Między Synagogą i Kościołem. Dzieje św. Pawła - prof. Waldemar Chrostowski - ebook

Między Synagogą i Kościołem. Dzieje św. Pawła ebook

Waldemar Chrostowski

5,0

Opis

Wielu chrześcijan (i teologów!) żywi przekonanie, iż współczesne religijne życie żydowskie, to jest judaizm rabiniczny, stanowi zwyczajne przedłużenie religii Starego Testamentu, różnica zaś między chrześcijanami a wyznawcami judaizmu polega na tym, ze judaizm jest religią Starego Testamentu, do której chrześcijanie dodali Nowy Testament. Kto tak myśli i naucza, nie zrozumie św. Pawła oraz genezy i istoty chrześcijaństwa ani genezy i natury judaizmu rabinicznego, ani wyzwań, jakie relacje chrześcijańsko-żydowskie niosą dzisiaj. Nikt tak dobitnie i wyraźnie jak Paweł nie ukazał nowości i oryginalności chrześcijaństwa względem judaizmu biblijnego oraz różnicy między chrześcijaństwem a judaizmem, który niedługo później okrzepł jako judaizm rabiniczny. Nikt również tak dobitnie i wyraźnie jak on nie dowiódł, że chrześcijaństwo nie jest jedną z odmian judaizmu ani jedną z dróg usprawiedliwienia umożliwionych przez judaizm, lecz – przez przyjęcie Jezusa Chrystusa i wspólnotę z Nim – drogą, na którą powinni wkroczyć nie tylko poganie, ale także wyznawcy judaizmu.

Kiedy kończyłem pracę nad tą książką, zostałem uhonorowany, jako pierwszy Polak, prestiżową Nagrodą Ratzingera. Przyjmując ją 22 listopada 2014 roku w Sali Konsystorialnej watykańskiego Pałacu Apostolskiego, myślałem, że życie i praca naukowo-dydaktyczna, a także wieloletnie zaangażowanie w kontakty katolicko-żydowskie, przysparzające niemało trudności i – nie waham się tego wyznać – cierpienia, zatoczyły wielkie koło. Święty Paweł stał się mi jeszcze bliższy, a wraz z nim papież Benedykt XVI, który ogłaszając Rok Świętego Pawła, powiedział: „Ma on sprzyjać uczeniu się od św. Pawła: uczeniu się wiary, uczeniu się Chrystusa i wreszcie uczeniu się słusznej drogi życia”. Właśnie taki jest również najważniejszy przekaz i cel tej książki.

(fragment Przedmowy)

KS. PROF. WALDEMAR CHROSTOWSKI – jeden z najwybitniejszych polskich biblistów; w latach 2003-2013 przewodniczący Stowarzyszenia Biblistów Polskich; dyrektor Instytutu Nauk Biblijnych Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, pierwszy Polak uhonorowany prestiżową Nagroda Ratzingera.

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 960

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
5,0 (6 ocen)
6
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Faxe44

Nie oderwiesz się od lektury

Wspaniałe napisana biografia
00
Konrad8808

Nie oderwiesz się od lektury

super
00

Popularność




© Copyright by Wydawnictwo M, Kraków 2015

 

 

 

 

 

 

ISBN 978-83-8043-593-3

 

 

 

 

Wydawnictwo M

31-002 Kraków, ul. Kanonicza 11

tel. 12-431-25-50; fax 12-431-25-75

e-mail: [email protected]

www.wydawnictwom.pl

Dział handlowy: tel. 12-431-25-78; fax 12-431-25-75

e-mail: [email protected]

Księgarnia wysyłkowa: tel. 12-259-00-03; 721-521-521

e-mail:[email protected]

www.klubpdp.pl

 

 

APOSTOLICUM

Wydawnictwo Księży Pallotynów

Prowincji Chrystusa Króla

ul. Wilcza 8, 05-091 Ząbki

tel. 22 771-52-30, 14; fax 22 771-52-26

[email protected]

księgarnia internetowa:www.apostolicum.pl

Konwersja

Monika Lipiec

 

 

 

Księdzu Biskupowi

Andrzejowi W. Suskiemu,

w roku Złotego Jubileuszu Kapłaństwa

z wdzięcznością

 

 

 

Skoro bowiem jeden jest nasz Kościół, jeden wspólny duch, jedna niepodzielna harmonia serc, to jakiż kapłan, głosząc chwałę innego kapłana, nie będzie się nią radował jako swoją własną?

(Z listu św. Cypriana, biskupa i męczennika)

PRZEDMOWA

Ta książka ma długą historię. Jej początki sięgają dzieciństwa w Chrostowie, gdy, mając lat jedenaście, pierwszy raz zetknąłem się z listami św. Pawła. O ile czytanie Ewangelii, z wyjątkiem Ewangelii według św. Jana, nie nastręczało większych kłopotów, o tyle pisma Pawła były niezrozumiałe i dlatego fascynujące. Na pewien czas odłożyłem ich lekturę, nie tyle z powodu napotykanych trudności z ich zrozumieniem, ile przede wszystkim na skutek okoliczności i uwarunkowań charakterystycznych dla późnego dzieciństwa i wczesnej młodości.

Ponowne spotkanie z Pawłem i jego dziełem miało miejsce w warszawskim seminarium duchownym, w którym przygotowywałem się do kapłaństwa. Lektura Pisma Świętego, którą w tym okresie samodzielnie podjąłem, szła w parze z wykładami na tematy biblijne. Zarówno w odniesieniu do Starego, jak i Nowego Testamentu miałem kompetentnych wykładowców. To sprawiło, że osoba Pawła i jego piśmiennictwo zyskały nowy blask. Zafascynowany nim, jako temat pracy magisterskiej wybrałem fragment z Pierwszego Listu do Koryntian 7,36–38, zawierający pouczenia dotyczące dziewictwa i małżeństwa. Oprócz satysfakcji z postępów w lepszym rozumieniu nauczania Pawła, pojawiła się i nasilała tęsknota, aby dotrzeć do miejsc wzmiankowanych w Dziejach Apostolskich i listach Pawłowych.

Ta tęsknota spełniła się podczas studiów w rzymskim Papieskim Instytucie Biblijnym. Już samo spotkanie z Rzymem oznaczało wejście na szlaki Pawłowe; nie inaczej także przeżywałem krótkie wypady na południe od Rzymu. Znamienne, że zafascynowany Pawłem, zwróciłem się ku Staremu Testamentowi, szukając tam klucza do jego osoby, działalności i nauczania. Podczas studiów przebywałem w Ziemi Świętej i odbyłem niezapomnianą podróż studyjną do Grecji, oczywiście śladami św. Pawła. Po zakończeniu studiów nastąpiła druga podróż – do Turcji, państwa na terytorium Azji Mniejszej, ojczyzny Pawła. Obie podróże były absolutnie niezwykłe, wprowadzały bowiem w świat, który stanowił kontekst życia i nauczania Apostoła Narodów. Poznając szlaki i przebieg jego wypraw misyjnych, przekonałem się, jak niezbędna jest znajomość geografii historycznej. Składają się na nią ustalenia dotyczące związków między geografią i topografią, czyli położeniem i ukształtowaniem kraju, a jego demografią i historią, które w dużym stopniu określają mentalność i zachowania ludności żyjącej na danym terytorium oraz wpływają na bieg wydarzeń. W późniejszych latach docierałem do Grecji i Turcji wiele razy, prowadząc grupy pielgrzymkowe oraz pogłębiając własne zrozumienie i przeżywanie fenomenu Pawła. Szczególne znaczenie miała podróż studyjna szlakami św. Pawła w Azji Mniejszej, w lecie Wielkiego Jubileuszu Roku 2000, wraz z biskupem Stanisławem Gądeckim, od 2002 r. arcybiskupem metropolitą poznańskim, oraz dwoma pallotyńskimi przyjaciółmi – ks. Romanem Tkaczem i ks. Stanisławem Wójtowiczem.

Przedmiotem prowadzonych przeze mnie od 1987 r. wykładów w Akademii Teologii Katolickiej w Warszawie, z której w 1999 r. utworzono Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego, a w latach 2001–2010 także na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu, był Stary Testament. Egzegeza starotestamentowych ksiąg świętych, podejmowana w kluczu chrystologicznym, gdyż stanowią pierwszą część Biblii chrześcijańskiej, prowadzi do Jezusa Chrystusa. Kardynał Józef Ratzinger ujął to jasno i dobitnie: „Bo jeśli Stary Testament nie mówi o Chrystusie, to nie jest dla chrześcijan Biblią”. Ten wzgląd sprawia, że czytanie i objaśnianie Starego Testamentu ukierunkowuje ku życiu i myśli św. Pawła, jego najwybitniejszego chrześcijańskiego znawcy i komentatora. Niezwykle cennym doświadczeniem okazały się konferencje biblijne, prowadzone od 1986 r. w warszawskiej Parafii Zwiastowania Pańskiego. Gromadząc systematycznie około pół tysiąca słuchaczy, od połowy pierwszej dekady XXI w. są umieszczane w Internecie. W latach 1990–1991 ich tematem stało się życie i dzieło św. Pawła. Z kolei w latach 1992–1995 tematem konferencji była egzegeza tekstu Dziejów Apostolskich, w której bardzo dużo miejsca zajęła refleksja nad życiem i piśmiennictwem św. Pawła. Zainteresowanie oraz żywy i serdeczny oddźwięk ze strony uczestników sprawiły, że zrodziło się postanowienie, by tej ciekawej i ważnej problematyce poświęcić więcej czasu i opracować ją w postaci publikacji.

Gdy Benedykt XVI zapowiedział Rok Świętego Pawła, ustalając go na okres od 29 czerwca 2008 roku do 29 czerwca 2009 roku i upamiętniając w ten sposób dwutysięczną rocznicę narodzin Apostoła, zainteresowanie jego życiem i nauczaniem znacznie się wzmogło. W odpowiedzi na prośbę księdza doktora Henryka Zielińskiego, redaktora naczelnego tygodnika „Idziemy” wydawanego przez diecezję warszawsko-praską, podjąłem się napisania serii artykułów poświęconych Pawłowi. Ten pomysł zaowocował długim i systematycznie publikowanym cyklem, opatrzonym tytułem „Na drogach św. Pawła”, rozpoczętym 9 września 2007 roku i zakończonym 5 lutego 2012 roku. Już w jego trakcie, a zwłaszcza po jego finalizacji, mnożyły się sugestie zebrania w całość 225 sukcesywnie ogłaszanych tekstów i wydania ich w zwartej publikacji.

Początkowo wydawało się, że jest to zadanie łatwe, polegające na zebraniu i połączeniu istniejącego materiału. Ale rzeczywistość była inna. W ciągu prawie pięciu lat pracy nad kolejnymi tekstami poszerzało się oraz dojrzewało spojrzenie na Pawła z Tarsu i jego dzieło. Ponadto należało nie tylko zebrać wszystkie teksty, lecz również je na nowo opracować, ujednolicić, dopowiedzieć i uzupełnić to, czego w nich brakowało, a także uporządkować w rozdziały odzwierciedlające najważniejsze etapy jego życia. Jednak największe znaczenie miała inna ważna okoliczność: ta mianowicie, że osoba i nauczanie św. Pawła stały się przedmiotem wspaniałych katechez Benedykta XVI, wygłaszanych od 2 lipca 2008 roku do 4 lutego 2009 roku. Wsłuchując się w nie i je rozważając, zyskałem mocne potwierdzenie własnego rozeznania i posiadanych intuicji; a zarazem otworzyły się też nowe horyzonty i pola. Przystępując do opracowania swoich tekstów, wiedziałem, że muszą one odnosić się do wątków i tematów, które podjął i rozwinął Benedykt XVI, i je uwzględniać.

Główne i bezcenne źródło do odtworzenia biografii i nauczania św. Pawła stanowią Dzieje Apostolskie i listy Pawłowe. Uznaję za bezwartościowe te głosy i publikacje, które ów fakt negują albo ignorują, zastępując rzetelną egzegezę ksiąg świętych bezużytecznym, a nawet szkodliwym, nowinkarstwem i jałowością. Uprawiając od dawna działalność naukową, znam najrozmaitsze dyskusje i polemiki, koncepcje i hipotezy, których przedstawianie składa się na treść książek i czasopism gromadzonych na półkach bibliotecznych.

