Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
STATUS BESTSELLERA NA MIESIĄC PRZED PREMIERĄ!
Niesamowity romans z nutką sensacji. Miłość, pożądanie i zdrada, to jeszcze nie wszystko co Was czeka w Karuzeli życia. Autorka zaskoczy Was mnóstwem niesamowitych emocji, które na długo pozostaną w Waszej pamięci. Poznamy Karolinę, główną bohaterkę, której życie kręci się z tak zawrotną prędkością, że sama czasami za nim nie nadąża. Kłopoty to jej specjalność. Jest właścicielką sklepu z bielizną, a po tragicznej śmierci ojca, próbuje też samodzielnie poprowadzić klub nocny. Niestety z marnym skutkiem. Niespodzianki, które zaskakują ją na każdym kroku, nie zawsze okazują się mile widziane. Na jej drodze pojawią się przystojni mężczyźni, rywalizujący o względy pięknej i niedostępnej Karo, swojej… szefowej. W związku z tym i w życiu uczuciowym naszej bohaterki będzie kolorowo i emocjonująco. Który zdobędzie jej serce? Czy będzie to jej długoletni, prywatny ochroniarz, czy może nowo zatrudniony menedżer klubu? Jeżeli do tego wszystkiego dodamy wredny charakter bohaterki i jej niewyparzony język, to otrzymamy mieszankę świetnego humoru i wartkiej akcji. Przy tej książce nie będziecie się nudzić. Będzie radość, złość, a nawet łzy – cała Karuzela życia.
"Gorąca, zaskakująca, emocjonująca - taka jest Karuzela życia. Jeśli szukacie czegoś na jesienno-zimowe wieczory, to ta historia będzie dla Was idealna. Serdecznie polecam!"
K.N. Haner - pisarka
"W tej książce nic nie dzieje się przypadkiem. Zwroty akcji, romans i zaskakujące zakończenie. I tylko jedno pytanie ciśnie się na usta: Czy to na pewno jest debiut? Polecam serdecznie!"
Małgorzata Falkowska - pisarka
"Seksowna, ostra szefowa, dwóch przystojnych mężczyzn, potężna dawka humoru i całe pasmo nieszczęść – przepis na powieść idealną! Jest to jedna z największych emocjonalnych karuzeli w moim życiu, z którą przyszło mi się zmierzyć! Koniecznie sięgnijcie po historię Karo, gwarantuję, że się nie zawiedziecie, ponieważ jest to jeden z najlepszych debiutów tego roku!"
Paula – www.girlsbookslovers.blogspot.com
"Gangsterzy, nielegalne interesy, a w tle romans – to jest to, co kocham w książkach! I to właśnie znalazłam w książce J. B. Grajdy. Karuzela życia to opowieść, przy której nie da się nudzić. Gorąco polecam, to pozycja obowiązkowa!"
Paulina Nowaczyk - 1001 Romansów
"Debiutancka powieść J.B. Grajdy to wciągająca historia, która przenosi czytelnika w świat pełen namiętności i intryg. Kiedy dochodzą do tego mafijne porachunki, fabuła staje się jeszcze bardziej niepowtarzalna. Tutaj wszystko mogło wydarzyć się naprawdę, a każdy wątek przyprawia o szybsze bicie serca! Znakomicie wykreowani bohaterowie, wartka akcja i ogrom uczuć sprawiły, że polecam Wam tę powieść z czystym sumieniem.
Seksowna i niebezpieczna - taka właśnie jest ta Karuzela życia.
Kamila Malec - autorka bestsellera Na krawędzi. Pocałunek ciemności, prowadząca blog Mama Na Petardzie
"Ta książka to ogrom emocji. Jest w niej wszystko, czego oczekujemy: miłość, radość, smutek i łzy. Autorka wykreowała świat, w którym wszystko może się wydarzyć, a jutro jest niepewne. Po wszystkim już nic nie będzie takie samo. Silna osobowość i niewyparzony język głównej bohaterki oraz wartka akcja - oto przepis na sukces. Debiut autorki to istna bomba, której nie da się zapomnieć. W końcu mamy do czynienia z Karuzelą życia. Gorąco polecam!"
Anna Węglarz - W oceanie słów
Całkiem odjechana komedia, gdzie nie zabraknie mężczyzn z krwi i kości, wysublimowanego poczucia humoru, a przede wszystkim pięknych, choć często i niebezpiecznych kobiet. Idealnie wyważona mieszanka mrocznych porachunków z romansem, okraszona pikantnym dowcipem, niejednokrotnie sprawi, że będziecie boki zrywać, by za chwilę w waszych oczach zalśniły łzy wzruszenia lub iskra gniewu. Emocji w tej powieści jest pod dostatkiem!
Monika Bednarska Książkowy raj Moni
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 258
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Copyright © by J.B. Grajda, 2018Copyright © by Wydawnictwo WasPos, 2021 All rights reserved
Wszystkie prawa zastrzeżone, zabrania się kopiowaniaoraz udostępniania publicznie bez zgody Autoraoraz Wydawnictwa pod groźbą odpowiedzialności karnej.
Redakcja: Janusz Muzyczyszyn
Druga redakcja i korekta: Katarzyna Łochowska
Ilustracje: © by pngtree.com
Projekt okładki: Marta Lisowska
Zdjęcie na okładce: © by Oleg Iandubaev/123rf.com
Skład i łamanie oraz wersja elektroniczna: Adam Buzek
Wydanie I - elektroniczne
ISBN 978-83-66754-72-0
Wydawnictwo WasPosWarszawaWydawca: Agnieszka Przył[email protected]
„Gorąca, zaskakująca, emocjonująca - taka jest Karuzela życia. Jeśli szukacie czegoś na jesienno-zimowe wieczory, to ta historia będzie dla Was idealna. Serdecznie polecam!”
K.N. Haner - pisarka
„W tej książce nic nie dzieje się przypadkiem. Zwroty akcji, romans i zaskakujące zakończenie. I tylko jedno pytanie ciśnie się na usta: Czy to na pewno jest debiut? Polecamserdecznie!”
Małgorzata Falkowska - pisarka
„Seksowna, ostra szefowa, dwóch przystojnych mężczyzn, potężna dawka humoru i całe pasmo nieszczęść – przepis na powieść idealną! Jest to jedna z największych emocjonalnych karuzeli w moim życiu, z którą przyszło mi się zmierzyć! Koniecznie sięgnijcie po historię Karo, gwarantuję, że się nie zawiedziecie, ponieważ jest to jeden z najlepszych debiutów tegoroku!”
Paula – www.girlsbookslovers.blogspot.com
„Gangsterzy, nielegalne interesy, a w tle romans – to jest to, co kocham w książkach! I to właśnie znalazłam w książce J. B. Grajdy. Karuzela życia to opowieść, przy której nie da się nudzić. Gorąco polecam, to pozycjaobowiązkowa!”
Paulina Nowaczyk - 1001 Romansów
„Debiutancka powieść J.B. Grajdy to wciągająca historia, która przenosi czytelnika w świat pełen namiętności i intryg. Kiedy dochodzą do tego mafijne porachunki, fabuła staje się jeszcze bardziej niepowtarzalna. Tutaj wszystko mogło wydarzyć się naprawdę, a każdy wątek przyprawia o szybsze bicie serca! Znakomicie wykreowani bohaterowie, wartka akcja i ogrom uczuć sprawiły, że polecam Wam tę powieść z czystymsumieniem.
Seksowna i niebezpieczna - taka właśnie jest ta Karuzelażycia.
Kamila Malec - autorka bestsellera Na krawędzi. Pocałunek ciemności, prowadząca blog Mama Na Petardzie
„Ta książka to ogrom emocji. Jest w niej wszystko, czego oczekujemy: miłość, radość, smutek i łzy. Autorka wykreowała świat, w którym wszystko może się wydarzyć, a jutro jest niepewne. Po wszystkim już nic nie będzie takie samo. Silna osobowość i niewyparzony język głównej bohaterki oraz wartka akcja - oto przepis na sukces. Debiut autorki to istna bomba, której nie da się zapomnieć. W końcu mamy do czynienia z Karuzelą życia. Gorącopolecam!”
