Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Jak skutecznie poderwać faceta? To pytanie zadaje sobie wiele samotnych kobiet. Szukają sposobów i różnych sprawdzonych trików na poznanie tego jedynego. W końcu musi się udać!
„Blogowanie o facetach" to lekka opowieść o uwodzeniu, flirtowaniu, rozterkach i uniesieniach. Wpisy publikowane przez bohaterkę w przypływie chwili – z lampką wina (lub butelką :)), czasem pełne frustracji, zawsze okraszone komentarzami obserwatorek – wyłaniają obraz współczesnych mężczyzn i kobiecych doświadczeń.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 192
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
ania dollow
blogowanie o facetach
Wydawnictwo Nowy Świat
© Copyright by Ania Dollow, 2015
© Copyright by Wydawnictwo Nowy Świat, 2015
Projekt okładki:
Nowy Świat
druk ISBN 978-83-7386-571-6
ebook ISBN 978-83-7386-850-2
Wydanie IWarszawa 2015
Wydawnictwo Nowy Świat
ul. Kopernika 30, 00-336 Warszawa
tel. 22 826 25 43, faks 22 826 25 47
księgarnia: www.poczytajka.pl
Dedykuję moim trzem chłopcom: Danielowi, Matthew i Oliverowi.
Jak poderwać faceta?
1. Zawsze patrz na faceta, który wpadł ci w oko, z lekkim uśmiechem. Działa w 89 procentach.
2. Często spoglądaj w jego stronę, ale nie dawaj po sobie poznać, że koleś ci się spodobał. Działa w 92 procentach.
3. Włosy, graj włosami, to sprawi, że mężczyzna oszaleje na twoim punkcie. Działa w 79 procentach.
4. Nigdy nie ubieraj się jak dziwka. Nakładaj ubrania podkreślające figurę. Krótka spódnica nie oznacza pokazywania stringów. Dekolt nie oznacza, że twoje cycki muszą wyskoczyć na zewnątrz. Działa w 68 procentach. Dużo facetów jednak uwielbia patrzeć na nasze cycki, więc wiele z nas daje im ta rozkosz.
5. Nigdy nie śpij z kolesiem na pierwszej randce, bo drugiej już raczej nie będzie. Działa w 50 procentach. Dlaczego tak mało? Bo przecież seks to zabawa.
6. Zawsze staraj się grać, że jesteś nie do zdobycia. Działa w 100 procentach. Skąd to wiem? Przekonałam się na własnej skórze.
Dziewczyny, życzę wam powodzenia, w podrywaniu oczywiście.
Miałam już zamykać komputer, kiedy zobaczyłam w laptopie mrugające światełko, co oznaczało kolejny post. Chciałam zostawić wiadomość do poczytania na następny dzień, ale jednak ciekawość mi na to nie pozwoliła.
Komentarz:
Od dłuższego czasu dajesz nam rady, co do facetów, a czy ty ich przestrzegasz?
Oczywiście, że tak – odpisałam myśląc, że to już koniec naszego dialogu. Byłam zmęczona i marzyłam już tylko o jednym, a mianowicie o moim wygodnym łóżku.
Udowodnij nam to, że twoje metody na poderwanie mężczyzny działają.
Nie myśląc długo odpisałam: Nie ma z tym żadnego problemu, jutro wieczorem wybiorę się do klubu na Alejach Jerozolimskich. Tam także postaram się uwieść kolesia używając moich trików. Potem wszystko wam w szczegółach opiszę na blogu.
Chcę to zobaczyć na własnych oczach, proszę podaj mi adres klubu, do którego się wybierasz, ja się też tam chętnie wybiorę.
Jezu czy ona tak na serio? Co to za natrętna laska? Nie miałam innego wyjścia jak podać jej ten cholerny adres i pójść już spać.
Będę w Hawanie o 20:00 jutro wieczorem. Dobranoc.
Dobranoc.
Zamknęłam szybko komputer i poszłam spać.
Długo jednak nie mogłam zasnąć, nie wiedząc jak wybrnąć z tej sytuacji.
Co jeśli nie uda mi się nikogo poderwać i zauroczyć? Cholera, wyjdę na jakąś oszustkę.
W tym samym czasie wpadłam na genialny pomysł, że ustawię to całe zamieszanie z moim ukochanym facetem, Krystianem.
Tak bardzo za nim tęsknię, nie wiem dlaczego, do cholery, coraz mniej spędzamy razem czasu.
Rano, zaraz po otworzeniu oczu i wypiciu mojej czarnej ulubionej kawy, bez której nigdy nie wychodzę z domu, ruszyłam prosto do mieszkania mojego mężczyzny. Nie chciałam ryzykować i zostawić tego na później. Krystian ostatnio bardzo dużo pracuje, więc wyjście dzisiejszego wieczoru będzie dobrym pretekstem, aby spędzić ze sobą trochę czasu.
Mój przystojny mężczyzna otworzył drzwi, a ja prawie na niego skoczyłam z podniecenia. Jaki on jest boski – pomyślałam, jestem szczęściarą mając takiego faceta. Za każdym razem kiedy go widzę to chce mi się żyć, śpiewać, po prostu cieszyć się z tego, że on należy do mnie a ja do niego.
– Fajnie, że cię widzę, Magdo – powiedział Krystian i delikatnie pocałował mnie w policzek. – Usiądź, proszę.
– Czy coś się stało, mój kochany?
Krystian wydawał się dosyć oziębły. Nie wiem czym było to wywołane ale wiedziałam, że jak najszybciej chcę się dowiedzieć.
– Nie, tak, w sumie to tak – odpowiedział z przygnębieniem Krystian.
– Tak czy nie? Mów szybko, bo zaraz mnie cierpliwość zje.
Może ma dla mnie jakąś niespodziankę? – pomyślałam. Może chce mnie zabrać na wypad za miasto, o którym od dawna rozmawialiśmy. Tak, to na pewno o to chodzi. Siedziałam jak na szpilkach i czekałam na propozycje.
– Nie jest mi lekko o tym mówić, ale parę tygodni temu poznałem kogoś, kto jest dla mnie bardzo bliski, kogoś…
– O czym ty mówisz? Nie pozwoliłam mu dokończyć. – Jezu, ty chyba żartujesz? Bo ty żartujesz, prawda? Jezus ja chyba zaraz umrę albo zakopię się pod ziemię i już nigdy stamtąd nie wyjdę.
– Nie, chciałbym żartować, ale mówię tobie całą prawdę.
– To żartuj do cholery – mówiłam coraz bardziej podniesionym głosem. Spojrzałam na swoje dłonie i nie wiem kiedy zacisnęły mi się pięści. Chciałam mu przywalić ze wszystkich sił ale się powstrzymałam, chociaż nie wiem na jak długo. Chciałam obić mu tę piękną buzię, chciałam na zawsze zostawić mu po sobie pamiątkę, aby za każdym razem jak spojrzy w lustro pamiętał, dlaczego ma podbite oko i podrapaną twarz.
– Nie chcę już ciebie dłużej okłamywać. Tak się stało, że czasami sprawy toczą się w inny sposób, nie taki w jaki byśmy chcieli. Zakochałem się i uważam, że powinniśmy się przestać spotykać.
– Naprawdę tak uważasz? Proszę ciebie, już się zamknij. Zrywasz ze mną jakbym nigdy nic dla ciebie nie znaczyła? Jezu, czy wszyscy faceci to takie skurwysyny jak ty? Nie odpowiadaj proszę, ja już znam odpowiedź.
– Proszę, uspokój się.
– Mam w dupie twoje prośby – krzyczałam. – Żegnam, nie chce mi się z tobą już rozmawiać. Nie jesteś wart moich nerwów.
Tuż przed wyjściem spojrzałam na podłogę i zobaczyłam piękne czerwone szpilki, takie, o których od dawna marzyłam.
– Czy to buty twojej nowej dziewczyny? – zapytałam
Krystian nie odpowiedział, tylko pokręcił głową, że tak.
Nie wytrzymałam ze złości. Podniosłam szpilki, sprawdziłam numer butów. Rozmiar 38, nie mój, szkoda. Otworzyłam okno i wyrzuciłam za nie najpiękniejsze buty, jakie kiedykolwiek widziałam na oczy.
– Do widzenia i życzę wam powodzenia, nie, ja tylko żartuję. Nic wam nie życzę. Życzę wam wszystkiego najgorszego, najgorszego, słyszysz? – krzyczałam coraz głośniej.