Zapoznałem się z niemałą częścią niezwykle bogatego dorobku naukowego, który ujrzał światło dzienne w postaci publikacji, zarówno monografii, jak i rozmaitych przyczynków. Zawarta w nich wiedza i erudycja autorów wywarły znaczący wpływ na wcześniejsze rozeznanie i poglądy. Niniejsza publikacja nie zawiera jednak szczegółowych odnośników i referencji bibliograficznych – i jest to wybór świadomy. Na końcu została podana wybrana bibliografia opracowań w języku polskim, które mogą też być pomocne w dalszych dociekaniach i medytacji. Przegląd tej bibliografii świadczy, jak kluczową rolę w popularyzowaniu Biblii i wiedzy biblijnej odegrała „Prymasowska Seria Biblijna”, wydawana od 1994 r. przez Oficynę Wydawniczą „Vocatio”. Do pełniejszego naświetlenia problematyki poruszanej w tej książce szczególnie wiele wniósł Komentarz żydowski do Nowego Testamentu, którego autorem jest David H. Stern. Starając się polegać na przekładzie Pisma Świętego na polski znanym jako Biblia Tysiąclecia, starannie konsultowałem inne przekłady, podając w wielu przypadkach własny przekład objaśnianego tekstu biblijnego.

Znając i respektując obfity dorobek naukowy, nie zamierzam wdawać się w drobiazgowe analizy filologiczne, socjologiczne i psychologiczne, które zapewne więcej mówią o swoich autorach niż o Pawle, ani wszechstronnie uzasadniać spojrzenia zakorzenionego w traktowaniu narracji Dziejów Apostolskich jako wiarygodnego świadectwa historycznego. Mając do wyboru wiedzę o Pawle, jaką posiadał Łukasz, autor Dziejów Apostolskich, oraz tę, którą posiadają lub formułują współcześni krytycy dzieła Łukasza, polegam zdecydowanie na Łukaszu. To, że Dzieje Apostolskie nie są historią w ściśle naukowym znaczeniu, lecz teologią historii sporządzoną przez wyznawcę Chrystusa dla wyznawców Chrystusa, niczego im nie ujmuje, lecz przeciwnie, potwierdza staranność, o której mowa na początku poprzedzającej je księgi, czyli Ewangelii według św. Łukasza: „Postanowiłem więc i ja zbadać dokładnie wszystko i opisać ci po kolei, dostojny Teofilu, abyś się mógł przekonać o całkowitej pewności nauk, których ci udzielono” (Łk 1,3–4). Doceniając i wykorzystując istniejące podejścia i metody badania ksiąg świętych, synchroniczne i diachroniczne, wśród nich zwłaszcza metodę historyczno-krytyczną, uważam, że refleksja naukowa chrześcijanina ma sens i jest naprawdę solidna wtedy, gdy wyrasta ze świadomości, że całe Pismo Święte powstało z wiary i dla wiary, której centrum stanowi Jezus Chrystus. Budując i umacniając tę wiarę, teologia chrześcijańska ożywia i wzmacnia doświadczenie duchowe, prowadzące człowieka do głębszej zażyłości z Bogiem, który w Jezusie Chrystusie objawił nam siebie. Podobnie jak Benedykt XVI, uznaję za swoje słowa zapisane w początkach II wieku przez św. Ignacego Antiocheńskiego: „Słyszałem, jak niektórzy mówią: «Jeśli nie znajdę tego w archiwach, nie uwierzę Ewangelii» […] Dla mnie archiwum jest Jezus Chrystus, archiwami nienaruszalnymi – krzyż Jego, Jego śmierć i zmartwychwstanie, i wiara [którą otrzymujemy] od Niego”.

W badaniach nad życiem i dorobkiem św. Pawła dwie zasadnicze kwestie wysuwają się na pierwszy plan: chronologia życia Apostoła Narodów oraz autentyczność i datowanie jego pism. Napisano na te tematy bardzo wiele. Co się tyczy chronologii życia św. Pawła, debaty skupiają się wokół datowania trzech wielkich wypraw misyjnych. Po wnikliwych badaniach i namyśle datuję je odpowiednio na lata: 45–48 (pierwsza wyprawa), 49–52 (druga wyprawa) i 53–57 (trzecia wyprawa). Co się tyczy datowania poszczególnych pism Pawłowych, to jestem zdania, że Pierwszy i Drugi List do Tesaloniczan powstały w Koryncie podczas drugiej wyprawy misyjnej, zaś List do Galatów, Pierwszy i Drugi List do Koryntian oraz List do Rzymian podczas trzeciej wyprawy misyjnej – w Efezie (Ga i 1 Kor), Macedonii (2 Kor) i Koryncie (Rz), a cztery Listy więzienne (List do Filipian, List do Filemona, List do Kolosan i List do Efezjan) podczas dwuletniego (lata 57–59) uwięzienia w Cezarei Nadmorskiej. Na okres uwięzienia w Rzymie, dokąd Paweł dotarł wczesną wiosną 60 roku, datuję Drugi List do Tymoteusza. Z tego również okresu (lata 60–62) mogą pochodzić dwa pozostałe Listy pasterskie, czyli Pierwszy List do Tytusa i Pierwszy List do Tymoteusza, przy czym sprawa ich autentyczności oraz czasu i okoliczności powstania jest bardziej złożona. W treści rozważań można znaleźć najważniejsze argumenty, które uzasadniają, bądź wspierają, te poglądy.

W teologii św. Pawła dominuje pytanie o relację Kościoła i Izraela. Z obecnej perspektywy jest to pytanie o relację chrześcijaństwa i judaizmu rabinicznego, czyli Kościoła i Synagogi. Przez prawie dwa tysiące lat obie wspólnoty religijne, wyrosłe na glebie biblijnego Izraela, skutecznie współdziałały we wzajemnym oddalaniu się od siebie oraz obustronnym sprzeciwie i rywalizacji. Rzetelna refleksja nad życiem i dorobkiem Apostoła Narodów pozwala prześledzić same początki tego konfliktu i stanąć wobec pytania, czy i w jaki sposób jest on możliwy do przezwyciężenia. Wobec tendencji, które w ostatnich dekadach dochodzą również w Kościele do głosu, trzeba należycie pogłębić chrześcijańską teologię judaizmu oraz przestrzec przed takimi próbami i formami zbliżenia do Żydów i judaizmu, które wymagają rezygnacji lub osłabienia tego, co istotne w wierze chrześcijańskiej. Życie, losy i pisma Pawła z Tarsu stanowią fundament, który zabezpiecza przed uleganiem politycznej poprawności przenoszonej na grunt teologiczny, a tym samym przed fałszywie pojętą tolerancją i rezygnacją z integralnej wiary w Jezusa jako Mesjasza i Boga. Paweł stanął wobec pytania: Czy powołanie i posłannictwo Izraela da się „rozciągnąć” na całą ludzkość, czy raczej religia i pobożność Izraela stanowią przywilej zastrzeżony i ograniczony wyłącznie do niego? Odpowiedź, której udzielił, brzmi: przyjście Jezusa Chrystusa, zapowiadanego i oczekiwanego przez biblijny Izrael, umożliwiło zebranie Żydów i pogan w jeden lud, dzięki czemu synostwo Abrahama rozszerzyło się na „wielu”. Nie jest to wcale wymysł Pawła, lecz logika wpisana w rzeczywistość Pierwszego Przymierza, odzwierciedloną w Starym Testamencie. „Wiara Izraela – podkreśla kard. J. Ratzinger – nakierowana była na uniwersalność; jako skierowana ku jednemu Bogu wszystkich ludzi, niosła w sobie obietnicę stania się wiarą wszystkich ludów”. A co z krzyżem Jezusa Chrystusa i sytuacją tych, którzy Go nie przyjęli? Nowy Testament, w nim najdobitniej Paweł, podkreśla, że „nie ma dwóch sposobów działania krzyża: potępiającego i ratującego, ale jedno jedyne: ratujące i jednające” (kard. J. Ratzinger). Potencjał, który najpełniej zbliża nas do wyznawców judaizmu, znajduje się w wierze chrześcijańskiej, a nie poza nią!

Od drugiej połowy lat 80. XX wieku, to jest przez ponad ćwierć stulecia, jestem włączony w kontakty Kościoła katolickiego z Żydami i judaizmem. Wielokrotnie powtarzam, że mają one sens o tyle, o ile sytuując się przede wszystkim na płaszczyźnie religijnej i teologicznej, mają charakter uczciwego i pogłębionego dialogu międzyreligijnego. Paweł i jego dzieło stanowią w tym nieodzowny fundament. Lecz o Pawle, tak samo jak o Jezusie, nie chce rozmawiać strona żydowska, a wielu prominentnych przedstawicieli Kościoła i uczestników dialogu na to się łatwo godzi, powielając i przedłużając spychanie Pawła – tak samo jak Jezusa – poza margines obustronnych spotkań i rozmów. Wskutek tego spojrzenie staje się powierzchowne i płytkie, a wzajemne kontakty w wielu przypadkach prowadzą do judaizacji chrześcijaństwa, analogicznej do tej, której odpór dawał Paweł, a po nim ojcowie Kościoła. Wielu chrześcijan (i teologów!) żywi przekonanie, iż współczesne religijne życie żydowskie, to jest judaizm rabiniczny, stanowi zwyczajne przedłużenie religii Starego Testamentu, różnica zaś między chrześcijanami a wyznawcami judaizmu polega na tym, że judaizm jest religią Starego Testamentu, do której chrześcijanie dodali Nowy Testament. Kto tak myśli i naucza, nie zrozumie Pawła oraz genezy i istoty chrześcijaństwa ani genezy i natury judaizmu rabinicznego, ani wyzwań, jakie relacje chrześcijańsko-żydowskie niosą dzisiaj.

Od kilkunastu lat coraz lepiej rozumiem wszystko, co przeszedł Paweł, gdy stał się gorliwym wyznawcą Jezusa Chrystusa i głosicielem Ewangelii: dyskusje, polemiki, napięcia, konflikty, lekceważenie, odmowę, sprzeciwy, intrygi, zasadzki, fałszywe oskarżenia, donosy i wszystko inne, prowadzące do pojmania i uwięzienia go w Jerozolimie, do odbywanych nad nim sądów, a wreszcie do przewiezienia do Rzymu i śmierci męczeńskiej. Jego losy odzwierciedlają relacje między Synagogą a Kościołem w najwcześniejszym okresie istnienia Kościoła, który poprzedził zburzenie świątyni jerozolimskiej przez Rzymian i ustanie kultu Starego Testamentu. Świadczą, że potencjał antychrześcijańskiego nastawienia, z jakim zetknął się Apostoł Narodów, był ogromny, a z biegiem czasu przybierało ono coraz bardziej drastyczne formy, które przesądziły, że między chrześcijaństwem a judaizmem powiększała się przepaść istniejąca do dnia dzisiejszego. Konfrontacja, w której przez kilka dziesięcioleci, boleśnie dla chrześcijan, dominowała strona żydowska, później przybrała nowy kształt, by od IV w. skutkować coraz wyraźniejszą, bolesną dla Żydów, dominacją strony chrześcijańskiej. Refleksja zawarta w tej książce ukazuje same początki rozchodzenia się dróg Synagogi i Kościoła, które stanowią podwaliny dla późniejszej, jak na ironię zgodnej i – niestety – skutecznej współpracy wyznawców judaizmu i chrześcijan we wzajemnym oddalaniu się od siebie.

Kiedy kończyłem pracę nad tą książką, zostałem uhonorowany, jako pierwszy Polak, prestiżową Nagrodą Ratzingera. Przyjmując ją 22 listopada 2014 roku w Sali Konsystorialnej watykańskiego Pałacu Apostolskiego, myślałem, że życie i praca naukowo-dydaktyczna, a także wieloletnie zaangażowanie w kontakty katolicko-żydowskie, przysparzające niemało trudności i – nie waham się tego wyznać – cierpienia, zatoczyły wielkie koło. Święty Paweł stał się mi jeszcze bliższy, a wraz z nim papież Benedykt XVI, który ogłaszając Rok Świętego Pawła, powiedział: „Ma on sprzyjać uczeniu się od św. Pawła: uczeniu się wiary, uczeniu się Chrystusa i wreszcie uczeniu się słusznej drogi życia”. Właśnie taki jest również najważniejszy przekaz i cel tej książki.

