Pocztówka z prowincji. Recenzja książki „Koniec z Eddym” Édouarda Louisa

Mateusz Woliński 17.01.2020

Wydaje się, że nie można być bardziej zaangażowanym autorem niż Édouard Louis. Jego opowieści wypływają z doświadczenia, ale Louis przekłada je na język literatury. Bo sama opowieść nie porusza nas tylko dlatego, że jest prawdziwa.

Koniec z Eddym to debiutancka powieść Louisa. Z pozoru krótka, ale niezwykła historia o dorastaniu w małym, robotniczym miasteczku na północy Francji. Hallencourt jest biedne, jest ponure, jest prowincjonalne. Podobnie jak jego mieszkańcy. Na tym tle Eddy wyróżnia się. Zachowuje się jak baba, co często podkreśla jego ojciec. W rodzinie Eddy’ego jak i w całym miasteczku dominują tradycyjne wzorce męskości, tego co wolno i co wypada mężczyźnie. Na pewno nie można chodzić jak baba, czytać książek i zachowywać się pedalsko.

Jest tu wiele mocnych scen przemocy, które rozdzierają serce. Jednak Louis stosuje różne strategie narracyjne, aby opowiedzieć tę historię bez zbędnego patosu. Pierwsza część książki to prawie beznamiętnie opowiedziana historia dorastania Eddy’ego. Z kronikarską swadą, ale bez przesadnych emocji, bo te już w niej buzują. Pewna czułość i rozluźnienie pojawiają się dopiero, gdy bohater staje się bardziej świadomy i pewny siebie.

Dla Louisa literatura jest nie tyle tarczą przed światem, a stanowi broń do walki. „Koniec z Eddym” skupia się na przemocy – nie tylko tej fizycznej. To trud bycia wykluczonym: Eddy jest biedny, zachowuje się inaczej, nikt go nie akceptuje. Jest wręcz wdzięczny swoim oprawcom za to, że poświęcają mu czas. Dlatego Eddy tak łatwo tę przemoc akceptuje, a wręcz sam stosuje.

Mimo, że niewielka to dogłębnie poruszająca książka. Przerazi, wyciśnie łzy, otworzy serce.

Édouard Louis
„Koniec z Eddym”
Tłum. Joanna Polachowska
Wydawnictwo Pauza

Książkę można przeczytać w ramach abonamentu Legimi. 

Kategorie: