Jeden zakręt - Becmer Sandra - ebook + książka

Jeden zakręt ebook

Becmer Sandra

4,4

31 osób interesuje się tą książką

Opis

Veronica Evans przeżywa osobisty dramat, gdy w tragicznym wypadku motocrossowym ginie jej ojciec – legendarny motocyklista i jej największy idol – pozostawiając dziewczynę w stanie głębokiej rozpaczy.

Veronica postanawia wypełnić tę pustkę, wkraczając w nielegalny świat niebezpiecznych wyścigów motocross Xtreme MX. Pragnie poczuć adrenalinę i przywrócić sobie bliskość z ojcem poprzez kontynuowanie jego pasji.

W czasie wyścigów, po serii niefortunnych zdarzeń Veronica zwraca na siebie uwagę Masona Davisa – chłopaka o złej reputacji, którego większość ludzi unika. Mason, ośmieszony przez dziewczynę, postanawia nie dać jej spokoju. Jednak w miarę jak ich drogi się krzyżują Veronica i Mason odkrywają, że mają ze sobą więcej wspólnego, niż się spodziewali. Mimo tego, obciążeni kłamstwami i zniszczeni przez życiowe doświadczenia, Veronica i Mason muszą zmierzyć się z pytaniem: czy mogą zaufać sobie nawzajem? Czy bohaterowie będą w stanie pokonać własne demony?

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 443

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,4 (85 ocen)
57
13
9
3
3
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
KarolinaOlak

Dobrze spędzony czas

Czytając tę książkę z tyłu głowy miałam trylogię Hell.. Jak dla mnie lekka i szybko się czyta, choć złość przyszła na koniec gdy się okazało że to będzie dylogia.. Nigdzie wcześniej nie widziałam najmniejszej wzmianki o tym, że to nie jest jednotomówka.
joanebook

Nie oderwiesz się od lektury

kocham kocham kocham!!! Więcej nie mam do powiedzenia. Czytajcie tą książkę bo jest warto!
30
Weronika8608

Całkiem niezła

nie przebrnęłam, język i styl autorki nie przypadł.mi do gustu, historia bardzo przewidywalna
31
Niepokorna

Nie polecam

Słaba i niedopracowana taka historia dla małolatów
31
lenadvn34

Nie oderwiesz się od lektury

Kocham ❤️
20

Popularność



Podobne


Copyright Sandra Becmer, 2024

Projekt okładki

Agnieszka Zawadka

Zdjęcie na okładce

iStockphoto.com/Tassii

Redaktorka prowadząca

Marta Burzyńska

Redakcja

Magdalena Białek

Korekta

Alicja Matyjas

ISBN 978-83-8352-766-6

Warszawa 2024

Dla wszystkich tych,

którzy wybrali zły zakręt

na swej drodze życia –

nie martwcie się,

bo w końcu odnajdziecie

prostą drogę do szczęścia

Playlista

Another Love – Tom Odell

Daddy Issues – The Neighbourhood

Star Shopping – Lil Peep

Storm – Honors

Older – Isabel LaRosa

If you think i’m pretty – Artemas

Skyfall – Adele

Vampire – Olivia Rodrigo

When the party’s over – Billie Eilish

I Wanna Be Yours – Arctic Monkeys

Sweater Weather – The Neighbourhood

Come A Little Closer – Cage The Elephant

Born To Die – Lana Del Rey

The Hills – The Weeknd

Ecstasy (slowed) – SUICIDAL-IDOL

Superman – Eminem, Dina Rae

Him & I (with Halsey) – G-Easy, Halsey

Prada – casso, RAYE, D-Block Europe

Shamless – The Weeknd

Art Deco – Lana Del Rey

Mockingbird – Eminem

West Coast – Lana Del Rey

Shameless – Camila Cabello

Friends – Chase Atlantic

Lost in the fire (feat. The Weeknd) – Gesaffelstein, The Weeknd

Swim – Chase Atlantic

My City – 24kGoldn, Kane Brown, G Herbo, Fast & Furious: The Fast Saga

Heathens – Twenty One Pilots

The Night We Met – Lord Huron

Sex, Drugs, Etc. – Beach Weather

Daylight – David Kushner

Do you really want to hurt me? – Nessa Barrett

Afraid – The Neighbourhood

HELP – Isabel LaRosa

Prolog

Czasami życie potrafi na jednym zakręcie zmienić wszystko. W jednej nieostrożnej chwili, gdy adrenalina miesza się z tęsknotą, a prędkość wzbija się w niebo, los sprawia, że drogi się rozchodzą, a świat traci swój kształt. Byłam młodą i pełną pasji dziewczyną, a zostałam pozbawiona najważniejszej osoby w swoim życiu. Chcąc zapełnić tę pustkę, wkroczyłam w niebezpieczne, mroczne kręgi, gdzie prędkość i ryzyko stały się moimi jedynymi towarzyszami.

Jednak w tym mrocznym labiryncie napotkałam jego – tajemniczego i uwodzicielskiego, którego reputacja odpychała większość ludzi. Pomiędzy nami narastało napięcie i gniew. Gdy nasze drogi coraz częściej się krzyżowały, a gniew i pożądanie łączyły się w wirze emocji, rozpoczęliśmy niebezpieczną grę, która przekraczała granice rozsądku. Byliśmy zbyt naiwni, a nasze życie otoczone było serią kłamstw, tajemnic i niebezpiecznych wyścigów, nasze demony ścigały się zaś równo z nami.

Myślałam, że moje serce już nigdy nie będzie pełne, a dusza na zawsze zostanie rozdarta. Jak bardzo wtedy się okłamywałam. Gdy go poznałam, zrozumiałam jedno – zbudował mnie na nowo, aby potem zniszczyć.

Choć wtedy tak naprawdę pojęłam, jak to jest mieć rozbite serce, twoje odejście dało mi o wiele więcej. Dałeś mi siłę, a ja zapamiętam tę lekcję na całe życie. Nie byłam bez winy, ale to ty bawiłeś się tą grą, zmieniając zasady.

Jesteśmy kłamcami, którymi los bawił się w nierównej grze; zniszczonymi duszami, ludźmi, którzy zgubili się w mroku. Nie, to ty wciągnąłeś mnie w ten mrok, a ja naiwna z własnej woli szłam w tę ciemność. Po czym puściłeś moją rękę i zostawiłeś mnie samotną. A teraz obiecuję ci, że sam będziesz mnie w nim szukać.

Rozdział 1

Seria niefortunnych zdarzeń

Siedziałam na kanapie w salonie otoczona paczkami chipsów i okruszkami. Tego dnia mój tata miał swój ostatni wyścig, który był kulminacją jego wieloletniej kariery. Niestety, mama i ja nie mogłyśmy pojechać z nim, ponieważ babcia Laura poważnie zachorowała i musiałyśmy zostać, by się nią zaopiekować. Obwiniałam się za to, że nie mogę być tam z tatą, aby go wspierać.

