Mali dyplomaci, czyli jak zasady pomagają zrozumieć świat - Łukasz Walewski - ebook + książka

Mali dyplomaci, czyli jak zasady pomagają zrozumieć świat ebook

Łukasz Walewski

4,5

Ebook dostępny jest w abonamencie za dodatkową opłatą ze względów licencyjnych. Uzyskujesz dostęp do książki wyłącznie na czas opłacania subskrypcji.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

– Marysiu, napiszemy razem książkę. Co ty na to?

– Ekstra! – ucieszyła się dziewczynka. – A o czym? – Podniosła się na łokciach i patrzyła na tatę z zainteresowaniem.

– O dobrym wychowaniu, właściwym zachowaniu, manierach i zasadach, a także o tym, skąd się wzięły. Bo popatrz: dlaczego niektóre nam pasują, a innych zupełnie nie mamy ochoty przestrzegać? I dlaczego ich mimo to przestrzegamy, wierząc, że jednak warto?

W waszym domu codziennie słychać „Proszę”, „Dziękuję” i „Przepraszam”? Znakomicie! Czasem to jednak nie wystarcza, a rodzice zapominają, że dzieci nie należy ciągle poprawiać, ale naprowadzać na właściwe rozwiązanie.

Łukasz Walewski, wieloletni dziennikarz, tata dwóch dziewczynek i znawca savoir-vivre’u, z pomocą swojej córeczki Marysi udowadnia, że zasad nie trzeba się bać, bo to one pomagają nam poznać i zrozumieć świat. Wspólnie szukają rozwiązań, które uczą szacunku do innych ludzi i ich granic. Mali dyplomaci to książka, która stanie się inspiracją do ważnych rozmów o inności, stereotypach, walce z hejtem, czy życiu w czasie pandemii. Dzięki niej dowiecie się także, że etykieta to nie tylko naklejka na słoiku dżemu, a szparagi kroi się widelcem. Będziecie mogli zaprojektować wspólnie zaproszenie na przyjęcie urodzinowe czy stworzyć listę obowiązków domowych dla rodziców i dzieci, co pozwoli wam lepiej zrozumieć siebie nawzajem i zbliżyć się do siebie.

To nie jest kolejny poradnik o dobrym wychowaniu! Ta książka pokazuje, że nakazy i zakazy nie są drogą do wychowania „małego dyplomaty”. Jest nią dialog.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 115

Oceny
4,5 (33 oceny)
23
4
5
0
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Paulina7887

Nie oderwiesz się od lektury

Najlepsza ksiazka wszech czasow! Moj 7 latek zachwycony scenkami ktore sa do "odrobienia" po kazdym rodziale i dzieki nim jego zachowanie bardzo sie poprawilo. Polecam
10
luvmyalextx

Nie oderwiesz się od lektury

"Na przykład czemu taką frajdę sprawia nam zapraszanie na przyjęcia, ale właściwe zachowanie przy stole bywa trudne? Może inne dzieci chciałyby o tym przeczytać?" ~ Książki dla dzieci nie zawsze muszą być bajkowymi opowieściami z wymyślnymi bohaterami, którzy stawiają czoła różnym przeszkodom. Wiadomo, że takie zdecydowanie bardziej przyciągają uwagę młodszych czytelników. Nie powinniśmy jednak zapominać o podstawowej funkcji książek: mają być one przede wszystkim źródłem wiedzy i przekazywać różne wartości. Ja sama gorąco polecam wprowadzać w listy książek do przeczytania dla dzieci chociaż kilku poradników, skierowanych właśnie do tej grupy wiekowej. Jednym z ciekawszych tytułów po jaki mogą sięgnąć rodzice jest książka pod tytułem "Mali dyplomaci, czyli jak zasady pomagają zrozumieć świat" Łukasza Walewskiego. Dlaczego właśnie tę książkę postanowiłam polecić do umieszczenia na półce dziecka? Zasady savoir-vivre'u to coś, co każdy powinien mniej więcej rozumieć, a przede wszystkim...
10
lukipys

Całkiem niezła

marta819

Nie oderwiesz się od lektury

Bardzo dobra pozycja dla dorosłych i dzieci. Każdy nauczy się coś wartościowego !
00

Popularność




WSTĘP O czym jest ta książka?

