Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Witaj w Akademii Tańca! Książka przepełniona tańcem i rywalizacją, która zainspiruje każdego czytelnika do wiary w siebie, rozwijania swoich umiejętności i wytrwałego dążenia do celu. Pokaże też, jak ważne są w życiu przyjaźń i wsparcie. Ela dowiaduje się o festiwalu tańca. Jej przyjaciółka Kaja namawia ją, aby wystartowały w duecie w kategorii gimnastyki artystycznej. Jednak podczas prób Ela nie jest w stanie dorównać w tańcu przyjaciółce. Ela wymyśla własny układ inspirowany znanym baletem, ale brakuje jej odwagi, aby wystąpić w solówce. Czy będzie miała okazję wykonać swój układ? Czy zrezygnuje z duetu z przyjaciółką? Na finałowy występ już wszyscy czekają! "Naszyjnik przyjaźni" to pierwszy tom serii Anieli Cholewińskiej-Szkolik - autorki ulubionej "Misi i jej małych pacjentów" - w której motywem przewodnim są taniec i przyjaźń.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 73
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
W pracowni pani Gabrieli pachniało farbami, olejami oraz drzewem sandałowca – ulubionym zapachem plastyczki, która regularnie zaopatrywała się w kadzidełka, a później w niewielkim pomieszczeniu w domu kultury roztaczała się ta orientalna woń. Gdy kobieta pracowała nad strojami, plakatami i najróżniejszymi dekoracjami, upajała się tym aromatem. Ela uwielbiała zaglądać do pokoiku pani Gabrieli i podglądać ją przy pracy. Młoda rudowłosa kobieta z lokami opadającymi na plecy, w długich falbaniastych spódnicach, z pobrzękującymi na nadgarstku bransoletkami i długimi kolczykami zdawała się królową w tej barwnej przestrzeni pełnej obrazów, zwiniętych w rulon plakatów, kolorowych tkanin i mnóstwa dekoracyjnych drobiazgów.
Ela cieszyła się każdą chwilą, którą mogła tu spędzić i patrzeć, jak spod palców pani Gabrieli powstają najróżniejsze cuda. Teraz kobieta pochylała się nad dużym arkuszem, który powoli przemieniał się w piękną letnią łąkę.
– Wystarczy tych maków, Elu? – Odchyliła się i uważnie przyjrzała się swojej pracy.
– Jeszcze tu. – Dziewczynka wskazała lewy róg. – Brakuje czerwonego.
– Właśnie – zgodziła się kobieta i szybko zanurzyła pędzel w słoiczku.
Chwilę później spośród zbóż wyłonił się dorodny kwiat.
Pani Gabriela uśmiechnęła się do Eli.
– Dziękuję. Zajrzycie do mnie z Kają w czwartek? – zapytała, a gdy Ela skinęła głową, dodała: – Będę miała dla was specjalne zajęcie, ale na razie to tajemnica... Mogę tylko zdradzić, że to będzie związane z festiwalem tańca.
– Z festiwalem tańca? – zdziwiła się Ela.
Jednak nie zdążyła o nic więcej zapytać, bo w tej samej chwili rozległo się pukanie do drzwi, a sekundę później do pracowni wpadła rozpromieniona Kaja.
– Dzień dobry – przywitała się wesoło. – Wow! Ale ładne! – W mgnieniu oka znalazła się przy stole plastyczki. – Co to będzie? – zapytała i nie czekając na odpowiedź, chwyciła przyjaciółkę za rękę. – Hej, El! Zaspałaś? Przecież zaraz zaczynają się zajęcia, a ty jeszcze nie jesteś przebrana. – Spojrzała na koleżankę, a potem okręciła się z gracją, prezentując swoje nowe fiołkowe body i fioletową tuniczkę. – Balet czeka!
– Już? – zmartwiła się Ela i przepraszająco spojrzała na panią Gabrielę. – Muszę iść.
– Jasne, lećcie! – Kobieta się uśmiechnęła. – I koniecznie przyjdźcie w czwartek! Jestem pewna, że...
Ale dziewczynki już tego nie słyszały. Kaja z lekkością pędziła na górę, przeskakując po trzy stopnie naraz, a za nią pomykała Ela. Nie znosiła spóźniać się na zajęcia. I nie chodziło tu o karne kilkadziesiąt ćwiczeń przy drążku, bo te traktowała jako dodatkową rozgrzewkę, ale o to, że przez chwilę wszyscy odwrócą wzrok w jej kierunku. A tego Ela naprawdę nie lubiła. Zarumieniła się na samą myśl, że wszyscy mieliby na nią patrzeć. Na szczęście z szatni dobiegł ją chichot koleżanek. Uff, to znaczyło, że pani Matylda nie pozwoliła jeszcze wchodzić do sali. Dziewczynka uśmiechnęła się z ulgą i nawet na sekundę zatrzymała się na półpiętrze, aby zerknąć na swój ulubiony obraz.
