Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Na Stronie Bajki już od lat wydaje audiobooki dla dzieci oraz opowiada bajki w podkaście Dobranocki… Do Słuchania… Siedem z nich, ulubionych przez słuchaczy, znalazło się w tej elektronicznej książce wraz z pięknymi ilustracjami. W sam raz do wspólnego czytania. Do poduszki i nie tylko. Ostrzegamy, że to bajki, z którymi trudno się rozstać i do których często się wraca. Ciekawe, która stanie się Twoją ulubioną…
W zbiorku „Latający dom i ine bajki”znajdują się: Papierowa bajka, Król bez korony, Dwie świeczki, Bajka o starym dębie, Potłuczona gwiazdka, Na zakurzonym stryszku, i Latający dom.
To historie o przyjaźni, samotności, odwadze, tęsknocie i o tym, że „katastrofy” bywają początkiem czegoś nowego:)Jest w nich radość życia, odrobina niepewności, szczypta smutku i dużo światła.
Poznaj historię starej, porzuconej w kącie gazety, która nie chciała zostać zapomniana. Choć na pierwszy rzut oka zawykła i szara, kryła w sobie mnóstwo niespodzianek. Poznaj też króla, który mając wszystko, któregoś dnia za czymś zatęsknił tak bardzo, że zdecydował się opuścić zamkowe mury. Kogo w drodze spotkał? Co mu się przytrafiło? Czy odnalazł to, czego szukał?
Spotkaj świeczkę, która bała się własnego płomienia i jej przyjaciółkę, która go kochała. Gwiazdkę, która nie chciała tkwić bezczynnie na niebie, zachwycona ziemią z dnia na dzień coraz bardziej się do niej zbliżała, zaglądając dyskretnie w okna jej mieszkańcom.
Przeczytaj o dębie, który chciał być wielki i wspaniały oraz o tajemniczej mieszkance zakurzonego stryszku. Wraz z latającym domem unieś się nad ziemię do krainy wyobraźni. Z góry wszystko wygląda inaczej. Nawet troski i zmartwienia z tej perspektywy wydają się mniejsze, a każde wyzwanie osiągalne.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 54
Rok wydania: 2025
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Latajacy dom
i inne bajki
,
Text © copyright by Małgorzata Cudak
Wydawca: NaStronieBajki
www.nastroniebajki.pl
Opracowanie graficzne: Piotr Cudak
Skład: Piotr Cudak
Korekta: Katarzyna Tomaszewska Korektografia
Wydanie I
ISBN 978-83-67649-32-5
Prolog
Od niepamiętnych czasów ludzie snują opowieści. Od wieków gromadzą się wokół ognisk lub przy kominkach, by słuchać historii, w których dobro zwycięża nad złem, przewrotność zostaje ukarana, a bohater uświadamia sobie prawdę o swojej wewnętrznej sile. Dobra opowieść jest jak plaster miodu na serce, jak kubek gorącej czekolady w zimowy wieczór.
Na kartach tej książki znajdziecie siedem bajek opowiedzia-nych po to, by można było się w nich przejrzeć, zaczerpnąć siły albo po prostu odetchnąć. Siedem bajek jak siedem życzeń: Ciepła, Dobra, Piękna, Radości, Odwagi, Światła i Twórczego Ognia.
Świat w nich przedstawiony jest naszym światem, co nie znaczy wcale banalnym. Żeby odkryć w nim niezwykłość i zasmakować magii, wystarczy szeroko otworzyć oczy i nadstawić ucha. A więc posłuchajmy…
5
Papierowa bajka
Ktoś ją pobieżnie przewertował, ktoś inny rzucił okiem od nie-chcenia i porzucił na podłodze w kącie pokoju. Nic dziwnego, w końcu była tylko zwykłą, szarą gazetą, w dodatku wczorajszą. Rogi miała pozawijane, tłustą plamę na samym przodzie i okrą-gły ślad po kubku z herbatą. Kto by pomyślał, że to dopiero początek…
Gazetka zauważyła, że kąt, w którym się znalazła, był całkiem przytulny, a naprzeciwko znajdowało się okno, duże, balkonowe i otwarte na oścież. Zauważyła, jak firanka tańczyła sobie z wia-trem w tym otwartym oknie i zaczepiała stojący nieopodal stolik. Ale ten nie chciał się przyłączyć do tańca, miał ważniejsze sprawy. Dźwigał cały stos grubych książek i plik gazet, dzisiejszych. Miały gładki papier i pachniały świeżym drukiem. Gazetka posmut-niała na chwilę, ale zaraz dostrzegła kubek z przyborami do pisania i wtedy przyszedł jej do głowy pewien pomysł.
6
– Panie długopisie – zawołała – czy nie zechciałby pan napisać na mojej stronie jakiejś nowej historii? Wszystkie są wczo-rajsze…
Długopis zmierzył ją niechętnym wzrokiem.
– Wybacz, moja droga, ale widzę, że jesteś gęsto zadrukowana. Ja, żeby pisać, po-trzebuję miejsca, przestrzeni. Jakbyś była czystym brulionem, to co innego.
– O – bąknęła lekko urażona. Miała przecież obszerne mar-ginesy. Całe mnóstwo historii by się na nich zmieściło. Cóż, długopis widocznie nie zauważył.
– Panie ołówku… – Spróbowała tym razem nieśmiało. – Tyle na mnie literek, czy nie zechciałby pan naszkicować jakiegoś ładnego obrazka?
