Komisja Jakiego. Czas rozliczeń - Bartłomiej Opaliński - ebook

Komisja Jakiego. Czas rozliczeń ebook

Bartłomiej Opaliński

3,5

Opis

Książka stanowi swoistą relację z pierwszego roku prac Komisji, spojrzenie na Komisje od wewnątrz przez dwóch jej członków wywodzących się z ugrupowań politycznych, które nigdy nie rządziły w Warszawie, a więc nie miały do czynienia z problemem reprywatyzacji widzianym z perspektywy rządzących.

Książka dostarcza bogatego materiału, zawiera wiele faktów i informacji. Ustawodawca, widząc brak automatyzmu państwa i bezradność w walce z reprywatyzacją postanowił przejść na sterowanie ręczne i wprowadził regulacje doraźne, ale skuteczne. Relacja ma charakter obiektywny z elementami konstruktywnej krytyki. Autorzy obnażają kulisy działania Komisji, jej funkcjonowanie od kuchni, podejmowane decyzje. Opisują zarówno wszystko to co pozytywne jak również zwracają uwagę na niedostatki czy wręcz absurdy, na które natknęli się w pracy. Relacja ma więc charakter słodko-kwaśny.

Choć na polskim rynku wydawniczym pojawiło się już wiele pozycji poświęconych reprywatyzacji, to jednak żadna z nich nie ukazuje Komisji w tak licznych szczegółach i kulisach jej działania. Jest to relacja osób najbliżej związanych z komisja - organem rozliczającym patologie reprywatyzacyjne, będących w sercu walki z dziką reprywatyzacją, w nieustannym ogniu walki z patologiami.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 153

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,5 (2 oceny)
0
1
1
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność



Podobne


Bartłomiej Opaliński, Adam Zieliński Komisja Jakiego. Czas rozliczeń ISBN Copyright © Bartłomiej Opaliński, Adam Zieliński, 2018All rights reserved Projekt okładki i stron tytułowych Agnieszka Herman Skład komputerowy Teodor Jeske-Choiński Fotografie pochodzą z archiwum autorów. Wydanie 1 Zysk i S-ka Wydawnictwo ul. Wielka 10, 61-774 Poznań tel. 61 853 27 51, 61 853 27 67 faks 61 852 63 26 dział handlowy, tel./faks 61 855 06 [email protected] Wszelkie prawa zastrzeżone. Niniejszy plik jest objęty ochroną prawa autorskiego i zabezpieczony znakiem wodnym (watermark). Uzyskany dostęp upoważnia wyłącznie do prywatnego użytku. Rozpowszechnianie całości lub fragmentu niniejszej publikacji w jakiejkolwiek postaci bez zgody właściciela praw jest zabronione. Konwersję do wersji elektronicznej wykonano w Zysk i S-ka Wydawnictwo.

Słowo od autorów

Czas rozliczeń — to słynne już hasło pojawiające się na paskach w publicznej stacji telewizyjnej TVP Info podczas relacjonowania wydarzeń związanych z tzw. komisją weryfikacyjną1, powołaną w ramach walki ze zjawiskiem określonym w publicystyce mianem dzikiej reprywatyzacji. Ponad pięćdziesiąt tysięcy osób poszkodowanych przez działania nowych właścicieli zreprywatyzowanych nieruchomości warszawskich, kilkanaście miliardów złotych utracone z pieniędzy publicznych, liczne zarzuty prokuratorskie postawione prawnikom, wpływowym biznesmenom i urzędnikom stołecznego ratusza. To tylko niektóre z patologii towarzyszących zjawisku, które przez lata narastało w Warszawie, stolicy Polski — demokratycznego państwa prawnego2 zlokalizowanego w sercu Europy.

Myślą przewodnią tego opracowania jest pokazanie czytelnikowi tytułowego „czasu rozliczeń” warszawskiej reprywatyzacji z perspektywy działania tzw. komisji Jakiego. To zagadnienie trudne, bo łączące w sobie dziesiątki (a może i setki) wątków tworzących skomplikowaną sieć powiązań prawnych, osobowych, kapitałowych i innych (m.in. prawo obowiązujące współcześnie w zderzeniu ze stanem prawnym sprzed kilkudziesięciu lat — tzw. zaszłości prawne, skomplikowane kwestie dotyczące dziedziczenia, możliwość ubiegania się o przyznanie praw i roszczeń do nieruchomości, a następnie nabycie jej własności lub użytkowania wieczystego z czynszem symbolicznym, prawo własności nieruchomości a uprawnienia mieszkających w niej lokatorów komunalnych).