– Cześć – szepnęła ukradkiem do tancerki w czerwonej paczce i jej kudłatego przyjaciela.
W szatni błyskawicznie się przebrała, poprawiła kok i razem z grupą weszła do sali, gdzie już czekała gotowa do pracy drobna młoda kobieta. Uśmiechnęła się na powitanie i od razu włączyła muzykę. Gestem pełnym gracji zaprosiła dziewczynki do drążka, a potem rozpoczęła rozgrzewkę.
Ela z radością przystąpiła do ćwiczeń. Uwielbiała zajęcia z panią Matyldą. Miała nadzieję, że kiedyś będzie potrafiła poruszać się z takim samym wdziękiem jak nauczycielka. Z zapałem wyciągała szyję, prostowała plecy i starannie obciągała palce. Pochłonięta ćwiczeniami dopiero po dłuższej chwili dostrzegła w lustrze odbicie Kai. Przyjaciółka spoglądała na nią, wymownie przewracając oczami i wykrzywiając się niemiłosiernie. Ela nie była w stanie powstrzymać uśmiechu. Kaja zdawała się autentycznie cierpieć, wyginając ciało w rytm muzyki klasycznej. No tak, przyjaciółka nigdy nie ukrywała swojego wstrętu do baletu. Najchętniej chodziłaby jedynie na taniec nowoczesny i gimnastykę artystyczną prowadzoną przez panią Alicję. Jednak w Studiu Salta i Piruetów „Pasja” było to niemożliwe. Dlatego Kaja co poniedziałek cierpiała, ćwicząc kolejne pozycje i kroki baletowe.
Jednak tym razem dziewczynka miała szczęście. Zanim pani Matylda zdążyła przejść do kolejnego etapu lekcji, do sali zajrzał pan Igor, który w „Pasji” prowadził zajęcia z akrobatyki.
– Dzień dobry! – przywitał się wesoło, a zaraz potem wprowadził do środka gromadkę chłopców uczęszczających na jego lekcje.
Dziewczynki ze zdziwieniem spojrzały na niecodziennych gości. Zaraz też zaczęły między sobą szeptać i chichotać.
– Przyszliście poćwiczyć demi plié? – zapytała Ola ze złośliwym uśmiechem.
Chłopcy tylko wzruszyli ramionami. Wcale nie wyglądali na zadowolonych z tej wizyty. Zbici w ciasną grupkę zerkali niecierpliwie na pana Igora i panią Matyldę szepczących coś między sobą.
– Mamy dla was niespodziankę – oświadczył w końcu pan Igor i tajemniczo zawiesił głos. – Być może niektórzy z was zauważyli na dole plakat o naszym corocznym koncercie świątecznym...
– Ten z tańczącymi elfami? – Przypomniała sobie Kaja. – Jest śliczny!
Pan Igor pokiwał głową, a potem oznajmił:
– W tym roku koncert zapowiada się wyjątkowo. Zaprosiliśmy do współudziału kilka innych szkół i zamierzamy zorganizować festiwal gimnastyki i tańca z częścią konkursową. Najwyższy czas rozpocząć przygotowania!
– Ale my już mamy układ – zauważyła Ola, zerkając na panią Matyldę. – Walca kwiatów ćwiczymy właśnie na koncert, prawda?
– Owszem – zgodziła się nauczycielka. – Ale oprócz układu baletowego chcielibyśmy uświetnić pierwszą edycję festiwalu czymś naprawdę wyjątkowym.
– Pokazem akrobatycznym elfów? – Nina zerknęła wesoło na chłopców. – Salta z choinki, żonglowanie bombkami i wyścigi na reniferach?
– Sama jesteś renifer. – Robert zerknął na nią, marszcząc brwi, a potem wymownie puknął się w głowę.
– A może specjalnym tańcem naszych nauczycieli? – zasugerowała Hania. – Walcem Królowej Śniegu i Dziadka Mroza?
– No, no, tylko nie dziadka. – Pan Igor się roześmiał. – Zresztą to nie my będziemy występować, tylko wy. Tu nic się nie zmienia. Uwaga, w tym roku chcemy urozmaicić występy jakimś narodowym akcentem – ogłosił zadowolony z siebie nauczyciel, a nie dostrzegając zrozumienia w oczach uczennic, dodał: – Planujemy z panią Matyldą zrobić specjalny pokaz tańców ludowych.
– Yyy – zabuczały zawiedzione dziewczęta. – Nuda.
– Nuda? – zdziwił się pan Igor, a potem podszedł do laptopa i włączył muzykę.
