Nina i moc Absinthium - Moony Witcher - ebook

Nina i moc Absinthium ebook

Witcher Moony

4,3

Ebook dostępny jest w abonamencie za dodatkową opłatą ze względów licencyjnych. Uzyskujesz dostęp do książki wyłącznie na czas opłacania subskrypcji.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

Nina znowu walczy ze złem i Alchemią Ciemności. Póki ona i jej przyjaciele nie zbiorą brakujących części Złotej Liczby, Karkon i jego poplecznicy będą zagrażać Szóstemu Księżycowi. Czy niepokojące uczucie sympatii dla młodego i pięknego ducha, Livio Borio, skomplikuje poszukiwania? Czy Roxy uda się odzyskać zdrowie? Nina ponownie będzie musiała wybrać właściwą drogę dla siebie i dla dobra świata.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 335

Oceny
4,3 (3 oceny)
2
0
1
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Tytuł oryginału: Nina e il Potere dell’Absinthium Autor: Moony Witcher Ilustracje: Matteo Vattani Projekt graficzny: Simonetta Zuddas Tłumaczenie: Natalia Mętrak Redakcja: Krzysztof Wiśniewski

© 2014 by Giunti Editore S.p.A., Firenze-Milano www.giunti.it

© 2014 for the Polish edition by Firma Księgarska Olesiejuk Spółka z ograniczoną odpowiedzialnością Sp.j. Wydawnictwo Olesiejuk, an imprint of Firma Księgarska Olesiejuk Spółka z ograniczoną odpowiedzialnością Sp.j.

ISBN 978-83-274-3364-0

Firma Księgarska Olesiejuk Spółka z ograniczoną odpowiedzialnością Sp.j. 05-850 Ożarów Mazowiecki, ul. Poznańska [email protected]

www.wydawnictwo-olesiejuk.pl

dystrybucja:

Dla Koli Liapanienko

Mamy tylko jedno życie: gdybym nawet miała szczęście, gdybym nawet zdobyła sławę, z pewnością czułabym się tak, jakbym je straciła, gdybym choć przez jeden dzień

ROZDZIAŁ PIERWSZY

Movianta Suspina

Błękitne światło Acqueo Profundis wniknęło w oczy Roxy niczym lodowate ostrze. Z wysiłkiem uniosła lekko powieki, by spojrzeć na siedzących obok niej przyjaciół. Słyszała, że rozmawiają, nie potrafiła jednak zrozumieć słów. Była słaba i zagubiona.

Z trudem przełknęła ślinę, wciąż czując smak Dymnej Cieczy, którą Filo Morgante kazał jej wypić przez Drżący Ustnik. Delikatnie poruszyła ramionami i rękami: ból pleców ustąpił.

Przycisnęła do piersi Taldom Lux: magiczne berło z Szóstego Księżyca było jedynym narzędziem alchemicznym, którego nigdy nie mogła porzucić.

Bała się. Bała się śmierci.

Spojrzała na grupkę, która nagle przestała rozmawiać. Roxy wiedziała, że jej przyjaciele będą na wszelkie sposoby chcieli uratować jej życie i, pełna niepokoju, próbowała zrozumieć, co robią.

Powolnymi, nieśmiałymi ruchami przekazywali sobie z rąk do rąk szorstki kamień barwy amarantu – Nadziejnik.

Był to przedmiot tak delikatny i cenny, że ich strach przed upuszczeniem go na ziemię i roztrzaskaniem o podłogę ukrytego w weneckiej lagunie laboratorium, zmienił się w pełne skupienie.

Na brzegu talerza widniały słowa, wyryte wiele wieków wcześniej, wciąż wyraźnie widoczne dzięki błyszczącemu czarnemu grafitowi, którym zostały zapisane. Była to błagalna prośba, którą należało odczytać na głos, by spełniło się wielkie pragnienie: przywrócenie życia komuś, kto je tracił.

