Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
W życiu zawodowym Konstancja jest pewną siebie kobietą, świadomą swojej atrakcyjności.
Odważna i charakterna pracoholiczka, która nie boi się powiedzieć co myśli nawet własnemu szefostwu.
Z pozoru zimna i obojętna, w życiu osobistym skryta samotniczka marząca o wielkiej miłości.
Po rozstaniu z partnerem zaszyła się w domowym zaciszu spędzając wieczory w samotności.
Wszystko się zmieniło w pewną mikołajkową noc, kiedy Konstancja budzi się w ramionach nieznajomego mężczyzny. Wychodząc z hotelu nie przypuszcza nawet, że los skrzyżuje ich drogi i spotka go w miejscu, w którym najmniej się spodziewa.
Tajemniczy mężczyzna z hotelu wkracza z impetem w jej życie.
Czy Konstancja otworzy się ponownie na miłość?
Czy postawi na rozum, który podpowiada, żeby uciekać gdzie pieprz rośnie?
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 163
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
4
PROLOG
Pół roku wcześniej
Konstancja niepewnie wstała z cie-płego i dość wygodnego łóżka, w którym spędziła ostatnie siedem godzin mikołajkowego wieczoru, a w zasa-dzie – mikołajkowej nocy. Naga i ze zniecierpliwieniem malującym się na twarzy rozejrzała się po dużym i ciemnym apartamencie w poszuki-waniu części swojej garderoby, która
– jak w końcu zauważyła – znaczy-ła ślad od drzwi do łóżka. Gdy już wszystkie pozbierała, błyskawicznie włożyła je na siebie.
4
5
Przystanęła obok łóżka i ostatni raz rzuciła okiem na pogrążonego w głę-bokim śnie mężczyznę.
Spał na brzuchu. Kołdra osunęła się do pasa, czym odkryła opalone i umięśnione plecy.
O tej porze opalenizna?, prze-mknęło jej przez myśl. Nie była to na pewno sprawka solarium. Zresztą to nie był taki typ faceta, który był-by fanem sztucznej opalenizny. Skóra wyglądała na naturalnie opaloną, wysmaganą słońcem i wiatrem. Pewnie wrócił z zagranicznych wojaży po jakichś ciepłych krajach. Na ramieniu widoczny był tatuaż. Dziwne. Nie zauważyła go wcześniej. No tak, była zbyt zaaferowana odczuciami, które w niej wzbudzał. Wytężyła wzrok, 6
by cokolwiek ujrzeć w tych ciem-nościach. Dojrzała wytatuowanego węża. Hmmm… Jej kochanek chyba nie należał do grzecznych chłopców.
W każdym razie jeszcze nie tak daw-no zachowywał się bardzo niegrzecz-nie. Nie, żeby miała coś przeciwko.
Wręcz przeciwnie. Bardzo jej się to podobało. Istne cuda wyczyniał! Robił takie rzeczy, o których kobiety marzą po cichu w nocy. I te marzenia zostawiają tylko dla siebie. Trafił jej się niezwykle wytrawny kochanek.
Był niesamowicie seksowny. To trzeba było przyznać. A ten jego niski, chropowaty głos przyprawiał wręcz o dreszcze.
Zamruczał coś niezrozumiałego przez sen i poruszył się nieco. Kołdra 6
7
osunęła się jeszcze niżej. Jej oczom ukazały się zgrabne i jędrne pośladki.
Matko kochana.
Przełknęła ślinę.
Zdusiła w zarodku rodzące się w zastraszającym tempie uczucie podniecenia i na palcach, by go przy-padkiem nie obudzić, wymknęła się z hotelowego apartamentu. Oparła się plecami o drzwi i kilka razy głę-boko odetchnęła. Zebrała się w sobie i nie oglądając wstecz, weszła do win-dy. Nogi miała jak z waty, ale to nic, da radę dotrzeć do domu. Zjechała do recepcji. Obojętnie przeszła obok por-tiera, który pełnił nocny dyżur, i wyszła wprost na zalaną mrokiem ulicę.
Mocniej otuliła się grubym brązowym płaszczem, by ochronić się w ten 8
sposób przed padającym gęstym śnie-giem oraz podmuchami lodowatego i porywistego wiatru. Zima w tym roku przyszła wyjątkowo wcześnie i zasypała wszystko białym puchem, czym sparaliżowała przy okazji miej-ski ruch. Drogowcy, jak co roku zresz-tą, byli zaskoczeni jej nadejściem i nie nadążali z odśnieżaniem dróg.
Miało to co prawda swój urok i klimat, ale patrząc na zakorkowane miasto, nikt o uroku zimy nie myślał.
Zimnymi palcami wyjęła telefon z ele-ganckiej skórzanej torebki i zadzwoni-ła po taksówkę. Na całe szczęście nie musiała długo czekać i już po dwudzie-stu minutach wchodziła do swojego mieszkania. Gdy tylko zdjęła płaszcz i buty, od razu rzuciła się do łazienki.
8
9
Rozebrała się i weszła pod prysznic, gdzie tak długo stała pod strumieniem gorącej wody, aż jej skóra się zaczer-wieniła. Zakręciła więc kurek z gorącą wodą i wyszła z kabiny. Wytarła się do sucha miękkim ręcznikiem, otuliła nagie ciało grubym bordowym szlaf-rokiem i wysuszyła włosy. Przeszła do sypialni, usiadła po ciemku w fotelu i podwinęła pod siebie długie nogi.