Anna Węglarz - W oceanie słów
Całkiem odjechana komedia, gdzie nie zabraknie mężczyzn z krwi i kości, wysublimowanego poczucia humoru, a przede wszystkim pięknych, choć często i niebezpiecznych kobiet. Idealnie wyważona mieszanka mrocznych porachunków z romansem, okraszona pikantnym dowcipem, niejednokrotnie sprawi, że będziecie boki zrywać, by za chwilę w waszych oczach zalśniły łzy wzruszenia lub iskra gniewu. Emocji w tej powieści jest poddostatkiem!
Monika Bednarska Książkowy raj Moni
Dla wszystkich, którzy wierzą wmarzenia.
Spis treści
ROZDZIAŁ 1
ROZDZIAŁ 2
ROZDZIAŁ 3
ROZDZIAŁ 4
ROZDZIAŁ 5
ROZDZIAŁ 6
ROZDZIAŁ 7
ROZDZIAŁ 8
ROZDZIAŁ 9
ROZDZIAŁ 10
ROZDZIAŁ 11
ROZDZIAŁ 12
ROZDZIAŁ 13
ROZDZIAŁ 14
ROZDZIAŁ 15
ROZDZIAŁ 16
ROZDZIAŁ 17
ROZDZIAŁ 18
ROZDZIAŁ 19
ROZDZIAŁ 20
ROZDZIAŁ 21
ROZDZIAŁ 22
ROZDZIAŁ 23
ROZDZIAŁ 24
ROZDZIAŁ 25
ROZDZIAŁ 26
ROZDZIAŁ 27
ROZDZIAŁ 28
ROZDZIAŁ 29
ROZDZIAŁ 30
ROZDZIAŁ 31
ROZDZIAŁ 32
ROZDZIAŁ 33
ROZDZIAŁ 34
ROZDZIAŁ 35
ROZDZIAŁ 36
ROZDZIAŁ 37
ROZDZIAŁ 38
ROZDZIAŁ 39
ROZDZIAŁ 40
ROZDZIAŁ 41
ROZDZIAŁ 42
ROZDZIAŁ 43
ROZDZIAŁ 44
ROZDZIAŁ 45
ROZDZIAŁ 46
ROZDZIAŁ 47
ROZDZIAŁ 48
ROZDZIAŁ 49
ROZDZIAŁ 50
ROZDZIAŁ 51
ROZDZIAŁ 1
– Co to jest do jasnej cholery???!!! Czy to, że nie mam jaj między nogami oznacza, że musicie je sobie ze mnie robić? Powaliło was wszystkich do reszty? – Banda kilkunastu idiotów patrzyła na nią, jak na niespotykany okaz. Miała tegodość.
– Aleszefowo..
– Zamknąć się! Wynoście się wszyscy! Koniec zebrania! Nie chcę was widzieć, dopóki nie znajdziecie mi jednego, sensownego menedżera! Czy to tak dużo!? Potrzebuję jednego, nie dziesięciu, ale jednego, kurwa, człowieka! Ale widzę, że to jest powyżej waszych kompetencji! Jazda mi z oczu! – Była bliska popełnienia zbrodni na tych, pożal się Boże, pracownikach.
Tydzień temu jeden z nich oznajmił, że się zakochał i odchodzi. Wyjechał z miłością swojego życia do innego miasta. A ona? Została z zajebistym klubem, ale bez menedżera. Znalazła się w dość mało komfortowej sytuacji, brakowało jej sensownego rozwiązania. Jednym słowem była wkropce.
Pięć lat temu, kiedy przejęła interes po swoim zmarłym ojczulku, nie miała bladego pojęcia, że to wszystko będzie takie trudne. Że znalezienie dobrego pracownika będzie graniczyło z cudem. Co miała zrobić? Umieścić ogłoszenie w gazecie? Że poszukuje menedżera do najbardziej obleganego klubu nocnego? Nie chciała byle kogo, musiał być to ktoś, kto by sprostał jej ogromnym i dość wygórowanym oczekiwaniom, a niestety nie miała ochoty umawiać się na durne rozmowy kwalifikacyjne. Jak tylko o tym pomyślała, dostawałamigreny.
Żenada.
Porażka.
Masakra.
Ale nie podda się tak łatwo, uwielbia wyzwania. Fakt, zaczęła ją ogarniać niemoc, bo obdzwoniła wszystkie kontakty ze swojej listy i nic. Kompletnie nic. Przeszperała również wszystkie strony z ogłoszeniami w Internecie z nadzieją, że tam znajdzie rozwiązanie i również nic. Owszem, było mnóstwo namiarów, ale żadne nie spełniało jej wymagań. A może to ona stawiała za wysokie warunki? Może powinna trochę spuścić ztonu?
Kiedy pracownicy opuścili biuro, podeszła do barku. Musiała się napić. Bez procentów nie będzie w stanie wymyślić racjonalnego rozwiązania, a takiego potrzebowała na cito. Gdyby tylko jej tatko żył… Ale nie żyje i ona musi się wziąć w garść: to nie czas na użalanie się nad sobą, jak jakaś baba. No tak, jest w sumie kobietą, ale nie z tych, co płaczą nad rozlanym mlekiem i tygodniami rozczulają się nad swoją kiepską sytuacją. Czas najwyższy ruszyć głową i to szybko. Nie może pozwolić, aby konkurencja przejęła jej klientów. Usiadła na ukochanym fotelu z kieliszkiem Prosecco i modliła się o cud. Była środa wieczór, koniec czerwca, a ona do soboty musiała wyczarować, jak pieprzona Hermiona, jednego człowieka. Tylko skąd? Jej rozmyślania przerwał sygnał nadejścia nowejwiadomości:
Witam Pana serdecznie. Nazywam się Wiktor i jestem zainteresowany współpracą z Panem. Proszę okontakt.
Myślała, że spadnie z fotela. Nie mogła przestać rechotać. Co to jest? Czy ktoś z jej przyjaciół robi sobie żart? Nie, ona nie ma przyjaciół, no oprócz jednej, wiernej jak pies, a raczej jak suka, przyjaciółki. Ale to nie mogła być ona, bo Moni w tej chwili smażyła się na jakiejś rajskiej plaży ze swoim nowo poślubionym mężulkiem. Więc to na bank nie jej zagranie; tylko w takim razie czyje? I co za kretyn pisze do niej per pan? Przecież chyba już wszyscy doskonale wiedzą, że to ona przejęła interes ojca. I skąd do licha, ma numer jej prywatnej komórki? Mają go tylko nieliczni, dosłownie garstka ludzi. Wzięła telefon do ręki i wykręciła numer doLukasa.
– Tak jest szefowo? – odezwał się zaraz po pierwszymsygnale.
– Widzę cię za pół minuty u siebie! – Od razu sięrozłączyła.
Popatrzyła za okno, słońce powoli kończyło na dzisiaj swoją pracę. Pomimo iż była końcówka czerwca, lato zagościło już na dobre i upały zaczęły doskwierać. Kobieta zdawała sobie sprawę, że okres wakacji był – zaraz po okresie karnawału – najlepszym czasem dla dyskotek i klubów. Frekwencja była wtedystuprocentowa.
Szybko wróciła myślami do sprawy, którą musiała pilnierozwiązać.
Wiedziała, że Lukas zjawi się u niej za dziesięć sekund, bo stoi i pilnuje jej skromnej osoby tuż za drzwiami. Zapukał, a po usłyszeniu „wejść!” – wtargnęło do gabinetu sto dwadzieścia kilo mięśni. Lukas – jej prywatny bodyguard, człowiek, który jest jej osobistym cieniem. Przystojny, dobrze zbudowany brunet o czekoladowych oczach. Dobrze wiedziała, że podoba się kobietom, jej samej zresztą również. Już niejeden raz dowiódł, że jest wart jej szacunku i zaufania, a to bardzo dużo. Mogłaby powiedzieć, że nawet wszystko. Podała mu swoją komórkę i pokazałaesemesa.
– Zadam to pytanie tylko raz. I skup się Lukas. Bo doskonale wiesz, że nie lubię się powtarzać. Co to jest, do jasnej cholery?! – Ostatnie zdanie wymówiła z mocno zaciśniętymizębami.
– Szefowo… Eee.. Zaraz to wyjaśnię. – Lukas, czytając esemesa, zająknął się, próbując jakoś wyjaśnić zaistniałą sytuację. Był mocnozdenerwowany.
– Wyjaśnić?! – wrzasnęła, mocno poirytowana. – Czy chcesz mi przez to powiedzieć, że wiesz, kto tonapisał?
