All The Little Lies - Sylvis S.J. - ebook + audiobook + książka

All The Little Lies ebook i audiobook

Sylvis S.J.

4,3

Ten tytuł dostępny jest jako synchrobook® (połączenie ebooka i audiobooka). Dzięki temu możesz naprzemiennie czytać i słuchać, kontynuując wciągającą lekturę niezależnie od okoliczności!

10 osób interesuje się tą książką

Opis

Niegdyś był jej przyjacielem, ale kiedy wróciła po pięciu latach, chłopak, którego uwielbiała, stał się zupełnie inny.
Hayley Smith po długiej przerwie wraca do starej szkoły. Zastanawia się, czy ktokolwiek jeszcze ją pamięta, a zwłaszcza, czy Christian Powell będzie miał ją w pamięci. Przecież byli najlepszymi przyjaciółmi.
Teraz Hayley jeszcze bardziej potrzebuje kogoś bliskiego, jej życie to kompletna ruina. Każdego dnia dziewczyna walczy o przetrwanie. Jednak gdy jej i Christiana oczy się spotykają, dziewczyna wyczuwa, że nie jest mile widziana.
Christian nie jest już tym chłopakiem, którego kiedyś znała. Stał się zimny, wyrachowany, popularny. Cała szkoła pada mu do stóp, a on z tego korzysta. Jest królem i zrobi wszystko, żeby Hayley zapłaciła za to, co mu kiedyś zrobiła.                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                      Opis pochodzi od Wydawcy.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 448

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 11 godz. 28 min

Lektor: S. J. Sylvis
Oceny
4,3 (240 ocen)
131
63
32
12
2
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
lezak_2006

Z braku laku…

Ani to mroczna powieść dla dorosłych, ani komedia romantyczna - jak szumnie promowana jest twórczość autorki. Książka mocno poniżej przeciętnej (do czego ostatnimi czasy przyzwyczaiło mnie już Wydawnictwo Niezwykłe), z wydumanym i kiczowatym wątkiem kryminalnym i nijakimi bohaterami.
62
aet01

Nie oderwiesz się od lektury

szybko sie czyta nie jest jakas niesamowita ksiazka ale w porownaniu do gniotow ktore teraz wychodza jest na bardzo dobrym poziomie
40
maadzia95

Dobrze spędzony czas

„Nie­na­wi­dzi­łem tego, że była taka hipnotyzująca. Czy to ta tajemnicza auta, którą rozsiewała? Czy to dlatego, że była trochę nieokrzesana, ale miała też w sobie coś w rodzaju delikatnego piękna? A może to dlatego, że na zewnątrz wydawała się idealna, ale wiedziałem, że w środku była pełna wad?” Patrząc na opis powieści „All The Little Lies”, pewnie większość z Was odnosi wrażenie, że to nic nowego, wszystko już było. Przyznam się szczerze, że ja sama tak myślałam. Dziewczyna i jej szkolny dręczyciel. Na początku historii nie można się pozbyć wrażenia o pewnych drobnych podobieństwach, które wcześniej można było uświadczyć w „Dręczycielu” czy „Deviant King”. Te dwie pozycje należą chyba do najbardziej ikonicznych w swoim gatunku i niejako wyznaczają ten trend. Uważam, że ciężko jest tu wyzbyć się pewnego schematu. Obawiałam się, jak w moich oczach wypadnie „All The Little Lies” skoro w ostatnim czasie pojawia się tak wiele powieści zawierających motyw szkolnego dręczyciela. Czy aut...
20
Marta_08

Nie oderwiesz się od lektury

Piękna książka, polecam bardzo.
10
Valldemosa04

Nie oderwiesz się od lektury

Emocjonalnie piękna.❤️
10

Popularność



Podobne


Copyright © 2023

Sandra Lech

Wydawnictwo NieZwykłe

All rights reserved

Wszelkie Prawa Zastrzeżone

Redakcja:

Angelika Oleszczuk

Korekta:

Sandra Szulc

Edyta Giersz

Redakcja techniczna:

Paulina Romanek

Projekt okładki:

Paulina Klimek

www.wydawnictwoniezwykle.pl

Numer ISBN: 978-83-8320-500-7

Prolog

Myślę, że w życiu każdego z nas przychodzi czas nicości. Codzienność przestaje mieć jakikolwiek sens, a my zastanawiamy się, co zrobiliśmy źle, ale nie potrafimy znaleźć odpowiedzi. Gubimy się w pustce wypełniającej nasze emocje, wskutek czego stajemy się obojętni.

Dokładnie tak się czuję od momentu, kiedy zostałam sama z mamą. Ona, tak jak tata, wybrała alkohol. Zainteresowała się też innym mężczyzną, zapominając, że przecież ma córkę, która dopiero poznaje świat.

Byłam zagubiona. Bezsilna. Pragnęłam poszukać pomocy, czego finalnie nie zrobiłam. Sądziłam, że jeśli będę sama, to będzie lepiej.

Wszystko diametralnie się zmieniło, gdy go poznałam.

Pojawiały się łzy i szerokie uśmiechy. Słowa, które wypowiadaliśmy, przypominały o sobie w każdej chwili samotności. Zostaliśmy rzuceni na głęboką wodę, pełni marzeń o zdrowej relacji.

Ale czy mieliśmy szansę przetrwać, skoro oboje byliśmy zniszczeni przez przeszłość?

1

Mila

– Możesz mi przypomnieć, co powiedziałem ci przed wyjściem? – Drzwi pokoju otworzyły się, przez co klamka uderzyła w ścianę.

– „Masz posprzątać kuchnię, żeby była czysta, gdy wrócimy do domu” – zacytowałam, odważnie patrząc w oczy Ernesta.

– Skoro tak dobrze pamiętasz moje słowa, dlaczego nadal tego nie zrobiłaś?

– Nie jestem waszą sprzątaczką – odpowiedziałam zgodnie z prawdą.

– Nie obchodzi mnie, kim jesteś. Kazałem ci posprzątać i masz to w tej chwili zrobić – niemal warknął, walcząc ze sobą, by pozostać w miejscu.

– Nie.

Mężczyzna zacisnął dłonie w pięści, chcąc zapanować nad targającymi nim emocjami. Doskonale znałam to zachowanie. Posłał mi pełne nienawiści spojrzenie, wychodząc z pokoju, i specjalnie nie zamknął drzwi. Ja również tego nie zrobiłam.

I właśnie ze względu na tego człowieka od kilku dni rozważałam propozycję przeprowadzki, którą dostałam od siostry.

Ernest był moim ojczymem. Kilka lat temu, gdy ojciec wybrał alkohol, w domu nie dało się usłyszeć niczego poza kłótniami. Mama się załamała. Przeniosła na mnie rozgoryczenie, zaczęła pić, a po jakimś czasie znalazła nowego partnera.

Początki były spokojne. Mijaliśmy się, nie zwracając na siebie uwagi. Jednak po kilku miesiącach wszystko się zmieniło. Byłam wyzywana, zdarzało się, że bita. Ojczym zachowywał się tak, jakby uważał, że jestem pomocą domową. Zapominał o tym, że mam szkołę, przyjaciółki oraz pasje, które pozwalają mi odciąć się od toksycznej codzienności.

Mama traktowała mnie podobnie, przez co nie widziała, że z dnia na dzień czuję się coraz gorzej. Gdybym mogła, już dawno wyprowadziłabym się z tego mieszkania, ale miałam dopiero siedemnaście lat, co nie ułatwiało realizacji takiego marzenia.

Lea, moja osiemnastoletnia siostra, mieszkała ze swoją przyjaciółką. Wynajmowały trzypokojowe mieszkanie blisko centrum Paryża. Kiedyś przechodziła przez to, co ja, więc w pełni mnie rozumiała i właśnie dlatego zaproponowała, żebym się do nich przeprowadziła. Odmówiłam, nie chcąc sprawiać kłopotu, jednak coraz częściej myślałam o tym, że wtedy mogłabym zacząć żyć.

– Wychodzimy. Gdy wrócimy, całe mieszkanie ma być posprzątane. – Usłyszałam dobiegające z korytarza słowa Ernesta. Po chwili mężczyzna razem z mamą opuścił mieszkanie, dzięki czemu mogłam się cieszyć z przyjemnej ciszy.

Wstałam z kanapy i zaczęłam chodzić po pokoju. W głowie tworzyłam listę plusów i minusów przeprowadzki. Analizowałam każdy punkt, co nie było nowością, ponieważ należałam do osób, które zanim coś zrobią, zastanowią się, czy na pewno jest to dobry pomysł.

W końcu, po kilkunastu minutach, sięgnęłam po komórkę i wybrałam numer siostry, z ogromną nadzieją, że odbierze.

– Przywołałam cię myślami, właśnie miałam do ciebie dzwonić. Jak w domu? – Usłyszałam przyjemny dla ucha głos Lei.

Nie zdziwił mnie poruszony przez nią temat. Pytała o to za każdym razem, kiedy się spotykałyśmy lub rozmawiałyśmy przez telefon.

– Bez zmian, jednak nie dlatego dzwonię. Jesteś teraz zajęta? Chcę pogadać. – Wiedziałam, że domyśli się, o co chodzi.

– Akurat jestem na zakupach. Mogę po ciebie podjechać za dziesięć minut?

Kąciki moich ust delikatnie się uniosły.

– Jasne. To nie potrwa długo…

– Spokojnie, mam czas. Do zobaczenia za chwilę.

Pożegnałyśmy się, a ja zakończyłam połączenie.

Odłożyłam komórkę na małe biurko i podeszłam do komody z ubraniami. Wyciągnęłam luźną, białą koszulkę i czarne, krótkie spodenki. Mimo że była końcówka sierpnia, słońce nadal świeciło w ciągu dnia, dlatego nie chciałam przesadzać. Pomalowałam też rzęsy, a sięgające do bioder włosy związałam w kucyk.

W pokoju rozbrzmiał dźwięk oznajmiający nadejście wiadomości, więc zgarnęłam telefon z blatu i spojrzałam na ekran.

Lea: Jestem już pod klatką.

Przeczytałam wiadomość, po czym schowałam komórkę do kieszeni spodenek. Następnie zabrałam z szafki klucze i opuściłam mieszkanie. Podczas gdy schodziłam po schodach, chcąc nie chcąc, patrzyłam na odarte ściany klatki schodowej. Mieszkałam w starym budynku, dobre warunki tutaj nie istniały.

– Mama i Ernest bez problemu pozwolili ci wyjść? – Usłyszałam, kiedy zajęłam miejsce pasażera.

– Nie ma ich, dlatego do ciebie zadzwoniłam. Niczego nie jestem pewna, więc chcę jeszcze raz porozmawiać.

Siostra przytaknęła i włączyła się do ruchu. Parę minut później zauważyłam, że jedzie w kierunku pobliskiego parku, w którym kiedyś spędzałyśmy dużo czasu.

Po zaparkowaniu samochodu w ciszy poszłyśmy do miejsca docelowego. Usiadłyśmy na jednej z ławek, co oznaczało, że musiałam zacząć temat. Nie miałam jednak pojęcia, jak to zrobić.

– Wiem, że się boisz, ale obiecuję, że ci pomogę. W końcu będziesz mogła uwolnić się od Ernesta i mamy, przecież na tym najbardziej nam zależy, prawda? – Lea odezwała się jako pierwsza, zapewne domyślając się, że nie jest to dla mnie proste. Byłam jej za to wdzięczna. Skinęłam głową w odpowiedzi na jej pytanie, a ona kontynuowała: – Właśnie dlatego tak bardzo zależy mi na tym, by zabrać cię do siebie. Pomogłabym ci finansowo, o to nie musisz się martwić. Mieszkam w centrum, a z Emmą się znasz, na pewno się dogadacie.

Wiedziałam, że siostra skupia się na zaletach, które były znaczące.

– Myślisz, że mama zgodzi się, żebym ot tak się do ciebie wprowadziła? Już nie będą mieli osoby do gotowania, sprzątania…

– I nigdy nie powinni byli jej mieć. Chcesz przez cały czas być traktowana jak służąca? Mila, zasługujesz na coś dużo lepszego. Na pewno nie będzie ci ze mną najlepiej na świecie, ale jeśli mam okazję ci pomóc, chcę to zrobić. Proszę tylko, żebyś mi na to pozwoliła. – Siostra próbowała przekonać mnie do zmiany zdania.

Słuchałam jej, ale nie skomentowałam tych słów. W mojej głowie panował chaos, niczego nie byłam pewna. Bałam się. Przez ostatnie lata moje życie było najzwyczajniej w świecie nudne. Byłam traktowana jak popychadło, podczas gdy moi rówieśnicy korzystali ze swojej niepełnoletności i braku obowiązków dorosłej osoby. Po prostu obawiałam się wkroczyć w nową rzeczywistość.

Ale musiałam w końcu pomyśleć o przyszłości i podjąć dobrą decyzję.

– Jeśli jesteś tego pewna, chcę się do ciebie wprowadzić – powiedziałam na jednym wdechu.

Lea momentalnie otuliła mnie ramionami. Uśmiechnęłam się, po czym odwzajemniłam gest. Pojawiła się dla mnie nadzieja i wiedziałam, że jeżeli zrezygnuję, będę żałować.

– W takim razie, skoro wreszcie udało mi się ciebie przekonać, możemy zabrać twoje najpotrzebniejsze rzeczy nawet teraz, a za kilka dni przyjechać po resztę – zaproponowała otwarcie. Dostrzegłam w jej oczach radość i dumę.

– Od zawsze wiedziałam, że nie jesteś cierpliwa, jednak nie będę narzekać. Dopóki nikogo nie ma w mieszkaniu, warto korzystać z okazji.

– Wiesz co? Mam lepszy pomysł. Podejrzewam, że nie jadłaś śniadania, więc pojedziemy do kawiarni, a później po twoje rzeczy.

Miała rację, dlatego zgodziłam się na jej propozycję. Opuściłyśmy park i – tak jak zaplanowała Lea – pojechałyśmy do naszej ulubionej kawiarni.

***

Wysiadłyśmy z samochodu, następnie skierowałyśmy się w stronę klatki. Niedługo później weszłam po schodach i zatrzymałam się pod drzwiami z odpowiednim numerem. Otworzyłam je, przekroczyłam próg i od razu schowałam klucze do kieszeni. Nie chciałam kłaść ich na szafce, żeby w razie czego Ernest ich nie zabrał.

– Odłóż na łóżko to, co chcesz ze sobą wziąć, a ja będę pakować. Tak będzie szybciej.

Pokiwałam głową w reakcji na słowa Lei i podeszłam do szafy.

Wyciągnęłam ubrania, które najczęściej nosiłam. Nie chciałam zabierać czegoś, co nie jest mi niezbędne, bo przecież ponownie miałyśmy tutaj przyjechać. Z łazienki przyniosłam kosmetyki, a także inne potrzebne rzeczy, których używałam na co dzień. Lea wszystko po kolei pakowała, starając się zrobić to w miarę szybko.

Do plecaka schowałam laptop, słuchawki i ładowarki. Dorzuciłam również podręczniki potrzebne do szkoły, w razie gdyby okazało się, że mój przyjazd po resztę rzeczy zostanie przesunięty. Gitarę, na której grałam, także postawiłam obok wypełnionej torby z ciuchami. Po raz ostatni rozejrzałam się po pokoju, zastanawiając, czy zabrać coś jeszcze.

Myślałam, że wszystko pójdzie zgodnie z planem, jednak nie mogłam się bardziej mylić. W momencie, w którym miałyśmy z siostrą wyjść z mieszkania, drzwi się otworzyły, a w progu stanął Ernest. Wpatrywałam się w niego rozszerzonymi oczami.

Spojrzał najpierw na mnie, a potem na Leę. Zmarszczył brwi, lecz parę sekund później na jego twarzy pojawiło się zrozumienie. Parsknął głośnym śmiechem, zamykając drzwi.

– Kochanie, już do reszty zgłupiałaś? – spytał, a moja twarz wykrzywiła się w grymasie, gdy tylko zaakcentował pierwsze słowo.

– Odchodzę od toksycznych ludzi, którzy jedynie niszczą mi życie – odparłam i nerwowo przełknęłam ślinę.

– Nie obchodzi mnie to! Przestań robić z siebie ofiarę, to będzie lepiej. Zabieraj te torby do pokoju, nie wyjdziesz stąd.

– Owszem, wyjdzie – odparła stanowczo Lea. Jej postawa wyrażała pewność siebie.

Ernest popatrzył na nią, nie kryjąc wściekłości.

– Nie będę tracił na was czasu.

– Nikt ci nie każe. Zabiorę ze sobą Milę i każdy będzie zadowolony.

– Od zawsze wiedziałem, że jesteście naiwne – prychnął, kręcąc głową.

– Nie będę tego słuchać. Mila, wychodzimy.

Siostra pociągnęła mnie za rękę, jednak z marnym skutkiem, ponieważ Ernest zagrodził nam przejście. Odepchnął ode mnie Leę, która uderzyła plecami o ścianę. Szybko sięgnęłam do klamki, nie wiedząc, że popełniam błąd.

Niemal natychmiast mój policzek zaczął pulsować przeszywającym całą twarz bólem. Dotknęłam skóry, która zapewne już była czerwona, i przymknęłam powieki, pod którymi zebrały się niekontrolowane łzy.

Gdy usłyszałam jęk, otworzyłam oczy. Ernest kucał, trzymając się za głowę, a Lea stała przy kawałkach szklanej doniczki, która rozbiła się po upadku na podłogę. Jak w transie zabrałam plecak i gitarę, a niedługo później znalazłam się na klatce. Czas mijał zbyt szybko. Lea ciągnęła mnie za sobą, w lewej dłoni trzymając torbę z ubraniami. Szybko wsiadłyśmy do samochodu i odjechałyśmy, kiedy Ernest pojawił się na zewnątrz.

– Nic ci nie zrobił? – zapytałam, patrząc na skupioną siostrę.

– Mną się nie martw. Nie miał prawa cię uderzyć. Gdybym mogła…

– Przestań. Nie wiedziałaś, jak się zachowa – powiedziałam, nie chcąc, żeby siostra obwiniała siebie za to, co się wydarzyło.

Jechałyśmy w ciszy. Obie musiałyśmy ochłonąć po tym, co się stało. W pewnym momencie w aucie rozbrzmiał dzwonek telefonu. Spojrzałam na komórkę i zobaczyłam imię przyjaciółki. Odebrałam bez zastanowienia.

– Tyle razy prosiłam, żebyś nie wyciszała telefonu, ale to już nieważne. Chciałabyś się może spotkać?

– Tak, ale nie teraz. Zadzwonię do ciebie później, bo będziemy musiały porozmawiać.

– Co się stało? – zapytała, zmartwiona.

– Uciekłam od matki i ojczyma.

Lara nie odpowiedziała. Wyjaśniłam jej pokrótce sytuację i umówiłam się, że za jakiś czas przyjdzie z Polą do mieszkania Lei. Wtedy wszystko im wytłumaczę.

***

Po tym, jak Lea zaparkowała pod kamienicą, zabrałyśmy z bagażnika moje rzeczy i skierowałyśmy się do budynku. Mieszkanie mieściło się na czwartym piętrze, dlatego skorzystałyśmy z windy. Lea otworzyła drzwi i przepuściła mnie. Stanęłam w przestronnym korytarzu, w którym wisiało lustro i stała szafka na buty. Ściany były pomalowane na biało.

Z tego, co pamiętałam, wolny był pokój drugi po lewej stronie. Pierwszy należał do Emmy, a po prawej swój kącik miała moja siostra. Weszłam więc do tamtego pomieszczenia, od razu zwracając uwagę na jego wielkość oraz szeroki parapet, na którym można usiąść. Z tego cieszyłam się najbardziej, ponieważ marzyłam o takim, gdy byłam dziewczynką.

Jeśli chodziło o sam pokój, to jedną ze ścian wyłożono białą cegłą, a pozostałe zostały pomalowane na szaro. Drzwi były czarne, co mi odpowiadało, bo to mój ulubiony kolor. Za oknem mogłam dostrzec wieżę Eiffla. Mimo że mieszkałam w Paryżu i bardzo często widziałam ten obiekt, wciąż robił na mnie ogromne wrażenie, dlatego cieszyłam się z tego, że mogę widzieć go codziennie.

– Podoba ci się? – Usłyszałam pytanie siostry.

Pokiwałam głową i posłałam jej uśmiech.

– Bardzo.

– Niedługo zaczniemy kupować meble. W pokoju mam materac, zaraz ci go przyniosę. W łazience jest regał, tak że zwolnię ci jedną półkę.

– Dziękuję. Jestem ci za to wszystko bardzo wdzięczna.

– Nie masz za co, jesteśmy siostrami i trzymamy się razem. Chodź, przywitasz się z Emmą.

Przytaknęłam i opuściłam pokój, żeby zaraz potem znaleźć się przed innym. Lea zapukała i otworzyła drzwi, co było kolejnym błędem tego dnia.

Stanęłam jak wryta, wpatrując się w dziewczynę, która siedziała na kolanach chłopaka. Brunet nie przerywając całowania, objął ją w talii, a potem przyciągnął bliżej. Moje policzki momentalnie zalał rumieniec, chciałam jak najszybciej stamtąd wyjść.

Nagle Emma odwróciła się, jakby kątem oka zauważyła, że w pokoju jest ktoś jeszcze oprócz niej i chłopaka. Zawstydzona, popatrzyłam w jej zielone tęczówki, w których dostrzegłam rozbawienie.

– Hej, przepraszam, nie usłyszałam, że weszłyście.