– Głośno i wyraźnie – odpowiedział, patrząc na mnie jak na idiotkę.
Wyszłam, a raczej wybiegłam z domu Krystiana i rozpłakałam się na samą myśl, że znowu jestem sama, że znowu mnie ktoś oszukał, że znowu mnie ktoś zdradził bo mówiąc szczerze to coś podobnego mi się już kiedyś przytrafiło.
Wsiadłam do samochodu, otarłam łzy i ciągle przyglądałam się czerwonym szpilkom, które leżały tuż obok mojego fiata.
Chciałam je rozjechać ale serce mi na to nie pozwoliło. Przecież to nie wina butów, że Krystian ze mną zerwał. To wina tej zdziry, z którą teraz sypia. Wysiadłam z samochodu, podniosłam buty, włożyłam je do mojej torebki i odjechałam. Przecież nie mogłam ich tak samych zostawić na ulicy.
Tamtego dnia byłam wkurzona na cały świat. Zrozumiałam, że ostatnio wiatr bardzo mocno wieje mi w oczy, ciągle mam pod górę, pod bardzo wysoką górę na którą nie mam już siły się wspinać. Miałam już wszystkiego dosyć.
Trzydziestka zbliżała się do mnie wielkimi krokami a ja nie miałam żadnych planów na przyszłość. Moja babcia wciąż mi powtarzała że już czas się ustatkować i zacząć rodzić dzieci.
A ja niby tego do cholery nie wiem? Przecież ciągle próbuję się ustatkować, tylko problem w tym jest taki, że ciągle trafiam na samych dupków, którzy się mną szybko nudzą.
Moja wiara w piękne i ustatkowane życie powoli zaczęła tracić sens. Już nie widziałam swojego życia tak wyraźnie jak parę lat wcześniej. Może to dlatego że się starzałam? Czy trzydziestka to już starość? Jezu, mam nadzieje, że nie!
Nie miałam żadnego pomysłu na siebie i na moje życie. Po rozstaniu się z Krystianem zrozumiałam, że prawdziwa miłość po prostu nie istnieje. Te wszystkie bzdury które kiedyś czytałam w harlequinach albo widziałam w amerykańskich filmach są po prostu wyssane z palca. My dziewczyny, a może tylko ja?… wierzę, a raczej wierzyłam, że któregoś dnia w naszym życiu pojawi się królewicz, który będzie nas kochał i traktował jak damę.
Ja powinnam nazywać się Bridget Jones, bo moja historia przypomina mi jej albo jej przypomina mi moją, coś w tym rodzaju.
Jednak Bridget wreszcie przecież poznała Marca Darcy i w końcu za niego wyszła. A ja?
Och, szkoda gadać.
Telepatycznie udało mi się ściągnąć do mojego domu Kaśkę. Tak bardzo potrzebowałam pocieszenia, rozmowy, kogoś bliskiego, kogoś komu mogę bezgranicznie zaufać.
Kaśka nie zdążyła zamknąć drzwi, a ja już zaczęłam krzyczeć:
– Krystian ze mną zerwał – mówiłam już płacząc. Nic bardziej upokarzającego nie mogło mi się już chyba dzisiaj przytrafić. Usiadłam ma kanapie i spuściłam głowę do dołu. Byłam zła, płakałam.
– Uspokój się.
– Dobrze ci mówić uspokój się, to nie ty dostałaś kosza tylko ja, znowu ja, znowu do cholery ja, ja, ja.
– Tak będzie lepiej dla ciebie – Kaśka chciała mnie pocieszyć ale ja już kiedyś słyszałam to gadanie. Dokładnie rok temu, kiedy Michał, mój były chłopak, postanowił zakończyć nasz romans i wrócić do swojej byłej dziewczyny, którą prawdopodobnie wciąż kochał. Więc co do cholery robił ze mną? Nigdy nie zrozumiem facetów, a zresztą mam ich wszystkich w dupie. Od dzisiaj wpisuję na bloga, że nigdy ale to już nigdy nie zwiążę się z żadnym mężczyzną.
Tamtej nocy nie wybrałam się do klubu w którym miałam udowodnić, że potrafię rozkochać w sobie faceta. Dlaczego?
Proste, bo jak widać nie potrafię. Jestem totalnie nieodpowiednią osobą do pisania o podrywaniu facetów.