– Niestety tak. Potrzebuję dziesięć minut. I przepraszam, nie wiem, jak to się stało, ale to się więcej nie powtórzy. – Lukas nie miał bladego pojęcia, jak jego kumplowi udało się dotrzeć do szefowej. Ale co nieco zaczęło mu świtać. Ostatni reset, wódka i Wiktor. Szlag! Musi to jak najszybciej odkręcić, bo boi się, że przez taką głupotę straci zaufanie swojejprzełożonej.
– Siadaj – powiedziała to już spokojnym głosem. Lukas od razu wykonałpolecenie.
– Znamy się i pracujemy od kiedy przejęłam interesy po moim ojcu, który, jak doskonale pamiętasz, został w brutalny sposób pozbawiony życia przez Robsona i jego ludzi. Wiem, że niestety nigdy nie udało się tego udowodnić, ale ja czekam i się doczekam na dzień sądu ostatecznego. Byłeś i jesteś ze mną, zawsze mogłam na tobie polegać. Mogę ciufać…
– Szefowo…
– Zamknij się! Jak to się stało, że jakiś Wiktorek znalazł się w posiadaniu mojego numeru?! No jak?! – wrzasnęła.
– Mój ostatni reset. Wie szefowa, że raz w miesiącu mam wolną sobotę. I wtedy staram się zabawić. Robię to skromnie, żeby nie pokazywać się na mieście, żeby nikt się nie dowiedział, że ten jeden dzień szefowa jest beze mnie. Robię to przy wódce z moim kumplem Wiktorem – wyrzucał z siebie Lukas z taką prędkością, jak pędzącePendolino.
– Jesteś gejem?! – zapytała z szeroko otwartymi oczami. Nie chciała w to uwierzyć, takifacet?
– Nie! O Boże, nie! To mój kumpel. Znamy się kilka lat, kiedyś pracowaliśmy razem. Szefowo jestem stuprocentowym mężczyzną! Słowo!
– No dobra. Kontynuuj bo nie mogę się doczekać zakończenia tej przepięknej i jakże wzruszającej opowieści. – Zamrugała teatralnie rzęsami, bo wzmianka o orientacji Lukasa trochę ją rozluźniła. – No mówże człowieku. Bo uwielbiam takie ckliwe historie jak w telenowelachbrazylijskich.
– W ostatnią sobotę spotkaliśmy się u mnie na tym wspomnianym resecie. Była jak zwykle przyjaciółka flaszka. Gadaliśmy. Nigdy nie wspomniałem mu, czym się zajmuję. To znaczy, wie, że jestem ochroniarzem w klubie „69”, ale że jestem osobistym ochroniarzem szefowej to już nie. Co za dużo, to niezdrowo. I chyba ostatnio coś chlapnąłem, że właściciel klubu szuka menedżera. Pamiętam, że chciał numer do szefowej, ale mu nie dałem. Przysięgam!
– OK. Ale dlaczego pisze do mnie PAN? – To jązastanawiało.
Nie było przecież w mieście osoby, do której nie dotarłaby informacja, że klub „69” przejęła ona, Karo, córka Karola Ozińskiego, nieżyjącego dealerasamochodowego.
– Nie wiem. Serio, nie mam bladego pojęcia. Karo, słuchaj wiem, że jakimś cudem, Wiktor wykradł ode mnie ten numer, ale dowiem się jak to zrobił i to się więcej nie powtórzy. Przepraszam. Myślałem, to znaczy, właśnie wtedy nie pomyślałem. – Kiedy sytuacja była poważna opuszczali formalnezwroty.
– Karo, przyjmę na klatę wszystkiekonsekwencje.
– Słuchaj… – Przyszło jej nagle na myśl. – Nie powiem, że jestem szczęśliwa jak Anastasia po schłostaniu przez Greya jej ślicznego tyłeczka, ale może ten cały Wiktorek jest tym, kogo szukam? Może to jest rozwiązanieproblemu?
– To znaczy? – zapytał zdziwionyLukas.
– Misiu Pysiu, kochany robaczku, rusz tą pustą głową. Wiem, że częściej używasz swoich mięśni i innego narządu niż mózg, ale czasami trzeba choćby udać inteligencję, żeby na przykład zadowolić szefową, nie sądzisz? – Głowę jej już rozsadzało. Miała dosyć tego dnia. Było jej gorąco, pomimo nastawionej na full klimatyzacji. A jeszcze to. Lukas był inteligentny, inaczej nie zatrudniłaby go, ale teraz zachowywał się jakby zostałodmóżdżony.
– Zadowolić? Karo, z wielkim szacunkiem, nie jestem gejem, ale Ty jesteś moją szefową, fakt podobasz mi się, niezła z ciebie sztukai…
– Nie wytrzymam! Chyba ten twój reset pozbawił cię którejś klepki. Nie o takie zadowolenie mi chodzi. Ja potrzebuję menedżera! Tak?
– Tak. Nie! Nie wierzę! Chcesz zatrudnić Wiktora? To lowelas. On to dopiero myśli tylko jednym narządem – Lukas z niedowierzaniem wyrzucał z siebie kolejnesłowa.
Musiał szybko wymyślić rozwiązanie, bo bał się, że Karo z powodu braków kadrowych, na serio przyjmie tego gogusia. Była naprawdę zdesperowanasytuacją.
– Ale myśli, że jestem mężczyzną. Więc, chce ze mną pracować nie po to, żeby mnie bzykać – wtrąciła.
– To pewnie przez twoją ksywę. Karo, przyznasz, że możesz skojarzyć się z mężczyzną, w sumie twój ojciec miał na imię Karol… Sam w sumie nie wiem – rozmyślałLukas.
– Gówno mnie to obchodzi z kim mu się skojarzyłam. Przecież nie mogę być właścicielem klubu i przestawiać się jako Karolcia. I co może jeszcze z magicznym koralikiem mam popierdalać? – stwierdziłasarkastycznie.
– Z czym? – Lukas myślał, że sięprzesłyszał.
– Oj, widzę, że lekcje języka polskiego się omijało. Nieważne. – Machnęła ręką. – Umów go. Sobota na dwudziestą w klubie na Głównej. – Karo chciała już jak najszybciej zakończyć to spotkanie i pojechać do swojegoapartamentu.
– Ale..
– Chyba się przesłyszałam. Nie będę tego komentować. I tobie też nie radzę – powiedziała z zaciśniętymi zębami. – Koniec spotkania. Jedziemy do domu. – Wstała, wzięła torebkę i skierowała się dowyjścia.
– Tak jest szefowo – odparł Lukas i ruszył za nią. Wiedział, że cała ta sytuacja naruszyła jego reputację, dlatego wolał już nic się nie odzywać. Zakończył ten temat i postanowił odhaczyć ostatni punkt dnia. Odtransportować Karo bezpiecznie do domu. A potem tylko zaczekać na sobotę na godzinę dwudziestą. Jak on nie cierpiał takich patowychsytuacji.
ROZDZIAŁ 2
Załatwione. Spotkanie sobota godzina dwudziesta naGłównej.
Jeszcze raz przeczytała esemesa. Była pod wrażeniem. Nie spodziewała się, że takiemu gogusiowi uda się dostać do Karo. No, no, jest pełna podziwu dla tego faceta. Nie doceniała go. Kiedy trzy tygodnie temu zgłosił się do niej i oznajmił, że chce dla niej pracować, wyśmiała go i chciała od razu przystawić mu lufę do skroni. Ale coś ją powstrzymało. Może kobieca intuicja? A może po prostu czysta ciekawość? Postanowiła dać mu szansę. W sumie nie miała nic do stracenia, a za to wiele do zyskania. Nie będzie musiała sama brudzić sobie rąk. Wykorzysta go jako swoją prywatną i osobistą marionetkę. Będzie siedziała w ukryciu i tylko pociągała za odpowiednie sznurki. Istnie perfekcyjne rozwiązanie. A on, skoro jest takim idiotą, żeby podpisać na siebie wyrok śmierci, to już jego sprawa. Nie zmuszała go, ani tym bardziej nie prosiła. Sam z czystej nie przymuszonej woli pojawił się i zaproponował pracę. Może być niezły ubaw, a przy okazji ugra coś dla siebie. Dwie pieczenie na jednym ogniu. Musiała tylko to teraz porządnie rozegrać. Tak, aby Karo nie domyśliła się, co się wokół niej dzieje. Plan musiał być idealny. Karo zaufa tylko raz. Jeden, jedyny raz. Nie ma miejsca nabłąd.
