9,99 zł
Jaxon Wilder znalazł wspaniały temat na scenariusz do filmu: historię agentki brytyjskiego wywiadu Anastasii Romansky. Jaxon jedzie do Londynu, by uzyskać zgodę rodziny i zgromadzić materiały, lecz napotyka silny opór. Wnuczka nieżyjącej już Anastasii, Stazy, doktor archeologii o ostrym języku, ma wiele zastrzeżeń do tego pomysłu. Jaxon staje przed nie lada wyzwaniem. Musi znaleźć sposób, by piękna Stazy zmieniła zdanie…
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 143
Tłumaczenie:
– Wygląda na to, że twój gość wreszcie przyjechał, dziadku – oświadczyła Stazy.
Stała przy wielkim oknie, wychodzącym na wysypany żwirem podjazd przed rezydencją Bromley House, gdzie przed chwilą zatrzymał się czarny sportowy wóz. Przyciemniane szyby skutecznie maskowały twarz kierowcy, lecz Stazy nie miała cienia wątpliwości, że jest nim Jaxon Wilder, angielski aktor i reżyser, który przez ostatnie dziesięć lat mocno trzymał w garści zmienny świat filmowego imperium Hollywood.
– Nie bądź dla niego taka surowa – łagodnie upomniał ją dziadek. – Ostatecznie spóźnił się tylko pięć minut, a przyjechał przecież aż z Londynu!
– To może powinien był wziąć pod uwagę, jak duża odległość dzieli Londyn od Hampshire i wyruszyć w drogę odpowiednio wcześniej. – Stazy nie zamierzała ukrywać swojej dezaprobaty ani wobec wizyty Jaxona Wildera, ani wobec jego pomysłu napisania scenariusza o życiu jej zmarłej babki.
Niestety, nie udało jej się wyperswadować tej idei dziadkowi i właśnie dlatego Jaxon Wilder parkował teraz swój elegancki sportowy samochód na terenie jego posiadłości w Hampshire. Stazy odwróciła się od okna, nie czekając, aż gość wysiądzie z samochodu. Cały świat wiedział, jak wygląda Jaxon Wilder, zdobywca wszystkich możliwych nagród filmowych za swoje ostatnie dzieło, w którym i tym razem zagrał główną rolę.
Trzydziestokilkuletni Wilder był wysoki i szczupły, o szerokich ramionach, odrobinę za długich ciemnych włosach, szarych oczach o przenikliwym spojrzeniu i arystokratycznych rysach. Miał zmysłowe wargi, wydatny, świadczący o uporze podbródek i głęboki głos, którego dźwięk przyprawiał o rozkoszne dreszcze kobiety w najróżniejszym wieku. Jaxon Wilder był bez wątpienia najlepiej opłacanym aktorem i reżyserem po obu stronach oceanu.
Swojemu wyglądowi i charyzmie zawdzięczał fakt, że często fotografowali go reporterzy gazet i magazynów. Na publikowanych zdjęciach nieodmiennie towarzyszyły mu piękne kobiety, które dzieliły z nim życie zawodowe i prywatne, rzecz jasna. Teraz Wilder przyjechał do Hampshire, aby dzięki swemu urokowi osobistemu przekonać dziadka Stazy do udzielenia błogosławieństwa pomysłowi stworzenia scenariusza do filmu o pełnym przygód życiu babki Stazy, Anastasii Romansky. Kobiety, która jako dziecko uciekła z ogarniętej sowiecką rewolucją Rosji do Anglii i jako dorosła stała się jedną z bohaterek swojej drugiej ojczyzny.
Anastasia zmarła przed dwoma laty, tuż po swoich dziewięćdziesiątych czwartych urodzinach. Jej nekrolog w jednej z gazet zwrócił uwagę jakiegoś wścibskiego dziennikarza, który postanowił dokładniej zbadać życiorys Anastasii Bromley, i odkrył, że kryje on znacznie więcej niezwykle interesujących faktów, niż wynikało to z pełnych szacunku i okrągłych zdań. Ostatecznym rezultatem poczynań reportera była sensacyjna biografia babki Stazy, wydana pół roku wcześniej, a także ogromne i nie zawsze zdrowe zaciekawienie ze strony czytelników, które doprowadziło dziadka Stazy do zawału, na szczęście niezbyt rozległego.