Jak pokazują doświadczenia, im materia bardziej skomplikowana, nieprzejrzysta, mętna, tym więcej możliwości manipulowania nią. W tym gąszczu zawiłości dotyczących warszawskiej reprywatyzacji pewne osoby (grupy osób) potrafiły się doskonale odnaleźć. Praktyka ich działania pokazuje, że robiąc odpowiedni użytek z braku wiedzy organów, braku doświadczenia i praktyki, a także z koneksji itd., można było w sposób nieuczciwy zarobić dziesiątki milionów złotych. W mętnej wodzie łatwiej ryby łowić.

Intencją autorów nie jest jednak zasypywanie czytelnika skomplikowanymi problemami reprywatyzacji, lecz przedstawienie relacji z niezwykle ciekawego zjawiska — z działania państwa, jakim było powołanie wspomnianej już komisji Jakiego. Książka ma być swoistym reportażem działań komisji postrzeganych od wewnątrz, przez osoby w niej zasiadające, biorące aktywny udział w jej pracach. Ukazane zostaną kulisy prac komisji, te aspekty, których próżno poszukiwać w doniesieniach medialnych lub prasowych.

Zdiagnozowanie licznych przekrętów towarzyszących warszawskiej reprywatyzacji, polegających w szczególności na czyszczeniu kamienic, przyjmowaniu gigantycznych łapówek, bezczelnym łamaniu prawa, wymaga dotarcia do genezy tego zjawiska. Jego zrozumienie umożliwi bowiem czytelnikowi udzielenie odpowiedzi na liczne pytania, które w tym zakresie się nasuwają, w szczególności:

1. W jaki sposób można było odzyskać nieruchomości warszawskie należące do przedwojennych właścicieli?

2. Na czym polegały przekręty w reprywatyzacji?

3. Jak daleko sięgała pomysłowość głównych beneficjentów warszawskiej reprywatyzacji?

4. Jak można było manipulować prawem, aby „odzyskiwać” nieruchomości warszawskie?

5. Z jakimi środowiskami zetknęła się komisja?

6. Jaka była geneza powstania komisji Jakiego?

7. Czy bez powstania komisji Jakiego udałoby się naprawić warszawską reprywatyzację?

8. Jakie są perspektywy lokatorów „dekretowych” kamienic?

9. Jaki będzie finalny efekt działania komisji Jakiego?

10. Czy zjawisko warszawskiej reprywatyzacji da się zamknąć raz na zawsze?

Odpowiedzi na część z tych pytań zostaną udzielone czytelnikowi w poszczególnych rozdziałach książki. Z kolei w zakończeniu zostaną przedstawione fundamentalne wnioski i spostrzeżenia o charakterze systemowym. Prosimy jednak, aby czytelnik, zanim zdecyduje się otworzyć ostatnie karty tej książki, zapoznał się z jej zasadniczą częścią. Dokonane tam analizy pozwolą bowiem lepiej zrozumieć opisywane zjawisko, a to będzie pomocne dla wyrobienia własnego poglądu w zakresie postawionych na wstępie pytań.

Tworząc tę książkę, mieliśmy zamiar przekazać czytelnikowi tekst łączący wątki prawnicze, historyczne i polityczne. Przede wszystkim to jednak relacja z roku pracy najbardziej kontrowersyjnego urzędu w historii III RP. Staraliśmy się połączyć spojrzenie zza kulis i merytoryczny reportaż o weryfikacji reprywatyzacji w Warszawie.