– Nic się nie stało. Sytuacja trochę się zmieniła i Mila od dzisiaj z nami zamieszka. Powinnam wcześniej ci o tym powiedzieć, ale…

– Spokojnie, przecież wiedziałam, że może się tak zdarzyć. Cieszę się z tego powodu. – Posłała mi uśmiech, który odwzajemniłam. – Skoro wszyscy tutaj jesteśmy, to poznaj mojego chłopaka, Natana.

Znudzony brunet ciężko westchnął i przekręcił głowę w kierunku, gdzie stałyśmy z Leą, jednak zimny, skupiony wzrok zatrzymał na mnie. Zlustrował moje ciało, najwięcej czasu poświęcając twarzy. Przez siłę jego spojrzenia poczułam się od niego gorsza. Jego postawa wyrażała arogancję, pewność siebie i wyższość.

Choć tęczówki Natana prawdopodobnie nie były czarne, mało im do tej barwy brakowało. Po chwili zauważyłam tatuaż ciągnący się od szyi, aż do zewnętrznej strony prawej dłoni. Na lewym nadgarstku chłopak nosił złoty zegarek i bransoletkę. Miał na sobie czarną, luźną koszulkę, do której dobrał jeansy w tym samym kolorze. Widziałam, że na jego rękach uwydatniły się żyły. Kiedy przeniosłam wzrok z powrotem na włosy, dostrzegłam, że po bokach są ładnie przycięte, a krótka, nieułożona grzywka swobodnie opada na czoło.

Niechętnie musiałam przyznać, że jest bardzo przystojny.

Po dokładnym przyjrzeniu się mojej osobie przełknął ślinę, wskutek czego jego jabłko Adama się poruszyło. Na moje nieszczęście za późno zorientowałam się, że na mnie patrzy, co również oznaczało, że nie uszło jego uwadze moje spojrzenie skupione na jego osobie.

– Hej? – Bardziej zapytał, niż się przywitał, co i tak mnie nie interesowało, ponieważ nie miałam ochoty na jakiekolwiek przywitania z nim. Jego głos był niski, delikatnie zachrypnięty i przyjemny dla ucha.

– Mógłbyś się bardziej wykazać – upomniała go Emma.

– Nie trzeba… – Zamilkłam, gdy chłopak przeniósł swoją dziewczynę na miejsce obok, a następnie wstał z łóżka.

Był wysoki, mierzył na oko metr dziewięćdziesiąt, może nawet więcej. Wyrósł przede mną, a jego oczy wpatrywały się w moją twarz, jakby zaraz miały wypalić w niej dziurę.

– Moje imię już znasz. Nie jestem zainteresowany nowymi znajomościami, więc mam nadzieję, że będziemy się mijać. – Wyciągnął w moim kierunku dłoń i uśmiechnął się sztucznie, co odwzajemniłam. Nie zamierzałam pokazać mu, że czuję się gorsza.

– Mnie interesują, ale na pewno nie z takimi gburami jak ty, więc podzielam twoje zdanie. – Popatrzyłam na jego rękę, po czym prychnęłam i opuściłam pokój.

Wróciłam do tego należącego do mnie.

– No powiem ci, że się wykazałaś – skomentowała Lea, wchodząc za mną do pomieszczenia i podając mi materac.

– Od razu zauważyłam, że ma o sobie za duże mniemanie.

– Masz trochę racji.

– On tutaj nie mieszka, prawda?

Pokręciła głową.

– Bardzo często przychodzi do Emmy, ale wtedy spędza czas w jej pokoju, więc nie będziecie się widywać – poinformowała, następnie poszła do kuchni, która znajdowała się niemal na przeciwko mojego pokoju.

Założyłam prześcieradło na materac, poszewkę na poduszkę, a obok tej ostatniej położyłam koc, który pożyczyła mi Lea. Następnie wyciągnęłam z torby ubrania i ułożyłam je na podłodze, tuż przy materacu, żeby się nie pogniotły. Napisałam również wiadomość do Lary, żeby razem z Polą przyszły do mieszkania. Chciałam z nimi porozmawiać i wyjaśnić zaistniałą sytuację. Przyjaciółka odpisała, że będą za kilkanaście minut, więc – żeby się czymś zająć – poszłam do łazienki poukładać swoje kosmetyki. Jakiś czas później znalazłam się w kuchni, w której chciałam mniej więcej zapamiętać, gdzie co jest.

– Możesz się uspokoić? – Usłyszałam zirytowany głos.

Kiedy się odwróciłam, zauważyłam oburzonego Natana.

– O co ci chodzi?

– O twoje trzaskanie szafkami. Nie jesteś tu sama.

– Z tego, co wiem, nie mieszkasz tutaj, więc masz najmniejsze prawo, żeby mówić mi, co mogę robić, a czego nie. Jeśli moje zachowanie ci przeszkadza, wyjdź. – Hardo spoglądałam mu w oczy, zaciskając ze złości zęby.

Chłopak parsknął, po czym wyminął mnie i podszedł do lodówki. Nie miałam ochoty dłużej na niego patrzeć, dlatego opuściłam pomieszczenie, co wyszło mi na dobre, bo akurat wtedy w mieszkaniu rozbrzmiał dźwięk dzwonka. Podbiegłam do drzwi frontowych i otworzyłam je, wpuszczając do środka dwie dziewczyny. Mocno mnie przytuliły, dając wsparcie, które okazywałyśmy sobie nawzajem w trudnych chwilach.

– Chodźcie do mojego pokoju, wszystko wam opowiem – powiedziałam, gestem ręki zapraszając przyjaciółki do wnętrza mieszkania.

Ściągnęły buty, po czym przeszły za mną przez korytarz. Gdy odwracałam się w ich stronę, wpadłam na czyjąś klatkę piersiową. Mocne, męskie perfumy trafiły w moje nozdrza, co dało mi do zrozumienia, że może być gorzej, niż się zapowiadało.

Uniosłam głowę i ponownie w ciągu kilkunastu minut skrzyżowałam spojrzenie ze spojrzeniem Natana.

– Uważaj, jak chodzisz – warknął, patrząc na mnie z góry.

Przewróciłam oczami, a potem uniosłam kącik ust.

– Ja mam uważać? To ty na mnie wpadłeś – odpowiedziałam takim samym tonem.

Nachylił się bliżej mojej twarzy, przez co wstrzymałam oddech.

– Coś jeszcze? – dopytał zimnym głosem, bez emocji, którego mimo wszystko nie chciałam słyszeć.

– Pierdol się.

– Z tobą? Ciekawe masz marzenia, ale niestety muszę cię zmartwić: nie biorę się za małolaty – szepnął, przez moment patrząc na moje usta. Następnie wyprostował się i odszedł, wymijając mnie i dziewczyny.

Zmieszana zaistniałą sytuacją, otworzyłam drzwi do swojego pokoju i weszłam do środka.

– On tu mieszka?! – zapytała Lara.

– Kto? Natan? Nie, to chłopak Emmy – odpowiedziałam spokojnie, nie wiedząc, skąd u przyjaciółki takie emocje.

– To akurat wiemy. Dziewczyno, wiesz, że to jest…

– Najprzystojniejszy chłopak w naszym liceum? Tak, wiem, już w tamtym roku… Chwila. To on? Natan Moliere? – dociekałam, na co obydwie energicznie pokiwały głowami.

Wtedy dużo zrozumiałam. Natan rzadko pojawiał się w szkole, ale jak już do niej zawitał, zwracał na siebie uwagę każdego. Był lubiany, imponował dziewczynom. Każda licealistka, nieważne, w jakim wieku, zachwycała się jego wyglądem. Niektóre ubolewały nad faktem, że jest zajęty, a inne udawały, że tak nie jest. Krótko mówiąc, Natan – niczym źli chłopcy z amerykańskich książek i seriali – był obiektem westchnień każdej dziewczyny.

Zaskoczona, jeszcze raz popatrzyłam na przyjaciółki: najpierw na czarnowłosą Larę, która wyróżniała się nadmierną troską i chodziła ze mną na zajęcia pole dance, a później na Polę, biseksualną brunetkę piszącą teksty piosenek. Byłyśmy do siebie podobne, znałyśmy się od podstawówki, dlatego też poszłyśmy do tego samego liceum. Miałyśmy wiele wspólnych ulubionych rzeczy, a nawet byłyśmy podobnego wzrostu, co mi odpowiadało, ponieważ czasami odnosiłam wrażenie, że moje sto siedemdziesiąt pięć centymetrów to ewidentnie za dużo.

– Zastanawia mnie jego zachowanie. Jest…

– Arogancki, bezczelny, wredny… – przerwałam Poli, wymieniając kolejne cechy chłopaka.

– I przystojny – przerwała mi lekko rozmarzona Lara.

– To jest najmniej istotne, ma dziewczynę. Lepiej pogadajmy o tym, co ważne – oznajmiłam.

Dziewczyny się ze mną zgodziły, więc opowiedziałam im, dlaczego tutaj jestem.

Nie ominęłam żadnego szczegółu, a one słuchały mnie w skupieniu, wyraźnie przetwarzając zdobyte informacje. Wiedziały o wszystkim, co działo się u mnie w domu, i zapewne z tego powodu nie zaskoczyło ich dzisiejsze agresywne zachowanie Ernesta. Nawet uderzenie w policzek, ponieważ to też nie było nowością.

– Jest mi strasznie przykro, ale cieszę się, że tu jesteś. Podjęłaś słuszną decyzję i myślę, że nie będziesz jej żałować – powiedziała Pola.

– Mam taką nadzieję. Powstrzymywał mnie strach, że mama lub Ernest będą mnie nachodzić, ale nie znają tego adresu. Musieliby spotkać mnie na mieście, co też nie będzie proste, bo niedługo zacznie się szkoła i rzadko będę wychodzić z domu.

– Cały czas będziesz przebywać z ludźmi, więc nie masz się czym martwić. Będziemy cię wspierać – zapewniła Lara.

Podziękowałam im. Później porozmawiałyśmy jeszcze chwilę na temat mojego nowego pokoju. Był pusty, a przyjaciółki chciały wiedzieć, w jaki sposób go umebluję. Uwielbiałam takie zadania, więc nie mogłam się tego doczekać.

Nagle drzwi otworzyły się, ukazując Leę.

– Idziemy do znajomych, w razie czego zostawiam klucze. Dorobię ci je przy okazji, jak wyjdziemy. Wrócimy za kilka godzin.

Dostrzegłam, że zza rogu wyłonił się Natan.

– Na tym będziesz spała? – zapytał, wskazując materac. – Myślałem, że…

– Ty myślisz? – Uniosłam brew, patrząc w jego oczy.

– Owszem, w przeciwieństwie do ciebie. Naucz się jakoś normalnie odzywać, bo…

– I mówi to osoba, która nie potrafi nawet normalnie się z kimś przywitać. Jeśli sądzisz, że będziesz rozstawiać mnie po kątach, to grubo się mylisz.

