel. +39 0165 959 20). Alternatywa: 2 km przed Pont z kempingu Paradiso na wschód ścieżką do schr. Rifugio Chabod (2750 m; CAI, 100 miejsc, tel. +39 0165 905 798).

Droga na wierzchołek (od strony zachodniej): Ze schroniska na północ, po wyboistej, nocą nieprzyjemnej, drodze[4], przez bryły skalne do moren znajdujących się poniżej lodowca Gran Paradiso. Wspinamy się po morenach, a potem dalej w górę przez swego rodzaju dolinkę. Następnie podążamy za kopczykami przez stosunkowo stromy, nieprzyjemny teren, usiany piargiem i skałami. Dochodzimy do grzbietu, którym wspinamy się dalej w górę. Wyżej grań staje się węższa (zwana jest na tym odcinku „Eselsrüken”, dosł. „grzbiet osła”; tutaj dołącza droga z Rifugio Chabod). Droga prowadzi wzdłuż krawędzi lodowca do przełęczy przed turnią Becco del Moncorvé, wznoszącą się na prawo od krawędzi południowego urwiska. Teraz wspinamy się w kierunku północnym przez strome stoki, przechodząc pod skalną granią „Roc” do szczeliny brzeżnej. Zazwyczaj pokonuje się ją bez problemu[5]. Dalej po skalnej grani dociera się, pod koniec w niespodziewanie eksponowanym terenie (I), do przedwierzchołka (Madonna). Usytuowany za nim prawie tej samej wysokości główny wierzchołek można zdobyć po ok. 15 min dalszej eksponowanej wspinaczki (II i I, od północno-zachodniego krańca grani szczytowej).

Widok: Na północnym zachodzie można ujrzeć masyw Mont Blanc, na północnym wschodzie graniczny masyw Alp Walijskich, na południowym zachodzie obszar Delfinatu z masywem Barre des Écrins i na południu Monteviso. Duże wrażenie robi także widok na stronę wschodnią.

Sąsiednie wierzchołki: Wierzchołek Madonna jest jedynie odrobinę niższy od głównego wierzchołka. Środkowy wierzchołek (ok. 4015 m) można łatwo zdobyć z drogi normalnej, podobnie jak wychylający się z grani, nieco trudniejszy (II) wierzchołek wschodni (il Roc, 4026 m). Szczyt Piccolo Paradiso (3923 m) wyrasta ze schodzącej z głównego wierzchołka w kierunku północnym grani.

Inne ciekawe drogi: Flanka wschodnia (AD; II, droga mikstowa 50°, 900 mH od Bivacco Pol).

Ściana północno-zachodnia (D; lód lub śnieg 50°, 600 mH od podnóża ściany).

Grań północna (D; IV i III, 1700 mH, 15 godz. od Bivacco Leonessa).

Szczegółowy przewodnik: G. Klotz, Gran Paradiso. Gebietsfürer, Bergverlag Rother, München 1989.

Wschodni wierzchołek Gran Paradiso z wierzchołka Madonna

Barre des Écrins, 4101 m

PD+

Trudności: PD+. Na grani szczytowej eksponowana wspinaczka w dobrej, mocnej skale, miejscami II, przeważnie I. Poza tym droga wiedzie po lodowcu ze śniegiem o nachyleniu do 40°. Przekroczenie szczeliny brzeżnej na przeł. Brèche Lory może być niemożliwe (wtedy obejść przez Dôme de Neige).

Wysiłek: Podejście do schroniska 1350 mH ze schr. Refuge Cézanne (5 godz.), wejście na szczyt 1000 mH (4 godz.)

Niebezpieczeństwa: W dolnej części lodowca należy uważać na spadające czasami odłamki lodu, a w górnej zachować ostrożność z uwagi na szczeliny. Poza tym podejście obiektywnie dość bezpieczne. Przy burzy lub oblodzeniu unikać grani.

Wrażenia: Podejście dolinami, od samego dołu przez teren Parku Narodowego Écrins, zachowanego w stanie naturalnym. W miarę wspinania się na wierzchołek potęguje się wrażenie obcowania z dziką, nieujarzmioną przyrodą. Wejście na szczyt stanowi fascynujące górskie przeżycie.