Po kolei dzieci wypowiedziały tę pradawną modlitwę:

Jako pierwsza odczytała ją Jolia, stuletni duch żółwia, nie potrafiąc powstrzymać wzruszenia. Słowo po słowie, w języku Xorax, przerywały ciszę, która spowijała sekretne laboratorium.

– Hespedita nun quato, memerita silonie. Vatia in corante lirata suplimia – powiedziała uroczyście. A zaraz potem, kręcąc głową, zapłakała. – Oima Kabà… Oima Kabà… nic więcej nie mogę zrobić. Teraz kontynuujcie. Ten pradawny talerz z Wyspy Wielkanocnej zawiera święte słowa. Powtórzcie je, nie pomylcie się. A ty, moja droga, słuchaj uważnie – poprosiła Jolia, wyciągając długą, pomarszczoną szyję w stronę stołu, na którym leżała Roxy.

W tym momencie żółwica była tak zaniepokojona stanem młodej przyjaciółki Niny, że złagodziła swój charakter i obcesowe zachowania:

– Zrelaksuj się. Pomyśl, że niedługo wyzdrowiejesz.

– Tak… – odparła dziewczynka o złotych lokach głosem słabym, jak delikatny podmuch wiatru.

Tylnymi łapami Jolia podała amarantowy talerz Dodo.

– Dzię… dziękuję, ale co znaczą te zda… zdania? Do… dobrze znam alfabet z Szóstego Księżyca, ale nie rozumiem – powiedział, jak zwykle się jąkając.

Żółwica odkaszlnęła, cierpliwie odczytała je jeszcze raz i przetłumaczyła:

„Hespedita nun quato, memerita silonie. Vatia in corante lirata suplimia” oznacza: „Nie odchodź teraz, w cichym wspomnieniu. Wsłuchaj się w liryczne serca błaganie”.

Dodo ścisnął Nadziejnik, zrozumiał moc słów i odczytał je bezbłędnie.

Potem przyszła kolej na Fiore: oddałaby własne życie za życie przyjaciółki, która tyle razy uratowała ją podczas walk z hrabią Karkonem Ca’ D’Oro.

Młoda alchemiczka o ciemnych włosach i skrzących się romantycznie oczach, odczytała słowa z emfazą i od razu podała talerz brodatemu duchowi, Filo Morgante. Starzec zdjął czerwony kapelusz, przyjął poważny wyraz twarzy i wypowiedział słowa w uroczysty sposób.

Wreszcie przyszła kolej na zaufanego robota Maksa 10-p1, który swoim metalicznym głosem powtórzył modlitwę.

Cała piątka stała nieruchomo, w oczekiwaniu, że coś się wydarzy. Że Roxy wstanie ze stołu.

Echo magicznych słów zniknęło, rozpływając się w świetle Acqueo Profundis. Delikatna nić czarnego dymu wydobyła się ze środka talerza i wzniosła się aż do przezroczystego sufitu. Zatrzymała się, jakby próbował a przedostać się przez szklane ściany i rozpłynąć w wodach weneckiej laguny.

Nagle laboratorium zatrząsł ryk: gęsty dym, niczym oszalała chmura, rozprzestrzenił się wszędzie wokół, pośród intensywnej woni pleśni.

Wszyscy unieśli głowy, zaskoczeni i obrzydzeni smrodem!

Maks, który wciąż trzymał talerz w dłoniach, usłyszał trzeszczenie. Na kamieniu wytworzyły się cieniutkie pęknięcia, które rozprzestrzeniały się po całym Nadziejniku jak pajęczyna, podczas gdy z jego środka nieprzerwanie unosił się dym.

W powietrzu utworzyło się jedno, jedyne słowo.

Przeraźliwe słowo, zapisane czarnym dymem!

Jolia szeroko otworzyła pyszczek i wytrzeszczyła oczy:

– Oima Kabà… Oima Kabà…. to niemożliwe!

Maks zaczął drżeć.

