Listy Heloizy i Abelarda - Piotr Abelard, Heloiza - ebook

Listy Heloizy i Abelarda ebook

Piotr Abelard, Heloiza

4,7

Opis

Abelard był człowiekiem niezwykle próżnym, zamożnym, egocentrycznym. Miał być bardzo kochliwy i rozpustny. Z punktu widzenia Abelarda uwiedzenie Heloizy było postępkiem niegodziwym. Abelard przyznaje, że kierowała nim wyłącznie pycha i lubieżność. Heloiza była dość ładna (co zaspokajało lubieżność filozofa) i przewyższać miała wiedzą wszystkie kobiety swoich czasów (co zaspokajało jego pychę). Swoją ofiarę Abelard wybrał świadomie i rozmyślnie. Postarał się, by przyjaciele poznali go z jej wujem Fulbertem. Doprowadził do tego, że ten powierzył mu wychowanie Heloizy, tym bardziej że Abelard za nauczanie Heloizy nie brał pieniędzy. Od Fulberta otrzymał pełnię władzy nad Heloizą, włącznie z prawem do stosowania kar cielesnych i prawem do odwiedzania jej we dnie i w nocy. Heloiza natomiast pozwoliła się uwieść – mimo że według niektórych autorów Abelard zgwałcił Heloizę, nie istnieją żadne świadectwa mówiące o tym, że stawiała mu opór. Wkrótce po tym zdarzeniu wyszło na jaw, że Heloiza zaszła w ciążę. Związek Heloizy i Abelarda szybko przerodził się w miłość – Abelard zakochał się w Heloizie i z czasem się pobrali. Skończyli jednak źle – Abelarda wykastrowano, a ona została mniszką. Abelard i Heloiza pozostawili po sobie obszerny zbiór Listów. (za Wikipedią).

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 52

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,7 (3 oceny)
2
1
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




 

Alexander Pope

Claude-Joseph Dorat

 

Listy Heloizy i Abelarda

 

Z FRANCUZKIEGO

WIERSZEM POLSKIM PRZETŁOMACZONE

 

tłumaczyłStefan Chomentowski i Konstanty Piotrowski

 

Książka w dwóch wersjach językowych: polskiej i angielskiej.

A dual Polish-English language edition.

 

Armoryka

Sandomierz

 

 

Projekt okładki: Juliusz Susak

 

Na okładce: Edmund Leighton  (1852–1922), Abelard i Heloisa (1882), licencjapublic domain,

źródło: https://en.wikipedia.org/wiki/File:Edmund_Blair_Leighton_-_Abelard_and_his_Pupil_Heloise.jpg

This file has been identified as being free of known restrictions under copyright law,

including all related and neighboring rights

 

Tekstyangielski i polski wg edycji z lat 1717, 1795i 1836.

Zachowano oryginalną pisownię.

 

© Wydawnictwo Armoryka

 

Wydawnictwo Armoryka

ul. Krucza 16

27-600 Sandomierz

http://www.armoryka.pl/

 

ISBN 978-83-7950-707-8

 

 

DO CZYTELNIKA

 

Mało iest takich, ktorzyby nie znali nieszczęść Abeilarda i Heloizy. Wiadomo całemu światu, że iak byli sławnemi z głębokiey nauki wschodnich ięzyków, (hebraiskiego, greckiego i łacińskiego) tak nieszczęśliwemi, w swoiey miłości. Piotr Abeilard, doznał tego, co tylko barbarzyńskiego złość ludzka może wymyślić; przez okrutnie na nim dokonany postępek, nie zostało mu się, tylko imię człowieka.