Ks. prof. Waldemar Chrostowski

Dyrektor Instytutu Nauk Biblijnych

Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie

Warszawa, 6 czerwca 2015 roku

 

PRZEDMOWA DO DRUGIEGO WYDANIA

Duże zainteresowanie, z jakim spotkała się ta książka, świadczy o aktualności oraz trwałym znaczeniu osoby i nauczania Apostoła Narodów, a także woli pogłębiania wiedzy biblijnej jako jednego z fundamentów wiary chrześcijańskiej. Benedykt XVI powiedział: „Upada sam Kościół, jeśli nie znamy Jezusa”. Celem przemyśleń zawartych w tej książce, uhonorowanej Nagrodą Stowarzyszenia Wydawców Katolickich Feniks 2016, jest lepsze i głębsze poznanie Jezusa przez pryzmat biografii, wiary i teologii św. Pawła. Czytelnik odnaleźć może, z jednej strony, pomost między judaizmem a chrześcijaństwem, natomiast z drugiej rozpoznać prawdziwe korzenie i unikalną tożsamość każdej z dwóch religii wyrosłych na wspólnej glebie biblijnego Izraela.

Ks. prof. Waldemar Chrostowski

Warszawa, 13 kwietnia 2017 roku

I. DZIECIŃSTWO I MŁODOŚĆ

1. Ja jestem Żydem z Tarsu(Dz 21,39)

W Dziejach Apostolskich, których autorem jest Łukasz, autor trzeciej Ewangelii kanonicznej, trzykrotnie pojawia się informacja, że Paweł urodził się w mieście Tars. Pierwszy raz znajdujemy ją w tekście ukazującym okoliczności jego przemiany duchowej w drodze do Damaszku, w poleceniu skierowanym do Ananiasza, by udać się na ulicę Prostą i zapytać „w domu Judy o Szawła z Tarsu, bo właśnie się modli” (Dz 9,11). Drugi raz miejsce urodzenia Pawła pojawia się w narracji o przesłuchaniu go na dziedzińcu świątyni jerozolimskiej, gdy zwracając się do trybuna, od którego zależały jego dalsze losy, deklaruje: „Ja jestem Żydem z Tarsu, obywatelem znacznego miasta w Cylicji” (21,39). Trzeci raz przedstawia się rodakom zgromadzonym na tym samym dziedzińcu: „Ja jestem Żydem urodzonym w Tarsie w Cylicji” (22,3). Wyraźne nawiązania do miejsca urodzenia Pawła jednoznacznie sugerują, że Tars znaczył dla niego bardzo wiele i wydatnie się przyczynił do ukształtowania jego osobowości.

Tars to jedno z głównych miast starożytnej Cylicji, krainy na południowych krańcach Azji Mniejszej. Cylicja, wzmiankowana w najstarszych dokumentach egipskich i mezopotamskich, nosi w nich nazwę Kue. Zachodnia część krainy jest górzysta, natomiast wschodnia, w której leży Tars i którą zamyka pasmo gór Amanus, jest żyzną i piękną równiną. Sprzyjające położenie geograficzne oraz ciepły i wilgotny klimat sprawiły, że w Cylicji chętnie osiedlali się przybysze z różnych stron Azji Mniejszej, Mezopotamii i Bliskiego Wschodu. Kraina słynęła z żyznej gleby i uprawy lnu, a więc również z wyrobów lniarskich o rozmaitym przeznaczeniu i zastosowaniu. Właśnie w rodzinnym mieście Paweł zetknął się z umiejętnością wyrabiania namiotów, która na pewnym etapie jego dorosłego życia stała się dla niego ważnym źródłem materialnego utrzymania. W następnych stuleciach klimat w tym regionie znacznie się ocieplił, na skutek czego obecnie nie ma tam już upraw lnu; nadal jednak na polach Cylicji rosną zboża i nie brakuje bujnej roślinności. Ze względu na bliskie sąsiedztwo nierzadko łączono Cylicję z Syrią. Echa tego rozpoznajemy w Dziejach Apostolskich 15,23.41 (por. Ga 1,21).

Tars, położony na równinie, w pobliżu rzeki Cydnus (tur. Tarsus Suyu), jest usytuowany między Morzem Śródziemnym od południa a wysokim pasmem gór Taurus od północy, około 15 kilometrów od morza i 50 kilometrów od gór. Najstarsze dzieje miasta sięgają czasów prehistorycznych, a w dokumentach hetyckich, datowanych na połowę II tysiąclecia przed Chr., jest ono wzmiankowane pod nazwą Tarša. Znaleziska z tego okresu, potwierdzające silne oddziaływanie kultury hetyckiej, są przechowywane w muzeum w mieście Adana, położonym na wschód od Tarsu. Około 1190 r. przed Chr. miasto splądrowały i zniszczyły Ludy Morza, które opuściwszy Kretę, migrowały wzdłuż wschodnich wybrzeży Morza Śródziemnego w poszukiwaniu miejsca na osiedlenie się. Jeden z odłamów, znany jako Filistyni, osiadł na wybrzeżu Kanaanu; w przyszłości od jego miana zostanie urobiona nazwa „Palestyna”. Od początku I tysiąclecia przed Chr. Tarsem rządzili Asyryjczycy, a później Persowie. Pod koniec IV w. przed Chr., wraz z podbojami Aleksandra Wielkiego (który kąpieli w rzece Cydnus omal nie przypłacił życiem), Cylicja przeszła we władanie Macedończyków. Na przełomie III i II w. przed Chr. władzę przejęła dynastia Seleucydów, mająca stolicę w Antiochii nad Orontesem. W miarę rozprzestrzeniania się kultury hellenistycznej do miasta napływali nowi osadnicy. Z Tarsu pochodzi dobrze zachowany sarkofag grecki, na którym przedstawiono Achillesa i Priama oraz Hektora i Patroklesa, datowany na początek III w. przed Chr. Po zwycięskiej wyprawie Pompejusza w 67 r. przed Chr. terytorium Cylicji zaanektowali Rzymianie.

Z nastaniem okresu rzymskiego dla Tarsu rozpoczął się nowy okres świetności. Tars stał się stolicą rzymskiej prowincji Cylicji. W latach 52–50 rządy w mieście sprawował słynny orator i pisarz Cyceron; pozostawił on po sobie trwałą i życzliwą pamięć. W 47 r. przed Chr. przeszedł tamtędy Juliusz Cezar ze swymi wojskami, a podczas postoju w Tarsie spotkał się z przedstawicielami całej prowincji. Niedługo potem, w 41 r., cesarz Marek Antoniusz, rewanżując się za opór przeciwko rywalizującemu z nim Kasjuszowi, stawiony przez miasto, przyznał Tarsowi status miasta wolnego i niezależność oraz zwolnił je z płacenia podatków. W Tarsie odbyło się też, podziwiane przez Plutarcha, a później Szekspira, legendarne spotkanie Antoniusza z Kleopatrą, na które królowa, płynąc od morza w górę rzeki, przybyła ucharakteryzowana jako Wenus. Barwna historia nadała miastu otwarty i kosmopolityczny charakter, przesądzając o mozaice zamieszkującej je ludności. Kwitło w nim życie kulturalne i duchowe, dzięki czemu Tars był szeroko znany ze swoich szkół filozoficznych i retorycznych. Stąd wywodzili się znani w całym starożytnym świecie stoicy, a także słynny rzeźbiarz Atenodoros. Okres szczególnej świetności miasta przypadł na początek ery chrześcijańskiej, gdy – za panowania cesarza Augusta (zm. 14 r.) – uzyskało potwierdzenie wcześniejszych przywilejów i otrzymało nowe. Pod koniec życia Paweł mógł więc zasadnie i z dumą powiedzieć w Jerozolimie, że jest „obywatelem znacznego miasta w Cylicji”.

Pierwotnie Tars był portem morskim, ale wraz z upływem czasu doszło do jego silnego zamulenia i wytworzyła się kilkunastokilometrowa laguna, wskutek czego miasto znalazło się w znacznej odległości od morza. Docierali tam jednak Fenicjanie i kwitł handel wymienny. W Tarsie krzyżowały się drogi prowadzące ze wschodu na zachód oraz z południa na północ. Łączyły one Mezopotamię z Efezem, położonym na zachodnim wybrzeżu Azji Mniejszej, oraz Syrię i Palestynę, a nawet Egipt, ze środkową Anatolią oraz Europą, Morzem Czarnym i Kaukazem. Jedyne połączenie lądowe z północy na południe w tym regionie prowadzi przez słynną przełęcz, znaną jako Cylicyjskie Wrota. Jej znaczenie jest ogromne do dzisiaj; od niedawna przebiega tamtędy nowoczesna autostrada. Już około 400 r. przed Chr. Persowie zadbali, by poszerzyć bardzo wąską przełęcz tak, aby mógł nią przejechać konny wóz. Cyceron, który dobrze znał ten region, nadmienia w jednym z listów, że aż do początku czerwca nie można było korzystać z Wrót Cylicyjskich, gdyż przez całą wiosnę nadal leżało tam wiele śniegu.

Nie wiemy, kiedy do Cylicji dotarli pierwsi Izraelici. Ich najstarsze osadnictwo sięgało zapewne asyryjskich deportacji mieszkańców Samarii i królestwa Izraela pod koniec VIII w. przed Chr. Bardzo prawdopodobne, że pewna część Izraelitów uniknęła deportacji do Asyrii i znalazła schronienie w różnych rejonach świata, między innymi w południowej Anatolii. Nasilonemu przemieszczaniu się Żydów sprzyjał okres perski (539–333 przed Chr.) i hellenistyczny (333–63 przed Chr.). Poczynając od V w. przed Chr., napływali na te obszary Żydzi z Mezopotamii i Palestyny, a pod koniec III w. przed Chr., za panowania Antiocha III, ich osadnictwo jeszcze się wzmogło. Gdy od II w. przed Chr. rządy we wschodniej części basenu Morza Śródziemnego przejmowali Rzymianie, wspólnota żydowska w Cylicji była znacząca, prężna i dobrze zorganizowana. Jej ustabilizowana struktura wewnętrzna świadczy, że istniała od długiego czasu i wywierała mocny wpływ na życie Tarsu i okolicy. Stanowiła ważny składnik ówczesnej diaspory żydowskiej w Azji Mniejszej, rozwijającej się równolegle z wiodącymi ośrodkami żydowskimi w Mezopotamii i Egipcie (Aleksandria).

Na przełomie er przedchrześcijańskiej i chrześcijańskiej, gdy Tars przeżywał „złoty wiek”, pomyślność miasta stała się też udziałem jego żydowskich mieszkańców. Z relacji Cycerona wiemy, że nie tylko w Tarsie i Cylicji, lecz także w całej Azji Mniejszej pod koniec I w. przed Chr. Żydzi doszli do niemałych bogactw i wpływów, i przesyłali duże sumy pieniędzy na rzecz świątyni jerozolimskiej i jej personelu. Było to możliwe dzięki sprzyjającym Żydom dekretom cesarskim, na mocy których byli zwolnieni od obowiązkowej służby wojskowej i stawiania się przed sądami w szabat i jego wigilię, a także uzyskali zgodę na tworzenie własnych wspólnot i zgromadzeń oraz na regularne płacenie podatku świątynnego, który był przesyłany do Jerozolimy. Zdarzało się, że przywileje te wzbudzały zazdrość i sprzeciwy pogańskiego otoczenia, a wtedy dochodziło do antyżydowskich rozruchów. W takich przypadkach interweniowały władze rzymskie, zapewniając Żydom opiekę militarną i prawną oraz potwierdzając ich uprawnienia.

Dzięki narodzinom w Tarsie Paweł był wszczepiony w kulturę hellenistyczną, która utrwaliła się na tych terenach po podbojach Aleksandra Wielkiego. Stanowiła ona wspólne dziedzictwo ludności zamieszkującej wschodnią część basenu Morza Śródziemnego i Bliski Wschód. Jej wpływy i oddziaływanie były tak ogromne, że dość zgodnie tolerowała i łączyła elementy rdzennych kultur i wierzeń. Miało to zaowocować bezprecedensowym otwarciem przyszłego głosiciela Ewangelii na nie-Żydów oraz jego pośredniczeniem między kulturami, nadającymi jego życiu i działalności charakter prawdziwie uniwersalny. Nie bez znaczenia była również polityczno-administracyjna struktura Cesarstwa Rzymskiego, obejmująca ogromne połacie Europy, Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu. Benedykt XVI zauważył (2 VII 2008): „W tej przestrzeni można się było poruszać dość swobodnie i bezpiecznie, korzystając między innymi z dobrze rozwiniętej sieci dróg i odnajdując na każdej mecie podstawowe cechy kulturowe, które nie umniejszając wartości lokalnych, stanowiły wszak wspólny zrąb, jednoczący super partes”.

