Maltańska przygoda - Wit-Formela Katarzyna - ebook + książka

Maltańska przygoda ebook

Wit-Formela Katarzyna

3,7

Opis

Klara po trudnym rozstaniu z chłopakiem postanawia spędzić spontaniczne wakacje ze swoją zwariowaną koleżanką Aliną. Wyjeżdżają na malowniczą Maltę, gdzie przeżywają gorące romanse wśród zabytków i pięknych plaż.

„Maltańska przygoda” to romantyczna powieść obyczajowa o rodzących się uczuciach i relacjach damsko-męskich. Kto zawładnie sercem Klary? A w kim zadurzy się wiecznie kochliwa Alina? Czy obie odnajdą miłość na Malcie?

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 243

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,7 (20 ocen)
5
8
4
2
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Daga_87

Całkiem niezła

troszeczkę za dużo wycieczek i zabytków. Poczułam się jak w przewodniku po Malcie. Drugi minus to szybka wyznana miłość , strasznie tego nie lubię. bardzo krótka, dużo dialogów i szybko się czyta
10
Annku90

Dobrze spędzony czas

"– Każdy ma swój punkt wi­dze­nia, ale wiesz, to twoje życie i nikt go za cie­bie nie prze­ży­je – po­wie­dzia­ła, pijąc drin­ka." My dziś ruszamy na spotkanie ze znajomymi :) Dzieci się pobawią, my porozmawiamy i naładujemy pozytywnie baterie :) Jutro kolejne spotkania... I to jakie! A Ty jakie masz plany na weekend? Dziś będzie o książce idealnej na wakacje. Chociaż czytałam ją już jakiś czas temu, klimat pamiętam do tej pory :) "Maltańska przygoda" to książka o wyjeździe dwóch przyjaciółek na Maltę. Klara jest po rozstaniu z chłopakiem i chce spędzić wakacje życia ze swoją przyjaciółką. Alina to jej przeciwieństwo, co nie zmienia faktu, że dogadują się idealnie. Jedna zwiedza, druga imprezuje. Nie brakuje pięknych plaż, drinków i mężczyzn oczywiście. Czy miłość w takich okolicznościach jest możliwa? Czy przetrwa dłużej niż wakacje? O tym oczywiście w książce :)
00
renia1473

Dobrze spędzony czas

Gdy za oknem buro i ponuro a temperatura nie wzbudza entuzjazmu dobrze wybrać się w literacką podróż gdzieś gdzie świeci słońce i można przeżyć niezapomniane chwile. Czemu by więc nie na Maltę? Zapraszam Was do przeżycia "Maltańskiej przygody". Właśnie tam zabrała nas Katarzyna Wit Formela w swoją debiutancką podróż a Wydawnictwo Dlaczemu zdecydowało się być jej sponsorem. To co decydujecie się na tę wyprawę razem ze mną i Klarem oraz Aliną? Jeśli tak pakujcie walizki, tylko nie spóźnijcie się na samolot, bo Wasza przygoda zakończy się zbyt wcześnie. Przyznam się, że na Malcie nigdy dotąd nie byłam więc zwiedzanie tego pięknego miejsca wraz z przyjaciółkami sprawiło mi wiele radości. Nie zdawałam sobie sprawy jak wiele zabytkowych kościołów może tam być, bo że są piękne plaże to wiedziałam. Klara po rozstaniu z chłopakiem daje się namówić Alinie na wakacje na Malcie. Chce oderwać się od przykrych myśli a Alina, no cóż ona zawsze ma zwariowane pomysły. Czy podróż stanie się remedium na ...
00
ania83sosnowiec