– Śmierrrć? Spójrzcie! Tu jest napisane: śmierrrć! Co mam terrraz zrrrobić? Talerz zaczyna pękać!

Żółwica przydreptała do niego, głośno uderzając dużymi pazurami o błyszczącą podłogę.

– Stój spokojnie… ja go wezmę.

Stara alchemiczka jednak nie zdążyła: w metalowych rękach Maksa Nadziejnik rozsypał się w pył.

Fiore zawołała:

– To koniec! Magia słów tym razem nie działa! Roxy… nie uratujemy jej!

Jolia położyła pyszczek na ziemi, wąchając kupkę amarantowego pyłu.

– Tylko ziarenka… głupie ziarenka! Cóż się stało? Dlaczego talerz rozpadł się w ten sposób? Dlaczego dym jest czarny? I to okropne słowo: śmierć!

Filo Morgante pochylił się, gładząc skorupę przyjaciółki, gdy chmura dymu, niczym podły duch, fruwała w powietrzu, ciągnąc za sobą straszliwe słowo.

– Może Nadziejnik stracił swoją moc? Może formułę należało wypowiedzieć nie tutaj, lecz pod gołym niebem?

– Pomyliłam się! Powinnam była użyć innego przedmiotu, innego zaklęcia… przykro mi. Tak bardzo mi przykro. Myślałam, że uda mi się uratować dziewczynkę – przerwała mu niepocieszona żółwica.

– Zrobiliśmy wszystko, co możliwe. Nie obwiniaj się. Nie powinniśmy się też poddawać – dodał duch, zwracając się ku biednej Roxy, która wszystko usłyszała, ale nie miała już sił, by cokolwiek powiedzieć. – Dymna Ciecz, której użyłem, jedynie ukoiła jej ból. Nie wiem, jak pomóc jej wyzdrowieć – ciągnął, obracając w dłoniach Drżący Ustnik, dziwny przyrząd, którego użył niewiele wcześniej, by podać jasnowłosej dziewczynce stworzony przez siebie eliksir. Potem znów spojrzał na Jolię, która machała ogonem niczym rózgą, zezłoszczona nieudaną magią.

Roxy zamknęła oczy, próbując wyczuć, czy jej ciało zaczyna się poruszać. Na próżno.

Ściskając wciąż w dłoniach Taldom Lux, zwróciła się do przyjaciół.

– Nie będę chodzić. Już nigdy! – wyszeptała z płaczem. Łzy płynęły jej po policzkach niczym wezbrana rzeka. Złote berło z Xorax nie odpowiedziało żadnymi czarami.

Fiore pogładziła jej rozczochrane włosy.

– Spokojnie. Filo Morgante ukoił twój ból pleców z pomocą Dymnej Cieczy. A my wypowiedzieliśmy modlitwę z Nadziejnika… chociaż nie zadziałała, musisz mieć wiarę. Znajdziemy inne zaklęcie, wynajdziemy nowy eliksir, a ty będziesz cała i zdrowa.

– Nienawidzę Karkona, nienawidzę przeklętej Alchemii Ciemności! Nie potrafiłam obronić się przed Gustavem Gothembauerem, ten kamienny wojownik okazał się zbyt silny! Powinnam go była uderzyć, ale on rzucił we mnie harpunem! – ciągnęła Roxy, która powoli zaczęła się poddawać.

– Właśnie: harpuny! Wojownik Karkona wiedział, jak chronić cyfrę 1 ze Złotej Liczby. Zamek w Wodzie był prawdziwą pułapką, ale Nina, z moją pomocą, pokonała go – dodała Jolia, która wciąż miała na grzbiecie ranę w miejscu, gdzie trafiły ją chłosty Gustava Gothembauera.

– Wiem… wiem… umrę, a przed śmiercią nie zobaczę już nawet moich rodziców.