Był już wieczór, księżyc stał wysoko na niebie, a za oknem rysowały się ciemne kontury drzew. Marysia, wykąpana i przebrana w piżamę, jak co dzień leżała w łóżku i szykowała się do spania. Dziś towarzyszył jej tata. Myślała, że jak zawsze przeczyta jej bajkę, on jednak przysiadł na brzegu łóżka i nad czymś dumał. W końcu spojrzał na nią, przekrzywił głowę i powiedział:

– Marysiu, napiszemy razem książkę. Co ty na to?

– Ekstra! – ucieszyła się dziewczynka. – A o czym? – Podniosła się na łokciach i patrzyła na tatę z zainteresowaniem.

– O dobrym wychowaniu, właściwym zachowaniu, manierach i zasadach, a także o tym, skąd się wzięły. Bo popatrz: dlaczego niektóre nam pasują, a innych zupełnie nie mamy ochoty przestrzegać? I dlaczego mimo to ich przestrzegamy, wierząc, że jednak warto? Na przykład czemu taką frajdę sprawia nam zapraszanie na przyjęcia, ale właściwe zachowanie przy stole bywa trudne? Może inne dzieci chciałyby o tym przeczytać? Co ty na to?

– Hmm, no nie wiem – zadumała się Marysia. Zaraz jednak uśmiech wrócił na jej buzię: – A jaki tytuł będzie miała?

– To zależy, jaki wymyślimy. Może taki. Przeczytaj. – Tata zdjął z biurka laptop, coś na nim napisał i położył przed Marysią na kołdrze w biedronki. Dziewczynka zapatrzyła się w duże, drukowane litery na ekranie.

– Mali dyplomaci, czyli jak zasady pomagają zrozumieć świat…

– Zgadza się. Innymi słowy, będziemy pisać o etykiecie. Wiesz, co to takiego?

Marysia wzruszyła ramionami i pokręciła rudą główką.

– To może być taka mała karteczka przyklejona na butelce albo słoiku, która informuje nas, co jest w środku – wyjaśnił tata. – Na przykład na słoiku dżemu jest etykieta z napisem „Dżem truskawkowy”.

– To będzie książka z dżemem? – zachichotała Marysia.

Tata się roześmiał.

– Mam nadzieję, że nie. Słowo „etykieta” ma też drugie znacznie i to ono będzie dla nas ważne. Mam pomysł! Może od razu zapiszemy, co to takiego ta etykieta, żeby inne dzieci też mogły się tego dowiedzieć. Ja zapiszę, a ty narysujesz piękną, kolorową ramkę. Co ty na to?

– Świetny pomysł!

Marysia uwielbiała rysować, dlatego od razu przystała na propozycję taty.

A on zadumał się na chwilę, chrząknął, kilka razy poruszył palcami nad klawiaturą, po czym zapisał:

CO TO JEST ETYKIETA?

Etykieta to zasady dobrego zachowania. Czterysta lat temu wprowadził je król Francji Ludwik XIV. Ustalił reguły, które miały panować na jego dworze i obowiązywać wszystkich bez wyjątku. Były one spisane na karteczkach, które wydawano każdemu gościowi uczestniczącemu w balach u króla i innych dworskich uroczystościach. Te małe kartoniki nazywano etiquette, czyli właśnie „etykieta”.

– Ale, tato! To ty piszesz tę książkę, a mieliśmy razem… – zniecierpliwiła się Marysia.

– To nasze wspólne dzieło – zapewnił. – Po prostu ja szybciej piszę na klawiaturze komputera. Ty za to lepiej malujesz. Może tak się podzielimy? Wymyślać będziemy razem, ja będę zapisywał, a ty ozdobisz książkę pięknymi ilustracjami. Co ty na to?

Dziewczynka wciąż wyglądała na nieprzekonaną, tata dodał więc szybko:

– Oczywiście, kiedy tylko będziesz chciała pisać, też możesz to zrobić. Za to ja chciałbym czasem też coś narysować.

– W porządku – odparła udobruchana.

– Czasem ty będziesz zadawać pytania, czasem ja. Czasem ty będziesz na nie odpowiadać, czasem ja – uspokoił córkę tata. – Może tak być?

– Może – zgodziła się dziewczynka. Zaraz jednak znów się stropiła. – A o czym będziemy pisać, skoro nie o dżemie…?

– O tym, jak należy się zachować w różnych sytuacjach – powtórzył tata. – Na przykład: co się mówi, kiedy ktoś nam coś poda?

