Zapiski w przededniu wojny, czyli dzieci morza wzywają swoją matkę - Jacek Bartosiak - ebook + audiobook + książka
NOWOŚĆ

Zapiski w przededniu wojny, czyli dzieci morza wzywają swoją matkę ebook i audiobook

Jacek Bartosiak

4,0

Ten tytuł dostępny jest jako synchrobook® (połączenie ebooka i audiobooka). Dzięki temu możesz naprzemiennie czytać i słuchać, kontynuując wciągającą lekturę niezależnie od okoliczności!

38 osób interesuje się tą książką

Opis

Jacek Bartosiak – czołowy polski ekspert od geopolityki – powraca! W zbiorze felietonów oraz pogłębionych rozmowach z wybitnymi polskimi oraz zagranicznymi analitykami kreśli mapę naszych problemów, wyzwań. A robi to w swoim stylu – odważnie i bezkompromisowo.

„Sięgając po tę książkę, mogą Państwo sprawdzić, czy się myliłem” – mówi autor.

Zebrane teksty – wcześniej w latach 2020–2024 publikowane na stronach think tanku Strategy&Future – dotyczą kluczowych problemów współczesności: chaosu i deglobalizacji, ukrytych i jawnych konfliktów w Ukrainie, na Bliskim Wschodzie czy w Afryce. Dotykają naszych najgłębszych obaw o to, co będzie ze światem, jaki znamy. Dla Bartosiaka najważniejsze jednak zawsze pozostają pytania o Polskę. Jaką kulturę strategiczną prezentuje polska klasa polityczna? Co w geopolitycznym myśleniu poprzednich pokoleń warto pielęgnować, a o czym powinniśmy jak najszybciej zapomnieć? Autor przedstawia też alternatywny bieg historii – co by się stało, gdyby Rosjanie w 2022 roku zajęli Kijów? Co zrobią Polacy, jeśli wybuchnie wojna na Pacyfiku?

Druga część książki to wybór najlepszych wywiadów Jacka Bartosiaka ze znawcami geopolityki, politologii, historii, strategii i wojskowości, między innymi: rozmowa z Elbridge’em Colbym o fiasku prymatu Stanów Zjednoczonych, wojnie światowej i broni jądrowej, a z byłym szefem wywiadu Floty Pacyfiku Jamesem „Kimo” Fanellem – o możliwym konflikcie z Chinami.

Ta książka powstała z myślą o przyszłości, jednak punktem wyjścia do analiz często są dawne wydarzenia, zestawiane z tym, co dzieje się tu i teraz. Niebanalne wycieczki w przeszłość, w dzieje Polski i świata, pokazują, że historia naprawdę lubi się powtarzać. A my powinniśmy wyciągać z niej wnioski już dzisiaj.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 592

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 16 godz. 25 min

Lektor: Bartosz Głogowski
Oceny
4,0 (7 ocen)
4
1
0
2
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
AniaNowak02

Z braku laku…

Bełkot Bartosiaka
01

Popularność




Opieka re­dak­cyjna: MAŁ­GO­RZATA GA­DOM­SKA
Prze­kład wy­wia­dów: JA­CEK BAR­TO­SIAK
Ze­spół re­dak­cyjno-ko­rek­tor­ski: MA­TE­USZ CZAR­NECKI, EWA KO­CHA­NO­WICZ, MI­CHAŁ KO­WAL, ŁU­KASZ MA­ŁECKI, PAU­LINA OHAR-ZIMA, ANNA WOJNA, JO­ANNA ZA­BO­ROW­SKA
Pro­jekt wnę­trza książki, okładki i stron ty­tu­ło­wych: KIRA PIE­TREK
Wy­bór ilu­stra­cji: MI­RON KO­KO­SIŃ­SKI
Re­dak­tor tech­niczny: RO­BERT GĘ­BUŚ
Co­py­ri­ght © by Ja­cek Bar­to­siak Co­py­ri­ght © for this edi­tion by Wy­daw­nic­two Li­te­rac­kie, 2024
Wy­da­nie pierw­sze
ISBN 978-83-08-07943-0
Wy­daw­nic­two Li­te­rac­kie Sp. z o.o. ul. Długa 1, 31-147 Kra­ków bez­płatna li­nia te­le­fo­niczna: 800 42 10 40 księ­gar­nia in­ter­ne­towa: www.wy­daw­nic­two­li­te­rac­kie.pl e-mail: ksie­gar­nia@wy­daw­nic­two­li­te­rac­kie.pl tel. (+48 12) 619 27 70
Kon­wer­sja: eLi­tera s.c.