Roxy była wykończona, nie miała siły, żeby zareagować. Odwaga, której zwykle miała tak wiele, rozwiała się niczym para. Położyła sobie Taldom na piersi i, gładząc go, zawołała resztkami sił, które jej pozostały:

– Nino! Gdzie jesteś? Pomóż mi!

Niebieskie światła w laboratorium gasły i zapalały się na zmianę. Maks od razu poszedł sprawdzić, czy komputer umożliwiający połączenie z Szóstym Księżycem wciąż działa. Położył dłonie na klawiaturze i uspokoił przyjaciół:

– To tylko spadek napięcia. Na szczęście wszystko jest w porządku.

Ledwie robot skończył zdanie, ciężkie drzwi Acqueo Profundis otworzyły się.

Najpierw weszła Andora. Pochyliła łysą głowę i opuściła ramiona. Obawiała się reakcji przyjaciół, zwłaszcza Maksa 10-p1. Uciekła bez słowa i teraz miała nadzieję, że jej wybaczy.

Zaraz za nią podążała Nina, która podtrzymywała wyraźnie cierpiącego Cesca.

Fiore odwróciła się gwałtownie.

– Jesteście!

Jolia i Filo stali nieruchomo, ale Dodo podskoczył, jakby trafił go piorun. Podbiegł do Cesca.

– Przyjacielu! Co… co… co oni ci zrobili?

Maks obrócił powoli uszami w kształcie dzwonków, wytrzeszczył oczy, odwrócił się do Andory i zawołał:

– Jesteś zdrrrajczynią!

Androidka, klon prawdziwej ciotki Niny, zrobiła kilka kroków naprzód, nie unosząc głowy:

– Wybacz mi… wybacz. Uciekłam bez słowa, ale zrobiłam to, żeby pomóc Ninie.

Fiore podeszła do niej.

– Wszystko dobrze? Zranili cię?

– Nie, wszystko w porządku. To Cesco wymaga leczenia. Uratowały nas wielkie bańki Gąbka. Gdyby nie one, nigdy nam nie udałoby się uciec z pałacu Ca’ D’Oro – odpowiedziała Andora, która nie ważyła się jeszcze spojrzeć na Maksa.

Filo Morgante poprawił sobie na głowie czerwony kapelusz, rozłożył pelerynę i chwycił Cesca za ramiona.

– Chodź, siadaj tutaj, a ja zobaczę, co się da zrobić.

Chłopak opadł na krzesło obok stołu, na którym leżała Roxy. Popatrzyli na siebie znacząco.

– Karkon jest wstrętnym robalem! – zawołała Jolia, której alchemiczna obroża pulsowała tęczowym światłem.

– Załatwiliśmy go! Ciekawe, czy tym razem Visciolo i bliźniakom uda się go uleczyć! – odparła Nina, która podeszła do Roxy i popatrzyła na nią z czułością.

– Dobrze, że przyprowadziłaś Cesca. Co oni mu zrobili? – przyjaciółka, tak bardzo sama nieszczęśliwa, nie mogła znieść, by także towarzysz tak wielu wspólnych przygód cierpiał z powodu Karkona.

– Był torturowany i zawieszony jak wahadło w Pokoju Planet. Wokół jego ramion krążyły ogniste okręgi – wyjaśniła dziewczynka z Szóstego Księżyca.

– Tym razem byłem przekonany, że już naprawdę po mnie – dodał Cesco, kiedy Filo przyglądał się jego rękom i twarzy. – Drzwi do Kaosu naprawdę robią wrażenie.

– Widzieliście je? – spytali zdziwieni Jolia i Filo.

– Tak, a energia, która się w nim znajduje, wiruje niczym błyszcząca magma. Jeśli nie znajdziemy 6 i 8, które tworzą Złotą Liczbę, nastąpi katastrofa. Ciemność pochłonie Ziemię i wszystkie gwiazdy! – wyjaśniła Nina, obejmując Roxy.

– A Livio Borio Ca’ D’Oro? On też tam był? – spytała zaniepokojona przyjaciółka, która aż się trzęsła, tak bardzo chciała się podnieść.

