Polka gola! O kobietach w futbolu - Wasielewska Karolina - ebook
NOWOŚĆ

Polka gola! O kobietach w futbolu ebook

Wasielewska Karolina

5,0

15 osób interesuje się tą książką

Opis

“To cud, że mamy w Polsce kobiecą reprezentację w piłce nożnej” – mówi jedna z rozmówczyń Karoliny Wasielewskiej. Żeby zostać uznaną piłkarką w naszym kraju, trzeba przejść trudną drogę i pogodzić się z faktem, że na końcu może i czeka chwała, ale o sławie i pieniądzach nie ma co marzyć. Niedofinansowanie kobiecych klubów, opór sponsorów, czy konieczność wyboru między grą a pracą zarobkową lub grą a macierzyństwem – to tylko niektóre z problemów, z którymi mierzą się zawodniczki.

Oparta na rozmowach z uznanymi polskimi piłkarkami grającymi zarówno w polskiej, jak i europejskiej lidzie książka Karoliny Wasielewskiej przybliża czytelnikom sylwetki kobiet, które motywowane pasją do gry zdecydowały się iść na przekór utartym schematom i przekraczać kolejne granice wyznaczane kobietom przez społeczeństwo. Jeśli gdzieś na świecie spełniły się nadzieje feministek na to, że kobiety mogą robić, co chcą, wbrew przewidzianym dla nich przez patriarchat rolom – to właśnie w kobiecym futbolu.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 490

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
5,0 (1 ocena)
1
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Wstęp

Znane nam historie o sportowczyniach i sportowcach to zwykle historie sukcesu – opowieści o ludziach, którzy pochodzili z biednego lub trudnego środowiska, ale dzięki talentowi, pasji i uporowi oraz przy wsparciu rodziców, nauczycieli i trenerów, albo niemal bez niczyjego wsparcia, dostali się na sam szczyt. Przykłady? Tenisowe supergwiazdy Venus i Serena Williams zaczynały od treningów pod okiem ojca w okrytej złą sławą dzielnicy w mieście Compton. Piłkarz Zlatan Ibrahimović, syn imigrantów, którzy uciekli do Szwecji przed wojną na Bałkanach, gdy był nastolatkiem, ćwiczył się w fachu złodzieja, dlatego później – w erze wielkich osiągnięć – nazywano go „boiskowym gangsterem”. Rodzimy gwiazdor futbolu Jakub Błaszczykowski jako jedenastolatek przeżył niewyobrażalną tragedię – jego ojciec zabił matkę i trafił do więzienia; opiekę nad chłopakiem przejął jego wujek, późniejszy trener reprezentacji Jerzy Brzęczek, pod którego okiem Kuba rozwinął swój niewątpliwy sportowy talent. Takie historie podnoszą na duchu i inspirują.

Ale ta książka nie będzie zbiorem success stories.

Jeśli bowiem sukces rozumieć jako rozpoznawalność i wysokie zarobki, piłkarek, które go osiągnęły, było w historii tej dyscypliny sportu może kilkadziesiąt. Nawet ci, którzy nie interesują się futbolem i nigdy w życiu nie obejrzeli meczu, słyszeli o Diegu Maradonie, Davidzie Beckhamie czy Leo Messim. Nazwiska najbardziej utytułowanych piłkarek nie zawsze są znane dziennikarzom sportowym, o szeregowych kibicach nie wspominając. Choć w ostatnich latach coś się zaczyna zmieniać. Polski „Forbes Women” umieścił genialną napastniczkę klubu VfL Wolfsburg Ewę Pajor w swoim zestawieniu setki kobiet, które wyróżniły się w 2021 roku. Wcześniej o Ewie, niewątpliwie najbardziej rozpoznawalnej futbolistce z Polski, a także o dwóch innych piłkarkach: znakomitej bramkarce Paris Saint-Germain Katarzynie Kiedrzynek[1] i trenerce reprezentacji Polski Ninie Patalon, pisały „Wysokie Obcasy”[2]. Branżowy tygodnik „Piłka Nożna” w 2015 roku zaczął przyznawać tytuł piłkarki roku. Do momentu ukazania się tej książki trzykrotnie uhonorował nim Kiedrzynek (2015, 2016, 2017) i Pajor (2018, 2019, 2022) oraz dwa razy Paulinę Dudek z PSG (2020, 2021). Dla porównania: tytuł piłkarza roku pismo przyznaje od 1973 roku. Jako pierwszy otrzymał go Kazimierz Deyna.

Przyczyniły się do tego trendy z zagranicy. O amerykańskiej reprezentacji futbolu kobiecego zrobiło się głośno w 2015 roku przy okazji trzeciego wywalczonego przez nią mistrzostwa świata. W finałowym meczu piłkarki z USA pokonały Japonki pięć do dwóch. Dwa gole strzeliła Megan Rapinoe – fenomenalna napastniczka zaangażowana w walkę o prawa kobiet i osób LGBTQA. To ona zaczęła głośno mówić o nierównych płacach w futbolu, do którego to tematu za chwilę wrócimy. Uwagę mediów przykuła też Alex Morgan okrzyknięta najpiękniejszą piłkarką świata – jak widać, kobiety również w sporcie postrzega się przede wszystkim przez pryzmat urody. Tymczasem wygląd nie jest jedynym atutem Morgan, która od 2010 roku strzeliła dla reprezentacji USA sto siedem goli na sto sześćdziesiąt dziewięć rozegranych meczów. Grono fanek i fanów zyskała też – ale z innego powodu – Hope Solo znana z dalekiego wykopu i skandali w stylu Maria Balotellego: bramkarka reprezentacji USA ma na swoim koncie bójki i hulaszcze imprezy[3].