Sięgnęła po kieliszek z martini i wrzuciła dwie oliwki. Rozsiadła się wygodnie i zaczęła układać w głowie plan zlikwidowania Karo. Plan, który musiał być tak perfekcyjny, jak pieprzona pani domu. Czas założyć białe rękawiczki do tejzabawy.
ROZDZIAŁ 3
Czwartek i piątek minął Karo bardzo szybko. Oprócz najpopularniejszej w mieście dyskoteki, prowadziła również sklep z ekskluzywną bielizną. To było jej pasją i pochłaniało większość jej czasu. A klub? Przynosił bardzo dobre zyski, na które nie chciała i nie mogła narzekać. Kasa – kto jej nie lubi? Często zastanawiała się, po co ojciec prowadził takie miejsce, skoro miał ten swój salon samochodowy, ale kiedy przejęła interes, dowiedziała się wielu interesujących rzeczy. Między innymi tego, że klub był idealną przykrywką do odwracania uwagi od, nie do końca legalnego, biznesu samochodowego. Musiała spojrzeć prawdzie w oczy. Jej ojciec był szefem mafii samochodowej. PieprzonymBossem.
Wiele razy chciała sprzedać klub, ale kiedyś obiecała ojcu, że przejmie go po jego śmierci. Słowo się rzekło, a ona zawsze dotrzymuje obietnic. Dlatego nie mogła go zawieść, ale aby mogła dobrze nim zarządzać, potrzebowała właśnie świetnego menedżera, bo sama nie miała bladego pojęcia, jak to robić. Miała nadzieję, że ten cały Wiktor będzie jej rozwiązaniem. Musiała przyznać sama przed sobą, że czuła przyjemne podekscytowanie na to dzisiejsze spotkanie. Wiktor. Hmm. Lukas określił go jako lowelasa. Ciekawe, jaka będzie jego mina, kiedy ujrzy ją, zamiast mężczyzny. Czas pokaże. Nie mogła siędoczekać.
Była ósma rano, a ona stała w łazience w swoim apartamencie i głęboko myślała, co to za człowiek. W końcu musiała ruszyć swoje nie dość szczupłe, ale seksowne, cztery litery. Nigdy nie była kobietą, która nosiła rozmiar trzydzieści sześć. Ale uwielbiała swoje kształty. Uważała, że te wszystkie wiecznie odchudzające się anorektyczki były po prostu paskudne. To tak, jakby iść do łóżka z kijem od szczotki. Fakt, nie miała rubensowskich kształtów, była po prostu trochę mocniej zaokrąglona w miejscach, w których podobała się mężczyznom, bo na brak ich zainteresowania nie mogła raczej narzekać. Miała długie czarne włosy i szmaragdowe oczy, które było jej dane odziedziczyć po matce. Wiele razy słyszała od ojca, że przypomina mu Marię… Niestety Karolina nie miała tego szczęścia, aby ją poznać. Jej mama zmarła zaraz po porodzie, doznała krwotoku, szczegółów niestety nigdy nie poznała. Ojciec unikał tego tematu jak tylko mógł, a im była starsza i pragnęła zdobyć jakąkolwiek wiedzę o swojej mamie, tym bardziej ojciec zamykał się w sobie i jej unikał, tak że przez całe swoje dzieciństwo wychowywała się tylko z nim. Miała oczywiście opiekunki, kucharki i gosposie, ale żadna z nich nie potrafiła okazać ciepła i miłości. Gdy była małą dziewczynką, wielokrotnie zazdrościła koleżankom pełnej rodziny, wspaniałych świąt, czy rodzinnych wakacji. Ona nigdy nie poczuła, jak to jest. Czy brakowało jej matki? Sama nie wiedziała, czy to co odczuwała mogła nazwać tęsknotą. Czasami po prostu pragnęła poczuć, że jest komuśpotrzebna.
Czy była atrakcyjna, seksowna? Owszem, ale ona się za taką nie uważała. Nigdy nie lubiła się wyróżniać: ani wyglądem, ani stylem życia. Niestety jej paskudny charakter nie raz przysporzył jej problemów i czy chciała, czy nie, ludzie ją zapamiętywali. Przez całe swoje trzydziestodwuletnie życie kochała siebie taką, jaką była. I to uważała za klucz do sukcesu. Pogodzić się z tym, co nam przyniesie następny dzień. Ale dosyć rozmyślania, czas nie poczeka. Uśmiechnęła się do swojego odbicia i ruszyła dopracy.
ROZDZIAŁ 4
Przez cały dzień była tak zajęta, że nie miała chwili czasu, by zerknąć do teczki, którą dostarczył jej Lukas. Znajdował się tam życiorys Wiktora. Bardzo chciała ją otworzyć, ale czuła się jak mała dziewczynka przed gwiazdką. Z jednej strony już tego pragnęła, a z drugiej chciała opóźnić ten moment. Nie ukrywała też, że trochę się obawiała tego, co znajdzie w środku. Niby Lukas mówił, że Wiktor kocha kobiety, seks i alkohol, więc na zdrowy rozsądek nie mógł być Quasimodem. Dobrze, że natłok zajęć uniemożliwił jej lekturę. Znalazła czas dopiero w samochodzie, w drodze na spotkanie. Wzięła teczkę i już bez żadnych podchodów otworzyła ją. No, no, niczego sobie. Nie jest to w sumie Jason Statham, ale też smakowity kąsek. Przystojny blondyn, niebieskie oczy, szeroki uśmiech, który odsłania zadbane, białe zęby, po twarzy już widać, że facet dba o siebie. Miła niespodzianka. Nigdy nie łączy pracy z życiem osobistym, choć o tym drugim można powiedzieć, że jest ostatnio dość skąpe. Ale jego chętnie zobaczyłaby w jakiejś ciekawej pozycji w swojej sypialni. Dobra, teraz czas na konkrety. Na następnych stronach znalazła szczegółowy życiorys Pana Ładnego. Od całej drogi edukacji, po każdy posrany związek ze wszystkimi dziuniami, z którymi się spotykał. No, a było tego wiele. Gdyby był kobietą, doradziłaby mu zrobienie jakichś badań, bo po takiej liczbie można spodziewać się różnych niespodzianek. Czyli seks z nim odpada. Nawet to i lepiej dla Karo, zajmie się tym co umie robić najlepiej – pracą. Ścieżkę kariery miał również dość imponującą. Nie liczbowo, tak jak w przypadku panienek, lecz jakościowo. Pracował przez 8 lat jako menedżer w jednym z klubów nad morzem. Dokładnie w tym samym, w którym Moni miała wieczór panieński. Karo postanowiła w najbliższym czasie zweryfikować ten punkt i porozmawiać zwłaścicielem.
Kiedy dojechali na miejsce, od razu skierowała się na schody prowadzące na piętro do jej biura i tylko rzuciła doLukasa:
– Prosecco, tylko schłodzone poproszę. A jak Pan Ładny się pojawi, to niech poczeka z 15 min. Niech nie myśli goguś jeden, że czekam naniego.
– Pan Ładny? – zapytał zdziwionyLukas.
– Ten twój Wiktorek. Tak mi się powiedziało. I nie zawracać mi dupy pierdołami. Idę pomyśleć nad marną egzystencją tego świata – dodałasarkastycznie.
W drodze do biura ugryzła się w język, choć ciut za późno. No zajebiście – pomyślała, teraz Lukas dojdzie do wniosku, że ten jego Wiktorek wpadł jej w oko. Żenada. Jasna cholera! No nic, palnęła i oby więcej jej się to nie zdarzyło. Musi się bardziejpilnować.
O dwudziestej dwadzieścia ktoś niespodziewanie wtargnął do jej biura. Od razu złapała za broń, którą trzymała w skrytce pod biurkiem. Wycelowała w obiekt, który nieproszony zmaterializował się przed nią. To nie był nikt inny, tylko Pan Ładny. Na początku na jego twarzy pojawiło się ogromne zdziwienie z lekkim przerażeniem, by po chwili przemienić się w ironicznyuśmiech.
– Zastanawiałem się, ile jeszcze mam czekać. Nieładnie jest umawiać się na spotkanie, na które nie można wyrobić się czasowo – wyrzucił na wstępie Wiktor. – W dodatku widzę, że pan Karo ma dość zajebistą i ostrą sekretarkę. Podobasz mi się mała. Opuść tę zabawkę, bo zrobisz sobie krzywdę. Jak tak bardzo lubisz coś trzymać w rączkach, to mogę dać ci o wiele większy kaliber, mój. – Pan Ładny bez żadnego skrępowania i zażenowania podpisywał właśnie swój wyrokśmierci.