W Tarsie zachowało się kilka ważnych starożytnych pamiątek. Najbardziej widoczną są pozostałości starożytnej bramy rzymskiej, nazywanej Bramą Kleopatry albo Bramą św. Pawła. Nie sięga ona czasów Pawła, jednak została wzniesiona z materiałów pozyskanych ze starszych budowli. Pielgrzymi i turyści licznie odwiedzają również „Studnię św. Pawła”, usytuowaną w dawnej żydowskiej dzielnicy Tarsu, na terenie której urządzono park archeologiczny. W ostatnim okresie w jego pobliżu archeolodzy odkryli bardzo dobrze zachowaną ulicę z okresu rzymskiego. Wzdłuż niej wznosiły się okazałe budowle, których pozostałości świadczą o dawnej świetności miasta. Na uwagę zasługuje też ormiański kościół pod wezwaniem św. Piotra, datowany na drugą połowę I tysiąclecia. Po podboju Cylicji przez Turków został on w XV w. zamieniony na meczet, po czym w XX w. przez kilkadziesiąt lat pełnił funkcję muzeum. W kontekście Wielkiego Jubileuszu Roku 2000 przywrócono w nim służbę Bożą i obecnie jest to chętnie odwiedzana przez pielgrzymów świątynia chrześcijańska. Opiekują się nią przybyłe z Włoch siostry zakonne, pielęgnujące i rozwijające pamięć o miejscu narodzenia Apostoła Narodów.

2. Potomek Abrahama, z plemienia Beniamina (Rz 11,1)

Chłopiec urodzony w osiadłej w Tarsie rodzinie żydowskiej został obrzezany i otrzymał imię Szaul, spolszczone jako Saul, lub – częściej – Szaweł. To samo imię nosił pierwszy król zjednoczonego Izraela, żyjący i panujący tysiąc lat wcześniej. Z najbardziej prawdopodobnych obliczeń wynika, że Szaweł urodził się między 7 a 10 rokiem naszej ery. Mając na uwadze błąd, który w VI w. popełnił Dionizy Mały, ustalając początek ery chrześcijańskiej na mniej więcej 4–6 lat po faktycznej dacie narodzin Jezusa Chrystusa, należy przyjąć, że Paweł był o kilkanaście lat młodszy od Jezusa. Zgadza się to z informacją, że w samych początkach chrześcijaństwa Żydzi kamienujący Szczepana „złożyli swe szaty u stóp młodzieńca, zwanego Szawłem” (Dz 7,58). Wyznaczając Rok Świętego Pawła, upamiętniający 2000. rocznicę jego narodzin, na 2008/2009 rok, papież Benedykt XVI przychylił się do poglądu, że Szaweł był młodszy od Jezusa o mniej więcej 12–15 lat.

O dzieciństwie Szawła nie potrafimy powiedzieć nic pewnego. O najważniejszych szczegółach wnosimy z pewnych starożytnych analogii oraz ogólnego wzorca żydowskiego wychowania i edukacji. Nie jest to żaden wyjątek, bo zarówno w dawnych czasach, jak i dzisiaj – poza przypadkami przynależności do sfer „wysoko urodzonych” – narodziny i wczesne dzieciństwo pozostają przedmiotem pamięci rodzinnej, której intensywność i żywotność bywają rozmaite. Znamienne, że aczkolwiek w pismach Nowego Testamentu brakuje informacji na ten temat, najwcześniejszy okres życia Apostoła Narodów nie obrósł w budujące podania i legendy, które by weszły w skład pism apokryficznych. Wygląda na to, że od samego początku istniała w Kościele żywa świadomość, iż dzieciństwo Szawła było mocno osadzone w kontekście życia i religii ówczesnych Żydów z diaspory. Na tej podstawie można do niego zasadnie odnieść to, co wiemy o wychowaniu i kształceniu chłopców w biblijnym Izraelu pod koniec ery przedchrześcijańskiej.

Starożytna tożsamość żydowska była głęboko zakorzeniona w doniosłych wydarzeniach historycznych, upamiętnionych na kartach ksiąg świętych i w tradycjach Izraela, regularnie przypominanych i uobecnianych w liturgii. Każde kolejne pokolenie Izraelitów rozpoznawało w nich życiodajną i wspomagającą obecność Boga. Na czoło wysuwały się trzy święta: dwa święta wiosenne, czyli Pascha i Święto Pięćdziesiątnicy, oraz jedno święto jesienne, czyli Święto Namiotów. Znane jako szalosz regalim, to jest trzy święta pielgrzymie, upamiętniają wydarzenia, które sprawiły, że lud hebrajskich niewolników przeobraził się w świadomy swej tożsamości naród Izraela. Pascha upamiętnia i w pewien sposób co roku uobecnia wyjście z Egiptu, Pięćdziesiątnica nawiązuje do daru Prawa otrzymanego od Boga za pośrednictwem Mojżesza na Synaju, natomiast Święto Namiotów upamiętnia czterdziestoletnią wędrówkę Izraelitów przez pustynię do Ziemi Obiecanej. Doroczne uroczystości kierowały uwagę na Jerozolimę i stanowiły spektakularną sposobność, a nawet zobowiązanie do pielgrzymowania do Miasta Świętego.

Ważne miejsce ustawicznej formacji duchowej i religijnej stanowiły synagogi, w których kwitło wspólnotowe życie modlitewne, szczególnie żywe i widoczne w szabat. Początki instytucji Synagogi sięgają zapewne czasów diaspory asyryjskiej (VIII–VI w. przed Chr.) i wygnania babilońskiego (VI w. przed Chr.), ukształtowała się ona jednak i utrwaliła w okresie hellenistycznym i rzymskim. Do pewnego stopnia stała się substytutem świątyni jerozolimskiej – najpierw dlatego, że wielu Żydom mieszkającym w diasporze było do niej daleko, później zaś, po 70 r. po Chr., z powodu jej zburzenia. Kładziono ogromny nacisk na to, aby dzieci (przede wszystkim chłopcy) od najmłodszych lat życia przyswajały i zapamiętywały czcigodne tradycje utrwalone na kartach ksiąg świętych i odczytywane oraz rozważane podczas zgromadzeń synagogalnych. W synagogach Palestyny czytano Biblię Hebrajską, ale w synagogach w diasporze żydowskiej – szczególnie na terenach położonych dalej od Jerozolimy i Ziemi Świętej, gdzie dominowała kultura hellenistyczna – czytano i rozważano Septuagintę, czyli sporządzony w III i II w. przed Chr. grecki przekład Biblii Hebrajskiej. Tym samym rola Septuaginty nie sprowadzała się jedynie do przekładu, lecz była ona prawdziwą Biblią Grecką, dzięki której coraz większa liczba Żydów z diaspory, a także pogan, mogła poznać święte tradycje Izraela.

Ojcowie pilnie troszczyli się o to, by również w domu, pod ich czujnym okiem, odbywało się – zgodnie z poleceniem w Księdze Powtórzonego Prawa 6,7 – wdrażanie synów w obowiązek poznawania i przestrzegania przykazań Bożych. Wychowaniem dziewczynek zajmowały się matki. Wielką rolę w wychowaniu dzieci od najmłodszych lat odgrywali dziadkowie oraz inne osoby z kręgu ich najbliższych i znajomych. Kontekst rodzinny wydatnie wspomagało i przedłużało kształcenie chłopców w bet midraszu, czyli „domu studium”, który istniał przy każdej większej synagodze. Wychowaniem i nauczaniem zajmowali się tam nauczyciele cieszący się autorytetem i uznaniem, nazywani przez wychowanków „mistrzami” (hebr. rabbi, dosłownie: „mój mistrzu”, co z czasem zyskało rangę tytułu „mistrz”), a także „ojcami”. Wdrażali oni swoich podopiecznych we wszechstronną znajomość Tory i świętych tradycji Izraela, osiągając dobre rezultaty dzięki nauczaniu pamięciowemu oraz żmudnemu objaśnianiu i komentowaniu zapamiętanych tekstów. Nie ulega wątpliwości, że właśnie tak był wychowywany i kształcony mały Szaweł.

Najwcześniejszy etap życia żydowskiego chłopca był wyznaczony przez dwa obrzędy: obrzezanie w ósmym dniu po narodzinach oraz bar micwah, czyli podjęcie obowiązku przestrzegania wszystkich przykazań Tory, w trzynastym roku życia. Wzmiankę o obrzezaniu Szawła „w ósmym dniu” znajdujemy w jego Liście do Filipian 3,5. Obrzezanie, nawiązujące do obrzędu, któremu poddał się patriarcha Abraham (Rdz 17,1–14), było traktowane jako niezbędny znak przymierza z Bogiem i warunek włączenia we wspólnotę ludu Bożego wybrania. Nawiązując do pamięci o Abrahamie, Izraelici czytali i wypełniali polecenie zachowane w Księdze Rodzaju: „Nieobrzezany, czyli mężczyzna, któremu nie obrzezano ciała jego napletka, taki człowiek niech zostanie usunięty ze swej wspólnoty, zerwał on bowiem przymierze ze Mną” (17,14). Każdy żydowski chłopiec, który przeszedł obrzęd bar micwah, osiągał dojrzałość i mógł publicznie czytać tekst święty. Dzięki temu pod koniec ery przedchrześcijańskiej praktycznie nie istniało wśród Żydów zjawisko analfabetyzmu. Dość powiedzieć, że Europa osiągnęła ten poziom dopiero w drugiej połowie XX wieku. W tych okolicznościach niezwykle trafne jest stwierdzenie, że Izrael stworzył Biblię, Biblia zaś odwdzięczyła się mu i stworzyła Izrael.

Nie wiadomo dokładnie, jak długo mały Szaweł zamieszkiwał w Tarsie. Można się domyślać, że przynajmniej do trzynastego roku życia lub niewiele później po osiągnięciu tego wieku. Nie wiemy też nic o losach jego rodziców. Wiemy natomiast, że miał siostrę, o której wspomina się we wzmiance o siostrzeńcu, który pospieszył Pawłowi z pomocą podczas jego ostatniego pobytu w Jerozolimie (Dz 23,16). Pobyt Szawła w rodzinnym domu dobiegł końca wtedy, gdy osiągnął pełnoletność i udał się do Jerozolimy. Jednak dwa fragmenty Dziejów Apostolskich mogą sugerować, że zmiana miejsca zamieszkania mogła się dokonać wcześniej, czyli przed osiągnięciem pełnoletności. Przemawiając do rodaków zebranych na dziedzińcu świątyni jerozolimskiej, Paweł powiedział: „Ja jestem Żydem urodzonym w Tarsie w Cylicji, wychowałem się jednak w tym mieście [w Jerozolimie]” (Dz 22,3). Z kolei w wystąpieniu obronnym przed królem Agryppą podkreślał: „Wszyscy Żydzi znają moje życie. Od początku upływało ono wśród mego narodu w Jerozolimie. Wiedzą o mnie od dawna – gdybyż chcieli zaświadczyć! – że żyłem według [zasad] najsurowszego stronnictwa naszej religii jako faryzeusz”” (Dz 26,4–5). Gdyby traktować te wypowiedzi dosłownie, przemawiałyby one na rzecz wczesnych przenosin Szawła z Tarsu do Jerozolimy. Ale z drugiej strony, paradoksalnie, można także upatrywać w nich argument na korzyść zamieszkania w Jerozolimie dopiero po osiągnięciu pełnoletności. Być może Paweł chciał w ten sposób mocniej uwypuklić bliskie związki z Jerozolimą, rzutując na zasadzie pars pro toto pobyt w Jerozolimie na całą swoją młodość, a nawet dzieciństwo. Przecież dopiero wtedy, gdy osiągnął pełnoletność, mógł przestrzegać sposobu życia właściwego dla stronnictwa faryzeuszów. Tak czy inaczej, jest bardzo prawdopodobne, że w Tarsie pozostała jego rodzina, albo przynajmniej jej część, za czym przemawia powrót Pawła do rodzinnego miasta po radykalnej przemianie, która miała miejsce w drodze do Damaszku (Dz 9,30).

Zasadniczym składnikiem tożsamości żydowskiej była świadomość silnego osadzenia w dziejach i losach ludu Bożego wybrania. Kluczowe znaczenie miał wzgląd na pochodzenie od Abrahama, patriarchy biblijnego Izraela. Zastanawiając się pod koniec życia nad miejscem Izraela w Bożym planie zbawienia, Paweł napisał w Liście do Rzymian: „I ja przecież jestem Izraelitą, potomkiem Abrahama, z rodu Beniamina” (Rz 11,1). Analogiczne spojrzenie, odniesione do Jezusa Chrystusa, dominuje na początku Ewangelii według św. Mateusza, w rodowodzie, który uwypuklając Jego pochodzenie od Abrahama, wyszczególnia najważniejsze ogniwa długiego łańcucha wielkich starotestamentowych bohaterów wiary (Mt 1,1–16). Nacisk na pochodzenie Izraelitów od Abrahama sprawił, że w późniejszym okresie Paweł kilkakrotnie zastanawiał się nad naturą owego synostwa i wynikającymi z niego skutkami i zobowiązaniami.