Otuliłam się ciepłym kocem, nie spuszczając wzroku z telewizora, aby nie przegapić żadnego momentu. Nawet próbowałam nie mrugać, ale to było daremne. Mój tata, jeden z najlepszych zawodników motocrossowych, właśnie prowadził w wyścigu, a ja trzymałam kciuki, aby udało mu się utrzymać przewagę i zakończyć karierę zwycięstwem.

Został mu już tylko jeden zakręt, a potem prosta droga do mety, gdy nagle sytuacja zmieniła się dramatycznie, a moje serce zamarło. Zobaczyłam, jak motocykl mojego ojca przewraca się i wystrzeliwuje w powietrze. Z przerażeniem przycisnęłam ręce do ust i straciłam oddech. Widok był przerażający – mój ojciec leżał nieruchomo na ziemi, a dookoła było mnóstwo krwi. Na torze pojawiła się służba medyczna, która zaczęła otaczać jego ciało, aby udzielić pomocy. Ale ja wiedziałam, że coś jest bardzo nie tak. Czułam, jak moje serce zaczyna walić jak oszalałe, a dłonie coraz bardziej się pocą. Do moich uszu dotarł krzyk i płacz mojej mamy, ale sama nie byłam w stanie wydać z siebie ani jednego słowa. Wszystko, co czułam, to przerażenie i rozpacz. Chciałam krzyczeć, płakać, wyjść z pokoju i zniknąć, ale zamiast tego zadrżałam z przerażenia i długo wpatrywałam się w ekran telewizora, wmawiając sobie, że mój ojciec zaraz wstanie, a komentator powie, że sytuacja jest opanowana.

Z każdą chwilą wszystko stawało się coraz bardziej krytyczne i dramatyczne. Sędziowie, widząc, że Lucas Evans leży na torze nieruchomo, natychmiast przerwali zawody. Nagle na torze i trybunach zapanowała cisza, a ludzie spuścili głowy. Z głośników telewizora usłyszałam słowa, które zniszczyły moje życie – mój ojciec nie przeżył wypadku.

Wtedy zapanowała pustka. Nic już się nie liczyło – szkoła, przyjaciele, pasje. Był tylko ból. Teraz moja przyszłość wydawała się mglista i niepewna, a to, co jeszcze przed chwilą było dla mnie niezwykle ważne, nagle straciło swoje znaczenie. Już nigdy nie miałam zobaczyć uśmiechu swojego ojca, nigdy się do niego nie przytulić. Byłam bezradna i zrozpaczona a moje serce rozpadło się na milion kawałków.

* * *

– Veronica! Zaczekaj! – Usłyszałam ten dobrze mi znany głos i powoli odwróciłam się w stronę Ashley, która właśnie biegła w moim kierunku, wymachując telefonem w ręku.

Gdy do mnie dotarła, wzięła kilka głębszych wdechów, aby uspokoić swój oddech.

Ashley Wilson można opisać wieloma słowami, ale najważniejsze z nich to „szalona”. Jest jedną z najbardziej popularnych i uroczych dziewczyn. Niska, o niezwykle zgrabnej figurze, a jej długie, smukłe nogi przyciągają wiele spojrzeń. Zawsze ubiera się seksownie, ale z umiarem. Ashley ma piękne, niebieskie jak szafiry oczy, okryte gęstymi, długimi rzęsami. Jej długie, czarne włosy zawsze opadają na ramiona, dodając jej uroku. Ma to coś, co przyciąga ludzi jak magnes, zawsze lubiana, perfekcyjna, najlepsza uczennica w całej szkole średniej Downey High School. Nie można też zapominieć, że jest kapitanem drużyny cheerleaderek, a każdy chłopak z drużyny próbował zdobyć jej numer telefonu. Jednak jestem też świadoma, że Ashley ma swoje wady. Bywa największą suką, jaką znam – wygadana, narcystyczna i zawsze dostaje to, czego chce. Dlatego właśnie od podstawówki jest moją najlepszą przyjaciółką. Nasze pierwsze spotkanie nie było najlepsze – przypadkowo wylałam na nią sok pomarańczowy, a ona w zemście obcięła moje włosy. Okazało się jednak, że obie nie lubimy Cheryl Smith, co nas połączyło i tak już zostało.

– Widziałaś wczoraj kolejny wyścig? Ghost znów wygrała i zniknęła – powiedziała Ashley, łapiąc ze mną kontakt wzrokowy. – Znowu pokonała wszystkich i nie zabrała nagrody. Filmik z jej przejazdu krąży po całym internecie i robi furorę.

– Nigdy tego nie robi – westchnęłam, niezainteresowana tematem.

Nielegalne wyścigi motocrossowe odbywały się na terenie naszego miasteczka wśród marginesu społeczeństwa. Wszystkie typy spod ciemnej gwiazdy brały w nich udział. Mimo to policja miała związane ręce, ponieważ teren, na którym odbywały się wyścigi, należał do Luke’a Andersona – najbogatszego chłopaka w całym Downey. Jego ojciec jest prezesem jednej z najlepszych firm w Los Angeles i ma pod swoją kontrolą całe nasze miasteczko, natomiast matka jest burmistrzem i pracuje jako prawniczka, co jeszcze bardziej wyróżnia tę rodzinę. Teren, na którym kiedyś znajdował się Rio Hondo Golf Club, został przez nich wykupiony, a Luke miał się nim zająć – dostał go jako prezent na Gwiazdkę wraz z kluczykami do najnowszego porsche. Wyścigi odbywają się co tydzień, a nikt nie może nic z tym zrobić, ponieważ rodzina Andersonów jest jak rodzina królewska, mówiąc wprost: nietykalna.

– Mason znów był wkurwiony, zajął drugie miejsce. Odkąd Ghost się pojawiła, nie wygrał ani jednego przejazdu – kontynuowała moja przyjaciółka, nie zwracając uwagi na moją niechęć do rozmowy na ten temat.