Wtedy do biura wpadł zdyszanyLukas.
– Co ty odpierdalasz??!! – wykrzyczał do pleców Wiktora, a kiedy zobaczył w rękach szefowej broń, wycelowaną w dodatku w jego kumpla, wiedział już, że ma przesrane tak, jak stąd doAmeryki.
– Czekałem pieprzone dwadzieścia minut na twojego szefa, stary. Ale nie raczył mnie przyjąć. A ja nie lubię, jak robią ze mnie idiotę. Poszedłeś do kibla, to wykorzystałem sytuację i postanowiłem sprawdzić osobiście, co tak ważnego i niecierpiącego zwłoki robi twój szefuncio. A tu proszę. Wchodzę, a piekielnie ostra sekretarka celuje do mnie z zabawki. Lubię takie. – Niczego nieświadomy Wiktor dalej kopał sobie swój własnygrób.
– Jaka, kurwa, sekretarka?! Czy cię już kompletnie popierdoliło? To jest Karo, moja szefowa – odparł coraz bardziej zdenerwowany Lukas. – Szefowo, najmocniej szefową przepraszam. Już zabieram tego padalca. Koleś ma ostro zrytą banię. Już go nie ma – dodał już łagodniej, szarpnął za rękaw oszołomionego Wiktora i próbował gowyprowadzić.
– To jest twój szef? To znaczy, kurwa, szefowa? Dlaczego mi nie powiedziałeś, że to kobieta? Że mam się spotkać z kobietą? – zapytał zdezorientowanyWiktor.
– Bo nie pytałeś. Wynoś się stąd – doradził Lukaskumplowi.
– Skończyliście ćwierkanie, moje wróbelki? – odezwała się w końcu Karo. – To teraz mnie posłuchacie – dodała, opuszczając już broń i siadając na fotelu. Upiła łyk swojego wina ikontynuowała:
– Ty, Lukas, masz przejebane. Ale nie chce mi się na razie o tym myśleć. I wyrażaj się, jak jesteś w obecności damy, czyli mnie. – Bardzo ją rozbawiła ta sytuacja i zszokowana mina Wiktora. Przedstawienie czas zacząć. – A ty Panie Wielki Kaliber, widzę, że jesteś błyskotliwy jak karetka na sygnale. – To mówiąc upiła kolejny łyk. Kiedy zorientowała się, że kieliszek jest pusty, dopełniła go i delektowała się dalej tą wspaniałągrą.
– Lukas zawieź tego gogusia nad rzekę i rozwal mu tę pustą i nikomu nie potrzebną makówkę. A ten jego Wielki Kaliber obetnij i włóż mu w dupę. Wykonać! – Usatysfakcjonowana swoim genialnym pomysłem, Karo uśmiechała się od ucha doucha.
Wiktor głośno przełknął ślinę i przetarł dłonią spocone czoło. Kompletnie nie wiedział, co mazrobić.
– Szefowo… – Lukas próbował ratować tyłek kumplowi. – Wiem, że ten tutaj osobnik płci męskiej dopuścił się karygodnego czynu, ale żeby tak od razu kulka włeb?
– A co? Mam go ułaskawić? Wpadł do mojego biura, zrobił taki burdel jak w damskiej torebce, a ja mam mu to darować? Nie żartuj! Ale, wiem! – Karo dalej kontynuowała tę zabawę, która coraz bardziej jej się podobała. A najbardziej podobał jej się fakt, iż pewny siebie Wiktor stał teraz przed nią, jakby zaraz miał się rozpłakać. Jego mina – bezcenna. Niby taki macho, a tu proszę boi się kobiety. – Panie Wielki Kaliber – zwróciła się już bezpośrednio do Wiktora. – Jeżeli masz pelerynę niewidkę i znikniesz, to daruję ci życie. – Teraz już nie mogła siępowstrzymać.
Wybuchnęła tak głośnym śmiechem, że gdyby nie impreza na dole, cały klub by jąusłyszał.
Dwóch mężczyzn popatrzyło na nią ze zdziwieniem, nie wiedząc co dalej robić. Lukas znał dość długo Karo i jej sarkastyczne poczucie humoru. Wielu jej żartów nie rozumiał, bo były to porównania z książek, które nałogowo pochłaniała. A on niestety, gustował w innych nałogach. Ale teraz musiał przyznać sam przed sobą, że kompletnie nie wiedział, jak ma sięzachować.
– Karo? Wszystko w porządku? – zapytał delikatnieLukas.
– Tak. – Zaczęła się uspokajać. Już dawno nie bawiła się tak wyśmienicie. – Słuchaj, wyprowadź to coś z mojego biura. I nie chcę go więcej widzieć na oczy. – Karo postanowiła już zakończyć tę zabawę. Daruje temu gogusiowi ten błąd, ale na pewno nie będzie z nimwspółpracowała.
– Ma zakaz przebywania w moim klubie i w moim pobliżu. Jasne? – dodała jużostrzej.
– Tak – przytaknął Lukas i wyprowadził zdziwionego kumpla z gabinetuszefowej.
Kiedy zamknęli drzwi, Lukas nie wytrzymał. Sprzedał tak potężny cios Wiktorowi, że na sto procent złamał munos.
– No co ty, stary? Zupełnie ci odbiło? Ja rozumiem ochraniasz taką dupę, ale żeby rozwalać noskumplowi?
Wiktor był zupełnie zdezorientowany całą tą sytuacją. Nie spodziewał się, że oberwie od kolegi. Fakt, zrobił z siebie kompletnego kretyna, ale to wszystko była wina Lukasa – mógł go łaskawie poinformować, że jego szefem jest kobieta. Rozegrałby to w zupełnie inny sposób, bo doskonale wiedział, jak postępować z płcią przeciwną. Ale musiał przyznać, że od razu spodobała mu się ta sztuka. No, no, ma laska klasę i pazur, a on lubił takienajbardziej.
– Słuchaj pojechałeś po całości. Ja tego nie odkręcę, bo i tak będę musiał ratować swój tyłek. A ty jesteś już spalony. I radzę ci trzymać się od niej z daleka, bo w innym wypadku będę zmuszony połamać ci coś zupełnie innego. – Lukas bez zbędnych ceregieli wyłożył kawę na ławę. – Wypad stąd. Serio. Żebym nie musiał używać więcejsiły.
– Dobra, dobra. – Wiktor podniósł ręce w geście poddania. – Wychodzę już. Widzisz? Już będę grzeczny tylko mnie nie bij. – Skierował się dowyjścia.
Wiedział, że tak łatwo nie odpuści. I Lukas też to wiedział. Wiedział też, że z jego kumplem będą jeszcze kłopoty. Tylko nie spodziewał się, że aż takiegokalibru.
ROZDZIAŁ 5
– Brawo, brawo. Koncertowo to spieprzyłeś. Należy ci się uznanie. Bo to, że Karo nie będzie chciała pracować z takim nieudacznikiem, to wiedziałam od razu. Ale tego, że przy okazji zrobisz z siebie kompletnego idiotę i kretyna i to w tempie ekspresowym, to już się nie spodziewałam. – Śmiała się zniego.
– Zrobiłaś to specjalnie! Mogłaś mi powiedzieć, że ten cały Karo to kobieta! Rozegrałbym to zupełnie inaczej! Jeszcze nie powiedziałem ostatniego słowa. Jeszcze…
– Dość! Myślisz, że możesz tak się do mnie odzywać, że możesz ze mnie żartować? Myślisz, że to jest jakaś zabawa? Wynoś się! I nie pokazuj mi się na oczy. Ja z durniami nie pracowałam i nie mam zamiaru pracować. Jeżeli udowodnisz mi, że jednak jesteś coś wart, to wtedy będziemy mogli wrócić do tej rozmowy. Daję Ci miesiąc. Jeden, jedyny miesiąc. W innym wypadku wycofuję swoje wcześniejsze warunki. Wyjdź!
– Jeszcze ci udowodnię, że nie tylko jestem sporo wart, ale będziesz mnie błagać, abym pracował dla ciebie. Zbliżę się do Karo, będzie mi jadła z ręki, aty…
– Ha, ha, ha! – Kobieta roześmiała mu się prosto w twarz. – Jesteś żałosny. Ale niech będzie. Jeżeli w ciągu miesiąca zaczniesz pracować dla Karo, przyjmę cię z powrotem. Ale zapomnij o błaganiu. A teraz żegnam. Nie chcesz chyba, żebym musiała wezwać ochronę, aby poprawili dziełoLukasa?