– Zobaczymy. – Posłał mi wyzywające spojrzenie i odszedł. Po chwili trzasnęły drzwi wyjściowe.

– Myślałam, że choć trochę się polubicie. – Na twarzy Emmy pojawił się grymas.

– Raczej nie, ale to nic. Nie potrzebuję takich znajomych.

– Jeszcze tylko rok i będziesz miała spokój – odezwała się Lea.

Na początku nie zrozumiałam, o czym mówi, jednak po chwili przypomniałam sobie, że przecież Natan, tak jak moja siostra i Emma, po wakacjach pójdzie do klasy maturalnej. Nie pasowało mi jedynie to, że jest od nich o rok starszy, co oznaczało, że powinien już skończyć szkołę.

– Mam nadzieję, że ten czas minie jak najszybciej – przyznałam szczerze.

Zamieniłyśmy jeszcze kilka zdań, a potem siostra ze swoją przyjaciółką się pożegnały i wyszły z mieszkania. Nie myśląc o Natanie ani o tym, co może mnie czekać w najbliższych dniach, zaczęłam kolejny temat z Larą i Polą.

2

Mila

Minęło parę spokojnych dni, podczas których Natana widziałam tylko kilka razy. Patrzył na mnie pełnym wyższości wzrokiem, co nie robiło na mnie wrażenia. Lea i Emma pomogły mi przedwczoraj wybrać meble do mojego pokoju. Miałam trochę oszczędności na koncie, dlatego za część zakupów zapłaciłam ja, a za pozostałe siostra.

Umówiłyśmy się, że dzisiaj pojedziemy po resztę moich rzeczy. Od momentu, w którym się wyprowadziłam, mama dzwoniła do mnie kilkanaście razy. W ten sposób jedynie traciła czas, ponieważ odrzucałam każde połączenie.

Usłyszałam pukanie do drzwi, co mnie zadowoliło, bo zbliżała się dwunasta, a nie chciałam spotkać w domu mamy lub ojczyma.

– Jesteś gotowa? – zapytała Lea, wchodząc do pokoju.

– Tak, możemy jechać – odpowiedziałam, na co siostra posłała mi uśmiech. Skierowała się do korytarza, co również zrobiłam.

Gdy tylko do niego dotarłam, natychmiast się zatrzymałam, widząc, kto w nim stoi.

– Spokojnie, Natan tylko nam pomoże – odezwała się Emma.

Westchnęłam, nie komentując zaistniałej sytuacji. Wolałam uniknąć niepotrzebnych kłótni, dlatego po prostu włożyłam buty i razem z pozostałymi opuściłam mieszkanie w akompaniamencie rozmów Emmy i Lei. Chwilę później ponownie zamarłam.

Na parkingu stało czarne camaro. Przełknęłam z trudem ślinę, wpatrując się w samochód moich marzeń. Niewiele osób wiedziało, że bardzo interesuje mnie wszystko, co związane z motoryzacją. Moim marzeniem było posiadanie go w przyszłości, tak samo jak motocykla. Nieczęsto widywałam camaro, więc sparaliżował mnie szok.

Gdy światła samochodu się zaświeciły, spojrzałam w lewo. Dostrzegłam dłoń Natana, a w niej kluczyki. Uniosłam głowę i zauważyłam dumny uśmiech na twarzy chłopaka. Już wiedziałam, że zrozumiał, skąd wzięła się moja reakcja.

– Za darmo takiego auta nie dostaniesz. Istnieje takie coś jak praca, dzięki której zarobisz – wypowiadał kolejne słowa, a ja miałam coraz większą ochotę go uderzyć i spowodować, żeby się zamknął.

Podeszłam do czarnego audi Lei, by po chwili razem z nią wsiąść do środka. Natan wyjechał pierwszy, a my tuż za nim, co ułatwiało mi zachwycanie się pojazdem.

– Mam wrażenie, że zaraz zaczniesz płakać. Nigdy nie widziałaś tego samochodu pod szkołą? – Usłyszałam lekko rozbawiony głos siostry.

– Tylko kilka razy. To i tak nie zmniejszy mojej miłości do tego auta.

– Może Natan pozwoli ci gdzieś z nim pojechać. Takiej okazji na razie nie miałaś.

– Lea, ja jeszcze na głowę nie upadłam. – Posłałam jej oburzone spojrzenie.

– Spokojnie. Po prostu o tym pomyślałam. – Uniosła ręce w geście obronnym, a kilka sekund później ponownie położyła je na kierownicy.

Żadna z nas więcej się nie odezwała. Słuchałyśmy piosenek, które leciały w radiu.

Około piętnastu minut później zatrzymałyśmy się pod starym budynkiem. Opuściłyśmy samochód, co zrobili również Emma z Natanem. Zauważyłam, jak splatają dłonie, dlatego odwróciłam wzrok. Pomogłam Lei, która właśnie wyciągała z bagażnika kilka kartonów. Potem wszyscy razem weszliśmy na klatkę.

– Długo tu mieszkałyście? – odezwał się Natan, więc wiedziałam, że kieruje to pytanie do mojej siostry.

– Odkąd skończyłam pięć lat, a Mila cztery. Kiedyś mama nam opowiadała, że oboje z tatą stracili pracę w tym samym momencie i musieli przeprowadzić się tutaj, bo w poprzednim mieszkaniu nie było ich stać na czynsz.

– Myślałam, że takie budynki już dawno są odnowione – oznajmiła Emma.

– W tej okolicy nie – odpowiedziała Lea, której po kilku próbach w końcu udało się otworzyć drzwi. Zamek od dłuższego czasu się psuł, ale nikt nie chciał go naprawić.

Weszliśmy do środka. Byłam pewna, że cała trójka, tak jak ja, poczuła ostry zapach alkoholu i papierosów. Skrzywiłam się, odłożyłam kartony i poszłam do kuchni. Zastałam na stole puste butelki po różnych alkoholach, co niestety było dla mnie normalnością.

– Opijali moje odejście – skomentowałam, niekontrolowanie kiwając głową.

– Przestań tak mówić. Uwolniłaś się od nich i to jest najważniejsze. A poza tym tak było często. Ten widok nie powinien być dla ciebie niczym nowym – powiedziała Lea.

– Nie jest. – Pokręciłam głową, wzdychając.

– Więc nie zadręczaj się niepotrzebnymi myślami i chodź się spakować, dopóki jesteśmy tutaj tylko my.

Przytaknęłam, a potem skierowałam się do mojego starego pokoju, w którym stała Emma ze swoim chłopakiem.

– Zabierasz ze sobą wszystko czy chcesz coś zostawić? – zwróciła się do mnie.

– Wszystko, później ewentualnie coś wyrzucę. Mamy mało czasu, dlatego zróbmy to szybko.

Podziękowałam dziewczynom za chęć pomocy i zaczęłam pakować rzeczy. Gdy jakieś pudło było zapełnione, Natan zanosił je do samochodów.

Nie miałam dużo rzeczy, ponieważ pokój był na tyle mały, że więcej by się po prostu nie zmieściło. Meble – łóżko, biurko oraz komoda – były stare, więc już wcześniej wiedziałam, że po przeprowadzce kupię nowe.

Paręnaście minut później ponownie siedziałam w samochodzie siostry. Klucze od mieszkania wrzuciłam do skrzynki, nie były mi już potrzebne. Wyjechałyśmy z okolicy, a po kilku minutach wjechałyśmy na drogę prowadzącą do centrum miasta. Tym razem Natan jechał za nami. Patrzyłam na jego auto w lusterku, zastanawiając się, czy kiedyś będę mogła spełnić marzenie.

Gdy dotarliśmy na miejsce, opuściłam samochód, po czym wzięłam jeden z kartonów, których akurat było tyle, ile nas samych. Pojechaliśmy windą na najwyższe piętro, sprawnie weszliśmy do mieszkania i odstawiliśmy pudła pod ścianę w moim pokoju.

Po tym, jak zostałam sama, układałam myśli. Moje spojrzenie padło na okno, przez które zauważyłam wieżę Eiffla. To spowodowało, że w mojej głowie pojawiło się wyobrażenie szczęśliwej pary.

Mimo że nigdy nie byłam w związku, trudno było mi uwierzyć w prawdziwą miłość. Miałam bliskiego przyjaciela, z którym niejednokrotnie się całowałam – nawet przeżyłam z nim swój pierwszy raz – jednak… nie potrafiłam poczuć do niego tego, co poczuć się powinno. Moi rodzice nie dali mi przykładu zdrowej relacji. Może dlatego tak bardzo nie wierzyłam, że kiedykolwiek znajdę osobę, która mnie pokocha i zaakceptuje.

***

– Mila, nie przykręcę tego – jęknęła Lara, po raz kolejny usiłując przykręcić śrubę.

Dzisiaj przyszło wiszące krzesło ogrodowe, które – jak sama nazwa wskazuje – nadawało się na zewnątrz. Ale z racji tego, że o takim marzyłam, postanowiłam, że będę mieć je w pokoju.

– A próbowałaś innym śrubokrętem? – zapytałam, po czym wstałam z podłogi i podeszłam bliżej przyjaciółki.

– Tak, dwa inne również nie pomogły.

– Poczekaj, pójdę do Emmy. Może są tutaj jeszcze jakieś narzędzia.

Opuściłam pomieszczenie i przeszłam przez korytarz. Lea pojechała na zakupy, więc do niej niestety nie mogłam pójść. Gdy znalazłam się przed odpowiednimi drzwiami, zapukałam, a po usłyszeniu odpowiedzi weszłam do środka.

– Przyszłam tylko na moment. Macie tutaj jeszcze jakieś narzędzia? Próbujemy skręcić krzesło, ale żaden śrubokręt nie pasuje – wyjaśniłam, patrząc na Emmę. Siedziała z Natanem na łóżku i oglądała jakiś serial na telewizorze.

– Wiedziałem – prychnął chłopak, który, delikatnie rzecz ujmując, doprowadzał mnie do szału.

– Zamknij się – warknęłam, czego już nie skomentował. Obdarzył mnie jedynie spojrzeniem mówiącym „uważaj na słowa”.

– Mamy, tylko nie wiem, jakiego śrubokręta potrzebujecie. Dam ci po prostu wszystko i użyjecie tego, co będzie wam potrzebne – odpowiedziała, wstając z łóżka.

– Dziękuję – odparłam, po czym wyszłam razem z nią z pokoju.

Podeszłyśmy do stojącej w korytarzu szafki.

– Przepraszam cię za zachowanie Natana. Nie mam pojęcia, dlaczego jest taki w stosunku do ciebie. – Usłyszałam lekko przejęty głos Emmy.

Wzruszyłam ramionami, pokazując, że mnie to nie obchodzi. Bo taka była prawda.

– To jest wszystko. Potem możesz tutaj odłożyć. – Podała mi skrzynkę z narzędziami.

Gdy wróciłam do pokoju, postawiłam przedmiot obok Lary.

– Mogłyśmy od razu do niej pójść. – Westchnęła, szukając tego, czego potrzebowała.