Rok pracy komisji to sprawy nieruchomości wartych łącznie setki milionów złotych i kilkudziesięciu przesłuchanych świadków. Powstały jednak pewne dysonanse. Z jednej strony groźne miny „weryfikatorów” oraz odważne nagłówki wszelkich relacji, a z drugiej strony zarządy kamienic pozostające w rękach dotychczasowych beneficjentów reprywatyzacji. Z jednej strony poważne wyzwania i ambitne założenia operacyjne, a z drugiej strony polityczna niemoc z przyjęciem „dużej” ustawy reprywatyzacyjnej. Z jednej strony wielkie uprawnienia, wsparcie prokuratury, wizja sprawnego państwa, a z drugiej strony rozprawy komisji przerywane przez urywające się oświetlenie lub burzę uniemożliwiającą obrady. Wprawdzie działania Patryka Jakiego przyczyniły się do odkrycia kolejnych mechanizmów tzw. dzikiej reprywatyzacji: pokazano kolejne adresy i kolejne powiązania osobowe, jednak równolegle wymiar sprawiedliwości nie doprowadził do choćby jednego wyroku sądowego wobec bohaterów afer nagłaśnianych przez komisję. W książce postaramy się przybliżyć tę grę dwóch światów: naszych ambitnych, energicznych prac oraz stabilnego podłoża — państwa „z dykty”. Rok pracy komisji, choć generalnie jest niewątpliwym sukcesem, może jednak zostać porównany do sprintu przez bagno po ciemku.

 Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

1 Pierwotnie komisja została określona przez ustawodawcę jako „Komisja do spraw usuwania skutków prawnych decyzji reprywatyzacyjnych dotyczących nieruchomości warszawskich, wydanych z naruszeniem prawa” (art. 3 ust. 1 Ustawy z dnia 9 marca 2017 r. o szczególnych zasadach usuwania skutków prawnych decyzji reprywatyzacyjnych dotyczących nieruchomości warszawskich, wydanych z naruszeniem prawa [Dz. U. z 2017, poz. 718, ze zm.]). Szybko okazało się jednak, że tak sformułowana nazwa jest dysfunkcjonalna, bowiem jest niezwykle trudna do zapamiętania. W mediach powszechnie zaczęto posługiwać się terminem „komisja weryfikacyjna” lub „komisja reprywatyzacyjna”. Z tego względu ustawodawca postanowił dokonać zmiany, wprowadzając nową nazwę: „Komisja do spraw reprywatyzacji nieruchomości warszawskich” (art. 1 ust. 2 Ustawy z dnia 26 stycznia 2018 r. o zmianie ustawy o szczególnych zasadach usuwania skutków prawnych decyzji reprywatyzacyjnych dotyczących nieruchomości warszawskich, wydanych z naruszeniem prawa [Dz. U. z 2018, poz. 431]).

2 Jak stanowi art. 2 Konstytucji RP, Rzeczpospolita Polska jest demokratycznym państwem prawnym urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości społecznej.

Krótka geneza patologii

Afera określana mianem dzikiej reprywatyzacji nigdy nie miałaby miejsca, gdyby nie działania wojenne rozpoczęte w dniu 1 września 1939 roku najazdem armii niemieckiej na Polskę. Przekroczenie przez oddziały niemieckie polskiej granicy, atak niemieckiego pancernika Schlezwig-Holstein na Westerplatte oraz bombardowania samolotów niemieckich na terenie naszego kraju stanowiły oficjalne zapoczątkowanie II wojny światowej.

Jednym z priorytetów III Rzeszy w trakcie prowadzonych działań wojennych było zniszczenie Warszawy. Miasto to było uznawane przez niemieckiego okupanta za epicentrum polskiego ruchu oporu przeciwko nazistom. Początkowo zmarginalizowano jego znaczenie, ograniczając rolę Warszawy do miasta prowincjonalnego. Nie wpłynęło to jednak na fakt, że Warszawa w dalszym ciągu pozostawała centralnym ośrodkiem życia kulturalnego oraz politycznego w kraju. Pretekstem do zrównania stolicy Polski z ziemią był wybuch powstania warszawskiego 1 sierpnia 1944 roku. Po naradzie w dniu wybuchu powstania, 2 sierpnia 1944 roku Adolf Hitler wydał ustny rozkaz doszczętnego zniszczenia Warszawy oraz wymordowania wszystkich jej mieszkańców. Rozkaz obejmował więc nie tylko powstańców, ale również kobiety, mężczyzn i dzieci. Taki rozkaz miał charakter precedensowy w Europie. Zniszczono bowiem wiele miast, ale mieszkańców Warszawy potraktowano z wyjątkowym okrucieństwem, jak najgorszego sortu bandytów podlegających eksterminacji. Dodatkowo jednym z elementów planu zniszczenia stolicy były masowe grabieże mienia — zarówno publicznego, jak i prywatnego — dokonywane przez nazistów podczas powstania warszawskiego oraz po jego zakończeniu. Niekiedy wskazuje się, że zniszczenie Warszawy stanowiło wieloletnią obsesję Hitlera, wybuch powstania warszawskiego zaś stworzył ku temu znakomitą okazję. Warszawa była bowiem miastem, które od przeszło 700 lat stało Niemcom na drodze do ekspansji na wschód.

