Miłość bez przedawnienia - Robi King - ebook
NOWOŚĆ

Miłość bez przedawnienia ebook

Robi King

4,3

18 osób interesuje się tą książką

Opis

Ta historia wydarzyła się naprawdę.

To opowieść o skrajnych emocjach i trudnych decyzjach, w której miłość została zniszczona przez sterydy, a izolacja w zakładzie karnym pogłębiała ból rozstania. Ale to także opowieść o odrodzeniu - o tym jak z najciemniejszych chwil można wyjść silniejszym, z nowym spojrzeniem na życie.

Ta historia pokazuje, że nawet najbardziej zagubione dusze mogą odnaleźć drogę do odkupienia, a zrozumienie i wybaczenie mogą być kluczem do uzdrowienia, ponieważ szczęście nie zależy od innych, lecz od nas samych.

Dla tych, którzy po rozstaniu nie widzą już sensu, ta książka otwiera drogę do nowego początku, a dla kobiet, które chcą zrozumieć głębię męskich emocji i zobaczyć, że za fasadą siły kryje się potrzeba miłości, to opowieść pełna nadziei i refleksji.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 406

Rok wydania: 2025

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,3 (18 ocen)
9
7
1
1
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
PocoLoca1986

Nie oderwiesz się od lektury

„Miłość bez przedawnienia”. Jest to książka, która nie jest tylko literacką opowieścią, ale prawdziwym świadectwem życia, które może dać nadzieję i pokazać, że nawet po najcięższej burzy wychodzi piękne słońce. Książka oparta jest na prawdziwych, zeszłorocznych wydarzeniach z życia autora i jest podróżą przez świat męskich emocji, podróżą, której nie chce się kończyć. Robert opisuje swoje życie w formie pamiętnika, dzieląc się swoimi emocjami, lękami, pragnieniami, ale także trudnymi momentami, które zmieniły jego życie. Powieść jest pełna szczerości, pokory oraz refleksji nad tym, jak nasze błędy kształtują naszą przyszłość. Co jest w tej książce najpiękniejsze, to jej autentyczność. To książka, która rozbija serce na kawałki, a potem powoli je składa na nowo. Poznajemy Roberta jako mężczyznę z pasją, który w pogoni za ideałem traci wszystko – miłość, siebie, a potem i wolność. Ta książka to prawdziwy krzyk mężczyzny, który nie chce stracić ukochanej osoby, ale jednocześnie gubi się...
00
black_rose_czyta

Nie oderwiesz się od lektury

▪️Książka Robiego Kinga to emocjonalna podróż przez ból, stratę, zagubienie i poszukiwanie odkupienia. Nie jest to zwykła historia miłosna – to świadectwo człowieka, który nie boi się mówić o swoich błędach, o walce z samym sobą i o uczuciu, które stało się zarówno jego największą siłą, jak i przekleństwem. ▪️To, co mnie najbardziej poruszyło, to surowość i autentyczność tej opowieści. Autor nie wybiela swojej przeszłości, nie szuka wymówek – opowiada wprost o tym, jak sterydy wpłynęły na jego życie, jak niszczyły jego relację i jak trudno było mu pogodzić się z konsekwencjami własnych decyzji. Miłość, którą opisuje, jest intensywna, piękna, ale także destrukcyjna. To uczucie, które prowadzi go przez całe życie, nawet wtedy, gdy sam je niszczy. ▪️Najbardziej przejmującą częścią książki są momenty, w których Robert konfrontuje się z własnymi demonami – zwłaszcza w więzieniu, gdzie samotność zmusza go do rozliczenia się z przeszłością. Czytając te fragmenty, miałam wrażenie, jakby auto...
00
Kiniax007

Nie oderwiesz się od lektury

Robi King "Miłość bez przedawnienia" * " - Każdy ma w życiu trudne sytuacje, które nas zmieniają i tylko od tego, jak sobie z nimi poradzimy, zależy, jakimi ludźmi będziemy dalej." * " - O uczuciach nie ma co rozmawiać. Rozmowa tego nie odmieni. Można rozmawiać o problemach i rozwiązywać je, można mówić i swoich przemyśleniach, a uczucia albo się ma, albo nie. Żadna rozmowa tego nie zmieni." Poznamy historie, która ukazuje, że nawet zagubiona dusza, odnajdzie w końcu ukojenie, a ból, który przy niej był, w końcu odpłynie. Fabuła jest niczym kwiat, który powoli zakwita; przyciąga zapachem, wyglądem, a sama myśl o nim sprawie, że człowiek przenosi się do miejsca, w którym rośnie. Do szczęścia potrzebuje słońca, wody i dobrego otoczenia. Z czasem czegoś mu brakuje, albo ma tego za dużo. Wtedy zakwitnie zbyt szybko i zanim się człowiek obejrzy zacznie przekwitać wszystkim co go spotkało. I będzie potrzebować czasu by móc znowu przyciągać. Akcja jest natomiast jak czynność, która ro...
00
Poczytajzemna

Nie oderwiesz się od lektury

Książka „Miłość bez przedawnienia”  Robiego Kinga to emocjonalny rollercoaster, który zostawił mnie z ogromem przemyśleń i refleksji. Sięgnęłam po nią z ciekawości, bo uwielbiam prawdziwe historie, które mają w sobie coś więcej niż tylko suchy opis wydarzeń. Tutaj mamy do czynienia z autentycznym bólem, tęsknotą, zagubieniem i próbą odnalezienia siebie na nowo. Był jeszcze jeden powód, który mnie do tej książki przyciągnął – słowa samego autora. To on opisał mi swoją historię, dając mi przedsmak tego, co znajdę na kartach jego książki. Te słowa uświadomiły mi, że to nie będzie zwykła lektura, ale podróż przez czyjąś duszę. To, co najbardziej mnie poruszyło, to szczerość i odwaga autora. Opisał swoje życie bez upiększania, bez prób usprawiedliwiania się. Miłość, którą czuł, była prawdziwa i głęboka, ale zniszczona przez wpływ sterydów i własne słabości. Ta walka z samym sobą, te emocjonalne skoki, które doprowadziły do upadku – to wszystko jest namacalne i brutalnie prawdziwe. Najważn...
00
myRed

Nie oderwiesz się od lektury

Bardzo emocjonalna historia, która zostaję w pamięci. Polecam
00

Popularność



Podobne


Redakcja

Katarzyna Kubiak

Skład i łamanie

Anna Szarko

Copyright © Robi King 2025

Copyright © City Media Agency Sp. z o.o.

Wszystkie prawa zastrzeżone. Żadna część tej książki nie może być reprodukowana jakimkolwiek sposobem – mechanicznie, elektronicznie, drogą fotokopii itp. – bez pisemnego zezwolenia wydawcy, z wyjątkiem recenzji i referatów, kiedy to osoba recenzująca lub referująca ma prawo przytaczać krótkie wyjątki z książki, z podaniem źródła pochodzenia.

Zezwalamy na udostępnianie okładki w internecie.

Wydanie I

Warszawa 2025

ISBN 978-83-9744-090-6

City Media Agency Sp. z o.o.

ul. Długa 29

00-238 Warszawa

tel.: 517 513 441

e-mail: [email protected]

www.miloscbezprzedawnienia.eu

To opowieść o przekształceniu bólu w siłę

i o tym, jak ważne jest, aby nie trzymać się przeszłości,

ale z szacunkiem dla niej patrzeć w przyszłość.

Spis treści

Rozdział IPOZNANIE

Rozdział IIBLISKOŚĆ

Rozdział IIIMIŁOŚĆ

Rozdział IVSKOKI EMOCJONALNE

Rozdział VZERWANIE

Rozdział VIWIĘZIENIE

Rozdział VIIPRZEMIANA

Rozdział VIIIWOLNOŚĆ

EPILOG

PODZIĘKOWANIA

Rozdział I

POZNANIE

Była godzina jedenasta, pierwszego stycznia dwa tysiące dwudziestego czwartego roku. Cisza za oknem, lekki mróz, a większość ludzi odsypiała jeszcze Sylwestra. Otworzyłem oczy, przekręciłem się na bok i powiedziałem do siebie:

– To będzie udany rok.

Nowy Rok to dla wielu osób czas zmian i realizacji postanowień, ale dla mnie miało to zupełnie inny wymiar. Ogarnęło mnie jakieś wewnętrzne przeczucie, że ten rok wiele zmieni w moim życiu, dlatego na samą myśl o tym, zareagowałem uśmiechem.

Przez czterdzieści siedem lat mojego życia nauczyłem się cieszyć drobiazgami, dzięki czemu potrafiłem znajdować w sobie szczęście, które – jak mi się wtedy wydawało – miało pojawić się w moim życiu na niespotykanym wcześniej poziomie.

– To będzie udany rok – powtórzyłem z uśmiechem, wstając z łóżka i kierując się do łazienki, by wziąć prysznic.

Stanąłem przed lustrem, spojrzałem na swoją twarz – niebieskie oczy, wystylizowany zarost i bardzo krótkie włosy – wiele osób dawało mi mniej lat niż miałem. Ściągnąłem koszulkę i pokręciłem głową z niezadowoleniem. Od sierpnia byłem na masie – 97 kilogramów przy 186 centymetrach wzrostu, to dla mnie zdecydowanie za dużo. Czułem się ciężki i ciągle zmęczony. Nie mogłem patrzeć już na jedzenie. 175 gramów ryżu, 270 gramów kurczaka w każdym posiłku – a dziennie miałem ich sześć – wykańczało mnie psychicznie. Doszedłem więc do momentu, w którym mój organizm poddał się i pragnął tylko jednego – wejścia na redukcję i powrotu do mojej ulubionej sylwetki. Kiedy byłem wyrzeźbiony, z małą ilością tkanki tłuszczowej i widocznym kaloryferem, czułem się rewelacyjnie, a wszystko w moim organizmie najlepiej wtedy funkcjonowało. Ten dzień miał nadejść już jutro – taką decyzję podjął mój trener.

Masę budowałem na sterydach – Testosteronie, Boldenonie i Nandrolonie. Dla chodzących na siłownię, to nic nowego, a wręcz mówi się głośno „na sucho to i trawa nie rośnie”. Czy to jedyna droga do wymarzonej sylwetki? Absolutnie, natomiast ja wybrałem właśnie tę, z przerwami, już kilka lat temu. Teraz czekały mnie trzy miesiące na redukcji, czyli mnóstwo wyrzeczeń, ale zawsze lubiłem ten okres. Sama myśl o tym napawała mnie entuzjazmem.