Wskazanie na plemię Beniamina świadczy, że pod koniec ery przedchrześcijańskiej Żydzi nadal przykładali wagę do przechowywania pamięci o pochodzeniu od jednego z dwunastu synów Jakuba/Izraela. Beniamin był najmłodszym synem patriarchy Jakuba i rodzonym bratem Józefa, zaś ich matką była Rachela. Po stracie Józefa, sprzedanego przez braci do Egiptu, Beniamin stał się umiłowanym synem Jakuba. W błogosławieństwie Mojżesza został nazwany „umiłowanym przez Pana” (Pwt 33,12). Mimo że Beniaminici, zamieszkujący na północ od Judy i Jerozolimy, byli najmniejszym plemieniem, odegrali dużą rolę w historii Izraela. Kilka tekstów Starego Testamentu (np. Rdz 49,27; Lb 26,38–41; Sdz 5,14; 1 Krn 12,1–2) wzmiankuje o ich odwadze i waleczności. Z tego plemienia wywodził się Saul, pierwszy król Izraela, a także prorok Jeremiasz. Nawiązanie do pochodzenia z plemienia Beniamina, które pojawia się w Liście do Filipian 3,5, podkreśla zapewne jedną z zasadniczych cech charakteru Beniaminitów, a mianowicie ich całkowite oddanie się na służbę Bogu. W duchu takiego usposobienia był wychowywany mały Szaweł. Nie jest więc zapewne przypadkiem i to, że rodzice nadali mu imię, które nosił pierwszy król Izraela, wywodzący się właśnie z plemienia Beniamina.

Od swoich narodzin Szaweł był obywatelem rzymskim. Z Dziejów Rzymu autorstwa Kasjusza Diona dowiadujemy się o ówczesnych sposobach nabywania obywatelstwa rzymskiego. W krytycznej sytuacji zagrożenia życia Paweł szczycił się, że nie kupił tego przywileju, lecz odziedziczył go po swoim ojcu (Dz 22,28). Zapewniało mu to ochronę i wysoką pozycję w rzymskiej hierarchii społecznej. Mając na względzie fakt, że w drugiej połowie I w. przed Chr. nastał okres świetności Tarsu, można się domyślać, że ojciec Szawła był znaczącym żydowskim obywatelem miasta. Obywatelstwo rzymskie miało w przyszłości okazać się bardzo pomocne dla syna. Warto przytoczyć słowa Benedykta XVI: „Ktoś powiedział o Pawle, że był «człowiekiem trzech kultur», mając na uwadze jego żydowskie pochodzenie, jego język grecki oraz jego status civis romanus”.

3. U stóp Gamaliela (Dz 22,3)

Jeden z najbardziej charakterystycznych rysów starożytnej diaspory żydowskiej stanowiło utrzymywanie przez nią ścisłych więzi z Jerozolimą i Ziemią Izraela. Działo się tak od wygnania babilońskiego (587–539 przed Chr.), w okresie perskim (539–333), hellenistycznym (333–63) i rzymskim. Żydzi mieszkający na obczyźnie mieli obowiązek systematycznego płacenia podatku na świątynię jerozolimską oraz datków na potrzeby rodaków żyjących w ziemi przodków. Realizacja tych zobowiązań była możliwa dzięki prominentnej obecności Żydów w lokalnym i międzynarodowym handlu oraz w rzymskiej administracji i bankowości. Często zdarzało się, że z powodu przesyłania środków finansowych do Jerozolimy zarzucano Żydom podwójną lojalność, wprowadzając pewne ograniczenia i restrykcje, które miały zabezpieczać przed odpływem znacznych sum pieniędzy z zamieszkiwanych przez nich miast i krajów. Gdy w III i II w. przed Chr. zhellenizowana dynastia syryjskich Seleucydów rozciągała swoje wpływy na coraz większe połacie Azji Mniejszej, przede wszystkim zakładając nowe miasta, natychmiast pojawiały się w nich i krzepły prężne wspólnoty żydowskie. Ich znaczenie i oddziaływanie na życie społeczne, ekonomiczne, kulturalne i polityczne było ogromne.

Kontakty Żydów z diaspory z Jerozolimą miały w pierwszym rzędzie podłoże religijne. Pielgrzymowanie do Miasta Świętego stanowiło jeden z decydujących wyznaczników ich tożsamości, prawie tak samo ważny jak obrzezanie i świętowanie szabatu. W pielgrzymkach indywidualnych i zbiorowych znajdował wyraz fakt, że religia biblijnego Izraela pozostawała religią miejsca, nierozdzielnie związaną z centralnym sanktuarium w Jerozolimie, którego rola znacznie wzrosła po powrocie z wygnania babilońskiego. Z kolei obrzezanie i szabat przesądzały, że była ona zarazem religią czasu, ponieważ wymagała przestrzegania rozporządzeń regulujących ustalony rytm życia religijnego. Wyraźnie wytyczone ramy określające prawa i obowiązki społeczności żydowskiej wymagały dużej liczby odpowiednio wykwalifikowanych nauczycieli i przewodników duchowych, cieszących się w poszczególnych wspólnotach autorytetem i uznaniem. Stanowili oni uzupełnienie, a w pewnych przypadkach swoistą przeciwwagę, dla kapłanów jerozolimskich zajmujących się składaniem ofiar i sprawami kultu. W ostatnich stuleciach ery przedchrześcijańskiej przykładano wielką wagę do nauczania, które odbywało się pod kierunkiem mistrzów nazywanych „rabinami”, czyli „nauczycielami”.

O wysłaniu młodego Szawła do Jerozolimy przesądziła zapewne decyzja jego ojca, wspomagana radami nauczycieli, którzy znali chłopca oraz jego możliwości intelektualne i duchowe. Mniej zdolni uczniowie raczej nie mogli liczyć na tak znaczące wyróżnienie. Zdarzało się, podobnie jak w naszych czasach, że opłacaniem kształcenia najzdolniejszych chłopców zajmowała się lokalna społeczność żydowska, a nie tylko najbliższa rodzina, zwłaszcza gdy nie była ona w dobrej kondycji finansowej. Zdolni wychowankowie stanowili chlubę wspólnoty, z której pochodzili, a pobieranie nauk w Jerozolimie było szczególnym powodem do dumy dla każdej oddalonej od Miasta Świętego społeczności żydowskiej.

Nie wiemy, którą drogą Szaweł dotarł z Tarsu do Jerozolimy. Z dwóch możliwych szlaków, lądowego i morskiego, zdecydowanie bardziej prawdopodobna jest droga morska. Szlak lądowy prowadzi z nadmorskiej Cylicji najpierw na wschód, a następnie na południe, w kierunku Antiochii nad Orontesem, Syrii i Libanu, przez Damaszek lub Bejrut, nad Jezioro Galilejskie, a potem wzdłuż Doliny Jordanu, i kończy się „wstępowaniem” do Jerozolimy ze wschodu, od strony Jerycha. Szlak ten jest dłuższy, liczy bowiem około 750 kilometrów. Po drodze trzeba pokonać dwa wysokie łańcuchy górskie, nie brakuje też innych przeszkód i utrudnień. Dla odmiany szlak morski jest krótszy, łatwiejszy i bezpieczniejszy. Wystarczyło wsiąść na statek płynący z Azji Mniejszej do Palestyny lub do Egiptu i wzdłuż wschodniego wybrzeża Morza Śródziemnego płynąć do Cezarei Nadmorskiej, portu wybudowanego przez Heroda Wielkiego na południe od pasma Karmelu, a stamtąd „wstąpić” do Jerozolimy od zachodu. Właśnie z tego szlaku Paweł wielokrotnie później korzystał, gdyż w okresie Pax Romana (14 przed Chr. – 192 po Chr.) był on jednym z najbardziej uczęszczanych i najchętniej wybieranych przez podróżnych i handlarzy. Nie wiemy, czy pierwszą podróż z rodzinnego domu do Jerozolimy Szaweł odbył sam, czy raczej w towarzystwie bliskich mu osób. Być może odbyła się ona przy okazji jednego z dorocznych świąt pielgrzymkowych. Apostoł milczy na ten temat, zresztą o swoim dzieciństwie i pobycie w Jerozolimie tylko lakonicznie wspomina w napisanych znacznie później listach.

Szaweł studiował Torę, aby w przyszłości zostać jej nauczycielem. Edukacja żydowskich chłopców odbywała się w języku hebrajskim. Nie można jednak wykluczyć – co więcej, jest to bardzo możliwe – że skoro Biblią diaspory żydowskiej była Septuaginta, podstawowa edukacja religijna w Tarsie mogła się odbywać również w języku greckim. Paweł doskonale znał ten język, a jego sposób posługiwania się nim potwierdza wyraźne wpływy słownictwa i frazeologii Biblii Greckiej. Bardzo prawdopodobne, że wcześnie zetknął się on także z językiem aramejskim. Wprawdzie Żydzi w Cylicji nie używali go jako języka mówionego, ale niektóre fragmenty ksiąg świętych biblijnego Izraela zostały napisane po aramejsku, a ponadto rozpowszechnione było w tym czasie zjawisko targumizmu, czyli przekładania hebrajskich ksiąg świętych na aramejski i objaśniania ich w tym języku. Z listów Pawła niezbicie wynika, że dobrze znał tradycje targumiczne, czyli sposoby rozumienia zachowane w aramejskich tłumaczeniach Biblii Hebrajskiej. Wydaje się też niemal pewne, że Szaweł znał łacinę. Skoro jego ojciec był obywatelem rzymskim, musiał utrzymywać bliskie kontakty z Rzymianami, troszcząc się, by i syn mógł je podjąć i rozwijać. Do tego dochodziła zapewne znajomość dialektu używanego przez lokalną ludność Cylicji, zamieszkałą tam od wieków, co w życiu dorosłym ośmieliło Pawła do podjęcia działalności ewangelizacyjnej na terenie Azji Mniejszej.

Z takim przygotowaniem i zapleczem duchowo-intelektualnym Szaweł rozpoczął pobieranie nauk w Jerozolimie „u stóp Gamaliela” (Dz 22,3). Wyrażenie to nie jest przypadkowe, lecz nawiązuje do starożytnych realiów udzielania nauk przez wybitnych mistrzów. Zasiadając na specjalnym podwyższeniu, byli otoczeni zwartą grupą uczniów, którzy siedzieli niżej i żmudnie powtarzali nauczanie swego mistrza. „Siedzenie u stóp” oznaczało przyjęcie postawy ucznia, a więc gotowość do przyswajania wiedzy i posłuszeństwo. Gamaliel należał do ugrupowania faryzeuszów i był członkiem Sanhedrynu, czyli żydowskiej Wysokiej Rady. Przesądzało to o jego wybitnej pozycji, a jednocześnie zapowiadało szczególny status kształconych przez niego uczniów. Nie wiemy, czy Szaweł trafił do Gamaliela dlatego, że był ponadprzeciętnie uzdolniony, co zostało docenione przez jego rodziców lub wspólnotę, czy raczej wyłącznie na skutek starań ojca lub członków rodziny. Zresztą jedno nie wyklucza drugiego.

Edukacja religijna pod okiem Gamaliela świadczy, że rodzina Szawła utrzymywała związki z faryzeuszami. Historiografia określa nauczyciela Szawła mianem Gamaliela I, aby odróżnić go od noszącego to samo imię Gamaliela II, cieszącego się wielką powagą w latach 90–110, czyli w okresie gruntownej przebudowy życia żydowskiego po upadku Jerozolimy i zburzeniu świątyni. Gamaliel I, który zmarł ok. 50 r., stał na czele szkoły, której założycielem był jego dziadek Hillel. Rozwijała się ona równolegle z drugą, której twórcą był Szammaj. Podczas gdy Szammaj uchodził za rygorystę, Hillel cieszył się opinią nauczyciela łagodnego i wyrozumiałego. Mimo tych różnic, nauczanie obu sławnych rabinów było ortodoksyjne, a jego zróżnicowanie świadczy o daleko posuniętej wielopostaciowości ówczesnego życia żydowskiego. Dzieje Apostolskie chwalą rozsądek, umiarkowanie i rozwagę Gamaliela. Gdy po śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa apostołowie Piotr i Jan zostali uwięzieni (Dz 5,34–40), Gamaliel stanowczo odradzał Sanhedrynowi surowość wobec nich. Pod koniec życia, w obliczu śmiertelnego zagrożenia ze strony wrogich rodaków, Paweł odmalował jednoznacznie pozytywny obraz swej młodości i kształcenia pod okiem Gamaliela. Świadczy to, że niezależnie od późniejszej konfrontacji i napięć z wyznawcami judaizmu, zachował o Gamalielu żywą i wdzięczną pamięć.