– Żeby Natan nas wyśmiał? Nie – zaprzeczyłam od razu.

– Zaczyna mnie on denerwować. Uważa się za nie wiadomo kogo, bo każda laska w szkole na niego leci.

Zgodziłam się z nią, kiwając głową.

– Dlatego wolę dziewczyny. Są milsze – dodała Pola, która również nam pomagała. Ja i Lara przyznałyśmy jej rację.

Zmieniłyśmy temat na luźniejszy. Czasami śpiewałyśmy też ulubione piosenki, które włączałyśmy na laptopie. Spędzałyśmy miło czas, starając się nie myśleć o szkole, do której miałyśmy pójść za kilka dni.

Po dłuższym czasie dołączyła do nas moja siostra, z którą zjadłyśmy sushi. Trochę z nami posiedziała, świetnie dogadując się z dziewczynami. Bardzo to doceniałam, ponieważ zależało mi, by miały dobry kontakt.

***

Był już wieczór, dziewczyny wróciły do swoich rodzin. Mieszkały w tej samej kamienicy, oddalonej od mojej tylko kilkoma minutami, co było dużym ułatwieniem, ponieważ mogły wrócić do domu razem i bezpiecznie.

Skończyłam oglądać odcinek serialu, więc zamknęłam laptopa, po czym wyszłam z pokoju i skierowałam się do kuchni. Zapomniałam, że muszę się liczyć z widokiem całującej się pary. Emma szybko zdała sobie sprawę, że jestem w pomieszczeniu, ponieważ odsunęła się od Natana i przeniosła na mnie wzrok.

– Nie masz swojego pokoju? – Chłopak posłał mi miażdżące spojrzenie.

– Mam. Właśnie z niego wyszłam, żeby nalać sobie wody. Nawet to mam zabronione, bo ty tutaj jesteś? – zapytałam z pretensją w głosie.

– Nie będę z tobą dyskutował. Wyjdź – nakazał, na co parsknęłam.

– Natan, przestań. – Głos zabrała Emma. – Mila ma rację: powinniśmy takie rzeczy robić w pokoju, a nie w kuchni, do której w każdej chwili ktoś może wejść.

– Następnym razem pamiętaj, żeby… – zaczął, zerkając w moim kierunku, gdy razem z Emmą wracali do jej pokoju.

– Posłuchaj swojej dziewczyny i zejdź mi z oczu – oznajmiłam przerażająco spokojnym tonem.

***

– Tak, na pewno przyjdę – zapewniłam.

– Mogłabyś od razu kupić coś do jedzenia? – Pola zadała kolejne pytanie.

– Jasne, i tak muszę iść na zakupy.

– W takim razie jutro się zgadamy. Muszę kończyć…

– Nie ma sprawy, do zobaczenia – pożegnałam się, co przyjaciółka również zrobiła.

Na ekranie telefonu wyświetlała się godzina dwudziesta druga, co utwierdziło mnie w przekonaniu, że czas mijał zdecydowanie za szybko. Nie wiedząc, jak spędzić wolną chwilę, skierowałam się do łazienki. Niespiesznie zmyłam makijaż, a następnie wzięłam prysznic. Po wszystkim przebrałam się w luźną koszulkę i krótkie spodenki. Włosy upięłam w niski kok i wróciłam do pokoju.

Spojrzałam na gitarę, czując chęć zagrania. W wakacje nie miałam zajęć, więc sama doskonaliłam umiejętności. Wzięłam instrument i usiadłam na parapecie. Kilka dni temu położyłam na nim poduszki, żeby było wygodniej. W telefonie miałam listę piosenek, które potrafiłam zagrać. Przeglądając ją, zatrzymałam się na utworze Dandelions Ruth B. Zdecydowałam się na fragment właśnie tej piosenki.

Cause I’m in a field of dandelions, wishing on every one that you’ll be mine, mine. And I see forever in your eyes, I feel okay when I see you smile, smile. Wishing on dandelions all of the time, praying to God that one day you’ll be mine. Wishing on dandelions all of the time, all of the time1.

Śpiewałam cicho – właściwie szeptałam – nie chcąc przeszkadzać dziewczynom. Uśmiechałam się nieznacznie, ponieważ bardzo lubiłam ten utwór.

Kiedy skończyłam, zaczerpnęłam powietrza, po czym uniosłam głowę. Wtedy zamarłam. Drzwi były otwarte, a o framugę opierał się Natan. Patrzył na mnie i na gitarę, którą nadal trzymałam. Nie ukrywał zdziwienia, co było dla mnie nowością, bo znałam go jako aroganckiego chłopaka, któremu na każdym kroku przeszkadza moja obecność.

W pewnym momencie ponownie mnie zaskoczył, niemal niezauważalnie unosząc kącik ust.

– Całkiem ładnie.

Zmarszczyłam brwi, nie rozumiejąc, skąd u niego taka zmiana. Chłopak, z którym cały czas się kłóciłam, komplementował mój śpiew i grę na instrumencie.

– Słyszałeś to? – odparłam z niedowierzaniem. Fakt, że powiedział coś miłego, nie zmieniał faktu, że nie powinien podsłuchiwać. Nie życzyłam sobie tego.

– Tak.

– I uważasz, że zachowałeś się w porządku? Słuchaj… Nie chcę być niemiła, ale specjalnie grałam i śpiewałam cicho, żeby nikt nie zwrócił na to uwagi.

– Następnym razem się poprawię. Może. – Znów uniósł kącik ust, tym razem w kpiącym geście.

– Co ty robisz? – zdziwiłam się, gdy zaczął iść w moją stronę.

Nie odpowiedział, po prostu usiadł obok mnie. Czułam na twarzy jego wzrok, jednak nie zareagowałam.

– Ile czasu grasz? – zapytał, jakbyśmy byli przyjaciółmi.

– Serio bawisz się teraz w zadawanie pytań?

– Tak, serio się w to bawię. Chcę nawiązać z tobą normalną rozmowę, zamiast się kłócić, więc doceń to, zamiast narzekać.

Kiedy nasze spojrzenia się skrzyżowały, przyjrzałam się jego twarzy. Pełne usta, równe brwi… ładnie zarysowana szczęka. Rozumiałam dziewczyny ze szkoły.

– Od dwóch lat – odpowiedziałam, decydując się na rozmowę z chłopakiem.

– I chodzisz na jakieś zajęcia czy uczysz się sama?

– W roku szkolnym dwa razy w tygodniu chodzę na zajęcia, a w wakacje uczę się sama. Interesuje cię to czy po prostu nie wiesz, co powiedzieć?

– Interesuje. Ja też kiedyś grałem. Może za jakiś czas opowiem ci o tym więcej.

– Tego się nie spodziewałam – przyznałam szczerze.

– Dlaczego?

– Jesteś irytującym dupkiem. Jedyne, co robisz, to…

– Młoda, nie zaczynaj – przerwał mi, o dziwo, ze spokojem, akcentując pierwsze słowo.

– Mam imię. – Spojrzałam na niego kątem oka.

– Tak, coś o tym słyszałem. – Pokiwał głową, udając, że sobie o czymś przypomina.

– Wiesz co? Wróć już do swojej dziewczyny, bo psujesz mi humor. – Wskazałam dłonią drzwi.

– Wyszła z twoją siostrą, żeby zapalić.

– Czemu nie poszedłeś z nimi? – dociekałam, sama nie wiedząc dlaczego.

– Muszę ograniczyć dzienną dawkę nikotyny.

– Długo się znacie? – Popatrzył na mnie jak na idiotkę, zapewne myśląc, że pytam o papierosy, więc sprecyzowałam: – Ty, Lea i Emma.

– Odkąd przyszły do liceum. Na początku lepszy kontakt miałem z Leą i nawet prawie byliśmy w związku, ale wszystko się zepsuło, gdy spodobała się komuś innemu. Wtedy mnie zaczęła podobać się Emma i tak się złożyło, że jesteśmy razem.

– Jak długo?

– Ponad rok – odparł, na co skinęłam głową z uznaniem. – Miło było, ale niczego sobie nie dopowiadaj. Nadal uważam, że jesteś niezwykle irytująca. – Wstał, przez co koszulka uwydatniła jego mięśnie na plecach i bicepsy.

– Sądzę to samo o tobie – zapewniłam, posyłając chłopakowi sztuczny uśmiech.

Natan już tego nie skomentował, za co w duchu mu podziękowałam.

***

Ostatni dzień wakacji zwiastował coś, z czego nie będę zadowolona. Od rana miałam przeczucie, że coś się stanie, i tylko czekałam na ten moment.

Dzisiaj powinny przyjechać wszystkie meble do mojego pokoju: łóżko razem z materacem, biurko, toaletka, regał, szafa oraz lustro. To poprawiało mi humor, bo przecież w końcu będę miała pokój, jaki zawsze chciałam mieć. Przyjaciółki już do mnie przyszły, ponieważ – oczywiście – umówiłyśmy się na wspólne składanie mebli. Lea i Emma też zadeklarowały, że pomogą, a razem z nimi Natan, którego namówiła ta ostatnia.

– Dziewczyny! – Kilka minut później usłyszałyśmy krzyk mojej siostry.

Wiedziałyśmy, co to oznacza, dlatego poszłyśmy do korytarza, w którym znajdowały się dwie domowniczki i… on. Zadowolone, wyszłyśmy z mieszkania, a potem z kamienicy. Na parkingu akurat zaparkował duży bus, z którego chwilę później wysiadło dwóch mężczyzn. Lea z nimi porozmawiała, po czym wspólnie zaczęliśmy zabierać pudła – Natan z kierowcą te cięższe, a ja z dziewczynami lżejsze. Po zrobieniu kilku rund windą stanęliśmy na środku pokoju, otoczeni kartonami.

– Wynieście pudełka z rzeczami do innego pokoju i przynieście wszystkie narzędzia, jakie macie. – Wydał polecenie Natan i mimo że miałam ochotę wypomnieć mu jego zachowanie sprzed kilku dni, razem z Polą w ciszy przeniosłam kartony do pokoju siostry. Emma w tym czasie przyniosła narzędzia, a Lea i Lara szklanki z napojami. – Zacznijcie od czegoś, co nie będzie trudne do złożenia. – Wydał kolejne polecenie, następnie wskazał mnie. – A ty mi pomożesz.

– Czemu akurat ja? – zapytałam, posyłając mu spojrzenie.

– Nawet śruby nie umiesz przykręcić, więc może przydasz się do czegoś innego. – Uśmiechnął się kpiąco.

– Jeszcze raz, a przysięgam, że…

– Że co? – Uniósł brew, patrząc na mnie z góry.

– Pożałujesz – oznajmiłam przez zaciśnięte zęby.

– Młoda,jeśli tak bardzo chcesz, szybko możemy się przekonać, kto pierwszy czegoś pożałuje – zaakcentował pierwsze słowo.

– Możecie się uspokoić i wziąć do roboty?