– Tak, tak… Livio… zaatakował nas. Chciał zabić Cesca… – dziewczynka z Szóstego Księżyca spoważniała.

Zniecierpliwiona Jolia przerwała jej:

– Teraz uspokójcie się i opowiedzcie nam, co się wydarzyło, po kolei.

Nina wyjaśniła ze szczegółami, co wydarzyło się w pałacu Ca’ D’Oro, a wtedy Maks zaczął się kołysać, dzwoniąc swoim metalicznym ciałem. Obracał gwałtownie uszami w kształcie dzwonków i z drżeniem wziął za rękę swoją ukochaną Andorę.

– To musiało być strrraszne. Wybaczam ci. Zachowałaś się barrrdzo odważnie. Ale nie zostawiaj mnie nigdy więcej! Byłem pewien, że strrraciłem cię na zawsze!

Android uniósł swoją pokrytą puchem głowę i objął go z miłością:

– Przysięgam. Nie mogłabym żyć bez ciebie.

Jolia, która nie znosiła zbędnych czułości, zakaszlała nerwowo, krzywiąc się z irytacją.

– Nie mamy czasu do stracenia. Należy uleczyć Roxy, a Cesco powinien odpocząć. Karkon odzyska siły i niedługo znowu się odezwie. Rozumiem, że go zraniliście: to bardzo dobrze. Ale dobrze wiecie, że ma niewyczerpane źródła siły. Poza tym jest jeszcze Livio. W żyłach tego młodzieńca płynie trucizna zamiast krwi i jestem pewna, że niedługo zechce się zemścić za śmierć ojca.

Nina zarumieniła się. Cesco zauważył to, a także Fiore spojrzała na nią podejrzliwie.

– Zabijesz go tak jak jego ojca, prawda? – spytała nagle.

– Cóż… mam nadzieję, że się podda. Jacopo Borio Ca’ D’Oro został pochłonięty przez ogień Wybuchów, które umieściliśmy w parku willi Espazji. Był perfidnym duchem, a alchemiczne płomienie unicestwiają właśnie duchy pozbawione dusz. Jacopo był równie okrutny, co Karkon. Jego krew, jak krew jego syna, nie kłamią: Jolia ma rację, że to trucizna. Są duchami, które przybyły z Mroku. I wrócą tam, przeklęci przeze mnie i wszystkich was. Jesteśmy silniejsi – odparła Nina, która nie była jednak w stanie spojrzeć przyjaciółce w oczy.

– Te… te… Wybuchy już te… teraz zniknęły, prawda? – spytał zalękniony Dodo.

– Tak, ich działanie się kończy. Niedawno, kiedy z Andorą i Cesco frunęliśmy na bańkach, widzieliśmy już tylko małe płomienie nieopodal bramy willi Espazji. Wszystko wróci do normy. Nie martwcie się – zapewniła go dziewczynka z Szóstego Księżyca, która uniosła wzrok i zwróciła się ku Jolii.

– Moja droga, czy chcesz opowiedzieć coś jeszcze? – spytała żółwica.

– Jeśli Wybuchy nie stanowią już niebezpieczeństwa dla ciebie ani Fila Morgante, musimy rozwiązać inny problem… – powiedziała poważnie.

– Jaki problem? – wtrąciła się Fiore.

– Ludovico Sestieri! Wciąż śpi w Sali Doży! – odparła Nina.

– To prawda! Burmistrz Wenecji wciąż znajduje się pod wpływem mojej hipnozy! – zawołała Jolia.

Filo Morgante burknął:

– Uspokójcie się, zajmijmy się teraz Cesco i Roxy. Potem podejmiemy najwłaściwszą decyzję co do tego, co zrobimy z Karkonem i jego towarzyszami. A o burmistrzu porozmawiamy później. – Zręcznie wyciągnął z fałd swojego szerokiego płaszcza fiolkę, zawierającą niebieskawy płyn. Podał ją Cesco. – Wypij wszystko naraz. Zobaczysz, że to dobrze ci zrobi.