Boże, czuła się jak dziwka!
Poszła do łóżka z zupełnie obcym człowiekiem, o którym wiedziała tylko tyle, że ma na imię Robert i jest cholernie pociągający, seksowny i przystojny.
Jak mogła zrobić coś takiego?!
Ale nie ma się co dziwić, skoro od trzech lat nie była z mężczyzną.
Już myślała, że zapomniała, jak to 10
się robi, ale z seksem jest podobnie jak z jazdą na rowerze. Tego się ni-gdy nie zapomina! Więc gdy na ho-ryzoncie pojawił się zainteresowa-ny nią mężczyzna, nic dziwnego, że pożądanie wzięło górę i pozwoliła się uwieść. A co gorsza nie miała nic przeciwko temu. Sama równie chęt-nie uwodziła jego!
Cóż, uśmiechnęła się do siebie z kwaśną miną, właśnie udowodniła sobie, że nadal jest atrakcyjna dla mężczyzn i może mieć każdego, kogo za-pragnie. Jest w końcu młodą, ponętną, trzydziestoletnią kobietą. Jednak nadal samotną.
Nadal?
Właściwie to od niedawna jest samot-na i prowadzi taki samotniczy tryb życia.
10
11
Jeszcze trzy lata temu była szczęś-liwą i zakochaną na zabój narzeczoną i do głowy by jej nie przyszło, że może być inaczej, że jej szczęśliwe życie może zostać zupełnie zburzone i posypie się jak domek z kart. Ale pewnego dnia na-stąpiło wielkie BUM. ZDRADA!
Życzliwa osoba, już nawet nie pa-miętała kto, oczywiście w dobrej wierze i w trosce o nią, poinformowała ją, że jej narzeczony prowadzi podwójne życie.
Mianowicie romansuje z jakąś młód-ką, z którą ma dziecko, a spotykają się w każdy wtorek i czwartek. Monitoring sąsiedzki działa na pełnych obrotach, jak widać. Pan Bóg wie wszystko, sąsiad wie więcej. Rzecz jasna wyśmiała te re-welacje i nie uwierzyła. Znała przecież Kamila od ponad dwunastu lat, prawie 12
całe swoje dorosłe życie, i wiedziała, była wręcz pewna, że nie zrobiłby jej takiego świństwa. Nie on! Dziecko? Tyle razy przecież powtarzał jej, że nie czuje się dostatecznie dojrzały, by być ojcem, i że powinni jeszcze wstrzymać się z decy-zją o powiększeniu rodziny. Okazało się ostatecznie, że tylko pozornie nie czuł się dojrzały do bycia ojcem. Jak mógł zrobić jej coś tak potwornie okrutnego? Wiedział przecież, jak bardzo chciała mieć dziecko. On z nią nie chciał, a innej zrobił? Jak mógł być tak dwulicowy? Szo-kiem dla niej było to, że nawet nie próbo-wał zaprzeczać ani niczego tłumaczyć, kiedy w żartach o tym wspomniała. Żart.
A okazał się okrutną prawdą. Spojrzał jej tylko prosto w oczy i milczał jak zaklęty.
Wtedy do niej dotarło. To prawda. Ma 12
13
dziecko z inną kobietą. Kim wobec tego dla niego była? Czy te lata, które razem spędzili, to było jedno wielkie kłamstwo?
Myślała, że zna go na wylot, że nie jest w stanie niczym jej zaskoczyć. Okazało się, że tak naprawdę go nie zna. A po tym, czego się dowiedziała, nie chciała go znać w ogóle.
Poinformowała go ze stoickim spoko-jem, że to koniec i natychmiast albo jeszcze szybciej ma się wynosić z jej życia.
Próbował oczywiście jeszcze coś ugrać i przekonywał, że ta przygoda nie miała większego znaczenia, że tak naprawdę kocha tylko ją, ale ona pozostała nie-ugięta. Jak to: ta przygoda nie miała żad-nego znaczenia? A dziecko? To nie jest rzecz. Mała istota, która niczemu nie jest winna. Nie mieściło jej się w głowie, jak 14
w ogóle mógł mu przyjść do głowy po-mysł, by powiedzieć, że to jest bez znaczenia. Jakim trzeba być człowiekiem, by wyprzeć się własnego dziecka? Nie da się wybaczyć czegoś takiego. Zdradę może i mogłaby mu wybaczyć, ale nie to, że ukrywał przed nią fakt posiadania dziecka z inną kobietą.
Nie uroniła przy nim ani jednej łzy i była z tego powodu cholernie dum-na. Jednak kiedy zamknęła drzwi za niewiernym narzeczonym, usiadła w korytarzu na podłodze i rozpłakała się. Tak po prostu. Jej duma i godność poszły w zapomnienie, a pozostał żal, smutek, rozczarowanie i ból. Potwor-ny ból, który rozdzierał ją od środka na drobne kawałki i powodował spu-stoszenie w jej duszy.
14
15
Straciła narzeczonego. Czuła się w po-dwójny sposób przez niego oszukana.
Westchnęła cicho i poprawiła zsu-wający się z nogi szlafrok.
Mimo wszystko nie żałowała tego, co się stało w nocy, i nie miała zamiaru rozkładać tego wydarzenia na czyn-niki pierwsze. Przeżyła fantastyczny seks, a uczucie zaspokojenia towarzy-szyło jej do teraz.
16