7,37 zł
Gejowskie opowiadanie erotyczne 18+. Młody chłopak trafia do redakcji czasopisma „Healthy Male” i wraz z kolegą zakochuje się w redaktorze naczelnym. Kto wygra wyścig o jego serce?
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 43
© DreamWalker, 2022
Gejowskie opowiadanie erotyczne 18+. Młody chłopak trafia do redakcji czasopisma „Healthy Male” i wraz z kolegą zakochuje się w redaktorze naczelnym. Kto wygra wyścig o jego serce?
ISBN 978-83-8273-716-5
Książka powstała w inteligentnym systemie wydawniczym Ridero
Nowy Jork był od zawsze moim marzeniem. Kulturalna stolica USA, która szerokim wachlarzem możliwości przyciągała młodych, ambitnych ludzi pióra i mamiła obietnicami wielkich karier. I przyciągnęła także mnie.
Stres pomieszany z ekscytacją — takie uczucia towarzyszyły mi, gdy przekraczałem próg Golden Tower — jednego z największych wieżowców w centrum. Redakcja magazynu dla mężczyzn „Healthy Male” mieściła się na osiemdziesiątym drugim piętrze.
Tak, tego dnia miałem rozmowę kwalifikacyjną na stanowisko korektora.
Gdy wyszedłem z windy — przywitało mnie ciepłe spojrzenie przystojnego blondasa z namiętnymi, czerwonymi ustami, który siedział za biurkiem i witał gości. Uśmiechnął się, po czym wstał i podszedł:
— Ty musisz być Peter — podał mi rękę.
Był wysoki, szczupły i gibki. Choć jego grzywka miała sprawiać wrażenie spontanicznie poszarpanej przez wiatr — była tak naprawdę precyzyjnie wystylizowana. Miał doskonale zarysowane mięśnie ramion. Wciąż było w nim dużo chłopięcej niewinności — ale też przebijał się przez niego zarys cudownego mężczyzny, jakim już za chwilę miał się stać — jeśli tylko nadal będzie ćwiczył na siłce.
Przedstawił się — miał na imię Alan.
Zmierzył mnie wzrokiem:
— Serio chcesz dostać tę pracę?
Byłem nieco zmieszany i zaskoczony. To chyba oczywiste. Dał znak, żebyśmy udali się do łazienki. Zdziwiłem się, zrobiłem się nieco podejrzliwy — ale poszedłem.
Tam Alan wyciągnął torbę z szafki — była pełna kolorowej, kosmetycznej drobnicy. Psiknął mi po fryzurze jakimś lakierem, po czym przeciągnął dłonią parę razy po włosach: — Tak będę wyglądały lepiej.
Spojrzałem w lustro — rzeczywiście prezentowały się o wiele lepiej.
Rozpiął mi kilka guzików w koszuli i kazał odłożyć plecak:
— Przez to nie będziesz się garbił. Wyprostuj się! — nakazał.
Trochę mnie to rozbawiło, bo przecież byłem tylko zwykłym chudzielcem, jakich pełno. Parę sztuczek nie może ze mnie zrobić nikogo bardziej przystojnego.
— Skończyłem roczny kurs dziennikarstwa w Chicago — próbowałem coś powiedzieć, podczas gdy on pudrował mi twarz. — Doskonale znam się na korekcie. Umiem obsługiwać programy do edycji…
Alan zdawał się mnie nie słuchać. Wklepywał mi palcem w twarz jakąś maź, która miała ukryć moje — jak to nazwał — niedoskonałości.
Spojrzałem w lustro i oniemiałem. Wyglądałem o niebo lepiej. Nawet jak ktoś, kto może dostać tę pracę korektora.
Podziękowałem mu. Poczułem, że o mnie zadbał. Że ma dobre serce. On uśmiechnął się:
— I jedna rada — dodał.
— Tak?
— Nie zakochuj się w nim.
Zmarszczyłem brwi.
— W kim?
***
Redaktorem naczelnym Healthy Male był legendarny Damian La Valle — dowiedziałem się prędko ze strony magazynu. Pełnił tę funkcję dopiero pół roku, a już odniósł oszałamiający sukces. Sprzedaż pisma wzrosła o 24%. Damian postawił bowiem nie tylko na promocję męskiego zdrowia, ale też wyglądu. I ściągnął na okładkę magazynu największe gwiazdy filmu i seriali — i to był strzał w dziesiątkę.
Wcześniej Damian był trenerem personalnym i modelem — i to właśnie dzięki karierze w modelingu trafił do pisma. Najpierw prowadził dział dotyczący siłowni, budowania sylwetki, a potem męskich porad seksualnych. Finalnie, po dwóch latach pracy, zajął najwyższe stanowisko w piśmie.