Oboje zerknęliśmy na Emmę, która patrzyła na nas wyczekująco.

Skinęłam głową i podeszłam do Natana. Rozpakowywał jeden z kartonów, w którym był do złożenia regał. Najpierw sam zaczął go składać, jednak gdy skończył podstawę – przynajmniej tak wywnioskowałam z obserwacji – kazał mi sobie pomóc.

– Będziesz trzymać, bo jak coś pójdzie nie tak, to zrzucę winę na ciebie – poinformował z brutalną szczerością.

– No idiota – szepnęłam, kręcąc z politowaniem głową.

– Słyszałem.

– To dobrze, tak miało być – odpowiedziałam, wywołując zirytowanie u chłopaka i śmiech u dziewczyn.

Przystąpiliśmy do pracy. Z tego, co widziałam, Lea i Pola zaczęły składać biurko, a Lara z Emmą toaletkę.

– Trzymaj to – nakazał Natan, przytrzymując regał. Ja miałam potrzymać półkę, którą zamierzał przykręcić.

– Oczywiście. – Westchnęłam, nim wykonałam polecenie. Czułam się jak służąca, ale nie powiedziałam tego na głos, ponieważ nie chciałam robić z siebie ofiary.

– Nie marudź. Każde z nas jest tutaj tylko dlatego, że nagle zachciało ci się kupić wszelkie możliwe meble. Równie dobrze mógłbym spędzać teraz czas z przyjaciółmi.

– To do nich idź, jaki problem?

– Ja nie narzekam, tak że, kochanie,nie mów za każdego – odezwała się Emma, kierując swoje słowa do chłopaka.

Ten już tego nie skomentował. Skupiliśmy się na pracy. Dzięki temu, że dziewczyny składały inne meble, ja z Natanem mogłam zająć się składaniem szafy. Wszystko szło sprawnie i naprawdę chciałabym przyznać, że dobrze się bawiłam, ale… tak nie było. Natan cały czas coś mi nakazywał, traktując mnie jak swoją pomocnicę, a ja też chciałam zrobić coś więcej, niż tylko wykonywać jego polecenia. Nie mówiłam, że mi to przeszkadza, jednak z pewnością każdy to zauważył.

– Podaj mi dwie śruby.

Westchnęłam, słysząc kolejne polecenie.

– Sam nie możesz ich sobie wziąć? Nie jestem twoją służącą.

– Nie? A ja myślałem, że tak. Od początku robisz wszystko, co mówię, więc sądziłem, że będziesz się słuchać.

Byłam w szoku, że człowiek może tak do kogoś powiedzieć. Zwłaszcza jeśli nie zna drugiej osoby.

– Nie mów do mnie jak do psa. Jeśli czegoś potrzebujesz, to po prostu sobie to weź, a ode mnie w końcu się odpierdol. – Czułam, że powoli przestaję kontrolować emocje.

– Cierpliwości.

– Już nie mogę się doczekać. – Posłałam mu najbardziej sztuczny uśmiech, na jaki było mnie stać.

– I vice versa.

Nie zrobiłam tego, co kazał, dlatego odszedł na bok i sam wziął śruby. Gdy wracał na miejsce, specjalnie szturchnął mnie w ramię. Zacisnęłam dłonie w pięści, po czym je wyprostowałam i podeszłam do Natana, żeby mu pomóc. W tym czasie wróciła Lea, która wcześniej opuściła na chwilę pokój, by zamówić pizzę.

– Musimy poczekać pół godziny.

– A jaką pizzę zamów…

– Miałaś to, do cholery, trzymać! Mam ci zacząć literować, żebyś zrozumiała, co powinnaś robić?

Odwróciłam się, patrząc na wściekłego chłopaka.

– Możesz wreszcie przestać się na mnie wydzierać?! Kim ty, kurwa, jesteś, co? Jeśli tak bardzo chcesz stąd wyjść, to proszę bardzo, nikt cię tu nie trzyma! – Zbliżyłam się do niego na niebezpiecznie bliską odległość. Nasze klatki piersiowe niemal się stykały.

– Dotyczy to także ciebie, dlatego możesz zniknąć, bo nikt cię tu nie chce! Jesteś zerem,rozumiesz?!

To był moment, w którym nie wytrzymałam. Nie byłam w stanie udawać, że tego nie słyszałam.

Uderzyłam Natana otwartą dłonią w policzek. Siła, z jaką to zrobiłam, spowodowała, że jego głowa przechyliła się na bok. Zauważyłam, jak zaciska zęby, próbując zapanować nad złością.

Nie bałam się. Nie bolałoby mnie uderzenie.

Bolały mnie słowa, które kolejna osoba powiedziała mi prosto w oczy.

Po upływie kilku sekund Natan przekręcił powoli głowę i popatrzył na mnie z góry. Tak zdenerwowanego jeszcze go nie widziałam. On aż wrzał z emocji i byłam pewna, że walczy sam ze sobą, żeby nie stracić kontroli. Nikt się nie odezwał ani głośniej nie odetchnął.

Natan posłał mi tak cholernie zimne spojrzenie, że dostałam gęsiej skórki. Jego oczy pociemniały, nie przestały się we mnie wpatrywać choćby przez milisekundę. Nie byłam w stanie tego wytrzymać, dlatego przymknęłam powieki.

Potem czułam wyłącznie chłód. Wtedy zobaczyłam, jak Natan trąca Leę ramieniem, a następnie wychodzi, nie szczędząc sobie trzaśnięcia drzwiami.

Wiedziałam, że już zawsze będę tego żałować.

3

Mila

1 września

Dzień znienawidzony przez wszystkich nastolatków, w tym oczywiście przeze mnie.

Nie wiedziałam, jakim cudem skończyły się już wakacje, a ja miałam iść do drugiej klasy liceum. Czas minął zdecydowanie za szybko i byłam pewna, że nie jestem jedyną osobą, która tak sądzi.

Do apelu rozpoczynającego nowy rok szkolny została niecała godzina, dlatego powinnam pospieszyć się z przygotowaniami. Najpierw jednak pościeliłam łóżko i posprzątałam pokój. Wczoraj po kłótni z Natanem z pomocą siostry oraz przyjaciółek dokończyłam składać meble i poukładałam swoje rzeczy. Chłopak nie pojawił się później w naszym mieszkaniu ani nie skontaktował z dziewczynami.

Jako stylizację na dzisiaj wybrałam obcisłą, czarną sukienkę z rękawami do łokci. Gdy ją włożyłam, zrobiłam codzienny makijaż, do którego dołożyłam czarne kreski na powiekach i matową pomadkę w kolorze brudnego różu. Później podkręciłam włosy – nie robiłam tego często, a pomyślałam, że teraz jest dobra okazja. Wymieniłam też kilka wiadomości z przyjaciółkami, które upewniały się, czy ich ubiór jest w porządku.

Usłyszałam pukanie do drzwi, a potem do mojego pokoju wkroczyła Lea.

– Mila, chodź. Natan już przyjechał.

– Kto? – dopytałam, mając nadzieję, że się przesłyszałam.

– Jedziemy do szkoły z Natanem – oznajmiła spokojnie.

– W takim razie ja pojadę autobusem.

– Mila…

– Nigdzie nie będę z nim jechać. Jak dla mnie to on może tutaj nigdy więcej nie przychodzić – powiedziałam szczerze, patrząc siostrze w oczy.

– Nie chcę, żebyś myślała, że jestem po jego stronie… – zaczęła.

– Nie myślę tak – przerwałam jej szybko, by nie czuła się winna. – Zresztą nieważne. Tobie nic nie zrobił, to mnie źle traktuje i niech nawet nie myśli, że na to pozwolę.

Po tych słowach zabrałam wiszącą na klamce torebkę i wyszłam z pokoju. W korytarzu włożyłam białe trampki, wzięłam klucze i opuściłam mieszkanie. Gdy znalazłam się na zewnątrz, zatrzymałam się, patrząc przed siebie.

O maskę camaro opierał się Natan. Palił papierosa, w drugiej dłoni trzymając telefon. Miał na sobie czarną koszulę, której dwa pierwsze guziki były rozpięte, i jeansy w tym samym kolorze. Gdy usłyszał zamykające się drzwi, uniósł głowę. Widziałam, jak spiął się na mój widok i zachował poważny wyraz twarzy. Nic nie mówiąc, skierowałam się w lewo, żeby dojść na przystanek.

– Jeśli myślisz, że będę na ciebie czekał, to się mylisz! – Usłyszałam jego podniesiony głos.

– Prędzej wrócę do matki, niż gdziekolwiek z tobą pojadę! – odkrzyknęłam, nawet się nie odwracając.

Po kilkunastu minutach trafiłam na przystanek. Z rozkładu jazdy wynikało, że autobus będzie za trzy minuty, i faktycznie po tym czasie przyjechał. Weszłam przez tylne drzwi, zajęłam wolne miejsce, następnie włożyłam do uszu słuchawki i włączyłam ulubioną playlistę.

Kwadrans później wysiadłam niedaleko liceum. Ruszyłam w odpowiednim kierunku, pisząc wiadomość do przyjaciółki.

Jesteście już w szkole?

Lara: Tak, czekamy na ciebie obok ławek.

Mila: Powinnam być za kilka minut, przed chwilą wysiadłam z autobusu.

Lara: Spokojnie, mamy jeszcze dużo czasu.

Przeczytałam odpowiedź, schowałam telefon do torebki i pokonałam dystans, który mi pozostał. Przed szkołą znajdowało się bardzo dużo ludzi, przez co znalezienie dziewczyn sprawiało mi niemałą trudność. W pewnym momencie poczułam, jak ktoś zaciska dłoń na moim łokciu. Zostałam odciągnięta na bok i odwrócona, dzięki czemu mogłam zobaczyć Natana.

– Musimy porozmawiać. Przyjdź tutaj po apelu. – Jego głos się nie zmienił, nadal było w nim słychać, jak bardzo chłopak ma mnie dość.

– Przypominam, że nie będziesz mi rozkazywał – odparłam, unosząc głowę, żeby spojrzeć mu w oczy.

– Przypominam, że obchodzi mnie to tak, jak wszystko, co związane z tobą. Czyli wcale. – Wygiął kącik ust w prześmiewczym geście, po czym odszedł do dwóch chłopaków.

Ja z kolei poszłam szukać przyjaciółek. Po chwili wreszcie je znalazłam.

– Co tak długo? – zapytała Pola.

– Natan mnie zatrzymał, chce później porozmawiać – wyjaśniłam, co wywołało zdziwienie u przyjaciółek.

– I powiedział to tak spokojnie?

– Nie, ale mam już dość nerwów. Chodźmy do szkoły.

Pola i Lara skinęły głowami. Weszłyśmy do budynku, kierując się w stronę auli, w której miał odbyć się apel.