Umyłem zęby, wziąłem prysznic i wyszedłem z łazienki. Położyłem się na sofie w pokoju, włączyłem w laptopie muzykę, a następnie wziąłem telefon do ręki i pomyślałem „Nowy Rok, to i nowa miłość”. Zaśmiałem się z siebie i zalogowałem na Facebooka, gdzie kliknąłem zakładkę Randki i zaakceptowałem regulamin. Wybrałem kilka swoich zdjęć – z przyjaciółmi, z Sylwestra i z siłowni. Chwilę się zastanowiłem i wymyśliłem opis:

„Moją jedyną wadą jest to, że nie mam zalet. Nie oceniam ludzi, nie krytykuje i nie interesuje mnie czyjaś przeszłość. Liczy się dla mnie to, jakim jesteś człowiekiem. Szukam kobiety, która zaintryguje mnie na tyle, że będę chciał spędzać z nią wolne chwile i która stanie się moją największą pasją”

Ograniczyłem zasięg wyszukiwania do samej Warszawy, przeklikałem kilka profili i wyszedłem z Randek. Wybrałem numer do Zbyszka, mojego przyjaciela, z którym bawiłem się w Sylwestra.

– Siema, mój przyjacielu – usłyszałem jego zachrypnięty głos w słuchawce i zaśmiałem się głośno.

– Jeszcze pijany? – zapytałem.

– Ja? Nigdy w życiu. Czy ty kiedykolwiek widziałeś mnie pijanego? Nie widziałeś, bo żeby mnie zobaczyć, musiałbyś wypić ze mną więcej niż jedno piwo bezalkoholowe, po którym i tak usypiasz.

– Usypiam, bo twoje tempo picia kolejnych pięćdziesiątek działa na mnie, jak liczenie baranów. Po dziesiątej kolejce mam dosyć.

– Pięćdziesiątkę to ty będziesz miał lada moment i z tej okazji wymyśliłem napis na twoim nagrobku.

– Jaki napis?

– „Przeszedł na wieczną redukcję” – zaśmiał się Zbyszek.

– Idź wytrzeźwiej, bo zaraz zaczniesz namawiać mnie do wejścia w branżę funeralną, czubie – odparłem, również się śmiejąc i dodałem – zbieram się na spacer. Jesteśmy w kontakcie.

Znałem Zbyszka od piętnastu lat, jego sarkastyczne poczucie humoru idealnie rezonowało z moim, a przy tym był człowiekiem, na którego zawsze mogłem liczyć.

Pierwszy dzień nowego roku minął mi bardzo szybko: byłem na spacerze, przeczytałem kilka opracowań dietetycznych, odpisałem znajomym na życzenia noworoczne. Wieczorem wszedłem na maila, gdzie czekała na mnie wiadomość od mojego trenera, w której były wytyczne odnośnie redukcji.

Napisał, że teraz zaprowadzi mnie w miejsce, gdzie ból będzie moim przyjacielem – brzmiało to, jakbym właśnie dostał propozycję uczestniczenia w eksperymencie sadomasochistycznym. Znałem go jednak dobrze i lubiłem, więc wiedziałem, że w taki sposób lubi mnie przygotowywać na ciężką pracę.

Oprócz zaleceń dotyczących diety i treningu otrzymałem plan dawkowania sterydów. Środki na redukcję dobrałem sam, prosząc trenera jedynie o rozpisanie dawek. Początkowo stanowczo odradzał, zwłaszcza Trenbolon, ale po długich namowach zgodził się pod warunkiem, że będę mu na bieżąco pisał o swoim samopoczuciu i odstawię je w razie problemów. Wydawało się to proste, ale rzeczywistość okazała się inna.

Stosowałem Testosteron, Masteron, Trenbolon, Arimidex oraz na zmianę Clenbuterol, Salbutamol i Yohimbinę. Pozostało tylko zamówić i czekać na przesyłkę.

Trenbolonu nigdy nie brałem, ale jego reputacja – niesamowite efekty, przy równie intensywnych skutkach ubocznych – była szeroko znana. Tymi ostatnimi jednak się nie przejmowałem. Wiedziałem, co prawda, że uważany był za jeden z najsilniejszych środków, bardzo mocno wpływających na psychikę. Skoki emocjonalne, zamknięcia się w sobie, depresja, a nawet niekontrolowane wybuchy agresji… Chyba każdy, kto go brał, mówił o ciężkim okresie psychicznym. Był to jednak środek, dzięki któremu osiągało się niesamowite efekty, dlatego czułem podniecenie na samą myśl o nim i byłem głęboko przekonany, że zrobię na nim formę życia. Co do efektów ubocznych – uważałem, że wszystko zależy od psychiki człowieka. Jeśli ktoś jest niespokojny, agresywny, czy niestabilny emocjonalnie, to ten środek może potęgować negatywne zachowania. Ale ja? Byłem opanowany, spokojny, uśmiechnięty i zrównoważony, więc nie obawiałem się, że wpłynie to na mnie, skoro innych zachowań nie znałem. Tak do tego podchodziłem.

Przed snem wszedłem na chwilę na Randki, przesunąłem kilka profili w prawo, przejrzałem polubienia i wiadomości jakie dostałem, ale nie angażowałem się w żadną rozmowę. W końcu wyszedłem z Facebooka i poszedłem spać.

Następny dzień zacząłem od cardio – tak miał teraz wyglądać każdy kolejny poranek – a później usiadłem do pracy. Od 24 lat pracowałem w agencji reklamy, od kilku lat robiłem to zdalnie, co bardzo mi odpowiadało. Zajmowałem się również tworzeniem stron internetowych i sklepów online. W wolnych chwilach układałem diety, pomagałem podopiecznym w odchudzaniu, wspierałem ich i motywowałem. Lubiłem pomagać ludziom, a największą radość sprawiała mi ich metamorfoza i poprawa samopoczucia. Dietetyka była moją największą pasją i przez wiele lat pogłębiałem swoją wiedzę w tym kierunku. Był to też element, który dawał mi poczucie szczęścia i spełnienia.

Po pracy chodziłem na treningi, blisko domu, do jednej z ursynowskich siłowni. Pracował tam mój przyjaciel Kuba, który miał 55 lat, świetną formę, a jego fenomen polegał na tym, że jedząc parówki, lody oraz inne przetworzone produkty z marketów, nadal dobrze wyglądał. Nie brał żadnych sterydów – jego organizm musiał sam je wytwarzać, bo innego wytłumaczenia na to nie miałem. Ceniłem go jednak nie za to, jak wyglądał, ale za to, jakim był człowiekiem – wychowany na starych wartościach, tak bliskich moim. Szacunek do ludzi, dyskrecja, mówienie wprost co myśli, to cechy, które sprawiały, że był osobą godną zaufania.

Wieczorem znowu wszedłem na Randki. Miałem kilka wiadomości, na które odpisałem bez większych emocji. Po chwili zacząłem przesuwać profile, a gdy już miałem kończyć, moją uwagę przykuł jeden z nich – Natalia, 41 lat, brunetka, niska, szczupła, bardzo zadbana. Miała sportowy styl ubierania, a taki uwielbiałem u kobiet, do tego była bardzo ładna. Przyjrzałem się jej oczom i pomyślałem:

„Ależ ona ma piękne i ciepłe spojrzenie. Tylko… widać w nich smutek. Niby się uśmiecha, ale w oczach tej radości nie widzę”

Przeglądałem jej kolejne zdjęcia i na każdym wyglądała przepięknie. Później wróciłem jeszcze raz do pierwszego z nich i patrzyłem dłuższą chwilę w jej oczy, próbując coś z nich wyczytać.

„Zaintrygowałaś mnie” – pomyślałem i kliknąłem serce przy jej profilu.

„Zobaczymy, czy będzie z tego para” – powiedziałem do siebie i zamknąłem Randki.

Miałem już iść spać, gdy nagle zadzwonił telefon.

„O, Martika” – pomyślałem, odbierając.

Z Martiką – moją byłą dziewczyną – byliśmy razem przez prawie dwa lata. Była sporo młodsza ode mnie, miała długie blond włosy, niebieskie oczy, delikatną urodę i instagramowy styl. Chyba nie było mężczyzny, który by się za nią nie obejrzał. Rozstaliśmy się w zgodzie. Nie było między nami żadnych sprzeczek, zawsze się rozumieliśmy i co najważniejsze, bardzo szanowaliśmy. Po rozstaniu mieliśmy dobry kontakt, ale w pewnym momencie powiedziałem jej, że muszę się odciąć od tego co było. Obiecałem jej, że się odezwę, gdy będę na to gotowy, ponieważ kosztowało mnie to zbyt wiele emocji. Było jej przykro, ale uszanowała to.

Po pół roku odezwałem się do niej. Byłem już na takim etapie, że miałem to wszystko za sobą. Martika bardzo się ucieszyła. Brakowało jej kontaktu ze mną, bo wiedziała, że zawsze ją wspierałem, rozumiałem i nigdy nie oceniałem. Od tamtej pory byliśmy prawdziwymi przyjaciółmi. Nasza relacja stała się bardzo bliska i szczera. Rozmawialiśmy o wszystkim, wspieraliśmy się w trudnych chwilach i mogliśmy na siebie zawsze liczyć.

Zdaję sobie sprawę, że dla wielu przyjaźń z byłą jest niemożliwa, bo zawsze są jakieś oczekiwania. Jednak jeśli nie ma uczuć z jednej i drugiej strony, tylko wzajemny szacunek i naprawdę ceni się osobę, jako człowieka, to taka przyjaźń – szczera i bezinteresowna – jest całkowicie możliwa. Od tamtej pory – a minęło już pięć lat – przyjaźnimy się.

– Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku, Robusiu – usłyszałem w słuchawce.

– Wzajemnie, Martika. Szybko się ogarnęłaś po imprezce sylwestrowej – zaśmiałem się.

– Głowa mnie cały czas boli i nie mogę dojść do siebie po zabawie. A ty jak?

– Bardzo dobrze, dzisiaj pierwszy dzień na redukcji i mam mega energię. A właśnie, założyłem sobie wczoraj Randki na Facebooku.

– Nowy Rok – nowa miłość? – zapytała żartobliwie.

