[Ka] - Marcin Sendecki - ebook

[Ka] ebook

Marcin Sendecki

2,6

Opis

Na [Ka], autorski wybór wierszy Marcina Sendeckiego (ur. 1967), składa się ponad sto utworów laureata Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej „Silesius” za tom Przedmiar robót (2015) i Nagrody „Odry” oraz Nagrody im. Wisławy Szymborskiej za tom W (2017).

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 55

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
2,6 (7 ocen)
1
1
0
4
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




REDAKTOR PROWADZĄCY: Paweł Orzeł
PROJEKT OKŁADKI: Anna Sztwiertnia
SKŁAD I ŁAMANIE: Emilia Pyza
KOREKTA: Jakub Nowacki
Wydanie pierwsze
Warszawa, 2019
© Copyright by Marcin Sendecki © Copyright for this edition Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 2019
ISBN 978-83-66272-58-3
KSIĘGARNIA INTERNETOWA
www.piw.pl
POLUB PIW NA FACEBOOKU!
www.fb.com/panstwowyinstytutwydawniczy
Państwowy Instytut Wydawniczy
ul. Foksal 17, 00-372 Warszawa
tel. 22 826 02 01
Konwersja: eLitera s.c.

[

[Dla Karoliny]

No, chodź

Cienie świecą z billboardów. Po

przejściu przez tory chłopiec staje

i popędza psa. Nie spodziewaj się

cudu po rzeczowym zdjęciu. To

jest krzesło. To stół.

.

Dedykacja

Strumyki, piękne widoki, idziesz, śpisz pod świerkiem.

Jedne lepsze niż drugie. Nawet kropli żółci,

kiedy wystrojone, gruntownie przebrane czekają

na wszystko o miłości, a także możliwość wygrania kajaka.

Trzymać, przestać się trzymać, zaczekać, aż otworzą drzwi, i

iść, i spać we śnie, całkowitym mroku, jakby

zamokły zapałki albo skończył się gaz.

.

Muzeum sztandarów ruchu ludowego

żyje z pokazywania mi zniszczonych drzwi.

Ktoś widać sypnął, sygnał tkwił na linii, ale dyżurny zapalił

camela i zaraz zmarł na raka i choroby serca.

Reszta jest inwariantna,

wystawcie to sobie, z mikrofonem przy ustach

brodzę w kopnym śniegu, potem siada mi piec.

.

Dni kultury karpackiej

Wiedziałem: chcesz jechać w poniedziałek,

pojedź kiedy indziej. Rodzaj tabu. Taka instytucja.

Mógłbym kiedy indziej, ale na Stadionie

stoję w poniedziałek. Same cuda: pan bez nogi

przy kiosku! Pani z parasolem! Druty

sterczą. I wtedy znienacka nadjeżdża autobus.

Wiadomo, jak ważny jest sprawny autobus.

Jeśli nie zawiedzie, przyjedziemy nocą, we wtorek,

ale trzymaj kciuki za silnik i te wszystkie druty.

Znamy się z Pekaesem, awarie to już instytucja.

W pociągu można chociaż rozprostować nogi.

Nie wiadomo, czy będzie postój w Garwolinie.

Nic z tego. Za to ponad kwadrans w Rykach.

Sąsiad wysiadł, pali, ogląda autobus.

Pani pije colę. To przygnębiające: nogi

do nieba, buzia wielce szpetna. Wraca w środę,

a potem z wódką na przysięgę. Instytucja

państwa wpuści ją za druty.

Kierowca musi mieć nerwy jak druty.

Chwila nieuwagi i zamiast na dworcu w Lublinie

staniemy w kostnicy. Napiszą: co za instytucja

pozwala histerykowi prowadzić autobus?

Sprawa ucichnie nie wcześniej niż we czwartek.

W dzienniku zobaczysz moje martwe nogi.

Żyjemy. Pani siedzi korzystnie, pokazuje nogi.

Nie zasłaniaj, odsłoń! Nawet miejsca, gdzie druty

przecięły skórę. Sąsiad chce się umówić, w piątek

ma wypłatę. Mógłby z nią w Krasnymstawie

spędzić cały weekend. I natychmiast autobus

kibicuje młodym. To taka ciepła, swojska instytucja.

Już późno, trochę szarpie. Każda instytucja

dławi się w końcu sobą i wyciąga nogi.