 ABEILARD urodził się w Palatium blisko Nantes w Roku 1079, z szlachetney Familii. Poświęciwszy całego siebie naukom, zatrudniał swoim rozumowaniem ludzi naybystrzeyszego rozumu w Europie. Otworzył szkołę nayprzod w Melunie, potym w Korbelu, nakoniec w Paryżu, i wkrótce tak się wsławił, iż inni Nauczyciele zostali bez uczniow. Abeilard był Doktorem modnym, łączył do człowieka uczonego przyiemność człowieka miłego: ieżeli zadziwiał mężczyzny, nie mniey podobał się kobietom. Znaydowała się na ten czas w Paryżu młoda Panna znacznego urodzenia, pełna dowcipu i wdzięków, Siestrzenica Fulberta Kanonika Paryzkiego. Jey Wuy, który ią kochał serdecznie, podsycał w niey chęć do nauk. Abeilard w ułożeniach Wuia i Siostrzenicy znalazł sposob dosyć uczynienia miłości, którą w nim wzbudziła Heloiza. Oświadczył Fulbertowi, iż chce bydź iego stołownikiem, pod pozorem, że będzie miał więcey czasu nauczenia iego wychowanicy. Abeilard uczynił ią wkrótce czułą; gdy zaś przywiązanie Nauczyciela i uczennicy sprawiło powszechne szemranie, Fulbert chciał zerwać te związki przez ich rozłączenie, lecz iuż nie rychło było. Heloiza iuż nosiła owoc krewkości swoiey. Abeilard uwiozł ią do Bretanii, gdzie powiła syna, którego nazwano Astrolabem. Abeilard kazał oświadczyć Fulbertowi, iż chce sobie zaślubić Heloizę, byleby iego małżeństwo było taiemne, i stanęły uroczyste szluby. Ale Wuy nie sądził za przyzwoitość taienia tego, co by nadgradzało honor iego Siostrzenicy. Heloiza zaś, którey mniemana Abeilarda sława droższa była niż iey własna, zapierała się szlubów tych z przysięgą. Fulbert rozgniewany tym postępkiem, przykro z nią się obchodził. Abeilard zasłaniaiąc ią od iego gniewu, osadził w Klasztorze w Arganteuil, gdzie była wychowana. Fulbert rozumieiąc, że Abeilard chce Heloizę uczynić Zakonnicą, aby iey się pozbył, nasadził na niego ludzi, którzy wpadłszy do iego pokoju, pozbawili go tego, co było źrzódłem przemiiaiących roskoszy á długich nieszczęśliwości. Ten nieszczęśliwy kochanek poszedł ukryć hańbę swoię w Opactwie Swiętego Dyonizyusza we Francyi, gdzie został mnichem, będąc iuż Kanonikiem Paryzkim. Heloiza pełna rospaczy dla straty kochanka swoiego mniszką została. Była Xienią w Klasztorze Paraklecie, który dla niey kochanek zbudował. Autorowie wspołcześni z wielkiemi mówią pochwałami o rozumie Heloizy, który przenosił iey urodę. Listy oboyga tych sławnych kochanków, które z Klasztoru pisywali do siebie wzaiemnie, są pełne ognia i żywey imaginacyi, rozmaici Autorowie ie tłomaczyli; te dwa z Angielskiego wierszopistwa na Francuzkie, á z Francuzkiego wierszem Polskim są przełożone.

 

LISTY HELOIZY I ABELARDA

 

 

LIST HELOIZY DO ABELARDA.

 

W mieyscu tym gdzie niewinność ma swoie skłonienie,

Gdzie modlitwa i wieczne panuie milczenie,

W zaciszy oddalenia, pokoju świątyni,

Gdzie wybór i konieczność cnotliwemi czyni.

Co za okropna czucia nadzwyczaynych rzesza,

Uymuie zmysły moie, spokoyność ich miesza?

 

Co za burza w mey duszy powstaie straszliwa,

Czyli się znowu miłość w mym sercu odzywa?

Także więc oszukane widzę me nadzieie?

Ach tak iest Abellarze! twym ogniem goreię!

Znaiome listu twego mym oczom wyrazy,

Po sto razy całuię, czytam po sto razy,

Usty ie memi zawsze rozogniona cisnę.

Abellarze! kochanku! o losy zawisne!

Co za imie nieszczęsna wspominać się ważę?

Ręka pisze, i cóż ztąd? gdy je łzami mażę.