W 2017 roku wybuchła akcja #metoo, która dotyczyła molestowania seksualnego, ale zwróciła również uwagę na inne kulturowo mocno zakorzenione formy dyskryminacji. Równych płac zaczęły domagać się choćby aktorki z Hollywood. Amerykańskie piłkarki poszły za ciosem, a mocnym argumentem w ich rękach było kolejne mistrzostwo świata zdobyte w 2019 roku. Do tego dochodziły liczne sukcesy tej reprezentacji na igrzyskach olimpijskich (złoto w 1996, 2004, 2008 i 2012 roku, srebro w 2000, później brąz w 2020). Męska reprezentacja nie mogła pochwalić się takimi osiągnięciami, a mimo to jej zawodnicy dostawali za swoje występy nieporównanie większe pieniądze. Megan Rapinoe, wówczas kapitanka kadry kobiecej, w 2021 roku dała się przekonać do wizyty w Białym Domu (wcześniej jawnie krytykowała prezydenta Donalda Trumpa i twierdziła, że jej noga tam nie postanie)[4], w czasie której powiedziała wprost: „Jestem […] profesjonalną piłkarką, która wspólnie z zespołem wygrała dla Stanów Zjednoczonych wiele trofeów. Mimo to wciąż jestem dewaluowana i lekceważona, bo jestem kobietą. Słyszę, że nie zasługuję na więcej, niż mam dotychczas, właśnie z tego powodu. Pomimo tylu zwycięstw w piłce nożnej nadal otrzymuję jako kobieta gorsze wynagrodzenie niż mężczyźni, choć wykonujemy ten sam zawód”[5].

Wywołana tą wypowiedzią dyskusja sprawiła, że świat zaczął uważniej przyglądać się kobietom grającym w futbol i ich dokonaniom. Tym bardziej że Stany Zjednoczone to niejedyny kraj, gdzie ich sukcesy były porównywalne z sukcesami piłkarzy, albo wręcz od nich większe, a wynagrodzenia zawodniczek stanowiły ułamek tego, na co mogli liczyć ich koledzy. Przełom nastąpił w 2017 roku, gdy Norwegia jako pierwsze państwo zrównała płace reprezentantek i reprezentantów. Jednak rok później to właśnie Norweżka padła ofiarą skandalu, który jasno pokazał, że środowisko sportowe musi się zmierzyć z szowinizmem nie tylko w sprawach finansowych. Francuski tygodnik „France Football” po raz pierwszy w historii przyznał swoje prestiżowe wyróżnienie, Złotą Piłkę, zarówno piłkarzowi, jak i piłkarce. Wcześniej otrzymywali je tylko mężczyźni, co pokazuje, jak rewolucyjne zmiany w postrzeganiu futbolu dokonały się w drugiej dekadzie XXI wieku. Nagle nietaktem, a wręcz obciachem, stało się nagradzanie wyłącznie piłkarzy i pomijanie milczeniem osiągnięć piłkarek, co było normą od drugiej połowy lat pięćdziesiątych. Jako pierwszą wyróżniono norweską napastniczkę Adę Hegerberg grającą w barwach francuskiego Olympique Lyon. Jeden z konferansjerów na gali, DJ Martin Solveig, zaczął tańczyć z laureatką i przy okazji zapytał ją, czy twerkuje – chodziło o taniec polegający na potrząsaniu pośladkami. Jak łatwo się domyślić, nie zadał tego pytania drugiemu laureatowi, kapitanowi reprezentacji Chorwacji i pomocnikowi Realu Madryt Luce Modriciowi. Hegerberg, wyraźnie poirytowana, powiedziała krótko: „Nie” i zeszła ze sceny. Prowadzący chyba nie zrozumiał, że środowisko piłkarskie, między innymi przez przyznanie słynnej Ballon d’Or pierwszej w historii kobiecie, chce odciąć się od skojarzeń z męskim szowinizmem. Na scenę wyszła atrakcyjna blondynka i Solveig, być może na zasadzie automatycznego skojarzenia, zadał jej pytanie o coś w jego odczuciu seksownego, co mogłaby lub powinna robić taka kobieta. Tym razem jednak nie było stereotypowego nawoływania do odrobiny dystansu. Wyskok Solveiga ostro skrytykowały piłkarki (Katarzyna Kiedrzynek napisała na Twitterze: „Wiem […] czym zajmę się po piłce […]: walką z seksizmem! Co za dramat, wstyd i hańba, szkoda, że Modricia nie poprosili o zakręcenie tyłkiem albo i czym innym! Tak wielki moment w piłce kobiecej zepsuty przez dumnego z siebie i zacofanego faceta”[6]), a pełna niedowierzania i obrzydzenia mina kapitana piłkarskiej reprezentacji Francji Kyliana Mbappégo, który przyglądał się seksistowskiemu incydentowi z widowni, błyskawicznie stała się memem. Solveigowi oberwało się nie tylko ze strony środowiska piłkarskiego: tenisista Andy Murray nazwał jego dowcip „kolejnym przykładem niedorzecznego seksizmu, który wciąż istnieje w sporcie”[7], a aktor Hugh Grant umieścił na Twitterze zdjęcie noblistki w dziedzinie chemii i fizyki Marii Skłodowskiej-Curie z mężem Piotrem opatrzone podpisem: „A potrafisz twerkować?”[8].

Niestety przez kolejnych pięć lat niewiele się zmieniło w zwyczajach męskich szowinistów, choć publika i przynajmniej część środowiska sportowego jeszcze bardziej stanowczo zareagowały na kolejny tego rodzaju skandal (i tu możemy mówić o postępie). Kiedy w sierpniu 2023 roku mistrzostwa świata wygrały Hiszpanki, w czasie fety na ich cześć szef hiszpańskiej federacji piłkarskiej Luis Rubiales pocałował w usta zawodniczkę Jennifer Hermoso. Choć on sam upierał się do końca, że był to niewinny, spontaniczny gest dwojga świętujących przyjaciół (a ktokolwiek widział to inaczej, był w jego odczuciu „idiotą”), sama piłkarka nie pozostawiła wątpliwości, że pocałunek nie był konsensualny. Wokół tej sprawy przez kilka dni nie działo się nic, co sugerowałoby, że Rubiales poniesie konsekwencje swojego zachowania. Wprost przeciwnie – po jego stronie stanął nawet trener kobiecej kadry Jorge Vilda. W reakcji na to wypowiedzenia złożyły pozostałe osoby w sztabie, w tym jego asystentka Montse Tomé, a wiele hiszpańskich piłkarek i wielu piłkarzy (sic!) w ramach protestu zawiesiło swój udział w meczach ligowych. W końcu UEFA zawiesiła Rubialesa i zabroniła mu jakiejkolwiek aktywności zawodowej związanej z piłką nożną do czasu zakończenia postępowania dyscyplinarnego, a ze stanowiskiem pożegnał się Vilda, którego zastąpiła Tomé. Tym samym dokonał się inny przełom: po raz pierwszy selekcjonerką kobiecej reprezentacji Hiszpanii została kobieta.