Powinnam zmienić nazwę bloga i zacząć pisać jak pozbierać się z kolejnego ciosu, z kolejnego zerwania, z kolejnego upokorzenia, z kolejnego…
20:00, byłam już prawie gotowa aby pójść do łóżka i zapomnieć o tym co mi się przytrafiło. Jednak postanowiłam jeszcze szybko przejrzeć komentarze na blogu.
Gdzie jesteś? Bo ja jestem w środku i czekam na ciebie. Nigdzie ciebie nie widzę. Co się dzieje?
Cholera, kompletnie zapomniałam napisać upierdliwej lasce, że dzisiejszej nocy zostaję jednak w domu.
Bardzo ciebie przepraszam ale miałam bardzo nietypową sytuację w moim życiu, która nie pozwoliła mi na wyjście z domu – próbowałam się tłumaczyć.
Tak przeczuwałam, że ty nic nie wiesz o podrywaniu i uwodzeniu mężczyzn, od dzisiaj nie będę ani obserwować, ani czytać twojego bloga. Jak dla mnie to ty jesteś oszustką.
Krew w żyłach zaczęła mi się gotować. Nie mogłam się powstrzymać i chciałam odpisać tej cholernej pannie, żeby dała mi już święty spokój. Na dzisiaj ja mam naprawdę dosyć.
Po wypiciu już prawie całej butelki caberneta mój humor polepszał się z minuty na minutę.
Postanowiłam wyjaśnić całą sytuację i napisać wszystkim prawdę o moim powalonym życiu.
Witam
Wiem że dzisiejszej nocy strasznie nawaliłam, przepraszam nawaliłam miałam wam opisać, że potrafię zawrócić facetowi w głowie poprzez ge, przepraszam, grę ciała. Jednak nic wam nie napiszę, bo nie poszłam w umówione miejsce. Dlaczego?
Kolejny już raz w moim życiu stało się tak, że koleś mnie porzucił.
Wzięłam następny oddech i zaczęłam pisać dalej.
Czuję się, to znaczy czułam się fatalnie, bo nie wiem co jest ze mną nie tak.
Czy jestem aż tak brzydka, głupia, gruba itd.?
Od dzisiaj postanowiłam że nie będę się przejmować facetami i już nigdy się z nimi nie zwiążę. Mam dosyć. Zrozumiałam, że facet do szczęścia nie jest mi wcale potrzebny. Bez nich będzie mi lepiej. będzie mniej stresów i najważniejsze, już nie będę płakała w nocy do poduszki. Mam to gdzieś. Przypomniał mi się dzisiaj film „Seksmisja”, przecież kobiety potrafią sobie same radzić. Po co tam te szowinistyczne świnie? Po co? Nich mi ktoś napisze bo ja do cholery nie wiem.
Mam nadzieję, że mnie rozumiecie. Kieliszki w górę, za moje zdrowie. Za wszystkie porzucone i zdradzone dziewczyny.
Ściskam was wszystkie.
Wasza Maga, przepraszam nie widziałam już dobrze na oczy, Szybko napisałam poprawnie Wasza Magda.
P.S. Muszę się wam przyznać, że w bólu pomaga mi kieliszek winka a czasami nawet dwa. W dzisiejszym przypadku potrzebna mi była jednak butelka, którą właśnie zakończyłam pić.
Dobranoc.
Po naciśnięciu klawisza, opublikuj, nalałam sobie jeszcze resztki cabernet i już naprawdę chciałam iść spać. Nie zdążyłam podnieść kieliszka do góry kiedy zobaczyłam lecące, jak z nieba krople deszczu, komentarze od moich czytelniczek
Masz rację faceci to świnie – Sylwia
Następny – Jestem z tobą, świat bez facetów byłby o wiele prostszy, mniej skomplikowany – Justyna – twoje zdrowie, piję razem z tobą.
Jeszcze jeden Też zostałam zdradzona i zostawiona już po raz piąty. Wiem jak to boli. Głowa do góry, kiedyś będzie lepiej a może i nie – Angie
Następny, następny, następny…
Tamtej nocy otrzymałam około 1600 komentarzy.
Byłam wzruszona, że tyle osób się o mnie martwi i że interesują się moim cholernie porąbanym życiem.
wejść na bloga: 2560.