14 marca 2021

Dla­czego?

No­si­łem się z za­mia­rem na­pi­sa­nia tych kilku zdań od ja­kie­goś czasu, ob­ser­wu­jąc zmie­nia­jącą się szybko scenę mię­dzy­na­ro­dową oraz to­wa­rzy­szącą tym zmia­nom de­batę pu­bliczną w Pol­sce i za gra­nicą. Za­cznę jed­nak od se­rii py­tań.

1. Dla­czego Po­lacy mu­szą naj­pierw usły­szeć od ko­goś z Za­chodu o ja­kiejś spra­wie, rze­czy lub ob­ser­wa­cji, aby uznać, że sami mogą o tym za­cząć mó­wić?

Przez wszyst­kie lata ży­cia za­wo­do­wego, jesz­cze od lat dzie­więć­dzie­sią­tych, ob­ser­wuję, że jest tak w wielu dzie­dzi­nach ży­cia, w tym oczy­wi­ście w dzie­dzi­nie stra­te­gii, geo­po­li­tyki, po­li­tyki mię­dzy­na­ro­do­wej i bez­pie­czeń­stwa. W kwe­stiach, któ­rymi zaj­muje się Stra­tegy&Fu­ture opóź­nie­nie pol­skiego świata eks­perc­kiego wy­nosi co naj­mniej dwa lata. Tyle czasu zaj­muje uzna­nie, że skoro na Za­cho­dzie już się o czymś mówi na kon­fe­ren­cjach i pod­czas de­bat, a także pi­sze w pe­rio­dy­kach, to czas i u nas wpro­wa­dzić to coś do de­baty. Dzieje się tak w tym na­szym nie­zno­śnie ko­lek­tyw­nym od­ru­chu, że można o tych spra­wach mó­wić bez na­ra­że­nia się na... no wła­śnie, na co? Nie ro­zu­miem tego. Wła­sne do­świad­cze­nie zwią­zane cho­ciażby z mó­wie­niem już wiele lat temu o nad­cho­dzą­cej ry­wa­li­za­cji USA i Chin oraz pi­sa­niem w la­tach 2015–2016 książki nie­jed­no­krot­nie pro­wo­ko­wało mnie do prze­my­śleń na te­mat zja­wi­ska braku pew­no­ści sie­bie pol­skiej kul­tury stra­te­gicz­nej.

2. Co jest w nas ta­kiego, że zga­dzamy się we­wnętrz­nie na ten w isto­cie post­ko­lo­nialny sta­tus dys­kursu, dla­czego bra­kuje nam wy­star­cza­ją­cej siły i pew­no­ści od­no­śnie do wła­snych my­śli i opi­nii, po­mimo ta­kiej hi­sto­rii i ta­kiego do­robku stra­te­gicz­nego, a także ulo­ko­wa­nia w tym zu­peł­nie wy­jąt­ko­wym miej­scu na Ziemi?

Chciał­bym być do­brze zro­zu­miany – dia­gnoza ta nie do­ty­czy tylko na­szych elit, śro­do­wisk eks­perc­kich, bo wiem, że ist­nieją tam chwa­lebne przy­kłady po­stawy od­mien­nej. Do­ty­czy ona, nie­stety, także sze­ro­kich rzesz spo­łe­czeń­stwa. Od­czu­łem to ostat­nio mocno po prze­czy­ta­niu ko­men­ta­rzy w ser­wi­sie YouTube pod fil­mami S&F z na­gra­niem roz­mów z eks­per­tami z Za­chodu. Wła­ści­wie nie było nic spe­cjal­nie in­no­wa­cyj­nego czy no­wa­tor­skiego w tym, co mó­wili. Mniej­sza zresztą o to, kto i co. Tym­cza­sem w S&F dys­ku­tu­jemy o tych zja­wi­skach od lat, mó­wi­li­śmy o nich, za­nim to się stało modne, także za­nim stało się mod­nym te­ma­tem kon­fe­ren­cji na Za­cho­dzie. I z prze­ra­że­niem skon­sta­to­wa­łem, że do­piero po­twier­dze­nie przez „ko­goś stam­tąd”, z tego „lep­szego” świata Za­chodu daje – ni­czym za do­tknię­ciem cza­ro­dziej­skiej różdżki – „le­gi­ty­ma­cję”, że rze­czy­wi­ście tak jest. Jakby ten ob­co­kra­jo­wiec, naj­le­piej ze strefy Atlan­tyku, był wiel­kim cza­ro­dzie­jem, któ­rego słu­chamy, bo do­piero on mówi o rze­czy­wi­sto­ści i do­piero on ją „au­to­ry­zuje”.