– Co to jest? – spytał chłopak, wciąż oszołomiony.

– Chmurna Kokumenta to napój energetyczny, który stworzyłem. Zawiera Cienistą Papryczkę i Główkę Kokosa. Na pewno ci pomoże – wyjaśnił lakonicznie brodaty duch.

Cesco zerknął na Roxy:

– A jej nie?

– Nie… niestety jej nie wystarczy energetyk… – wyznał ze smutkiem dobry duch.

Choć żałował przyjaciółki, młody alchemik wypił eliksir. Kilka sekund później jego pobladła twarz nabrała kolorów: twarz chłopaka znów wyglądała zdrowo.

– Teraz zajmiemy się tobą! Chyba nie zostawisz nas na łasce hrabiego? Prawda? – Cesco zwrócił się do Roxy, by dodać jej otuchy i pogładził ją po czole.

Dziewczynka zamknęła jednak oczy, niepocieszona.

– Dosyć marudzenia! Zwyciężymy! Razem! Jak zawsze. Musisz wyzdrowieć, potrzebujemy cię. Musisz wstać z tego stołu! – nalegała Nina, odnajdując w swoich żyłach alchemiczną siłę.

– Przyjaciółko moja, nie wiem, czy ja… – wyszeptała Roxy, na skraju wyczerpania.

Nina pokazała jej prawą dłoń: gwiazda była czarna. Wciąż była czarna!

– Widzisz? Nie możemy się poddać! Karkon niedługo się pokaże – dodała, pocierając ze złością gwiazdę, symbol jej alchemicznego losu.

Roxy zacisnęła wargi, żeby powstrzymać płacz. Pozostali stali w ciszy, póki nagle nie włączył się ekran komputera, na którym ukazała się anielska twarz Eterei. Jej telepatyczny głos był jak muzyka. Jolia wytrzeszczyła oczy, Filo i młodzi alchemicy zamarli. Roxy uśmiechnęła się słabo, ciesząc się dźwiękiem tego telepatycznego głosu.

Maks przytulił Andorę. Razem wpatrywali się w ekran.

Nina przycisnęła do piersi swój Taldom Lux:

– Matka… Matka Alchemiczka.

Twarz Eterei falowała po ekranie, ale jej piękne oczy zasnuwał welon smutku.

Kochani młodzi alchemicy, opiekujcie się moim Czerwonym Sercem, które zawiera nadzieję. Zostawiliście je w Sekretuzji i wiem, że mi je oddacie, ale teraz się tym nie przejmujcie, mam w sobie jeszcze wiele energii życiowej. Siła tkwi w harmonii uniwersalnej i będzie tam trwała, ponieważ znaleźliście dwie 1 Złotej Liczby. Drzwi do Kaosu są słabsze niż wcześniej, jednak droga prowadząca do zwycięstwa jest długa i kręta. Połączcie swoje moce. Alchemia Światła was potrzebuje. Przeznaczenie nosi imię Niny. Przed tobą, dziewczynko z Szóstego Księżyca, najtrudniejsze zadanie. Xorax jest w twoich rękach. Uratowałaś już naszą magiczną planetę, kiedy znalazłaś cztery arkany. Ale Karkon Ca’ D’Oro niesie zniszczenie. Powstrzymaj go!

Nina zrobiła krok naprzód, ściskając w dłoni Taldom. Spojrzała na błyszczący obraz na ekranie i rozpoczęła telepatyczną komunikację.

Etereo, mówi Nina 5523312,

nie rozczaruję cię.

Moi przyjaciele również.

By jednak dalej poszukiwać Złotej Liczby,

musimy wpierw uzdrowić Roxy.

Nie może chodzić ani nawet wstać.

Jolia i Filo Morgante

nie zdołali uleczyć jej swoimi czarami.

Pomóż nam, proszę!