Mason Davis to największy dupek, jakiego znam. Całe Downey wie, kim jest, każda osoba boi się go, a jednocześnie podziwia. Zaczął uczęszczać do naszej szkoły około dwóch lat temu. Nikt nie wie, skąd pochodzi i do jakiej szkoły chodził wcześniej. Mimo to świetnie zna się z Danielem i Mattem Ryanami, bliźniakami o złej reputacji. Jeden sprzedaje narkotyki, a drugi podobno bardzo lubi machać łapami i przy tym obijać innym twarz. Większość uczniów unika tej trójki ze względu na ich reputację i negatywne emocje, które ich otaczają. Dlatego każdy normalny człowiek wie, że należy trzymać się z daleka od takich ludzi. Mason podobno też bierze udział w wielu bójkach, po których ludzie trafiają do szpitala, ale jego sława zaczęła się od tego, że był najlepszym zawodnikiem motocrossowym do czasu, aż pojawiła się Ghost. Podobno nieraz on i jego przyjaciele próbowali złapać ją po wyścigu, ale zawsze była szybsza i znikała. Wśród uczestników przejazdów znajduje się tylko kilku chłopców i trzy dziewczyny: Riley Hunter, Harper Becker oraz Ghost, o której niewiele wiadomo, oprócz jej pseudonimu, co przyciąga uwagę ciekawskich nastolatków. Wszyscy zawodnicy wyścigów Xtreme MX są dobrzy, jednak Davis od samego początku pozostawiał ich daleko w tyle. Co prawda Matt jeździ równie dobrze, ale nie bierze zbyt często udziału w tych rajdach oraz nie przykłada się do tego sportu. Jednak gdy pojawiła się nowa dziewczyna, wszyscy zawodnicy znaleźli się na znacznie niższym poziomie. Jej nagłe pojawienie się na trasie wywołało wiele zamieszania i przede wszystkim obaliło Masona z tronu.

– Veronica, słuchasz mnie? – Ashley zaczęła machać ręką przed moimi oczami.

– Przepraszam, zamyśliłam się. O czym mówiłaś? – zapytałam, skupiając wzrok na mojej przyjaciółce.

– Ver, rozumiem, że nie chcesz słuchać o motocrossie po wypadku twojego taty, ale... – Nie dokończyła zdania, ponieważ nagle za nami pojawiły się dwie silne ręce obejmujące nas za ramiona.

– Co tam, suki! – Głos Jasona rozniósł się po korytarzu, a ja w duszy dziękowałam niebiosom, że Harris przerwał tę niezręczną rozmowę. – W tym tygodniu jest impreza u Collinsa, cała szkoła jest zaproszona. Wiecie, dużo alkoholu, prochów i napalonych dziewczyn, więc krótko mówiąc: idziemy.

– Jeśli moja mama się zgodzi, to chętnie pójdę – powiedziałam bez zastanowienia, przez co spojrzenia moich przyjaciół skierowały się od razu na moją twarz.

– Jesteś pewna? Jeśli nie chcesz i nie jesteś gotowa, to…

– Tak, pójdę. Naprawdę chcę się zabawić – przerwałam.

Byłam tylko na jednej imprezie, od kiedy zginął mój tata, i nie wspominam jej zbyt dobrze, a wręcz praktycznie jej nie pamiętam. Od tego czasu izoluję się od świata. Jedynymi osobami, którym pozwalam się zbliżyć, są Ashley i Jason. Tylko oni wiedzą, że słynny Lucas Evans był moim ojcem. Chociaż nasze miasteczko nie jest wielkie, tata starał się utrzymać prywatność naszej rodziny. Oczywiście po jego wypadku ludzie plotkowali, ale większość uznała to po prostu za zbieżność nazwisk.

To był najtrudniejszy okres w moim życiu. Zawsze byliśmy blisko taty, jeździliśmy razem do jego warsztatu, pomagałam mu przy budowie nowych motocykli crossowych. Mieliśmy też małą tajemnicę przed mamą, która nienawidziła tego sportu i wiele razy namawiała tatę, aby z niego zrezygnował. Przede wszystkim zakazywała mu wprowadzania mnie w ten świat. Mimo to tata co tydzień zabierał mnie na przejażdżki po lesie na crossie, który dla mnie zbudował. Potem jedliśmy pizzę z salami i spaliśmy w małym hotelu, a wymówką dla mojej mamy było to, że jedziemy pod namiot. Mama nie wybierała się z nami, ponieważ strasznie się boi robactwa.

– Whoa, i tę Veronicę lubię najbardziej! – Entuzjazm Jasona czasami mnie przeraża. Ten człowiek od samego rana jest uśmiechnięty i pełen energii, co według mnie nie jest normalne. – Ale się stęskniłem za wami! Wyspy Kanaryjskie bez was były nudne. No, może do czasu, kiedy naćpałem się z gościem, który myślał, że jest Elvisem Presleyem. Chodził nawet w takim przebraniu. Mówię wam, to była zwariowana historia.

– Meh, a ja już zapomniałam o twoim istnieniu. – Na twarzy Ashley pojawił się cwany uśmiech.

– Zdzira – rzucił chłopak, a jego wzrok padł na postać, która znajdowała się jakieś dwadzieścia metrów przed nami. – Ashley, nie panikuj, ale Matt Ryan gapi się na ciebie, odkąd tu przyszedłem.

Obie zerknęłyśmy na chłopaka, a on odwrócił wzrok i nerwowo potarł kark.

– Nawet o tym nie myśl – powiedziałam, na co dziewczyna tylko przewróciła oczami. – Ash, ten chłopak to same kłopoty i powinnaś o tym wiedzieć.

– Ale to Ryan. Podoba mi się, od kiedy go pierwszy raz zobaczyłam. Ma idealnie ciemne włosy, jest napakowanym sportowcem, a do tego jest taki tajemniczy. – Westchnęła.

– I jest chłopakiem, którego lepiej unikać – stwierdziłam. – Ashley, wygląd to nie wszystko, liczą się uczynki, a on jest taki, jaki jest. Był zawieszony tyle razy, że prawie wyleciał ze szkoły. Dodatkowo obraca się w szemranym towarzystwie.

Ashley ślini się na widok tego chłopaka od czasu, kiedy poznali się na imprezie. On rzucił jej wyzwanie, że wypije więcej alkoholu niż ona, a potem skończyło się na godzinach rozmów w drodze na stację benzynową po paczkę fajek, których i tak nie kupili. To był taki idealny romans filmowy. Wymienili numery telefonów, a Matt obiecał napisać, ale to nigdy nie nastąpiło. Wilson płakała nocami, a ja i Jason musieliśmy jej pomagać się pozbierać. A mimo to ona wciąż coś w nim widziała. Tłumaczyła, że gdy byli sami, on był zupełnie inny. To mnie irytowało, bo dla mnie to, że nie napisał, zupełnie udowodniło, że jest taki, jak go opisują ludzie.

W końcu dotarliśmy do klasy. Zajęłam swoje standardowe miejsce na przedostatniej ławce obok okna. Po chwili do klasy wszedł profesor Miller w swoim charakterystycznym stroju – białej koszuli i czarnych eleganckich spodniach. Po tym jak rozsiadł się za biurkiem, skupił wzrok na uczniach.

– Witam klasę. Jesteśmy po wakacjach, dlatego mamy coraz mniej czasu, aby was przygotować do egzaminów. Więc bierzmy się do roboty – odezwał się, poprawiając okulary do czytania.

– Ale my egzaminy mamy dopiero w następnym roku  – mruk­nął ktoś z drugiego końca klasy.