3. Dla­czego, tym opi­sa­nym wy­żej spo­so­bem, do­pu­ści­li­śmy do utrwa­le­nia sy­tu­acji, w któ­rej lu­dzie z Za­chodu prze­ko­nują nas, po­wo­łu­jąc się na swoją do­mnie­maną wyż­szość w hie­rar­chii wia­ry­god­no­ści i wie­dzy? Dla­czego pra­wie ni­gdy sami nie mó­wimy nic ory­gi­nal­nego i wo­limy świe­cić świa­tłem od­bi­tym? Tym­cza­sem eks­perci z Za­chodu w roz­mo­wach z nami „włą­czają je­dynkę i dwójkę i nie mu­szą wjeż­dżać pod górkę, bo na Po­la­ków to wy­star­czy”.

Pro­szę obej­rzeć na przy­kład de­batę No­wej Kon­fe­de­ra­cji z pro­fe­so­rem Me­ar­she­ime­rem, który jest le­gendą w swo­jej dzie­dzi­nie. Pro­szę zwró­cić uwagę, że eks­perci z Za­chodu nie wy­si­lają się w ta­kich sy­tu­acjach nad­mier­nie, nie spo­dzie­wa­jąc się zbyt za­awan­so­wa­nego po­ziomu. Jest tak, do­póki w trak­cie de­baty nie na­biorą (w przy­spie­szo­nym tem­pie) sza­cunku, wi­dząc i sły­sząc, że my także czy­tamy, sa­mo­dziel­nie my­ślimy i pod­no­simy klu­czowe struk­tu­ralne kwe­stie, ważne dla nas jako od­dziel­nego, sa­mo­za­da­niu­ją­cego się pod­miotu, a nie ja­kie­goś skrawka ziemi na pe­ry­fe­riach świata. Wtedy, po otrzą­śnię­ciu się z szoku, „wrzu­cają czę­sto trójkę i czwórkę”, i kto wie, który jesz­cze bieg.

4. Dla­czego ak­cep­tu­jemy sy­tu­ację, że wy­star­czą „pa­ciorki”, czyli pod­sta­wowy ze­staw wy­świech­ta­nych ha­seł i po­boż­nych ży­czeń, re­cy­to­wa­nych jed­nym tchem?

To wy­kształ­ciło u lu­dzi Za­chodu prze­ko­na­nie, że ob­słu­gują nas in­te­lek­tu­al­nie (a za­tem także po­li­tycz­nie i stra­te­gicz­nie) jedną ręką, wła­śnie na je­dynce lub dwójce. Fran­cuzi, Niemcy czy Ame­ry­ka­nie są pod­świa­do­mie prze­ko­nani, że je­ste­śmy od nich gorsi (py­ta­nie, czy my, Po­lacy, też nie mamy przy­pad­kiem ta­kiego prze­świad­cze­nia), a na­sze my­śle­nie jest gor­szej ja­ko­ści i musi ta­kie być, bo je­ste­śmy „stąd”, pod­czas gdy oni są „stam­tąd”, do­kąd my do­piero „aspi­ru­jemy”, a to na­sze „aspi­ro­wa­nie” aż kłuje po oczach. Tym­cza­sem wie­dza i sa­mo­dziel­ność my­śle­nia bu­dzą w sze­ro­kim świe­cie sza­cu­nek każ­dego, w tym bli­skich so­jusz­ni­ków, przy­ja­ciół, part­ne­rów biz­ne­so­wych itp. Nie ma po­wodu, by nie za­da­wać trud­nych py­tań, które wy­ni­kają z przy­go­to­wa­nia me­ry­to­rycz­nego, sze­ro­kich ho­ry­zon­tów, oczy­ta­nia, tro­ski i do­brego ro­zu­mie­nia na­szych in­te­re­sów. Taka po­stawa po­wo­duje, że za­czy­nają z Po­la­kami roz­ma­wiać nor­mal­nie. Wtedy, co cie­kawe, na­gle oka­zuje się, że na Za­cho­dzie jed­nak czy­tają książki, znają po­ję­cia i ter­miny, które jesz­cze pięt­na­ście lat temu były „nie­po­prawne”, gdy po­stępy glo­ba­li­za­cji i „ko­niec hi­sto­rii” wciąż utrzy­my­wały nas w stra­te­gicz­nej drzemce. Wtedy do­piero za­czyna się roz­mowa na po­zio­mie, czę­sto „na of­fie”.