Niesmaczny żart Solveiga i żywiołowe reakcje konserwatystów[9] na decyzję norweskiej federacji o zrównaniu płac kobiet i mężczyzn w futbolu nie zahamowały fali, która rozlała się na cały świat. Z czasem wynagrodzenia piłkarek i piłkarzy osiągnęły ten sam poziom między innymi w Nowej Zelandii, Brazylii, Irlandii i na Islandii. Ciekawy jest na tym tle przypadek kraju postrzeganego jako raczej postępowy – mowa o Danii. Również w 2017 roku tamtejsi piłkarze zaproponowali swojej federacji, że oddadzą koleżankom część swoich zarobków. Zrobili to, gdy reprezentantki w proteście przeciwko nierównym płacom odmówiły udziału w inauguracyjnym meczu eliminacji do mistrzostw świata, rozgrywanym ze Szwecją, i zostały za to ukarane walkowerem. Hamulcowym okazał się… duński związek piłkarski. Pozostał nieugięty do momentu, gdy UEFA zagroziła, że wykluczy Danię z eliminacji do mundialu, jeśli jej piłkarki będą opuszczać kolejne spotkania[10].

Te zmiany wzmocniły również pozycję marketingową piłkarek. Jeśli do jakiejś reklamy angażuje się obecnie więcej niż jednego piłkarza, nie wypada nie pokazać też choć jednej piłkarki. I tak holenderska napastniczka Lieke Martens wystąpiła w spocie promującym chipsy Lay’s u boku Leo Messiego i Paula Pogby[11], robiąc tym samym za odpowiednik Smerfetki w Smerfach lub Wonder Woman w Lidze Sprawiedliwości: umieśćmy jedną dziewczynę w ekipie, żeby nikt nie podejrzewał nas o seksizm i żeby również kobiety kupiły nasz produkt. Pod tym względem lepiej wypada telewizyjna reklama serwisu Deliveroo (świadczącego podobne usługi jak Pyszne.pl i Uber Eats), w której obok znanych brytyjskich piłkarzy ekspresyjne cieszynki, gdy dociera do nich zamówione jedzenie, wykonują Ellen White i Jill Scott z Manchesteru City oraz Nikita Parris z Arsenalu[12]. Trzeba być naprawdę wielką gwiazdą kalibru Megan Rapinoe, żeby pojawić się w kampanii reklamowej jako jedyna kobieta lub jako jej główna bohaterka – była już kapitanka amerykańskiej kadry ma na swoim koncie ponad czterdzieści występów w telewizyjnych spotach reklamowych[13]. Nieco inaczej wygląda sprawa kontraktów ze sponsorami, zwłaszcza z firmami produkującymi odzież i sprzęt dla sportowców, bo na te piłkarki mogły liczyć już wcześniej. I tu nie trzeba być nazwiskiem z absolutnego topu. Wystarczy mieć zasięgi w mediach społecznościowych, co pokazuje przykład wielu polskich piłkarek – uznanych, ale niekoniecznie gwiazd – które promują na swoich profilach odzież sportową czy odżywki białkowe. Jednak aż do 2020 roku żadna futbolistka nie otrzymała propozycji umowy obowiązującej do końca jej kariery na boisku. Pionierką znów okazała się Ada Hegerberg[14], która podpisała dziesięcioletnią umowę z Nike gwarantującą jej zarobki rzędu miliona euro rocznie, co stawiało ją wtedy na równi z niektórymi piłkarzami, jak Sergio Ramos z PSG czy Raheem Sterling z Manchesteru City, ale miało się nijak do prawdziwie gwiazdorskiego kontraktu Cristiana Ronalda opiewającego na około piętnaście milionów euro rocznie[15]. Jednak na takie kwoty mogą liczyć tylko tytani sportu, którzy już za życia przeszli do historii. Obok Ronalda najbardziej lukratywne kontrakty z Nike podpisali koszykarz NBA LeBron James czy jedyna tak hojnie opłacana przez tę firmę kobieta: Serena Williams, nie bez powodu nazywana tenisistką wszech czasów[16].

W tym miejscu warto zadać pytanie, czy dyskusja o pieniądzach i rozpoznawalności w futbolu kobiecym tak naprawdę nie jest także o czymś innym. To, jak w danym kraju postrzega się piłkę nożną w damskim wydaniu, wynika też w dużej mierze z tamtejszej kultury piłkarskiej. W Wielkiej Brytanii, Francji i Hiszpanii każde większe miasto ma co najmniej jeden istotny klub z międzynarodowymi sukcesami. Drużyna, najczęściej męska, która regularnie gra w Lidze Mistrzów i ma w składzie międzynarodowe gwiazdy, może liczyć na większe zaangażowanie kibicek i kibiców. Dzięki temu rośnie znaczenie piłki nożnej dla kultury i codziennego życia danego miasta i kraju, w związku z czym na przykład powstają szkółki i akademie dla dzieci. Własne drużyny chcą mieć również kobiety. Jeśli takie damskie zespoły tworzą znane i zasłużone kluby, łatwiej im przyciągnąć zawodniczki z potencjałem oraz dobrych trenerów i innych branżowych specjalistów, a także stworzyć piłkarkom dogodne warunki do treningów i rozgrywania meczów (choć nigdzie nie dorównują one tym, na które mogą liczyć mężczyźni, o czym więcej piszę w rozdziałach o Polkach grających w cenionych zagranicznych ligach). Państwa, w których szaleje się na punkcie piłki nożnej, są bardziej otwarte również na jej kobiecą wersję – nawet jeśli nie można ich oklaskiwać za prokobiecą kulturę. Trudno uznać Brazylię za kraj słynący z równouprawnienia[17], a jednak to ona ma jedną z najbardziej zasłużonych damskich reprezentacji i to tam urodziła się jedna z najsłynniejszych piłkarek wszech czasów: Marta (sic!). Legendarna napastniczka najwięcej razy, bo aż sześciokrotnie, została uznana za piłkarkę roku w plebiscycie FIF-y (międzynarodowa federacja obudziła się nieco wcześniej niż „France Football” i ten tytuł zaczęła przyznawać w 2001 roku). Należy do niej też inny rekord: strzeliła siedemnaście goli w mistrzostwach świata, co jest najlepszym wynikiem tak w męskiej, jak i w kobiecej piłce. O jej sławie świadczy to, że jako jedyna piłkarka używa samego imienia, co w futbolu, zwłaszcza latynoskim, oznacza ogromną rozpoznawalność – podobnie przedstawiali się Pelé, Ronaldo i Ronaldinho. Stawia ją to również w jednym rzędzie z kobietami tak znaczącymi w danej branży, że podawanie ich nazwisk jest zbędne – mówić o Marcie w kontekście damskiej piłki nożnej to z grubsza to samo, co mówić o Meryl w kontekście aktorstwa albo o Naomi w kontekście modelingu.