Po cholernie nudnym i upokarzającym weekendzie ruszyłam, swoim prawie rozpadającym się fiatem bravo, do pracy. Do pracy której nie znosiłam i w której nie było dla mnie żadnej przyszłości. No bo jaka może być przyszłość w odbieraniu telefonów w dziale obsługi klienta w firmie budowlanej?
Moja babcia zawsze mi mówiła żeby pójść na studia medyczne albo prawnicze, bo tam jest najwięcej kasy. Szkoda tylko, że babcia nie chciała mnie sponsorować finansowo. Mnie nie było stać na takie studia, więc zaliczyłam parę lat w jakiejś podrzędnej prywatnej uczelni. Płacisz i zdajesz.
Dla mnie od zawsze marzyła się praca w agencji reklamowej, ale realia szybko uderzyły mnie w twarz i kazały już dłużej nie marzyć tylko brać to co jest. Każda rozmowa kwalifikacyjna o pracę kończyła się tym samym a mianowicie brakiem doświadczenia. Skoro ciągle mi to mówicie to ja nigdy tego cholernego doświadczenia nie zdobędę – ledwo co trzymałam język za zębami.
Wzięłam więc pierwszą lepszą pracę za marne 2500 tysiąca, które ledwo starczały mi na opłacenie rachunków.
Jak dalej żyć? Jestem samotna, mam cholernie nudną pracę i jestem spłukana z kasy.
Potrzebuję wakacji, tylko kto do cholery za nie zapłaci?
W przerwie na lunch, przechodziłam obok sklepu, na którym wisiało ogłoszenie „Dzisiaj Kumulacja w lotto: 10 milionów złotych”. Zagrać czy nie? Nie wierzyłam, że wygram ale puściłam parę zakładów, tak by poczuć się lepiej. Zaczęłam marzyć co zrobiłabym z tak wielką wygraną. Podróże, najlepsze hotele, luksusowy dom itd. Jakie piękne i inne byłoby moje życie.
– Proszę się ruszyć – burknął jakiś koleś chcąc przejść przez bramę, w której ja z zamyślenia utknęłam.
– Przepraszam – odeszłam ciągle myśląc o dziesięciu milionach. Pierwsze co bym zrobiła to odeszłabym z mojej cholernie nudnej pracy i pojechałabym na Malediwy, na miesiąc, na rok… na całe życie.
Może ja po prostu powinnam wyjechać z tego cholernego kraju i zmienić moje cholernie nudne życie. Pojadę do Hiszpanii, albo do Włoch albo do Londynu. Znajdę tam nową pracę. Tylko jaką? Szybko się ocknęłam. Przecież ja ani po hiszpańsku ani po włosku nie potrafię rozmawiać. Mój angielski jest dosyć dobry, więc może powinnam pozostać przy Londynie? Szkoda tylko że w Anglii jest tak cholernie okropna, deszczowa, ponura pogoda. Nie zniosę ciągłych deszczy i wiatrów. Ja potrzebuję więcej słońca.
Moje marzenia raz na zawsze przerwał telefon od naszego stałego klienta w sprawie terakoty, którą zamówił jakieś dwa tygodnie temu i jeszcze jej nie dostał. Chciałam mu powiedzieć żeby się odpieprzył i dał mi spokój, bo mam inne rzeczy na głowie, ale nie mogłam, więc starałam się wytłumaczyć temu cholernemu dupkowi, że to nie moja wina, że dostawa jeszcze nie dojechała do jego domu i że postaram się to naprawić jak najszybciej. On jednak nie dawał za wygraną dalej mnie obrażając. Mówił, że jestem nieodpowiedzialna, że mnie pociągnie do odpowiedzialności i że każe mi pokryć koszta jakie wydał na pracowników którzy nic nie robią bo nie mają terakoty.
Nie wiedziałam jak mam mu się tłumaczyć, więc po paru minutach, jak puściły mi nerwy powiedziałam prosto z mostu, żeby pan po drugiej stronie słuchawki się ode mnie odpierdolił.
Szybko odłożyłam telefon i w tej samej chwili zobaczyłam nikogo innego jak swojego managera, który słyszał oczywiście tylko ostatnie słowo mojej rozmowy.