– Nie. Znamdrogę.
Kiedy Wiktor opuścił jej gabinet, rozsiadła się na szezlongu i zaczęła się głęboko zastanawiać, jak to rozegrać. I przyszedł jej do głowy pewien pomysł. Musi być wyjątkowo ostrożna, aby Karo nie zorientowała się, że jest robiona w konia. Wzięła do ręki telefon i wystukaławiadomość.
ROZDZIAŁ 6
Była niedziela wieczór. Dobrze, że weekend minął bez większych niespodzianek. Ta jedna wystarczyła stanowczo. Karolina rozsiadła się wygodnie na skórzanej kanapie w przestronnym salonie swojego apartamentu. Kochała to mieszkanie. Był to jej azyl, do którego uwielbiała wracać po ciężkim dniu. Dość szybko wyprowadziła się od ojca, bo nie lubiła tych wszystkich dziwnych typów, którzy notorycznie odwiedzali ich dom. Zawsze ktoś nieproszony kręcił się po nim. Przytłaczała ją jego wielkość, dla niej był to po prostu budynek bez duszy i miłości, a ona wolała ciszę i spokój, aby móc poświęcać czas na relaks z dobrąliteraturą.
Zastanawiała się co dalej. Będzie chyba musiała sama wdrożyć się w funkcjonowanie klubu, bo inaczej czarno to widziała, ale odłoży to najutro.
Postanowiła miłym akcentem zakończyć ten wieczór. Na początek ciepła i długa kąpiel ze świetnym kryminałem w ręku, oczywiście obowiązkowo kieliszek, bądź dwa, jej ulubionego Prosecco, na rozluźnienie. A na koniec – sen. O tak, tego właśnie było jejpotrzeba.
Kiedy szła w stronę łazienki, usłyszała sygnał nadejścia nowej wiadomości, ale tym razem nie był to tylko esemes. Dostała maila. Nie lubiła ich przeglądać w telefonie, dlatego była zmuszona odłożyć relaks i udała się to gabinetu. Włączyła laptopa i usiadła przy biurku. Może i zlekceważyłaby tą wiadomość, ale kiedy zerknęła kto jest nadawcą, musiała koniecznie go przeczytać. Była to Luiza. CórkaRobsona.
Kiedyś chodziły razem do szkoły, nigdy nie były ze sobą w bliskich stosunkach, ale Karo nie przejmowała się tym. Kiedyś ojciec poprosił ją, aby przynajmniej spróbowała się z nią zakolegować, ale Luiza kręciła się już wtedy z nieciekawymtowarzystwem.
Karo nie chciała być z nimi utożsamiana, dlatego odpuściła. Zresztą informacje, jakie przekazała jej Moni na temat Luizy, utwierdziły ją tylko w tym, że była to dobra decyzja. Kiedy kilka lat temu zginął ojciec Karo, a ona dowiedziała się, że stał za tym Robson, znienawidziła tę całą Luizę, pomimo że nie brała ona bezpośredniego udziału w zabójstwie jej ojca. A teraz dostaje od niejwiadomość.
Czego mogła chcieć od niej ta kobieta? Czy ona do reszty zwariowała? Kiedy komputer był już gotowy do pracy, Karo otworzyła skrzynkę. Kliknęła na maila od Luizy i aż oczom niewierzyła:
Witaj DrogaRywalko,
wiem, że nie darzysz mnie zbytnio sympatią, że ciągle żyjesz w przeświadczeniu, że mój ojciec jest winny śmierci Twojego, ale chciałabym, abyś przestała wierzyć w końcu w te brednie i poszła krok dalej. Proponuję Ci współpracę ze mną. Wiem doskonale o Twoich problemach ze znalezieniem menedżera. Dlatego chciałabym, abyśmy połączyły ze sobą Twój klub wraz z moim. Co Ty na to? Wiem, że jest to dość nietypowa propozycja. I w zupełności jej się nie spodziewałaś, ale myślę, że jest to warte przemyślenia. Spokojnie, mamy czas. Co do szczegółów, jak miałoby to wszystko wyglądać, proponuję spotkanie. Daj znać. Przemyśl to. Luiza.
Czy ona do reszty straciła rozum? Karolina przetarła zmęczone oczy. Dobre sobie, Karo i Luiza. Jak ona śmie, bezczelne, wstrętne babsko. Długo nie musiała się zastanawiać. Wcisnęła ikonkę „Odpowiedz” i napisała do tejpindy:
Pieprzsię!
I to byłoby na tyle, z przemyśleń nad tak durną propozycją. Zamknęła laptopa i tym razem postanowiła wykonać to, co zaplanowała na dzisiejszy wieczór. Wtedy jej komórka zaczęładzwonić.
– Oszaleję zaraz! Nawet nie mogę iść sobie tyłka pomoczyć! – wrzasnęła sama do siebie i nie patrząc kto dzwoni odebrała: – Halo! Tu mocno wkurzona i poirytowana kobieta. Nie, nie mam PMS. Mam za to strasznie ciężki dzień za sobą. Czego?! – wykrzyczała do osoby po drugiejstronie.
– U lalala. Widzę laska, że dzwonię nie w porę? Właśnie wróciłam z Grzesiem i pomyślałam, że cię odwiedzę z buteleczką Prosecco! – To była Moni, jej przyjaciółka. Właśnie wróciła z podróży poślubnej i postanowiła przywitać się zKaro.
– Hej! Cześć. No, kiepski dzień. A raczej tydzień. Ale dawaj do mnie to ci wszystko opowiem. Stęskniłam się za tobą – odpowiedziała koleżance. – I nie zapomnij tylko o tejbutelce.
– Się robi. Jestem u ciebie za piętnaście minut – dodała Moni i sięrozłączyła.
Karo stwierdziła, że czeka ją jednak długi wieczór i nim wpadnie jej przyjaciółka postanowiła wziąć szybki prysznic, zamiast upragnionej, długiej kąpieli. No cóż, na razie to musi jejwystarczyć.
ROZDZIAŁ 7
Po dwóch godzinach i jednej butelce później, Moni znała każdy szczegół, który wydarzył się w życiu Karo w przeciągu tegotygodnia.
– Słuchaj, zadzwoń do tego całego Wiktorka, albo każ zrobić to Lukasowi. Niech ten typ wróci – zaczęła Moni. – Powiedzmy to wprost. Nie dasz rady tego ogarnąć. Popłyniesz. Zrobisz wielkie „plum” jak rybka Nemo i spadniesz na dno. Już na mieście wiedzą, że masz kłopoty, bo niby skąd by to wiedziała Luiza? – doradzała dalejprzyjaciółce.
– Jesteś paskudna. A wiesz, dlaczego? Bo po pierwsze, masz poukładane i sielankowe życie osobiste, a po drugie, teraz masz rację – odparłazrezygnowana.
Karo nigdy nie była w poważnym związku. Często się zastanawiała, czy to jej wina? Czy to z nią jest coś nie tak, że nie może ułożyć sobie życia osobistego? Wiedziała, że ma wredny charakter, była uparta i pyskata, ale chyba bywały gorsze egzemplarze. Dlatego zawsze tłumaczyła się, że to ona po prostu nie chce mieć mężczyzny na dłużej, że woli na jedną noc i po sprawie. Tak byłoprościej.
– Ty też byś mogła mieć, ale nie chcesz. Ciągle powtarzasz, że miłość jest dla słabych, a ty nie jesteś słaba – podsumowała jąMoni.
– Dobra, daj spokój. Przecież wiem. Nie potrzebuję jakiegoś faceta po to tylko, żeby mieć do kogo się poprzytulać. Mogę to zrobić do poduszki, albo do kocyka. A z takim osobnikiem to tylko masa problemów. Gorszy jest od zwierzątka, bo ciągle byłby w centrum uwagi. Aaa, do dupy z tym. – Karo machnęła ręką i mówiła dalej. – Wracając do tematu. Nie przypuszczałam, że to powiem, ale masz rację, muszę poprosić Lukasa, aby sprowadził mi tego Pana Wielki Kaliber. Nie dam rady sama. – Zrezygnowana rozłożyła się wygodniej na sofie, na której prowadziłyrozmowę.