– To proste! Mówi się „dziękuję”.

– Właśnie tak. A kiedy kolega zapomni piórnika do szkoły, a pani prosi, żeby coś narysować?

– O, ostatnio Kuba zapomniał – ożywiła się Marysia.

Tata uniósł brew i zapytał:

– I jak sobie Kuba poradził?

– Pożyczyłam mu kredki.

– Czyli postąpiłaś, jak należy – pochwalił tata. – Zgodnie z przyjętymi zasadami. A kiedy jemy obiad, to wkładamy jedzenie do buzi palcami, prawda? – zapytał z udawaną powagą.

– Wcale nie! – roześmiała się Marysia. – Używamy łyżki albo widelca… To teraz ja: kiedy mama idzie do pracy, zakłada piżamę czy sukienkę?

Tata zmierzwił włosy córki i również się zaśmiał.

– Jasne, że sukienkę. Czyli już wiesz, co to takiego ta etykieta, brawo. W takim razie poznamy jeszcze jedno trudne słowo: savoir-vivre.

Dziewczynka rozdziawiła buzię i spojrzała na niego w osłupieniu. Widząc jej minę, tata głośno się roześmiał.

– To nic skomplikowanego. Już wyjaśniam w czym rzecz.

SAVOIR-VIVRE

Ten francuski zwrot można przetłumaczyć: „wiedzieć, jak żyć”. Oznacza zasady, dobre maniery, ogólną ogładę, umiejętność eleganckiego zachowania się w towarzystwie. Po co go wymyślono? Żeby ludzie wiedzieli, co wypada, a czego nie. Żeby wszystkim żyło się piękniej i bardziej elegancko. Wzory takich zachowań rodziły się na dworach królewskich. Z czasem zyskiwały popularność, bo wiele osób chciało żyć „jak królowie”.

Za ojca dobrych manier i savoir-vivre’u niektórzy uważają niemieckiego barona von Knigge. Jego książka z roku 1788 – czyli sprzed ponad 230 lat! – do dziś uznawana jest za kompendium dobrych manier. Ale prawda jest taka, że nie ma jednej osoby, która wymyśliła i opracowała wszystkie zasady poprawnego zachowania. Kształtowały i zmieniały się przez wiele, wiele lat, na przestrzeni wielu pokoleń. Dzisiaj nie do pomyślenia byłoby na przykład zachowanie przy stole, które uznawano za kulturalne w czasach średniowiecza – gdy królowie, książęta czy damy dworu mogli rzucać kości pod stół jako smakołyki dla psów, biegających po sali podczas uczty. Aż trudno sobie wyobrazić, że w 1530 roku z książki Erazma z Rotterdamu uczono chłopców, jak mają kulturalnie pluć, smarkać czy puszczać gazy przy stole[1].

Marysia zajrzała tacie przez ramię.

– Feee! – zawołała zaszokowana. – Nie wierzę!

– Ja też się cieszę, że obyczaje się zmieniły – odparł tata. – A powiem ci, kochanie, coś jeszcze bardziej zaskakującego. Na przykład mało kto wie, że nie powinno się życzyć smacznego, gdy się siada do stołu.

– Naprawdę? Dlaczego? – zdziwiła się dziewczynka.

– Bo można to odczytać następująco: nie wiadomo, czy posiłek będzie dobry, więc na wszelki wypadek życzymy współbiesiadnikom, by taki się okazał. Tak jakbyś komuś, kto wyjeżdża w góry, życzyła dobrej pogody, bo przecież nie wiadomo, czy nie będzie lało i wiało.

– Rozumiem. To może obrazić gospodarzy.

– A szczególnie osobę, która przygotowała danie.

– Dobrze, że o tym piszemy – oceniła Marysia. – Teraz dzieci będą wiedziały, co wolno na przyjęciu, a czego nie. A jak któreś nie będzie wiedziało albo zrobi coś źle, to na pewno ktoś mu to powie.

Rozmawiali jeszcze przez chwilę, przerzucając się pomysłami na kolejne rozdziały, aż powstał spis treści, który widać na następnej stronie. Gdy wspólnie postanowili, o czym będą pisać, zrobiło się już późno i zaczęły im się zamykać oczy. Gdy Marysia obróciła się na bok i zachrapała, tata otulił ją kołdrą, wyłączył laptop, zgasił lampkę i wyszedł z pokoju.