– Oczywiście, ale sami rozumiecie, że musicie już teraz ciężko pracować, aby każdemu udało się zdać. – Uśmiechnął się i podszedł do tablicy, aby napisać dzisiejszy temat.

Od razu straciłam zapał do nauki. Wyjęłam z torby swój czarny szkicownik, który miał imitować zeszyt do historii. Przez kolejne czterdzieści pięć minut rysowałam i kreśliłam swoim ołówkiem nowe projekty oraz modyfikacje, jakie chciałam wprowadzić do crossa, który zbudował dla mnie tata przed wypadkiem.

Gdy lekcja się skończyła, spakowałam wszystkie swoje rzeczy i ruszyłam w kierunku swojej szafki po kolejne podręczniki. Ten dzień dopiero się zaczął, a już miałam dość. Kolejne lekcje minęły mi dość szybko. Na ustach całej szkoły było jedynie to, że Ghost znów wygrała kolejny wyścig, a całe szkolne towarzystwo podejrzewało, że może uczęszczać do naszej placówki, chociaż nie było na to żadnych dowodów. Cała szkoła była podekscytowana tajemnicą, jaką owiana była ta dziewczyna. Nikt nie chciał przegapić żadnego z jej wyścigów. A ja miałam tego serdecznie dosyć. Czy ludzie nie potrafią uszanować tego, że ktoś chce być anonimowy, bo może mieć swoje powody? Poczułam nagle ciężar na duszy, na tyle mocny, że wzięłam głęboki oddech, aby się trochę rozluźnić. Powoli wyszłam na parking szkolny, kierując się w stronę mojego mercedesa. Nagle moją uwagę przykuło trzech chłopaków, opierających się o czarnego dodge’a challengera R/T, który należał do Masona Davisa. Stali niedaleko mojego samochodu, paląc papierosy i rozmawiając zawzięcie. Gdy już miałam wyjąć z kieszeni kluczyki, usłyszałam coś, czego z pewnością nie powinnam była słyszeć.

– Zawsze wyjeżdża przez wschodni wyjazd. Gdy będzie kolejny wyścig, będziemy tam stać gotowi, żeby za nią ruszyć – powiedział Daniel.

Kurwa, gadają o Ghost! Kurwa, gadają o mnie! Przełknęłam gulę, która urosła w moim gardle. Znowu planują, jak mnie dopaść. Wiedzą, że znikam przez wschodni wyjazd, bo tam zawsze jest najmniej ludzi i tamtędy wiedzie najkrótsza droga, żebym mogła zniknąć w ciemnych uliczkach. Nie chciałam podsłuchiwać ich rozmowy, ale w końcu dotyczyła mnie, a poza tym musiałam poznać ich plan. Szybko się ogarnęłam i postanowiłam udawać, że szukam w torbie kluczyków do samochodu.

Już dwa razy próbowali mnie dopaść. Za pierwszym razem było łatwo, ale za drugim, gdyby nie policja, dogoniliby mnie i nie zdążyłabym się ukryć w starym magazynie mojego taty.

– To nie ma sensu, Daniel. Ostatnim razem też tak zrobiliśmy, a uciekła – westchnął Matt.

– Tak, uciekła, bo pojawiła się policja i musieliśmy wiać – burk­nął, a moje ręce zaczęły się trząść. – Mason, co robimy?

– Dopadniemy tę księżniczkę i dowiemy się, kim jest. Chce być anonimowa, więc jeśli poznamy jej tożsamość i zagrozimy, że ją ujawnimy, zniknie, a nasze problemy sami wiecie z kim się skończą – odparł niewzruszony.

Cholera jasna. Mój oddech stał się płytki. Nie mogą się dowiedzieć, kim jestem. Coś przekręciło się w moim żołądku. Poczułam strach ogarniający moje ciało, więc postanowiłam, że nie będę dłużej tam stać. Wyciągnęłam kluczyki i szybko weszłam do samochodu. Dopiero gdy z piskiem opon wyjechałam z parkingu szkoły, mogłam normalnie oddychać. Jeśli odkryją, kim jestem, będę musiała zrezygnować z wyścigów. A tylko dzięki nim czuję, że jestem blisko taty. Gdyby moja matka dowiedziała się, co robię, zabiłaby mnie, a potem strzeliła sobie w głowę, że popełniła błąd wychowawczy. Dla niej miałam być perfekcyjna: żadnych używek, wysokie stopnie, nienaganna frekwencja, milion zajęć dodatkowych, żeby dostać się na jak najlepsze studia. Poza tym ona uważała, że ten sport jest tylko dla mężczyzn, a od kiedy tata zginął, nie chciała mieć z tym nic wspólnego. Co za tym idzie, ja tym bardziej nie powinnam się interesować motocrossem.

– I co ja teraz zrobię? – mruknęłam pod nosem.

* * *

Byłam w kuchni, szykując sobie kolację, gdy nagle usłyszałam, jak przekręca się zamek w drzwiach. To oznaczało, że mama wróciła do domu po dniu w pracy, i czeka mnie sprawozdanie, jak było w szkole. Przymknęłam oczy i przetarłam rękami twarz, czekając, aż Rose Evans wejdzie do kuchni, aby mnie zapytać o moje życie, które według niej mogło się zmienić w ciągu kilku godzin.

– Witaj, córciu. Jak minął dzień w szkole? – zapytała, wygładzając swoją granatową spódnicę.

– Jak zawsze, nic nowego. Każdy nauczyciel przypominał, że za rok mamy egzaminy i musimy się przygotować – odpowiedziałam, siadając przy niewielkiej wyspie w naszej kuchni.

– Dobrze, rozmawiałam dziś z twoim nauczycielem od hiszpańskiego. Zaczniemy naukę od następnego tygodnia – powiedziała, siadając naprzeciwko mnie.

– Mamo… – mruknęłam.

– Żadna „mamo”, Veronico. Nie chcę słyszeć sprzeciwu – odparła, a jej ton stał się surowy.

– Nie, mamo, nie o to chodzi. Wrócę do lekcji… Chodzi o to, że w ten piątek jest impreza u Collinsa, i Ashley z Jasonem chcieliby pójść. I tak pomyślałam, że może też bym się wybrała – powiedziałam, unikając wzroku matki, ale jednocześnie czasem na nią spoglądając.

Rose Evans była piękna – zielone oczy, długie, błyszczące brązowe włosy. Na jej twarzy nigdy nie było śladów zmęczenia. Była chodzącą perfekcją. Zawsze wiedziała, co powiedzieć i jak poradzić sobie z problemami. Gdy byłam młodsza, uważałam ją za chodzącą encyklopedię wiedzy.

– Jesteś pewna? – zapytała ze zdziwieniem, lustrując moją twarz i próbując coś z niej wyczytać. – Nie byłaś na imprezie, od kiedy… Zresztą nieważne. Jeśli chcesz, możesz pójść. Masz moją zgodę.