– No to ustalone. Grzeczna dziewczynka. Coś czuję, że będzie niezła zabawa – ucieszyła się Moni. – A teraz wybacz, ale padam na twarz. Możemy iść się położyć? Mogę zostać? – zapytałaprzyjaciółkę.
– No jasne. Nie pytaj, tylko leć do sypialni. Choć raz na jakiś czas nie muszę spać sama w tych stu metrach – odpowiedziała ucieszonaKaro.
– Przecież masz Lukasa. Wiem, że on gdzieś się tutaj czai – szepnęła konspiracyjnym tonemMoni.
– Tak. Ale jest u siebie. I póki go nie zawołam, to tak, jak by go nie było – odparłaKaro.
Lukas pracował dla niej i spełniał wiele funkcji: był ochroniarzem, szoferem i takim minidoradcą – głosem rozsądku. Zaraz po śmierci ojca, kiedy była gnębiona głuchymi telefonami, dziwnymi listami-pogróżkami, bała się, że i ją dosięgnie ręka sprawiedliwości, dlatego wolała się zabezpieczyć. Z biegiem czasu tak się przyzwyczaiła do jego obecności, że nigdy nie pomyślała, że mogłaby gozwolnić.
– Zawsze możesz to zrobić. Przecież możesz mu rozszerzyć zakres obowiązków – roześmiała się Moni. – Ja wiem? Na przykład o dobry seks z szefową?! – Ucieszyła się ze swojegopomysłu.
Karolina zaczerwieniła się. Co ta wariatka wygaduje – pomyślała. Sama przed sobą, musiała przyznać, że nieraz miała ochotę na coś małego i niezobowiązującego z Lukasem, ale nigdy jakoś nie było do tegookazji.
– Dobra chodź spać. Chyba wino uderzyło ci do głowy. Dobranoc.
Karo była naprawdę zmęczona, chciała również zakończyć tę niewygodną dyskusję, która do niczego nie prowadziła. Pożegnała swoją przyjaciółkę i poszła dosypialni.
Kiedy przyłożyła głowę do poduszki, od razu zrobiło jej się błogo i przyjemnie. – I na co komu mężczyzna? – zapytała samasiebie.
Nie potrzebowała wiele czasu. Po pięciu minutach zapadła już w objęcia jedynego mężczyzny, którego uwielbiała nad życie – Morfeusza.
ROZDZIAŁ 8
Wzięła telefon i wystukałaesemesa:
Trochę ci pomogłam. Jestem pewna, że Karo niedługo sama się skontaktuje z tobą. Niedziękuj.
Była bardzo zadowolona ze swojegoplanu.
Niby nic wielkiego, ale jednak jest pewna, że odniesie zamierzonyskutek.
Nie miała zamiaru pomagać temu Wiktorkowi, ale zdawała sobie sprawę, że potrzebuje go, a na jego błyskotliwość nie mogła raczej liczyć. Wiedziała, że bez niego nie będzie w stanie pozbyć się Karo raz na zawsze. Potrzebowała pionka, którym mogłaby przesuwać w dowolną stronę, a on nadawał się do tegoidealnie.
Dobrze to wymyśliła. Sygnał esemesa oderwał ją odrozmyślań:
Tzn?
Zaczęła się mocno irytować. Co za kretyn z tego Wiktora. Zagotowała się od środka. Wszystko musi mu tłumaczyć, prowadzić za rączkę jak małego, zagubionego chłopczyka. Odpisała muszybko:
Czekaj na sygnał. Chyba nie jesteś aż tak durny, żeby nie wiedzieć, co dalej robić? Uważaj, bo się rozmyślę. Ułatwiłam ci zadanie i daję ci ostatnią szansę. Aha, najważniejsze, niech nic, co cię spotka, już cię nie zaskoczy. Bądź przygotowany na każdąewentualność.
Wysłała. Teraz pozostało jej czekać, jak sprawy się potoczą. Na więcej nie miała wpływu. Miała tylko nadzieję, że Wiktor nie spieprzy ponownie sprawy. Obawiała się jeszcze tylko Lukasa… Z nim mogą być małe problemy. Chodził za Karo jak cień. Oby Wiktor poradził sobie z tym wyzwaniem, bo póki co, nie miała innego pomysłu wgłowie.
ROZDZIAŁ 9
Na drugi dzień obie panie wstały z ogromnym kacem. Niewiele mogły przełknąć, dlatego śniadanie było dość skromne: tosty i kawa. Porozmawiały jeszcze chwilę, następnie wyszykowały się do pracy i kiedy się pożegnały, Karolina zawołała Lukasa. Musiała w końcu zacząć rozwiązywać swojeproblemy.
– Jedziemy? – zapytał.
– Tak. Ale mam prośbę do ciebie – zaczęła. – Jestem niestety zmuszona dać jeszcze jedną szansę Wiktorowi. Chciałabym, aby dziś wieczorem zjawił się w klubie. I proszę dopilnuj, aby tym razem nie było przykrych niespodzianek. I niekomentuj.
– Oj, Karo… – Lukas nie mógł uwierzyć w to, co usłyszał od swojej szefowej. – Nie wiem, czy to jest dobry pomysł. Zatrudniłaś mnie po to, żebym cię chronił. A przed nim na bank muszę. Zrezygnuj z tego pomysłu. Proszę! – Zaczął wręczbłagać.
– Dziękuję ci Lukas za troskę. Ale jestem już dużą dziewczynką. Los postawił mi na mojej drodze ogromny mur i muszę go jakoś zburzyć. Wczoraj wieczorem odezwała się do mnie Luiza. Chce połączyć swój i mój klub. Nonsens. Ale uświadomiło mi to jedną rzecz. – Karo próbowała wytłumaczyć swojąsytuację.
– No oświeć mnie. Jaką? – Ciekawiło to Lukasa. – I jakim cudem doszło to do niej? – Nie mógłuwierzyć.
– Nie wiem. I w sumie nie chcę wiedzieć. Muszę szybko kogoś znaleźć, choćby tymczasowo. Dlatego proszę, nie drąż już tego tematu i po prostu przyprowadź mi tegoWiktora.
– Oczywiście. Ale później nie miej pretensji, że cię nie ostrzegałem. Robisz to na własną odpowiedzialność. Ja nie chcę mieć z tym nic wspólnego. Jedziemy?
– Jedziemy – odpowiedziała Karolina z rezygnacją. Nie wiedziała, czy dobrze robi. Ale zdawała sobie sprawę z jednego – nie miaławyjścia.
***
– Proszę! – Doskonale wiedziała, kto puka do jej gabinetu. Miała głęboką nadzieję, że uda jej się dzisiejszego wieczoru wszystkozałatwić.
Kiedy drzwi się otworzyły, jej oczom ukazał się ogromny bukiet czerwonychtulipanów.
Uśmiechnęła się dosiebie.
– Przepraszam. To na początek. – To był Wiktor, który wszedł i wręczył jej kwiaty. – A to, żeby przyjemniej nam się rozmawiało. – Postawił na biurku jej ukochaneProsecco.
No, no, była pod wrażeniem. Postarał się odrobinkę. W sumie, po takim spieprzeniu sprawy z samego początku, potrzebowała odrobinyzadośćuczynienia.
Punkt dlaniego.
– Siadaj. Nie musiałeś się aż tak podlizywać. I bez tego postanowiłam dać ci drugą szansę. Zawdzięczasz to tylko i wyłącznie Lukasowi, jemu podziękuj. To przez wzgląd na niego siedzisz tu teraz przede mną – wyjaśniła sytuację, trochę naginającfakty.
– Dziękuję i doceniam to ogromnie. Koncertowo to spieprzyłem. Przepraszam. Wygłupiłem się i tyle. Uwierz, nie jestem aż takim palantem, jakiego odegrałem w sobotę. – Posłał w jej kierunku rozbrajającyuśmiech.
– W porządku, dość już tego słodzenia, bo zaczyna mnie powoli mdlić. Jesteś tu, bo ja potrzebuję menedżera, a ty pracy. Tylko, proszę, oświeć mnie, dlaczego przestałeś pracować u Karlosa? – Karo znała odpowiedź na to pytanie, ale chciała upewnić się, czy obie wersje będą siępokrywały.