Mimo że Szaweł urodził się w Cylicji, uważał siebie za prawowitego mieszkańca Miasta Świętego i się tym chlubił (Dz 22,3). Rozpoczynając pobieranie nauk „u stóp Gamaliela”, miał kilkanaście lat. Skoro był prawie 12–15 lat młodszy od Jezusa, jego pobyt w Jerozolimie rozpoczął się około 22–25 r., czyli w okresie tzw. ukrytego życia Jezusa w Nazarecie. Ani w Ewangeliach, ani w pozostałych pismach Nowego Testamentu nie ma żadnej aluzji do tego, by Szaweł i Jezus kiedykolwiek się spotkali. Nie ma również najmniejszej wzmianki, że wiedział on, lub choćby słyszał, o działalności Jezusa i Jego śmierci w Jerozolimie. Może to świadczyć, że wieści o Jezusie miały w dużej mierze charakter środowiskowy. Z drugiej jednak strony nasuwa się domniemanie, że środowisko, w którym żył Szaweł, było hermetycznie zamknięte na otoczenie. Pewnych analogii dostarcza Mea Szearim, dzielnica ortodoksyjnych Żydów we współczesnej Jerozolimie, żyjąca własnym życiem i w ogóle niepodatna na jakiekolwiek wpływy z zewnątrz.

4. Jestem faryzeuszem, bracia(Dz 23,6)

Judaizm na przełomie ery przedchrześcijańskiej i chrześcijańskiej był zjawiskiem wielopostaciowym, obejmującym rozmaite nurty i kierunki myślowe. Józef Flawiusz wyliczył cztery: faryzeusze, saduceusze, esseńczycy i zwolennicy tzw. Czwartej Filozofii. Dwa pierwsze uznaje się za najstarsze i najważniejsze. Specyfikę poglądów i sposobu życia faryzeuszów widać zresztą najlepiej właśnie w zestawieniu z ugrupowaniem saduceuszów, z którymi pozostawali w trwałym konflikcie. Początki obu nurtów sięgają pierwszej połowy II w. przed Chr. i mają związek z politycznymi, społecznymi i religijnymi wstrząsami za panowania syryjskiego władcy Antiocha IV Epifanesa (175–164 przed Chr.) oraz powstaniem machabejskim, o którym mowa na kartach Pierwszej i Drugiej Księgi Machabejskiej. Półtora wieku później do ugrupowania faryzeuszów należały tysiące wpływowych Żydów.

Nazwa „faryzeusz” pochodzi od hebrajskiego czasownika parasz, „oddzielać, odłączać, odróżniać”. Początkowo chodziło zapewne o zdystansowanie się od kapłanów jerozolimskich reprezentowanych przez saduceuszów, ale z czasem określenie to zaczęło wyrażać narastający dystans wobec wszystkiego, co odmienne i inne. Jedni sądzą, że faryzeusze mieli zwolenników przede wszystkim wśród mieszkańców miast, inni, że zaufaniem darzyła ich głównie ludność wiejska. Tak czy inaczej, w czasach Jezusa i Pawła duża liczba faryzeuszów mieszkała w miastach, inni na wsiach, natomiast wszędzie cieszyli się oni wielkim poparciem. Było tak zarówno na terenie Palestyny, jak i w diasporze żydowskiej. Największy autorytet wśród nich przysługiwał rabinom, czyli nauczycielom Tory, którzy pozyskując uczniów, zakładali wpływowe szkoły. Faryzeusze stronili od otwartych deklaracji politycznych, prowadząc ugodową politykę wobec władców i lokalnej administracji rzymskiej. Od czasu do czasu zabierali jednak głos w sprawach publicznych, a wtedy znaczył on bardzo wiele.

Zdecydowanie ważniejsze niż prestiż polityczny było oddziaływanie faryzeuszów na życie religijne rodaków. Opierało się ono przede wszystkim na autorytecie rabinów, ich sposobie życia i nauczania. Cieszyli się szczególną popularnością wśród prostego ludu, wyczuwali bowiem dominujące zapatrywania i potrzeby oraz potrafili na nie umiejętnie reagować. Udzielając odpowiedzi na stawiane im pytania, sprawiali, że Tora spisana, czyli Biblia Hebrajska, obrastała w coraz obszerniejszą Torę ustną, która autorytatywnie podawała jej wykładnię. Rozstrzygnięcia rabinów traktowano więc jako normatywne i obowiązujące; później zaś, po upadku drugiego powstania żydowskiego przeciw Rzymianom (lata 132–135), zaczęto je zestawiać i łączyć oraz spisywać w zbiór, który – zamknięty ok. 220 r. – otrzymał nazwę „Miszna”. Na jego bazie ok. 400 r. powstał Talmud Palestyński, a sto lat później Talmud Babiloński. Drobiazgowo przestrzegając przepisów Tory, faryzeusze kładli nacisk na zachowanie nienaruszonej żydowskości, tak jak oni ją pojmowali, dokładając starań, by rozporządzenia Tory zaktualizować i dostosować do zmieniających się okoliczności i położenia wierzących. Uchodzili za wybitnych znawców ksiąg świętych oraz ich wszechstronnych komentatorów. W kluczowych sprawach zwracano się właśnie do nich, szukając odpowiedzi na najważniejsze pytania i dylematy, jakie wyznawcom judaizmu i całej wspólnocie żydowskiej podsuwało życie.

Co się tyczy kwestii doktrynalnych, faryzeusze byli znani z wiary w życie po śmierci, a także w istoty niebiańskie, nazywane aniołami, oraz w zmartwychwstanie umarłych. Oparcie dla tej wiary znajdowali w Biblii Hebrajskiej, podając jej włas-ne rozwinięcia i nauczając, że wchodzą one w skład Tory, którą Mojżesz otrzymał od Boga na Synaju. Wiara w życie pozagrobowe odróżniała ich od saduceuszów. Wyraźne ślady obustronnego konfliktu odnajdujemy pod koniec działalności Pawła, podczas jego wystąpienia przed Sanhedrynem (Dz 23,1–11). Rozpoczynając mowę obrończą, powiedział: „Jestem faryzeuszem, bracia, i synem faryzeuszów, a stoję przed sądem za to, że spodziewam się zmartwychwstania umarłych” (w. 6). Wśród zebranych natychmiast powstało rozdwojenie, które autor tej relacji opatruje komentarzem: „Saduceusze bowiem mówią, że nie ma zmartwychwstania ani anioła, ani ducha, a faryzeusze uznają jedno i drugie” (w. 8).

Z kolei saduceusze wywodzili się ze środowiska kapłańskiego. W religii biblijnego Izraela urząd kapłana przechodził z ojca na syna, a więc było to środowisko liczne i wpływowe. Już od czasów Hasmoneuszy (połowa II w. przed Chr.) tworzyli sojusz z rządzącą dynastią i pozostawali w dobrych układach z kolejnymi władcami Palestyny, co zapewniało im niemałe wpływy polityczne. Wywodzili się spośród arystokracji i zamożniejszych warstw społeczeństwa żydowskiego, i nie stronili od wystawnego trybu życia. Mocno związani ze świątynią jerozolimską i sprawowanym w niej kultem, byli popierani przez bogaczy, podczas gdy lud odnosił się do nich z nieukrywaną rezerwą i powściągliwością. Polegali wyłącznie na Torze pisanej, czyli Biblii Hebrajskiej, odrzucając rozstrzygnięcia podawane przez rabinów. Negowali nieśmiertelność duszy, czyli istnienie nagrody i kary po śmierci, a zatem również zmartwychwstanie. Życie, według nich, sprowadzało się jedynie do tego, co doczes-ne, i na tym miała polegać potrzeba i pożytki z religijności oraz jej praktykowania.

Paweł wychował się i ukształtował swoje poglądy w środowisku faryzeuszów. Obok pewnych zalet, wśród których dominowała gorliwość w zachowywaniu wierności Prawu, widoczna w przestrzeganiu rytuałów czystości i płaceniu dziesięcin, cechowała ich skłonność do nadmiernej separacji i izolacji, a także wywyższanie się ponad innych. Jezus często wytykał ich wady, czego ślady odnajdujemy na kartach czterech Ewangelii kanonicznych. Nic dziwnego, że już za życia Jezusa narastał Jego konflikt z faryzeuszami. Przybierał on coraz bardziej na sile, by osiągnąć apogeum kilkadziesiąt lat później, kiedy to drogi Synagogi, zakorzenionej w nauczaniu faryzeuszów, oraz Kościoła, zakorzenionego w nauczaniu Jezusa i wierze w Niego, definitywnie się rozeszły.

W pamięci Pawła, która znalazła wyraz w nauczaniu i pismach adresowanych do poszczególnych wspólnot chrześcijańskich, żywa była świadomość, że w młodości, jako wyznawca judaizmu i faryzeusz, silnie przeciwstawiał się wyznawcom Jezusa Chrystusa, a nawet otwarcie ich zwalczał. Uzasadniając prawdziwość Ewangelii, napisał w Liście do Galatów: „Słyszeliście bowiem o moim dawnym postępowaniu, gdy jeszcze wyznawałem judaizm, jak z niezwykłą gorliwością zwalczałem Kościół Boży i usiłowałem go zniszczyć, jak w żarliwości o judaizm przewyższałem wielu moich rówieśników z mego narodu, jak byłem szczególnie wielkim zapaleńcem w zachowywaniu tradycji moich przodków” (Ga 1,13–14). Podobne wzmianki i aluzje w kilku innych pismach, a także świadectwo Dziejów Apostolskich, potwierdzają to dramatyczne wyznanie. Młodość późniejszego Apostoła Narodów upłynęła pod znakiem sprzeciwu wobec Jezusa Chrystusa i Kościoła.

Podglebiem dla postępowania młodego Szawła był narastający konflikt między Jezusem a częścią Jego żydowskich rodaków, zwłaszcza ugrupowaniem faryzeuszów, oraz Sanhedrynem. Wiele światła na ów konflikt rzucają cztery kanoniczne Ewangelie. Wynika z nich, że początkowe napięcia rychło przerodziły się we wrogość, która doprowadziła do podstępnego pojmania Jezusa, skazania Go na śmierć i ukrzyżowania. Najważniejszym powodem sprzeciwu były autodeklaracje Jezusa dotyczące godności mesjańskiej i Boskiej. Oznaczały radykalnie nowe spojrzenie na naturę, dzieje i przeznaczenie Izraela, a więc również na rozumienie i objaśnianie ksiąg świętych. O ile biblijni prorocy nawoływali do wiary w Boga i wierności Jego przykazaniom, o tyle Jezus coraz wyraźniej wymagał również wiary w Niego jako Syna Bożego, ukazując tym samym nowe aspekty wizerunku Boga. Nawiązując do Abrahama i jego potomstwa, czyli do całych dziejów biblijnego Izraela, Jezus stopniowo objawiał prawdę, że Bóg jest jedyny, lecz jest Ojcem i Synem i Duchem Świętym. Oznaczało to konieczność przyjęcia prawdy o niezwykłym wejściu Boga w historię, które dokonało się w osobie i posłannictwie Jezusa. Każda z Ewangelii kanonicznych wnosi własny wkład w przedstawienie przebiegu i skutków narastającego konfliktu.