Czy w takich okolicznościach można się dziwić przerażeniu Stazy na wieść o planowanym przez Wildera filmie? Co jeszcze gorsze, reżyser umówił się z jej dziadkiem na spotkanie, którego celem miało być przedyskutowanie całego projektu, więc Stazy postanowiła wziąć w nim udział.
– Sir Geoffrey! – Jaxon szybko postąpił do przodu, aby uścisnąć dłoń starszego pana.
– Miło mi pana poznać, panie Wilder!
Trudno było uwierzyć, że Geoffrey ma dziewięćdziesiąt parę lat. Jego ciemne włosy były tylko lekko przyprószone siwizną, a sylwetka nadal wyprostowana i smukła w trzyczęściowym garniturze i śnieżnobiałej koszuli ze starannie zawiązanym szarym krawatem.
– Proszę mówić mi po imieniu – zachęcił Wilder. – Ogromnie się cieszę, że zgodził się pan dziś ze mną spotkać.
– Jest pan chyba jedyną obecną tu osobą, którą to cieszy!
– Stazy! – łagodnie upomniał wnuczkę Geoffrey Bromley.
Jaxon za przykładem gospodarza odwrócił się w stronę stojącej przy dużym oknie kobiety. Słońce oświetlało ją od tyłu, nie widział więc wyraźnie jej twarzy, ale nuta wrogości w dźwięcznym głosie świadczyła, że bynajmniej nie jest zachwycona wizytą Wildera.
– Moja wnuczka, Stazy Bromley, a to pan Wilder – dokonał prezentacji gospodarz.
Jaxon, który przed wyjazdem z Londynu odświeżył swoją wiedzę o rodzinie Bromleyów, wiedział już, że „Stazy” to skrót od Anastasii – wnuczka seniora rodu otrzymała imię po babce. Informacja ta jednak w żadnym stopniu nie przygotowała go na uderzające podobieństwo Stazy do Anastasii Romansky.
Młoda kobieta, która powoli podeszła do obu mężczyzn, miała ponad metr siedemdziesiąt wzrostu, płomienne włosy w tym samym odcieniu co babka, ni to intensywnie rude, ni to złociste, szerokie, świadczące o dużej inteligencji czoło i szmaragdowozielone oczy o pochmurnym spojrzeniu. Nos miała nieduży i idealnie prosty, wargi pełne i zmysłowe, a podbródek buntowniczo wysunięty do przodu.
Rude włosy uczesane były zupełnie inaczej, oczywiście. Starsza Anastasia nosiła je obcięte do ramion, natomiast jej wnuczka wolała fryzurę z cieniowanych pasem, opadających do połowy pleców. Czarna sukienka do kolan podkreślała naturalną elegancję jej sylwetki.
Tak czy inaczej, gdyby nie drobne różnice, Jaxon mógłby mieć przed sobą dwudziestodziewięcioletnią Anastasię Romansky.
Zielone oczy zmierzyły go krytycznym spojrzeniem.
– Miło mi, panie Wilder.
Jaxon uprzejmie skłonił głowę.
– Panno Bromley…
– Doktor Bromley – sprostowała chłodno.
Stazy Bromley miała urodę i wdzięk godne supermodelki, chociaż była doktorem archeologii, o czym Jaxon doskonale wiedział.
– Kochanie, może zechciałabyś przekazać panu Little, że poprosimy o herbatę – odezwał się dziadek spokojnym, lecz zdecydowanym tonem.
Młoda kobieta zacisnęła wargi.
– Czyżby była to wyjątkowo mało subtelna sugestia, że mam zostawić cię samego z panem Wilderem, dziadku?
– Tak będzie chyba najlepiej, skarbie – zgodził się starszy pan.
– Nie pozwól tylko, żeby pan Wilder posłużył się swoim osławionym urokiem osobistym i nakłonił cię do podpisania jakiejś umowy przed moim powrotem! – Stazy rzuciła Jaxonowi ostre spojrzenie.
– Nigdy nie przyszłoby mi to do głowy! – oświadczył Wilder. – Chociaż bardzo mi pochlebia, że dostrzega pani mój urok…
– Nie znam pana na tyle, aby skutecznie ocenić pańskie zalety i intencje – odparła chłodno.
Stazy widziała dotąd Jaxona Wildera jedynie na dużym ekranie, gdzie zawsze wydawał jej się wysoki, mroczny i pełen wewnętrznej siły. Teraz odkryła, że kamera nie oszukiwała – nawet w eleganckim czarnym garniturze, jedwabnej białej koszuli i srebrzystym krawacie Wilder nie stracił nic ze swojej filmowej charyzmy.
