Zemsta nie jedno ma imię. Recenzja książki „Wiatraki” Krzysztofa Zajasa
25.02.2020W kinematografii od dłuższego czasu funkcjonuje jako nisza, całkiem ciekawy gatunek ‘kina zemsty’. Rzadko jednak zdarza się, aby pisarze decydowali się na książki w podobnym klimacie. Tu w pełnej krasie objawia się Krzysztof Zajas.
Nieco trudno wyznać dokładnie ramy gatunkowe, to mariaż kryminału, thrillera psychologicznego i horroru. Tu temat gra główną rolę i pozostałe elementy zostają mu podporządkowane. Stąd mimo dość realistycznego obrazu świata, często w razie postępu fabuły będziemy schodzić w coraz większą umowność. Zawsze będą kłócić się ze sobą realność i przesada, groteska i dokładność.
Nie inaczej jest w „Wiatrakach”, które zaczynają się jak typowa kryminalna opowieść o dwójce przyjaciół-policjantów. Może nie typowa, bo Lucjan Bałyś i Andrzej Krzycki respektowanie regulaminów policyjnych traktują… pobłażliwie i raczej niczym Butch Cassidy i Sundance Kid decydują się na pozaregulaminowe rozstrzyganie sytuacji.
Nie chcąc nikomu psuć zabawy nie będę zdradzać fabularnych twistów, które serwuje Zajas czytelnikom. Dość powiedzieć, że Bałyś w wyniku mniej lub bardziej zaplanowanych intryg trafia do Słupska, gdzie czeka go konfrontacja z ze starym wrogiem Krzyckiego. Równocześnie toczy się śledztwo w sprawie dziwnych i mocno inscenizowanych morderstw w okolicy.
Zajas zabiera nas do świata, w którym sprawiedliwość wymierza się na własną rękę. Nie chodzi tylko o ukaranie sprawców swojej krzywdy. To uczucie jest głębsze i szersze. Zemsta musi wyrównać cierpienie, przywrócić równowagę. Na zło odpowiada się złem, brutalnością na brutalność. Wszystko inne schodzi na dalszy plan, liczy się tylko postawiony cel. Chęć odwetu jest głęboko zakorzeniona w każdym z nas.
Tak skonstruowana historia wymaga odpowiedniej oprawy. Z jednej strony potrzebni są silni i charakterystyczni bohaterowie, ale również muszą się oni poruszać o zmyślnie zbudowanym świecie. Dlatego Pomorze ze swoją historią staje się nie tylko areną vendetty, ale również jednym z bohaterów, który swoją historią dodaje kolejne elementy – nie tylko historii, ale również przyrody. Zajas również skrzętnie korzysta z narracyjnych trików zarezerwowanych dla horrorów. Mroczna natura bohaterów i ich działań ma swoje odzwierciedlenie w otaczającym ich świecie. Większość akcji dzieje się po zmroku, w deszczu, czemu towarzyszą bardzo klimatyczne i plastyczne opisy.
Sprawdźcie „Wiatraki”, sięgnijcie po „Skowyt nocy”, a na pewno będziecie czekać na zamknięcie trylogii pomorskiej. To zabawa, w której dużo możemy dowiedzieć się o sobie.
Krzysztof Zajas
„Wiatraki”
Wydawnictwo Marginesy