Samotność zapaśnika. Recenzja „Nazywam się Stephen Florida” Gabe’a Habasha
12.09.2019Ta książka was zaskoczy. Ta książka was zaniepokoi. Ta książka zostanie z wami na długo.
Z pozoru Stephen Florida to normalny student koledżu. Jednak nie chcielibyście zostać jego kumplem. Nawet jeśli staralibyście się tak jak Linus, Florida odtrąciłby te starania. Stephen jest pochłonięty obsesją wygrania uniwersytecki mistrzostw w zapasach. Całe jego życie jest podporządkowane tylko do osiągnięcia tego celu. W zasadzie nie widzi niczego poza tym. Również nie bardzo wie, co będzie, gdy uda mu się ten cel osiągnąć.
Nie jest to bohater, którego łatwo polubić. Można mu współczuć. Stracił rodziców w wypadku, później odeszła jego babcia, której obiecał wygraną w mistrzostwach. Jednak Habash unika przesadnej czułości. Najgorsze, co może dotknąć jego bohatera to litość. Dlatego chowa się kolejnymi maskami. Na pewno będzie irytował w wielu sytuacjach. Florida źle znosi niepowodzenia, chociaż to one go budują, z czego zdaje sobie sprawę. Ma poczucie własnej wartości, ocierające się o arogancję.
Jednak nie sposób traktować go jako bohatera jednowymiarowego. Stephen Florida to złożona postać. Zapasy można traktować dosłownie, jako arenę, na której Stephen ściera się ze swoim życie. Sport oraz obietnica dana babci są katalizatorem jego działań. Jego praca służy do przepracowania dotychczasowych traum. Florida pamięta każdego przeciwnika, z którym przegrał walkę. Ale czy to pomoże mu wypracować skuteczny atak i obronę w kolejnych starciach? Nie tylko na macie.
Habash zdecydował się na formę specyficznego dziennika. I tu również patrzymy na Floridę przez różne zasłony. To stopniowy zapis popadania w szaleństwo. Najważniejsi ludzie w jego życiu go opuścili, inni zawiedli. Na końcu został tylko sport.
Naprawdę trudno uwierzyć, że jest to debiut Gabe’a Habasha. Niezwykle dojrzały i precyzyjny język. Z jednej strony korzysta obficie z bogatej tradycji amerykańskiej powieści uniwersyteckiej, dalej wprowadza sporo zagadnień związanych z samymi zapasami. A na końcu tworzyć piękną opowieść o samotności, obsesji i pasji.
Gabe Habash „Nazywam się Stephen Florida” tłum. Jędrzej Polak