– Czytasz mi w myślach – zaśmiałem się – dokładnie tak samo pomyślałem, jak zakładałem profil.

– Nikt nie zna cię lepiej niż ja. Poznałeś już kogoś fajnego?

– Fajne są zawsze, ale wiesz, że ja czekam na wyjątkową – zaśmiałem się znowu.

– Wyjątkową, to już miałeś – odpowiedziała ze śmiechem.

– Którą? Chyba nie myślisz o sobie? – odpowiedziałem, uśmiechając się.

– Dokładnie o sobie. Takiej jak ja już nie znajdziesz – odpowiedziała Martika sarkastycznie.

– Dziękuję, to najlepsze życzenie noworoczne, jakie mogłem dostać – zaśmiałem się głośno. Idę już spać, bo jutro znowu piąta trzydzieści cardio. Zdzwonimy się, pa.

Lubiłem naszą relację – mogliśmy ze sobą pożartować, ale również porozmawiać poważnie. Byliśmy zdecydowanie lepszymi przyjaciółmi niż partnerami i obojgu nam to odpowiadało. Zamykając oczy pomyślałem jeszcze, jak to fajnie mieć kogoś bliskiego, na kogo zawsze można liczyć.

Kolejny dzień zacząłem od czterdziestopięciominutowego cardio na rowerku. Lubiłem kiedy za oknem było wciąż ciemno, padał śnieg, świat był jeszcze pogrążony we śnie, a ja wstawałem i ćwiczyłem. Oczywiście sam proces wstawania nie był tak przyjemny, jakby się wydawało. Najczęściej wyglądało to tak, że przemywałem twarz, patrzyłem w lustro na siebie, mówiąc w myślach – „kurwa, serio?”. Wyrzeczenia i poświęcenia to jednak podstawa, kiedy ma się jakiś cel do zrealizowania. Podczas cardio wszedłem na Randki i zobaczyłem kilka nowych par, a wśród nich Natalię. Obejrzałem jeszcze raz jej profil i napisałem.

„Ale Ty masz ciepłe spojrzenie, Natalia”

Wyszedłem z Randek i zająłem się innymi sprawami, a potem pracą.

Koło południa przyszła odpowiedź od Natalii.

„Dziękuję, Ty też masz bardzo ładne oczy”

Uśmiechnąłem się i powiedziałem do siebie w myślach: „Tylko nie żartuj w swoim stylu, bo zaraz się skończy rozmowa”. Dlatego odpisałem jej, nawiązując do jej zdjęcia z psem.

„Świetny ten Twój słodziak. To labrador, czy golden?”

Odłożyłem telefon i wróciłem do swoich zajęć. Wieczorem wszedłem na aplikację i od razu rzuciła mi się w oczy odpowiedź od Natalii.

„To golden retriever, suczka, ma 9 miesięcy. A Ty lubisz psy?”

„Zależy, czy idą ulicą, czy są w radiowozie”. – Zażartowałem, dodając – „A tak poważnie lubię, psy, koty i inne zwierzęta. Czemu akurat wybrałaś goldena?”

„W zasadzie to ona mnie wybrała. Była pierwszą, która do mnie podeszła”. – Odpisała po chwili Natalia. – „Chyba lubisz ćwiczyć?” – dodała.

„Właśnie nie lubię” – zaśmiałem się. – „Nie lubię ćwiczyć, ale lubię mieć fajną sylwetkę, a bez ćwiczeń nie byłoby to możliwe. Za to kocham dietetykę”.

„Też kiedyś ćwiczyłam, uwielbiałam taniec”. – Odpowiedziała Natalia. – „Startowałam w zawodach, ale to było dawno i od wielu lat nie tańczę. Miałam dosyć tego środowiska”.

„Super, fajne wspomnienie. Opowiesz mi o tym więcej?”

„Chętnie, chociaż, tak, jak wspomniałam – dla mnie to już zamknięty rozdział. Porozmawiamy o tym, jak się spotkamy” – napisała, dodając uśmiechniętą emotikonkę, puszczającą oczko. „A teraz idę spać, bo rano wstaję. Dobranoc, śpij dobrze”

„Też śpij dobrze i do jutra”

Nie miałem już ochoty na odpisywanie na inne wiadomości, więc wyszedłem z Randek i położyłem się spać.

Nazajutrz koło dziesiątej zrobiłem sobie chwilę przerwy od pracy i wszedłem na Randki, gdzie czekała wiadomość od Natalii.

„Dzień dobry. Jak minęła noc? Wyspałeś się?”

„Dzień dobry, tak, wyspałem. Ja już od piątej trzydzieści na nogach, bo robię cardio codziennie. A Tobie jak minęła noc?”

„Za szybko!” – Odpisała po chwili. – „Ja nie lubię rano wstawać, a Ty lubisz spać?”

„Tak, bo zawsze mam miłe sny”

„A co Ci się dzisiaj śniło?”

„To, że będziesz moją żoną”. – Zaśmiałem się pisząc to i dodałem. – „Dlatego muszę Cię wcześniej poznać osobiście, zanim Ci się oświadczę. Masz ochotę dzisiaj na kawę w Centrum?”

„Tak, z przyjemnością. Na kawę zawsze mam czas”

„O której Ci odpowiada? Ja mam dzisiaj wolne od treningu, więc dostosuje się do Ciebie”

„Na 18:00 się wyrobię”

„W takim razie o 18:00 przy TK Maxie na Marszałkowskiej. Pójdziemy na Chmielną gdzieś usiąść, może być?”

„Pewnie”

„W takim razie do zobaczenia i miłego dnia w pracy”

„Dziękuję i do zobaczenia”

Wyszedłem z Randek i sam się zdziwiłem, bo nigdy nie zdarzyło mi się umówić z kimś po wymianie zaledwie kilku zdań. Bardzo szanowałem swój wolny czas, więc musiałem mieć pewność, że warto się z kimś spotkać, a do tego potrzebowałem dłuższej rozmowy, niż kilka wiadomości. Jednak, w tym przypadku, ewidentnie coś mnie ciągnęło do tego spotkania. Nie potrafiłem wyjaśnić co, ale wkrótce miałem się o tym przekonać.

Wróciłem do pracy, która tak mnie pochłonęła, że nie zauważyłem nawet upływu czasu. Do samego spotkania podchodziłem bez zbytniej ekscytacji, bardziej z ciekawością – spotkamy się, zobaczymy, jak nam się rozmawia i co będzie dalej. O szesnastej trzydzieści zacząłem się szykować. Miałem dwadzieścia minut metrem do Centrum, a samą stację metra tuż obok domu, więc nie musiałem się spieszyć. Założyłem białą koszulę, niebieskie dżinsy, zimowe trapery, czarny płaszcz i wyszedłem na dwór. Temperatura na dworze była dodatnia, mimo to było bardzo zimno, wiał mocny wiatr i padał śnieg.

O tym, że nie nastawiałem się na nic świadczyło również to, że nie poprosiłem Natalii o numer telefonu i nie wymieniliśmy się Messengerem.

Gdy wyszedłem z metra i dotarłem pod TK Max, była już prawie osiemnasta. Wyjąłem telefon i napisałem:

„Ja już jestem. Stoję na wprost wejścia do sklepu”

„Ja będę za chwilę. Przepraszam, szukam miejsca do zaparkowania”

Wsunąłem telefon do kieszeni i wczułem się w lecącą w słuchawkach piosenkę Paktofoniki „Jestem Bogiem”. Nagle z zamyślenia wyrwał mnie kobiecy głos.

– Hej, przepraszam za spóźnienie – powiedziała Natalia.

Spojrzałem na nią. Na głowie miała zaciągnięty kaptur, zobaczyłem więc jedynie jej uśmiech. Odwzajemniłem go, pocałowałem w policzek i powiedziałem:

– Robert jestem.

– A ja Natalia.

– Super, to możemy się już rozejść. – Zaśmiałem się i dodałem. – Idziemy na Chmielną, tutaj zaraz jest fajne miejsce.

Po drodze zamieniliśmy kilka słów o tym, jak nam minął dzień. Gdy weszliśmy do jednej z kawiarni, rozejrzałem się po wnętrzu. Po lewej stronie od lady, w zagłębieniu pod półką z książkami zobaczyłem wolny stolik. Spojrzałem na Natalię i powiedziałem:

– Usiądź sobie. Czego się napijesz?

– Poproszę kawę.

Natalia usiadła przy stoliku, który jej wcześniej wskazałem, a ja zamówiłem jej kawę, a sobie herbatę rozgrzewającą. Wróciłem do stolika, usiadłem naprzeciw, spojrzałem na nią i… nie potrafiłem już przestać się w nią wpatrywać.

Jeśli kiedykolwiek miałbym opisać swój ideał urody, byłaby nim Natalia. Niska brunetka z grzywką. Co ciekawe, nigdy taka fryzura u kobiet mi się nie podobała, a u niej, była idealnie dopasowana do jej pięknej twarzy, w którą wpatrywałem się jak zahipnotyzowany. Piękne ciemne oczy, idealny mały nos, zmysłowe pełne usta, kształtne policzki i uśmiech, który przenosił mnie w inny wymiar świadomości.

„Jezu, ależ ona jest piękna” – pomyślałem.

Patrząc na nią, czułem, jakbym zbliżał się do światła, ciepła, jakiejś nieziemskiej siły, której blask otaczał mnie całego i przyciągał jak magnes. Otumaniony jej blaskiem, usłyszałem jej przytłumiony głos, dobiegający jakby z oddali:

– Czyli co Robert? Nie lubisz ćwiczyć, ale ćwiczysz – zapytała z uśmiechem.

Pytanie zaskoczyło mnie tak, jakbym dostał obuchem w głowę. „Co? Jakie ćwiczyć? Gdzie to ciepło?” – pomyślałem, starając się skupić na tym, co się dzieje wokół mnie. Czułem się tak, jakby ktoś mnie wybudził z transu. Przez chwilę nie wiedziałem gdzie jestem.

– Aaa tak, to znaczy nie.

„Kurwa” – pomyślałem – „muszę się skupić, bo zaczynam gadać od rzeczy”. Uśmiechnąłem się i spróbowałem jeszcze raz.

– Nie lubię, ale ćwiczę, bo lubię mieć dobrą sylwetkę – tak, jak ci pisałem. Bardzo lubię dietetykę i w tym kierunku cały czas się dokształcam, chociaż dużo więcej czasu poświęcałem temu wcześniej. Ale opowiedz mi o sobie i twojej pasji do tańca.

