Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Ciekawe, zabawne i barwne opowieści o zwierzętach - po jednej na każdy tydzień w roku. Wszystkie opowiedziane w taki sposób, żeby w świecie nowo poznanych zwierzęcych przyjaciół dziecko spotkało swoje własne troski, radości i marzenia. I żeby dzielone z bohaterami opowiastek kłopoty przestały się wydawać tak kłopotliwe, radości okazały się jeszcze bardziej radosne, a marzenia niepostrzeżenie zaczęły się spełniać. Znalazły się tu historie dłuższe i krótsze, tak że mały czytelnik może sobie wybrać tę, której szuka i której właśnie potrzebuje.
Napisane prostym, a jednocześnie pełnym finezji językiem, skrzące się humorem, 52 historie o zwierzętach ozdobione są wieloma pięknymi kolorowymi ilustracjami.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 103
Rok wydania: 2016
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Tytuł oryginału
52 Histoires d’animaux
Tekst oryginalny
Alexandra Weinig, Sophie Cottin, Madeleine Mansiet, Calouan, Alain Jost, Françoise Le Gloahec, Carine Lahousse-Vekemans, Béatrice Hubin, Laurence Mocquet, Mireille aver, Virginie Niesen, Corinne Machon, Isabelle Ballespi, Marie-France Gay Pourrat, Évelyne Blandin, Rachel Lupano, Fabienne Nuyttens, teksty z Opowieści na każdy dzień, wyd. Siedmioróg, Wrocław 2006
Redaktor prowadzący
Iwona Gawryś
Tekst polski
Ewa Mirkowska
Redakcja tekstu polskiego
Marek Gumkowski
Korekta
Maria Derwich
Ilustracje
Lali Villanova i Aurora Lago oraz
ilustracje z Opowieści na każdy dzień, wyd. Siedmioróg, Wrocław 2006
Skład
Paweł Cimicki
© by Editions Hemma, Belgium 2007
© for the Polish edition by Siedmioróg 2008
ISBN 978-83-7791-558-5
Wydawnictwo Siedmioróg
ul. Krakowska 90, 50-427 Wrocław
Księgarnia wysyłkowa Wydawnictwa Siedmioróg
www.siedmioróg.pl
Wrocław 2016
Przygotowanie wydania elektronicznego: Magdalena Wojtas, 88em
Każdego ranka mały słonik budził się bardzo markotny. Nie cieszył go wcale samochodzik, który umiał trąbić prawie tak głośno jak on sam. Wesoła kolorowa piłka leżała samotnie w trawie, bo słonik ani myślał się nią bawić. Spoglądał tylko ze smutkiem na swoje odbicie w wodzie pobliskiego jeziorka i mówił do siebie przez łzy: „Och! Tak bardzo, bardzo chciałbym być syrenką!”.
Jego płacz usłyszał mieszkający nad jeziorkiem duszek opiekuńczy. Zrobiło mu się żal smutnego słonika. Któregoś wieczoru, kiedy słonik chciał już iść spać, duszek pojawił się przed nim i powiedział:
– Jeśli chcesz, pomogę ci stać się syrenką. Ostrzegam cię jednak. Musisz wiedzieć, że…
– Hurra! Będę syrenką! Będę syrenką!
Słonik nie chciał już nic więcej wiedzieć. Tańczył z radości, że wreszcie spełni się jego największe marzenie. Widząc, że słonik nie ma zamiaru wysłuchać go do końca, duszek opiekuńczy tylko wzruszył ramionami. Abrakadabra! – i już go nie było.
Następnego dnia słonik obudził się bardzo wcześnie. Chciał jak najszybciej przejrzeć się w jeziorku – robił tak każdego dnia. Ach, cóż to była za radość, kiedy zobaczył swoje odbicie! Naprawdę zmienił się w syrenkę! Zaśpiewał na całe gardło:
– Jestem słoniową syrenką! Jestem najpiękniejszy! Przyjdźcie tu wszyscy i podziwiajcie mnie!