5. Dla­czego ta­kiego zda­nia, jak Po­lacy, nie mają o sa­mych so­bie Turcy czy Ro­sja­nie, z któ­rymi roz­ma­wiamy w S&F? To oni czę­sto py­tają nas o to, dla­czego sami tak sie­bie po­strze­gamy.

Ze­rwijmy wresz­cie z tą nie­zno­śną ma­nierą. Taki brak sza­cunku do sie­bie sa­mych po­wo­duje także po­gardę na­szych wro­gów wo­bec nas. Wła­śnie dla­tego Ro­sja­nie uwa­żają nas za nie­war­tych uwagi, po­zba­wio­nych cha­rak­teru i spraw­czo­ści, a Turcy za­sta­na­wiają się, jaki jest nasz, Po­la­ków, cel by­cia ta­kimi.

Dla­czego za­tem? Dla­czego so­bie to ro­bimy? Dla­czego tak bar­dzo bra­kuje nam sza­cunku wo­bec sa­mych sie­bie i wła­snych prze­my­śleń? Zro­zu­miał­bym, gdy­by­śmy mó­wili, że mamy sła­biej roz­wi­nięty prze­mysł, gor­sze wy­na­lazki, niż­szą ka­pi­ta­li­za­cję, mniej­szy ma­ją­tek, sło­wem – je­ste­śmy gorsi pod wzglę­dem sta­tusu ma­te­rial­nego (choć to się aku­rat szybko zmie­nia). Ale dla­czego uwa­żamy, że sła­biej, wol­niej oraz mniej „stra­te­gicz­nie” my­ślimy i nie mo­żemy wy­prze­dzić eks­per­tów z Za­chodu w prze­wi­dy­wa­niu zda­rzeń? Jak­by­śmy byli gorsi. Taka po­stawa sła­bego ma ogromny wpływ na na­sze spo­łe­czeń­stwo i na na­sze pań­stwo.

Z tym zja­wi­skiem jest oczy­wi­ście zwią­zany szer­szy kon­tekst, wy­ni­ka­jący z na­pię­cia cen­trum–pe­ry­fe­rie, in­nymi słowy: im­pe­ria i ob­szary im pod­le­głe. Nie­stety, na Za­cho­dzie i (obec­nie) na Wscho­dzie za­li­czają nas wy­łą­cze­nie do tej dru­giej ka­te­go­rii. Py­ta­nie: gdzie my sami sie­bie za­li­czamy, kim wła­ści­wie je­ste­śmy w swo­ich oczach?

*

Zaj­mu­jąc się od dłuż­szego czasu stra­te­gią i geo­po­li­tyką, mia­łem i mam czę­sto do czy­nie­nia z za­gra­niczną, w szcze­gól­no­ści za­chod­nią, kul­turą i my­ślą stra­te­giczną. Bra­łem udział w nie­zli­czo­nych kon­fe­ren­cjach, roz­mo­wach, na­ra­dach i sy­mu­la­cjach w mię­dzy­na­ro­do­wym gro­nie. Wtedy zda­łem so­bie bo­le­śnie sprawę, że na Za­cho­dzie nie my­śli się o na­szym ob­sza­rze w ka­te­go­riach jego sa­mo­dziel­no­ści stra­te­gicz­nej i nie uwzględ­nia się jego pod­mio­to­wo­ści geo­po­li­tycz­nej. Nie po­wstają na przy­kład książki zaj­mu­jące się uwa­run­ko­wa­niami stra­te­gicz­nymi na­szego re­gionu jako ca­ło­ści, a two­rzone prace mają cha­rak­ter bądź czy­sto hi­sto­ryczny, bądź przy­czyn­kowy, a na pewno za­leż­no­ściowy wo­bec Za­chodu lub Ro­sji, względ­nie ści­śle woj­skowy, i to w ja­kimś wą­skim, kon­kret­nym uję­ciu pro­ble­ma­tyki, bez wa­loru syn­tezy.

