Latający dom i inne bajki - Małgorzata Cudak - ebook
NOWOŚĆ

Latający dom i inne bajki ebook

Małgorzata Cudak

0,0

Opis

Na Stronie Bajki już od lat wydaje audiobooki dla dzieci oraz opowiada bajki w podkaście Dobranocki… Do Słuchania… Siedem z nich, ulubionych przez słuchaczy, znalazło się w tej elektronicznej książce wraz z pięknymi ilustracjami. W sam raz do wspólnego czytania. Do poduszki i nie tylko. Ostrzegamy, że to bajki, z którymi trudno się rozstać i do których często się wraca. Ciekawe, która stanie się Twoją ulubioną…

W zbiorku „Latający dom i ine bajki”znajdują się: Papierowa bajkaKról bez koronyDwie świeczkiBajka o starym dębiePotłuczona gwiazdkaNa zakurzonym stryszku, i Latający dom.

To historie o przyjaźni, samotności, odwadze, tęsknocie i o tym, że „katastrofy” bywają początkiem czegoś nowego:)Jest w nich radość życia, odrobina niepewności, szczypta smutku i dużo światła.

Poznaj historię starej, porzuconej w kącie gazety, która nie chciała zostać zapomniana. Choć na pierwszy rzut oka zawykła i szara, kryła w sobie mnóstwo niespodzianek. Poznaj też króla, który mając wszystko, któregoś dnia za czymś zatęsknił tak bardzo, że zdecydował się opuścić zamkowe mury. Kogo w drodze spotkał? Co mu się przytrafiło? Czy odnalazł to, czego szukał?

Spotkaj świeczkę, która bała się własnego płomienia i jej przyjaciółkę, która go kochała. Gwiazdkę, która nie chciała tkwić bezczynnie na niebie, zachwycona ziemią z dnia na dzień coraz bardziej się do niej zbliżała, zaglądając dyskretnie w okna jej mieszkańcom.

Przeczytaj o dębie, który chciał być wielki i wspaniały oraz o tajemniczej mieszkance zakurzonego stryszku. Wraz z latającym domem unieś się nad ziemię do krainy wyobraźni. Z góry wszystko wygląda inaczej. Nawet troski i zmartwienia z tej perspektywy wydają się mniejsze, a każde wyzwanie osiągalne.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 54

Rok wydania: 2025

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Latajacy dom

i inne bajki

,

Text © copyright by Małgorzata Cudak

Wydawca: NaStronieBajki

www.nastroniebajki.pl

Opracowanie graficzne: Piotr Cudak

Skład: Piotr Cudak

Korekta: Katarzyna Tomaszewska Korektografia

Wydanie I

ISBN 978-83-67649-32-5

Prolog

Od niepamiętnych czasów ludzie snują opowieści. Od wieków gromadzą się wokół ognisk lub przy kominkach, by słuchać historii, w których dobro zwycięża nad złem, przewrotność zostaje ukarana, a bohater uświadamia sobie prawdę o swojej wewnętrznej sile. Dobra opowieść jest jak plaster miodu na serce, jak kubek gorącej czekolady w zimowy wieczór.

Na kartach tej książki znajdziecie siedem bajek opowiedzia-nych po to, by można było się w nich przejrzeć, zaczerpnąć siły albo po prostu odetchnąć. Siedem bajek jak siedem życzeń: Ciepła, Dobra, Piękna, Radości, Odwagi, Światła i Twórczego Ognia.

Świat w nich przedstawiony jest naszym światem, co nie znaczy wcale banalnym. Żeby odkryć w nim niezwykłość i zasmakować magii, wystarczy szeroko otworzyć oczy i nadstawić ucha. A więc posłuchajmy…

5

Papierowa bajka

Ktoś ją pobieżnie przewertował, ktoś inny rzucił okiem od nie-chcenia i porzucił na podłodze w kącie pokoju. Nic dziwnego, w końcu była tylko zwykłą, szarą gazetą, w dodatku wczorajszą. Rogi miała pozawijane, tłustą plamę na samym przodzie i okrą-gły ślad po kubku z herbatą. Kto by pomyślał, że to dopiero początek…

Gazetka zauważyła, że kąt, w którym się znalazła, był całkiem przytulny, a naprzeciwko znajdowało się okno, duże, balkonowe i otwarte na oścież. Zauważyła, jak firanka tańczyła sobie z wia-trem w tym otwartym oknie i zaczepiała stojący nieopodal stolik. Ale ten nie chciał się przyłączyć do tańca, miał ważniejsze sprawy. Dźwigał cały stos grubych książek i plik gazet, dzisiejszych. Miały gładki papier i pachniały świeżym drukiem. Gazetka posmut-niała na chwilę, ale zaraz dostrzegła kubek z przyborami do pisania i wtedy przyszedł jej do głowy pewien pomysł.

6

– Panie długopisie – zawołała – czy nie zechciałby pan napisać na mojej stronie jakiejś nowej historii? Wszystkie są wczo-rajsze…

Długopis zmierzył ją niechętnym wzrokiem.

– Wybacz, moja droga, ale widzę, że jesteś gęsto zadrukowana. Ja, żeby pisać, po-trzebuję miejsca, przestrzeni. Jakbyś była czystym brulionem, to co innego.

– O – bąknęła lekko urażona. Miała przecież obszerne mar-ginesy. Całe mnóstwo historii by się na nich zmieściło. Cóż, długopis widocznie nie zauważył.

– Panie ołówku… – Spróbowała tym razem nieśmiało. – Tyle na mnie literek, czy nie zechciałby pan naszkicować jakiegoś ładnego obrazka?

Ołówek nawet na nią nie spojrzał, tylko burknął:

– Nie dla mnie gryzmolenie po starych gazetach. Przykro mi – dodał na koniec, chociaż mu wcale przykro nie było.

Zanim zdążyła zareagować na tę przykrą uwagę, na stole coś drgnęło i zza stosu gazet wychyliło się kolorowe pudełko z farbkami.

7

– My coś chętnie namalujemy, tak dawno nie miałyśmy oka-zji – odezwały się cichutko i otworzyły wieczko, ukazując całą paletę kolorów.

Jednak wciśnięty pomiędzy nie pędzelek jęknął tylko i wes-tchnął głęboko. „Ojej!” – zmartwiła się gazetka. Wcale nie był puszysty jak ogon wiewiórki. Wszystkie włoski posklejane, bie-daczysko! A farbki? Wyschnięte tak, że aż popękały. „Mają do-bre chęci, ale nic z tego malowania nie będzie” – zrozumiała. Przydałoby się trochę wody, ale gdzieś słyszała, że woda wylana na gazetę to prawdziwa katastrofa. Stąd to już tylko droga na śmietnik.

8

– Zaraz coś wymyślę – powiedziała głośno, żeby dodać otuchy chudemu pędzelkowi i suchym farbkom, ale oni, zamiast się ucieszyć, zadrżeli i schowali z powrotem głęboko do pudełka. Jakby zobaczyli ducha.

Rzeczywiście, coś zgrzytnęło, jakby metal potarł o metal. Mieszkańcy stolika i okolicznych półek wstrzymali oddech, bo oto zza stołowego brzegu wyłoniły się lśniące ostrza… nożyczek.

A nożyczek wszyscy się bali. Nieraz widziano, co potrafią zrobić z kartką albo sznurkiem, czy nawet kawałkiem grubego kartonu.

Nożyczki zatrzymały się na wprost gazetki.

„No to koniec” – zdążyła jeszcze pomyśleć i zapadła w mrok.

Po przebudzeniu poczuła się dużo większa, jakby ją ktoś roz-ciągnął wzdłuż i wszerz. Obok nadal błyskały ostrza i dało się słyszeć skargę nożyczek:

– Całe życie tylko przetnij lub utnij, nic więcej. Na pół albo wzdłuż, koniecznie po linii, bo inaczej trzeba zaczynać od nowa… Dość tego, przecież można o wiele więcej.

Nikt się nie spodziewał, że nożyczki potrafią tak trajkotać. Jedyne co wcześniej od nich słyszano to krótkie ostre CIACH, a teraz cięły i cięły, jakby nie mogły przestać.

Toteż wszyscy mieszkańcy stolika przyglądali się z ciekawo-ścią temu, co działo się na podłodze. Nawet ołówek się nagle

9

zainteresował. Z szerokiej szuflady wychyliła się tubka z klejem i kawałek sznurka też wysunął się odważnie.

A na podłodze, gdzie okiem sięgnąć, rozciągały się

gazetowe ludziki ubrane w literki,

gazetowy domek z kominem, niewielki,

otwierane okna, otwierane drzwiczki,

schodki, płotek, bramka do krętej uliczki.

Jeszcze na dodatek czarno-białe kwiaty,

czarno-białe drzewo, pagórek garbaty,

rzeka pełna liter dużych oraz małych,

klucze dzikich ptaków, także czarno-białych.

10

Gazety na stoliku aż pożałowały, że nie robi się wycinanek z dzisiejszych egzemplarzy.

– No proszę, takie cuda ze starej gazety – zdziwił się na głos długopis i pomyślał, że może wcale nie potrzeba czystego bru-lionu, żeby pisać historie. Być może nadaje się do tego każdy kawałek papieru…

Tymczasem gazetka cieszyła się swoją nową postacią. Zaszu-miała czarno-białym drzewem, zaszeleściła rzeczką, otworzyła drzwiczki gazetowego domku. Gazetowy ludzik łypnął przez okienko, po czym wyskoczył przez otwarte drzwi. Drugi zbiegł schodkami, a potem wybiegł przez bramkę i popędził krętą uliczką wprost przez siebie. Inny wspiął się na górski szczyt, a potem poturlał z górki na pazurki. A że dzień był słoneczny, niejeden wskoczył sobie do rzeczki. To była w końcu tylko za-bawa i taka papierowa woda nie mogła im przecież zaszkodzić.

Nagle słoneczne promienie zniknęły z dywanu i zerwał się wiatr. Firanka wpadła z impetem do pokoju, zafurkotała, za-trzepotała i – wcale tego nie chcąc – zagarnęła gazetowe ludziki wprost na otwarty balkon.

A tam… KAP… KAP… wpadała kropla za kroplą z deszczo-wej chmury. Już jeden ludzik się zmoczył i drugi, a potem trzeci. Ptaszkom skleiły się skrzydełka, rzeczki porwały, góry zmięły. Wycinanki zwinęły się w wilgotne kulki, zamieniły w mokrą ciapkę. Smutny widok.

11

Deszcz płakał za oknem, a w pokoju nad swoim zniszczo-nym dziełem zapłakały nożyczki. Z żalu nad gazetką płakała tubka z klejem i kawałek sznurka. No i farbki zalały się łzami. Płakały i płakały, zupełnie nie zdając sobie sprawy, że im to płakanie wychodzi na zdrowie i nabierają kolorów. A pędzelek, który zupełnie się rozkleił, nawet nie zauważył, jak znów zaczął przypominać puszysty ogon wiewiórki.

Wtem KLIK! To długopis się włączył.

– Dość tego mazania się –