Boże straszny! niech mię twóy gniew o to nie wini,

Kto kocha, zbłądzi łatwo, i niewie co czyni.

Pisać mi do kochanka prawo Twe zabrania,

Chętnie się pod ten wyrok Heloiza skłania.

Co mówię? na wołanie obowiązków głucha,

Serce każe – skinienia iego pióro słucha.

Więzienia! w których cnota zamknowszy człowieka,

Jęczy, żałuie, chociaż od zbrodni daleka:

Gdzie człowiek nierozsądny, zabóyca sam siebie,

Chęci swe i nadzieie, wiecznie z życiem grzebie.

Martwe zwłóki, marmury czucia pozbawione,

Które wielbim pieśniami, kwieciem uwięczone,

Gdy tkliwym Abellara, płonę zapaleniem,

Czemuż się iak wy zimnym nie staię kamieniem!

Bóg z Tronu sławy swoiey wzywa mię daremnie,

Przyrodzenie zbyt łatwe ma zwycięstwo ze mnie;

Żelaza, włosiennice, modlitwy i szluby,

Próżno chcą we mnie pożar ugasić tak luby.

 

Jak tylko przeczytałam te smutne wyrazy,

Nudności serca twego taiemne obrazy,

Uczułam w duszy moiey odnowione rany.

Podnieto ogniow moich! ... o Mężu kochany!

Gdy z tobą, – iakże miłość iest pełna słodyczy!

Bez ciebie – iakże miłość iest pełna goryczy!

To mniemam, że cię mirtem związanego skronie,

Roskosznym zachwyceniem piastuię na łonie;

To znowu – że wśrzód puszczy, samotny stroskany,

Popiołem przykurzony, kapturem odziany:

Wynędzniony, wybladły, i zeschły na twarzy,

Nie znany światu żyiesz za cieniem ołtarzy.

Tam tedy z Abellarem Żona nieszczęśliwa,

Gdy szczęściu jch zawisna Religia, zrywa

Węzeł ten, którym byli tak ściśle spoieni,

Żyć będą oboiętni wzaiem zapomnieni;

Tam rzewnym swe zwycięstwa płacąc narzekaniem,

Bez względnie deptać będą chwałę i z kochaniem.

Pisuy do mnie. Ah! weydźmy w związki inne cale,

Ty moie dzielić będziesz, ja koić twe żale.

Jęczeniom echo naszym odpowiadać będzie,

Echo ściga kochanków nieszczęśliwych wszędzie.

Żaden głos, nieprzyiaciel żaden, ni nic zgoła,

Odiąć nam smutnym płaczu, roskoszy nie zdoła:

Działem naszym łzy, przy nas iest wolność kochania;

Lecz sam Bóg mówisz celem ma bydź jch wylania.

Okrutny! tracąc Ciebie, wszystkom utraciła,

Abellar iuż nie dla mnie – o doli nie miła!

 

Jemu odtąd poświęcam łzy moie... o Boże!

Czyliż Ci płacz nieszczęsnych podobać się może!

Pisuy do mnie, ja tak chcę – kunszt pełen uroku,

Myśli naszey i serca, tłumaczenia oku.

Przemysł ten w odległości wzaiem rozmawiania,

Abellarze! przedziwna ta sztuka pisania,

Taiemne oświadczenia tak słodkie i rzewne,

Wynalazkiem kochanków muszą bydź zapewne,

Wymówny list swym ogniem sił udziela chuciom,

Kochanki ręka kolor piękny daie czuciom.

Serce własne odkrywa, i bez zapłonienia,

Mieści w nim wszystek zapał tkliwego pragnienia.

Niestetyż! związki nasze choć czyste i prawe,

Za zbrodnię poczytało Niebo nie łaskawe,

Gdy serca nasze lubym zatlały płomieniem,

Gdyś miłość pod przyiaźni oświadczył imieniem.

Oczy twe nowa światłość na ten czas uieła,

W łonie twym dusza moia cała zatoneła:

Bogiem Cię moim znałam, i pomimo względu,

Szukałam tak mię mile łudzącego błędu.