Światło ekranu przebijało się przez ściany Acqueo Profundis. Laguna rozbłysła, tworząc fluorescencyjne wodne fale. Laboratorium wypełniły jaskrawe kolory. Głos Matki Alchemiczki w jej głowie rozbrzmiewał wyraźnie.

By wszystko dobrze się skończyło, każdą decyzję należy przemyśleć. Potrzebne są zdolności i przyjaźń, by uratować młodą Roxy 9009114. Movianta Suspina to jedyna alchemiczna mikstura, która pozwoli jej znów chodzić. Nie będzie łatwo stworzyć formułę. Jesteście alchemikami i musicie się postarać.

– Movianta Suspina? – powtórzyli wszyscy chórem.

Nina zwróciła się do Jolii i Fila Morgante.

– Wy wiecie, jak ją zrobić?

Dwójka dobrych duchów wstrzymała oddech. Dopiero po chwili Jolia wreszcie odpowiedziała:

– Tak, przepis na nią jest dokładnie opisany w księdze Alma Magna, którą – jak dobrze wiecie – przechowujemy w Mirabilis Fantasio. Nie macie do niej dostępu. Ale…

– Ale? – powtórzyły dzieci.

– Substancje, które potrzebne są, by ją stworzyć, znajdują się w pewnym szczególnym miejscu, a my nie wiemy, czy możemy zdradzić, gdzie. Poza tym oryginalna formuła znajduje się w innej księdze, nie tylko w Alma Magna.

Nina zwróciła się w stronę ekranu. Tylko Eterea mogła odpowiedzieć:

– Matko, dokąd powinniśmy pójść? Co to za substancje? Czy naprawdę istnieje inna księga, w której można znaleźć przepis?

Eterea odpowiedziała, opuszczając lekko powieki:

Dowiesz się wszystkiego od Systema Magicum Universi. Pamiętaj o Karkonie. On nie lubi czekać. Niedługo przejdzie do działania.

Dziewczynka z Szóstego Księżyca poczuła, że serce mocno bije jej w piersi:

– A mój dziadek… czy on nie może nam pomóc?

Twarz Eterei przesunęła się z prawej strony w lewą, jakby unosiła się w morzu światła:

Profesor Michał Meszyński znajduje się w Mirabilis Fantasio wraz z innymi xoraxiańskimi alchemikami. Zajęci są poszukiwaniem rozwiązań, by naprawić Złotą Liczbę. Harmonia i Piękno Wszechświata znalazły się w niebezpieczeństwie. Dobrze wiesz, że twój dziadek i tak ci pomoże. Teraz wycofaj się i uspokój. Proszę, by podeszli Jolia 0000006 i Filo Morgante 4546733.

Nina pochyliła głowę i odsunęła się, gdy Jolia dreptała w stronę komputera, a Filo, poprawiwszy kapelusz i płaszcz, ruszył przed siebie z pochmurną miną.

– Jesteśmy, Matko Alchemiczko. Co chcesz nam powiedzieć? – spytali, używając telepatii.

Światło ekranu stało się szare, a twarz Eterei była biała jak śnieg.

Szanowne duchy alchemików, działanie Girolumy się kończy. Musicie wrócić na Xorax. Natychmiast! Jesteście potrzebni w Mirabilis Fantasio.

Żółwica posmutniała, a Filo stał jak skamieniały. Tego się nie spodziewali!

– Natychmiast? W tej chwili? Przecież Nina i jej przyjaciele nas potrzebują… mieliśmy zostać jeszcze… – pozwolili sobie zaprotestować.

Matka Alchemiczka stłumiła ich wątpliwości w zarodku.

To rozkaz!

Ekran stał się całkiem szary, a światło zmętniało: obraz Eterei znikał.

Wszyscy się w nią wpatrywali. Jej głos powrócił.