DZIECI I URZĄDZENIA ELEKTRONICZNE

Był sobotni poranek, za oknem padał deszcz i wiał nieprzyjemny wiatr. Mama, tata, Marysia i jej malutka siostra Ola byli już po śniadaniu. Dziś zjedli przepyszne naleśniki, które usmażył tata. Teraz on i dziewczynki bawili się klockami, a mama poszła wziąć kąpiel. W pewnej chwili Marysia sięgnęła po kartkę i zapytała tatę, czy będą dalej pisać książkę.

– Jasne, będzie super – ucieszył się. Marysia przy śniadaniu nie poruszyła tego tematu, dlatego przypuszczał, że zapomniała o wczorajszej rozmowie. – A od czego zaczniemy?

– Od telewizora, smartfona i tabletu – odparła dziewczynka bez namysłu.

Tata uśmiechnął się w duchu. Był pewien, że córka wybierze właśnie elektronikę. Wprost uwielbiała oglądać telewizję i grać w rozmaite gry. Zawsze wykorzystywała przysługujący jej dzienny limit.

– No dobrze. Może nagramy tę rozmowę na telefon, a potem ją przepiszę na komputerze?

– Okej. Bo przecież nie zostawimy teraz Oli, tylko będziemy się z nią bawić.

– To prawda. Jesteś bardzo opiekuńczą starszą siostrą – pochwalił ją tata.

Ola właśnie wkładała do wybudowanego wspólnie domku ludzika i kotka. Była tym bardzo zajęta. A Marysia, ciesząc się, że może przez chwilę mieć tatę tylko dla siebie, położyła się na dywanie na brzuchu i podparła główkę rękami.

– Może nagramy na telefonie mamy? – zaproponowała. – Wiem, jak to się robi.

Tata spojrzał na nią z ukosa.

– Mama się teraz kąpie, prawda? Chciałabyś zabrać jej telefon bez pytania? Wiesz przecież, że nie wolno sięgać bez pozwolenia po cudze rzeczy.

– No wiem… Ale właściwie dlaczego?

– Ze względu na prawo do prywatności – wyjaśnił tata. – Wiesz, co to jest prywatność?

Dziewczynka wzruszyła ramionami. Tata już miał jej wyjaśnić, kiedy zakrzyknęła:

– Mam pomysł! Ty napiszesz, co to jest, ja zrobię ramkę, i damy to do książki.

– Super, tak właśnie zróbmy. To biegnij po kartkę i kredki.

PRYWATNOŚĆ

Najprościej rzecz ujmując, prywatność to prawo do zachowania w tajemnicy przed innymi pewnych informacji o sobie. To jak chowanie do sekretnej szuflady swojego pamiętnika zamykanego na kłódkę. Robimy to po to, aby naszych zapisków nie mógł przeczytać nikt poza nami.

Prywatność jest wartością tak cenną, że chroni ją prawo. Przepisy na ten temat znajdują się w takich aktach prawnych jak Konwencja o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności: „Każdy ma prawo do poszanowania swojego życia prywatnego i rodzinnego, swojego mieszkania i swojej korespondencji” (art. 8), czy Konstytucja RP z 1997 roku: „Każdy ma prawo do ochrony prawnej życia prywatnego, rodzinnego, czci i dobrego imienia oraz do decydowania o swoim życiu osobistym” (art. 47)[2].

– Więc kiedy mama mówi na przykład: „Zostaw, proszę, mój telefon, bo mam prawo do prywatności”, to oznacza, że przysługuje jej ochrona tego, co jest w jej telefonie, i wcale nie musi tego nikomu pokazywać.

– Spoko, ja i tak już wiem, co tam ma w telefonie – roześmiała się Marysia.

Tata westchnął w duchu. Przed dziewczynką sprzęty elektroniczne, takie jak telefon czy tablet, nie miały tajemnic.

– No widzisz, o to właśnie chodzi – powiedział. – O to, że wiesz, co mama ma w komórce. A przecież ona może nie chcieć, żebyś oglądała jej zdjęcia. Odbierała jej telefony, gdy ktoś do niej dzwoni. Grzebała w jej aplikacjach czy SMS-ach. Poza tym to po prostu nieuprzejme szperać komuś w jego rzeczach. To tak, jakby ktoś ci przetrzepał szafę i szuflady z ubraniami. Jest takie słowo na literkę W, pamiętasz? Kiedyś już o tym rozmawialiśmy. Wś…

– Wścibstwo – dokończyła Marysia. – No wiem, wiem, rozumiem… Też nie lubię, jak Ola grzebie w moich szufladach.