Na obszarze Delfinatu, daleko na południowym zachodzie, wznosi się szereg pięknych, wysokich szczytów. Mimo to nie są one doceniane, gdyż nie osiągają atrakcyjnej wysokości 4000 m, ponad którą wybija się tylko Barre des Écrins. Jednakże jako gwardziści królewskiego szczytu Barre są one niezbywalną częścią wspaniałego świata stromych grani i posępnych ścian skalnych, piętrzących się nad lodowcem. Każdy, kto w powierzchownym pędzie zaliczania tylko najwyższych wierzchołków pominie wejście na te niższe szczyty, straci okazję do zaznania wspaniałych wrażeń. Prawie cały masyw to park narodowy, uchroniony – miejmy nadzieję, że na zawsze – przed budową kolejek górskich. Dzięki temu można podziwiać ten pierwotny krajobraz podczas spokojnej wspinaczki o własnych siłach. Okolica ta jest niestety ciągle jeszcze zagrożona, tak jak i inne obszary Europy, niebezpieczeństwem awarii reaktorów atomowych, zbudowanych niedaleko na zachodzie pod Grenoble i w dolinie Rodanu[6].

Po raz pierwszy szczyt Barre został zdobyty w 1864 r. przez angielskich alpinistów A.W. Moore’a i Edwarda Whympera z przewodnikami Michelem Crozem z Chamonix, który zginął później po upadku ze skały w trakcie zejścia po pierwszym zdobyciu Matterhornu, oraz Szwajcarem Christianem Almerem. Wspinali się oni, wyrąbując stopnie, północną ścianą, a następnie górną częścią grani wschodniej dotarli do szczytu. Zeszli, wśród spadających odłamków skalnych, po znajdującej się wówczas w złym stanie zachodniej grani, po której obecnie prowadzi klasyczna droga. Relację Whympera z tej wyprawy, zawartą w należącej do klasyki gatunku książce, pt. „Scrambles amongst the Alps”[7] warto przeczytać nawet jeszcze dziś. Stromą ścianą południową już w 1880 r. wspiął się Henri Duhamel, z pomocą miejscowych przewodników – Pierre’a Gasparda z synem. Wybitnej parze wspinaczy górskich, Jeanowi i Jeanne Franco, w 1944 r. udało się zdobyć południowy filar, wznoszący się wspaniałą linią do samego wierzchołka.

Barre des Écrins. Najwęższy odcinek grani szczytowej poniżej Pic Lory; w tle po lewej główny wierzchołek

Mapy: IGN 1: 25 000, nr 241 massif des Écrins, Meije, Pelovoux, również IGN itinéraires pedestres et à ski 1: 50 000, nr 6 Écrins et Haut-Dauphiné.

Dojazd: Z południa pociągiem przez Gap i dolinę Durance do l’Argentière-la Bessé (16 km na południe od Briançon) lub z Włoch przez Turyn i Susa do Oulx, a dalej autobusem przez przeł. Col de Montgenèvre do Briançon i l’Argentière-la Bessé. Można tu również dotrzeć z zachodu, autobusem ze stacji kolejowej Grenoble przez przeł. Col du Lautaret i Briançon. Dojazd samochodem: autostradą Berno – Genewa – Grenoble, potem drogą międzynarodową nr 91 przez przeł. Col du Lautaret lub z autostrady przez dolinę Padu do Turynu, a potem drogami krajowymi lub E13 przez Susa, Oulx, Col de Montgenèvre do Briançon i w kierunku południowym do l’Argentière-la Bessé (979 m). Stąd 18 km autobusem do Ailefroide (1503 m; wioska górska z wieloma hotelami, kemping).

Dojście do schroniska: Z Ailefroide 5 km podejścia dnem doliny, początkowo drogą asfaltową, potem – ścinając zakręty – w górę do schr. Refuge Cézanne (1874 m; hotel, parking, na ogół okropny tłok). Idziemy piarżystymi polami do mostku nad potokiem, wypływającym z lodowca Noir. Przekraczamy potok i podążamy w górę zakosami po trawiastym stoku z prawej. Przechodzimy przez skalną ostrogę i trawersując docieramy do jęzora lodowca Blanc. Wspinamy się po brzydkich schodkach stalowych z barierką, mijając ruiny schr. Tucket. Idąc w kierunku północnym, docieramy do schr. Glacier Blanc (2550 m, 2 – 3 godz. z Refuge Cezanné, CAF, ok. 100 miejsc, czynne, mniejszy tłok niż w schr. Écrins).

Dalsze podejście prowadzi cały czas krawędzią lodowca. Po ok. 2 km wspinaczki, za opadającą aż do lodowca ostrogą skalną (P.3016), kierujemy się w prawo i podchodzimy po łuku do schr. Écrins, widocznego już wysoko w górze nad lodowcem (3170 m; CAF, 130 miejsc, czynne od maja do września, tel. +33 49 223 46 66, przy dobrej pogodzie zwykle przepełnione).