Po niespełna sześciu latach walk obejmujących terytorium prawie całej Europy, obszar wschodniej i południowo-wschodniej Azji, północnej Afryki oraz części Bliskiego Wschodu, w nocy z 3 na 4 stycznia 1944 roku do Polski wkroczyła Armia Czerwona. Na skutek klęski wojsk niemieckich po agresji dokonanej na ZSRR Armia Czerwona zaczęła przemieszczać się na zachód, zajmując coraz większe terytorium. W styczniu 1945 roku Armia Czerwona wkroczyła do lewobrzeżnej Warszawy. Zastano tam zgliszcza, gruzy, wszechobecną ruinę. Większość przedwojennej infrastruktury miasta na skutek intensywnych działań wojennych oraz rozkazu Hitlera o zrównaniu miasta z ziemią została doszczętnie zniszczona. Szacuje się, że zniszczeniu uległo około 84% zabudowy lewego brzegu. Komunistyczne władze musiały sobie jakoś z tym poradzić1. W tym celu niezbędne stało się wprowadzenie nowego prawa nacjonalizującego grunty warszawskie w celu odbudowy infrastruktury potrzebnej do egzystencji ludzi.

W dniu 26 października 1945 roku pełniący funkcję przewodniczącego Krajowej Rady Narodowej i zastępujący prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Bolesław Bierut wydał dekret nacjonalizujący wszystkie prywatne grunty położone w Warszawie. Oficjalna nazwa tego dokumentu to Dekret o własności i użytkowaniu gruntów na obszarze m. st. Warszawy2. W powszechnym użyciu funkcjonowało jednak potoczne określenie tego aktu mianem dekretu Bieruta. W 1945 roku nikt nie dostrzegał w nim jakiegokolwiek niebezpieczeństwa. Konstrukcja tego aktu jest przejrzysta. Jest to nieskomplikowany akt prawny, liczący jedynie 12 artykułów stanowiących o nacjonalizacji.

Sama nazwa dekretu Bieruta sugerowała jedynie charakter swoistego „prawa budowlanego” dla Warszawy, w celu jej odbudowy i wyzwolenia z wszechobecnego chaosu. Szczegółowy cel dekretu został określony w art. 1, a było nim umożliwienie „racjonalnego przeprowadzenia odbudowy stolicy i jej dalszej rozbudowy zgodnie z potrzebami Narodu, w szczególności zaś szybkiego dysponowania terenami i właściwego ich wykorzystania”. W tym celu, jak postanowiono w dalszej części art. 1 dekretu: „wszelkie grunty na obszarze m. st. Warszawy przechodzą z dniem wejścia w życie niniejszego dekretu na własność gminy m. st. Warszawy”. Podkreślenia wymaga jednak to, że — zgodnie z art. 5 dekretu Bieruta — na własność m. st. Warszawy przechodziły jedyne grunty objęte nacjonalizacją. Posadowione na nich budynki pozostawały nadal własnością przedwojennych właścicieli.