Tego dnia usłyszałam – „Jesteś zwolniona, nie możemy i nie chcemy tolerować takiego bezczelnego zachowania jakie przed chwilą usłyszałem. Do widzenia”.
Już się nie odzywałam, bałam się, że znowu powiem coś nie stosownego, zresztą to nie miało już większego znaczenia.
Zabrałam swoje rzeczy i ruszyłam swoim umierającym, prawie rozkładającym się na ulicy fiatem do domu. Codziennie modliłam się aby w całości, w jednym kawałku powrócić do domu, aby mój, chyba najstarszy samochód na świecie, po prostu nie umarł na środku Al. Jana Pawła.
– I co ja teraz zrobię? – pomyślałam. Miałam dosyć. Zaczęła mnie łapać depresja.
Za dwa tygodnie będą moje trzydzieste urodziny a ja jestem bez pracy, bez faceta i bez kasy i pewnie wkrótce bez samochodu. Za tym ostatnim to chyba będę tęsknić najmniej.
Kiedyś myślałam, że jak będę miała 30 lat to będę dobrze usytuowaną bizneswoman. Jezus, jak człowiek może się mylić?
Podeszłam do lustra i zaczęłam się sobie przyglądać. Co jest ze mną nie tak? Co ja do cholery robie źle?
Miałam na sobie czarne spodnie i zieloną koszulę z całkiem dużym dekoltem, ale nie tak dużym, by moje cycki wyskakiwały na zewnątrz. Wyglądałam jakoś tak pospolicie i cholernie nudno.
Może już czas coś ze sobą zrobić? Zaczęłam się sobie baczniej przyglądać. Obróciłam się parę razy dookoła lustra. Chyba już czas zgubić parę kilogramów tu i tam, Może powinnam zacząć uprawiać jakiś sport? Ostatnio dostałam od Kaśki DVD z ćwiczeniami Ewy Chodakowskiej, która czyni cuda z ciałem i umysłem. Szkoda, że jeszcze nie miałam czasu odpakować prezentu.
Ciągle stojąc i gapiąc się na samą siebie doszłam do wniosku, że parę lat temu byłam o wiele szczuplejsza. To znaczy się jakieś 12 kilo szczuplejsza. Szybko pobiegłam do mojej sypialni i znalazłam zdjęcie z wakacji z Hiszpanii, z Majorki. Boże, jak jaka ja byłam chuda. Nie mogłam oderwać oczu od fotografii i nie mogłam uwierzyć, że się tak roztyłam.
Co się ze mną stało? Kiedy ja się tak zapuściłam? To przez to, że jestem taka gruba Krystian ze mną zerwał. Tak to na pewno był główny powód naszego rozstania. Jego nowa laska jest taka szczupła, och jak ja jej nie cierpię, cholerny szkieletor.
Postanowiłam się zważyć. Ostatnio często omijałam wagę. Nie chciałam się dołować i nie chciałam do siebie dopuścić myśli, że po prostu przytyłam.
Nastała cisza. Mało nie spadlam z wagi, która wskazywała 72 kg. Coś musiało się z nią zepsuć. Nie wierzyłam, że ważę aż tak dużo. Na pewno moja waga jest zepsuta. Nie myśląc długo otworzyłam kosz i pożegnałam się z zepsutym, starym złomem, który chciał mnie oszukać.
Nowe postanowienie zapisane na blogu to zgubienie pięciu, a jednak może 10 kg, OK będę ze wszystkimi szczera to 12 kg będzie fair.
Nalałam sobie lampkę cabernet i otworzyłam komputer.
Moj nowy plan na przyszłość.
Od dzisiaj oznajmiam wszystkim, że faceci to szowinistyczne świnie. Od dzisiaj nie będę pisać o tym jak ich poderwać ale jak bez nich żyć. To o wiele prostsze
Po pierwsze, ogarnąć się po następnej zdradzie. Jak na razie dobrze mi to idzie. Winko mi w tym pomaga. Jest mi już o wiele lepiej. Oj jak mi dobrze.
Po drugie, nie dać się już nikomu uwieść. NI-KO-MU.
Po trzecie, odpakować DVD z ćwiczeniami i zgubić 5 -10 do 12 kilogramów. Zrobię to już jutro, dzisiaj jestem zmęczona.
Po czwarte, zrealizować wszystkie powyższe punkty.