Jeszcze innym przypadkiem są Stany Zjednoczone, gdzie samo określenie „futbol” jest zarezerwowane dla zdominowanego przez mężczyzn futbolu amerykańskiego, a mniej popularna europejska odmiana piłki nożnej to soccer. Uważa się go za sport dla dziewczyn, które masowo trenują go w szkołach, a najbardziej utalentowane przechodzą później do ligi uniwersyteckiej. Dlatego w USA jest sporo piłkarek i drużyn kobiecych, a na ich rozwój przeznacza się jakieś pieniądze (choć znowu mniejsze niż te inwestowane w męski soccer), co z kolei przekłada się na późniejsze sukcesy reprezentacji.

Jak jest w Polsce? Do masowej świadomości przedostało się dosłownie kilka nazwisk, które już tutaj padły. To na pewno Ewa Pajor, jedna z najskuteczniejszych napastniczek świata, nazywana – co wiele mówi o stereotypie futbolu jako męskiego sportu – „kobiecym Lewandowskim”. Bardziej świadome osoby komentujące unikają takich porównań, bo te zazwyczaj działają tylko w jedną stronę (czy ktoś słyszał, żeby jakiegoś piłkarza określono na przykład „męską Rapinoe”?) i sugerują, że kobieta nie może być po prostu w czymś dobra – żeby zasłużyć na uznanie, musi doskoczyć do poziomu wybitnego kolegi po fachu. Korzystam z tego porównania z jednego tylko powodu – tak jak nasza męska reprezentacja organizuje swoją grę wokół Roberta Lewandowskiego, tak kobieca w podobny sposób „gra na Pajor”. Pochodząca spod Uniejowa snajperka dała się poznać światu na mistrzostwach Europy U-17 w Nyonie w 2013 roku, które zakończyły się historycznym zwycięstwem Polek. To jak dotąd największy sukces w historii piłki nożnej kobiet w naszym kraju. Choć gola na miarę finałowego zwycięstwa nad Szwecją zdobyła Ewelina Kamczyk, to Pajor otrzymała za swój występ tytuł Golden Player UEFA i została obsypana propozycjami z seniorskich drużyn. Wszystkie polskie kadrowiczki, z którymi rozmawiałam, podkreślały, że Ewa jest liderką zespołu. W sezonie 2018/2019 była królową strzelczyń Bundesligi, a w 2023 roku, z dziewięcioma bramkami w Lidze Mistrzyń na koncie, jako pierwsza Polka w historii uzyskała tytuł królowej strzelczyń tych rozgrywek i znalazła się wśród nominowanych do Złotej Piłki.

O rozpoznawalności, a nawet sławie można też mówić w przypadku Katarzyny Kiedrzynek. W 2017 roku Polka, wówczas grająca w PSG, została trzecią najlepszą bramkarką świata w plebiscycie stowarzyszenia FIFPro (pierwsze miejsce zajęła Hope Solo). Przez trzy sezony z rzędu (2014/2015, 2015/2016, 2016/2017) była też najlepszą golkiperką ligi francuskiej.

Trzecia powszechnie znana polska piłkarka to Paulina Dudek, która, podobnie jak Ewa Pajor, zaistniała jako zawodniczka drużyny „polskich złotek” z 2013 roku. Odgrywa ważną rolę w obecnym składzie PSG, który w 2021 roku po raz pierwszy w historii wywalczył mistrzostwo Francji.

Głośno jest również o Ninie Patalon, pierwszej kobiecie w historii, która została selekcjonerką reprezentacji A. Wcześniej zasłynęła jako jedyna polska trenerka piłkarska z licencją UEFA Pro.

Utalentowana skrzydłowa Weronika Zawistowska odbyła tournée po mediach, kiedy w 2021 roku kontrakt zaproponował jej Bayern Monachium. Choć osiągnięcia „Zawiasa” bronią się same, oczywiście była przedstawiana jako drugie polskie nazwisko w wielkim niemieckim klubie – jego barwy reprezentował wówczas Robert Lewandowski. To zresztą nie pierwszy taki przypadek: wcześniej znana z boiskowej waleczności Aleksandra Sikora (obecnie nosi nazwisko Rompa) zasłynęła jako „klubowa koleżanka Ronalda”, bo oboje w tym samym czasie grali w Juventusie Turyn.

