45,00 zł
„Nie daj się zwieść pozorom. „nic ciekawego” to zaledwie przewrotny tytuł mojego debiutanckiego tomiku, będącego zlepkiem różnorodności. Podejmuję eskapadę przez wczoraj, dziś i jutro. Pełno tutaj przemyśleń w krzywym zwierciadle, fantazji, intymności, zapachu natury czy fobii tworzących obraz człowieka: niby podobnego do innych, lecz tak odmiennego.
Ciekawe, czy zdołasz mnie dogonić.
Weź głęboki wdech i zanurz się w tym bezkresnym kosmosie”.
Marek Guzowski
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 19
ilustracja na okładce obraz Danuty Guzowskiej
zdjęcie obrazuDaniel Rutkowski
zdjęcie autoraDaniel Rutkowski
korektaAnna Strakowska
projekt okładki Aleksandra Koleśniak
copyright ® by Marek Guzowski 2021
copyright ® by Pan Wydawca 2021
ISBN 978-83-66670-22-8
ebook na podstawie wersji drukowanej (wyd. I)
Gdańsk 2021
Pan Wydawca Sp. z o.o.
ul. Wały Piastowskie 1/1508
80-855 Gdańsk
PanWydawca.pl
KonwersjaEpubeum
z dedykacją dla D.S.K.M.
cztery trzy dwa jeden zero
start
za pomocą cyrkla ekierki kątomierza
narysuj kontur krzywiznę
i wygumkuj wszystko zmaż korektorem wytnij
wtedy twoim oczom ukaże się
umysł w kształcie rozgwiazdy
pełzającej niestrudzenie ślepym tropem
bezwiednie
unieś się
a plazma rozbryzga się
jak bomba zegarowa
ze spóźnionym zapłonem
nabierz głęboko powietrza i zanurz się
w bezkresnym kosmosie
czy jeden wdech wystarczy
dzierżę w dłoni zaułkach
skarb
labirynt złotych myśli bez liku
zasupłanych
z popiołów niczym Feniks powstałych
wnet
Syzyfie krzyczę
wtoczyłeś swój motek
bez początku ni końca
po nitce do kłębka
noc sączy się księżycem na wargach
spierzchniętych
tańczą rzęsy jak ćmy północnych latarni
zapite lepką łzą płochliwą
na cześć topielcom
raz klasnąć wystarczy
by zdechł ostatni dzienny motyl
chmury parobki
tężeją nad rozczochraną głową
czekają na choćby pstryknięcie palcem
by deszczem zmyć femme fatale
ze skóry pociętej tępym nożem
w kieszeni bilet nieważny
czek bez pokrycia
dowód osobisty bez twarzy
stopy w butach bez pięt i podeszwy żadnej
nad czołem przelatuje spadająca gwiazda
a ulica milczy nieznajoma
orędowniczka osób bez nazwy
bez NIP-u PIN-u kodu kreskowego
historii zdarzeń metki wlepki paragonu na raty
ale z zanadto widocznym tatuażem
nikt nie pyta o drogę
za plecami tylko słychać
rozmowę o pogodzie
będzie padać
zrodzeni z chińskiej porcelany
esencją herbaty ziemistej w smaku przemoczeni
i rybą słoną na surowo przyodzianą
randkę
jemy
gdy pod lampionem napęczniałym
szczerzy zęby kucharz skośnooki
i liczy wytrwale
ziarenka perłowego ryżu
a księżyc niechcący płynie
pośród jego pałeczkowatymi rękami
aż zniknie incognito
za smoczą żaluzją
Marek Guzowski - rocznik '80. Na co dzień filolog języka angielskiego. Po matce malarce odziedziczył zdolności artystyczne, skąd wzięło się pisanie wierszy. Pracoholik, ale jednocześnie wielbiciel spędzania czasu na wolnym powietrzu; marzy o przebiegnięciu całego maratonu, pasjonuje się gotowaniem wegańskich dań, czyta po kilka książek naraz i podróżuje. Zmienia się jak kameleon, mieszając otoczenie ze swoim wyglądem - stąd czarne ubrania, tatuaże i mieszkanie bez dodatkowych kolorów. Niestrudzenie spełnia swoje marzenia.