Recenzja „Tirzy” Arnona Grunberga
03.01.2020Oj, musiała się ta książka ułożyć w głowie. Świetna i jednocześnie przerażająca. Z niesamowitym rytem (tu uznanie oddajemy tłumaczce Małgorzacie Woźniak-Diederen) i klimatem rasowego thrillera.
Grunberg wybiera wdzięczną konwencję i wywraca ją do góry nogami. Bohaterem czyni z pozoru zwyczajnego przedstawiciela klasy średniej – Jörgena Hofmeestera. Powoli, niczym liście z drogi, odgarniamy pełen obraz.
Ciężko powiedzieć czy jest to satyra na współczesną Europę czy już diagnoza. Podskórnie w tej powieści każdy temat buzuje. Od osobistego dramatu wyobcowania i samotności w życiu, braku bliskości. Przez problemy rodzinne, poświęceniem różnie rozumianego szczęścia nad rodzinę, nadmierną ambicję względem dzieci, projektowaniem przyszłości, niespełnionymi oczekiwaniami.
Aż po bardziej ogólne problemy, zarówno te materialne: niepewność jutra, kryzys finansowy, jak i społeczne: ukryty rasizm, rozwarstwienie społeczne, elitaryzm.
Wydawałoby się, że sporo tematów jak na jedną powieść, ale Grunberg w fantastyczny sposób przedstawia i łączy je w sekwencji zdarzeń.
Zdaje się, że ta powieść jest jak lustro, które autor przykłada nam do twarzy. Co w nim zobaczymy?
Grunberg burzy spokój i wygodną perspektywę. Każe spojrzeć dalej i głębiej.
Arnon Grunberg "Tirza" tłum. Małgorzata Woźniak-Diederen Wydawnictwo Pauza Książkę można przeczytać w ramach abonamentu Legimi.