12,00 zł
Kacper ma mamę, tatę, młodszego brata i mnóstwo spraw na głowie. Bo czy można spać spokojnie, kiedy wokół tyle się dzieje? Trzeba w nocy pokonać pająka giganta, w przedszkolu podzielić się samochodem z Ziemkiem, uczyć się pić z DOROSŁEGO kubka czy jeździć na rowerze bez dodatkowych kółek. No i walczyć na świecące miecze z Krzysiem! Książeczka Kacper i jego sprawy Elżbiety Pałasz to zbiór terapeutycznych historii, które bawią i uczą. Mogą one pomóc naszym dzieciom w zrozumieniu i rozwiązywaniu własnych problemów. Lektura tej książki jest też okazją do wspólnego spędzenia czasu z maluchem.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 22
Kasi S., która wywołała tę książkę
Oto Kacper. Ma cztery lata, mamę, tatę i młodszego brata. Najbardziej lubi jeść lody, przyglądać się koparkom i grać na komputerze.
Dziś Kacper miał dobry dzień. Był na spacerze i widział wielką koparkę. Ogromnymi zębiskami gryzła ziemię i wrzucała ją na ciężarówkę. Po obiedzie Kacper dostał lody, a potem tata pozwolił mu pograć na komputerze. Gra była taka: pająk łapał muszki w wielką pajęczynę i strasznie kłapał paszczą. Kacper specjalnie wypuszczał muszki, żeby uciekły. Ten pająk mu się nie podobał. Niestety, wieczór był dla odmiany okropny, bo mama usypiała Frania, który za nic nie chciał zasnąć, a tata musiał dokończyć coś z pracy. Kacper leżał w łóżeczku zupełnie sam. I już, już prawie zasypiał, kiedy... ...za zasłoną coś się ruszyło! Spojrzał w tamtą stronę i zobaczył straszny cień. Przerażony chłopiec schował się cały pod kołdrą. Po chwili wysunął troszkę głowę i zerknął na zasłonę. Zobaczył pająka potwora! Był ogromny, czarny i miał zęby jak koparka!
Kacper nie mógł się ruszyć ze strachu, ale mógł krzyczeć. Zaczął więc wrzeszczeć tak bardzo, że od razu przybiegł tata, a za chwilę zaspana mama. Tata sprawdził, że za zasłoną nic nie było, mama zaś położyła się obok Kacpra.
Rano Kacper zapomniał o wszystkim, ale wieczorem, kiedy tylko mama wyszła z jego pokoju usypiać Frania, pająk wrócił. Kacper oczywiście wrzasnął, bo każdy by wrzeszczał, gdyby taki pająk kłapał na niego zębami. Na szczęście tata od razu przybiegł do pokoju. Zapalił małą lampkę i usiadł przy synku.
Następnego dnia tata przyniósł książkę i wielki arkusz papieru. Książka była o pająkach. Tata pokazywał Kacprowi obrazki i czytał o pajęczym życiu. Okazało się, że te zwierzątka nie mają zębów! Kacper dowiedział się też, że pająki są malutkie jak paznokieć taty albo nawet mniejsze. I łapią muchy w pajęczyny!
— A... już wiem — ucieszył się Kacper — to tak jak w mojej grze.
— Właśnie — powiedział tata. — Posłuchaj, synku. Ten wielki pająk nie istnieje, bo przecież czytałem ci, że pająki nie są takie duże i nie mają zębów. — Tatusiu, ale ja go widziałem!
— Zróbmy tak. Ponieważ jaszczurki łapią małe stworzonka, takie jak owady i pająki, to narysujemy wielką jaszczurkę i jak tylko pająk ją zobaczy, natychmiast ucieknie!
Narysowali ogromną, bardzo zębatą, zieloną jaszczurkę i rysunek powiesili na ścianie. Pająk pojawił się już tylko raz. Zobaczył jaszczurkę — i uciekł. Od tej pory Kacper zasypia spokojnie.
Kacper dostał rower po Mikołaju, synu sąsiadów. Ten ładny, niebieski rowerek miał boczne kółka. Teraz na spacerach Kacper nie wlókł się za wózkiem Frania, tylko pędził do przodu. Zawracał dopiero wtedy, gdy mama go wołała. To niesamowite tak pedałować!
Aż tu pewnego dnia dzwoni koleżanka Kacpra, Alicja, i chwali mu się, że jeździ bez małych kółek. „Tak? Jeśli ona umie, to ja też się nauczę" — pomyślał Kacper i od razu poprosił tatę o zdjęcie kółek. Po obiedzie poszli razem na plac zabaw. Ale wiecie co? To wcale nie było takie łatwe! Rower w ogóle nie chciał jechać prosto. Przewracał się to na jeden bok, to na drugi. Tata musiał więc podtrzymywać rowerek. W końcu zaczął sobie pomagać grubym kijem, bo rozbolały go plecy. Próbowali i próbowali, a rower nic a nic nie chciał sam jeździć. Kacper był zrozpaczony. Szczęściem mama poprosiła go o pomoc w przygotowaniu pysznych kanapeczek na kolację, więc chłopiec zapomniał o złośliwym rowerku. Następnego dnia jednak przypomniał sobie o nim, bo musiał iść na spacer na własnych nogach. Kacper zazdrościł Franiowi, że braciszek nie musi męczyć nóżek jak on.