Nie musiała kończyć zdania. Wiedziałam, o czym mówi. „Nie byłaś na imprezie, od kiedy…”, od kiedy zginął tata. Próbowałam udawać, że to mnie nie dotyka, ale w moim żołądku powstał supeł. Dlatego postanowiłam jak najszybciej ulotnić się z pomieszczenia, zanim moja mama zobaczy, jak to niedokończone zdanie na mnie wpłynęło. Po śmierci taty to ona zajęła się wszystkimi formalnościami związanymi z pochówkiem, a potem pogrążyła się w pracy. To było jej własne rozwiązanie żałoby. Ja natomiast byłam rozdarta wewnętrznie, jakby moje serce było w połowie puste. Nie miałam ochoty na to, co kiedyś mnie interesowało. Czułam się samotna, mimo że moi najbliżsi otaczali mnie miłością. Te wszystkie etapy żałoby były normalne, ale wciąż nie pogodziłam się z losem, a część mnie została pusta. Jedyną rzeczą, która dawała mi chwilę wolności, dzięki której otaczający świat znikał, były wyścigi.

– Dziękuję, mamo. Pójdę się pouczyć i odrobić lekcje – powiedziałam, wstając i cmokając mamę w policzek. Zabrałam miskę z blatu i ruszyłam do swojego pokoju na piętrze.

Zapaliłam lampkę przy biurku i odstawiłam miskę z płatkami, na które straciłam ochotę. Upewniłam się, że drzwi od pokoju są zamknięte i wyjęłam spod szafy paczkę papierosów. Otworzyłam szeroko okno i usiadłam na parapecie, odpalając jednego. Gdy tylko się zaciągnęłam, poczułam znajomy smak nikotyny i tytoniu, a moje ciało natychmiast się rozluźniło. Wyciągnęłam z kieszeni telefon, który odkąd wróciłam do mieszkania, wyświetlał wciąż nowe powiadomienia. Odblokowałam urządzenie i weszłam na grupową konwersację.

Wiadomość do Perfect Bitches

Veronica:

Mama zgodziła się na piątkową imprezę!!!

Ashley:

OMG, JUŻ SZYKUJĘ NAM SUKIENKI!!!

Jason:

SUKIENKI?! DZIEWCZYNO, ALKOHOL NA PIERWSZYM MIEJSCU!!!!!

Jason:

Ashley, bądź tak dobra i wyślij nam odrobioną pracę domową.

Ashley:

Skąd ta pewność, że już ją zrobiłam?

Veronica:

Bo ty zawsze masz.

Jason:

Bo ty zawsze masz.

Ashley:

Ugh, nienawidzę was.

Zacznijcie w końcu sami ją robić.

Jason:

:*

Zablokowałam iphone’a i schowałam go do kieszeni bluzy. Skierowałam wzrok na niebo. Gwiazdy świeciły dziś tak pięknie. Zawsze z tatą podziwiałam gwiazdy. Oglądając je i paląc papierosa, czułam spokój. Nie myślałam o problemach i swoim życiu, które i tak było puste. Ale mimo wszystko najbardziej szczęśliwa byłam, jeżdżąc na crossie. Gdy jeździłam lasami, czując prędkość i wir adrenaliny, mogłam powiedzieć, że jestem szczęśliwa. Ten sport był cudowny. A mimo wszystko to on, a raczej jeden cholerny zakręt, odebrał mi ojca na całe życie.

Wytarłam ręką samotną łzę, która spłynęła po moim policzku, po czym cicho westchnęłam i ruszyłam w kierunku łóżka.

* * *

– Boże, wyglądasz pięknie! – krzyknęła szczęśliwa Wilson.

Westchnęłam. Piątkowy wieczór nadszedł szybciej, niż się spodziewałam. Cały tydzień minął w monotonii szkoły, lekcji i wymykania się w nocy przez okno, aby wprowadzić modyfikacje w crossie przed kolejnym wyścigiem. Wciąż dziwiło mnie to, że moja mama niczego nie podejrzewała albo udawała, że niczego nie zauważa. Przez ten czas wymyśliłam, że zamiast wyjeżdżać przez wschodnią bramę, wybiorę zachodnią. Było to ryzykowne ze względu na liczbę osób tam zgromadzonych, które mogłyby mnie sfotografować i opublikować zdjęcia na mediach społecznościowych. Przeszkadzało mi to, że filmy z moimi przejazdami krążą po różnych stronach. Jednak miałam pewność, że Mason i jego znajomi będą zaskoczeni, co da mi przewagę. Wiedziałam jednak, że to tylko jednorazowa sytuacja i szybko znajdą sposób, żeby mnie złapać.

– Ty też wyglądasz wspaniale. – Uśmiechnęłam się w stronę przyjaciółki.

Przez ponad dwie godziny Ashley biegała po swoim pokoju, szykując nas na domówkę. To ona zdecydowała, w co się ubieramy, i ja nie protestowałam, oddając się w jej ręce. Wybrała dla nas dwie czarne sukienki, a potem zabrała się za nasz makijaż, bo ja ograniczyłam się do pomalowania rzęs i brwi. Wilson stwierdziła, że przed wyjściem wypijemy też wino, aby dodać sobie odwagi, a ponieważ jej rodzice wyjechali w delegację, mieliśmy całkowitą swobodę w domu.

– Ej, a ja?! – krzyknął z oburzeniem Jason. – Jestem gotowy na alkohol i najlepszą imprezę w tym roku!

– O poprzedniej imprezie też tak mówiłeś – powiedziała Wilson, przewracając oczami.

– Jedziemy? Uber już na nas czeka – wtrąciłam i ruszyłam w stronę wyjścia.

Droga do domu Collinsa minęła na tym, że Ashley opowiadała najnowsze plotki o Ghost, a Jason paplał o tym, że ta impreza będzie niezapomniana i że dawno nie spędzaliśmy razem czasu. Po około dwudziestu minutach kierowca zatrzymał się przy jednym z najbogatszych osiedli w Downey. Z wielkiego domu dobiegała głośna muzyka, a przez okna można było dostrzec kolorowe światła. Wiele nastolatków kręciło się przy wejściu do domu.

Razem wyszliśmy z samochodu, a ja narzuciłam na siebie swoją skórzaną kurtkę, ponieważ na dworze zrobiło się dość zimno. Zbliżając się do mieszkania, słyszałam coraz wyraźniej muzykę i krzyki ludzi. Gdy weszliśmy do środka, zauważyłam, że już całe bydło z naszej szkoły piło, paliło i tańczyło. Ruszyłam za przyjaciółmi i po chwili znaleźliśmy się w przestronnej kuchni. Jason złapał czyste czerwone kubki i nalał nam wódki. A ja, próbując poprawić sobie humor, wypiłam zawartość kubka do dna i poprosiłam o dolewkę. Poczułam pieczenie w gardle i nieprzyjemny posmak alkoholu na języku, ale mimo to nie skończyłam na dwóch drinkach. Lubiłam to, co się działo, gdy piłam. Nie zawsze kontrolowałam swoje zachowanie, ale wtedy zrzucałam to na procenty. Po prostu po alkoholu czułam się bardziej pewna siebie, mniej nieśmiała, moje ciało stawało się luźne, a przede wszystkim nie myślałam. Liczyło się tylko to, co teraz, nie to, co będzie jutro lub co było wczoraj.

Po chwili Jason zniknął, a Ashley złapała mnie za rękę i ruszyliśmy w stronę salonu, gdzie wszyscy tańczyli do muzyki puszczanej z ogromnych głośników. Właśnie leciało Shut Up and Dance Walk the Moon, jeden z moich ulubionych kawałków imprezowych. Przez pewien czas tańczyłam z przyjaciółką, ale potem ona zniknęła gdzieś w tłumie, więc kontynuowałam zabawę sama, poruszając biodrami w rytm piosenki i wplatając palce we włosy, przy przymkniętych oczach. Chwilę później obok mnie pojawiła się Harper Becker, którą znałam z Xtreme MX. Oczywiście ona nie mogła mnie znać, ponieważ była ode mnie starsza i nie chodziła do naszej szkoły, a Ghost była anonimowa.

– My się chyba nie znamy, jestem Harper Becker, a ty? – zapytała z uśmiechem na twarzy.

– Veronica Evans, miło mi. – Odwzajemniłam uśmiech, nadal tańcząc do muzyki.

Tańczyłam z Harper przez dwa utwory, skakałyśmy razem i głośno się śmiałyśmy. Wydawała się naprawdę sympatyczna, świetnie się z nią bawiłam, gdy nagle ktoś na nas wpadł.

– Harper, wszędzie cię szukałem. Idziemy się napić? – zapytał blondyn, wpatrując się w dziewczynę. Następnie jego wzrok skierował się na moją twarz i lekko zmarszczył brwi.

– Nowa znajoma? – zapytał, a na jego ustach pojawił się zawadiacki uśmiech.

– To Veronica, przed chwilą się poznałyśmy – odparła Harper.

– To co, Veronica, może pójdziesz się z nami napić? – zapytał blondyn, a ja pokiwałam głową, zgadzając się. – Jestem Dylan – dodał, przypominając sobie, że się nie przedstawił.

Mieliśmy trudności, by z powrotem dotrzeć do kuchni, bo pomimo że dom był duży, to ludzi przybywało z każdą minutą. W końcu doszliśmy do pomieszczenia, które wyglądało znacznie gorzej, niż kiedy byłam tu ostatni raz. Dylan znalazł jakieś czyste kubki, ale dla ostrożności opłukał je pod wodą, po czym nalał nam trunku.

– Więc Veronico, nigdy cię tu nie widziałem. Jesteś nowa? – zapytał, uśmiechając się sympatycznie.

– Nie, wcześniej tu bywałam, ale na jakiś czas musiałam odpuścić imprezy – odparłam, odwzajemniając uśmiech. – Ja was też nigdy nie widziałam.

– Tak, przychodzimy tu od niedawna z przyjacielem – odpowiedziała Harper i popiła z kubka wódkę, na której smak nawet się nie skrzywiła. – Pewnie znasz Ma… – nie dokończyła, ponieważ nagle ktoś wskoczył mi na plecy.

– Veronica! Tu jesteś! – krzyknęła Ashley, machając nogami, które uwiesiła na moich biodrach. – Chodź, idziemy na dwór, tam jest basen, wszyscy grają w butelkę, będzie fajnieeee! Poznamy nowe osoby i wypijemy duuużo alkoholu. – Zeskoczyła z moich pleców i pociągnęła mnie w kierunku wyjścia.

Zdążyłam jedynie odwrócić się do Harper i Dylana, posyłając im przepraszające spojrzenie, a oni tylko się zaśmiali, skupiając wzrok na czarnowłosej, która ciągnęła mnie w kierunku basenu.

Ashley miała rację, gra przynosiła nam wiele radości. Karą za niewykonane zadanie lub nieodpowiedzenie na pytanie było wypicie wódki. Musiałam wypić sporo kieliszków. Jasona widziałam przy wejściu do domu, podrywał jakąś starszą od nas blondynkę, ale po jego postawie mogłam stwierdzić, że jeśli wypije jeszcze trochę, skończy się na tym, że całą drogę powrotną będzie spał albo wymiotował. A ja i Wilson będziemy musiały się nim opiekować jak dzieckiem.

– Ashley, muszę iść do łazienki, pójdziesz ze mną? – zapytałam przyjaciółkę, która dopijała alkohol ze swojego kubka.

– Tak, jasne. – Uśmiechnęła się, a jej niebieskie oczy świeciły od alkoholu i wyglądały jeszcze piękniej niż zawsze.

Zabrałam swój kubek z sokiem i wódką, po czym wstałam i ruszyłam z przyjaciółką u boku wzdłuż basenu. Wszystko tego wieczoru szło świetnie, dopóki jakiś chłopak idący do nas plecami i niezwracający uwagi na to, że ktoś jest za nim, wpadł na nas, a przez to zawartość mojego kubka wylądowała na jego białej koszulce. Oszołomiony, przez chwilę stał bez ruchu, po czym odwrócił się do nas, a napięcie w powietrzu było namacalne. W tym momencie moje nogi się ugięły, w gardle pojawiła się wielka gula, a w żołądku powstał gigantyczny supeł. Okazało się, że to nikt inny jak Mason Davis.

– Kurwa, nie umiesz chodzić! Zobacz, co zrobiłaś! – wrzasnął, a jego głos był tak lodowaty, że poczułam gęsią skórkę na ciele. Był wściekły.

Kątem oka zauważyłam, jak Ashley chowa się za moimi plecami, próbując uniknąć jego gniewu i tym samym zostawiając mnie samą na polu bitwy.

– Sam na nas wpadłeś – powiedziałam spokojnym tonem, licząc, że może to go uspokoi.

– Chyba cię popierdoliło. Ja mam całą koszulkę oblaną – oznajmił. Choć jego głos wciąż był zimny jak lód, to plus taki, że przestał krzyczeć, ale mimo wszystko wolałam zniknąć stamtąd jak najszybciej.

– Cóż, wybacz – mruknęłam i gdy chciałam wyminąć bruneta, on złapał mnie za nadgarstek, zatrzymując mnie w miejscu.

Moje ciało zareagowało instynktownie i wyrwałam się z taką siłą, która musiała go zaskoczyć. Przez ten nagły ruch zachwiał się i stracił równowagę, co zaskutkowało tym, że wpadł do basenu.

– Ty śmieciu, nigdy więcej mnie nie dotykaj! – warknęłam.

