Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
22 osoby interesują się tą książką
Wesoły i sprytny kotek wywraca życie rodziny Marcela do góry nogami. Poznajcie Cukierka – małego, pręgowanego dachowca, słodkiego i uroczego. Wszyscy go kochają, choć czasem przysparza kłopotów i niektórych doprowadza tym do szaleństwa.
Wszystko zaczyna się niewinnie. Pewnego dnia Marcel i jego rodzice przygarniają kotka. Spośród całego rodzeństwa Marcel wybiera największego psotnika. Przyjeżdżają do domu i … rozpoczyna się prawdziwa kocia komedia! Cukierek ucieka z domu, dzielnie walczy ze szczotką, zostaje bohaterem literackim, jedzie na trening hokeja, symuluje chorobę, pokonuje w nierównej walce sweter z angory i dekoruje choinkę. Na koniec zostaje wbrew swojej woli pasażerem zdalnie sterowanej ciężarówki. Rzadko zdarza się tak pełna pozytywnego humoru lektura szkolna którą uwielbiają dzieci i dorośli.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 31
Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Text © Copyright by Waldemar Cichoń, 2024;
Digital edition © Copyright by Aleksandria Media sp. z o.o. 2024
Ilustracje, koncepcja graficzna, projekt okładki: Dariusz Wanat
www.ilustracjeksiazkowe.com
Redakcja i korekta: Iwona Porada
Skład wersji elektronicznej: Emilia Domańska
ISBN 978-83-67940-13-9
Aleksandria Media Sp. z o.o.
al. Wojciecha Korfantego 138
40-156 Katowice
www.aleksandria.net.pl
Wydanie książkowe ukazało się nakładem Wydawnictwa „Żwakowskie”.
Asi, Marcelowi i Maćkowi –
bez których wszystko nie miałoby sensu
– Kotki są właśnie tutaj – zza drzwi dobiegł głos pani Lusi.
Leniwie otworzyłem jedno oko i przekręciłem się na drugi bok. Naprawdę bardzo trudno wygodnie ułożyć się w koszyku, kiedy ogon brata wchodzi ci do ucha, a wąsy siostry łaskoczą w nos.
Drzwi otworzyły się i stanęła w nich pani Lusia, która jest naszą opiekunką; karmi nas, głaszcze, przytula i jest naprawdę świetna w rzucaniu piłeczki. Podbiegłem do niej natychmiast, bo pomyślałem, że to może pora na drugie śniadanie. Już prawie byłem przy drzwiach, kiedy coś kazało mi się zatrzymać.
Obok pani Lusi stała trójka obcych ludzi.
– To są właśnie dzieci mojej kotki, Landrynki – uśmiechnęła się pani Lusia i wskazała na koszyk, w którym spaliśmy. – Ta piękna czarno-biała dama nazywa się Chałka, rudzielec obok niej to Precelek. Brązowa noga wystająca spod kocyka należy do Karmelka. A ten ciekawski, pręgowany łobuziak z plamką na nosie, który się nam przygląda, to Cukierek. No kociaki, przywitajcie się z naszymi gośćmi!
Ostrożnie zbliżyłem się do przybyszy. Byłem ciekawy, kim są i czego chcą. Wyciągnąłem łapę, lekko pacnąłem nią w nogę najmłodszego z obcych i szybko odskoczyłem, żeby zająć lepszą pozycję do ataku. Z koszyka wyłaziło już moje zaciekawione rodzeństwo.
– Najbardziej podoba mi się ten pręgowany – powiedział najmniejszy z obcych, a potem uśmiechnął się i schylił niezdarnie, żeby mnie pogłaskać.
Prychnąłem, odskoczyłem od niego i z dumnie zadartym do góry ogonem pobiegłem z powrotem do koszyka. No, kto to widział, żeby tak od razu się spoufalać? I jak o poważnym kocie można mówić „ten pręgowany”?
– Cukierek? – zdziwiła się pani Lusia. – Szczerze powiedziawszy, myślałam że nie uda się mi znaleźć dla niego domu, i że ze mną zostanie. Jest kochany, ale to największy rozrabiaka i łobuz w tym towarzystwie. Bez przerwy psoci, włóczy się nie wiadomo gdzie… Mielibyście z nim państwo tylko mnóstwo kłopotów.
„O, przepraszam bardzo” – pomyślałem z oburzeniem. – „Wczoraj ten wazon ze stołu zrzuciliśmy razem z Preclem, serwetka z komody podarła się sama z siebie, a rysy od moich pazurów na krześle kuchennym prawie w ogóle nie są widoczne”.
– Chciałbym Cukierka – powtórzył uparcie najmniejszy z obcych. – Tato, proszę…
Największy przybysz popatrzył na najmniejszego i podrapał się w głowę.
– Marcelku, skoro to taki łobuziak… – powiedział niepewnie. – Może rzeczywiście lepszy będzie spokojniejszy kotek?
– Ale ja nie chcę spokojniejszego – uparł się Marcel i popatrzył błagalnie na stojącą obok kobietę. – Mamo, proszę… Chcę właśnie tego!
– Kochanie, skoro Cukierek wpadł Marcelowi w oko, to chyba nie mamy wyjścia – uśmiechnęła się. – Zresztą jest taki śliczny…
– No cóż, skoro się państwo zdecydowali, to pozostaje nam omówienie szczegółów – powiedziała niepewnie pani Lusia. – Zapraszam do kuchni, napijemy się herbaty.
I wyszli z pokoju.
– O czym oni rozmawiali? – zapytałem mamę przerażony. – Kim są? I dokąd chcą mnie zabrać?
Mama spojrzała na mnie swoimi mądrymi oczami. Były pełne smutku.
– To twoi nowi opiekunowie, synku – powiedziała. – Będziesz miał nowy dom. Jesteś już na to wystarczająco duży. W życiu każdego kota przychodzi taki moment, że musi się usamodzielnić. Zresztą twoja siostra i twoi bracia też niedługo pójdą w świat.
– Ale ja nie chcę! – miauknąłem wystraszony.
– Wszystko będzie dobrze, zobaczysz – powiedziała mama, przytulając się do mnie z czułością. – Pożegnaj się z rodzeństwem i ze mną, niedługo twoja nowa rodzina wróci, żeby zabrać cię do siebie.
Po chwili w pokoju pojawili się Marcel, jego rodzice oraz pani Lusia. Włożyli mnie do specjalnej klatki do przenoszenia kotów i przykryli ją kocem. Ktoś ją podniósł, usłyszałem odgłos zamykanych drzwi i wyszliśmy.
W taki oto sposób opuściłem rodzinny dom.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji