Nie idź w stronę ciemności - Jolanta Knitter-Zakrzewska - ebook

Nie idź w stronę ciemności ebook

Jolanta Knitter-Zakrzewska

0,0
14,13 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Detektyw Daniel Grot otrzymuje zlecenie odnalezienia Marcusa Schneidera. Kim jest Marcus? Dlaczego tak diametralnie zmienił zachowanie Natalii? Czy tym razem Daniel Grot ma do czynienia z kolejnym zaginięciem czy sprawa ma drugie dno i ociera się o metafizyczny mrok?

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 43

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Jolanta Anna Knitter-Zakrzewska

Nie idź w stronę ciemności

Detektyw Daniel Grot

Projektant okładkiMieczysław Zakrzewski

KorektorIlona Zakrzewska

RedaktorIlona Zakrzewska

© Jolanta Anna Knitter-Zakrzewska, 2022

© Mieczysław Zakrzewski, projekt okładki, 2022

Detektyw Daniel Grot otrzymuje zlecenie odnalezienia Marcusa Schneidera. Kim jest Marcus? Dlaczego tak diametralnie zmienił zachowanie Natalii? Czy tym razem Daniel Grot ma do czynienia z kolejnym zaginięciem czy sprawa ma drugie dno i ociera się o metafizyczny mrok?

ISBN 978-83-8324-153-1

Książka powstała w inteligentnym systemie wydawniczym Ridero

„Przyjdźcie do mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Znajdziecie ukojenie dla dusz waszych.”

(Mt 11, 28—29)

**

Całe nasze życie jest poprzetykane światłem i ciemnością, podzielone na dni i noce, jasność i mrok. Od nas tylko zależy, do której barwy przylgniemy, o którą bardziej zadbamy, której będziemy się z determinacją trzymać. Gdyby Samancie ktoś w porę powiedział: „nie idź w stronę ciemności…”, czy posłuchałaby tych słów? Gdyby Natalii ktoś w porę powiedział: „nie idź w stronę ciemności…”, czy posłuchałaby tych słów? Gdyby Marcusowi ktoś w porę powiedział: „nie idź w stronę ciemności…”, czy posłuchałby tych słów? Gdyby tobie ktoś powiedział: „nie idź w stronę ciemności…”, czy posłuchałbyś tych słów?

**

— Marcus, zrobię dla ciebie wszystko, co tylko zechcesz, bo tak bardzo potrzebuję żebyś mnie kochał, żebyś mnie pragnął… Nic więcej się w tej chwili nie liczy, tylko, żebyś mnie przytulał, żebyś mnie nie wypuszczał z ramion… — szeptała Natalia, pomiędzy jednym a drugim pocałunkiem…

— Zabiorę cię w podróż, w stronę ciemności, ale nie bój się, będę przy tobie… —

szept Marcusa przecinał ciszę nocy; jego cichy, ale nieznoszący sprzeciwu głos, był jak bystra strzała, która wiedziała dokładnie, w którą stronę lecieć i wbić się w sam środek samotnego serca Natalii.