Dekret w swoich założeniach miał więc stanowić panaceum na istniejącą wówczas sytuację. Setki tysięcy ludzi oczekiwało na mieszkania, miejsca pracy czy szkoły dla dzieci. W trakcie działań wojennych budynek warszawskiej hipoteki został zniszczony. Tak więc odbudowa miasta na standardowych zasadach znanych prawu cywilnemu, bez powszechnej nacjonalizacji gruntów w Warszawie, wymagałaby przeprowadzenia dziesiątek tysięcy dochodzeń, postępowań wywłaszczeniowych, procesów sądowych w celu prawidłowej regulacji prawa własności nieruchomości. To wszystko w ówczesnych realiach funkcjonowania zniszczonej wojną Warszawy było nierealne. Wydanie dekretu służyło odbudowie miasta. Kwestie hipoteczne załatwione zostały w nim jednym przepisem. Z treści art. 2 wynikało, że dekret był podstawą dla „przepisania we właściwych księgach hipotecznych na rzecz gminy m. st. Warszawy tytułów własności gruntów określonych w art. 1”. W kolejnych latach na znacjonalizowanych w ten sposób gruntach powstawały domy, szpitale, szkoły, parki, place zabaw i inne obiekty niezbędne do zapewnienia prawidłowego funkcjonowania miasta.

Celem dekretu Bieruta było masowe wywłaszczenie gruntów znajdujących się na terenie zniszczonej Warszawy. Niejeden tekst kultury przedstawia masowe gruzowisko w miejscu dzisiejszej stolicy. Choćby w Pianiście Romana Polańskiego świat zobaczył przemawiające wyobrażenie stanu miasta przejmowanego przez Armię Czerwoną w styczniu 1945 roku. Wydaje się, że odbudowa Warszawy bez komasacji gruntów i nakładów publicznych trwałaby wiele dekad dłużej. Zresztą inne miasta Europy Zachodniej objęły podobne akty normatywne (np. Rotterdam). Jednak wywłaszczenie objęło również niezniszczone fragmenty miasta, leżące przede wszystkim na prawym brzegu Wisły. Ponadto dekret Bieruta nigdy nie doczekał się aktów wykonawczych pozwalających na przyznanie słusznego odszkodowania wywłaszczanym właścicielom.

Na podstawie dekretu Bieruta przedwojenni właściciele uzyskali pół roku od czasu przejęcia gruntu przez państwo na złożenie wniosku o zwrot praw do niego. Sytuacja wyglądała więc obiecująco. Ten sześciomiesięczny termin oraz pozostałe warunki niezbędne do spełnienia, aby przedwojenny właściciel mógł skutecznie ubiegać się o przyznanie mu wieczystej dzierżawy z czynszem symbolicznym, zostały określone w art. 7 dekretu. Stanowił on, że „Dotychczasowy właściciel gruntu, prawni następcy właściciela, będący w posiadaniu gruntu lub osoby prawa jego reprezentujące, a jeżeli chodzi o grunty oddane na podstawie obowiązujących przepisów w zarząd i użytkowanie — użytkownicy gruntu mogą w ciągu 6 miesięcy od dnia objęcia w posiadanie gruntu przez gminę zgłosić wniosek o przyznanie na tym gruncie jego dotychczasowemu właścicielowi prawa wieczystej dzierżawy z czynszem symbolicznym lub prawa zabudowy za opłatą symboliczną”.

W ustępie 2 artykułu 7 zastrzeżono jednak, że wniosek zostanie uwzględniony wówczas, gdy korzystanie z gruntu przez dotychczasowego właściciela da się pogodzić z przeznaczeniem gruntu według planu zabudowania, a jeżeli chodzi o osoby prawne, ponadto gdy użytkowanie gruntu zgodnie z jego przeznaczeniem w myśl planu zabudowania nie pozostaje w sprzeczności z zadaniami ustawowymi lub statutowymi tej osoby prawnej.

Wprowadzono ponadto regulację zabezpieczającą przed nieuwzględnieniem wniosku przedwojennych właścicieli. Postanowiono bowiem, że w przypadku jego nieuwzględnienia gmina zaofiaruje uprawnionemu, w miarę posiadania zapasu gruntów — na tych samych warunkach dzierżawę wieczystą gruntów równej wartości użytkowej bądź prawo zabudowy na takim gruncie (art. 7 ust. 4). Dodatkowe zabezpieczenie dla przedwojennych właścicieli stanowiła treść art. 7 ust. 5 dekretu. Wynika z niego, że w razie niezgłoszenia wniosku, przewidzianego w ust. 1, lub nieprzyznania z jakichkolwiek innych przyczyn dotychczasowemu właścicielowi wieczystej dzierżawy albo prawa zabudowy, gmina obowiązana jest uiścić odszkodowanie w myśl art. 9.

