Recenzja „Przez” Zośki Papużanki.
01.05.2020Czy w książce, w której nie się nie dzieje, może aż kipieć od emocji? Tak i doskonale udowadnia to Zośka Papużanka w swojej najnowszej powieści. Historia stara jak świat. Ona i on, poznają się przypadkiem, biorą ślub. I w zasadzie mogłoby się tak skończyć, gdyby nie to, że On znika. Bez słowa, bez pożegnania, bez przyczyny. Po pięciu latach wraca, ale nie do Niej, tylko po to, aby ją obserwować. Dziwne? Trochę przerażające?
On jest fotografem. Uważa się za artystę. Patrzy na świat przez obiektyw. Tworzy świat za pomocą aparatu. Szuka piękna, jest czuły i tkliwy. Prawie dosłownie wrażliwy na światło i obraz. Jest perfekcyjny, szuka idealnego kadru, momentu do uchwycenia. A przy tym apodyktyczny, chce poprawiać świat, choćby tylko na fotografii (a może przede wszystkim na niej). Manipuluje, poprawia, każe się zgiąć, wypiąć, obrócić, aby każda klatka była perfekcyjna.
Po latach On wraca i zaczyna ją podglądać z okien sąsiedniego bloku. Ma jakiś plan. Czy chce do Niej wrócić? Sprawić, aby wróciła do Niego? Czy tylko obserwować jak się zmieniła? Czy poradziła sobie bez Niego. Bo On nie tylko był panem i władcą fotografii, ale również wspólnego życia. Jest przekonany, że Ona sobie nie dała rady, że cały czas na niego czeka. Szuka jej tęsknego spojrzenia. Stoi i patrzy przez okno. A my razem z nim na byłą-obecną żonę. A Ona rozkwitła. Buty – dobrze dobrane. Sukienka – piękna, podkreśla jej kształty. Mieszkanie – odświeżone, bez znaków jego obecności. Czy to mu się podoba? Nie. Liczył, że uschnie bez niego. I wróci, aby ją uratować.
„Przez” to proza bardzo powściągliwa, ale pełna emocji ukrytych w pojedynczych zdaniach. Trzyma w napięciu bardziej niż niejeden thriller. Trudno nie odnieść wrażenia, że On jest psychopatą, wiecznie strofującym, poprawiającym wszystko wokół siebie. Pedantycznym, szukającym perfekcji, skłonnym do manipulacji. A przy tym okrutnym. Nie trzeba mieć wcale maski potwora, aby wzbudzać niechęć. Można w drobnych, codziennych sytuacjach ranić bardziej niż nożem. Można się nad kimś znęcać, nie wykonując żadnych ciosów.
À rebours to książka o budowaniu kobiecej siły i niezależności. O wyrwaniu się ze złotej klatki. Piękny portret kobiety, obserwowanej przez mężczyznę, który nie może uwierzyć w jej siłę. Zdecydowanie warto, bo to piękna na swój sposób książka. I nie będzie to chyba zbyt szybko, jeśli powiem, że mamy tu kandydatkę do Nagrody Nike.
Zośka Papużanka "Przez"