– Wystarczy już, kochanie – skarcił dziewczynę Geoffrey. – Nie wątpię, że jakoś poradzimy sobie podczas twojej nieobecności – dorzucił znacząco.
– Ja też nie mam co do tego żadnych wątpliwości, dziadku – głos Stazy brzmiał tym razem dużo łagodniej.
Sir Geoffrey Bromley był jedynym żyjącym krewnym młodej kobiety. Jej rodzice zginęli piętnaście lat wcześniej, kiedy ich awionetka runęła w morze u wybrzeży Kornwalii. Anastasia i Geoffrey, oboje tuż po osiemdziesiątce, bez chwili wahania wzięli do siebie osieroconą, zrozpaczoną wnuczkę. Nic dziwnego, że dziewczyna darzyła dziadków opiekuńczą miłością i teraz uznała, że planowany przez Wildera film okaże się jedynie kolejną tanią hollywoodzką sensacją. Nie wątpiła, że utrzymany będzie w tonie tej okropnej, niedawno wydanej biografii, w której jej babka przedstawiona została jako rosyjska Mata Hari na usługach brytyjskiego wywiadu, i była zdecydowana zrobić wszystko, aby nie dopuścić do jego powstania.
– Obawiam się, że Stazy nie aprobuje twojego pomysłu, Jaxon – wymamrotał sir Geoffrey, nie kryjąc rozbawienia.
Wilder uśmiechnął się sucho.
– Trudno mi w to uwierzyć – zakpił.
Starszy pan odpowiedział lekkim uśmiechem.
– Siadaj, proszę – powiedział, wskazując fotele przy kominku. – I wyjaśnij mi, czego ode mnie oczekujesz.
– Nie powinniśmy poczekać na powrót pańskiej wnuczki? – Jaxon zajął miejsce naprzeciwko gospodarza.
Wiedział już, że postawa Stazy stworzy problemy, których nie przewidział, kiedy poprzedniego dnia wsiadał do lecącego do Anglii samolotu z zamiarem omówienia szczegółów swojego projektu z Geoffreyem Bromleyem.
Pierwszy raz napisał do starszego pana kilka miesięcy wcześniej, przedstawiając w liście swoją ideę filmu, i dwa tygodnie później otrzymał ostrożnie zachęcającą odpowiedź. Odbyli też kilka rozmów telefonicznych, zanim Jaxon w końcu zaproponował osobiste spotkanie i szerszą dyskusję o filmie.
Przez cały ten czas sir Geoffrey ani słowem nie wspomniał o niechęci, jaką Stazy zademonstrowała wobec planów Jaxona.
Teraz starszy pan uśmiechnął się łagodnie.
– Zapewniam cię, że Stazy ostatecznie pogodzi się z moją decyzją – rzekł.
Jaxon był przekonany, że w razie potrzeby sir Geoffrey potrafi przekonać oponentów w sposób równie skuteczny jak jego żona, chociaż zupełnie inny – rola, jaką senior rodu Bromleyów odegrał w najważniejszych wydarzeniach ubiegłego stulecia, otoczona była jeszcze głębszą tajemnicą niż poczynania Anastasii. Z informacji, do których udało się dotrzeć Wilderowi, wynikało, że kiedy dwadzieścia pięć lat temu Geoffrey odchodził na emeryturę, jego pozycja wśród osób związanych z brytyjskim wywiadem była naprawdę bardzo wysoka.
Czy można się dziwić, że Stazy Bromley charakteryzuje się równie mocną determinacją jak jej dziadkowie? Wszystko wskazywało na to, że Jaxona czekało ostre starcie z wnuczką sir Geoffreya. Wilder nie miał zamiaru przegrać tej bitwy.
– Mam nadzieję, że nie rozmawialiście o żadnych ważnych kwestiach pod moją nieobecność. – Stazy wróciła do salonu.
Tuż za nią kroczył lokaj z wyładowaną srebrną tacą, której zawartość zaczął natychmiast ustawiać na stoliku do kawy.
Dziadek młodej kobiety posłał jej ostrzegawcze spojrzenie.
– Nie ośmielilibyśmy się, doktor Bromley – zauważył kwaśno Jaxon.
Stazy była pewna, że Jaxon Wilder ośmieliłby się zrobić wszystko, co tylko przyszłoby mu do głowy.