To tylko kilka kobiet, a przecież zasłużonych Polek jest znacznie więcej, nawet jeśli, stosując metodologię typową dla polskich mediów, za miarę sukcesu uznamy jedynie występy w zagranicznych klubach. Ewa Pajor nie byłaby nawet pierwszą utytułowaną polską napastniczką w lidze niemieckiej – przed nią były Agnieszka Winczo w Cloppenburgu i Agata Tarczyńska w Werderze Brema. Polskie nazwiska pojawiają się w wielu znaczących ligach europejskich. Obrończyni Małgorzata Grec, obecnie grająca we francuskim Dijon FCO, zdobyła mistrzostwo oraz puchar kraju z austriackim SKN St. Pölten, choć spędziła tam tylko jeden sezon i z powodu licznych kontuzji rozegrała przez ten czas zaledwie osiem meczów w lidze. Urodzona w Hiszpanii reprezentantka Polski Natalia Padilla-Bidas wywalczyła w 2023 roku Puchar Szwajcarii ze swoim klubem Servette FC Chênois Féminin, a półfinał tych rozgrywek to był jej imponujący popis: w wygranym trzy do zera meczu z FC Zürich zaliczyła asystę na jeden do zera oraz zdobyła drugiego gola, i to w pierwszym kwadransie! W tym samym sezonie Gabriela Grzywińska z Zenitu Sankt Petersburg została najlepszą piłkarką ligi rosyjskiej, co zostało przemilczane – rok wcześniej Rosja napadła na Ukrainę i została wykluczona z wszelkich znaczących imprez sportowych[18]. Z tego samego powodu Grzywińska to jedyna piłkarka, o której mówiło się w ostatnich latach także poza branżą piłki kobiecej i w ogóle w mediach głównego nurtu. W czerwcu 2022 roku Nina Patalon powołała ją do reprezentacji na mecz towarzyski z Islandią w Grodzisku Wielkopolskim. Ponieważ do tego czasu z męskiej reprezentacji został wykluczony Maciej Rybus, wówczas zawodnik rosyjskiego Lokomotiwu Moskwa (pozostał wierny lidze rosyjskiej: w kolejnych sezonach grał w Spartaku Moskwa i Zenicie Kazań), pojawiły się pytania, dlaczego gwiazda kobiecego Zenitu zagra z orzełkiem na piersi. Selekcjonerka cierpliwie tłumaczyła, że daje Gabrysi czas na zmianę klubu, a w piłce kobiecej transfer z dnia na dzień to nie taka prosta sprawa. Kiedy jednak okazało się, że Grzywińska nie tylko nie odeszła z rosyjskiej drużyny, ale nawet występowała w jej kampaniach reklamowych, Patalon nie powołała jej więcej do kadry. Sama Gabrysia powiedziała mi podczas rozmowy w Grodzisku Wielkopolskim, że polityką się nie interesuje, a ma poczucie, że w Petersburgu rozwija się jako piłkarka. Może ona nie postrzega działań swoich czy swojej drużyny jako politycznych, ale trudno oprzeć się wrażeniu, że bywa wykorzystywana do celów propagandowych. Twarz Grzywińskiej pojawiła się na plakacie reklamującym mecz Zenitu z ekipą z Rostowa nad Donem, położonego zaledwie osiemdziesiąt kilometrów od granicy z okupowanym przez Rosję obwodem ługańskim w Ukrainie (remis w tym spotkaniu dał kobiecemu Zenitowi pierwsze w historii mistrzostwo kraju).

Podsumowując, można zauważyć, że o polskich piłkarkach mówi się albo przy okazji transferu do klubu, w którym gra uznany piłkarz, albo wtedy, gdy są bohaterkami jakiejś kontrowersyjnej historii o całkiem innym tle niż sportowe, albo kiedy już nie ma wyjścia, bo osiągnęły jakiś historyczny sukces, jak zwycięstwo w Euro U-17 w 2013 roku lub tytuł królowej strzelczyń Ligi Mistrzyń dla Ewy Pajor. Nawet informacje o udziale piłkarek w znaczących turniejach przechodzą bez echa. Według moich rozmówczyń i rozmówców to właśnie o te wielkie turnieje sprawa się rozbija. Bez sukcesów kadry na szczeblu międzynarodowym nie będzie rozpoznawalności, zainteresowania kibiców ani pieniędzy od sponsorów. Padają porównania do szczypiornistów i skoczków narciarskich, których dyscyplinami mało kto się w Polsce interesował, dopóki nie zaczęli odnosić sukcesów. Jedno mistrzostwo z 2013 roku, w czasach gdy większość uznanych dziś futbolistek była juniorkami, to za mało. Piłkarki to jednak nie piłkarze, którzy też mogą grać średnio, a mimo to cała Polska żyje samym ich udziałem w Euro czy mundialu.

Czy to oznacza, że nasza liga kobieca jest słaba? Nie, choć mogłaby być lepsza. I tu wracamy do pieniędzy. W rozmowach z polskimi klubami powtarza się motyw niedofinansowania, opornych sponsorów i piłkarek tak słabo opłacanych, że muszą dorabiać, co uniemożliwia im koncentrację w stu procentach na futbolu.

Roman Jaszczak, prezes i przez niemal czterdzieści lat trener Medyka Konin, jednego z najbardziej uznanych klubów kobiecych, opowiada, że jeśli na utrzymanie wszystkich zespołów miał około trzystu tysięcy złotych rocznie, to z ciężkim sercem musiał odmówić podwyżki nawet uznanej piłkarce (która zresztą nie domagała się majątku, tylko zażądała podniesienia pensji do czterech tysięcy złotych miesięcznie). Oczywiście wiąże się to z faktem, że w początkach kariery wielu obecnych seniorek ich drużyny miewały kłopoty nawet z opłaceniem transportu na mecze, o luksusach fizjoterapii czy regularnych treningów motorycznych nie wspominając (w rzeczywistości powinien to być standard – i w męskich drużynach jest, przynajmniej na poziomie Ekstraklasy i pierwszej ligi). W efekcie na boisko dziewczyny wychodziły przygotowane do gry słabiej od przedstawicielek zachodniej konkurencji, w dużej mierze zdane same na siebie (gdy Katarzyna Kiedrzynek zaczynała grać na pozycji bramkarki, musiała z własnych pieniędzy płacić za treningi bramkarskie, które w jej klubie nie były przewidziane), a gdy przytrafiła im się kontuzja, leczenie musiały opłacać same, często po kosztach, co skutkowało nawracającymi urazami i przedwczesnym końcem kariery. Reprezentacja nie była wcale lepsza, o czym na własnej skórze przekonała się Agnieszka Winczo: z kontuzji, której nabawiła się na meczu kadry, wychodziła właściwie na własną rękę, z niewielkim wsparciem swojego ówczesnego klubu w Niemczech (do którego nie można mieć pretensji, skoro zasada jest taka, że klub odpowiada tylko za urazy odniesione na treningach i meczach klubowych).