Po obiedzie znowu poszli z tatą na plac. Oj, ciężko było. Rowerek za nic nie chciał sam jechać. Tata dzielnie pomagał Kacprowi, trzymając rowerek, ale kiedy tylko go puszczał, przewracali się, i Kacper, i rower. Po powrocie do domu chłopiec był bardzo smutny. Tym razem kanapeczki go nie pocieszyły. Na szczęście ulubiona dobranocka pozwoliła mu zapomnieć o nieznośnym rowerku. Następnego dnia Kacper wlókł się za wózkiem Frania jeszcze wolniej. Rozmyślał, dlaczego tylko zupełnie małe dzieci wozi się w wózku? Przecież jego też bolą nogi. Kiedy jednak dostał lody, nogi zapomniały o zmęczeniu i zaczęły wesolutko podskakiwać.
Tego dnia po obiedzie Kacper nie chciał już iść z tatą na rower. Poprosił, żeby przykręcić boczne kółka z powrotem. Tata jednak postanowił, że spróbują ostatni raz. Niestety, uparty rowerek nadal nie chciał sam jeździć. Zrezygnowany Kacper odwrócił się, by powiedzieć tacie, że już nie będzie więcej próbował. Ale gdzie jest tata? Nie trzyma rowerka?! — Aaaaa! Jadę sam!!!
Kacper tak się przestraszył, że o mało się nie przewrócił. Ale rowerek tym razem już nie chciał — jechał sobie spokojnie dalej. Kacper zawołał: — Jedzie król! Jedzie król!
Ale po chwili zaczął się rozglądać i krzyczeć rozpaczliwie:
— Tato! Jak się zatrzymać?
Na szczęście udało się zahamować nogami.
Później przyszła mama z Franiem podziwiać wspaniałą jazdę Kacpra. „Biedny ten Franio — pomyślał chłopiec — musi leżeć w wózku! I nie dostanie pięknego kasku i ochraniaczy na łokcie i kolana!".
Kacper miał bardzo dużo różnych zabawek. Niektóre ukochane, jak klocki, samochodziki i plastikowe potwory. Inne leżały w koszu i nikt się nimi nie bawił. Był tam także nieduży różowy misiek, który miał śmieszne futerko w loczki i smutną minkę. Kacper w ogóle nie zwracał na niego uwagi, ale do czasu.
Pewnego dnia Kacpra odwiedziła Alicja. Najpierw bawili się klockami, potem jeździli na rowerku, raz Alicja, raz Kacper. Po obiedzie mama postanowiła zająć czymś dzieci, żeby dorośli mogli sobie spokojnie porozmawiać, i wysypała zawartość kosza z zabawkami. Alicja natychmiast złapała różowego misia i go przytuliła. W tym samym momencie Kacper stwierdził, że ten misiek to jego najlepsza zabawka i właśnieteraz chce się nim pobawić. Zwrócił się więc do Alicji:
— Oddaj miśka, on jest mój.
Alicja ani myślała oddać zabawkę.
— Ale ja go pierwsza wzięłam — powiedziała.
Zdenerwowany Kacper postanowił odebrać swoją własność. Nie było to jednak łatwe. Ponieważ Alicji misiek bardzo się spodobał, trzymała go mocno i uciekła z nim do dorosłych. Kacper za nią, czerwony z wściekłości. Oboje rzucili się swoim mamom na kolana. Dziewczynka ze strachu przed rozzłoszczonym Kacprem, a chłopiec zły, że Alicja nie chce oddać mu miśka. Krzyczeli na przemian: — To mój misiek! — Ja go wzięłam pierwsza!
Oczywiście mama Kacpra kazała chłopcu zostawić w spokoju Alicję. Spytała, dlaczego właśnie teraz chce się bawić misiem, skoro nigdy tego nie robił. Mama Alicji zaś poprosiła córkę, by oddała misia Kacprowi. Na to Alicja oznajmiła stanowczym tonem:
— W takim razie ja chcę wracać do domu.
Zadowolony Kacper powiedział na to:
— Dobrze, dobrze, tylko oddaj misia.
I wtedy stało się! Mały Franio, zawsze taki powolny, błyskawicznie wyciągnął rączkę i schwycił misia. Alicja i Kacper spojrzeli sobie w oczy. Wiadomo, z takim przeciwnikiem raczej nikt nie wygra. Przecież płacz Frania to nie byle płacz, z powodzeniem można go użyć jako syreny strażackiej. W wielkiej zgodzie poszli oboje do pokoju Kacpra i zbudowali z klocków ogromny zamek.
Na pożegnanie dzieci długo machały do siebie, a Kacper spytał:
— Kiedy Alicja znowu przyjdzie?
Potem Kacper opowiedział o tym zdarzeniu tacie, który się bardzo śmiał. Spytał synka, czy zna takie przysłowie: „Gdzie dwóch się kłóci, tam trzeci korzysta". Kacper był dumny z tego, że ma własne przysłowie. Co prawda Alicja i Franek też, ale przecież miś jest własnością Kacpra.
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Copyright © by Elżbieta Pałasz, 2011 All rights reserved
Projekt okładki Przemysław Liput
Redaktor prowadzący Katarzyna Lajborek-Jarysz
ISBN 978-83-7785-912-4
www.zysk.com.pl
Plik opracował i przygotował Woblink
www.woblink.com