Sedno wyrosłych na jego gruncie trudności i napięć bodaj najlepiej ujął Jan Pa-weł II w książce Przekroczyć próg nadziei. Papieskie rozważania odnoszą się zarówno do starożytnych, jak i współczesnych wyznawców judaizmu: „Czy można się dziwić, że nawet wyznawcom jedynego Boga, którego Abraham był świadkiem, trudno jest przyjąć wiarę w Boga ukrzyżowanego? Uważają, że Bóg może być tylko potężny i wspaniały, absolutnie transcendentny i piękny w swojej mocy, święty i nieosiągalny dla człowieka. Bóg może być tylko taki! Nie może On być Ojcem i Synem i Duchem Świętym. Nie może być Miłością, która siebie daje, która siebie pozwala widzieć, słyszeć i naśladować jako człowiek, która siebie pozwala krępować, bić po twarzy i krzyżować. To nie może być Bóg...! Tak więc w samym środku wielkiej monoteistycznej tradycji jest obecne takie głębokie rozdarcie” (s. 30). Nieco dalej, stawiając pytanie, czy w swoim „schodzeniu”, zniżaniu się do człowieka, które osiągnęło apogeum we Wcieleniu, Bóg nie posunął się za daleko, Jan Paweł II odpowiedział: „Wydaje się, że poszedł najdalej, jak tylko mógł, dalej już iść nie mógł. Poszedł w pewnym sensie za daleko...! Czyż Chrystus nie stał się «zgorszeniem dla Żydów, a głupstwem dla pogan» (1 Kor 1,23). Właśnie przez to, że Boga nazywał swoim Ojcem, że tego Boga tak bardzo objawiał sobą, iż zaczęto odnosić wrażenie, że za bardzo...! W pewnym sensie człowiek już nie mógł tej bliskości wytrzymać i zaczęto protestować. Ten wielki protest nazywa się naprzód Synagogą, a potem Islamem. Jedni i drudzy nie mogą przyjąć Boga, który jest tak bardzo ludzki. Protestują: «To nie przystoi Bogu». «Powinien pozostać absolutnie transcendentny, powinien pozostać czystym Majestatem – owszem, Majestatem pełnym miłosierdzia, ale nie aż tak, żeby sam płacił za winy swojego stworzenia, za jego grzech»” (s. 49). Już za życia Jezusa, który od początku stał się „znakiem sprzeciwu”, pojawiły się pierwsze oznaki konfrontacji i napięć, które wraz z upływem czasu coraz bardziej przybierały na sile, a pod koniec I w. przeobraziły się w głęboki i trwający do dzisiaj radykalny rozdział Synagogi i Kościoła.

Właśnie w tym kontekście należy umiejscowić silne opory wielu żydowskich słuchaczy nauczania Jezusa oraz świadków Jego życia i działalności wobec Jego roszczeń. Wątpliwości i rozterki nie ominęły nawet tych, którzy pozostawali najbliżej, czego wyrazem stało się pytanie postawione uczniom pod koniec wystąpienia w synagodze w Kafarnaum: „Czyż i wy chcecie odejść?” (J 6,67). Aczkolwiek najwierniejsi z nich pozostali przy Jezusie, to postawa wielu faryzeuszów i przedstawicieli innych ugrupowań żydowskich ulegała coraz mocniejszej radykalizacji. Do istoty konfliktu należał też spór o status i rolę Tory, czyli Prawa regulującego wszystkie aspekty żydowskiego życia. Ze słów i czynów Jezusa wynikało, że to On zajmuje miejsce Tory, stając się kluczem do jej poprawnej i właściwej interpretacji. Odnosząc się do przestrzegania rozporządzeń Tory, często oskarżał faryzeuszów o powierzchowność i obłudę, zarzucając im zaniedbywanie przykazania miłości przez ograniczanie go do własnego kręgu (Łk 11,42). Pomnażanie przez nich rozmaitych rozporządzeń i przepisów – nauczał Jezus – w gruncie rzeczy oddala wiernych od pełnienia prawdziwej woli Bożej, tym bardziej że część przepisów służyła w gruncie rzeczy temu, by obejść Prawo, bądź je zrelatywizować, stosownie do zmieniających się oczekiwań i potrzeb. Zarozumiałość i zazdrosna troska faryzeuszów o wpływy wśród ludu doprowadziły do takiego zaostrzenia konfliktu, że zakończył się on wydaniem i wykonaniem na Jezusie wyroku śmierci. Wprawdzie słusznie podkreśla się również udział lokalnych przedstawicieli władz rzymskich, ale nie ulega wątpliwości, że był to przede wszystkim konflikt wewnątrzżydowski. Dawna postawa, którą wyznaje Paweł, była składnikiem i przejawem wrogiego nastawienia znacznej części ówczes-nych duchowo-religijnych elit żydowskich do wiary w Jezusa.

W kontekście powierzchownie prowadzonego dialogu chrześcijańsko-żydowskiego zdarza się, że tekst czterech Ewangelii kanonicznych bywa objaśniany tak, jakby sprawcami zła, które boleśnie dotknęło Jezusa, byli wyłącznie Rzymianie, podczas gdy Żydzi są przedstawiani jako bierni uczestnicy wydarzeń sprowokowanych i zrealizowanych przez pogańskie otoczenie. Chociaż nie należy lekceważyć ani pomniejszać rzeczywistej roli Rzymian w skazaniu Jezusa na śmierć, nie ma żadnych rozsądnych powodów, by ją ponad wszelką miarę wyolbrzymiać. Ewangelie nie pozostawiają wątpliwości, że Jezus ze swoim nauczaniem natrafiał na silne opory przede wszystkim części żydowskich rodaków i to oni doprowadzili do pojmania Go, skazania na śmierć i wymuszenia wykonania na Nim tego wyroku. Rzymianie stali się figurantami, którzy przesądzili o ostatecznym kształcie tego, co wydarzyło się na Golgocie.

Kluczowe pytanie o tożsamość Jezusa osiągnęło apogeum podczas przesłuchania Go przed Sanhedrynem, kiedy najwyższy kapłan uroczyście powiedział: „Poprzysięgam Cię na Boga żywego, powiedz nam: Czy Ty jesteś Mesjasz, Syn Boży?” (Mt 26,63). Odpowiedź Jezusa wywołała burzliwą reakcję: „Wtedy najwyższy kapłan rozdarł swoje szaty i rzekł: «Zbluźnił! Na cóż nam jeszcze potrzeba świadków? Oto teraz słyszeliście bluźnierstwo. Co wam się zdaje?» Oni odpowiedzieli: «Winien jest śmierci»” (26,66). Natychmiast dała o sobie znać wrogość: „Wówczas zaczęli pluć Mu w twarz i bić Go pięściami, a inni policzkowali Go i szydzili: «Prorokuj nam, Mesjaszu, kto cię uderzył?»” (26,67). W naszych czasach nie zabrakło rozmaitych prób kwestionowania historyczności tego epizodu, polegających na „wybielaniu” Sanhedrynu. Gdyby je bezkrytycznie przyjąć, całkowicie niezrozumiały staje się los Jezusa oraz okoliczności towarzyszące Jego męce i śmierci. Z drugiej strony wzgląd na tę wrogość w żadnym wypadku nie może służyć za powód do obarczania wszystkich Żydów odpowiedzialnością za śmierć Jezusa. Z perspektywy historycznej odpowiedzialność ponoszą ci, którzy brali bezpośredni udział w skazaniu Go na śmierć i odegrali w tym wiodącą rolę.

Wśród przeciwników Jezusa cztery Ewangelie kanoniczne często wymieniają faryzeuszów. To oni prowadzili z Nim zażarte dysputy, często próbowali Go podejść, kwestionowali Jego roszczenia i nauczanie, zdarzało się nawet, że używali rozmaitych form podstępu. Przykłady tego rodzaju zachowań są tak liczne, że Ewangelie przedstawiają ich jako największych i najbardziej nieprzejednanych przeciwników Jezusa. A jednak mamy do czynienia ze swoistą ambiwalencją, ponieważ Jezus ze swoim nauczaniem miał wiele wspólnego z nauczaniem faryzeuszów – przede wszystkim odpowiedź na pytanie o status i znaczenie Tory. Faryzeusze upatrywali w niej narzędzie, za pomocą którego Bóg stworzył świat, po czym podarował je Izraelowi, którego pouczył, iż przestrzeganie nakazów Tory jest znakiem wybrania i warunkiem właściwych relacji z Nim. Faryzeusze traktowali siebie jako wiernych depozytariuszy przywileju wybrania, odpowiedzialnych za wykładanie Tory wszystkim Izraelitom. Mieli też wysokie mniemanie o sobie, które szło w parze z okazywaniem zewnętrznej pobożności i tendencją do wypełniania Prawa tak, „żeby się ludziom pokazać” (Mt 6,5).

Mimo napięć i sporów Jezus cenił gorliwość i zapał faryzeuszów, lecz zarazem ukazywał, na czym polegają zagrożenia wynikające z pobożności, jaką rozwijali. Dla Jezusa – inaczej niż dla faryzeuszów – Tora nie była absolutnie konieczna do zbawienia, bo to On stał się autentyczną wykładnią woli Bożej. Napięcia skutkowały coraz większą radykalizacją nastawienia faryzeuszów, które po śmierci Jezusa przeniosło się na Jego uczniów i wyznawców. Podobna wrogość narastała również wśród wielu przedstawicieli innych ugrupowań żydowskich, które znacznie różniły się między sobą, były jednak zgodnie zjednoczone w sprzeciwie wobec pierwszych chrześcijan. Z Dziejów Apostolskich wynika, że objawy nieprzejednanej wrogości pojawiły się już po pierwszym wystąpieniu Piotra i Jana na terenie świątyni jerozolimskiej. Po mowie Piotra ukazującej okoliczności i sens śmierci Jezusa kapłani, dowódca straży świątynnej oraz saduceusze byli oburzeni, „że nauczają lud i głoszą zmartwychwstanie umarłych w Jezusie” (Dz 4,2).

5. Szaweł zaś zgadzał się na zabicie Szczepana (Dz 8,1)

Dzieje Apostolskie wzmiankują Szawła po raz pierwszy w obszernej relacji o wystąpieniu diakona Szczepana i ukamienowaniu go u bram Jerozolimy (Dz 6,5 – 7,60). Potwierdza to, że podziały między wyznawcami Jezusa Chrystusa a częścią Żydów, szczególnie faryzeuszami, pogłębiały się, aczkolwiek sytuacja wcale nie była jednoznaczna. Przykładowo, gdy Piotr i Jan zostali, na skutek intrygi saduceuszów, drugi raz wtrąceni do więzienia (Dz 5,17–32), w ich obronie stanął „pewien faryzeusz, imieniem Gamaliel, uczony w Prawie i poważany przez cały lud” 5,34). Był to znany w historii Gamaliel I, któremu przysługiwał tytuł Rabban, czyli „nasz Mistrz”, wnuk Hillela i nauczyciel Szawła z Tarsu. Jego wystąpienie zakończyła konkluzja: „Odstąpcie od tych ludzi i puśćcie ich. Jeżeli bowiem od ludzi pochodzi ta myśl, czy sprawa, rozpadnie się, a jeżeli rzeczywiście od Boga pochodzi, nie potraficie ich zniszczyć i może się czasem okazać, że walczycie z Bogiem” (5,38).

Ale nie wszyscy i nie zawsze podzielali nastawienie Gamaliela. Nie wszystkimi też kierowało usposobienie cierpliwego dochodzenia do prawdy o Jezusie. Gdy grono Apostołów powiększyło się o siedmiu diakonów przeznaczonych do „codziennego rozdawania jałmużny” (6,2), czyli do posługi charytatywnej, jeden z nich, Szczepan, wyróżniał się skuteczną działalnością i mądrością. Do rozprawy z nim przystąpili „niektórzy z synagogi libertynów – Cyrenejczyków i Aleksandryjczyków oraz tych, którzy pochodzili z Cylicji i z Azji” (6,9). Znamienne, że do obsługi chrześcijan żydowskiego pochodzenia mówiących po grecku czy wywodzących się ze środowiska diaspory, nazywanych „hellenistami”, wyznaczono diakonów, którzy rekrutowali się spośród nich. Najsilniejszy sprzeciw, na jaki natrafiali, pochodził nie tylko od Żydów palestyńskich, lecz także od Żydów rekrutujących się ze środowiska diaspory, czyli greckojęzycznych. Wprawdzie pewne podziały między Żydami palestyńskimi a Żydami z diaspory wciąż trwały, lecz obydwa środowiska wyznawców judaizmu zjednoczyła wspólna niechęć do wyznawców Jezusa Chrystusa.

Autor Dziejów Apostolskich wymienia cztery nazwy miast i krain, z których pochodzili przeciwnicy diakona Szczepana. Cyrena i Aleksandria to miasta w Afryce Północnej – pierwsze na terenie dzisiejszej Libii (stamtąd wywodził się Szymon Cyrenejczyk, którego przymuszono do pomocy Jezusowi w dźwiganiu krzyża), a drugie na terenie Egiptu, gdzie od końca IV w. przed Chr. istniała prężna diaspora żydowska, której owocem była Septuaginta. Cylicja to kraina, skąd pochodził Szaweł, natomiast Azja stanowi określenie rzymskiej prowincji obejmującej ogromne połacie Azji Mniejszej. Ta wzmianka świadczy, że Dobra Nowina o Jezusie już w kilka lat po Jego śmierci i zmartwychwstaniu dotarła w odległe zakątki Imperium Rzymskiego, gdzie spotkała się zarówno z przychylnym przyjęciem, jak i z gwałtownym sprzeciwem. „Synagoga libertynów” obejmowała prawdopodobnie żydowskich wyzwoleńców, którzy zbierali się na wspólną modlitwę synagogalną. Byli to dawni niewolnicy, którym Rzymianie darowali wolność, a także poganie zainteresowani judaizmem, pochodzący z różnych stron starożytnego świata.