Nie oderwiesz się od lektury

Witajcie w piątkowe jesienne popołudnie. Jeśli chcecie przenieść się na gorącą Maltę i zaznać trochę ciepła to zapraszam na "Maltańską przygodę". Książkę idealną na jesienną chandrę. "Maltańska przygoda" @katarzyna_wit_formela to lekka opowieść o miłości. Książka zawierającą cudowny opis Malty. Czytając ją, wielokrotnie przeniosłam się na rozgrzane słońcem plaże, podziwiałam zachód słońca. A klifach czy też chodziłam po urokliwych uliczkach Malty. Autorka w swej książce zapewniła nam interesującą podróż po wyspie. Dodatkowym atutem książki jest opowiedziana historia. Historia jakich wiele. Dwie przyjaciółki, urlop, piękne plaże i tajemniczy mężczyzna o imieniu Karol. Jeśli chcecie dowiedzieć się, jak potoczyły się losy Klary i Karola to koniecznie musicie sięgnąć po książkę Kasi. Gorąco polecam. Książka idealna dla miłośników podróży jak również wielbicieli lekkich książek na jesienne popołudnia. @katarzyna_wit_formela dziękuję Ci za możliwość przeniesienia się, chociaż na chwilę na...
00

Popularność




www.dlaczemu.pl

Dyrektor wydawniczy: Anna Nowicka-Bala

Redaktor prowadząca: Marta Burzyńska

Redakcja i korekta językowa: Ewa Hoffmann-Skibińskaa

Projekt okładki: Olga Bołdok-Banasikowska

Rozdział I

Alina! Weź zbierz w końcu swoją dupę, bo za nic na świecie nie zdążymy na ten samolot! – powiedziała mocno poirytowana młoda kobieta, siedząc w salonie swojej przyjaciółki i popijając kawę. Była zdenerwowana i co chwilę spoglądała na wiszący na ścianie zegar.

– A czy to moja wina, że źle zapisałam godzinę wylotu? – zapytała wyższa z kobiet, wkładając do otwartej walizki kolejne kosmetyki, które, jej zdaniem, były niezbędne do przyzwoitej egzystencji na tym świecie. W ogóle nie widziała w tym całym zamieszaniu swojego przewinienia i, mimo nacisków koleżanki, starała się porządnie spakować na ich wspólne wakacje. Co rusz dokładała kolejne kosmetyki do swojej walizki. Klara była zaskoczona ilością specyfików. Nawet nachyliła się, aby lepiej się im przyjrzeć, bo wstyd się przyznać, ale o niektórych rzeczach, które Alina wkładała do kosmetyczki, nawet nie słyszała i nie miała pojęcia, do czego jej przyjaciółka może ich używać.

– A niby moja? Przecież to ty ogarniałaś całą wycieczkę! – odpowiedziała Klara, sięgając po ciasteczko leżące na talerzyku. – Jakimś cudem ja miałam zapisaną poprawną godzinę, więc to ty musiałaś mi ją podać.

– Szczegóły – prychnęła blondynka, dorzucając do walizki dwie pary klapek. – Spakowałaś buty do wody? Nie wiem, czy zabierać.

– Bierz, ponoć wiele plaż na Malcie jest kamienistych – poleciła jej Klara.

– Dobra – powiedziała, jednocześnie udając się do pokoju obok, by znaleźć niezbędne obuwie. – Pomyśl – co jeszcze powinnam ze sobą zabrać? – poprosiła Alina, przeszukując swoją szafę.

– Kilka strojów kąpielowych, krem z filtrem, kapelusz i dowód – stwierdziła Klara, spoglądając nerwowo na zegarek. Ich samolot miał odlecieć za trochę ponad dwie godziny, a dziewczyny jeszcze nawet nie były w samochodzie w drodze na lotnisko. – Po prostu wrzuć wszystko, co masz pod ręką – poprosiła po chwili błagalnym tonem, z coraz większym przerażeniem patrząc na upływające sekundy.

– Dobra – odpowiedziała kobieta, idąc z naręczem ubrań, które po chwili wrzuciła do torby. – Mam nadzieję, że tam uda mi się namierzyć jakieś żelazko.

– To co? Zbieramy się? – zapytała szatynka, wstając i sprzątając naczynia ze stołu.

