Lucia - Jolanta Knitter-Zakrzewska - ebook
10,10 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Na warszawskiej aukcji obrazów trwa licytacja płótna pt.: „Biały pejzaż z krukiem”. Wydaje się, że już nikt nie przebije ceny, która właśnie padła, kiedy do sali aukcyjnej wchodzi kobieta w długiej sukni w kolorze pudrowego różu i podbija stawkę tak bardzo, że nikt nie jest w stanie już przebić ceny. To Lucia Bianchi. Do niej trafi płótno. Pasja, przypadek czy początek misternie utkanej intrygi?

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 39

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Jolanta Knitter-Zakrzewska

Lucia

Projektant okładkiRobert Zakrzewski

KorektorRobert Zakrzewski

© Jolanta Knitter-Zakrzewska, 2022

© Robert Zakrzewski, projekt okładki, 2022

Na warszawskiej aukcji obrazów trwa licytacja płótna pt.: „Biały pejzaż z krukiem”. Wydaje się, że już nikt nie przebije ceny, która właśnie padła, kiedy do sali aukcyjnej wchodzi kobieta w długiej sukni w kolorze pudrowego różu i podbija stawkę tak bardzo, że nikt nie jest w stanie już przebić ceny. To Lucia Bianchi. Do niej trafi płótno. Pasja, przypadek czy początek misternie utkanej intrygi?

ISBN 978-83-8324-310-8

Książka powstała w inteligentnym systemie wydawniczym Ridero

Otwo­rzy­łem okno za­tem… Szu­miąc skrzy­dły, z ma­je­sta­tem,

Wle­ciał cięż­ko kruk wspa­nia­ły, jak­by czar­ny pie­kieł stróż.

Nie po­zdro­wił mnie ukło­nem, okiem po­wiódł w krąg za­mglo­nem

I siadł z pań­skim ja­kimś to­nem po­śród dwóch ka­mien­nych kruż.

(…)

Usiadł tam — nic wię­cej już.

Edgar Allan Poe — „Kruk”

**

— O życiu wiem tylko jedno. Jeśli uchylisz na chwilę okno i wpuścisz do swojego życia czarnego kruka, on zostanie już na zawsze… — tak powiedziała Lucia, tamtej nocy…

**

Kamienne miasteczka, przytulone do skalistych urwisk, piaszczyste plaże, szum morza, mewy spacerujące przy brzegu, kolorowe ubrania turystów i spokojni miejscowi rybacy. Wszystko to Lucia pamiętała i próbowała zatrzymać na płótnie, dobierając odpowiednie barwy błękitu paryskiego, bieli i turkusu. Rozgrzany słońcem piasek mienił się w jej pamięci złotymi blaskami, oblane światłem skaliste wybrzeże, wydawały się obsypane srebrem. Ubity brzeg co chwilę pochłaniały morskie fale. Aż po daleko horyzont rozciągała się lazurowa woda. Czasem na jej przestrzeni, gdzieś w oddali, pojawiał się statek, który z brzegu, wydawał się bardzo mały, niczym dziecięca zabawka. Jakże inny był Berlin w porównaniu z kalabryjskim klimatem urokliwych miasteczek…

Te obrazy z Kalabrii wracały w jej malarstwie i snach. Tylko, że we śnie pojawiało się na jasnej plaży jeszcze coś niepasującego do beztroskiego pejzażu, coś ruchliwego, a mimo to niezmiennego i mocno zaciemniającego pastelowe barwy, coś co miało bystre, czarne oczy i srebrny dziób… kruk…

Kalabria

Mafia kalabryjska jest jak matematyka. Za naszych dwóch, waszych dwóch. Wendeta. Rachunki muszą się zgadzać. Reggio — jedno z włoskich miast, przed laty przeliczało swoich zabitych. Ponad sześciuset ludzi w ciągu sześciu lat. Wendeta i seria uprowadzeń w rejonie Locride nad Cieśniną nie dawała Włochom zapomnieć o istnieniu mafii kalabryjskiej, która nieustannie, rzetelnie wykonywała swoją brudną robotę. Nawet, jeśli na placu znajdowało się dwa tysiące osób, podchodził killer i patrząc prosto w oczy swojej ofierze, celował z pistoletu i naciskał spust, a wszyscy wokół w obawie o swoje życie, udawało, że nic nie widzi. Bajkowe krajobrazy skrywały najkrwawsze zbrodnie. Kalabria położona na krańcu Włoch, na samym czubku włoskiego buta, dla wielu „terra da scoprire” — kraina do odkrycia, dla Riccarda odkryta aż za bardzo. Dla turystów i odkrywców, podróżników malownicza, słoneczna, piękna, tylko mieszkańcy znają jej cienie. Otoczona przez Morze Tyrreńskie od zachodu i Morze Jońskie od wschodu. Lazurowe morze. Białe domy przypięte do malowniczych urwisk i skał. Dla turystów malownicza, beztroska, bajecznie piękna okolica, dla Riccarda była uwikłaniem. Był od urodzenia skazany na to uwikłanie — w klan i układ, w którym musiał zabijać i sam mógł być zabity. Słońce i boski krajobraz, luksus i wielkie pieniądze, nie były w stanie tego zrekompensować. Deszczowa Warszawa okazała się jego uwolnieniem. Katharsis. Malarstwo to była wolność. Życie z malarstwa było wolnością. Uczciwe życie było wolnością. Turyści szukali na Kalabrii wolności, nic o niej nie wiedząc. A było to miejsce dotknięte największym bezrobociem w całych Włoszech. Łatwo było tu zwerbować chłopców do mafijnego układu. Kalabria to ojczyzna mafii. Riccardo, kiedy zamykał oczy widział pod powiekami nie tylko swą matkę i jej ogród pełen niebieskich hortensji, ale też plażę w Tropea i kościół na wyspie. W Santa Maria Dell’Isola na tyłach budynku znajdował się ogród. Tam zabierała go matka. Starał się nie wspominać, nie myśleć o Kalabrii. Jednak czasem jakiś drobiazg powodował, że wracały wspomnienia. O, na przykład smażone krążki cebulowe, podane mu przez kelnera w jednej z warszawskich restauracji. Kalabryjczycy prawie do wszystkiego dodają cebulę. Czerwona cebula z Tropei jest wyjątkowo słodka, delikatna i nie podrażnia oczu podczas krojenia. Jednak położenie Kalabrii sprawia, że tamtejsza kuchnia jest najbardziej bogata w owoce morza i ryby. Wtedy też przychodziło wspomnienie Capo Vaticano — przepiękny przylądek z plażami, które są ukryte między skałami i bielejącą w słońcu latarnią morską. Tak piękne miejsce, a tak potworne zbrodnie. Tak beztroski krajobraz, a tak zatroskane serce. Riccardo już dawno z nikim nie rozmawiałem o Kalabrii. To w deszczowej Polsce ludzie myślą, że to raj na ziemi. Tylko on wiedział, jak jest. Jak zginał jego ojciec, mój brat i stryj, Stamtąd zabrał w pamięci tylko niebieskie hortensje swojej matki. Odkąd był w Warszawie z nikim nie rozmawiał o swoim włoskim życiu. Ani o Pedro, przyjacielu z dzieciństwa, z którym połączyło mnie braterstwo krwi.