– Herbata z mlekiem i cukrem? – zagadnęła lekkim tonem.
– Tylko z mlekiem, bardzo proszę – odparł.
Stazy skinęła głową z uprzejmym uśmiechem.
– W miarę upływu czasu coraz trudniej jest utrzymać odpowiednią wagę, prawda?
– Kochanie, ta nieustanna wymiana złośliwości między tobą i Jaxonem naprawdę nie jest konieczna – rzucił Geoffrey Bromley.
– Może i nie. – Stazy zarumieniła się. – Wydaje mi się jednak, że pan Wilder doskonale potrafi sam się bronić.
– Oczywiście – rzekł Jaxon. – Może wrócimy do naszej rozmowy o Butterfly?
– „Butterfly”, czyli „Motyl”? – powoli powtórzyła Stazy, siadając na sofie i z wdziękiem zakładając jedną smukłą nogę na drugą.
– Tak brzmiał pseudonim pani babki…
– Wiem o tym, panie Wilder – przerwała mu ze zniecierpliwieniem.
– I tak brzmi roboczy tytuł mojego filmu – uzupełnił Jaxon.
– Czy przypadkiem nie wybiega pan zbyt daleko w przyszłość? – Stazy zmarszczyła brwi. – O ile mi wiadomo, na razie nie istnieje jeszcze nawet umowa w sprawie scenariusza, a cóż dopiero mówić o filmie!
Sir Geoffrey wzruszył ramionami.
– Raczej nie uda nam się powstrzymać pana Wildera przed nakręceniem filmu, kochanie.
– Ale…
– Zrobi to za naszym przyzwoleniem albo bez niego – ciągnął starszy pan. – Jeśli o mnie chodzi, to wolałbym mieć coś do powiedzenia w kwestii treści scenariusza, szczególnie po publikacji tamtej okropnej biografii!
Stazy odwróciła się do Jaxona z gniewnym błyskiem w oku.
– Jeśli miał pan czelność grozić mojemu dziadkowi…
– Jaxon wcale mi nie groził, kochanie!
– I Jaxonowi wcale nie podobają się sugestie, że mógłby zrobić coś takiego. – Jaxon skinieniem głowy podziękował sir Geoffreyowi i obrzucił jego wnuczkę lodowatym spojrzeniem.
Stazy miała dość zdrowego rozsądku, aby zdać sobie sprawę, że nieco przesadziła. Fakt, że uprzedziła się do Wildera na długo przed jego wizytą, nie stanowił żadnego wytłumaczenia, zwłaszcza że zachowywał się doprawdy nienagannie, w każdym razie wobec jej dziadka.
Jednak czego właściwie spodziewał się Jaxon Wilder? Że będzie rozmawiał w cztery oczy z dziewięćdziesięciokilkuletnim człowiekiem, który niedawno przeszedł zawał? Że wymienią uprzejmości, a potem on, wielki reżyser i aktor, odjedzie w dal, mając w kieszeni pełną zgodę Geoffreya na współpracę? Jeżeli tak, to najwyraźniej niewiele wiedział o dziadku Stazy, który nadal był jednym z najbardziej wpływowych ludzi w Wielkiej Brytanii. No i o samej Stazy, która wcale nie ustępowała dziadkowi pod względem siły charakteru.
Stazy była nie tylko wysoko cenionym wykładowcą londyńskiego uniwersytetu, lecz także kandydatką na dziekana wydziału archeologii, następczynią swojego szefa, który, o czym głośno było już na uczelni, zamierzał w przyszłym roku przejść na emeryturę. Nie osiągnęłaby tak wysokiej pozycji, gdyby była osobą nieśmiałą i niezdecydowaną.
– Przepraszam – odezwała się cicho. – Pan Wilder użył określenia „tytuł roboczy”, co podsunęło mi podejrzenie, że już coś ustaliliście.
– Przyjmuję przeprosiny – rzucił Jaxon, lecz usztywniające mu ramiona napięcie nie ustąpiło nawet na moment. – Naturalnie wolałbym kontynuować pracę z pańskim błogosławieństwem, sir Geoffrey.
Znowu skinął głową w kierunku starszego pana, tym jednym gestem dając do zrozumienia, że współpraca ze Stazy w ogóle go nie interesuje.