***

Na moje szczęście uroczystość zakończyła się po dwudziestu minutach. Razem z dziewczynami przez chwilę rozmawiałyśmy z wychowawcą i przy okazji odebrałyśmy plany lekcji, a potem wyszłyśmy z budynku. Moment później opuścił go Natan w towarzystwie przyjaciół, dlatego szybko pożegnałam się z przyjaciółkami i poczekałam, aż będzie sam.

Skoro chciał pogadać, nie ma sprawy. Nie zamierzałam tchórzyć.

Rozmawiał od paru minut z chłopakami, co powoli mnie irytowało. Zaczęłam iść w stronę wyjścia z parkingu, a on najwidoczniej to zobaczył, ponieważ po chwili był sam. Kiwnął głową w kierunku ławek za szkołą, więc właśnie tam ruszyłam. Na miejscu jednak żadne z nas nie usiadło.

– Posłuchaj mnie teraz uważnie, bo nie zamierzam powtarzać: jeżeli chcesz zwrócić na siebie uwagę koleżanek, to znajdź inny sposób. Jeśli jeszcze raz zrobisz to, co wczoraj… – mówił, patrząc na mnie z góry.

– Wiesz co? – przerwałam, nie chcąc go słuchać. – Okej, niech stracę: przepraszam. Nie miałam prawa cię uderzyć, to był błąd, ale wiedz też, że ty nie miałeś prawa mnie wyzywać. A zwłaszcza mówić, że jestem zerem, bo oprócz mojego ojczyma, którego nienawidzę najbardziej na świecie, jeszcze nikt nie powiedział mi tych słów prosto w oczy.

Niestety nie zdążyłam zetrzeć łzy, która spłynęła po moim policzku. Nie zdołałam ukryć jej przed Natanem.

Nie mając zamiaru dłużej na niego patrzeć, odwróciłam się na pięcie i odeszłam. Nie płakałam. Ta jedna łza była niekontrolowana i żałowałam, że pokazałam słabość, ale czasu już nie cofnę.

Przemierzyłam trawnik, następnie weszłam na parking. Zatrzymałam się, widząc siostrę i Emmę czekające obok camaro na jego właściciela.

– Tym razem z nami pojedziesz? – zapytała Emma z delikatnym uśmiechem.

– Nie. Wrócę później, chcę się przejść. – Do tej pory nie miałam tego w planach, jednak pomysł nie wydawał się taki zły.

– Jasne, tylko uważaj na siebie.

Skinęłam głową w reakcji na słowa siostry, po czym ruszyłam dalej. Przeszłam przez bramę – oddzielającą szkołę od chodnika prowadzącego do głównej drogi – a potem przez najbliższe pasy. Nie miałam planów na ten dzień, dlatego się nie spieszyłam.

Po drodze robiłam to, co zawsze: witałam się z ludźmi, których znałam, i odwzajemniałam uśmiechy starszych osób. Nikt nie wiedział, że wewnątrz coraz bardziej upadam.

Po kilku minutach dotarłam do parku i zajęłam miejsce na wolnej ławce. Specjalnie wybrałam najbardziej oddaloną od innych, ponieważ – ku mojemu zdziwieniu – przebywało tutaj dużo młodzieży.

Mimo to mój spokój nie potrwał długo. Chwilę później podeszła do mnie starsza pani, która uśmiechała się promiennie, a w dłoniach trzymała małą torebkę na najpotrzebniejsze rzeczy.

– Przepraszam, czy mogłabym z tobą usiąść?

– Jasne. – Uniosłam kąciki ust, przez co uśmiech staruszki jeszcze się powiększył.

Zajęła miejsce obok mnie, z ulgą opierając się o oparcie.

– Którą klasę rozpoczynasz, jeśli mogę zapytać?

– Drugą liceum.

– Pamiętam, gdy ja byłam taka młoda. Piękne czasy. – Westchnęła z tęsknotą.

– Zależy dla kogo – skomentowałam cicho.

– Mówisz tak, ponieważ jesteś przygnębiona, widziałam to już z daleka. Chcesz o tym porozmawiać?

Doceniałam chęci, to bardzo miłe z jej strony, ale nie byłam przekonana.

– Nie… chyba nie.

– Jesteś pewna? Co prawda nie jestem psychologiem, ale może i tak poczujesz się lepiej?

Zastanawiałam się chwilę, analizując, czy to dobry pomysł. Nie należałam do wylewnych osób. Wolałam wszystko tłumić w sobie, co nie zawsze miało dobry skutek, ale nie przejmowałam się tym. Tak jak większość nastolatków w tych czasach, zakładałam maski.

– Moja rodzina jest… toksyczna. Tata zostawił mnie i mamę, a ona się załamała i zaczęła pić. Znalazła nowego partnera, który znęcał się nade mną psychicznie. Czasami też fizycznie. Półtora tygodnia temu się od nich wyprowadziłam. Moja siostra mieszka z przyjaciółką, więc miałam szansę zmienić moje miejsce zamieszkania. Wszystko zapowiadało się świetnie, ale niestety tak nie jest – wyjaśniłam krótko, żeby kobieta zrozumiała, z czym się borykam.

– Mama i jej partner chcą mieć z tobą kontakt? – zapytała kobieta, na co pokręciłam głową.

– Nie, oni się tym nie przejmują. Emma, przyjaciółka mojej siostry, ma chłopaka. Chodzi do tej samej szkoły co ja, ale nigdy nie rozmawialiśmy. Nie wiedziałam, jaki jest. Jednak w mieszkaniu dziewczyn widujemy się dosyć często i nasz kontakt jest… Po prostu cały czas się kłócimy. On mówi słowa, które mnie ranią, i bardzo dobrze zdaje sobie sprawę, jak to na mnie działa, ale ja tego po sobie nie pokazuję. Od zawsze wolałam udawać i… Krótko mówiąc, zamiast być lepiej, bo uwolniłam się od toksycznych ludzi, zaczyna być podobnie, ponieważ kolejna osoba mnie rani – wyznałam cicho, pierwszy raz od dłuższego czasu zdobywając się na taką szczerość.

Nie ulżyło mi. Duża część osób czuje się lepiej, gdy powie o swoich uczuciach. Kiedy podzieli się nimi z kimś, ściągając z siebie pewien ciężar. Ja się tak nie czułam. Wyrzuty sumienia miały pojawić się wieczorem.

– Może dobrym pomysłem będzie rozmowa? Nie znam tego chłopaka, ale myślę, że jeśli zobaczy, jak się przez niego czujesz, przestanie tak robić – odezwała się staruszka.

Choć zdawałam sobie sprawę, że chce dobrze, niestety musiałam ją zmartwić. Niewiele wiedziałam o Natanie, więc nie miałam prawa go oceniać, lecz wnioskując po tym, jak zachowywał się, odkąd się poznaliśmy, byłam w stanie stwierdzić, że prędzej by mnie wyśmiał, niż przestał wyzywać. Najwyraźniej to dla niego rozrywka.

– Jestem pewna, że nie. To nie jest osoba, która przejmuje się bólem innych. On nie pokazuje uczuć, jest arogancki. Cały czas patrzy na ludzi nieufnie i próbuje spowodować, by czuli się gorzej.

– Rozumiem, że ma charakter złego chłopaka, który jest przystojny, mógłby mieć każdą dziewczynę i wybiera brak emocji? – upewniła się kobieta.

Wtedy wiedziałam, że się dogadamy.

– Tak, właśnie.

– Moja wnuczka czyta romanse i cały czas opowiada mi, że kiedyś chciałaby kogoś takiego poznać.

Rozumiałam jej wnuczkę. Kiedyś też byłam taką dziewczyną.

– Relacja z takim chłopakiem wydaje się fajna, dopóki nie pozna się go bliżej i nie zobaczy, jaki naprawdę jest.

Staruszka się ze mną zgodziła.

– Wracając do ciebie, sądzę, że najlepiej będzie, jeśli przestaniesz zwracać na niego uwagę. Wiem, że to trudne, ale spróbuj nie reagować na jego zaczepki, przykre słowa czy gesty. W końcu się znudzi. A jeśli nie, to pokaż, że nie jesteś taka słaba, jak mu się wydaje. Nie bój się krzyczeć. Faceci to w większości przypadków osoby, które uważają, że są najwspanialsze, ale jak przyjdzie co do czego, nawet mieszkania dobrze nie posprzątają. Nie załamuj się tym, co mówi. Wiem, że to boli. Ja również byłam raniona i nie potrafiłam sobie z tym poradzić. Znajdź w sobie kobiecą siłę i dasz radę. Wierzę w ciebie.

– Dziękuję. – Uśmiechnęłam się, kiwając głową.

Zamieniłam z kobietą jeszcze kilka zdań, po czym pożegnałam się i odeszłam, żeby wrócić do mieszkania. Gdy znalazłam się na przystanku, akurat przyjechał mój autobus, dlatego – ponownie bez pieniędzy na bilet – szybko wsiadłam do środka, a po chwili odjechałam.

***

Wyłączyłam budzik i przetarłam twarz dłońmi. Od razu po tym, jak wstałam z łóżka, odsłoniłam rolety. Pokój rozświetliły promienie słońca, które zupełnie nie pasowały do mojego humoru. Zdecydowanie tęskniłam za wakacjami.

Wyciągnęłam z szafy białą koszulkę z krótkim rękawem oraz czarne jeansy z przetarciami, następnie poszłam do łazienki. Wykonałam wszystkie niezbędne czynności, nałożyłam makijaż, a później przeszłam do kuchni, w której zrobiłam sobie herbatę i zjadłam śniadanie. Na końcu wsadziłam brudne naczynia do zmywarki, w pokoju spakowałam torebkę i byłam gotowa do wyjścia.

Pożegnałam się z Emmą i Larą, włożyłam trampki, po czym… wpadłam na Natana, gdy otworzyłam drzwi, by opuścić mieszkanie. Wpatrywałam się w twarz chłopaka. Nie miałam pojęcia, o czym myśli. Wyglądał jak posąg.

Nie chcąc spóźnić się na autobus, wyminęłam Natana i ruszyłam na dół. W drodze na przystanek miałam mijać kamienicę, w której mieszkały Pola z Larą, więc napisałam do tej pierwszej wiadomość z zapytaniem, czy pojedziemy razem do szkoły. Dostałam odpowiedź twierdzącą, dlatego zatrzymałam się pod odpowiednią klatką i czekałam.

Kilka minut później przytulałam się z przyjaciółkami na powitanie. Potem skierowałyśmy się w stronę przystanku, który znajdował się niedaleko.

– Opowiadaj, jak tam spotkanie z Natanem – odezwała się Pola.

Wczoraj nie udało nam się już pogadać, więc ani ona, ani Lara nie wiedziały, jak przebiegła rozmowa z chłopakiem.

– Przeprosiłam go.

– I tyle? – Lara zmarszczyła brwi.