Trudno byłoby w okolicy znaleźć kogoś, kto nie usłyszałby tego wezwania. Wszyscy – nie tylko inne słonie, ale nawet rechocząca żabka i ćwierkający wróbelek – pospieszyli, żeby obejrzeć odmienionego słonika. Nie było też nikogo, kto zdołałby powstrzymać się od śmiechu. Co tu ukrywać: słonik wyglądał po prostu komicznie! Podpierał się przednimi nogami, podczas gdy tylne połączyły się w błyszczący syreni ogon, którym trzepotał niczym wyciągnięta na brzeg ryba. Był to naprawdę bardzo dziwaczny stwór!
On sam jednak tego nie dostrzegał i był zachwycony swoją nową postacią. Radośnie i z wielkim przejęciem przyglądał się swemu odbiciu – tak bardzo oczarowały go kształt i kolor syreniego ogona, połyskującego tysiącami barw w świetle słońca.
Po pewnym czasie na brzeg przybiegli jego przyjaciele, żeby zaprosić go do wspólnej gry w piłkę. Dopiero wtedy słonik zauważył, że przecież nie może chodzić ani biegać!
Zmartwiony, patrzył na przyjaciół, którzy pobiegli dalej i teraz grali w piłkę, pozostawiwszy go samego z jego ślicznym odbiciem. Słonik zmarkotniał. Próbował się pocieszać, że to nic wielkiego – ostatecznie tak powinno być, przecież był teraz małą syrenką i powinien robić rzeczy, które przystoją syrence. Na przykład – pływać. Albo grać na harfie. Westchnąwszy głośno trzy razy, słonik z chlupotem stoczył się do wody, rozbryzgując ją wokół siebie niczym prawdziwy słoń. I oczywiście od razu zaczął tonąć!
Był przecież słoniem i nie umiał pływać! Dwie śliczne syrenki, które to widziały, roześmiały się swymi srebrzystymi głosami, drwiąc z niezręczności słonika. Zaraz też odpłynęły, aby bawić się ze swoimi towarzyszkami. Mały słonik znowu został sam. Żeby choć trochę poprawić sobie humor, postanowił zagrać na harfie. Chwycił z zapałem instrument, myśląc, że zaraz pięknie zagra i zaśpiewa. Ale cóż to? Zamiast śpiewu słychać było trąbienie słonia! Nic dziwnego, słonik miał wprawdzie ogon syrenki, ale głowa została mu przecież jego własna, słoniowa! Z harfy nie mógł wydobyć ani jednego dźwięku – swymi grubymi palcami pozrywał wszystkie struny! Na dodatek słonie z jego stada bardzo się rozgniewały, bo nieznośne trąbienie przerwało im słodką poobiednią drzemkę.
Pod koniec dnia słonik wiedział już na pewno, że nie chce być syrenką. Usiadł i zaszlochał:
– Och, jak bardzo chciałbym być znowu małym słonikiem!
Duszek opiekuńczy przechodził akurat obok. Usłyszał płacz i zatrzymał się.
– Czemu jesteś smutny? Przecież marzyłeś o tym, żeby nie być sobą. I nie chciałeś słuchać ostrzeżeń…
Słonik pociągnął trąbą.
– Nie mogę już biegać z innymi słoniami i cieszyć się z nimi. Jestem taki nieszczęśliwy! Zostałem sam, bez przyjaciół. Oddałbym wszystko, by odzyskać swą dawną postać i móc bawić się z kolegami!
Duszek opiekuńczy pokiwał głową ze zrozumieniem. Następnego ranka słonik był znowu zwykłym słonikiem. I znowu mógł biegać! Pobiegł więc tak szybko, jak tylko potrafił, do swoich przyjaciół, żeby pobawić się z nimi kolorową piłką. I obiecał sobie solennie, że już nigdy nie będzie chciał być kimś innym niż jest.