Nawet pamięć. Nie wierzysz? Po latach, kiedy autobus

zatańczy na szrocie, odkryję w głowie przepalone druty.

Na razie jesteśmy na dworcu w Zamościu.

Na razie, będę tu w przyszłą sobotę.

Jeżeli będę. Pusta instytucja wymiany adresów. W jakiś poniedziałek

rzucę tę kartkę pod nogi. Może w Tomaszowie.

Oparty o autobus, z mokrym papierosem, będę patrzył, jak wiatr ją

ściska i niesie na druty.

.

Szkoci Dół

Pociągiem do Bełżca, razem

z rowerami. Dociągnęliśmy go, prosił tylko pić.

Pamiętasz wino Władysław Warneńczyk? A

lipny granat? Panie z Peweksu i ich zbiory monet?

Trochę to trwało, nim za fińskie marki

kupiłem gin i whisky, i paczkę marlboro.

Prawie to widzę. I nie ma nikogo,

kto mógłby mówić o tym w takiej kolejności.

Szpital, przetwórnia, potem Szkoci Dół.

.

Definitywnie przeniesione zdjęcia.

Dni są pomocne, noce użyteczne.

.

Spodnie w plamach, a bluzka nieładna.

Jaki niski dzień.

.

Sąsiedzi mają identyczny kod.

.

Osoby nie poddane jeszcze dezynfekcji

zapraszamy na piętro, do pokoju z oknem.

.
.

A teraz, pokrzepieni, wracamy na kort.

.
.

Oranżada

Czy to nie ciebie niesiono z Piotrusia do Amatorskiej?

Zaraz wszystko opowiem, bądź gotów na rozczarowanie.

Z Piotrusia do Amatorskiej? Długo by opowiadać,

Lecz muszę cię rozczarować, nie zdradzam cudzych sekretów.

Długo by opowiadać o tak niezwykłych wypadkach.

Nie zdradzam cudzych sekretów, imiona będą zmienione.

O nadzwyczajnych wypadkach zmyśla się jak najściślej.

Imiona będą zmienione i język wzięty na arkan.

Zmyśla się najforemniej, brodząc po ciemnej ulicy,

Lecz trzeba wziąć język na arkan, jeżeli szukasz pociechy.

Brodząc po ciemnej ulicy z Piotrusia do Amatorskiej,

Bądź gotów na rozczarowanie, jeżeli szukasz pociechy.

.

Inwentarz

Rybki, chomiki, papugi

zamiast kursu szybkiego czytania

z elementami NLP.

Przesłuchiwałem asystenta z zakładu anatomii

na okoliczności morderstwa. Motocyklem

wożono mnie na posiedzenia.

Pomniki przyrody miały hipnotyczną moc.

Drzewa świeciły niczym sklep spożywczy w Wetlinie.

Wtedy popłynęliśmy.

Pewien spory szyld, zsuwający się żwawo,

niknący w trawie jak małe zwierzątko.

Nie wiem, kiedy to było. Ani ja.

.

Powtórka

Mieliśmy mały zawał w logistyce, coś

jakby szarża lekkiej blokady spod kantyny aż do gabinetu

szefa departamentu. Do tego dezynsekcja na najwyższym piętrze. Głowy

spadały jak sławne rakiety w odpowiednie kratki nowej siatki płac. U

nas skończyło się na reprymendzie. Niektórzy poczynili korzystne zakłady.

Widziałaś, co wypłynęło dzisiaj z sekretarki? Toner i krew.

.

Na peryskopowej

To jest film, który nie jest filmem kina akcji.

Cielak po śniegu chodzić nie może.

Proletariusze wszystkich krajów, łączcie się.

.

Pudli Zdrój

To nie moje miasto. Paliłem

papierosa, idę długo przez pokój,

żeby się go pozbyć.

Słychać psa, widzę

samochód na podjeździe, będziesz

mówić przez taflę użytecznych

rzeczy. Nasza fotografia

w witrynie wydawcy, choć nie ma

powodu. Jestem zdrów

jak bourbon i podnoszę

z progu kopertę

z nadrukiem.

Jeśli chcesz mnie

widzieć, wejdź i zamknij

drzwi.

.

Wyższe kursy

Łakocie zeżarły owies trzymany na zimę.

Kuksaniec to ten pan, który chciał nas sprzedać.

A połajanka to nieduży gryzoń. Wcale nie chce spać.