Po chwili z głośników popłynęły skoczne takty.
Pan Igor chwycił za dłonie panią Matyldę i w szalonym tempie zaczęli wirować po sali.
Ela z zachwytem patrzyła, jak ukochana nauczycielka tańczyła w objęciach pana Igora. Ich taniec zupełnie nie przypominał klasycznych układów, co wcale nie oznaczało, że był gorszy. I na pewno nie nudny. Dostrzegła w nim mnóstwo energii i pasji.
– Pięknie... – szepnęła oszołomiona, gdy muzyka ucichła.
– Prawda? – Pan Igor posłał jej ciepły uśmiech, a potem zwrócił się do grupy: – Eli się podoba. A reszcie? Nadal uważacie, że tańce narodowe to nuda?
– Nuda może nie – zgodziła się z wahaniem Ola – ale szału nie ma.
– Bo szał będzie dopiero w waszym wykonaniu. – Pan Igor się uśmiechnął, a potem podszedł do chłopców. – No dobrze, to teraz utworzymy pary. Dopiero w takim wykonaniu oberek robi naprawdę wielkie wrażenie.
– Zgadzam się. – Pani Matylda zerknęła na chłopców mruczących coś pod nosem i zaraz potem na rozchichotane dziewczynki. – Pomyślmy, jak was dobrać... Może wzrostem? – zastanawiała się głośno. – A może są jacyś chętni?
Ela z lękiem spojrzała na kolegów i instynktownie zrobiła krok w tył. Oberek bardzo jej się podobał, ale pomysł tańca w parach z chłopcami uważała za szalony. Nie, nie, to nie dla niej. Wolałaby już wystąpić w solówce. Na szczęście chłopców było tylko sześciu, więc kilka dziewcząt zostanie bez pary. Ela miała nadzieję, że znajdzie się wśród tych szczęśliwych. Cofnęła się jeszcze bardziej, ale wtedy nagle poczuła, że ktoś pociągnął ją za rękę do przodu.
– Ej! – Próbowała wyswobodzić dłoń.
Jednak Kaja była silniejsza. Wyprowadziła ją na środek sali i oznajmiła wesoło:
– Ja zatańczę z Maksem, a Elka z Robertem. Pasujemy do siebie kolorystycznie.
Chwyciła za wystający kosmyk czarnych włosów i przyłożyła do ciemnej czupryny kolegi. Maks cofnął się zniesmaczony, ale na Kai nie zrobiło to żadnego wrażenia. Głośno się zaśmiała, a potem chwyciła kolegę pod ramię i zaczęła podskakiwać obok niego, gotowa natychmiast zacząć naukę.
– Rzeczywiście idealnie. – Pan Igor przyklasnął pomysłowi Kai, gdy Ela otwierała usta, żeby zaprotestować. – No to mamy pierwszych ochotników: Kaja i Maks, Ela i Robert. Kto jeszcze?
W mgnieniu oka zgłosiły się kolejne trzy pary. Ela spróbowała jeszcze się odezwać, ale jej głos zginął w ogólnej wrzawie. Dziewczęta chichotały. Pan Igor i pani Matylda ustawiali uczniów, a potem zaczęli uczyć ich kroków.
Dziewczynka powtarzała je automatycznie, ale nie potrafiła cieszyć się tańcem. Była zła na Kaję, na pana Igora i na siebie. Och, gdyby miała dość odwagi, żeby zdecydowanie zaprotestować od razu...
Gdy tylko lekcja dobiegła końca, a pan Igor i chłopcy opuścili salę, Ela wzięła głęboki oddech i podeszła do nauczycielki. Ale wtedy pani Matylda klasnęła i przywołała do siebie uczennice, oznajmiając, że ma dla nich kolejną niespodziankę. Po chwili zniknęła na zapleczu, aby wrócić stamtąd z wielkim kartonem.
– Dziś przyszły wasze stroje do walca kwiatów – oświadczyła. Wokół natychmiast rozległ się szmer pełen ekscytacji. – Zabierzcie je do domów i strzeżcie jak oka w głowie.
Zaczęła po kolei rozdawać kostiumy.
Ela z zachwytem odebrała ciemnowiśniowe body i mieniącą się brokatem bordową paczkę.
– Cudowna – szepnęła, gładząc warstwy połyskującego tiulu.
– Wiedziałam, że ci się spodoba. – Pani Matylda się uśmiechnęła i dodała z przekonaniem: – Będziesz wspaniałą królową róż!
Ela zarumieniła się zawstydzona. Miała nadzieję, że nie zawiedzie nauczycielki. Poczuła też, że to nie najlepsza chwila, żeby narzekać na pomysł tańca w parach. Mając w dłoniach wymarzony baletowy strój, nie miała śmiałości skarżyć się na cokolwiek.