Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Ona – dwudziestoletnia Amelia Collins, córka najbardziej znanych i bogatych architektów w całym Seattle. Pracuje w rodzinnej firmie. Nie jest to jedyne zajęcie ale o tym drugim nie wolno jej mówić…
On- dwudziestosześcioletni Chris White, najprzystojniejszy i nieprzyzwoicie bogaty facet w całym Seattle, będący właścicielem firmy budowlanej White Enterprises. Bezwzględny i bezlitosny szef, który poszukuje asystentki. Związek dla niego nie istnieje. Przekorny los krzyżuje ich drogi, a przeszłość upominająca się o jedno z nich odciśnie trwałe piętno na ich życiu.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 54
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Opis fabuły
Ona – 20-letnia Amelia Collins, córka najbardziej znanych i bogatych architektów w całym Seattle. Oprócz drugiego życia jednocześnie zajmuje się architekturą, pomagając rodzicom.
On – 26-letni Chris White, najprzystojniejszy facet w całym Seattle i zarazem najbogatszy mężczyzna mający najlepszą firmę budowlaną White Enterprises. Szef bezwzględny i bez serca, który poszukuje asystentki.
Co się stanie, kiedy los skrzyżuje ich drogi? Co, gdy przeszłość dopadnie jedno z nich? Czy uczucie, które może się obudzić, przetrwa najgorsze chwile?
Bohaterowie
Amelia Collins (główna bohaterka) – dwudziestoletnia dziewczyna średniego wzrostu, o niebieskich oczach i ciemnych włosach z domieszką blondu, mająca szczupłą, wysportowaną sylwetkę. Miła, odważna, kochająca swoich najbliższych, osoba o czystym sercu. Uwielbia podróże.
Chris White (szef Amelii) – dwudziestosześcioletni, umięśniony i bardzo przystojny mężczyzna o ciemnych jak węgiel oczach oraz ciemnych włosach. Poważny, zdecydowany, zawsze zdobywa to, czego chce. Traktuje kobiety jak zabawki do łóżka.
Mary i Brian Collins (rodzice Amelii) – czterdziestokilkuletni, wielozadaniowi, niezawodni rodzice. Brian to lekko siwy, wysoki, postawny mężczyzna o niebieskich oczach. Mary ma jasnobrązowe włosy i piwne oczy.
Rafael Collins (brat Amelii) – trzydziestodwuletni, wysportowany, wysoki mężczyzna. Dba o rodzinę i o narzeczoną.
Tamara Blanco (przyjaciółka Amelii) – dwudziestoletnia włoszka o piwnych oczach i brązowych włosach. Szalona, rozrywkowa, szczera do bólu. Można z nią konie kraść.
Rick Manchester (przyjaciel Amelii) – dwudziestodwuletni przyjaciel-gej Tamary i Amelii o niebiesko-szarych oczach i ciemnych włosach. Zabawny, uczciwy, empatyczny. Ciągle szuka swojej drugiej połówki.
Nick Esteves (najlepszy przyjaciel Chrisa) – dwudziestosześcioletni blondyn o niebieskich oczach. Typowy imprezowicz i bad boy. Dosłownie każda dziewczyna, która nie ucieknie na drzewo, jest jego.
Nazywam się Amelia Collins, mam 20 lat i jestem tajną agentką NSA (National Security Agency) tak jak moi rodzice. Jednocześnie jestem architektem. Pomagam często rodzicom w ich firmie, gdy nie mam żadnych misji, które są oczywiście ściśle tajne. To nasza przykrywka, żeby nikt nie dowiedział się, czym tak naprawdę zajmuje się cała moja rodzina.
Mój brat Rafael też jest agentem, ale tak jakby emerytowanym. Sam na własne życzenie z tego zrezygnował dla swojej narzeczonejNatalie, aby była bezpieczna. Zazdroszczę mu. Ma trzydzieści lat, a na tyle nie wygląda i przede wszystkim ma normalne życie oraz pracę. Nie musi narażać swojego życia ani ryzykować, że ktoś, kto zna jego sekret, będzie narażony na niebezpieczeństwo.
Oczywiście nawet moi przyjaciele nie wiedzą o moim drugim życiu. Tak jest lepiej. Dla wszystkich.
Obecnie leżę w szpitalu po ostatniej misji. Pewnie się zapytacie, dlaczego znajduję się w szpitalu, a nie na przykład na sofie, oglądając nudne seriale, które ja i moi przyjaciele tak kochamy, bądź nie chodzę po galerii, wydając pieniądze na bezużyteczne rzeczy.
Więc oto wytłumaczenie: na ostatniej misji, gdy już było po wszystkim, gościu, którego złapałam, nagle się wyrwał i udało mu się zdobyć brońleżącą na podłodze. Następnie strzelił w moim kierunku, a później jego postrzeliła grupa antyterrorystyczna.Niestety trafił we mnie, ale dzięki Bogu nic mi nie uszkodził,a celem było moje serce, jednakże trafiłw brzuch. Lekarz mówi, że to cud, że nic poważniejszego mi się nie stało.Przede wszystkim cud, że żyję. Pewnie będę miała bliznę, bo to był dość mocny postrzał.