– A może pomówimy teraz o rozmowach telefonicznych? – zaproponował tata. – Wiesz, kto i kiedy wynalazł telefon?

– Nie wiem. Ale zróbmy nowy obrazek.

– To był szkocki wynalazca Graham Aleksander Bell. Żeby było śmieszniej, „bell” to po angielsku dzwonek. Telefon, który wymyślił, w ogóle nie przypominał dzisiejszych smartfonów. Ale to było ponad 120 lat temu!

– Ale śmieszny – powiedziała Marysia, patrząc na obrazek. – Jak gdzieś się szło, chyba trzeba go było chować do walizki.

– No więc wyobraź sobie, że nigdzie się z nim nie szło. Przez całe dziesięciolecia telefon służył tylko do dzwonienia i stał w mieszkaniu jak meble i inne urządzenia domowe. I był podłączony kablem do sieci telefonicznej. Nie mógł bez tego kabla działać!

Dziewczynka patrzyła to na tatę, to na rysunek. Najwyraźniej nie mieściło jej się to w głowie.

– No dobrze, to może napiszemy, jak należy postępować, gdy rozmawia się przez telefon? Albo kiedy rozmawia ktoś koło ciebie?

– Jasne. Teraz moja kolej – odparła Marysia i sięgnęła po nową kartkę.

– A co z telewizorem? – zapytał tata.

– No każdy lubi sobie czasem pooglądać jakąś bajkę, więc dzieciom wolno oglądać, ile chcą… – z przekorą odparła siedmiolatka.

Tata w żartach pogroził jej palcem.

– Chyba doskonale wiesz, że długie oglądanie telewizji jest szkodliwe. Zresztą nie tylko dla oczu.

– No dobra, wiem… Ja mogę oglądać telewizję tylko półtorej godziny dziennie. Napisz, tato, innym dzieciom, że rodzice mają im pozwalać oglądać więcej.

– Cieszę się, że tak się troszczysz o inne dzieci – pochwalił tata. – Ale myślę, kochana, że to jest coś, o czym każdy rodzic decyduje sam. Oczywiście, i rodzice, i dzieci muszą pamiętać, że umów się dotrzymuje.

– Ja dotrzymuję! Prawie zawsze oglądam półtorej godziny. Nigdy krócej!

– I coś mi mówi, że właśnie chciałabyś wywiązać się z umowy – roześmiał się tata.

– Jak ty mnie, tato, znasz!

Tata usiadł obok Oli, która dalej bawiła się klockami, zaś Marysia sięgnęła po pilota i włączyła sobie bajkę.

ZADANIE NR 1

Odegrajcie scenkę. Dziecko jest na koloniach, obozie lub innym wyjeździe wakacyjnym. Dzwoni do domu opowiedzieć o pogodzie, widokach, wrażeniach, a także zapytać rodziców, czy po jego powrocie pójdą wspólnie do kina na najnowszy film animowany w towarzystwie przyjaciółki lub przyjaciela dziecka. Chciałoby też wiedzieć, jak się miewa jego zwierzątko (jeśli w domu jest kot, pies albo inny pupil). Rodzic z kolei jest akurat w pracy i nie może długo rozmawiać, ale chciałby się przede wszystkim dowiedzieć, czy dziecko jest zdrowe, czy dobrze się czuje z dala od domu i czy niczego mu nie brakuje. Po zakończeniu takiej rozmowy weźcie kartkę i wystawcie sobie nawzajem punkty w skali od 1 do 5, odpowiadając na poniższe pytania:

Czy dziecko otrzymało ważne dla niego informacje?

Czy rodzic otrzymał ważne dla niego informacje?

Czy dziecko jest zadowolone z rozmowy?

Czy rodzic jest zadowolony z rozmowy?

Czy udało wam się uniknąć przerywania?

Zsumujcie punkty i sprawdźcie wynik.

5–10 – Czasem niełatwo się dogadać, ale to nie koniec świata. Kochacie się i wystarczy spróbować jeszcze raz odegrać tę scenkę i poprawić kilka spraw. Na pewno za drugim razem pójdzie wam lepiej!