– Tak! Ale dosłownie jeszcze na sekundę skoczę do łazienki.

Zanim Alina opuściła łazienkę, Klara zdążyła umyć wszystkie naczynia i zamówić Ubera. Samochód miał pojawić się za dziesięć minut. Kobieta miała nadzieję, że w tym czasie jej przyjaciółka zdąży się ogarnąć, bo podejrzewała, że droga na lotnisko zajmie im co najmniej czterdzieści minut. Oczywiście, jeżeli w czasie jazdy nie wydarzy się nic nieprzewidzianego.

– Alina! Streszczaj się! Samochód zaraz będzie – wołała Klara, przesuwając zarówno swoje, jak i koleżanki bagaże bliżej wyjścia. Z coraz większą irytacją zaczęła zawiązywać swoje trampki, gdy z łazienki wyszła Alina. Młoda kobieta wyglądała jak milion dolarów. Miała zrobiony perfekcyjny makijaż i wypsikała na siebie chyba pół buteleczki perfum.

– Już jestem gotowa – odpowiedziała z uśmiechem, sięgając po sandały. – Nie bądź taka zdenerwowana, na pewno zdążymy – zapewniła Klarę i poprawiła okulary przeciwsłoneczne, które zaczepiła o włosy.

– Samolot mamy za dwie godziny, a nie wiadomo, jakie są korki na drogach – mówiła, wynosząc swoje bagaże z mieszkania.

– Wyluzuj. Za pół godziny będziemy na miejscu – powiedziała Alina, zamykając drzwi od mieszkania. Następnie dziewczyny zapakowały się do windy. Gdy zjeżdżały, Alina poprawiła swój i tak nienaganny makijaż i wysłała ze dwie wiadomości. Klara natomiast, pełna złych przeczuć, stała z naburmuszoną miną.

– Jedziemy na wakacje – może byś się uśmiechnęła, co? – zażartowała Alina. Widząc, że nie pomogło to w rozbawieniu przyjaciółki, postanowiła się nie odzywać. Gdy już z bagażami znalazły się przed blokiem, w którym od kilku miesięcy mieszkała Alina, zdenerwowana Klara rozejrzała się za samochodem, który miał je zawieźć na lotnisko. Co prawda wiedziała, że z obrzeży Gdyni dojazd do lotniska w Gdańsku nie powinien zająć im dużo czasu, jednak podskórnie czuła, że jak nic spóźnią się na samolot.

Kierowca uprzejmie pomógł im zapakować walizki do bagażnika i ruszyli…

– Nie dąsaj się – prosiła Alina, obserwując minę swojej przyjaciółki. Kobiety znały się od czasów liceum. Zrządzeniem losu usiadły razem w ławce pierwszego dnia i od tamtej chwili były praktycznie nierozłączne. Wielu ludzi dziwił fakt, że się przyjaźnią, bo były całkowicie różne. Mimo że po liceum każda z nich poszła zawodowo w zupełnie innym kierunku, ich relacja przetrwała próbę czasu.

– Mam nadzieję, że zdążymy na samolot. – Klara należała do osób, które uwielbiały mieć wszystko zaplanowane. Według jej obliczeń powinny wyjechać na lotnisko co najmniej pół godziny temu.

– Oczywiście, że zdążymy – zapewniła ją Alina.

– Możemy pojechać skrótem – zaoferował kierowca, który cały czas przysłuchiwał się rozmowie pasażerek.

– Lepiej jedźmy normalną trasą – odpowiedziała lekko spanikowana Klara, wyobrażając sobie, że za sekundę wylądują w jakimś bagnie. Co prawda nie miała pojęcia, gdzie w okolicy Trójmiasta znajdują się tereny, które mogłyby je wciągnąć, ale wyobraźnia podsyłała jej same koszmarne możliwości.

– Jak pani chce – kierowca odparł obojętnym tonem i kontynuował jazdę w stronę obwodnicy.

