Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Twórca Szwejka i jego praskie perypetie
Przez pół wieku należała do legendy biograficznej Haška. Sam wiekopomny fakt „założenia” nowej partii, która wzięła udział w rozpisanych właśnie wyborach uzupełniających, wystawiając samodzielnego kandydata (Haška oczywiście), miał miejsce w roku 1911. Ale osnuta wokół niego „historia”, znana przez długie lata jedynie z literackiej plotki i anegdoty oraz z tu i ówdzie drukowanych fragmentów, została po raz pierwszy wydana w formie książkowej dopiero w 1963 roku.
Wbrew tytułowi sugerującemu „naukowy” charakter dzieła i niezależnie od uczonego wstępu, parodiującego naukowe wprowadzenie do problemu, książka jest właściwie cyklem opowiadań z życia praskiej bohemy początku XX wieku. Jak niemal cała nowelistyka Haška mają one w znacznej mierze charakter autobiograficzny, opisują prawdziwe zdarzenia i prawdziwe osoby. Hašek nie stosuje tu kamuflażu ani formuły o przypadkowym podobieństwie sytuacji i osób. Wprost przeciwnie — z ostentacją podkreśla, że pisze wprost z życia.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 346
Inne ośrodki organizacyjne nowej partii
Każda partia polityczna posiada wiele lokali organizacyjnych i to bynajmniej nie w prywatnych mieszkaniach, tylko po gospodach. Im więcej alkoholu w głowach, tym lepiej powodzi się polityce. Zwróćcie uwagę na zloty, wielkie publiczne zebrania w przestronnych salach, gdzie nie wolno w czasie przemówienia przywódcy ludu, przywódcy partii, zakaszleć albo kichnąć, bo zaraz odzywają się wołania o spokój. Ale kelner, roznosząc kufle piwa, ryknie w ten tłum bez jakichkolwiek przeszkód: „Komu piwa? Płacimy z góry!”. Wówczas nawet sam mówca milknie, czekając, aż się zebranie uspokoi, gdy rozniosą piwo.
I nowych idej zdrój
znów nas powiedzie w bój.
Alkohol umacnia świadomość polityczną, powoduje owo przyjemne poruszenie w duszy, która staje się podatniejsza na słowa mówcy, alkohol to jakby podkład pod dyscypliny wszystkich partii politycznych. Za kufel piwa ludzie oddadzą wam duszę. Tak było kiedyś. Dziś przywódcy polityczni sami pozwalają, żeby im stawiać piwo. Obwody grup politycznych mieszczą się więc zawsze w gospodach i wielkimi utopistami są ci, którzy sądzą, że można by zbudować wielkie gmachy, w których sale byłyby wynajmowane na wiece i wykłady i gdzie by żadnych napojów alkoholowych, zwłaszcza zaś ani piwa, ani wina nie sprzedawano. Oznaczałoby to kres partii politycznych. Polityka stałaby się sprawą przeszłości, ponieważ na te bezalkoholowe zebrania przychodziłby sam mówca, a i on miałby ukrytą w kieszeni flaszeczkę koniaku. Dziś bez piwa zbierają się tylko realiści. Mieli wprawdzie także swe pomieszczenie w jednej z restauracji, ale to zabiło tę restaurację, ponieważ kiedy przychodził na wykład nierealista i widział na stołach tylko wodę stołową, myślał: „Sakra, musi tu być marne piwo!”. Poza tym realiści zostają dłużni nawet za wodę stołową, a niektórzy nie zamawiają nawet tej wody, tylko przynoszą z sobą butelkę jogurtu. Do tego wszystkiego pojawiły się w tej epoce w partii realistycznej tendencje czesko-brackie i wegetariańskie. Bracia czescy spożywali jarzyny i mieli rzadki stolec. Oblegali gospodarzowi ustęp. Z taką partią ciężko wyjść na swoje, więc ich wyrzucił. Tak więc myśl urządzania zebrań i wykładów bez alkoholu nie spotkała się z aprobatą. A właśnie te najpiękniejsze i najlepsze wykłady przepełniają każdego właściciela radością, zmuszając go do okrzyku: „Gdyby tylko lud chciał się wciąż kształcić tak jak wczoraj, to by się natoczyło piwa!”.