– Kiedyś bardzo go lubiłam. To był mój sposób na życie i byłam bardzo zakręcona na tym punkcie. Kilka razy startowałam w zawodach, a raz nawet zajęłam trzecie miejsce.

– To super, gratuluję – odpowiedziałem z podziwem. – A czemu zrezygnowałaś z tej pasji?

Natalia zaczęła mi opowiadać, że świat tańca przestał ją kręcić. Nie lubiła dwulicowości, kłamstw i braku szacunku do innych, a w kręgach, w których się obracała, było to na porządku dziennym. Mówiła i mówiła, a ja słuchałem i nie chciałem przestać. Mogłaby tak mówić godzinami, a jej głos brzmiał dla mnie, jak najpiękniejsza melodia.

„Kurwa Robert” – ocknąłem się nagle, mówiąc sam do siebie w myślach – „przestań się tak na nią patrzeć, bo pomyśli, że ty jakiś upośledzony jesteś” – zaśmiałem się z siebie w duchu.

Siedząc naprzeciw najpiękniejszej kobiety, jaką w życiu widziałem, byłem nie tylko upośledzony, ale też zaślepiony, zaczarowany i oczarowany Natalią. Cały mój mózg przeżywał oblężenie emocji, a racjonalizm dawno został pokonany.

Zaskoczyło mnie w moim zachowaniu też to, że zwróciłem uwagę na to jak jest ubrana, jakie ma oczy, a także zapamiętałem jej imię. A przecież zwykle, jak się z kimś spotykałem po raz pierwszy, to nie pamiętałem nawet, jak mi się ktoś przedstawiał, nie mówiąc już o zwróceniu uwagi na to, w co ta osoba była ubrana. Co równie ciekawe, słuchałem jej z zainteresowaniem i zapamiętywałem wszystko co mówi – co w innych przypadkach wcale nie było takie oczywiste! Natalia miała na sobie biały sweter, niebieskie dżinsy i zimowe trapery. Cały jej ubiór był idealnie dopasowany do jej sylwetki, chociaż w tym momencie, nawet gdyby miała na sobie worek po ziemniakach, stwierdziłbym, że ma świetny gust i ubiera się stylowo, niczym u Prady.

Z zamyślenia znowu wyrwało mnie pytanie Natalii:

– A ty jakie środki bierzesz, bo rozumiem, że jakieś bierzesz?

– Środki przymusu bezpośredniego, bo jak patrzę na ciebie, to kaftan bezpieczeństwa jest mi niezbędny – zaśmialiśmy się jednocześnie. Powiedziałem jej jakie sterydy biorę i że to jest dopiero początek redukcji, więc dawki są małe.

– Trenbolon?

Zauważyłem, że bardzo zaskoczyła ją ta odpowiedź i zobaczyłem w jej oczach strach. Po chwili dodała:

– To bardzo źle. Niepotrzebnie to bierzesz. To bardzo mocny środek działający na psychikę i może powodować rozchwianie emocjonalne. Teraz już się tego nie bierze – stwierdziła poważnym tonem.

– Tak, słyszałem o tym, ale mi to nie grozi. Stabilność emocjonalna, to jedna z moich zalet – wzruszyłem ramionami na znak „tak już mam”.

I rzeczywiście tak uważałem – byłem stabilny emocjonalnie i osoby, które mnie znały, wiedziały o tym. Potrafiłem kontrolować emocje, ale i o nich mówić. Nie miałem skoków nastroju, emanował ze mnie spokój i wiele osób, które mnie poznawały, mówiły, że mam w sobie coś, co sprawia, że czują niesamowity spokój przy mnie. Nie dawałem się ponosić nerwom i wszystkie stresowe sytuacje rozładowywałem rozmową i śmiechem.

– A ty masz jakieś doświadczenia z tym środkiem? – Dodałem. – Bo patrząc po twojej reakcji, niezbyt dobre.

– Tak, był ktoś bliski w moim życiu, kto to brał i stąd wiem, jakie to robi spustoszenie w psychice, ale opowiem ci to innym razem, bo to bardzo długa historia. – Powiedziała to takim ciepłym i spokojnym głosem, że miałem ochotę pocałować jej usta, tu i teraz.

– A twoje usta?

– Jakie usta? Co z nimi? – zapytała zaskoczona, rzucając zdziwione spojrzenie.

– Eee… Gusta, jakie masz gusta, muzyczne gusta – wybrnąłem z sytuacji i zaśmiałem się głośno.

„Debilu” – pomyślałem – „skup się w końcu i przestań tak się nakręcać, bo to naprawdę musi dziwnie wyglądać” – zacząłem śmiać się z siebie w myślach i z całej tej sytuacji.

Okazało się, że lubimy i słuchamy takiego samego rodzaju muzyki. Rozmawiając odkrywaliśmy, że jesteśmy bardzo podobni do siebie, mamy podobne podejście do życia, relacji, szacunku i wielu innych spraw. Porozmawialiśmy jeszcze chwilę i stwierdziliśmy, że czas się zbierać. Wyszedłem jeszcze do łazienki, a kiedy wracałem, czułem jej wzrok na sobie i zobaczyłem szczery uśmiech. Powiedziała kiedy podszedłem:

– Koszula ledwo się dopina?

– Tak – odpowiedziałem ze śmiechem – efekt masy, ale na szczęście jeszcze chwila i wrócę do normy.

Po wyjściu szliśmy w tą samą stronę. Powiedziałem jej, że idę do metra i jadę na Ursynów, Natalia spojrzała na mnie i powiedziała z rozbawieniem:

– To mieszkamy blisko siebie, bo ja w Wilanowie.

– A myślałem, że na Woli, bo trzeba mieć żelazną wolę, żeby się w tobie nie zauroczyć – zaśmiałem się, dodając – to musieliśmy jechać aż do centrum, żeby się spotkać, skoro tak blisko siebie mieszkamy?

Jej uśmiech sprawił, że nie musiała odpowiadać na to pytanie. Zatrzymałem się i powiedziałem:

– Nati, bardzo mi się podobasz. Chciałbym się z tobą spotkać jeszcze raz.

Uśmiechnęła się i odpowiedziała.

– Bardzo chętnie.

– Znajdźmy się na Facebooku, to będziemy mogli pisać ze sobą na Messengerze.

Dodała mnie do znajomych i pokazała mi jeszcze kilka zdjęć i filmików z zawodów tanecznych.

– Świetna forma – stwierdziłem i faktycznie byłem pod wrażeniem, ale zdecydowanie bardziej podobała mi się tu i teraz – w kurtce, cała w śniegu i z tym swoim uśmiechem.

– Podwieźć cię do domu? – Zaproponowała nagle.

– Nie, bardzo dziękuję. Wsiadam tutaj do metra i mam dwadzieścia minut do domu, a mieszkam na Imielinie, przy samej stacji.

Odwróciła się bez słowa i zaczęła odchodzić, kiedy powiedziałem głośno:

– Gdzie idziesz?

– Do samochodu, a co? – Zapytała zaskoczona.

– A to, że chodź się przytulić, bo zmarzłaś – zaśmiałem się i po prostu ją objąłem. Czułem, że chcę to zrobić, więc to zrobiłem.

Również mnie objęła i staliśmy tak przez chwilę nic nie mówiąc. Śnieg padał na nas, a ja czułem, że poznałem kogoś wyjątkowego. Nie było to zwykłe przeczucie. To było coś więcej. Jeśli mamy duszę, to po raz pierwszy w życiu ją poczułem, ponieważ to coś wewnątrz mnie – coś, czego nie można wytłumaczyć w żaden racjonalny sposób – tak mnie do niej ciągnęło.

Nagle w mojej głowie pojawiło się coś, co było nierealne w moim dotychczasowym postrzeganiu świata i podejściu do życia, a zarazem tak piękne i spokojne, że aż się uśmiechnąłem. „Będziesz największą miłością mojego życia, Natalia” – pomyślałem z taką pewnością, jakbym znał przyszłość, jakbym wiedział, że to będzie coś na całe życie. Coś o czym będą w przyszłości uczyć dzieci w szkole – jak można naprawdę kochać.

Nie miałem pojęcia, skąd wzięło się takie przeczucie. To było pozazmysłowe i mogłoby wydawać się bardzo dziwne, tym bardziej, że nigdy wcześniej nie miałem podobnych myśli. Na pytania kobiet „Czy będziesz mnie zawsze kochał?” odpowiadałem szczerze i zgodnie z tym, co czułem „Tego nie wiem, przyszłości nie da się przewidzieć, ale raczej nie, bo zawsze wszystko się kończy”. Teraz jednak, stojąc na środku chodnika, w czasie śnieżycy, trzymając w objęciach kobietę, którą widziałem pierwszy raz w życiu, pojawiły mi się myśli tak silne i wyraźne, jakbym pochodził z przyszłości i już wcześniej przeżył to wszystko.

Otworzyłem oczy, odsunąłem się i pocałowałem ją w policzek na pożegnanie, mówiąc – zgadamy się na Messengerze i rozeszliśmy się w swoje strony.

Idąc do metra pomyślałem:

„Co to właściwie było?”. Byłem ogromnie zaskoczony i lekko zdezorientowany tym, co odczuwałem dzisiejszego wieczoru. Nigdy wcześniej nie miałem w sobie takich emocji, a przecież miałem już 47 lat. Bywałem w udanych związkach, kochałem i byłem kochany, ale nigdy nikt nie zrobił na mnie tak silnego wrażenia już na pierwszym spotkaniu. Nigdy wcześniej nie zauroczyłem się w kimś od pierwszego wejrzenia. Takie sytuacje znałem tylko z filmów i dotychczas nie miałem takich przeczuć co do żadnej kobiety. Oczywiście, kilka razy któraś mi się podobała – nawet bardzo – na tyle, że czułem, że chcę się spotkać jeszcze raz. Jednak nigdy nie było we mnie takich odczuć i takiej pewności, że ktoś, kogo widzę pierwszy raz na oczy, będzie miłością mojego życia i moją żoną. To było tak, jakby dusza – nie umysł, czy serce – dawała mi do zrozumienia, że tyle lat czekała na tę osobę.

Pokiwałem głową, śmiejąc się w duchu, jak dziwne i zabawne jest to wszystko. A więc faktycznie to będzie wyjątkowy rok.