– Może ten skrót będzie lepszym rozwiązaniem…? – zasugerowała Alina. Miała nadzieję, że jak znajdzie sposób, by ich podróż trwała krócej, to Klara przestanie się na nią boczyć.

– Wolę sprawdzone trasy. Jedźmy obwodnicą.

– Jak chcesz – stwierdziła Alina i postanowiła się już nie odzywać. Sama również dyskretnie spojrzała na zegarek i uświadomiła sobie, że faktycznie mają mało czasu i dawno powinny być na lotnisku. Jeszcze raz w duchu przeklęła samą siebie za to, że jakimś cudem zapisała, że wylatują o jedenastej, a nie o dziewiątej. Jakie było zatem jej zdziwienie, gdy punktualnie o szóstej Klara zadzwoniła do jej mieszkania domofonem z pytaniem, czy już schodzi i o której będzie taksówka.

Klara cicho odetchnęła. Obwodnica Trójmiasta nie była tym razem zakorkowana, więc samochód płynnie sunął w kierunku Gdańska. Wizja spóźnienia się na samolot powoli znikała. I tak będą dosyć późno na lotnisku, ale jedyna nadzieja w tym, że potem już nie będą miały żadnych problemów.

Gdy wjechały do Sopotu, okazało się, że jednak obwodnica wcale nie jest taka przejezdna, jak się wydawało.

– Cholera – zaklęła Alina, do której zaczęła docierać groza sytuacji.

– Trochę tu postoimy – stwierdził kierowca, czym tylko zirytował Alinę.

– To nie widział pan na GPS-ie, że jest tutaj korek? Po co tędy jechaliśmy?

– Lina, uspokój się – powiedziała Klara, zaskoczona zachowaniem koleżanki.

– Musiał się dopiero co utworzyć, bo nigdzie nie było informacji, że jest tu zator – kierowca odpowiedział rzeczowo. – Pewnie zaraz zrobi się luźniej.

– Mam nadzieję.

Alina wyglądała przez okno z miną pod tytułem: „Pieszo przemieszczałabym się szybciej”. Nie brała jednak pod uwagę tego, że miałaby do przejścia jeszcze jakieś dziesięć kilometrów z dwoma wielkimi walizkami i bagażem podręcznym.

Po dziesięciu minutach wjechali do Gdańska. Klara co chwilę nerwowo zerkała na zegarek, jakby dzięki temu przemieszczające się przed nimi samochody miały zjechać na pobocze i utworzyć korytarz życia.

– Przepraszam – wyszeptała Alina. Czuła się winna, bo to przez jej roztrzepanie mogły spóźnić się na samolot. Obie tak bardzo pragnęły wyjechać i odpocząć od codziennych problemów. Szczególnie, że ten rok wcale im ich nie oszczędzał. Alina w lutym rozstała się z Marcelem, z którym spotykała się przez kilka miesięcy. Co prawda nie przeżywała jakoś bardzo tego rozstania, ale może dlatego, że od razu poznała Jana. Zostali parą zaledwie po dwóch spotkaniach i do czerwca byli praktycznie nierozłączni. Dopiero w lipcu coś zaczęło się psuć. Jednak obojgu na sobie zależało, dlatego starali się ratować tę relację. Niestety bezskutecznie. Na początku września postanowili się rozejść. To znaczy Alina doszła do wniosku, że nie ma już siły dłużej walczyć o ten związek. Od tego dnia minęły zaledwie dwa tygodnie. Alina po prostu pragnęła przestać myśleć o tym wszystkim. Wiedziała też doskonale, że jej przyjaciółce podobne oderwanie od rzeczywistości również jest bardzo potrzebne. Klara została porzucona na początku czerwca po trzech latach związku. I to w momencie, gdy, szczerze mówiąc, oczekiwała, że na jej palcu pojawi się pierścionek zaręczynowy. A tymczasem przybyła rudowłosa piękność informująca ją, że od kilku miesięcy spotyka się z jej chłopakiem. Klara wyszła z łóżka dopiero po tygodniu od tej wiadomości.