***
I gdy ten słynny Damian wszedł do biura — przez pierwszy moment nie mogłem uwierzyć swoim oczom. To był jeden z tych facetów tak porażająco przystojnych, że trudno było uwierzyć, że w ogóle istnieje. Po prostu człowiek nie spodziewał się, że ktoś może być tak piękny, tak męski, tak zajebiście zbudowany.
Wyglądał bardzo młodo, acz dojrzale i poważnie jednocześnie.
Bujna, lśniąca, czarna czupryna. Męska, szeroka twarz i żuchwa. Usta mięsiste i zdolne zapewne do czynienia cudów. Gładka, zdrowa cera i czarne, głębokie oczy, w których można utonąć.
I ogólna sylwetka — wysoka, szeroka, bogato przypakowana. Przez jego odzież przebijała się absurdalnie dobrze zbudowana anatomia — potężne piersi i masywne ramiona. Każdy jego krok zdradzał siłę, pewność i męskość.
Co więcej — z premedytacją musiał przyodziać tak skandalicznie obcisłą koszulkę z lichego, prześwitującego materiału, że aż świecił wielkimi, sterczącymi sutami. A te jego przylegające do każdego anatomicznego szczegółu jego ciała dżinsy… Nie dało się nie podziwiać jego kształtnej, krągłej pupy — absolutnie godnej tego, by przed nią paść i ją wycałować, wypieścić i wylizać.
W lewą nogawkę miał wpuszczonego drąga. Mimo że nie był w erekcji — jego ogromu nie dało się przeoczyć. Jego fantastyczne kształty bezwstydnie wyrysowywały się pod materiałem, karmiąc wyobraźnię wizjami tego, do czego jest zdolny w łóżku.
A do tego ten pewny siebie uśmiech. On doskonale wiedział, jak szokująco jest przystojny. To wręcz dezorganizowało pracę w biurze. Energia seksualna tego faceta była tak silna, że wszystkim nogi rozkraczały się niemal same.
Jedna część mnie cieszyła się, że być może będzie mogła choć przez moment obcować z tym facetem. Podziwiać go ukradkiem zza biurka. Że będę teraz mieć do kogo walić po nocach. Że będę miał imię, które będę mógł wyjęczeć w trakcie walenia konia.
Ale też była we mnie część, która się zmartwiła. Alan miał rację. Rzeczywiście w takich gościach bardzo łatwo się zakochać. Wystarczy o jedno spojrzenie za dużo. O jedno dwuznacznie słowo za wiele — a fantazja może eksplodować bez kontroli, zamazując spermą rozsądek i burząc wytryskami spokój ducha.
A powiedzmy sobie szczerze — byłem tylko zwykłym, szarym chudzielcem. Daleko poza obszarem zainteresowania takiego cudownego mężczyzny jak on. Szanse na cokolwiek były zerowe — więc, zakochany po uszy, byłbym skazany na ciche gnicie z własną frustracją gdzieś w kącie tego biura. A on nawet by tego nie zauważył.
— Pssst — Alan nachylił się w moją stronę. — Spokojnie, kolego. On ma dziewczynę — szepnął mi do ucha.
Wtedy nasze — moje i Damiana — spojrzenia spotkały się. Przeszył mnie pięknymi oczami na wylot. Miałem wrażenie, że wyczuł moją fascynację nim. Być może nawet to go przyciągnęło do mnie. Poczułem się nagi. Zaczerwieniłem się.
— To nasz nowy korektor, prawda? — zapytał i podał mi rękę. — Zapraszam do mnie.
Przeszły po mnie ciarki ekscytacji. Ruszyłem za nim, ale Alan złapał mnie za ramię:
— Wiem, co myślisz — spojrzał mi w oczy. — Ale opanuj się i bądź profesjonalny.
Przytaknąłem.
Damian rozsiadł się za biurkiem w swoim gabinecie. Za nim roztaczała się panorama całego miasta — setki srebrnych wieżowców lśniło się w miodnych lumenach porannego słońca.
Kazał mi zamknąć drzwi. Stałem przed nim i nie wiedziałem, co zrobić z rękami:
— Tak więc skończyłem roczny kurs dziennikarstwa i umiem też dobrze obsługiwać programy…
— Ciii…. — uciszył mnie. — Czy lubisz mężczyzn?
Oniemiałem.
— Proszę?
— Czy lubisz męskie ciało? — zapytał.
Zatkało mnie.
— To magazyn o męskim zdrowiu i sylwetce. O męskim ciele — dodał. — Mam nadzieję, że wiesz, dokąd przyszedłeś.
— Tak, oczywiście. To znaczy… Tak.
— Nie chcę być niemiły, ale… nie widać tego po tobie.
Przekląłem w myślach. Miał rację. Nigdy nie ćwiczyłem i tego ukryć się nie dało. Choćby nie wiem, jak mi ułożono włosy i przypudrowano nosek — byłem tylko zwykłym, szarym chudzielcem.