Do sezonu 2019/2020 drużyna, która zdobyła Puchar Polski kobiet, dostawała w nagrodę… trzydzieści pięć tysięcy złotych. Dziś zwycięski klub może liczyć na czterysta tysięcy złotych. To i tak niewiele w porównaniu z kwotami, które otrzymują mężczyźni. U nich niecałe czterysta tysięcy to stawka za udział w półfinale, finaliści dostają siedemset sześćdziesiąt tysięcy, a triumfatorzy – pięć milionów. To pięć razy więcej, niż wynosi cała pula nagród w pucharze kobiecym.

Także wynagrodzenia piłkarek mają się nijak do zarobków ich kolegów. Niewiele dziewczyn może utrzymać się z samej gry. A jeśli już, to jaki jest to poziom życia? Na pewno nie taki, jaki mają ich koledzy z Ekstraklasy. Różnicę zarobków pomiędzy nimi Nina Patalon w rozmowie ze mną oceniła na… jeden do dziesięciu (ta proporcja pojawiała się zresztą w wypowiedziach innych moich rozmówczyń i rozmówców). Zawodnik Ekstraklasy zgarnia nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych miesięcznie ze wszystkimi bonusami, podczas gdy zawodniczka ekstraligi, czyli najwyższej klasy rozgrywkowej w piłce kobiecej, może liczyć co najwyżej na kilka tysięcy. Emilia Zdunek, która dziś gra w barwach Pogoni Szczecin, wspomina, że w początkach kariery normą były zarobki rzędu tysiąca złotych. I mówi wprost: „Wiem, że kiedy skończy się piłka, będę musiała iść do normalnej pracy”. Wiele zawodniczek nie czeka z tym do zakończenia kariery, bo nie są one w stanie utrzymać się z grania. Pracują jako trenerki, nauczycielki wychowania fizycznego, fizjoterapeutki, ale nie tylko: choćby w tej książce pojawia się Agnieszka Winczo, weteranka ligi niemieckiej, która dorabiała sobie w laboratorium badania mięsa i w handlu nieruchomościami. Kiedy pierwszy raz rozmawiałam z jedną z najjaśniejszych gwiazd naszej ofensywy Weroniką Zawistowską, grała ona w barwach ówczesnego mistrza Polski, Górnika Łęczna, i dorabiała w portierni jednego z ośrodków sportowych (zapewniała mnie jednak, że to raczej z potrzeby robienia czegoś dodatkowo niż z braku pieniędzy).

Transfer do topowego zagranicznego klubu niewiele zmienia. Paulina Dudek gra w barwach drużyny hojnie sponsorowanej przez katarski fundusz Qatar Sports Investments. W 2017 roku pozwoliło to PSG na najdroższy wówczas transfer w historii: za Brazylijczyka Neymara paryski klub dał dwieście dwadzieścia dwa miliony euro. Paulina nie ujawnia swoich dochodów. Pozwalają jej wygodnie żyć, ale na sportową emeryturę dużo nie odłoży.

Żeby sprawa była jasna: nie, nie domagam się, żeby piłkarki zarabiały tyle, co piłkarze. Wysokość ich wynagrodzeń zależy od sponsorów, których klubom kobiecym przynajmniej na razie trudniej jest pozyskać. Ich przychylność zależy bowiem od popularności dyscypliny, a futbol kobiecy ma tu sporo do nadrobienia. Trzeba jednak przyznać, że ten wyścig nie jest i nigdy nie był sprawiedliwy: skoro damską piłkę dużo słabiej się promuje, samych kobiet nie zachęca się do futbolu, a stereotypowo ich gra jest przedstawiana jako mniej dynamiczna i agresywna od męskiej (choć w rzeczywistości różnie z tym bywa; pytanie też, czy agresja na boisku zawsze jest pożądana), mniejsze popularność i rozpoznawalność nie dziwią. Mają one jednak tyle przyczyn systemowych, że obwinianie o nie samych piłkarek to w najlepszym wypadku przejaw niewiedzy, a najczęściej – najzwyklejszego męskiego szowinizmu.

Jaki zatem powinien być poziom zarobków kobiet w futbolu i nagród wypłacanych klubom? Same zainteresowane mówią zgodnie: taki, żeby z gry dało się żyć, a klub mógł zaoferować swoim zawodniczkom wszystko, co składa się na profesjonalny trening i prawidłową regenerację. Dopóki tego nie będzie, dziewczyny, nawet te z sukcesami albo przynajmniej potencjałem, będą z piłki odchodzić. Nie każda może przy tym liczyć na taką alternatywę jak Maja Zimnoch, top modelka, którą można zobaczyć na wybiegach u światowej sławy projektantów, a która wcześniej próbowała robić karierę w futbolu. Patrycja Pożerska, jedna z pierwszych Polek w Bundeslidze, dziś zajmuje się renowacją mebli i handlem antykami. Natalia Pakulska, która właśnie zakończyła grę w Medyku Konin, myśli o kelnerowaniu albo pracy kierowczyni.

Dlaczego jednak większość piłkarek zostaje w futbolu? Właśnie o tym będzie ten reportaż.

Kiedy chłopiec chce zostać piłkarzem, na pewno myśli o tym, że fajnie się kopie piłkę z kolegami, ale ma też przed oczami sławę i zarobki Cristiana Ronalda czy Roberta Lewandowskiego. Kiedy dziewczynka marzy o karierze piłkarki, jej motywacją jest tylko pasja do gry.

Dziś i tak jest lepiej niż w czasach, gdy bohaterki tej książki stawiały pierwsze kroki na boisku. Emilia Zdunek w dzieciństwie nie miała pojęcia, że w Polsce istnieje liga kobieca, że jest jakaś damska reprezentacja. Obecnie małe piłkarki, pytane o swoje sportowe idolki, wymieniają Ewę Pajor, Aleksandrę Rompę i Paulinę Dudek, ale również Adę Hegerberg czy gwiazdę Chelsea Pernille Harder. Często rzucają też nazwiska mężczyzn, podkreślają jednak, że to nie z braku kobiecych role models. Po prostu chcą grać jak Ramos lub Neymar. Myśląc stereotypowo, ubolewa się nad tym, że dziewczynki rezygnują z kobiecych wzorów do naśladowania. Paradoksalnie taka postawa może jednak świadczyć o tym, że nie mają kompleksów w stosunku do Ramosa czy Neymara i nie myślą o nich jako o mężczyznach, tylko jako o osobach grających w piłkę, których styl chcą naśladować.