O tym wszystkim wspominam tylko dlatego, że także w tych czasach, kiedy powstawała nasza partia, istniała wielka niechęć do abstynentów i że my, członkowie partii, nie chcąc w żaden sposób sprzeciwiać się powszechnemu przekonaniu o konieczności alkoholizmu, również płynęliśmy z prądem czasu, zakładając swoje ośrodki w lokalach, gdzie było dobre piwo. Było to głównym warunkiem. Noworodek karmiony mlekiem doskonałej jakości zyskuje na duchu i ciele; każda nowo narodzona partia musi wybrać swoje centra tylko tam, gdzie jest piwo pierwszej klasy, inaczej nie tylko nie zyskałaby członków, ale przeciwnie, swoich przyszłych członków by utraciła. Albowiem alkohol jest mlekiem polityki.
Dlaczego partia chrześcijańsko-socjalistyczna ma w Pradze tak mało zwolenników? Ponieważ ma swoje lokale tam, gdzie się toczy piwo vinohradskie lub košířskie. Gdyby partia chrześcijańsko-socjalistyczna przeniosła się do lokali z piwem velkopopovickim, smíchovskim albo branickim, duch katolicki przeniknąłby głębiej członki wielu, którzy dziś są letni w wierze, ponieważ żywią niechęć do piwa vinohradskiego. Dajcie im piwo smíchovskie, a będą wierni wierze swoich ojców.
Ciekawe, że partia narodowo-socjalistyczna ma swoje lokale zawsze tam, gdzie nad wejściem znajduje się napis: „Tu sprzedaje się dobrze wyleżakowane piwo smíchovskie”, a pod tym: „Miejscowa organizacja partii narodowo-socjalistycznej”.
Bywają jednak lata, kiedy nawet smíchovskiemu browarowi nie uda się uwarzyć piwa pierwszej klasy. I wówczas następuje zauważalny ubytek członków partii.
W czasach, kiedy zakładano naszą partię, co dla uwzględnienia stosunków politycznych tej epoki należy zaznaczyć – zwolennicy idei prawnopaństwowej i radykałowie chodzili do trzech praskich gospód, gdzie toczono piwo pračskie. W językach obcych byłaby to nieprzekładalna gra słów: „zradykalizować” i „sprać”.
A jakie piwo wybrała Partia Umiarkowanego Postępu (w Granicach Prawa) do celów politycznych? Velkopopovickie, smíchovskie i plzeňskie. Później, wraz ze wzrostem partii, piliśmy także inne piwa, ale zawsze najwyższej jakości. Z win piła nasza partia dalmatyńskie, włoskie, ciężkie hiszpańskie, delikatne austriackie i od czasu do czasu wino węgierskie. Z likierów i wódek śliwowicę, rum, arak i żubrówkę. Ich początkowe litery tworzyły skrót RAZ, co oznaczało: równość, aktywność, zwartość, dlatego mówiliśmy: „Wypijmy jeszcze RAZ!”. Naszymi ośrodkami zaś były: „Pod Złotym Litrem” na ulicy Mánesa, restauracja „Pod Świeczką” i kawiarnia „Słowiańska”. Do „Słowiańskiej” chodził Pelant, doktor Škarda, obecnie ordynariusz szpitala w Banja Luce, dr Papoušek, aktualnie adwokat z Vršovic, dr Rypáček, obecnie prokurator, i inni członkowie partii. „Pod Świeczką” zbierali się koledzy Drobílek, dr Gazda, dr Grünberger, bracia Ibserowie, sędzia Kot'átko i wielu, wielu innych, którzy z czasem zaczęli propagować na prowincji idee Partii Umiarkowanego Postępu (w Granicach Prawa).
A „Pod Złotym Litrem” zbieraliśmy się wszyscy. Trzy nurty zderzały się w jedną potężną całość i zaczynała się debata na wszystkie możliwe tematy. Były to zebrania plenarne. Według notatek ówczesnego protokolanta komitetu partii, kolegi Boučka, nakładcy i wydawcy Nowej Biblioteki – Edycji Dzieł Najcelniejszych, podaję tu przebieg jednego z tych ważnych zebrań.