Młoda kobieta doskonale wiedziała, jak Jaxon Wilder ocenia jej powierzchowność. Miał przed sobą dziewczynę, która nie dokładała nadzwyczajnych starań, by zadbać o swój wygląd. Jej rzęsy były długie i ciemne, dzięki czemu nie wymagały podkreślania tuszem, a jedynym kosmetykiem, jakiego chętnie i często używała, był brzoskwiniowy błyszczyk do warg. Biżuterii Stazy nie nosiła z zasady.
Zdawała sobie sprawę, że daleko jej do pięknych aktorek, w których towarzystwie najczęściej widywano Jaxona, i mocno wątpiła, czy wiedziałby, jak rozmawiać z inteligentną kobietą.
Co się ze mną dzieje, do diabła, pomyślała nagle. Niby z jakiego powodu miałabym się przejmować, co pomyśli sobie o mnie Jaxon Wilder? Wyprostowała się i spojrzała mu prosto w oczy.
– Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że marnuje pan nie tylko własny czas, ale także czas mojego dziadka i mój.
– Jestem gotowy podjąć współpracę z Jaxonem – przerwał jej dziadek. – Pozwolę mu przejrzeć listy i osobiste dokumenty Anastasii, zamierzam jednak postawić pewne warunki.
– Chyba żartujesz, dziadku! – wybuchnęła Stazy.
– W ten sposób, zamiast daremnie walczyć, zachowam pewną kontrolę nad nieuniknionym rozwojem wydarzeń. – Sir Geoffrey lekko skłonił głowę.
Jaxon nie czuł triumfalnego podniecenia. Nie był w stanie pozbyć się podejrzenia, że postawione przez starszego pana warunki bynajmniej nie przypadną mu do gustu.
Stazy Bromley podniosła się i utkwiła w twarzy dziadka twarde spojrzenie zielonych oczu, które dopiero po dłuższej chwili wyraźnie złagodniały.
– Dziadku, pamiętasz, co się stało po wydaniu tej koszmarnej książki…
– Obraża mnie sama myśl o porównaniu filmu, który zamierzam zrobić, z tamtym stekiem bzdur! – Jaxon gwałtownie zerwał się na nogi.
– Dlaczego miałabym myśleć inaczej? – chłodno zagadnęła Stazy.
– Może jednak najpierw dałaby mi pani szansę.
– Spokojnie, spokojnie! – Sir Geoffrey zaśmiał się cicho. – To, że bezustannie skaczecie sobie do oczu, nie wróży nic dobrego.
Wilder uważnie popatrzył na starszego pana, w najmniejszym stopniu niezwiedziony niewinnym wyrazem jego twarzy.
– Może zechciałby pan wymienić warunki, o których pan wspomniał – zaczął ostrożnie.
Nie miał cienia wątpliwości, że sir Geoffrey chowa jakiegoś asa w rękawie.
Gospodarz wzruszył ramionami.
– Nie zgadzam się na kopiowanie osobistych dokumentów mojej żony, oto pierwszy warunek – powiedział. – Ani na wynoszenie ich z tego domu.
Oznaczało to, że Jaxon musiałby spędzić kilka dni, być może nawet tydzień, w rezydencji sir Geoffreya. Było to spore utrudnienie, lecz Wilder rozumiał stanowisko starszego pana.
– Drugi warunek…
– Ile ich jest? – z rozbawieniem zapytał Jaxon.
– Tylko dwa – odparł sir Geoffrey. – I nie da się zastosować ich oddzielnie, uprzedzam.
– W porządku.
– Och, na twoim miejscu nie wyrażałbym zgody tak pochopnie – kpiąco ostrzegł starszy pan.
Stazy nie podobał się błysk w oku dziadka. Pierwszy warunek brzmiał rozsądnie, poza tym fakt, że Jaxon Wilder zyska dostęp do osobistych dokumentów Anastasii, dawał szansę, że scenariusz będzie zawierał przynajmniej drobną część prawdy.
Ale co z tym drugim warunkiem?
– Mów dalej, dziadku – zachęciła łagodnie.
– Może jednak oboje powinniście usiąść? Wydaje mi się, że tak byłoby lepiej, naprawdę.
– Wolę stać, jeśli nie ma pan nic przeciwko temu – mruknął Jaxon.
– Proszę bardzo – zaśmiał się sir Geoffrey. – Stazy?
– Ja także – odparła cicho.