Bohaterki tej książki to najbardziej samoświadome osoby, jakie dotąd poznałam. Nie mają poczucia niższości, bo nie mogą go mieć, ale i tak naczytają się w internecie, że damskiej piłki „nie da się oglądać”, „przegrywają z czwartoligowcami”, a w ogóle to „baby do garów”. Wiele dziewczyn zaczyna trenować w drużynach chłopięcych i już na wstępie musi udowodnić, że będzie dla zespołu atutem, a nie balastem. Później mierzą się one z trudną rzeczywistością gry w niedofinansowanych klubach, a czasem z koniecznością ustępowania pola „ważniejszym” – mężczyznom (jak piłkarki KS „Stelli” Kraśnik, które musiały przerwać legalnie rozgrywany mecz ligowy, bo „deptały murawę chłopakom”[19]). Wreszcie stają przed wyborem, który dla ich kolegów jest dość abstrakcyjny: zakładać rodzinę czy grać dalej? Iść do zwykłej pracy i przyzwoicie zarabiać (a wcześniej zdobyć potrzebne kwalifikacje) czy grać dalej? Bo piłka to codzienne treningi, weekendowe mecze i dużo wyjazdów, a piłkarki to nie szczypiornistki, które zarabiają tyle, że ich mężowie bez oporów wchodzą w rolę „kurów domowych”.

Czy piłka jest warta takich rozterek? Okazuje się, że tak. Bo jeśli określimy sukces jako robienie czegoś, dla czego jest się gotową poświęcić wszystko inne, będziemy mieć success story, rozumianą nie tylko w wymiarze sportowym. Z tego, co wiem, środowisko piłkarek jako jedyne mogłoby uchodzić za spełnienie feministycznej fantazji o świecie idealnym, choć nikt z jego przedstawicielek i przedstawicieli (przynajmniej w rozmowach ze mną) nie używa w tym kontekście słowa „feminizm”. Może decyzja, by zacząć grać, a później oddać całe swoje życie piłce, jest dla dziewczyny takim aktem rebelii przeciwko przewidzianym dla kobiet scenariuszom na życie, że ta jedna transgresja otwiera automatycznie drzwi do kolejnych. Bo jeśli zebrane przeze mnie historie coś łączy, to właśnie odwaga bardzo młodych w większości bohaterek w decydowaniu o sobie. Dla Emilii Zdunek własny dobrostan psychiczny był ważniejszy niż reputacja pierwszej Polki w lidze hiszpańskiej. Natalia Pakulska, wbrew powtarzanemu również przez moje rozmówczynie poglądowi, że kariery piłkarskiej nie da się pogodzić z macierzyństwem, jeszcze do niedawna grała i jednocześnie wychowywała małą córeczkę, w dodatku samodzielnie. „Młoda zdolna” Adriana Achcińska przyznaje się do nieśmiałości, z którą niezmordowanie walczy, więc można sobie wyobrazić, jak dużo kosztowało ją odgrywanie roli kapitanki drużyny, a ostatnio – transfer do ligi niemieckiej. Klaudia Kowalska zrezygnowała z miejsca w klubie ekstraligi, bo chciała po prostu grać w piłkę dla samej przyjemności grania, bez presji. Szukając własnej drogi, została trenerką… chłopięcego zespołu. Agnieszka Jędrzejewicz, jedna z najbardziej znanych zawodniczek Czarnych Sosnowiec, zostawiła polską ligę dla swojej dziewczyny, piłkarki ręcznej, która obecnie gra w Słowenii.

Kiedy pisałam tę książkę, zdałam sobie sprawę, że jej tematem tylko po części jest piłka nożna kobiet w Polsce. Tej piłki nie byłoby bez tych, które od dziecka mają odwagę żyć po swojemu, zdając sobie sprawę i z korzyści, które za tym idą, i z wyrzeczeń, których to wymaga. Obyśmy wszystkie mogły mieć taką (samo)świadomość.

[1] Joanna Wiśniowska, Chłopaki z boiska nazywali mnie „deską”. Dzisiaj piszą do mnie, że są dumni, że kiedyś mogli ze mną grać, https://www.wysokieobcasy.pl/akcje-specjalne/7,175430,26241156,chlopaki-z-boiska-nazywali-mnie-deskadzisiaj-pisza-do-mnie.html?disableRedirects=true, 27.08.2020 [dostęp: 2.10.2023].

[2] „Wysokie Obcasy” opublikowały wywiad z Patalon, gdy ta trenowała kadrę U-19. Selekcjonerką reprezentacji A, jako pierwsza kobieta w historii, została w marcu 2021 roku. Monika Tutak-Goll, Nina Patalon, jedyna w Polsce trenerka z licencją UEFA Pro. Mówią o niej „druga po Nawałce”, https://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/7,53662,25253472,nina-patalon-trenerka-pilki-noznejdziewczynki-wybiegajac.html, 5.10.2019 [dostęp: 2.10.2023].

[3] [b.a.], Rio 2016: Hope Solo – największa skandalistka kobiecego futbolu, https://www.polsatsport.pl/wiadomosc/2016-08-13/rio-2016-hope-solo-najwiekszaskandalistka-kobiecego-futbolu/, 13.08.2016 [dostęp: 2.10.2023].

[4] Wpis „I’m not going to the fucking White House” @mPinoe z nagraniem o Megan Rapinoe, Twitter, https://tiny.pl/clp27, 25.06.2019 [dostęp: 2.10.2023].

[5] [b.a.], Rapinoe: – Lekceważą nas, bo jesteśmy kobietami. Nadal płacą nam mniej, https://weszlo.com/2021/03/25/megan-rapinoe/, 25.03.2021 [dostęp: 2.10.2023].

[6] Wpis Katarzyny Kiedrzynek, Twitter, https://tiny.pl/clp2w, 4.12.2018 [dostęp: 2.10.2023].