Nieważne, podjęłam decyzję, mam dość takiego życia. Przez te różne misje zaniedbałam moich przyjaciół i rodzinę. Rodzice i tak są zapracowani, jak zwykle, a gdy mają wolny czas, szykują się na bankiety. Prawdopodobnie będą chcieli mnie odsunąć od tego pomysłu. (Jakby co, moi rodzice też są emerytowanymi agentami, tak jak mój brat). Mówię Wam – jak tylko wyjdę z tego przeklętego szpitala, odejdę z agencji i zacznę normalnie żyć. Pieniądze mam, więc nie będzie problemu z kupieniem sobie mieszkania, a nawet urządzeniem go.
Tylko jak zająć ten czas wolny? Przecież nie będę wiecznie leżała w łóżku, spała i jadła, oglądając seriale bądź filmy. Tak się nie da żyć!!! Wiem – znajdę pracę, już wolę mieć normalne zajęcie, niż znowu wylądować w szpitalu. Ech…
Postanowione. Teraz muszę tylko dowiedzieć się, kiedy mnie wypiszą. Za pół godziny przychodzi do mnie lekarz wraz z pielęgniarką, więc teraz albo nigdy, muszę jakoś przekonać go, żeby mnie wypuścił jak najszybciej. Czas użyć swojego tajnego uroku, dzięki któremu nikt nie potrafi mi odmówić. Choć nie zawsze on działa. A co mi tam, raz kozie śmierć.
– Witam, panno Amelio, jak się dziś czujemy? – powitał mnie z uśmiechem doktor O’Brian.
– Panie doktorze, bardzo dobrze, dlatego mam takie małe pytanko do pana. Powie mi pan, kiedy mogłabym opuścić szpital? – odparłam z oczami jak kot ze Shreka, dopowiadając w myślach: „A najlepiej jak najszybciej”.
– Z tego, co widzę, to nie ma żadnych przeciwwskazań, aby wypisać panią za dwa dni.
Uff. Dwa dni jakoś wytrzymam.
– Dobrze, panie doktorze, i dziękuję – powiedziałam przesłodzonym głosem.
Akurat gdy to mówiłam, on wyszedł. Jednak życie się nade mną lituje. Myśląc o tym, odpłynęłam do krainy Morfeusza.
Dwa dni później…
– Do widzenia, panno Amelio – pożegnał się ze mną doktor.
– Do widzenia – odpowiedziałam, podążając do wyjścia.
Tak, w końcu wolność! Dobrze, że nie muszę iść do agencji, by się zwolnić i się jeszcze tłumaczyć, gdyż rodzice razem z bratem załatwili to za mnie. Stojąc przy moim cudnym aucie, wykrzyknęłam na cały głos:
– ŚWIECIE, NADCHODZĘ!!!
Amelia
Tak, to już dzisiaj, w końcu! Nawet nie wiecie, jak się cieszę. Dosłownie od rana podskakuję ze szczęścia.
A chodzi o to, że właśnie dzisiaj przeprowadzam się do mojego nowego mieszkanka, które mieści się w jednym z najnowocześniejszych wieżowców w całym Seattle.
Jego wnętrze jest urządzone nowocześnie, ale w kolorach, które uwielbiam. Znajduje się tam jasna, niewielka kuchnia z białymi szafkami i marmurowymblatem kuchennym z lekką nutą ciemnego drewna. Oczywiście nie mogło się obyć bez wyspy połączonej z blatem. Nad nim wiszą trzy białe lampy.
Z kuchni przechodzimy terazdo jasnego i przestronnego salonu z czarnymi elementami. Głównie dominuje w nim odcień jasnego fioletu połączonego z różem, ale to przez kolor żyrandolu i zasłon, które ozdabiają ten pokój. Nie może zabraknąć dużych okien z przesuwanymi oszklonymi drzwiami z wejściem na balkon, przez które widać panoramę miasta.
Nie mogłabym nie wspomnieć o przepięknej łazience z wanną i prysznicem. Pomieszczenie jest urządzone w kolorze ciemnego granitu połączonego z dębowym drewnem. Ciepłą atmosferę dopieszczają świece i bambusowe elementy.
I wreszcie moja sypialnia, którą uwielbiam najbardziej ze wszystkich miejsc w mieszkaniu. Zaszalałam – dominuje tu szarość z czernią. Na środku stoi wielkie łóżko z baldachimem i satynowo-złotą pościelą. Po prawej stronie od łóżka – pod oknem – znajduje się toaletka z moimi kosmetykami. Nie zapomniałam też o najbardziej potrzebnym pomieszczeniu dla kobiety, czyli wielkiej garderobie z pufami pośrodku i wielkim lustrem z kinkietami.