Ołówek nawet na nią nie spojrzał, tylko burknął:
– Nie dla mnie gryzmolenie po starych gazetach. Przykro mi – dodał na koniec, chociaż mu wcale przykro nie było.
Zanim zdążyła zareagować na tę przykrą uwagę, na stole coś drgnęło i zza stosu gazet wychyliło się kolorowe pudełko z farbkami.
7
– My coś chętnie namalujemy, tak dawno nie miałyśmy oka-zji – odezwały się cichutko i otworzyły wieczko, ukazując całą paletę kolorów.
Jednak wciśnięty pomiędzy nie pędzelek jęknął tylko i wes-tchnął głęboko. „Ojej!” – zmartwiła się gazetka. Wcale nie był puszysty jak ogon wiewiórki. Wszystkie włoski posklejane, bie-daczysko! A farbki? Wyschnięte tak, że aż popękały. „Mają do-bre chęci, ale nic z tego malowania nie będzie” – zrozumiała. Przydałoby się trochę wody, ale gdzieś słyszała, że woda wylana na gazetę to prawdziwa katastrofa. Stąd to już tylko droga na śmietnik.
8
– Zaraz coś wymyślę – powiedziała głośno, żeby dodać otuchy chudemu pędzelkowi i suchym farbkom, ale oni, zamiast się ucieszyć, zadrżeli i schowali z powrotem głęboko do pudełka. Jakby zobaczyli ducha.
Rzeczywiście, coś zgrzytnęło, jakby metal potarł o metal. Mieszkańcy stolika i okolicznych półek wstrzymali oddech, bo oto zza stołowego brzegu wyłoniły się lśniące ostrza… nożyczek.
A nożyczek wszyscy się bali. Nieraz widziano, co potrafią zrobić z kartką albo sznurkiem, czy nawet kawałkiem grubego kartonu.
Nożyczki zatrzymały się na wprost gazetki.
„No to koniec” – zdążyła jeszcze pomyśleć i zapadła w mrok.
Po przebudzeniu poczuła się dużo większa, jakby ją ktoś roz-ciągnął wzdłuż i wszerz. Obok nadal błyskały ostrza i dało się słyszeć skargę nożyczek:
– Całe życie tylko przetnij lub utnij, nic więcej. Na pół albo wzdłuż, koniecznie po linii, bo inaczej trzeba zaczynać od nowa… Dość tego, przecież można o wiele więcej.
Nikt się nie spodziewał, że nożyczki potrafią tak trajkotać. Jedyne co wcześniej od nich słyszano to krótkie ostre CIACH, a teraz cięły i cięły, jakby nie mogły przestać.
Toteż wszyscy mieszkańcy stolika przyglądali się z ciekawo-ścią temu, co działo się na podłodze. Nawet ołówek się nagle
9
zainteresował. Z szerokiej szuflady wychyliła się tubka z klejem i kawałek sznurka też wysunął się odważnie.
A na podłodze, gdzie okiem sięgnąć, rozciągały się
gazetowe ludziki ubrane w literki,
gazetowy domek z kominem, niewielki,
otwierane okna, otwierane drzwiczki,
schodki, płotek, bramka do krętej uliczki.
Jeszcze na dodatek czarno-białe kwiaty,
czarno-białe drzewo, pagórek garbaty,
rzeka pełna liter dużych oraz małych,
klucze dzikich ptaków, także czarno-białych.
10
Gazety na stoliku aż pożałowały, że nie robi się wycinanek z dzisiejszych egzemplarzy.
– No proszę, takie cuda ze starej gazety – zdziwił się na głos długopis i pomyślał, że może wcale nie potrzeba czystego bru-lionu, żeby pisać historie. Być może nadaje się do tego każdy kawałek papieru…
Tymczasem gazetka cieszyła się swoją nową postacią. Zaszu-miała czarno-białym drzewem, zaszeleściła rzeczką, otworzyła drzwiczki gazetowego domku. Gazetowy ludzik łypnął przez okienko, po czym wyskoczył przez otwarte drzwi. Drugi zbiegł schodkami, a potem wybiegł przez bramkę i popędził krętą uliczką wprost przez siebie. Inny wspiął się na górski szczyt, a potem poturlał z górki na pazurki. A że dzień był słoneczny, niejeden wskoczył sobie do rzeczki. To była w końcu tylko za-bawa i taka papierowa woda nie mogła im przecież zaszkodzić.
Nagle słoneczne promienie zniknęły z dywanu i zerwał się wiatr. Firanka wpadła z impetem do pokoju, zafurkotała, za-trzepotała i – wcale tego nie chcąc – zagarnęła gazetowe ludziki wprost na otwarty balkon.
A tam… KAP… KAP… wpadała kropla za kroplą z deszczo-wej chmury. Już jeden ludzik się zmoczył i drugi, a potem trzeci. Ptaszkom skleiły się skrzydełka, rzeczki porwały, góry zmięły. Wycinanki zwinęły się w wilgotne kulki, zamieniły w mokrą ciapkę. Smutny widok.
11
Deszcz płakał za oknem, a w pokoju nad swoim zniszczo-nym dziełem zapłakały nożyczki. Z żalu nad gazetką płakała tubka z klejem i kawałek sznurka. No i farbki zalały się łzami. Płakały i płakały, zupełnie nie zdając sobie sprawy, że im to płakanie wychodzi na zdrowie i nabierają kolorów. A pędzelek, który zupełnie się rozkleił, nawet nie zauważył, jak znów zaczął przypominać puszysty ogon wiewiórki.
Wtem KLIK! To długopis się włączył.
– Dość tego mazania się –