Z ust. 5 art. 7 dekretu Bieruta wiąże się art. 8 tego aktu. Wynika z niego, że w razie nieprzyznania dotychczasowemu właścicielowi gruntu wieczystej dzierżawy lub prawa zabudowy wszystkie budynki położone na gruncie przechodzą na własność gminy, która obowiązana jest wypłacić właścicielowi ustalone w myśl art. 9 odszkodowanie za budynki nadające się do użytkowania lub naprawy. Odszkodowanie to miało wynosić — w zakresie gruntów — skapitalizowaną wartość czynszu dzierżawnego (opłaty za prawo zabudowy) gruntu tej samej wartości użytkowej, a jeżeli chodzi o budynki — wartość budynku. Ustalanie jego wysokości leżało w kompetencji miejskiej komisji szacunkowej, sposób zaś jego regulacji polegać miał na wypłacaniu miejskich papierów wartościowych.

Prawodawca przewidział jednak pewien haczyk. W art. 9 ust. 3 dekretu mowa jest o rozporządzeniu Ministra Odbudowy działającego w porozumieniu z Ministrem Administracji Publicznej i Skarbu, które ma określić skład i tryb postępowania miejskiej komisji szacunkowej, zasady i sposób ustalania odszkodowania oraz przepisy o emisji papierów wartościowych, przeznaczonych na ten cel. Tymczasem rząd zwlekał z wydaniem stosownego aktu wykonawczego. Tak minęły lata, rozporządzenie to zaś, wbrew wcześniejszym obietnicom, nigdy nie zostało wydane.

Wraz z zakończeniem w Polsce komunizmu i zapoczątkowaniem intensywnych przemian ustrojowych zmianie uległo również podejście do prawa własności. Pojawiła się możliwość prowadzenia działalności gospodarczej oraz rozmaite pomysły w zakresie regulacji sytuacji prawnej wywołanej dekretem Bieruta. Potrzeba było w tym celu jednak kompleksowej regulacji prawnej, która przez kolejne dekady nie powstaje. Tymczasem dekret Bieruta w dalszym ciągu jest obowiązującym prawem, nigdy bowiem nie został on formalnie uchylony. W dalszym ciągu pozostają więc w mocy przepisy stwarzające możliwość zwrotu przejętych przez państwo gruntów, które jednak w okresie Polski Ludowej nie znalazły zastosowania. Taki stan prawny już w 1990 roku powoduje, że reprywatyzacja odżywa. Ludzie, napędzani nową, świeżą energią oraz hasłami skupionymi wokół przywrócenia własności dawnym właścicielom czy wynagrodzenia krzywd wyrządzonych przez komunistów, rozpoczynają postępowania reprywatyzacyjne. Nikt nie zastanawia się nad tym, że nieruchomości mające podlegać zwróceniu to obecnie szkoły, parki czy domy zamieszkałe od dziesiątek lat przez lokatorów komunalnych. Nikt również nie myśli o tym, że trud i wysiłek ludzi, którzy odbudowywali zrujnowaną powojenną Warszawę, częściowo wymazał przedwojenne roszczenia. Wreszcie pozostaje niejako poza świadomością wielu osób to, że nowa sytuacja może stworzyć i — jak pokazała praktyka — stworzyła ogromną przestrzeń do działań bezprawnych, do odzyskiwania nieruchomości warszawskich w sposób niegodziwy na podstawie manipulacji, układów, korupcji i innych bezprawnych form działania.

 Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

1 Szerzej na temat zniszczeń wojennych Warszawy zob. Raport o stratach wojennych Warszawy, http://www.um.warszawa.pl/sites/default/files/Raport_o_stratach_wojennych_Warszawy.pdf (dostęp 15.05.2018).

2 Dz. U. z 1945, nr 50, poz. 279.