– Dodałam też, że nie miał prawa powiedzieć tego, co powiedział. Nie zamierzałam tracić na niego więcej czasu, dlatego odeszłam. I okazało się, że podjęłam dobrą decyzję. Poszłam do parku, gdzie porozmawiałam z jakąś starszą kobietą. Dzisiaj wpadłam na Natana, kiedy wychodziłam z mieszkania. Nawet się nie odezwał – oznajmiłam, pomijając szczegóły.

– Może ma wyrzuty sumienia.

– Lara, wiemy, że nie lubisz, gdy komuś dzieje się krzywda i tak dalej, ale Natan to Natan. Powiedział Mili, że jest zerem, po czym odwrócił się i po prostu wyszedł, bo jego wielkie ego nie mogło znieść tego, że dostał w twarz. Pomijając już fakt, że nie przeprosił i tego nie zrobi – oznajmiła Pola.

Przyznałyśmy jej z Larą rację.

– Okej, ale musi być jakiś powód, który sprawił, że Natan taki się stał – dodała czarnowłosa.

– Może miał trudną przeszłość? Jest bardzo dużo czynników, które wpływają na człowieka – zastanowiła się brunetka.

– Nie obchodzi mnie, co na niego wpłynęło. Nie będę z nim rozmawiać, tak będzie najlepiej. Wolę milczenie niż kłótnie – powiedziałam szczerze.

– Może nagle zmieni zdanie. Co prawda uderzenie w twarz nie jest w porządku, ale on cały czas cię obraża. Gdybyście obydwoje zmienili podejście do siebie nawzajem, byłaby duża szansa na dogadanie się.

– Nie zależy mi na tym. To chłopak Emmy i niech tak pozostanie. Ja nie muszę mieć z nim kontaktu.

Dziewczyny już nie drążyły. Po prostu zaakceptowały moje zdanie.

Droga do szkoły minęła nam na rozmowach o najbliższych godzinach. Oceniałyśmy plan lekcji i umawiałyśmy się na kolejne spotkanie. Z przystanku do liceum dostałyśmy się szybko, ponieważ zostało nam nieco ponad pięć minut do rozpoczęcia lekcji. Książki, których potrzebowałyśmy na później, schowałyśmy do szafek, a potem poszłyśmy na matematykę.

***

Minęła czwarta lekcja, czekały mnie kolejne cztery. Razem z dziewczynami weszłyśmy po schodach na drugie piętro, następnie usiadłyśmy na ławce pod salą. Kątem oka zauważyłam Natana, który przytulał Emmę. Obok nich stała Lea, śmiejąc się z czegoś, co powiedziała jej przyjaciółka. Gdy siostra mnie zobaczyła, gestem ręki zaprosiła do siebie. Pokręciłam głową, jednak po chwili zdałam sobie sprawę, że chodzi o coś ważnego, więc zostawiłam torebkę obok dziewczyn i podeszłam do Lei.

– Mama się ze mną skontaktowała. Powiedziała, że chce z tobą porozmawiać, ale nie odbierasz od niej telefonów – zaczęła brunetka.

– To powinno dać jej do zrozumienia, że nie chcę mieć z nią kontaktu – odpowiedziałam niezbyt miłym tonem.

– Może spotkaj się z nią tylko ten jeden raz. Dowiesz się chociaż, o czym chce pogadać. Nie musisz iść sama. Lea na pewno poszłaby razem z tobą – zaproponowała Emma, siedząca obok mojej siostry.

– Doceniam chęci, ale ja nie traktuję jej jak matkę. Jest z mężczyzną, który znęcał się nad nami psychicznie. Rozumiem, że może go kochać, jednak to nie jest powód, żeby nie reagować. – Blondynka skinęła ze zrozumieniem głową, a ja zwróciłam się do siostry: – Nie chcę mieć z nią kontaktu. Będę wdzięczna, jeśli ją o tym poinformujesz.

– Jeżeli właśnie tego chcesz, okej. Nie będę cię do niczego zmuszać.

Podziękowałam jej uśmiechem i wróciłam do przyjaciółek.

– Co się stało? – spytała Lara.

– Mama chciałaby się ze mną spotkać. Nie chcę jej widzieć, dlatego powiedziałam Lei, żeby odmówiła.

Dziewczyny wiedziały, że nie zmienię zdania, a poza tym znały moją sytuację. Na moim miejscu postąpiłyby tak samo.

Kolejna lekcja minęła szybko. Na przerwie się rozdzieliłyśmy, ponieważ chciałam wziąć coś z szafki. Przyjaciółki w tym czasie poszły na stołówkę, żeby zająć dla nas stolik.

Otworzyłam drzwiczki i zamknęłam je zaraz po tym, jak wyjęłam książkę do fizyki. Odwróciłam się, by odejść, jednak nie dostrzegłam stojącej za mną osoby, przez co zeszyty, które chłopak trzymał w dłoniach, upadły na podłogę.

– Przepraszam, nie zauważyłam cię i…

– Nic się nie stało, to ja przepraszam. Lévi. – Blondyn podał mi dłoń, a ja ją ujęłam i również przedstawiłam się za pomocą imienia. Następnie pomogłam mu pozbierać zeszyty. – Dziękuję. Nigdy cię tutaj nie widziałem, jesteś nowa?

– Nie, chodzę do drugiej klasy. Może po prostu się mijaliśmy.

– Bardzo możliwe. Miałabyś ochotę spędzić ze mną czas po szkole? Oczywiście nic nie sugeruję…

Widziałam, że nie jest pewny, czy dobrze robi, więc go uspokoiłam.

– Jasne, czemu nie? Kończę o czternastej trzydzieści – poinformowałam, dzięki czemu kąciki ust Léviego nieznacznie się uniosły.

– Poczekam na ciebie przed szkołą.

– W takim razie do zobaczenia. – Uśmiechnęłam się, a chłopak odwzajemnił ten gest.

Każde z nas poszło w swoją stronę, jednak mój spokój nie trwał długo, bo nagle usłyszałam za sobą irytujący głos. Odwróciłam się, a moje spojrzenie skrzyżowało się ze spojrzeniem Natana.

– Szukasz przyjaciół? A, no tak, interesują cię nowe znajomości, ale nie…

– Co cię to obchodzi? – zapytałam, unosząc brew. Nie miałam pojęcia, po co mnie zaczepia, skoro na każdym kroku tak bardzo przeszkadza mu moja obecność.

– Nie obchodzi. Po prostu śmieszy mnie fakt, że chcesz poznać akurat jego.

– Cokolwiek o nim sądzisz, nie zamierzam cię słuchać. Zajmij się własnym życiem, okej? Dziękuję.

– No proszę, Natan podrywa nową dziewczynę? A co z Emmą, przyjacielu? – Wysoki blondyn, o zbliżonym wzroście do Natana, poklepał go w bark. Za nim znajdował się również tego samego wzrostu czarnowłosy chłopak. Po chwili spojrzał na mnie, promiennie się uśmiechając. – A ty jesteś…?

– Może Natan będzie chciał wam powiedzieć. Miło było. – Posłałam wcześniej wspomnianemu chłopakowi sztuczny uśmiech, odwróciłam się i dumnie przemierzyłam korytarz.

***

Kiedy opuściłam budynek szkoły, rozejrzałam się za Lévim. Nigdzie go nie widziałam, dlatego postanowiłam poczekać na ławce. Przyjaciółki stwierdziły, że zostaną ze mną, bo autobus miały dopiero za dwadzieścia minut.

– Mila? – Uniosłam głowę i popatrzyłam na Polę, która poinformowała: – Tam stoi twój ojczym.

Od razu spojrzałam w stronę, którą wskazywała. Miała rację: na parkingu, w mniej widocznym miejscu, stał zaparkowany stary samochód Ernesta.

– Pójdę z nim porozmawiać. Zostańcie tutaj.

– Idziemy z tobą. Nie wiadomo, po co tutaj przyjechał…

– Proszę o to, żebyście tutaj zostały, więc zostańcie, okej? – zareagowałam, słysząc słowa Lary. – Nie chcę robić zamieszania. Pogadam z nim i do was wrócę – zapewniłam, na co dziewczyny przystały, choć bardzo niechętnie.

Wstałam z ławki, po czym skierowałam się do mężczyzny. Na początku mnie nie widział, pisał coś na telefonie, jednak gdy bardziej się zbliżyłam, rozpoznał mnie. Na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech.

– Co tutaj robisz? – Starałam się, aby mój głos brzmiał pewnie.

– Nie chciałaś się spotkać z mamą, więc postanowiłem, że zrobię ci niespodziankę. – Rozłożył teatralnie ręce, a po chwili schował dłonie do kieszeni spodni.

– Skoro nie chcę się z nią spotkać, to znaczy, że mam powód.

– Kochanie – podkreślił –nie obchodzi mnie to. Chodź, pojedziemy do niej, a potem… – Zbliżył się o kilka kroków.

– Nigdzie z tobą nie pojadę! Nie chcę mieć z wami kontaktu, zrozum to! – podniosłam głos, chcąc dać mu do zrozumienia, że mam swoje zdanie.

– Jesteś jeszcze gówniarą, to ja będę za ciebie decydował!

– Lepiej dla ciebie, żeby to Mila za siebie decydowała.

Gwałtownie nabrałam powietrza, słysząc głos Natana. Chwilę później chłopak pojawił się przede mną, a tym samym mnie zasłonił. Patrzyłam na jego umięśnione plecy, mając nadzieję, że uda mu się przegonić stąd Ernesta.

– A kim ty niby jesteś, żeby mi grozić? Nic Mili nie zrobię, wystarczy jej już rozrywki. Jej matka chce z nią porozmawiać, więc…

– Ale Mila tego nie chce. Jej zdanie jest najważniejsze.

Choć zszokowało mnie, że Natan wypowiedział te słowa, nie zastanawiałam się nad tym długo, ponieważ to było najmniej ważne w tej sytuacji.

– Nie będę z tobą dyskutował… – Słyszałam, jak Ernest rusza z miejsca.

Natan zrobił krok do przodu, a moment później pchnął mężczyznę w stronę samochodu.

– W tej chwili wróć do dziewczyn! – krzyknął do mnie.

Natychmiast wykonałam jego polecenie. Biegnąc, odwróciłam się tylko raz i dostrzegłam, jak Natan przypiera Ernesta do maski auta. Gdy znalazłam się obok przyjaciółek, zobaczyłam, że patrzą na mnie ze zmartwieniem. Szybko pokręciłam głową, dając im znać, że nic mi się nie stało.

– Gdy zauważyłyśmy Natana, od razu poprosiłyśmy, żeby do ciebie podszedł. Na pewno tego nie chciałaś, ale…

– Dziękuję. – Byłam im wdzięczna.

Zerknęłam w kierunku, gdzie przed chwilą rozgrywała się scena, ale ta już się zakończyła. Samochód mojego ojczyma odjechał, a Natan kierował się w naszą stronę. Po chwili zatrzymał się przede mną.

– Dziękuję – podziękowałam szczerze, spoglądając mu w oczy.

Skinął głową, nie odpowiadając.

– Już jestem, musiałem…