[7] Record Reporter, Andy Murray blasts ‘sexist’ French DJ Martin Solveig for asking Ballon d’Or winner if she could twerk, https://www.dailyrecord.co.uk/entertainment/celebrity/andy-murray-blasts-sexist-french-13683966, 4.12.2018 [dostęp: 2.10.2023].

[8] Wpis Hugh Granta, Twitter, https://twitter.com/hackedoffhugh/status/1069851141557633030, 4.12.2018 [dostęp: 2.10.2023].

[9] [Redakcja], Absurd! Norwescy piłkarze dostaną mniej, bo mają zarabiać tyle samo co… piłkarki, https://niezalezna.pl/sport/pilka-nozna/absurd-norwescy-pilkarzedostana-mniej-bo-maja-zarabiac-tyle-samo-co-pilkarki/205493, 10.10.2017 [dostęp: 2.10.2023].

[10] Hanna Urbaniak, Przełom w futbolu. Piłkarki będą zarabiały tyle co piłkarze, https://wyborcza.pl/7,154903,22781609,przelom-w-futbolu-pilkarki-bedazarabialy-tyle-co-pilkarze.html, 14.12.2017 [dostęp: 2.10.2023].

[11] Spot reklamowy Lay’s, https://www.youtube.com/watch?v=KyWhdSMMFiU, 9.02.2021 [dostęp: 2.10.2023].

[12] Spot reklamowy Deliveroo, https://www.youtube.com/watch?v=1T8DqGzdajs, 21.01.2020 [dostęp: 2.10.2023].

[13] Spoty reklamowe z udziałem Megan Rapinoe, https://www.ispot.tv/topic/athlete/Za/megan-rapinoe, 21.01.2020 [dostęp: 2.10.2023].

[14] Dawid Brilowski, Ada Hegerberg zarobi miliony. Podpisała bajeczny kontrakt, https://sport.tvp.pl/48738232/ada-hegerberg-zarobi-miliony-dzieki-kontraktowi-z-nike, 28.06.2020 [dostęp: 2.10.2023].

[15] Joshua Jones, CRI$TIANO Cristiano Ronaldo earns a stunning £147m from Nike, according to leaked details about incoming Man Utd star, https://www.thesun.co.uk/sport/football/9881915/cristiano-ronaldo-salary-nike-contract/, 29.08.2021 [dostęp: 2.10.2023].

[16] Jason Pham, Serena Williams’ Net Worth Reveals How Much She Made From Tennis Before Her Retirement, https://stylecaster.com/entertainment/celebrity-news/1237223/serena-williams-net-worth/, 12.02.2023 [dostęp: 2.10.2023].

[17] O czym więcej m.in. tutaj: Monika Sawicka, Ochrona praw kobiet w Brazylii w świetle ustaw 11.340/2006 (Maria da Penha) oraz 13.104/2015 (o kobietobójstwie), http://przemianyustrojowe.pl/artykuy/ochrona-praw-kobiet-w-brazylii-wwietle-ustaw-11340-2006-maria-da-penha-oraz-13104-2015-o-kobietobojstwie, 8.03.2021 [dostęp: 5.01.2020].

[18] Media przemilczały to, że Grzywińska została najlepszą zawodniczką ligi rosyjskiej, ale wcześniej dużo pisały o tym, że gra w kadrze, choć przecież już była zawodniczką rosyjskiego klubu sponsorowanego przez Gazprom.

[19] Karolina Wasielewska, Dziewczyny psują chłopakom murawę, https://krytykapolityczna.pl/kraj/kobiecy-futbol-polska-wasielewska/, 9.06.2021 [dostęp: 2.10.2023].

Agnieszka Winczo na towarzyskim meczu Polska–Finlandia w Helsinkach, 9 kwietnia 2019 r.

Agnieszka Winczo. „Żadnej pracy się nie boję”

Dalsza część dostępna w wersji pełnej

Spis treści:

Okładka
Karta tytułowa
Wstęp
Agnieszka Winczo. „Żadnej pracy się nie boję”
Anna Gawrońska. Babcia na boisku, mama dla piłkarek
Nina Patalon. „Ma wizję, nie pęka, wie, o co chodzi”
Patrycja Pożerskai Agata Tarczyńska. Z CV do Bundesligi
Katarzyna Kiedrzynek. Utalentowana antyidolka
Paulina Dudek. Walka o Paryż
Ewa Pajor. Fenomen wilczycy
Natalia Pakulska. Samodzielna mama wraca do gry
Emilia Zdunek. Psychika ważniejsza od Sevilli
Weronika Zawistowska i spółka. Trio z Górnika, duet z Kolonii
Agnieszka Jędrzejewicz i Ola Rosiak. Polski związek piłki
Anna Omielan. Fighterka na basenie, pionierka na boisku
Diamonds Academy. „Diamenty są najlepszymi przyjaciółmi dziewczyny”
Róbmy tę piłkę kobiecą!

Karolina Wasielewska

Polka gola! O kobietach w futbolu

Warszawa 2024

Copyright © by Karolina Łukasik, 2024

Copyright © for this edition by Wydawnictwo Krytyki Politycznej, 2024

Wydanie I

ISBN 978-83-67805-76-6

Redakcja: Anna Hadała-Żołnik

Korekta: Aleksandra Czyż, Urszula Roman

Opieka redakcyjna: Justyna Pelaska

Projekt okładki, układ typograficzny: Marcin Hernas | tessera.org.pl

Zdjęcia na okładce: Paula Duda

Zdjęcia: Diamonds Academy), Paula Duda, Przemysław Gąbka, Łukasz Grochala

Wydawnictwo Krytyki Politycznej

ul. Jasna 10, lok. 3

00-013 Warszawa

[email protected]

www.krytykapolityczna.pl

Książki Wydawnictwa Krytyki Politycznej dostępne są w redakcji Krytyki Politycznej (ul. Jasna 10, lok. 3, Warszawa), Świetlicy KP w Trójmieście (Nowe Ogrody 35, Gdańsk), Świetlicy KP w Cieszynie (al. Jana Łyska 3) oraz księgarni internetowej KP (wydawnictwo.krytykapolityczna.pl), a także w dobrych księgarniach na terenie całej Polski.

Na zlecenie Woblink

woblink.com

plik przygotowała Katarzyna Rek