– Przecież wiem, że nie zrobiłaś tego celowo – Klara odpowiedziała nieco spokojniejszym tonem.

– Za chwilę będziemy na miejscu – zapewniał kierowca.

– Super.

Miał rację. Faktycznie – po niespełna pięciu minutach dziewczyny szybkim krokiem, mimo walizek, udały się w kierunku dużej tablicy odlotów, by sprawdzić numer stanowiska check-in dla swojego lotu. Ich było dosłownie przy tablicy, więc pospiesznie się tam udały.

– Są i nasze gwiazdy – na ich widok pracownica lotniska szepnęła do swojej koleżanki i obie cicho zachichotały.

– Słucham? – zapytała poirytowana Alina, mając nadzieję, że się przesłyszała.

– Poproszę dowody osobiste – uprzejmym głosem odpowiedziała pracownica lotniska.

Obie przyjaciółki wymieniły tylko spojrzenia i podały swoje dokumenty. Wiedziały, że są spóźnione, ale to nie był powód do naigrywań. Przecież nie mieli pojęcia, dlaczego się spóźniły.

Po nadaniu bagaży udały się do stanowiska kontroli bezpieczeństwa. Alina wielokrotnie latała samolotem, ale dla Klary miał to być dopiero trzeci raz. Poprzednim razem była na wakacjach w Budapeszcie ze swoim ekschłopakiem. Lot spokojny i krótki, ale dziewczyna cały czas nie czuła się komfortowo z myślą, że znajduje się kilka kilometrów nad ziemią.

Szybko ustawiły swoje bagaże podręczne na taśmie do skanowania. Następnie Alina ściągnęła pasek, odłożyła też telefon i aparat fotograficzny. Obie bezproblemowo przeszły przez bramkę do skanowania metalu. Po przejściu kontroli sprawnie zabrały swoje rzeczy i udały się do odpowiedniej bramki w hali odlotów. Okazało się, że wcale nie były tymi ostatnimi i najgorszymi. Po tym, jak pokazały swoje karty pokładowe obsłudze lotniska, za nimi pojawiło się jeszcze jakieś starsze małżeństwo.

– Gdzie siedzimy? – zapytała Alina, idąc już spokojnym krokiem w stronę samolotu.

– Gdzieś z przodu – odpowiedziała Klara, spoglądając na swoją kartę pokładową. – Ja mam miejsce dwanaście B.

– Szkoda… Wolę latać z tyłu… Czekaj, zaraz spojrzę czy siedzę pod oknem, czy przy przejściu. – Zaczęła szukać swojej karty pokładowej w kieszeni, gdzie odruchowo schowała ją po kontroli. – Ej!

– Co się stało?

– Nie siedzimy obok siebie… – stwierdziła smętnym głosem.

– Jak to możliwe? – zdziwiła się Klara, której taka ewentualność w ogóle nie przyszła do głowy. Była pewna, że skoro zamawiają razem wycieczkę, to również miejsca w samolocie otrzymają obok siebie. Poza tym podczas poprzednich swoich lotów (aż dwóch!) Klara podczas wznoszenia się w powietrze oraz lądowania mocno ściskała dłoń swojego chłopaka. Dzięki temu czuła się spokojniejsza. Już kilka dni temu Alina zaoferowała swoją rękę, jeśli tylko to ukoi nerwy Klary.

– A ty gdzie masz miejsce?

– Daleko. Dwadzieścia cztery F.

– Kogo ja teraz będę ściskać? – zmartwiła się Klara, popadając w lekką histerię.

– Kto wie? Może koło ciebie będzie siedział jakiś przystojny facet…? Nie nastawiaj się negatywnie. – Alina próbowała ją pocieszyć.

– Łatwo ci mówić, bo ty nie masz fobii przed lataniem.

