Rozmowy z aniołami - Daniel Kotliński - ebook

Rozmowy z aniołami ebook

Daniel Kotliński

0,0

Opis

"Rozmowy z Aniołami” zawierają wywiady z prezesami kilku topowych funduszy inwestycyjnych z Polski: SpeedUp, Innovation Nest czy Xevin Investments.

Zastanawiasz się, z czym przyjść do inwestora, by zwiększyć szansę na otrzymanie wsparcia finansowego, jak wygląda podział udziałów czy też jakie biznesy mogą liczyć na dofinansowanie? Tutaj znajdziesz odpowiedzi. Z kolei o tym, jak wygląda (ciężka) praca nad startupem w akceleratorze opowie Tomasz Popów z wrocławskiego Lift-OFF, współtwórca mobilnej aplikacji Taxi5.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 32

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




„Rozmowy z aniołami”

Ebook przygotowany, zredagowany i wydany przez Daniela Kotlińskiego

Konwersji do formatu epub/mobi dokonała firma LIBER ELECTRONICUS:www.liberelectronicus.pl

Strona projektu:www.25startupow.pl

Blog projektu:www.medium.com/@startupnadzis

Twitter:www.twitter.com/startupnadzis

Catania, Warszawa 2014

® All rights reserved

Jeśli znajdziesz błąd, literówkę, będziesz chciał podzielić się swoją opinią albo masz fajną propozycję współpracy i sądzisz, że możemy pogadać, wyślij mi proszę maila na [email protected]. Szybko odpisuję!

SpeedUp to grupa funduszy venture, powstała w 2009 r. Stworzyli ją czterej partnerzy: Michał Lehmann, Arkadiusz Piechocki, Rene Xavier Gerard i Bartłomiej Gola (odpowiada na pytania). W ramach SpeedUp Venture Capital Group działają obecnie cztery fundusze inwestycyjne: SpeedUp IQbator SpeedUp Investments, LMS Invest oraz SpeedUp Innovation. Dotychczas spółka zainwestowała 15 milionów złotych m.in. w Booklikes, Infinity, Legimi, Mustache czy Paymento.

W jednym z wywiadów wspominałeś, że rozwoju startupu nie można zaplanować, ponieważ to taki gatunek firmy, który kreuje innowacje. Czy startupem są więc tylko firmy, które robią naprawdę coś, czego nikt nie robił przed nimi i tylko w takie firmy SpeedUp może włożyć pieniądze i know-how? Ergo, polscy młodzi powinni skoncentrować się na tworzeniu trendów, niż na podążaniu za nimi, by robić opłacalne startupy?

My uważamy, że startup to strasznie nadużywane słowo, ale jednak istniejące. Jak mówi klasyk, określa ono sytuację tworzenia firmy w warunkach skrajnej niepewności. Innowacja stwarza nieprzewidywalność. Fakt, właśnie takie organizacje interesują nas najbardziej – największe stopy zwrotu można odnotować z firm najbardziej innowacyjnych. Takie fundusze jak SpeedUp akceptują bardzo wysokie ryzyko w zamian za to, że mogą uzyskać na pojedycznych projektach bardzo wysokie zwroty. Jeżeli fundusz VC nie szukałby firm, gdzie różnica pomiędzy inwestycją a kwotą wyjścia jest gigantyczna, to nie zarabiałby na siebie. Jeśli szuka takich firm, to powinien to robić w obszarze innowacji, bo tam następuje szybka budowa wartości – a w konsekwencji właśnie tam następuje zwrot zainwestowanych środków. Dochodzimy do innego problemu; bardzo trudno jest kreować trend z poziomu Polski czy Europy Środkowej. Chociaż, mówiąc szczerze, nie sądzę, by startupy w ogóle kreowały trendy. Istnieje takie pojęcie jak megatrend, jakaś przemiana kulturowa, która jest wypadkową ogromnej ilości czynników, również postępu technologicznego.

Dobre firmy wskakują w ten trend, szybko go zauważają, ale nie kreują go. Wprowadzenie smartfona (przyjmijmy symbolicznie, że nastąpiło to z chwilą premiery iphona) było takim megatrendem, który stworzył ogromną gałąź biznesu związaną z mobile, zmienił sposób konsumowania treści, a przez to – pozwolił na utworzenie masy różnych startupów.

Czy firma, która ma gotowy produkt, powiedzmy jakąś SaaS-ową aplikację, ale jeszcze nie sprzedała ani jednego abonamentu, może przyjść do SeedUp-u z nadzieją na pomoc?

My to nazywamy fazę pre-revenue, czyli przedprzychodową. Tak, robimy tego typu inwestycje, zresztą z punktu widzenia funduszu ona może być bardzo opłacalna, bo zanim firma zacznie zarabiać, jej wycena jest niska, a to znaczy, że możemy objąć stosunkowo dużą porcję udziałów. Oczywiście, ta faza pre-revenue generuje dodatkowe ryzyka, dlatego, że w zasadzie w ogóle nie wiadomo, czy te przychody w końcu się pojawią. To ma dwa wymiary: jest ryzyko technologiczne, to znaczy takie, że w ogóle nie uda się wytworzyć danego produktu, a drugie ryzyko jest takie, że nikt za produkt nie zapłaci. Podejmujemy jednak to wyzwanie bardzo często. Zresztą, na tym opieramy swój model biznesu – z racji naszego ograniczenia do 3 milionów złotych, które maksymalnie jesteśmy w stanie zainwestować, nie wspieramy spółek potrzebujących bardzo dużo kapitału, które są bardzo rozwinięte. Nas najbardziej interesują wczesne fazy rozwoju, a wśród nich jest właśnie faza pre-revenue.

Wasz model współpracy z firmami jest jakiś stały, to znaczy czy zawsze za konkretne procenty otrzymują stałe kwoty?

Nie, absolutnie. Po pierwsze, w 99% przypadków jesteśmy inwestorem mniejszościowym, z kilku przyczyn: uważamy, że lepiej dla firmy, gdy jej twórca czuje się jej właścicielem, poza tym rozumiemy, że w rozwoju firmy, po osiągnięciu naszych założeń, zaczną pojawiać się kolejni inwestorzy i dla nich też musi być miejsce. Tak, by startup nie składał się tylko z inwestorów. Jeżeli faza biznesu jest wczesna, dajemy pierwsze 100, 200 czy 300 tysięcy złotych, a jeśli firma osiąga kolejny kamień milowy, dokładamy kolejne kwoty. To nasz sposób zarządzania ryzykiem. A odpowiadając wprost – nie ma stałych kwot za stałe udziały, tego typu rzeczy dzieją się raczej w akceleratorach.

Pieniądze, które inwestujecie, pochodzą częściowo z UE. Co jakiś czas spotykam się z opiniami, żeby trzymać się z daleka od urzędniczej, biurokratycznej gotówki, ponieważ jest nieelastyczna i ci, którzy ją przydzielają, nie rozumieją dynamiki firmy, jaką jest startup. Powiedz proszę, jak to dokładnie wygląda w przypadku SpeedUp?

SpeedUp wykorzystuje środki publiczne, które reinwestuje. W 90 proc. mieszamy środki publiczne z prywatnymi.

Co do zasady, moim zdaniem, to jest świetne rozwiązanie. W Polsce nie ma dzisiaj kapitału zainteresownego startupami, nie ma też mechanizmów, które by to zainteresowanie wzbudzały. Rola państwa jako limited partner, czyli fundującego fundusz, jest bardzo cenna. Oczywiście, mam zastrzeżenia wobec tego, jak urzędnicy egzekwujący wydawanie tych środków to robią. Stykają nam się dwie bardzo trudne do połączenia płaszczyzny; młode firmy, startupy, które potrzebują szybkich zmian, dynamicznych reakcji, ich podstawą nie może być wieloletni plan, a krótkie sprinty, podczas których weryfikują hipotezę, odrzucają ją, idą dalej. Z drugiej strony są osoby odpowiedzialne za wydawanie pieniędzy publicznych, które interesuje długoterminowa umowa, brak zmian, przewidywalność. Jeżeli jednak miałbym odpowiedzieć na pytanie, czy wolałbym, żeby tych pieniędzy nie było, to odpowiedziałbym przecząco. To pieniądze, które rozwijają rynek. Fundusze, które z nich korzystają, cierpią i płaczą, ale jednak ich używają. W tej chwili kluczowe jest, by zapewnić dostęp pieniędzy prywatnych do rynku startupów, stworzyć zachętę dla prywatnych inwestorów. Państwo wyda teraz kasę na inwestycje we wczesne fazy, w różnej formie (choć na szczęście, coraz częściej z pomocą funduszy, a nie samemu), następnym krokiem musi być stworzenie możliwości dla prywatnej gotówki. W Izraelu, hi-tech zbudowany w ciągu zaledwie 20 lat, powstał właśnie na funduszowym miksie.

Jak wspominałeś, SpeedUp "wypycha" firmy z wczesnych stadiów rozwoju do momentu, w którym osadzają się one w rynku i mogą funkcjonować bez asekuracji.

Tak, albo pomagamy je rozwijać do momentu, gdy trafiają w ręce private equity. Najczęściej stworzenie dużej firmy wymaga wyższych nakładów finansowych, niż my oferujemy, dlatego raczej staramy się doprowadzać spółkę do chwili, gdy jest ona „inwestowalna”, a więc odpowiednio duża, uzasadnia swoją wycenę. Nasza specjalizacja to wczesne fazy.

Czy macie w swoim portfolio przykłady firm, które z sukcesem poprowadziliście od momentu wczesnej inkubacji po wejście na dużą trakcję?

Jasne, sporo.