Pogrążony w rozmyślaniach przejechałem swoją stację i wysiadłem dopiero na następnej – śmiejąc się sam z siebie. Zdecydowałem się wrócić do domu spacerem, żeby trochę ochłonąć od tych emocji.

Kiedy położyłem się do łóżka, napisałem Natalii:

„Dziękuję za bardzo miłe spotkanie”

„Ja również dziękuję i było mi bardzo miło”

„To robimy powtórkę?”

„Pewnie, z przyjemnością”. – Odpisała, a po chwili wysłała kolejną wiadomość. „Wiesz, bardzo mnie peszyła ta Twoja pewność siebie, ale bardzo mi się to podobało. I dobrze się przy Tobie czułam, jakby emanował od Ciebie wewnętrzny spokój”

„Jaka pewność siebie?”. – Zdziwiłem się.

„Taka, że cały czas się na mnie patrzyłeś”

Parsknąłem śmiechem.

„Wiesz, to wcale nie była pewność siebie. Tak mi się spodobałaś, że nie mogłem oderwać od Ciebie wzroku. W myślach walczyłem z tym i chciałem chociaż na chwilę przestać się na Ciebie gapić, bo to musiało głupio wyglądać. Jednak po pierwszej próbie zrozumiałem, że jestem na straconej pozycji i więcej nie próbowałem”

„Dobre”. – Odpowiedziała, a po chwili dodała. – „To miło, że tak Ci się podobam. A wiesz, że jak ja zobaczyłam Cię pierwszy raz na zdjęciach, to pomyślałam, że taki przystojny mężczyzna nie zwróci na mnie uwagi, nie mówiąc już o tym, że będzie chciał się ze mną spotkać. A kiedy już Cię zobaczyłam na żywo, to byłam pewna, że Ci się nie spodobałam”.

„Bardzo mi się spodobałaś już na zdjęciach, mimo że mnie okłamałaś”

„Ja? Jak Cię okłamałam? Kiedy?”. – Zapytała wyraźnie zdziwiona.

„Swoimi zdjęciami na profilu. Nie były Twoje”. – Odpowiedziałem spokojnie, wstrzymując śmiech.

„Co z nimi nie tak? Nie wyglądałam, jak na zdjęciach?”. – Wydawała się być coraz bardziej zmieszana.

„Na tamtych zdjęciach jest oczywiście ładna kobieta, ale na żywo zobaczyłem kogoś o wiele piękniejszego. Nie wstawiaj nie swoich zdjęć, bo to nie ładnie oszukiwać mężczyzn”. – Zaśmiałem się.

„Dziękuję, ale mnie nastraszyłeś” – dodając emotkę z uśmiechem. – „Cieszę się, że Ci się spodobałam. Idę już spać, Robert. Życzę Ci miłej nocy”.

„Ja Tobie również i do jutra”. – Odpowiedziałem i odłożyłem telefon.

Zamknąłem oczy i jeszcze raz przypominałem sobie każdą chwilę tego spotkania. Zasnąłem z uśmiechem na ustach.

Rozdział II

BLISKOŚĆ

Kolejny dzień powitał mnie wiadomością od Natalii.

„Dzień dobry, jak się spało?”

„Dzień dobry, nie wiem, nie widziałem, bo było za ciemno”. – Zażartowałem.

„To nie mogłeś zapalić światła?”

„Mogłem, ale jak chciałem już wstać i to zrobić, to akurat zasnąłem”

„Hahaha, a tak serio?”

„Jak jeszcze nie wiesz kiedy żartuję, a kiedy mówię poważnie, to jest z Tobą wszystko w porządku”. – Zaśmiałem się znowu.

„Masz specyficzne poczucie humoru, ale mnie ono bawi”

„A w ogóle, to śniłaś mi się”

„Tak? A jak?”. – Zaciekawiła się Natalia.

„Śniłaś mi się Ty i gwiazdy. Płynąłem jak Odys na tratwie po wzburzonym oceanie, przywiązany do masztu, żeby mnie żadne syreny nie skusiły swoim śpiewem. Nagle z oddali usłyszałem Twój głos wołający o pomoc. Spojrzałem w tamtym kierunku i zobaczyłem Ciebie – w wodzie. Nie myśląc długo, wyrwałem się więzów, żeby Cię uratować i skoczyłem do wody, na głowę. Wtedy właśnie zobaczyłem gwiazdy – setki gwiazd i obudziłem się z głową na dywanie”. – Zażartowałem.

„Hahaha, ale popłynąłeś”

„Właśnie nie popłynąłem, bo zaryłem głową w ziemię, ale gdybym jednak zapalił światło przed snem, to przynajmniej by mi mieliznę oświetliło”

„Dobre”. – „Na wszystko masz odpowiedź” – dodała emotkę puszczającą oczko.

„Masz ochotę wyjść w sobotę na piwo do centrum? Jestem na początku redukcji, więc mogę sobie jeszcze pozwolić, bo następnym razem napijemy się dopiero, jak ją skończę”

„Z Tobą mam”

„Ustalimy dokładnie jeszcze w piątek”. – Napisałem i oboje wróciliśmy do swoich zajęć.

Koło południa dostałem wiadomość od Natalii.

„A może dzisiaj masz ochotę zobaczyć się na chwilę? Będę na Ursynowie wieczorem, koło dwudziestej, z psem, więc moglibyśmy sobie zrobić krótki spacer – o ile nie masz już planów”

„Z przyjemnością, będzie mi miło Cię zobaczyć”

Wieczorem Natalia podjechała pod mój blok i dała mi znać, że już jest. Wyszedłem na dwór. Chociaż była minusowa temperatura, na jej widok zrobiło mi się gorąco. Przeszliśmy się kawałek do parku gdzie opowiadała mi o swoim dniu w pracy. Używała pojęć typowych dla korporacyjnego żargonu, których nie zawsze rozumiałem, ale słuchałem z zainteresowaniem. Ciekawiło mnie co robiła i jak się czuje – mogłem jej słuchać godzinami. Spotkanie minęło nam bardzo szybko. Pożegnaliśmy się, a ja wróciłem do domu.

Z czasem zaczęliśmy pisać coraz częściej i dłużej, żartując i rozmawiając o codzienności. Słowa „dzień dobry” i „dobranoc” stały się naszym rytuałem, ponieważ zaczynaliśmy i kończyliśmy nimi dzień. Pisaliśmy o tym, jak mijała nam praca, co robiliśmy i jak się czujemy. Każda rozmowa zbliżała nas do siebie. Pisanie z Natalią od początku sprawiało mi dużą przyjemność.

Wieczorem, leżąc już w łóżku, zadałem jej pytanie.

„Jakie masz marzenia, Nati?”

„Chciałabym mieć domek na wsi z ogrodem i lepszy samochód, a Ty?”

„Ja nie mam marzeń. To, co chcę staram się na bieżąco realizować. Na pewno chciałbym być zawsze zdrowy – bo mając zdrowie, można wszystko. A reszta? Do szczęścia nie potrzebne mi są pieniądze, rzeczy materialne, czy sława, bo potrafię czerpać radość z drobiazgów, na które mało kto zwraca uwagę. Cieszy mnie każdy dzień, słońce, księżyc, moje pasje, uśmiechnięci ludzie, zakochane pary trzymające się za ręce i okazujące sobie uczucia. Dla mnie szczęście jest bardzo proste, bo znajduje je w sobie, a nie ograniczam do innych. Chociaż rozumiem też osoby, którym radość dają rzeczy materialne, bo to nie jest kwestia tego, czy ktoś jest lepszy czy gorszy, jest po prostu inny. Dlatego nie oceniam ludzi, nie krytykuję i szanuję nawet jeśli mają odmienne zdanie i podejście do życia”

„Ale Ty to pięknie napisałeś. Podpisuję się pod tym obiema rękami, też tak mam! W ogóle widzę, że my w bardzo wielu sprawach mamy takie samo podejście”

„Tak, zauważam to cały czas”

„A nie myślałeś o karierze polityka? Tak ładnie wszystko mówisz”

„Jestem na to za uczciwy”. – Zaśmiałem się. – „Ale w programie wyborczym na pewno umieściłbym pomysł, jak za jednym razem pozbyć się głodnych i bezrobotnych”.

„O to bardzo ambitne i dobrze o Tobie świadczy, że dbasz o takich ludzi. A jak byś to zrobił?”

„Głodni powinni zjeść bezrobotnych”. – Zaśmiałem się.

„Nie mam do Ciebie sił”. – Odpowiedziała Natalia i dodała – „Wiesz co? Cały czas się śmieję do telefonu, jak z Tobą piszę. Idziemy już spać?”.

„Tak, śpij dobrze i do jutra”. – Przesłałem jej buziaka.

„Ty również, dobranoc i do jutra”

W sobotę umówiliśmy się na dwudziestą pierwszą, w tym samym miejscu, co za pierwszym razem. Rano przesłałem trenerowi cotygodniowe pomiary. Redukcja przebiegała bardzo dobrze, byłem pełen energii i dzięki Natalii miałem dodatkowy bodziec do pracy.

Wieczorem, jadąc do centrum, w połowie drogi dostałem wiadomość:

„Ja już jestem”. – Napisała Natalia.

„Przepraszam, ale ja spóźnię się z 10 minut, wejdź sobie do TK Max, żebyś nie zmarzła”

„Spokojnie, poradzę sobie”. – Odpisała z uśmiechem.

Nagle wyskoczyła mi wiadomość na Messengerze od Martiki:

„Helloł bejbe, co tam?”

„A właśnie jadę na spotkanie z Natalią – już trzecie. Cały czas się uśmiecham i ludzie w metrze dziwnie się na mnie patrzą”

„O, wyślij fotkę, ocenimy. Co to w ogóle za Natalia i czemu nic o niej nie wiem?”

Zrobiłem selfie w metrze i wysłałem jej, dodając pod zdjęciem: – „Zapomniałem Ci powiedzieć, tak mnie zafascynowała, że cały czas ze sobą piszemy i o nikim innym nie myślę”

„Uuuu, Robuś, uroczo wyglądasz”. – Wysłała śmiejącą się emotkę, dodając: – „Dawaj jej foty, szybko, muszę zobaczyć kobietę, która tak na Ciebie podziałała”.

„Martika, czy ja powiedziałem Ci ostatnio, że ładnie wyglądasz?”

„No właśnie nie!”

