Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
"Księga Pocałunków" to obszerny wybór wierszy jedynego jak dotąd czeskiego laureata literackiej Nagrody Nobla, Jaroslava Seiferta, o którym Roman Jakobson, znawca wielu literatur, bez śladów zawahania napisał, że jest „największym lirykiem w tysiącletniej historii literatury czeskiej”. Wybór i tłumaczenie to dzieło Leszka Engelkinga, który dorobkiem praskiego poety zajmuje się od wielu lat. Tom zawiera poezje ze wszystkich okresów twórczości Czecha, szczególnie uwypukla jednak jej trzeci, najdojrzalszy etap. Seifert osiągnął w swej późnej poezji niekwestionowaną wielkość. Utwory z ostatnich tomów, sprozaizowane, surowe, ogołocone z ozdób i poetyckich pięknostek, pisane jak gdyby z perspektywy brzegu śmierci, bliskości przeprawy na drugą stronę, ale zarazem zmysłowe i nasycone erotyzmem, pełne są ogromnej prostoty, jak wiadomo, dostępnej nielicznym pisarzom, prostoty nigdy nie ocierającej się o uproszczenia, pełne są również łagodnej autoironii i statecznej ludzkiej mądrości, za którą stoi doświadczenie całego życia w niełatwych czasach i nieuchronnego zbliżania się jego kresu.
Drugi element Seifertowskiej publikacji to pełniąca rolę posłowia pierwsza w naszym kraju monografia poety. Jej autorem jest również Leszek Engelking. Wybór poezji i posłowie stanowią jedną całość, która pozwala śmiało wejść w dzieło czeskiego twórcy i od razu pogłębić wiedzę o nim i o przemianach jego poezji.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 207
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Miasto fabrykantów, bogaczy, okrutnych bokserów,
miasto wynalazców, miasto inżynierów,
miasto generałów, kupców, o miłości ojczyzny kwilących poetów
czernią grzechów przebrało cierpliwości miarę
i Bóg gniewem zapłonął;
stokroć już temu miastu obiecywał karę,
deszcz siarki, łoskot gromów brzemiennych pożarem,
i stokroć mu darował,
bo zawsze przypominał sobie obietnicę,
że dla dwóch sprawiedliwych miastu swojemu przepuści,
trudno było wszak słowa nie dotrzymać Bogu:
a dwoje zakochanych szło przez sad wiosenny,
wciągając w płuca zapach rozkwitłego głogu.
Długa rzeka przez całe wielkie miasto płynie,
jej brzegi siedem mostów spina,
nad wodą spaceruje tysiąc ślicznych dziewcząt,
a każda inna.
Grzejesz ręce w promieniach miłości ogromnej,
mijasz serca rozgrzane, wciąż nowe,
nad wodą spaceruje tysiąc ślicznych dziewcząt,
a wszystkie jednakowe.
Kochać poetów
faunę PARKU YELLOWSTONE którą czeka zagłada
kochamy przecież poezję
poezja
wieczna kaskada
Paryż ostrzeliwały dalekonośne armaty
poeci w hełmach całe dnie
Lecz umarłych z miłości po co wliczać w straty?
Paryżu, adieu!