Szczepanowi zarzucano, że głosząc Jezusa jako Mesjasza, występuje przeciw Bogu, Mojżeszowi, świątyni i Torze. Jego mowa obronna przed Sanhedrynem miała charakter specyficznie żydowski oraz była mocno osadzona w realiach wydarzeń i postaci znanych z ksiąg Starego Testamentu. Nie była to uniżona apologia, lecz wyraźne potępienie przywódców religijnych, wygłoszone w duchu pełnych mocy wystąpień starotestamentalnych proroków. Najwięcej miejsca zajęło przypomnienie Abrahama i Mojżesza jako największych bohaterów wiary. Całość przeglądu długich dziejów spina jedna klamra, a mianowicie podkreślenie niewierności ludu Bożego wybrania i powtarzających się silnych sprzeciwów wobec Bożych wysłanników. Szczepan nazywa swoich słuchaczy „ludem o twardym karku”, a jest to określenie, które w Księdze Wyjścia i Księdze Powtórzonego Prawa sześciokrotnie odnosi się do buntowników, którzy podczas wyjścia z Egiptu i drogi do Ziemi Obiecanej próbowali udaremnić zamiary Boże. Apogeum ponawianego sprzeciwu stanowiło skazanie Jezusa na śmierć. Szczepan woła dosadnie: „Którego z proroków nie prześladowali wasi ojcowie? Pozabijali nawet tych, którzy przepowiadali przyjście Sprawiedliwego. A wy Go teraz zdradziliście i zamordowaliście” (Dz 7,52).

To, co w procesie, skazaniu na śmierć i wykonaniu wyroku na Jezusie odbyło się rękami Poncjusza Piłata i władz rzymskich, tym razem dokonało się bez ich udziału. Reakcja Sanhedrynu była tak gwałtowna, że „zawrzały gniewem ich serca i zgrzytali zębami na niego” (7,54). Objaśniając ten fragment w Komentarzu żydowskim do Nowego Testamentu, David H. Stern zauważył, że zamiast skruchy i wiary pojawiło się oburzenie i wściekłość. Los Szczepana był przypieczętowany: „A oni podnieśli wielki krzyk, zatkali sobie uszy i rzucili się na niego wszyscy razem. Wyrzucili go poza miasto i kamienowali, a świadkowie złożyli swe szaty u stóp młodzieńca zwanego Szawłem” (7,57–58). Fizyczną przemocą posłużyli się zapewne nie tyle nobliwi członkowie Sanhedrynu, ile pospolici oskarżyciele Szczepana. Nie sprostawszy jego argumentom, postanowili uciszyć go raz na zawsze. Sanhedryn nie wydał wyroku śmierci, ale jego członkowie nie uczynili nic, co mogłoby zapobiec krwawemu samosądowi. Nie chodziło więc o nadmierne emocje, lecz o przejaw gwałtownie nasilającej się wrogości, której sprzyjała obojętność, a być może nawet milczące przyzwolenie Sanhedrynu na pozbycie się niewygodnego przeciwnika. Szczepan został wywleczony poza mury Jerozolimy, gdyż ukamienowanie musiało się odbyć poza obrębem miasta lub osady (Kpł 24,14; Lb 15,35–36). Kamienowanie „poza miastem” należało do tradycji uśmiercania proroków i wpisuje Szczepana w długi ciąg wielkich biblijnych bohaterów wiary, którzy życiem przypłacili wierność Bogu i Jego woli.

Szaweł był nie tylko świadkiem, lecz i uczestnikiem kamienowania Szczepana. Jego obecność tam nie była przypadkowa. Możemy się domyślać, że należał do grupy oskarżycieli diakona, którzy wywodzili się z Cylicji i Azji, a przynajmniej solidaryzował się z nimi i mógł być obecny podczas mowy obronnej oskarżonego przed Sanhedrynem. O jego zachowaniu przesądziły zapewne studia pod okiem Gamaliela i pozycja początkującego rabina, wyróżniającego się w stronnictwie faryzeuszów. Wysunięto sugestię, że był członkiem Sanhedrynu, ale ze względu na jego młody wiek wydaje się to mało prawdopodobne. „Złożenie płaszczy” u stóp miało ułatwić rzucanie kamieniami. Szaweł nie brał w zbrodni fizycznego udziału. Brudną robotę wykonywali inni, a on poprzestał na przyzwoleniu i zgodzie na samosąd oraz ukamienowanie Szczepana.

Wystarczyło kilka lat, by sprzeciwy i otwarta wrogość przybrały dramatyczne rozmiary i przeobraziły się w prześladowanie Kościoła apostolskiego (Dz 4,1 – 5,42). Męczeństwo Szczepana, podjęte „ku uświęceniu Imienia Bożego”, potwierdziło uczniom i wyznawcom Chrystusa prawdziwość zapowiedzi, że wiara w Niego będzie wymagała odwagi i gotowości oddania życia (Łk 9,23–24; 21,12–19). „Szczepana pochowali ludzie pobożni z wielkim żalem” (Dz 8,2), dopełniając w ten sposób obowiązku pogrzebania ze czcią ciała ludzkiego. Szczepan naśladował umierającego na krzyżu Mistrza, prosząc Boga o darowanie prześladowcom winy (Łk 23,46). Jednak śmierć pierwszego chrześcijańskiego męczennika miała dwojakie skutki: z jednej strony pogłębiła i umocniła tożsamość wyznawców Chrystusa, lecz z drugiej wzmogła i skonsolidowała wrogość wobec nich i głoszonego przez nich orędzia.

Nie wiemy dokładnie, kto i dlaczego wywołał wielkie prześladowanie w Kościele jerozolimskim. Datuje się je na połowę lat 30. – pod koniec panowania cesarza Tyberiusza (14–37), pięć lub sześć lat po ukrzyżowaniu Jezusa. W świetle zawartych w Dziejach Apostolskich informacji o wrogiej postawie religijnych autorytetów żydowskich, z Sanhedrynem na czele, możemy się domyślać, że doszło do groźnego zradykalizowania się ich sprzeciwu, za czym poszły surowe represje wobec wyznawców Chrystusa. „Wszyscy, z wyjątkiem Apostołów, rozproszyli się po okolicach Judei i Samarii” (Dz 8,1). Młody Kościół został poddany ciężkiej próbie, której następstwem było wyjście poza obręb Jerozolimy. Podczas gdy Apostołowie pozostali w Jerozolimie, biorąc na barki odpowiedzialność za przetrwanie miejscowej wspólnoty, pozostali uczniowie udali się na tereny, gdzie niegdyś Jezus nauczał oraz gdzie mogli zapewne liczyć na przychylność i wsparcie. Judea to kraina wokół Jerozolimy, natomiast Samaria sąsiaduje z nią od północy.

Paradoksalnie prześladowanie stało się czynnikiem, który spowodował wyjście Ewangelii poza bramy Jerozolimy i początek jej ekspansji „po krańce ziemi”. Gdy sytuacja Kościoła apostolskiego w Jerozolimie znacznie się pogorszyła, wyznawcy Chrystusa udali się w inne regiony ówczesnej Palestyny, wszędzie pozyskując nowych wiernych i odnosząc duże sukcesy ewangelizacyjne. Autor Dziejów Apostolskich relacjonuje najpierw działalność Filipa (8,4–13), a następnie Piotra i Jana w Samarii (8,14–24), po czym opowiada o nawróceniu przez Filipa dworzanina etiopskiego oraz o działalności Filipa od miasta Azot po Cezareę Nadmorską (8,25–40). Filip, nie Apostoł, lecz jeden z mówiących po grecku żydowskich wyznawców Jezusa, po niedługim pobycie w Samarii głosił Ewangelię na zhellenizowanym terytorium nadmorskim, zamieszkiwanym głównie przez pogan. Tak przygotowywał grunt pod działalność, którą w niedalekiej przyszłości podjął tam Piotr. Gdy głoszenie Chrystusa w Jerozolimie natrafiało na rosnący opór, a Judea stała się terenem prześladowania Kościoła, Apostołowie i pierwsi wyznawcy skupili uwagę na Żydach pozostających pod wpływem kultury greckiej, zdecydowanie bardziej otwartych na Ewangelię i jej orędzie. Kluczową rolę odegrała Biblia Grecka, stanowiąc swoistą praeparatio Evangelica, czyli przygotowanie do Ewangelii. Dworzanin etiopski, który przyjął chrzest z rąk Filipa, zetknął się z księgami świętymi biblijnego Izraela za pośrednictwem Biblii Greckiej (8,30–35). Jej lektura przybliżyła go do Dobrej Nowiny o Jezusie. Stopniowo poszerzały się horyzonty oddziaływania Ewangelii, głoszonej przez Jezusa hebrajsko- bądź aramejskojęzycznym Żydom w Galilei i Judei, a teraz kierowanej również do Żydów mówiących po grecku. W tych okolicznościach rozpoczęła się pierwsza misja wśród Żydów poza Jerozolimą oraz wśród ich najbliższych sąsiadów, Samarytan, do których Żydzi odnosili się z nieukrywaną pogardą. David H. Stern trafnie zauważa, że powtórzył się los Józefa sprzedanego przez braci do Egiptu: „Wy niegdyś knuliście zło przeciwko mnie, Bóg jednak zamierzył to jako dobro” (Rdz 50,20).

W wielu współczesnych opracowaniach poświęconych historii relacji między chrześcijanami a wyznawcami judaizmu eksponuje się skutki wrogości, która w późniejszych stuleciach wielokrotnie zwracała się przeciwko Żydom. Rzetelny wzgląd na historyczną prawdę wymaga, by cofnąć się do samych początków obustronnej koegzystencji, o której świadectwo dają Dzieje Apostolskie i pozostałe księgi Nowego Testamentu. Wynika z nich niezbicie, że ówczesne władze żydowskie nie poprzestały na odrzuceniu mesjańskich i Boskich roszczeń Jezusa, lecz jawnie i bezkompromisowo zwalczały tych Żydów, którzy wybrali wiarę w Niego. Również Szaweł bardzo usztywnił swoje nastawienie wobec wyznawców Chrystusa. Podczas kamienowania Szczepana „zgadzał się na zabicie go” (8,1), natomiast gdy wybuchło prześladowanie Kościoła jerozolimskiego, „niszczył Kościół, wchodząc do domów, porywał mężczyzn i kobiety, i wtrącał do więzienia” (8,3). Część komentatorów Nowego Testamentu i badaczy wczesnego chrześcijaństwa zadaje pytanie, czy żydowski hellenista, jakim był Szaweł z Tarsu, rzeczywiście miał tak wielki udział w prześladowaniu Kościoła jerozolimskiego. Nie wydaje się to niemożliwe, zważywszy, że lokalne autorytety i władze nakłaniały żydowskich mieszkańców diaspory do „uwiarygodniania się” wobec palestyńskich współbraci. W grę mogło wchodzić i to, że od samych narodzin chrześcijaństwa (Dz 2,1–41) znaczna część wyznawców Chrystusa rekrutowała się z diaspory, więc do ich zwalczania wykorzystywano pobratymców, którzy mieli podobny rodowód i mentalność. W atmosferze podsycanej wrogości możliwe stawało się wywlekanie mężczyzn i kobiet z domów i wtrącanie ich do więzienia, Szaweł zaś brał czynny udział w tym procederze.

Słowa, że „Szaweł ciągle jeszcze siał grozę i dyszał żądzą zabijania uczniów Pańskich” (9,1), nie pozostawiają wątpliwości co do dramatycznych skutków prześladowania pierwszych wyznawców Chrystusa. Schyłek panowania cesarza Tyberiusza przyniósł rozluźnienie zależności lokalnych władz żydowskich w Jerozolimie od Rzymu i możliwość działania na własną rękę. Być może represje zyskały nawet wyraźne bądź milczące przyzwolenie Rzymian. Tak czy inaczej, obraz wyłaniający się z Dziejów Apostolskich świadczy o atmosferze niemałego zamieszania, wykorzystanej przeciwko wyznawcom Chrystusa. Trudno powiedzieć, czy wypowiedź o „żądzy zabijania uczniów Pańskich” nawiązuje do subiektywnych odczuć Szawła, czy też przekładała się na rzeczywiste samosądy, analogiczne do tego, którego ofiarą stał się diakon Szczepan.