Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
"O najważniejszym" Maryi Bartoshko to książka nie tylko dla dzieci… Choć kierowana jest głównie do nich. To opowieść o miłości braterskiej, nauce szacunku do każdej żywej istoty oraz o tym, jak ważna jest rodzina. Autorka w bardzo obrazowy sposób ukazuje, że to, co mamy, często zauważamy dopiero wówczas, gdy nam tego zabraknie… Nie doceniamy naszych najbliższych. Często złościmy się na nich, a nawet złorzeczymy w gniewie. Jednak, gdy ta osoba z jakiegoś powodu może zniknąć z naszego życia, to wszystko, co nas wcześniej złościło, przestaje mieć znaczenie i wówczas zrobilibyśmy wszystko, aby ją odzyskać.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 63
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Maryja Bartoshko „O najważniejszym”
Copyright © by Maryja Bartoshko, 2019
Copyright © by Wydawnictwo Psychoskok Sp. z o.o. 2019
Wszelkie prawa zastrzeżone. Żadna część niniejszej publikacji nie
może być reprodukowana, powielana i udostępniana w
jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody wydawcy.
Redaktor prowadząca: Wioletta Tomaszewska
Korekta: Robert Olejnik, Joanna Barbara Gębicka
Tłumaczenie z rosyjskiego: Mira Łuksza
Ilustrator: Maryja Shishcova
Projekt okładki: Adam Brychcy
Skład pdf, epub i mobi: Adam Brychcy
ISBN: 978-83-8119-574-4
Wydawnictwo Psychoskok Sp. z o.o.
ul. Spółdzielców 3, pok. 325, 62-510 Konin
tel. (63) 242 02 02, kom. 695-943-706
http://www.psychoskok.pl/http://wydawnictwo.psychoskok.pl/ e-mail:[email protected]
Dziś praca mi nie szła. Oderwałam oczy od notebooka i ściągnęłam z głowy kapelusik. Wokół świeciło gorące słońce, lecz tu, pod jabłonką, było świeżo jak o poranku. Nie miałam chęci wychodzić z cienia, zatem strzepnąwszy ze spodni mrówkę, znów utkwiłam wzrok w monitorze.
– Hmm! Co tu się dzieje? – raptem usłyszałam gdzieś obok. – Wszystko się kręci, wszystko się trapi!
Drgnęłam, zaskoczona, a notebook zsunął się z kolan na trawę.
– Obserwuję cię już godzinę! – kontynuował wypowiedź tenże głos. – Cały czas klepiesz w te guziczki... Co ty tu takiego robisz?
Przebiegłam wzrokiem po sadzie, i nie widząc nikogo, spojrzałam w górę. Nade mną, na gałązce huśtała się kawka. Wzruszając ramionami, bąknęłam sama do siebie:
– Chyba jestem przemęczona... Już mi się wydaje nie wiadomo co! Trzeba kończyć... – Nie jestem nie wiadomo co! – spokojnie zaprzeczył ptak. – Może jednak odpowiesz na moje pytanie?
– Właśnie.... Właśnie postanowiłam napisać baśń, ale jakoś mi nie wychodzi – wymamrotałam, czując, że wyglądam całkiem głupio.
– Hmm… A nie oszukujesz ? – zapytał ptak. – Moja babcia opowiadała mi o tym, że kiedyś ludzie pisali gęsim piórem. Potem zaczęli używać jakichś patyczków, sama to widziałam nie raz...
– No-o-o, to było dawniej. Teraz jest inaczej. Popatrz! – zaproponowałam
Nie musiałam zapraszać drugi raz. Ptak sfrunął na mój bark i spojrzał w monitor, na którym czerniało koło dwudziestu linijek.
– Ta-a-ak! Nie za gęsto! – po krótkim milczeniu orzekła kawka. – Jeśli chcesz, mogę ci pomóc.
Moje brwi ze zdziwienia uniosły się aż na koniec czoła.
– Bez wątpienia razem pójdzie nam szybciej! Już dawno żyję na tym świecie! Jest o czym opowiadać! – zapewniał mnie ptak. – A ty słuchaj i stukaj w te guziczki.
Speszona, bawiłam się źdźbłem trawy w dłoni.
– Jest jednak pewien warunek – uprzedziła mnie nowa znajoma. – To ja decyduję o tytule! Więc jak?
Niepewnie kiwnęłam głową. – Historia, którą usłyszysz, działa się kiedyś, dawno temu, na naszym gniazdowisku – dodał ptak.
Pomyślałam, że nie mam nic do stracenia i podniosłam notebook na kolana. Kawka odchrząknęła, po czym usadowiła się wygodniej i z powagą podyktowała: „Baśnie mądrej kawki”.
– O-o-o! – podskoczyło moje serce. – To będzie więcej niż jedna opowieść?!
– Pierwszą baśń zatytułujemy „O najważniejszym” – dalej dyktował ptak.
Moje palce dziarsko pobiegły po szarych klawiszach. Na monitorze jedna za drugą zaczęły pojawiać się litery, słowa i zdania. A co z tego wynikło – osądzisz ty, mój drogi czytelniku.
Z niezadowoleniem skrzypnął lufcik, niebieska zasłona wydęła się niczym balonik, na ścianę skoczył słoneczny zajączek.
– Nigdy tu nie byłem! – rozejrzał się na boki.
Był w małym pokoiku z niebieskim żyrandolem u sufitu. Wokół żyrandola, cicho podśpiewując, powoli wirował korowód pyłków.
– Jak ciekawie-e-e! – ucieszył się zajączek. – Koncert się zaczyna!
– Bez ustanku krążąc wraz, wykonamy każde pas! – nie zwracając uwagi na gościa, śpiewały i wirowały baletnice. – Kroczek w lewo, dwa na prawo. Taniec nie jest to zabawa! Nie ustawaj, nie zostawaj, powtórz za mną: lewa, prawa. Wyżej, płynniej, obróć się, wszyscy razem nieśmy się.
Potem korowód opadł niżej i tak samo powolnie popłynął w odwrotnym kierunku: – Wietrzyk baletmistrzem jest! Srogi bardzo, ale fest! Wnet pogoni leniwego i pouczy niezdarnego...
– Nuda! Kto tak tańczy? – zdziwił się zajączek i skoczył na żyrandol
Szklane wisiorki żyrandola rozbłysły. Wśród tańczących wybuchło zamieszanie, zaszeleścił niespokojny szept.
– No nie mogę! Niedotykalscy! – aż zatrzepotał ze śmiechu żartowniś. – To ja, zajączek Trim! Nie macie racji! Taniec powinien być wesoły! Uczcie się ode mnie! – I dziarsko przytupnął śpiewając:
– Hop na lewo, tup na prawo, Taniec świetną jest zabawą!
– Cóż za maniery! – oburzyły się baletnice. – Na to patrzeć nie można!
Wydawnictwo Psychoskok