Opływaliśmy Afrykę
a ryby z diamentowymi oczyma
umierały w śrubach parowca
najbardziej boli
kiedy się wspomina
Jak pachnie gorące powietrze
jak upojnie
lira murzyńska gra
rozżarzone owoce kandelabrów dojrzewają u nas dopiero koło północy
stracił rękę na wojnie
pan Blaise Cendrars
Święte ptaszyska
na nogach cienkich jak cienie
losem światów kołyszą
Kartagina umarła
wiatr w trzciny cukrowe się wciska
i tysiąc klarnetów wstrząsa ciszą
Tymczasem po kruchych równoleżnikach Ziemi
HISTORIA
stuletnim bluszczem się wspina
zdycham z pragnienia panno Muguet
a pani milczy o tym
jak w Kartaginie smakowały wina
W gwiazdę uderzył grom
ulewa
w powierzchnię wód
w napięte bębny bije
w Rosji rewolucja
Bastylia zdobyta
a poeta Majakowski nie żyje
ale poezja
ten miesiąc miodowy sączy słodkie soki
w kielichy kwiatów
Kiedy nam się marzą dale
mówimy do siebie:
MORZA FALE MORZA FALE
i miłość wyznajemy w różowym liściku
potem zaś całując miękkie włosy dziewcząt
mówimy do siebie
WŁOSÓW FALE WŁOSÓW FALE
Dziewczęta się kąpały w niedzielne przedpołudnie
morze i włosy dziewcząt jedną falą popłyną
marynarz w bocianim gnieździe
piosenkę zaśpiewa inną
fale i fale falują falują
a potem na brzegach giną
Dziś pierwszy raz słynny połykacz ognia Bob
wziął w ramiona małą tancereczkę Chloe
JESZCZE DZIEWICĘ
clown Pom przed cyrkiem wieczorem
wypuścił na powitanie publice
BALON WIELKI JAK GLOB
KIEDY KU USTOM NIESIE GRONO WINNE
KRÓL HEROD NIEWINIĄTEK KAT
NA JEGO DŁONI WIDAĆ ŚLADY KRWI
LECZ PANI DŁONIE JAKIEJ ZBRODNI WINNE
ŻE NA NICH WIDAĆ STRASZNE ŚLADY KRWI
KIEDY KU USTOM NIOSĄ GRONO WINNE
Dajcie tu mi ten bukiet śniegowych różyczek
Więc jest już wiosna na biegunie?
Ach nie to anioły mają skrzydła ze śniegu
a człowiek myśli sobie Czemu nie?
To nie śnieg to płatki chusteczek do nosa
widzę już okno w białym dymie fajki
śmiejcie się ludzie pod rynną stojący
śmiejcie mi się modelki kruche lalki z bajki
Na dachach domów słodkie lody melba
wszystko tu takie piękne i tak pachnie
Szklane oczy łzami roztajały
a nie są to łzy szczęścia Ach nie
Więc jest już wiosna na biegunie
wszystkie te miłości przy których krwawiło serce
to były głupstwa i niedorzeczności
w końcu będziemy kochać swoją długą fajkę
czarnego łabędzia
Do zimnego światła żarówek
trzepoczące skrzydełka mkną ze wszystkich stron
A pan EDISON,
od książki którą czytał oderwawszy wzrok
uśmiecha się
Iluż to ćmom uratował życie!
czy stokroci czy stokroci
jakie piękne piękne po stokroć!
to tylko ubogie uczniaki muszą nosić okulary
żeby zdać maturę
Mówi pani że ten manekin uśmiecha się ironicznie
w kryształach witryny zakładu fryzjerskiego?
Wiecznie piękny patrzy na zmarszczki starzejących się
piękności
które go odwiedzają dwa razy w tygodniu
śpiewał o ducha swego niepogodzie
o młodości która umarła
a tymczasem ciekła mu jeszcze po brodzie
droga mleczna
TO NIE JOANNA D’ARC BŁYSKA Z DALA
TO STATUA WOLNOŚCI PROSZĘ PANÓW
TRZYMA W GÓRZE POCHODNIĘ I PRZYPALA
SKRZYDŁA AEROPLANÓW
marszczy pani czoło moja piękna
bo przez cały dzień padało uparcie
a cóż ma mówić ta jednodniówka jętka
padało przez całe jej życie
Dalsza część książki dostępna w wersji pełnej
© Jaroslav Seifert – heirs c/o DILIA
© for the Polish translation and Melancholijny czarodziej by Leszek Engelking
© for polish edition by Officyna s.c.
Wydanie I, Łódź 2019
Korekta: Łukasz Urbaniak,
Projekt okładki: Maciej Mraczek / maciejmraczek.pl
Projekt typograficzny: Ewa Mikuła, Katarzyna Turkowska
Wydawnictwo Officyna s.c.
93–114 Łódź, ul. Przędzalniana 99
www.officyna.com.pl, [email protected]
ISBN 978-83-62409-95-2
Na zlecenie Woblink
woblink.com
plik przygotowała Katarzyna Rek