„No to wyciągnij wnioski” – zaśmiałem się głośno i dopisałem: – „Wysiadam już, potem Ci napiszę”.

„Hahaha, idź Ty czubie, do później”

Spóźniłem się kilka minut. Z oddali dostrzegłem Natalię. Emanowała takim blaskiem, że spokojnie mogłaby zasilić energią całe centrum. Widziałem w nej kobietę, którą chciałem poznawać, słuchać jak opowiada o marzeniach i troskach. Chciałem się dowiadywać co lubi, a czego nie, wiedzieć czego pragnie, czego się boi, co jest dla niej ważne w życiu – dosłownie wszystko. Nigdy wcześniej nie przywiązywałem uwagi do takich rzeczy. Raczej wychodziłem z założenia: „Jest jak jest, na chuj drążyć temat?” Teraz jednak pragnąłem dowiedzieć się wszystkiego o kobiecie, którą znałem zaledwie od kilku dni i widziałem trzeci raz.

Podszedłem do Natalii, pocałowałem ją w policzek i powiedziałem:

– Bardzo ładnie wyglądasz.

– Ty też – odpowiedziała i uśmiechnęła się.

Jej uśmiech… Mógł uleczać. Był tak szczery i piękny, że widząc go, nie można było oderwać od niego wzroku.

Poszliśmy do jednego z pubów na Nowym Świecie. Podszedłem do baru, zamówiłem sobie piwo, a Natalii drinka. Gdy wróciłem, Natalia powiedziała ze śmiechem:

– Coś długo cię trzymali przy tym barze.

– A, bo ten barman, to powinien pracować w PKP.

– Dlaczego?

– Bo tam wszyscy tacy opóźnieni – odpowiedziałem z wymuszoną powagą.

– Lubię jak żartujesz – stwierdziła z uśmiechem. Potrafisz powiedzieć coś śmiesznego w każdej sytuacji.

Zmierzyłem ją wzrokiem od góry do dołu. Wyglądała olśniewająco. Była ubrana w białą koszulę, czarne legginsy – idealnie podkreślające jej zgrabne nogi – i białe Nike. W tym momencie nie widziałem nic poza nią. Tak, jakbyśmy przenieśli się w jakieś odizolowane miejsce, gdzie pośród ciszy, tylko ona i ja patrzyliśmy na siebie, żartowaliśmy, rozmawialiśmy, ciągle się śmiejąc.

Po jakimś czasie przenieśliśmy się do innego lokalu, również na Nowym Świecie. Był to trzykondygnacyjny, młodzieżowy pub. Zeszliśmy na dół i usiedliśmy. Zamówiliśmy jeszcze piwo i drinka, gdy nagle Natalia powiedziała:

– Masz ładne oczy. Bardzo mi się podobają.

– Niestety ich nie mogę ci dać, ale mogę ci za to dać swoje serce – zaśmiałem się.

– Hahaha, biorę! – Odpowiedziała i uśmiechnęła się.

– Nati, opowiesz mi o swojej pasji do tańca i o co chodziło z Trenbolonem. Ostatnio dziwnie zareagowałaś, kiedy o tym wspomniałem.

– Kiedyś bardzo angażowałam się w treningi… to stało się moim życiem – Natalia zaczęła opowiadać o swoich treningach, przygotowaniach, sukcesach – w zasadzie o wszystkim co było związane z tym sportem.

– A ten Trenbolon? – Zapytałem jak skończyła.

– Wiesz Robert, byłam kiedyś w związku z chłopakiem, który mega dużo ćwiczył. Startował w zawodach i ogólnie, miał mocną zajawkę na tym punkcie. Zaczął brać ten środek. Miał wtedy skoki emocjonalne i bardzo się zmienił. Raz siedział zamyślony, raz wkurzony, gdy w telewizji leciały reklamy, zdarzało mu się płakać, a ja bałam się odezwać, bo nie wiedziałam jak zareaguje. Do tego zdradził mnie, a w zasadzie zdradzał – i to wiele razy – a ja nie potrafiłam odejść, bo zawsze udawało mu się mnie przekonać, że to ostatni raz. Dopiero z czasem się otrząsnęłam i udało mi się z tego wyrwać. Strasznie niszczyło mnie to wszystko psychicznie. To był dla mnie bardzo ciężki okres, ale przerobiłam to już dawno i mam całkowicie za sobą.

– Musiałaś go bardzo kochać – odpowiedziałem i pomyślałem, że bardzo dużo przeżyła. To co opowiadała, świadczyło też o tym, że jest bardzo wrażliwa. Słuchając tego co mówiła, zrobiło mi się naprawdę przykro, że tyle przeżyła. Wstałem więc i po prostu pocałowałem ją w policzek, mówiąc:

– Każdy ma w życiu trudne sytuacje, które nas zmieniają i tylko od tego, jak sobie z nimi poradzimy, zależy, jakimi ludźmi będziemy dalej. Widzę, że się uśmiechasz. Mówisz o tym bez emocji. Dlatego myślę, że jesteś bardzo silną kobietą i idealnie to przepracowałaś – powiedziałem, patrząc jej w oczy.

– A z jakiej okazji ten buziak? – Zapytała z uśmiechem.

– Tak po prostu – uśmiechnąłem się.

– Wiesz Robert, nie mam już urazy, czy żalu do niego. Tak, jak powiedziałeś, przepracowałam to i żyję. Ale właśnie dlatego uważam, że Trenbolon jest złym środkiem i może bardzo zmienić człowieka.

– To jak działają środki, zależy od tego, jacy jesteśmy. To tak, jak z alkoholem. Jeśli ktoś jest agresywny i nerwowy na co dzień, to będzie taki sam po nim. Jeśli ktoś jest spokojny i opanowany, to po Trenbolonie, czy jakimkolwiek innym środku będzie…

Natalia przerwała mi w tym momencie, śmiejąc się:

– Jeszcze bardziej spokojny?

– O, właśnie. Wyjęłaś mi te słowa z ust – zaśmiałem się.

– W pewnym stopniu może to tak działać, ale to jest ingerencja w hormony, więc nie do końca jest tak jak mówisz. Brałeś już wcześniej ten środek?

– Nie, tego akurat nigdy. To jest pierwszy raz.

– No to oby było tak, jak mówisz, Robert – uśmiechnęła się.

– Tak będzie, Nati. Ja jestem spokojny, stabilny i zrównoważony na co dzień, a skoki emocjonalne, to mam tylko kiedy cię widzę, bo wtedy nie wiem, czy mam cię pocałować, czy przytulić, czy jedno i drugie naraz.

– To miłe i na takie skoki emocjonalne się godzę! – Odpowiedziała ze śmiechem, dodając – a ty byłeś kiedyś zdradzony?

– Tak. Byłem kiedyś z kobietą, która okazała się prostytutką. Sytuacja jak z filmu, chociaż faktycznie mnie kochała, nawet po rozstaniu. Wiedziałem o tym i czułem to, więc była to dla mnie jakaś pociecha, że nie zrobiła tego, bo mnie już nie chciała – powiedziałem z uśmiechem.

– O przykro mi bardzo – odpowiedziała Natalia.

– Niepotrzebnie – uśmiechnąłem się – ja jej wybaczyłem. Wszystkie emocje do niej wygasły i po kilku latach zgodziłem się na odnowienie kontaktu, tym razem na stopie koleżeńskiej. Wiesz, ja ogólnie potrafię i – jakkolwiek to zabrzmi – lubię wybaczać. Uważam, że wybaczanie świadczy o ogromnej sile i naprawdę pomaga zaakceptować i zrozumieć wiele rzeczy. Pójście w stronę nienawiści jest łatwiejsze, ale o wiele gorsze z perspektywy czasu, bo nienawiść nie pomaga ci zrozumieć i uleczyć się, tylko odsuwa emocje, które i tak co jakiś czas będą wracać.

– Masz bardzo mądre podejście do życia Robert. Podoba mi się to, co mówisz. A co ty sądzisz na temat zdrad?

– Wiesz, ja nigdy nie zdradziłem kobiety, z którą byłem, bo ma na to wpływ empatia. Dzięki niej jestem w stanie poczuć, jakie to jest bolesne dla drugiej osoby. Ale to też nie działa tylko w jedną stronę. W sytuacji, w której wiem, że kobieta ma partnera, a mimo to próbuje mnie poderwać – zwyczajnie każę jej wypierdalać. Nie szanuję takich ludzi, ponieważ zdaję sobie sprawę, jak w tym momencie może czuć się jej mężczyzna. Zdradzają osoby słabe psychicznie, które nie szanują swojego partnera i nie mają w sobie empatii. Szczerze, to nigdy nie zrozumiem ludzi, którzy to robią. Wystarczy przecież usiąść, podziękować za wszystko i powiedzieć, że odkochaliśmy się i chcemy zacząć budować coś z kimś innym. To na pewno będzie bolesne, ale przynajmniej zachowujemy szacunek i szczerość do osoby z którą jesteśmy, niezależnie od tego ile trwał ten związek – miesiąc, czy kilka lat.

– Zgadzam się z tobą. Szybko można się w tobie zauroczyć, kiedy tak się ciebie słucha – powiedziała z uśmiechem.

– Zauroczysz się lada moment, a zakochasz niedługo – powiedziałem ze śmiechem.

– Ooo, jaki pewny siebie jesteś – zaśmiała się głośno.

– To nie pewność siebie, to nasze przeznaczenie – powiedziałem, puszczając oczko.

Czas płynął nam niesamowicie szybko, wciąż mieliśmy nowe tematy do rozmowy. W pewnym momencie Natalia zaczęła opowiadać mi o swoim psie, którego za dwa miesiące czekała operacja w Austrii, z powodu wady serca, która w Polsce nie mogła zostać zoperowana. Konieczny był więc wyjazd zagranicę – do specjalisty, który przeprowadzi zabieg, podczas gdy, jedna z klinik dla zwierząt w Warszawie będzie to monitorować. Zabieg był bardzo kosztowny, ale wsparli ją finansowo rodzice i ciocia, która mieszkała w Austrii. Widać było, że Natalia bardzo się tym martwi, chociaż nie chce tego okazywać. Czując nieodpartą potrzebę pocieszenia jej, zanim się zorientowałem co właściwie robię, znów wstałem i odruchowo pocałowałem ją w policzek.