Gdy nagle dotarło do mnie, kto właśnie wpadł do wody i kim jest ta osoba, już byłam gotowa szykować sobie sznur. Może znalazłabym w markecie jakiś ładny, na przykład różowy, to taki zacny kolor.

– Stara, musisz przestać oblewać ludzi sokiem – powiedziała Ashley, nawiązując do naszej przeszłości. Nie mogłam się powstrzymać i lekko zachichotałam.

Gdy Mason wynurzył się spod tafli wody, spojrzał na nas lodowatym, pełnym mroku i gniewu spojrzeniem, po czym ruszył w stronę drabinki, żeby wyjść z basenu.

– Spierdalamy! – krzyknęłyśmy jednocześnie i zaczęłyśmy uciekać w kierunku wyjścia, ciągnąc ze sobą pijanego Jasona.

* * *

Schowałam twarz w poduszkę. Ta noc nie miała się tak skończyć. Nie powinnam była wepchnąć Masona do basenu i narazić się na jego gniew. To miała być zwyczajna impreza z masą pijanych nastolatków. Moje życie to pasmo nieszczęść. Gdy zaczęłam się nad sobą użalać, nagle mój telefon zaczął niepokojąco wibrować. Z niezadowoleniem wyjęłam twarz z poduszki i spojrzałam na ekran iphone’a.

Wiadomość od Perfect Bitches

Ashley:

@Veronica, to nagranie krąży po internecie, jest bardziej popularne od przejazdu Ghost. MUSISZ TO ZOBACZYĆ!!!!

Ashley:

>wysłała video<

Ashley:

KURWA, WEŹ TEN TELEFON I TO ZOBACZ!!!

Kliknęłam w nagranie, które wysłała dziewczyna, i zamarłam. Mój oddech był płytki, a ręce drżały z nerwów. Ktoś nagrał, jak przeze mnie Davis wpada do wody, po czym koncertowo obrażam go i uciekam z Ashley. Jestem skończona. Obraziłam chłopaka, na którego ludzie boją się spojrzeć, którego zna całe nasze miasteczko. To człowiek spod ciemnej gwiazdy. Dodatkowo powinnam go unikać, bo i tak upokarzam go jako Ghost, a teraz on chce mnie dopaść – jako Veronicę za ośmieszenie go i jako Ghost za to, że ze mną przegrywa. Teraz mogę zacząć odliczać godziny do mojej śmierci, a nawet minuty, znając moje szczęście. Przełknęłam twardo ślinę, gdy ekran w moim telefonie znów rozbłysnął.

Wiadomość od Nieznany:

Nie powiedziałem ostatniego słowa i tym razem nie uciekniesz, Veronico Evans.

Wiadomość od Nieznany:

Droga Veronico, uważasz, że tak łatwo bym zapomniał? Ja nigdy nie zapominam, ale muszę przyznać, że zaskoczyłaś mnie. Nie bałaś się mnie ośmieszyć, a potem zawiodłaś i uciekłaś. Ale przyznam ci się – zdobyłaś moje zainteresowanie.

Mylił się. Bałam się. Nie, ja się nie bałam, ja byłam przerażona. Nie chciałam go ośmieszyć, to była niefortunna seria zdarzeń. Nigdy nie chciałam, aby Mason się mną zainteresował. Wolałabym być dla niego niewidzialna, być jedną z tych randomowych dziewczyn ze szkoły, które mija na korytarzu, nie obdarzając ich nawet przelotnym spojrzeniem. Prychnęłam pod nosem. Zawiodłam go, bo uciekłam. Ale co miałam zrobić? Czekać tam, aż zdecyduje się, jak mnie zabić? Chociaż teraz ta opcja nie wydawała się zła, ponieważ obecnie przez najbliższy czas będę musiała się odwracać co chwilę, bo będę czuła oddech Davisa na swoim karku.

Wiadomość od Nieznany:

Nie uważasz, że to niekulturalne, nie odpisywać.

Kurwa, skąd ten chuj wie, że nie śpię.

Wiadomość od Nieznany:

Rozumiem, że wolisz bawić się w tę dziecinadę. Zróbmy tak, podejdź do okna i wyjrzyj przez nie, chyba że wolisz, abym to ja zajrzał do twojego pokoju.

Moje serce zabiło niespokojnym rytmem, zerwałam się z łóżka i prawie się wywróciłam, gdy moje nogi zaplątały się w pościel. Kiedy zbliżałam się do okna, czułam, jak moje serce przyspiesza, a ręce zaczynają się trząść. W żołądku powstał tak wielki supeł, że miałam ochotę zwymiotować. Wzięłam głęboki wdech i wyjrzałam przez okno, a to, co ujrzałam, zmroziło mi krew w żyłach. Stał tam Mason Davis, w moim ogródku, wpatrując się w moje okno. Nie wiem, ile tak na siebie patrzyliśmy, czy były to sekundy, czy może minuty. Nagle chłopak się ruszył, wyciągając telefon. Obserwowałam każdy jego ruch, dopiero wibracja w mojej ręce wyrwała mnie z letargu.

Wiadomość od Nieznany:

Dobrze, grzeczna dziewczynka, a teraz chodź tu do mnie, nie będę stał tu godzinami.

Myślałam, że nie będzie gorzej, a jednak moja śmierć miała przyjść do mnie szybciej, niż się tego spodziewałam. Nawet nie zdążyłam jechać do sklepu, żeby kupić różowy sznur. No, Veronico, w takiej sytuacji humorek się ciebie trzyma, pogratulować – skarciłam się sama siebie w głowie. Wpatrywałam się jeszcze chwilę w urządzenie, wypuściłam głośno powietrze i zaczęłam wpisywać wiadomość.

Wiadomość do Nieznany:

Moja mama śpi, nie wyjdę. Odjedź i mnie zostaw. Nie zrobiłam tego celowo. Znajdź osobę, która opublikowała filmik, a mnie zostaw.

Wiadomość od Nieznany:

Widzisz, jest pewien problem. Ty mnie interesujesz, a ta osoba mnie nie interesuje. Więc radzę ci przyjść, zanim ja przyjdę do ciebie.

Wiadomość do Nieznany:

Daj mi chwilę.

Założyłam na swoją piżamę czarny dres i bezgłośnie wyszłam z pokoju. Teoretycznie bezpieczniej było wyjść przez okno. W końcu robiłam to wiele razy, ale w mojej głowie narodził się plan. Powoli zaczęłam schodzić po schodach, rozglądając się i szukając wzrokiem, gdzie może leżeć Czips. Jednak nigdzie go nie mogłam wypatrzeć. Musiał więc leżeć w kuchni. Cichym krokiem ruszyłam w kierunku tego pomieszczenia i od razu ujrzałam wylegującego się bernardyna.