10–15 – Całkiem nieźle się dogadujecie, choć warto popracować nad pewnymi kwestiami. Jeżeli macie ochotę, powtórzcie ćwiczenie.

15–20 – Świetny wynik, gratulacje! Rozmawiacie w sposób dojrzały, z poszanowaniem drugiej osoby. Oby tak dalej.

20–25 – Jesteście superzgranym zespołem, rozumiecie się prawie bez słów, a kiedy już ich używacie, to dogadujcie się bezbłędnie!

Mali dyplomaci, czyli jak zasady pomagają zrozumieć świat

Copyright © by Łukasz Walewski 2020

Copyright © for the Polish edition by Wydawnictwo SQN 2020

Redakcja – Joanna Mika

Korekta – Paweł Wielopolski

Projekt typograficzny i skład – Studio Graficzne Papercut (Sylwia Doli Doliszna)

Okładka – Studio Graficzne Papercut (Sylwia Doli Doliszna)

Rysunki – Studio Graficzne Papercut (Sylwia Doli Doliszna)

All rights reserved. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Książka ani żadna jej część nie może być przedrukowywana ani w jakikolwiek

inny sposób reprodukowana czy powielana mechanicznie, fotooptycznie, zapisywana

elektronicznie lub magnetycznie, ani odczytywana w środkach publicznego przekazu

bez pisemnej zgody wydawcy.

Drogi Czytelniku,

niniejsza książka jest owocem pracy m.in. autora, zespołu redakcyjnego i grafików.

Prosimy, abyś uszanował ich zaangażowanie, wysiłek i czas. Nie udostępniaj jej innym, również w postaci e-booka, a cytując fragmenty, nie zmieniaj ich treści. Podawaj źródło ich pochodzenia oraz, w wypadku książek obcych, także nazwisko tłumacza.

Dziękujemy!

Ekipa Wydawnictwa SQN

Wydanie I, Kraków 2020

ISBN EPUB: 978-83-8129-469-0ISBN MOBI: 978-83-8129-468-3

Wydawnictwo SQN pragnie podziękować wszystkim, którzy wnieśli swój czas, energię i zaangażowanie w przygotowanie niniejszej książki:

Produkcja: Kamil Misiek, Joanna Pelc, Joanna Mika, Dagmara Kolasa

Design i grafika: Paweł Szczepanik, Marcin Karaś, Agnieszka Jednaka

Promocja: Piotr Stokłosa, Aldona Liszka, Szymon Gagatek, Tomasz Czernich

Sprzedaż: Tomasz Nowiński, Patrycja Talaga, Karolina Żak

E-commerce: Tomasz Wójcik, Szymon Hagno, Łukasz Szreniawa, Marta Tabiś

Administracja i finanse: Klaudia Sater, Monika Płuska, Honorata Nicpoń, Ewa Koza

Zarząd: Przemysław Romański, Łukasz Kuśnierz, Michał Rędziak

www.wsqn.pl

www.sqnstore.pl

www.labotiga.pl

Spis treści
Okładka
Strona tytułowa
Wstęp. O czym jest ta książka?
Dzieci i urządzenia elektroniczne
Powitanie – ważna sprawa
Zaproszenie na przyjęcie
Wręczanie i przyjmowanie prezentów
Magiczne słowa: proszę, dziękuję, przepraszam
Obowiązki domowe i wzajemna pomoc
Zachowanie przy stole
Kłamstwo. Czemu mijanie się z prawdą to ślepa uliczka?
Rodzic mówi, dziecko nie słucha. Dlaczego dorośli muszą prosić o coś wiele razy?
Cierpliwość w rozmowie. Trudna sztuka nieprzerywania innym
Strój odpowiedni do okazji
Ale ja chcę! Jak rozmawiać z rodzicami, zamiast płakać, tupać i krzyczeć
Zasady fair play
Jak walczyć z hejtem, czyli o szkodliwej krytyce i mowie nienawiści
Co kraj, to obyczaj
Inny, czyli kto? Różne narodowości, różne religie, różne kolory skóry
Pożyczanie. O dobrych zwyczajach i dbaniu o cudzą własność
Na salonach. Zachowanie w kinie, teatrze, muzeum, filharmonii
Obowiązki rodziców wobec dzieci
W podróży
Na placu zabaw
Życie w czasie pandemii
Wrażliwość na innych
Do przeczytania
Rodzinka „od kuchni”
Strona redakcyjna