[ opublikuj ]
wejść na bloga: 4213.
Zamknęłam komputer i w tym samym czasie przyszła do mnie Kaśka. Ona zawsze wie kiedy jej potrzebuję. Chyba znowu przyciągnęłam ją telepatycznie.
– Dzięki Bogu jesteś, bo już zaczynałam nalewać sobie następny kieliszek a wiesz jak to się u mnie zawsze kończy, cholernym bólem głowy – uśmiechnęłyśmy się na samą myśl o moich pijackich wybrykach. A było ich parę, paręnaście, par... lepiej skończę wymieniać ile bo zabraknie mi na to kartki.
Kaśka kazała mi nie użalać się nad sobą, tylko wziąć się w garść.
– Wychodzimy na drinka, nałóż coś sexy – oznajmiła mi przyjaciółka. Pozbądź się też tej cholernie okropnej koszuli. Wiesz ten zielony kolor w ogóle ci nie pasuje. Przecież ty nie masz pięćdziesięciu lat tylko trzydzieści.
– Przepraszam – wtrąciłam – ale do trzydziestki brakuje mi jeszcze paru tygodni.
– Wiem, wiem, nie myśl, że zapomniałam o twoich urodzinach. Dokładnie wiem, że już niedługo szykuje się wielka impreza. Chcę abyś do końca życia zapamiętała swoje 30 urodziny.
– Nigdzie nie idę, nie stać mnie na drinka i nie jestem w nastroju do imprezowania.
– Nie przesadzaj, nałóż coś na siebie, zrób make-up i chodźmy już. Mam ochotę dzisiaj zaszaleć – nalegała przyjaciółka.
Może Kaśka miała rację, może dobrze będzie się napić i zapomnieć o tych wszystkich cholernych problemach, które mnie ostatnio przerastają. Dobrze jej mówić. Ona traktuje swoje życie swobodnie. Nie podchodzi do porażek tak jak ja, ona je po prostu olewa. Ja tez bym tak chciała, ale po prostu nie potrafię. Może gdybym wyglądała tak cholernie dobrze jak moja przyjaciółka też bym wszystko olewała. Czasami jak na nią patrzę, to zamykam oczy bo nie chce się dołować. Kaśka jest szczupła, ma fajne włosy, wszystkie ubrania wyglądają na niej jak na Anji Rubik to znaczy się idealnie.
A ja? Ja przecież wyglądam tak pospolicie. Nie ma we mnie nic nadzwyczajnego i do tego jestem zwyczajnie gruba.
– Sama już nie wiem, co mi się chce – mówiłam.
– Przestań – krzyknęła Kaśka, która wyglądała super sexy w krótkiej różowej sukience, której ja pewnie nigdy na siebie bym nie wcisnęła, nawet jakbym zrzuciła 20 kilogramów.
Kaśka nie dając za wygraną znalazła mi moją małą czarną, która była na mnie już niestety lekko za mała i kazała ją włożyć.
Nie poddając się, po 5 minutach jakoś udało mi się w nią wcisnąć, w sukienkę w której wyglądałam jak obciśnięty baleron. Nie możliwe, że parę lat temu ta sukienka na mnie wisiała. Przez myśl przeszło mi, że moja waga w ogóle nie była zepsuta, jednak już za późno aby ją odzyskać i tak od jakiegoś czasu myślałam o kupnie nowej, elektronicznej wagi.
– Jesteś pewna, że dobrze wyglądam? – po raz kolejny zapytałam Kaśkę.
– Wyglądasz rewelacyjnie, zobaczysz nie odpędzisz się dzisiaj od mężczyzn.
– Jeszcze ci tego nie mówiłam, ale ja nie chcę już żadnych facetów. Nigdy więcej. Dosyć. Koniec.
– A ty co lesbijką jesteś – zapytała, do końca nie wierząc w moje słowa przyjaciółka.
– Nie, ja po prostu nie potrzebuję żadnych mężczyzn w moim życiu.
Kaśka machnęła głową, oczywiście mi nie wierząc.
– Daj już spokój i chodźmy już.
Tuż przed wyjściem dodałam na blogu jeszcze jeden punkt:
Po piąte, wybrać się na zakupy. Wyrzucić z szafy szare i czarne stroje i kupić sobie nowa różowa sukienkę.
wejść na bloga: 8500.