– Doskonale – starszy pan poprawił się w fotelu i zmierzył oboje młodych uważnym spojrzeniem. – Wasze dzisiejsze przekomarzania dostarczyły mi sporo rozrywki, a to rzecz nie bez znaczenia dla człowieka w moim wieku.
Bawi go ta sytuacja, ze zniecierpliwieniem pomyślała Stazy. My go bawimy.
– Wyduś wreszcie, o co ci chodzi, dziadku.
Sir Geoffrey uśmiechnął się, splatając palce obu dłoni na wysokości klatki piersiowej.
– Stazy, wiem, że masz poważne zastrzeżenia co do treści filmu Jaxona…
– Nie bez powodu!
– Bez żadnego powodu – ponuro sprostował Wilder. – To nie ja napisałem tę koszmarną biografię. Nigdy nie naginałem prawdy i nie kłamałem, żeby zaspokoić sentymentalne potrzeby tanich publikacji.
– Większość hollywoodzkich aktorów nie rozpoznałaby prawdy nawet z odległości centymetra – zielone oczy Stazy zalśniły pogardą.
Jaxon nie był pewny, które z nich pierwsze zrobiło krok do przodu, wiedział tylko, że teraz stali nachyleni ku sobie, prawie stykając się nosami, wściekli na siebie i nachmurzeni. Nagle poczuł w powietrzu zapach perfum Stazy – uderzającą do głowy kombinację cynamonu, cytryny i rozzłoszczonej kobiety.
Z bliska dostrzegł, że jej zielone tęczówki mają cienką czarną obwódkę, a smoliście czarne rzęsy są nieprawdopodobnie długie. Cerę miała przejrzyście jasną, jak najdroższa porcelana, delikatną i gładką, wargi pełne i zmysłowe.
Te wargi były teraz lekko rozchylone… Jaxon cofnął się gwałtownie, uświadomiwszy sobie, że jego myśli podążają w zupełnie niewłaściwym kierunku, i zwrócił się do wyraźnie rozbawionego sir Geoffreya.
– Zgadzam się ze Stazy.
– Nie do wiary! – przerwała mu drwiąco.
– Mam nadzieję, że obydwoje będzie równie zgodni, jeśli chodzi o mój drugi warunek – starszy pan spoważniał. – Długo zastanawiałem się nad tą kwestią i doszedłem do wniosku, że wobec zastrzeżeń Stazy i twojej determinacji, Jaxon, byłoby najlepiej, gdyby Stazy pomogła ci w segregowaniu i przeglądaniu osobistych dokumentów Anastasii.
– Co takiego?!
Jaxon doskonale rozumiał oburzenie Stazy. On także nie miał najmniejszej ochoty pracować z nią choćby przez jedną minutę, a cóż dopiero mówić o wielu dniach czy nawet tygodniach, jakich być może wymagałoby przejrzenie papierów lady Anastasii Bromley!
Tytuł oryginału: The Talk of Hollywood
Pierwsze wydanie: Harlequin Mills & Boon Limited, 2012
Redaktor serii: Marzena Cieśla
Opracowanie redakcyjne: Marzena Cieśla
Korekta: Hanna Lachowska
© 2012 by Carole Mortimer
© for the Polish edition by Arlekin – Harlequin Polska sp. z o.o., Warszawa 2014
Wszystkie prawa zastrzeżone, łącznie z prawem reprodukcji części lub całości dzieła w jakiejkolwiek formie.
Wydanie niniejsze zostało opublikowane w porozumieniu z Harlequin Books S.A
Wszystkie postacie w tej książce są fikcyjne. Jakiekolwiek podobieństwo do osób rzeczywistych – żywych i umarłych – jest całkowicie przypadkowe.
Znak firmowy wydawnictwa Harlequin i znak serii Harlequin Światowe Życie Ekstra są zastrzeżone.
Wyłącznym właścicielem nazwy i znaku firmowego wydawnictwa Harlequin jest Harlequin Enterprises Limited. Nazwa i znak firmowy nie mogą być wykorzystane bez zgody właściciela.
Ilustracja na okładce wykorzystana za zgodą Harlequin Books S.A.
Wszystkie prawa zastrzeżone.
Harlequin Polska sp. z o.o.
02-516 Warszawa, ul. Starościńska 1 B, lokal 24-25
www.harlequin.pl
ISBN 978-83-238-9497-1
ŚŻ Ekstra – 492
Konwersja do formatu EPUB: Legimi Sp. z o.o. | www.legimi.com