Siedzieliśmy jeszcze dobrą godzinę, a kiedy w końcu postanowiliśmy udać się do wyjścia spotkałem swojego kolegę – Piotrka, który pracował tutaj jako ochroniarz.

– Hej byku – powiedział Piotrek.

– Hejka – uśmiechnąłem się – to jest Natalia, a to Piotrek – przedstawiłem ich sobie i powiedziałem do kolegi – idę odprowadzić Natalię do taksówki. Wrócę za chwilę, to pogadamy.

Wyszliśmy z pubu w stronę taksówki, która już na nią czekała i tuż przed nią, zanim jeszcze otworzyła drzwi, mocno ją przytuliłem. Bardzo chciałem ją pocałować, ale wewnętrzny głos powiedział mi: – „Poczekaj, jesteś po kilku piwach, to będzie dla ciebie wyjątkowa i bardzo ważna chwila w życiu, więc przeżyj ją na trzeźwo”. Głos w mojej głowie znów brzmiał, jakby pochodził z przyszłości i już wiedział, że to się stanie. – Zaśmiałem się w duchu i jeszcze mocniej ją przytuliłem.

Postanowiłem posłuchać się tego głosu. Pocałowałem ją więc ostatecznie w policzek i otworzyłem drzwi od taksówki. Wsiadając Natalia spytała.

– A ty jeszcze długo będziesz tutaj?

– Nie wiem, może dwie, trzy godziny. Pogadam chwilę z Piotrkiem, może gdzieś się przejdziemy jak skończy zmianę. W końcu następne moje wyjście na piwo będzie dopiero za kilka miesięcy jak skończę redukcję, więc muszę to wykorzystać – zaśmiałem się.

– W takim razie baw się dobrze – powiedziała życzliwie.

– A ty napisz mi, kiedy dojedziesz do domu – odpowiedziałem.

Patrzyłem jak odjeżdża, po czym wróciłem do Piotrka.

Zamówiłem piwo i usiedliśmy przy stoliku. W końcu Piotrek zapytał.

– Co to za dziewczyna?

– Wyjątkowa – zaśmiałem się.

– Długo się znacie? – Zapytał Piotrek.

– Trzeci raz się widzieliśmy, ale czuję jakbym znał ją wieki – wzruszyłem ramionami.

– Ty się nie zabujałeś? – Zapytał ze śmiechem.

– Jeszcze nie, ale zabujam się, wiem to – powiedziałem z powagą.

– Pierwszy raz zobaczyłem cię tak poważnego – zaśmiał się, a potem zaczęliśmy rozmawiać o innych rzeczach, gdy nagle telefon zawibrował mi w kieszeni.

„Już jestem w domu, dziękuję za wszystko. To był bardzo miły wieczór. Kładę się spać”. – Napisała Natalia dodając buziaka.

„Dla mnie również. Śpij dobrze”. – Odpisałem i wróciłem do rozmowy z Piotrkiem. Dowiedziałem się, że kończył pracę o trzeciej i do tego czasu siedzieliśmy rozmawiając. Potem poszliśmy do jednego z klubów na Mazowieckiej. Spotkałem tam znajomych, do których się dosiedliśmy. Kiedy poszedłem do baru po piwo, zaczepiła mnie jakaś dziewczyna.

– Hej, chciałam ci powiedzieć, że masz mega stylówkę i świetnie wyglądasz, jestem… – przedstawiła się, ale nawet nie słuchałem, jak ma na imię.

– Dziękuję – odpowiedziałem i odwróciłem się do baru, nie zainteresowany rozmową.

To jej jednak nie zniechęciło. Po chwili złapała mnie za ramię i zapytała:

– Masz ochotę poznać się bliżej?

– Nie mam. Mam dziewczynę – powiedziałem i znowu się odwróciłem w stronę baru.

Chociaż Natalia nie była jeszcze moją dziewczyną, to nie było na świecie kobiety, która mogła by mnie teraz sobą zainteresować. Całe moje myśli skupiały się na niej i było mi z tym bardzo dobrze. Od początku czułem, że to coś innego, niż wszystko co przeżywałem dotychczas.

Wróciłem do znajomych i usiadłem przy stoliku. Jeden z kumpli, który widział całe zajście, spytał:

– Kto to był i czego chciała?

– Jehowa. Pytała, czy może mi przeczytać kilka wersów Pisma Świętego, bo wyglądam na nawiedzonego.

Pozostali wybuchnęli śmiechem.

Nad ranem wszyscy poszliśmy na śniadanie. Było koło godziny szóstej, kiedy dostałem wiadomość od Natalii.

„Dzień dobry wyspałeś się?”

„Jeszcze nie wróciłem do domu”. – Dodając uśmiechniętą emotkę.

– „Ooo, nieźle”

Zrobiłem sobie zdjęcie z kolegą i jej wysłałem. Posiedziałem z kumplami jeszcze chwilę, po czym pożegnałem się i wróciłem do domu. Zmęczony, wziąłem szybki prysznic i zawlokłem się do łóżka.

Obudziłem się koło czternastej. Spojrzałem na telefon, gdzie czekały już dwie wiadomości od Natalii. Pierwsza przyszła około dziesiątej.

„Jak żyjesz?”

I druga z godziny trzynastej.

„Halooo!”

Gdy je przeczytałem, zaśmiałem się i pomyślałem:

„Oho, żona się niecierpliwi”, po czym jej odpisałem:

„Dopiero wstałem i czuję się świetnie po spotkaniu z Tobą, a potem ze znajomymi. Teraz mogę wracać do redukcji”. – Pisząc to, usiadłem na rowerek i zacząłem robić cardio.

„Jak się wczoraj bawiłeś?”

„Ja dobrze, koledzy to nie wiem, bo zanudzałem ich opowieściami o kobiecie, która bardzo mi się podoba i stwierdzili, że ze mną nie piją, bo staje się monotematyczny”. – Odpowiedziałem, z przymrużeniem oka.

„Hahaha, a co to za dziewczyna, która tak Ci się podoba?”

„A jest taka jedna, która blaskiem swojej urody może oświetlić pół Warszawy”

„Tylko pół?”. – Odpowiedziała z przekorą.

„Drugą połowę blaskiem swojego uśmiechu”. – Odpowiedziałem bez namysłu.

„Hahaha, potrafisz wybrnąć. Lubię Twoje riposty”

„A wiesz co mi się podoba? To, że ciągnie nas do siebie, a wszystko idzie tak naturalnie. Dużo rozmów, żartów, powolne poznawanie się, bez narzucania niczego i napinania się”

„Dokładnie!”. – Odpowiedziała, dodając po chwili. – „Mi też bardzo się podoba, że nie naciskasz na nic, dajesz taki luz i szanujesz moje zdanie. Zaimponowało mi też to, że nie poprosiłeś mnie od razu o numer telefonu i rozumiesz, że nie zawsze mam czas, żeby natychmiast odpisać i siedzieć cały czas przy telefonie. To dla mnie bardzo ważne. Spodobało mi się też, że od początku nie poruszałeś kwestii seksu, bo jednak na portalach tego typu, sporo jest takich facetów. Od początku chciałeś mnie poznać, a nie zaciągnąć do łóżka. Myślałam, że takich mężczyzn już nie ma.”

„Bo nie ma, zostałem tylko ja”. – Zaśmiałem się.

I wtedy do mnie dotarło, że faktycznie nawet o tym nie pomyślałem. Nie patrzyłem na Natalię, jak na obiekt pożądania, ale jak na kobietę, którą chcę poznawać i dowiadywać się wszystkiego o niej. Jej piękno, sama jej obecność przy mnie, dawała mi tyle doznań, że nie potrzebowałem ich więcej.

„To kolejna rzecz, jaką mamy wspólną”. – Napisałem, dodając – „Też nie lubię, jak ktoś mi od razu wysyła numer telefonu, bez zamienienia kilku zdań. Rozumiem, że są osoby, którym tak jest łatwiej, ale mnie to natychmiast odrzuca”.

„O właśnie! Robert, ja często widzę, że jesteśmy bardzo podobni do siebie. Kiedy rozmawiamy i piszesz o sobie, mam wrażenie, że piszesz również o mnie, bo mam dokładnie takie same podejście to wielu kwestii. To jest fajne”

„Przechodzimy na kolejny poziom? Napiszesz mi swój numer? Myślę, że to moment, kiedy możemy przejść na rozmowy telefoniczne”

„Jasne”. – Odpisała, po czym wysłała mi swój numer.

„Zadzwonię do Ciebie za 25 minut, tylko skończę swoje cardio”

„Dobrze”

Podczas treningu pomyślałem, że każde „dzień dobry” i „dobranoc” dają mi niesamowitą energię i – tak jak każda wiadomość od Natalii – sprawiały mi ogromną przyjemność.

Po cardio, śniadaniu i prysznicu, zadzwoniłem do niej. Rozmawialiśmy prawie dwie godziny. Cały czas mieliśmy coraz to nowe tematy, które rozwijaliśmy w nieskończoność. Potrafiliśmy rozmawiać o wszystkim. Słuchaliśmy siebie i chłonęliśmy wszystko co mówiliśmy, a najważniejsze było to, że chcieliśmy to robić cały czas. Czułem, że podobam się jej, a i ona czuła, że mi się podoba. Nasza relacja powoli przekształcała się w coś niesamowitego.

Niedługo po rozmowie z Natalią, zadzwoniła do mnie Martika i zapytała:

– Hej, jak ta twoja dziewczyna i randka? Udana?

– Jeszcze nie moja dziewczyna, ale już wkrótce nią będzie, a w przyszłości zostanie moją żoną. Ja to naprawdę czuję. – Zaśmiałem się i, dodałem: – Nie potrafię powiedzieć dlaczego tak jest, skąd biorą mi się takie myśli, ale czuję, a w zasadzie wiem, że to ktoś, na kogo czekałem całe życie. Ktoś, kto jest moją drugą połową. Te emocje, które mam, nie są z głowy, czy z serca, a chyba wręcz z duszy. Czuję je gdzieś wewnątrz, jakby coś tam we mnie było, o czym wcześniej nie miałem pojęcia i na jej widok rozbudziło się. Tak, jakbym czuł, że rzeczywiście mam tę duszę i to ona daje mi taką świadomość.

– Ooo, no to grubo. Ale ty jej nawet nie znasz – powiedziała Martika.

– No właśnie, nie znam – zaśmiałem się – a czuję jakbym znał, jakbyśmy kiedyś już się poznali. Czuję, że będę ją kiedyś kochał. Albo zaczynam mieć rozdwojenie jaźni albo spotkałem taką osobę, o której inni mogą tylko pomarzyć.

– Nie poznaję cię. Z takiej strony jeszcze cię nie znałam – Martika zaśmiała się i powiedziała – ale to bardzo pozytywne i trzymam kciuki, żeby tak było.

Kiedy skończyliśmy rozmowę, poszedłem na trening, a potem zająłem się innymi sprawami, w międzyczasie pisząc cały czas z Natalią. Przed snem zadzwoniła i moglibyśmy rozmawiać całą noc, gdyby nie to, że trzeba było iść spać, ponieważ rano wstawaliśmy do pracy.

Całe dnie spędzaliśmy na długich rozmowach i wymienianiu wiadomości. We wtorek, po treningu, napisałem do Natalii:

„Masz ochotę jutro na kino?”

„Z przyjemnością z Tobą pójdę. A na jaki film?”

„Obojętnie. W dupie mam film, chcę Cię po prostu zobaczyć”. – Zaśmiałem się.

„Jest „Akademia Pana Kleksa”, idziemy? Przypomniałabym sobie film z dzieciństwa”.

„Pewnie, lubiłem pierwszą część, jak byłem mały. Chociaż teraz kleks kojarzy mi się z niezbyt przyjemnym problemem”. – Wstawiłem emotkę z językiem.

„Hahaha, skąd Ty bierzesz te pomysły Robert?”. – Zapytała Natalia.

„Z życia. To jesteśmy umówieni”

Wieczór znowu minął nam na rozmowach, żartach i coraz większym poznawaniu siebie. Rodziła się w nas więź i oboje przeczuwaliśmy, że to dopiero początek.

Umówiliśmy się na dziewiętnastą w Multikinie, na Ursynowie. Pół godziny później miał się zacząć seans. Wszedłem do kina, kupiłem bilety i usiadłem w holu czekając na Natalię. Przeglądałem Facebooka, gdy usłyszałem:

– Heeej – podniosłem głowę i w tym momencie Natalia dała mi buziaka.

Była ubrana w biały sweter i dżinsy.

„Ale ona pięknie wygląda, we wszystkim co założy”. – Pomyślałem.

– Przepraszam na chwilę, odpiszę tylko na wiadomość – powiedziała.

– Chcesz coś do jedzenia? – Zapytałem.

– Popcorn i wodę, ale ja zaraz kupię, tylko odpowiem.

– Odpisz sobie spokojnie, a ja kupię – odpowiedziałem i poszedłem do kasy.

Chwilę później szliśmy już w stronę sali, uśmiechając się do siebie nieustannie. Stanęliśmy przed wejściem do sali, Natalia oparła się o blat kasy i czekaliśmy aż będzie można wejść do środka.

– A ty nie jesz popcornu? – Zapytała.

– No co ty, przecież jestem na redukcji.

– Ani trochę? – Uśmiechnęła się zachęcająco.

– Nie i nawet ty mnie nie skusisz – odpowiedziałem z przekorą.

Zaśmiała się, usiadła na blacie i zaczęła machać nogami. Zbliżyłem się do niej i popatrzyliśmy sobie w oczy. Oboje czuliśmy co za chwilę się wydarzy.

Nasze usta zbliżyły się do siebie. Zatrzymałem się na chwilę, podniosłem rękę i odgarnąłem jej włosy zakładając za ucho.

– Ależ ty jesteś piękna – wyszeptałem tuż przy jej ustach, a serce biło mi tak, jakbym pierwszy raz dotykał kobietę. Musnąłem jej wargi ustami, powoli zanurzając się w otchłań namiętności. Nigdy jeszcze nie przeżyłem takiej eksplozji endorfin. Czułem się jakby moje ciało ze szczęścia stało się tak lekkie, że mogłoby w tej chwili unosić się kilka centymetrów nad ziemią.

Jej usta były tak zmysłowe i delikatne, że nie mogłem się od nich oderwać. Całowaliśmy się i całowaliśmy, chcąc zatrzymać tę chwilę na wieki. Oderwałem się od niej na chwilę i spojrzeliśmy na siebie. Zdążyłem tylko wykrztusić: „Ja pierdolę” i znowu przylgnęliśmy do siebie ustami. Po chwili, jak otworzyli salę, złapaliśmy się za ręce i weszliśmy do środka.

Czułem się przeszczęśliwy. Trzymałem Natalię za rękę i nie potrzebowałem niczego więcej. Świat przestał dla mnie istnieć. Widziałem tylko ją.

Usiedliśmy wygodnie w fotelach, wciąż trzymając się za ręce. Oglądaliśmy film, rozmawialiśmy, całowaliśmy się i żartowaliśmy w międzyczasie. Nie miałem pojęcia, co się dzieje na ekranie, interesowała mnie tylko ta osoba, która siedziała przy mnie. Jej idealny profil, zmysłowe usta i dotyk. To wszystko sprawiało, że byłem zauroczony. Silne emocje i fascynacja jej osobą rozpierały mnie tak, że byłem pewien, że czegoś takiego nie przeżywałem nigdy wcześniej.

– To Danuta Stenka? – Zapytała nagle Natalia, mając na myśli charakteryzacje postaci w filmie.

– Faktycznie, pierwszy raz widzę ją bez makijażu – zażartowałem.

– Ale ona przecież ma makijaż.

– Tak? – Spojrzałem na nią śmiejąc się.

Dopiero po chwili zrozumiała, o co mi chodziło, wybuchając śmiechem.

Kiedy po filmie wyszliśmy przed kino, zapytałem:

– Ile masz jeszcze czasu?

– Tak koło dwudziestej trzeciej chciałabym być w domu, bo muszę jeszcze przed snem wyjść z psem.

– To mamy jeszcze prawie dwie godziny. Idziemy na herbatę do lokalu, czy do mnie? – Zapytałem. Nie chciałem na nią naciskać i bałem się, by nie odebrała źle mojej propozycji. Zależało mi, żeby była odprężona i spokojna, dlatego pozostawiłem jej wybór.

– Obojętnie – odpowiedziała i się uśmiechnęła.

– To idziemy do mnie i w spokoju sobie porozmawiamy – podjąłem decyzję.

Gdy znaleźliśmy się w moim mieszkaniu, zrobiłem herbatę, a następnie, rozsiedliśmy się na sofie. Podczas rozmowy Natalia delikatnie dotykała moją nogę i przez cały czas głaskała ją palcami. Na zmianę rozmawialiśmy i całowaliśmy się. Patrzyłem na nią i miałem ogromną ochotę się z nią kochać, tu i teraz, ale powstrzymywałem się. Zaczynało mi na niej zależeć. Nie chciałem, żeby pomyślała, że chcę ją wykorzystać. Pragnąłem jej po dzisiejszym dniu, ale, paradoksalnie, była to ostatnia rzecz, na której mi zależało. Wystarczała mi jej bliskość. Sama jej obecność, to jak mnie trzymała za rękę i dotykała, było dla mnie czymś nieziemskim. Czułem ciepło i spokój – tak, jakby czas się zatrzymał, a my byliśmy pośrodku wszechświata.

Dwie godziny minęły nam, jak pięć minut. Odprowadziłem ją do samochodu, pocałowałem i powiedziałem:

– To był niesamowity wieczór, Natalia.

– Dla mnie też, Robert.

Gdy się pożegnaliśmy, wróciłem do domu i poszedłem pod prysznic. Po wyjściu zobaczyłem nieodebrane połączenie od Natalii. Oddzwoniłem, ale nie odebrała.

Po dzisiejszym spotkaniu stwierdziłem, że to już czas, żeby skasować swój profil randkowy. I tak na niego nie wchodziłem, odkąd zacząłem z nią pisać. Gdy to zrobiłem, wysłałem jej wiadomość:

„Nati, skasowałem właśnie Randki, nie interesuje mnie nikt inny, bo przy Tobie czuję się niesamowicie. Piszę to, bo chcę, żebyś wiedziała, że stajesz się dla mnie ważną osobą”

Dołączyłem jeszcze screenshot z komunikatem o usunięciu profilu i wysłałem wiadomość.

Po kilkunastu minutach zadzwoniła Natalia i śmiejąc się powiedziała:

– Robert, dzwoniłam, żeby powiedzieć ci to samo. Jak wróciłam do domu, od razu skasowałam profil – wysyłając mi w tym momencie również screena. Czuję się przy tobie taka spokojna, bezpieczna i masz coś takiego w sobie, co daje mi ogromne ciepło. To jest niesamowite. Chcę poznawać tylko ciebie i dać się ponieść tym wszystkim emocjom, jakie zaczynają się w nas pojawiać.

Ciągnęło nas do siebie, byliśmy szczęśliwi i pełni pozytywnych emocji. To był etap, w którym zasypiałem i budziłem się z uśmiechem na ustach. Natalia stała się osobą, która była moją pierwszą myślą po przebudzeniu i ostatnią przed zaśnięciem.

Następnego dnia Natalia zadzwoniła do mnie i powiedziała:

– Może przyjedziesz do mnie w sobotę? Poznam cię ze swoim kotem, bo psa już znasz.

– Pewnie, w końcu musi poznać kandydata na twojego męża, nie? – Zaśmiałem się.

– Hahaha, a wiesz co mi się śniło? – Zapytała, i szybko się zreflektowała, mówiąc – albo nie, nie powiem ci teraz.

– Dlaczego? – Zdziwiłem się.

– Bo pomyślisz, że to głupie, tym bardziej, że mi się to podobało i kiedyś bym tak chciała.

– Skąd wiesz, co pomyślę? Poza tym, to tylko sen, więc jak mogę powiedzieć, że to głupie? Jak już zaczęłaś, to powinnaś dokończyć.

– Śniło mi się, że poprosiłeś mnie o rękę.

– I to miało być głupie? To prorocze. Nawet sny ci mówią o tym, więc warto przyzwyczaić się do tego, że będziesz moją żoną – zaśmiałem się.

– Hahaha, zobaczymy.

Dni mijały nam bardzo szybko. Praca, treningi, pisanie na Messengerze, rozmowy przez telefon. W sobotę rano Natalia napisała:

„Dzień dobry. Idę rano z koleżanką na biegówki, a potem się spotkamy, dobrze? Dam Ci znać, o której wrócę”

„Pewnie, przyjadę jak tylko wrócisz”