**

Pod koniec sierpnia razem z Sarą, Julkiem, synem Sary, jego żoną i ich córeczką, spędziliśmy błogi tydzień nad jeziorem w Starych Jabłonkach, na Warmii u mojej siostry Anny jej męża Dawida i czterech ich synów: Gabriela, Michała, Rafała i Jasia. To był prawdziwy zjazd rodzinny, a jednocześnie czas beztroskiej radości; wieczory nad jeziorem, ognisko, pieczenie kiełbasek, tańce na pomoście przy muzyce z głośników z plażowego baru, rozmowy, wspomnienia, skakanie na bombę do wody z pomostu. Julek znalazł wspólny język z synami mojej siostry i dobrze się z nimi bawił skacząc z dmuchanej zjeżdżalni prosto do jeziora. Wnuczka Sary najmłodsza, zaledwie czteroletnia i w dodatku jedyna dziewczynka, musiała zadowolić się zabawą na dziecinnym placu zabaw, ale czasem biegła za nastolatkami, wołając: „chłopaki, ja z wami będę skakać”. Na chwilę wróciły wspomnienia, ten mroczny czas, kiedy byłem zupełnie sam, pogrążony w nałogu alkoholowym, cierpiący nieustannie z powodu śmierci mojej pierwszej żony Eli, wykluczony z pracy w policji i pomyślałem, że gdyby ktoś wtedy mi powiedział, że się zakocham ze wzajemnością w cudownej, ciepłej kobiecie, jaką jest Sara, że będę szczęśliwym mężem, że podejmę się adopcji dziecka, nie uwierzyłbym. Życie to nieustanna zmiana i jak to powtarza moja siostra Anna, trzeba dziękować Bogu codziennie za każdy szczęśliwy moment. W jej małżeństwo też nie uwierzyłbym kiedyś; uważałem Dawida za szaleńca, który porwał moją siostrę, a okazało się, że stworzyli dobrą rodzinę. Patrząc na siebie i Annę z perspektywy czasu, mogę z całą pewnością stwierdzić, że małżeństwo i założenie rodziny, to najlepszy sposób na życie. Chroni przed nudą, nałogami, narzuca obowiązki, które trzymają człowieka w dobrej formie, w pionie, a jednocześnie niesie mnóstwo cudownych chwil, pełnych radości. Grono znajomych ograniczyłem do minimum. Po tym, co spotkało mnie w pracy, wiem, że prawdziwych przyjaciół poznaje się w kryzysowych sytuacjach, w tamtym mrocznym dla mnie czasie nie odwrócił się ode mnie tylko i wyłącznie mój ojciec, siostra Anna i inspektor Sabina Wojnar, i to właśnie do dzisiaj z nią utrzymuje kontakty i jest moim źródłem dostępu do bazy danych, który utraciłem, odchodząc z policji. Długie lata myślałem, że Sabina jest starą panną, czy jak to się teraz mówi — singielką — poświęconą pracy. Niedawno zwierzyła się w końcu, że praca jest tylko środkiem do utrzymania najdroższego skarbu, którym nie jest w stanie sama się opiekować — w tajemnicy przed wszystkimi całymi latami odwiedza swoje dziecko niepełnosprawne, które pozostawiła w ośrodku prowadzonym przez siostry Albertynki. Ojciec dziecka zniknął, kiedy tylko okazało się, że córka nigdy nie będzie chodzić, mówić, biegać, liczyć… Drugim moim bliskim znajomym jest prokurator Konrad Wiatr, człowiek odważny, wykraczający poza sztywne procedury i wyrastający ponad ludzi, którzy go otaczają. Również doświadczony, przekonał się, że gdy zaczynają się kłopoty — znikają przyjaciele. Jego żona, oskarżona o współpracę z adwokatem, który za pieniądze „załatwiał” uchylenia nakazów tymczasowego aresztowania, odeszła z zawodu i zajęła się dziećmi, które nie miały własnych rodzin. Nie mogąc mieć własnych dzieci, razem z Konradem stworzyli rodzinę zastępczą, dając schronienie wielu innym. Poza Sarą i Anną, to byli jedyni ludzie, na których mogłem liczyć, i do których miałem zaufanie. Sara zaś powtarzała, że jestem jej jedynym przyjacielem i nawet nie potrzebuje nikogo innego. Koleżanki? Kobiety bywały złośliwe, zazdrosne i Sara wolała od nich stronić. Jedynie z moją siostrą Anną utrzymywała serdeczny kontakt. Nagle poczułem dłoń Sary na ramieniu.

— Wiem, o czym myślisz — uśmiechnęła się do mnie Sara, podchodząc do mnie na pomoście i obejmując mnie z czułością.

— Tak? Jesteś jasnowidzem?

— Tak — potwierdziła Sara — zawierzenie intuicji to jest jak jasnowidzenie.

— No, to o czym teraz myślę?

— Pomyślałeś sobie, że super mieć rodzinę.

— Tak, to prawda.

**

Jednak te w pełni spokojne, beztroskie dni w życiu, trwają krótko i są nieustannie przecinane niespokojnymi momentami, zwłaszcza jeśli jest się detektywem. Trzeba wtedy walczyć; o odkrycie prawdy, rozwiązanie sprawy o spokój rodziny, o życie.

W drodze powrotnej do Gdyni, Sara nagle bardzo źle się poczuła, zbladła. Pytałem, co się stało, odparła, że powie mi jak dojedziemy na miejsce. Dojechaliśmy do Gdyni nocą. Julek od razu położył się do swojego łóżka i zasnął mocno jak kamień, zdrowym snem młodego człowieka, który oprócz siebie, nie musi jeszcze za nikogo być odpowiedzialnym. A wtedy usiedliśmy z Sarą w kuchni przy okrągłym stole oświetlonym nisko wiszącą lampą z żółtym abażurem i zapytałem jeszcze raz, co się stało, a wtedy Sara podała mi swój telefon, z otwartym SMS-em:

„Jutro proszę o natychmiastowe zgłoszenie się do mojego gabinetu w związku ze skargą pani Arlety Bojke, w której podnosi, że jej córka Samanta Bojke po terapii u pani popełniła samobójstwo. Dyrektor Poradni Psychologicznej Regina Kotlas.”