– Ty też nie powinnaś mieć. Wierz mi, wszystko będzie dobrze – zapewniła ją. – Ja chyba powinnam wsiąść tylnym wejściem – oznajmiła, gdy już znalazły się obok samolotu.

– Tak, masz rację – Klara odpowiedziała automatycznie.

– Nie smuć się. – Alina mocno przytuliła przyjaciółkę. – Za trzy godziny znowu będę obok ciebie i zapewniam cię, że po kilku kolejnych pewnie już będziesz miała mnie dość – powiedziała i oddaliła się w stronę tylnego wejścia do samolotu.

Klara na miękkich nogach udała się do drzwi z przodu. Cały czas powtarzała sobie w głowie, że przecież tak naprawdę nie boi się latać i musi tylko przestać myśleć o potencjalnych katastrofach w powietrzu.

Większość pasażerów siedziała już na swoich miejscach. Tylko nieliczni wkładali jeszcze swoje torby podręczne do schowków nad głowami. Wolnym krokiem ruszyła w kierunku swojego miejsca. Liczyła, że podczas podróży zatopi się w lekturze książki i dzięki temu nie będzie się denerwowała lotem. Jakże wielkie było jej rozczarowanie, gdy zobaczyła, koło kogo przyjdzie jej spędzić podróż. Od strony okna siedział starszy, tęgi mężczyzna, który ledwo mieścił się w swoim siedzeniu. Natomiast miejsce od strony przejścia zajmowała młoda kobieta z niemowlęciem na kolanach. Widząc zbliżającą Klarę, szybo położyła na siedzeniu obok jakieś zabawki i pieluchę tetrową.

– Przepraszam, to moje miejsce – odezwała się Klara, wskazując na fotel.

– To niemożliwe – odpowiedziała matka, sadzając na wolnym miejscu swoje dziecko. – To miejsce Brajanka.

– W takim razie może zaszło jakieś nieporozumienie. Zapytam stewardesę – odpowiedziała Klara, która sama miała nadzieję, że to jakaś kosmiczna pomyłka i jej miejsce znajduje się jednak koło Aliny. – Przepraszam – zwróciła się do zmierzającej w jej stronę kobiety w służbowym uniformie.

– Tak? W czymś mogę pomóc?

– Mam problem z miejscem. Według karty pokładowej jest moje, ale pani twierdzi, że to miejsce jej dziecka – wytłumaczyła w jednym zdaniu zaistniałą sytuację.

– Dobrze, zaraz to wyjaśnimy. Czy może pokazać mi pani karty pokładowe? – Stewardessa zwróciła się do matki Brajanka.

– Proszę. – Zirytowana wręczyła obsłudze mały papierek.

– Ale to jest tylko karta dla pani. Czy wykupiła pani osobne miejsce dla dziecka? – zapytała.

– Przecież takie udogodnienia to chyba dla matek są w pakiecie, nie? – odparła młoda matka, ostentacyjnie żując gumę.

– Niestety nie. – Stewardesa wzniosła się na wyżyny dyplomacji. – Dziecko do drugiego roku życia podróżuje na kolanach opiekuna, chyba że dodatkowo wykupi się dla niego miejsce siedzące. Z tego co widzę, pani tego nie zrobiła, a miejsce obok ma ta pani – wskazała na Klarę – więc jakby mogła pani zabrać z siedzenia swoje rzeczy, aby można było usiąść i nie opóźniać lotu…

– Cóż za bezczelność! – Młoda matka z impetem wrzucała zabawki do torby pod siedzeniem. – I niby całą drogę mam trzymać Brajanka na kolanach? Toż to skandal?! – Oburzała się.

– A może jest jakieś inne wolne miejsce, na którym mogłabym usiąść, aby nie robić problemu? – zapytała Klara. Nie uśmiechało się jej spędzać najbliższych trzech godzin w takim towarzystwie.

– Niestety, mamy komplet na pokładzie – odpowiedziała z wystudiowanym uśmiechem kobieta w uniformie.