– Czips, wstawiaj – szepnęłam, jednak pies nawet na mnie nie spojrzał. – Piesku, proszę, nie mamy czasu. Chodź, pójdziemy na spacer.

Na szczęście to magiczne słowo zadziałało i mój pupil od razu się podniósł, machając wesoło ogonem. Czips nigdy nie był agresywny, nawet gdy byłam mała i wraz z moim kuzynem męczyliśmy go i nie dawaliśmy mu chwili spokoju. On miał raczej charakter wielkiej przytulanki, która prędzej zalizałaby kogoś na śmierć, niż zagryzła. Ale miałam nadzieję, że chłopak, gdy zobaczy tak masywne psisko, to się przestraszy. Gdy już miałam wychodzić z kuchni, postanowiłam, że wezmę coś do obrony. Nie zwracając zbytniej uwagi na to, co biorę, schowałam pierwszą lepszą rzecz do kieszeni dresów i ruszyłam do drzwi wyjściowych.

Szłam w kierunku chłopaka, który wpatrywał się we mnie z uśmiechem na twarzy. Miał na sobie ciemną bluzę, a na głowie kaptur, spod którego było widać jego brązowe, lekko kręcone włosy, opadające na czoło. Czips szedł obok mojej nogi. Zerknęłam kątem oka na psa i od razu pożałowałam, że zabrałam pupila ze sobą. Czips szedł zadowolony, wystawiając język i śliniąc się, więc zamiast wyglądać groźnie, wyglądał raczej zabawnie – wprost wybornie.

– Jestem. Mogę się dowiedzieć, czego ode mnie chcesz? – zapytałam, krzyżując ręce na piersi. Byłam przerażona, ale stwierdziłam, że udając pewność siebie, coś zyskam.

– To twój obrońca? – spytał, wymijając moje pytanie.

– Tak, dokładnie. A teraz powiedz, czego chcesz. – odparłam.

– Wiesz, Veronico, mam parę zasad. Po pierwsze, lubię, kiedy moje zdanie się liczy. Po drugie, nigdy nie zapominam. Po trzecie, zawsze dostaję to, czego chcę. Nie zapomnę, że wepchnęłaś mnie do basenu na oczach wszystkich. – Chłopak uśmiechnął się i zrobił niewielki krok w moim kierunku. – A jak już powiedziałem, zawsze dostaję to, czego chcę, a teraz chcę ciebie. – Gdy to powiedział, przeszedł mnie dreszcz.

Mason zrobił kolejny krok, a przestrzeń między nami niebezpiecznie się zmniejszała. Więc nie zastanawiając się zbyt długo, sięgnęłam po swoją „broń”.

– Nie zbliżaj się do mnie, bo nie zawaham się tego użyć. – Wpatrywałam się prosto w oczy chłopaka, choć było ciemno, a światło dostarczały tylko małe lampki ogrodowe mojej mamy.

Mogłam dokładnie przyjrzeć się jego twarzy – miał pełne usta, mocno zarysowaną szczękę i idealną cerę, bez pryszczy czy blizn. Jednak moją największą uwagę przykuły jego ciemne oczy o głębokim odcieniu czekolady, które zdawały się emanować tajemniczą aurą. Były one pełne intensywności i przyciągały moje spojrzenie jak magnes. Kiedy patrzyłam w te oczy, czułam się zanurzona w ich hipnotycznym blasku. Były oknem do duszy, odzwierciedlającym bogactwo uczuć i tajemnic, które skrywały się w sercu tego człowieka. Patrząc w nie, poczułam się uwięziona w ich mistycznym zaklęciu, nie mogłam oderwać wzroku od ich zaczarowanej magii. Jednak zdołałam zauważyć jedno – w tych oczach nie było duszy, lecz pustka, tajemnica i mrok.

– Czy ty próbujesz mnie zaatakować widelcem? – zapytał poważnie, chociaż ton jego głosu zmienił się na bardziej prześmiewczy, a kącik jego ust uniósł się do góry.

Mój wzrok skierował się na przedmiot, który trzymałam w ręce, i rzeczywiście – był to widelec. Brawo, Veronico, nie mogłaś się bardziej ośmieszyć. Nie dość, że Czips nie zwracał na nas uwagi, to teraz moje narzędzie obronne to widelec.

– Nie miałam zbyt wiele czasu, poza tym ma ostre zakończenie – powiedziałam, unosząc głowę pewnie, jakby zabranie widelca było celowym działaniem.

Po tych słowach Mason nie mógł się powstrzymać i lekko się zaśmiał. Gdy spojrzał na mnie ponownie, uśmiechając się, odsłonił swoje śnieżnobiałe zęby i ze zwinnością godną pantery chwycił mnie za nadgarstek mojej wyciągniętej ręki, przyciągając mnie do siebie. W rezultacie wpadłam na jego klatkę piersiową, a w wyniku tego nagłego ruchu moja superniebezpieczna broń wypadła mi z ręki i spadła na trawę. Moja twarz zatopiła się w jego klatce i zdałam sobie sprawę z tego, jak drobna jestem w porównaniu do jego postury. W momencie zderzenia poczułam się, jakbym została przyciągnięta do solidnego, wielkiego muru. Moje serce zabiło szybciej, a wewnętrzny dreszcz przebiegł przez ciało.

Davis miał szerokie ramiona, nawet przez bluzę czułam jego wyrzeźbioną sylwetkę. Był znacznie wyższy ode mnie, co podkreślało jego dominację. Podniosłam niepewnie wzrok i od razu napotkałam oczy chłopaka. Nagle Mason zbliżył się niebezpiecznie do mojej twarzy, a ja zastanawiałam się, czy mu kompletnie odbiło i zamierza mnie pocałować. Jeśli tak się stanie, obiecuję, że kopnę go z całej siły w jaja.

Jego twarz zatrzymała się kilka milimetrów od moich ust, a nasze nosy się stykały. Cały czas utrzymywaliśmy kontakt wzrokowy, a ja próbowałam odczytać jego następny ruch z oczu, ale wciąż nie dostrzegałam niczego oprócz mroku.

– Jesteś interesującą osobą, Veronico – wyszeptał, a ja czułam jego ciepły, miętowy oddech. – Niedługo się odezwę.

Po czym odsunął się i odszedł. Stałam jeszcze przez kilka minut i wpatrywałam się w oddalającą się sylwetkę chłopaka. Dopiero gdy odszedł i zniknął w mroku, wyrwałam się z letargu. Wyciągnęłam telefon z kieszeni i od razu znalazłam odpowiedni czat.

Wiadomość do Perfect Bitches

Veronica:

Przyjedźcie do mnie jutro z samego rana, moja mama jest w pracy. KOLOR CZERWONY, WIĘC NIE OBCHODZI MNIE, ŻE MACIE KACA!

CIĄG DALSZY DOSTĘPNY W PEŁNEJ, PŁATNEJ WERSJI