Droga na wierzchołek (północna ściana i zachodnia grań): Ze schr. Refuge des Écrins w dół do lodowca (tędy również wejście bezpośrednio ze schr. Glacier Blanc, można sobie dzięki temu darować podejście do schr. Écrins). Dalsza wspinaczka północną (prawą) krawędzią lodowca do momentu, gdy znajdziemy się w pobliżu przeł. Col des Écrins, położonej między Roche Faurio (na płn.) i Barre des Écrins (na płd.). Przed dojściem do skalnych turni Clochetons de Bonne Pierre podchodzimy w lewo zakosami po stromym zboczu, pokrytym imponującym gruzowiskiem lawinowym. Ten odcinek należy przejść możliwie szybko, by uniknąć zagrożenia obrywami znajdujących się powyżej seraków. Potem w górę, po wyraźnych na ogół śladach, w kierunku P.3791 na wschodniej grani Barre i dalej tuż pod szczeliną brzeżną. Tarasem o niewielkim kącie nachylenia przechodzimy w prawo do przeł. Bréche Lory (3974 m, na lewo od ośnieżonego wierzchołka Dôme de Neige). Przedostajemy się przez szczelinę brzeżną. Jeżeli, tak jak w 2003 r., nie da się jej pokonać z uwagi na brak śniegu, to trzeba skierować się w prawo ku płn.-zach. grani Dôme de Neige i tam, początkowo stromym i bardzo eksponowanym zboczem podejść w górę, by po osiągnięciu Dôme de Neige przejść do Brèche Lory. Następnie wspinamy się po dość eksponowanej, wąskiej grani (II – przy oblodzeniu bardzo nieprzyjemnie) na Pic Lory[8]. Po przejściu przez szczerbę w ponownie zwężającej się i eksponowanej grani kierujemy się na wysunięty najdalej na wschód najwyższy punkt.

Widok: Na wschodzie i północy lodowiec Glacier Blanc, na południu Glacier Noir. Za nimi, daleko w dole Pelvoux i Ailefroide, na południowym zachodzie Les Bans, na północy Roche Faurio, a w oddali słynny szczyt Meije.

Barre des Écrins od południa z Pic Coolidge

Sąsiednie wierzchołki: Wybitny, skalisty szczyt Pic Lory (4086 m) jest łącznikiem grani schodzącej na północny zachód w kierunku Brèche Lory i Dôme de Miage ze stromą, południowo-zachodnią granią opadającą do przeł. Col des Avalanches. Szczyt ten jest zdobywany podczas podejścia drogą normalną.

Inne ciekawe drogi: Wschodnia grań (AD; III i II, droga mikstowa, śnieg do 50°, 450 mH lub 2 godz. z przeł. Brèche des Écrins).

Południowa ściana (AD; skała z dłuższymi odcinkami III i II, droga mikstowa, śnieg do 55°, ze schr. Temple 1700 mH (6 – 8 godz.), z czego 630 mH (4 godz.) od przeł. Col des Avalanches).

Południowy filar (TD; częściowo V+, dalej IV+, wspaniała, klasyczna droga, poważna ze względu na brak możliwości wyrąbywania stopni, 1100 mH (6 – 9 godz.) od podnóża ściany).

Szczegółowe przewodniki: H. Eberlein, Dauphiné, Rother, Monachium 1988; G. Rébuffat, Le Massif des Écrins, Denoël, Paryż 1974.

Dôme de Neige, 4015 m

PD

Wierzchołek ten, leżący w głównej grani masywu Écrins, zgodnie z nową listą UIAA uznany został za samodzielny szczyt. Można go szybko zdobyć z Brèche Lory (cała droga PD, szczegóły – patrz Barre des Écrins, str. 29).

Barre des Écrins widziany z północnego wschodu

[3] Wiedzie tamtędy niezbyt wyraźna ścieżka (przyp. red.).

[4] Droga miejscami zanika i jest słabo oznaczona (przyp. red.).

[5] Zwykle po metalowych drabinach (przyp. red.).

[6] Autor daje tu wyraz powszechnej wśród mieszkańców Europy Zachodniej radiofobii. W rzeczywistości zagrożenie awarią reaktorów atomowych jest minimalne (przyp. red.).

[7] Wydane po polsku pod tytułem „Zdobycie Matterhornu” (przyp. red.).

[8] Dokładniejszy opis dojścia na Pic Lory można znaleźć w przewodniku Jana Babicza „Alpy Francuskie”. Z przełęczy obchodzimy wznoszący się powyżej uskok, kierując się w lewo wzdłuż podstawy skał (niemiły mikst), a następnie około 10 metrów w górę na stosunkowo wygodną półkę (podczas zejścia – z półki tej zjazd, z pominięciem przełęczy – bezpośrednio na lodowiec). Z półki ukosem w lewo trawersem w górę stromymi, ale łatwymi skałkami do grani osiągając ją kilkadziesiąt metrów za kulminacją uskoku (z półki nie należy iść wprost w górę do grani, jak to często czyni wiele zespołów!!!), po czym dalej granią na Pic Lory (przyp. red.).