– Nie wiedziałem, że wiesz, gdzie pracowałem wcześniej. No, ale OK. Słuchaj nic wielkiego i skomplikowanego. Karlos ma siostrzenicę, która ukończyła studia i została magistrem zarządzania. Nie zwolnił mnie, absolutnie, tylko poprosił, abym wziął pod skrzydła tę małą. Ale to nie dla mnie. Nie chciałem prowadzić przedszkola. Wolę pracować na swoich zasadach. I tak między nami, to ta cała Ola, to genialny łeb ma. Serio. Dlatego wolałem się w odpowiednim momencie wycofać. I odejść jako niepokonany, wiesz, z twarzą, tak aby moje męskie ego za bardzo nie ucierpiało – wyjaśnił całą sytuacjęWiktor.
– OK. Wersja się zgadza. – Karolina odetchnęła zulgą.
– Jaka wersja? Chcesz mi przez to powiedzieć, że wiedziałaś wszystko o mojej poprzedniej pracy? No tak, nie powinno mnie to w sumie dziwić. – Uśmiechnął się do niej. Imponowała mu ta kobieta. – No to jak będzie? Dogadamy się? – Nie mógł doczekać się decyzji, jaką podejmie w jego sprawie. Czuł przyjemne podekscytowanie. Wiedział, że ogromnie jej zależy na znalezieniu pracownika, dlatego czuł, że wygraną ma wkieszeni.
– Tak sprawdziłam Cię. Znamy się z Karlosem, dlatego z łatwością przyszło mi dowiedzieć się o tobie paru rzeczy. Aha… i dzięki za przygotowanie świetnej imprezy na wieczór panieński mojej przyjaciółki Moni. Okazuje się, że świat jest mały. Miała go tam jakieś cztery miesiące temu. Niestety mnie dopadła paskudna grypa żołądkowa i wieczór spędziłam w pokoju hotelowym. Nieważne. – Machnęła ręką. – Wybacz, ale robię to zawsze, kiedy mam zatrudnić nową osobę, dlatego ty nie należysz do wyjątków. Tu masz numer do Goni, mojej księgowej i kadrowej. Zadzwoń i umów się z nią, wprowadzi cię we wszystko co powinieneś wiedzieć. – Wstała, aby podać mu wizytówkę. Ich dłonie się spotkały. Podniosła wzrok na Wiktora i wtedy zatonęła w błękicie jego oczu. Przeszył ją bardzo miły dreszcz, który powędrował w dół, wprost do brzucha. Zrobiło jej się bardzo gorąco. Już dawno nie zareagowała w taki sposób na mężczyznę i nie wiedziała, co się z nią dzieje. Fakt, intrygował ją ten facet, miał w sobie coś, co jej się podobało. Był przystojny, dobrze zbudowany, zadbany. Ale, żeby tak od razu jej libido kręciłopiruety?
– Hmm – odchrząknęła, aby rozluźnić napiętą atmosferę. – Tylko nie próbuj sztuczek na Goni, bo to jest wzorowa żona. Nie zgorsz mi jej przypadkiem! – Uśmiechnęła się i pogroziła mupalcem.
Coraz bardziej czuła się rozluźniona w obecności tego człowieka. I nie wiedziała, czy to dobrze, czy źle. W sumie mają razem pracować, to raczej dobrze wróżyło. W tak krótkim czasie zdobył jej sympatię. Wiedziała, że po pierwszej porażce, będzie mocno się pilnował, aby nie popełnić kolejnego błędu, który mógłby go słonokosztować.
– Słowo harcerza. No chyba, że jest twoją siostrą bliźniaczką, to nie wiem, czy będę mógł się powstrzymać. – Wiktor próbował pokazać się z jak najlepszej strony. Postawił na niewinny flirt i komplementy, które kobiety uwielbiały. – A może otworzę wino? Jest wieczór, chyba możemy pozwolić sobie na kieliszek, bądź dwa, w tak miłym towarzystwie? – Za wszelką cenę chciał przedłużyć tospotkanie.
A może uda mu się zaciągnąć Karo do łóżka? Nie miałby nic przeciwko temu, żeby spędzić noc z taką kobietą. Była idealna. Jej ciało, pomimo że ukrywała je pod ubraniem, cieszyło oko. Była kobietą zaokrągloną tam, gdzie on lubił najbardziej. Idealne piersi, a ten jej niewyparzony język? Ciekawy był, co jeszcze potrafi nim zdziałać. W połączeniu z piękną buzią dawało to mieszankę, której on chętnie by spróbował. Ta kobieta była warta grzechu. Jego wyobraźnia działała na zwiększonych obrotach, podsuwając coraz ciekawszeobrazy.
– Bardzo chętnie – odpowiedziała.
Wstała, aby sięgnąć po kieliszki z barku. Odwróciła się tyłem do Wiktora, co dało mu szansę na obejrzenie jej w całej okazałości. I to co ujrzał, jeszcze bardziej go usatysfakcjonowało. Z taką kobietą nie tylko pragnął pracować, ale zaczął mieć nadzieję na coś więcej. Tylko musiał się pilnować, aby nie spłoszyć sarenki. Już raz wszystko spieprzył i drugi raz nie może pozwolić sobie na taki błąd. Małymi kroczkami. Tak, będzie postępował metodą małych kroków. Powolutku, subtelnie będzie ją uwodził i zdobywał. Doskonale wiedział, jak postępować z kobietami, jakie metody i sztuczki działały na tę naiwną i słabą płeć. Postara się owinąć ją sobie wokół palca, tak, aby jadła mu zręki.
Teraz postanowił zrelaksować się miłym towarzystwem, jakie miał na dzisiejszy wieczór, a później jak przystało na dżentelmena odwieźć damę dodomu.
ROZDZIAŁ 10
Po bardzo miłym wieczorze spędzonym w towarzystwie Wiktora, przez kolejne dni Karo unikała go, jak tylko mogła. Wiedziała, że ta znajomość nie może przerodzić się w nic poważniejszego. Nie może i już. Musiała zakończyć to, nim się w ogóle rozpoczęło. To nie był typ mężczyzny, z którym można stworzyć idealny związek. Ale jaki związek…? O czym ona w ogóle myśli? Nie było jej to do niczego potrzebne. W sumie, sama nie wiedziała, czego chce. Na dodatek Lukas chyba jest na nią zły. Prosiła go wtedy, aby sam pojechał do domu, a Wiktor odwiezie ją taksówką. Widać było, że nie był zadowolony z tego pomysłu, ale nie miał innego wyjścia, jak tylko wykonać polecenie. Teraz Karo zdała sobie sprawę, że zachowała się trochę egoistycznie. Sama siedziała i spędzała miło wieczór, a Lukasa odesłała. Miał prawo poczuć się źle. Fakt, jest jej pracownikiem, ale w końcu Wiktor też nim został. Z Lukasem nigdy nie przesiedziała całego wieczoru na rozmowie z butelką wina. Czas to chyba nadrobić, Lukas był nie tylko jej ochroniarzem, ale i przyjacielem, więc, czemu nie mieliby spędzać razem czasu, skoro mieszkali razem. Nie będzie jednak ukrywała, że perspektywa kolejnego wieczoru w towarzystwie Wiktora była bliższa jej sercu. Musiała przyznać, sama przed sobą, że ten mężczyzna po prostu jej się podobał. Przy bliższym poznaniu zyskał wiele w jej oczach. Uwielbia dobre filmy akcji, od czasu do czasu sięga również po świetną książkę. I tym zdobył ogromnego plusa u Karo. Okazało się, że w wielu kwestiach mają podobne zdanie, nie lubią kłamstwa i Wiktor sam przyznał się przed Karoliną, że na jej miejscu nie dałby sobie drugiej szansy. Bo u niego nie ma czegoś takiego. Był wyluzowany, ale nie przesadnie. Przyznała, że jest atrakcyjny, zabawny, ale okazał się również prawdziwym dżentelmenem. Od czasu do czasu rzucał komplement na jej temat, co przyjemnie połechtało kobiece ego. Zastanawiała się, jakim jest kochankiem. Czy czułym i delikatnym, czy wręcz dzikim i pełnym pożądania. Lubiła oba typy facetów, wszystko zależało od jejnastroju.
Kiedy Karo siedziała na zapleczu w swoim sklepie i rozmyślała o Wiktorze, weszła jejpracownica:
– Szefowo, przepraszam, ale ktoś do pani. – Karolina była tak zatopiona w swoich fantazjach, że nie usłyszałajej.
– Szefowo! Halo, ziemia! – Teraz powtórzyła już