– No trudno – wyszeptała Klara i wpakowała swoją walizkę podręczną do luku nad fotelami. Następnie wcisnęła się w siedzenie między mężczyzną a kobietą z dzieckiem.

Młoda matka trzymała małego chłopca na kolanach, wyciągnęła z torby telefon i zaczęła strzelać fotki sobie i dziecku.

– Sunie się pan? – zapytała nachalnym tonem. – Chcę zrobić zdjęcia widoku za oknem.

– Jeszcze nie wystartowaliśmy, to czego zdjęcia chcesz robić? – zapytał zdziwiony mężczyzna.

– Chcę i już – odfuknęła.

Klara pożałowała, że nie spakowała do torby słuchawek. Dobra muzyka mogłaby ją minimalnie oddzielić od towarzyszy podróży.

Kilka minut później stewardessy zaprezentowały zasady bezpieczeństwa i już po chwili samolot był gotowy do startu. Klara rozejrzała się lekko zaniepokojona, że nie ma przy niej żadnej bliskiej osoby, która mogłaby ją potrzymać za dłoń podczas wznoszenia się samolotu w powietrze. Młoda kobieta zamknęła oczy i zacisnęła ze zdenerwowania ręce.

Jednak ku uldze dziewczyny start samolotu odbył się bez większych niespodzianek i już po chwili wzbili się w powietrze. Klara odetchnęła z ulgą i otworzyła oczy.

Tymczasem w drugiej części samolotu Alina w wyśmienitym humorze zawierała nowe znajomości. Jej towarzyszami podróży okazali się dwaj młodzi mężczyźni, z którymi dziewczyna od razu znalazła wspólny język. Radek i Tadek byli kumplami, którzy planowali na Malcie spędzić tydzień, leżąc na plaży i pijąc alkohol. Większych ambicji nie mieli. Mniej więcej po godzinie podróży Alina postanowiła rozprostować swoje kości i zobaczyć, jak mija czas jej przyjaciółce. Jakie było jej zaskoczenie, gdy, zamiast uśmiechniętej dziewczyny, zobaczyła obraz nędzy i rozpaczy malujący się na jej twarzy.

– Jak tam, Klara? – zapytała, obserwując osoby siedzące po obu stronach przyjaciółki.

– Cudownie – wycedziła szatynka, zamykając na chwilę książkę, którą próbowała czytać. – A tobie jak mija lot?

– Poznałam dwóch fajnych kolesi, ale niestety będą na Malcie wypoczywać w innej miejscowości niż my. Ale tak sobie pomyślałam, że może jakiegoś dnia byśmy podskoczyły do nich i przy okazji zwiedziły Bugibbę? Co ty na to? – zapytała rozpromieniona.

– I tak myślałam, żeby się tam wybrać – powiedziała Klara, która, jak zawsze przed podróżą, zrobiła dokładne rozeznanie i wiedziała co i gdzie chciałaby zobaczyć. Była zaskoczona, że Malta słynie z tylu zabytków. Wcześniej wyspa kojarzyła jej się z typowo imprezowym miejscem.

– Fantastycznie! Dam znać chłopakom. Będą zachwyceni! – Alinę już roznosiły emocje. – To ja już nie przeszkadzam. Czytaj sobie dalej – rzuciła i szybkim krokiem wróciła na swoje miejsce, pozostawiając Klarę wśród nieciekawego towarzystwa.

Dziewczyna przez następne pół godziny starała się skupić na lekturze, ale gdy parokrotnie przyłapała się na tym, że musi po raz któryś czytać ten sam akapit, aby nie zgubić wątku, poddała się i odłożyła książkę do kieszonki na tyle poprzedzającego siedzenia. Siedzący obok niej mężczyzna zaczął pochrapywać, a młoda matka robiła sobie kolejne selfie. Jej dziecko natomiast obśliniało wszystko, co znajdowało się w obszarze, do którego mogło sięgnąć swoimi lepkimi rączkami.

Koniec wersji demonstracyjnej.