W ciągu kilku mi­nio­nych lat wspól­nie przy­wró­ci­li­śmy w pol­skiej de­ba­cie fun­da­men­talne pra­wi­dła oraz po­ję­cia geo­po­li­tyczne i geo­stra­te­giczne. Da­li­śmy też od­czuć w wielu miej­scach za gra­nicą, że wiemy, o co cho­dzi w grze mię­dzy­na­ro­do­wej i że „pa­ciorki” nie wy­star­czą. Te­raz czas ze­rwać z men­tal­no­ścią by­cia gor­szym w my­śle­niu. Za­chód się czę­sto myli. Po­my­lił się wiele razy, także w swo­jej oce­nie roz­woju Chin.

W my­śle­niu na te­mat Pol­ski zresztą też się po­my­lił. Pro­szę so­bie przy­po­mnieć, co mó­wili o nas w la­tach dzie­więć­dzie­sią­tych XX wieku i co prze­wi­dy­wali, że się z nami sta­nie. A tym­cza­sem na­sze spo­łe­czeń­stwo, po­mimo roz­woju gdzieś na pe­ry­fe­riach im­pe­rium eu­ro­pej­skiego i na li­me­sie świata atlan­tyc­kiego oraz po­mimo wy­sy­sa­nia ener­gii po­pu­la­cyj­nej w kie­runku cen­trum sys­temu w Lon­dy­nie, Pa­ryżu i Ber­li­nie, dzięki swo­jej ogrom­nej pra­co­wi­to­ści i po­my­sło­wo­ści było w sta­nie się zmo­der­ni­zo­wać.

Wciąż jesz­cze nie je­ste­śmy w pełni za­do­wo­leni. Mamy na­dal przy­gnę­bia­jące po­czu­cie, że na­sze pań­stwo nie od­po­wiada na­szym aspi­ra­cjom, a spraw­ność jego in­sty­tu­cji jaw­nie nie na­dąża za mo­der­ni­zu­ją­cym się od trzy­dzie­stu lat spo­łe­czeń­stwem. To po­wo­duje głę­boką fru­stra­cję. Mimo to pol­skie spo­łe­czeń­stwo, które prze­szło tak głę­boką trans­for­ma­cję, „dało radę”. Przed nami ko­lejny etap. Na­stał bo­wiem czas, by za­mknąć etap po­przedni. Zmie­nia­jący się świat ze­wnętrzny też wy­musi na nas zmiany.

Tro­chę się do­ro­bi­li­śmy, po­lep­szy­li­śmy styl ży­cia, za­dba­li­śmy o es­te­tykę na­szego oto­cze­nia, od­ma­lo­wa­li­śmy płoty i obej­ścia, zo­ba­czy­li­śmy ka­wa­łek świata. Po­win­ni­śmy po­rzu­cić to na­sze „po­czu­cie gor­szo­ści”. Jak po­wie­dział mi kie­dyś Geo­rge Fried­man o nad­cho­dzą­cych cza­sach i o miej­scu w nich Pol­ski: „mu­simy za­śpie­wać nową pieśń”. Dzięki niej bę­dziemy wie­dzieć, kim je­ste­śmy te­raz, kim chcemy być za trzy­dzie­ści lat oraz jak mamy się w tym celu or­ga­ni­zo­wać i mo­der­ni­zo­wać na­sze ży­cie nad Wi­słą i Wartą. In­nymi słowy, jacy chcemy być w roku 2050.

W mo­jej oce­nie ten nowy etap bę­dzie wy­ma­gał po­rzu­ce­nia uwła­cza­ją­cego nam my­śle­nia o do­mnie­ma­nej prze­wa­dze Za­chodu na wszyst­kich po­lach i o na­szej chro­nicz­nej gor­szo­ści. O ile prze­waga Za­chodu może wciąż ist­nieć obiek­tyw­nie z po­wo­dów ma­te­rial­nych, o tyle nie ro­zu­miem, dla­czego mia­łaby wciąż, wręcz chro­nicz­nie, do­ty­czyć po­tęgi my­śle­nia.

Za­pra­szamy do za­kupu peł­nej wer­sji książki