Nie obawiajcie się, Nicość nie zwycięży. Pamiętajcie o tym w każdej chwili: MY JESTEŚMY WIECZNOŚCIĄ. JESTEŚMY PRZESZŁOŚCIĄ I PRZYSZŁOŚCIĄ. JESTEŚMY ŹRÓDŁEM RADOŚCI. SZÓSTY KSIĘŻYC JEST PIĘKNEM I MIŁOŚCIĄ. Zróbcie, co powiedziałam. Stwórzcie eliksir Movianta Suspina dla Roxy. Znajdźcie 6 ze Złotej Liczby. Pokonajcie Karkona Ca’ D’Oro. Ufam wam. Informuję was, że niedługo będziecie mieli towarzystwo. Jeśli Jolia i Filo Morgante wrócą na Xorax, dwa inne duchy przybędą do was wieczorem. Nic więcej nie mogę powiedzieć. Wasze słońce wzeszło. Czeka was nowy dzień. Bądźcie ostrożni i słuchajcie Systema Magicum Universi.

Ekran stał się czarny i zgasł. Melodyjny głos Eterei odbijał się echem w głowach dzieci.

Cesco chwycił Fila za ramię.

– Ty i Jolia odchodzicie! To niemożliwe! Nie chcę, by tak się stało!

– Ja… ja… też nie… nie… chcę – powtórzył zrozpaczony Dodo.

– Nie, proszę. Nie opuszczajcie nas – błagała ich Fiore.

– Uspokójcie się dzieciaki. Przykro nam, że was zostawiamy. Koniec końców okazaliście się całkiem interesujący – odparła pomarszczona żółwica, starając się ukryć wzruszenie.

– Zobaczycie, że nowe duchy, które przyśle do was Eterea, będą umiały wam pomóc – dodał Filo, drapiąc się po gęstej, białej brodzie.

Nina kucnęła, żeby przytulić Jolię.

– Wiesz już, kto przyjdzie na wasze miejsce?

Żółwica, która nie lubiła czułości, cała zesztywniała.

– Przestań… przestań. Nie rób tak. Nie wiem, kogo przyśle Eterea. Na pewno to również bardzo zdolne duchy. Nie obawiajcie się: jestem przekonana, że będą wiedziały, co zrobić – odpowiedziała, chowając głowę do skorupy.

Nina uśmiechnęła się, musnęła alchemiczną obrożę i pocałowała Jolię w nos.

Żółwica kichnęła, a wszyscy powstrzymali śmiech.

Ponury Filo nie był w stanie żartować. Owinął się płaszczem i przygotował do powrotu na Szósty Księżyc.

– Poczekaj! – zawołał Cesco.

– Nie powstrzymuj mnie. Słyszałeś rozkaz Eterei – odparł brodaty duch.

– Ale co mamy zrobić z burmistrzem? – zapytał chłopak.

– Oima Kabà… rzeczywiście. Zahipnotyzowałam go! – dodała zaniepokojona Jolia.

Nina spoważniała:

– Czy pozostanie uśpiony na zawsze?

– Nie, nie. Spryskajcie mu twarz odrobiną Hardego Octownika. Obudzi się od razu i stopniowo wróci mu pamięć. Musicie być cierpliwi i jeszcze raz wyjaśnić mu sytuację. Sądzę, że wam pomoże. To człowiek lękliwy, ale nigdy nie stanie po stronie Karkona – powiedziała stara żółwica, grzebiąc łapami w swoim dużym worku pełnym alchemicznych przedmiotów. Kilka sekund później wyciągnęła maleńką ampułkę z naciskanym korkiem i położyła ją na ziemi. – Proszę, w niej znajduje się właściwa dawka Hardego Octownika.

Nina podniosła ją natychmiast.

– Dziękuję, użyję jej tak, jak poleciłaś.

– Będzie nam was brakowało. Naprawdę – powiedziała przejęta Fiore.

– Ba… bardzo – powtórzył Dodo, któremu szkliły się oczy.

Nim zniknęły w wirze iskier, dwa duchy pożegnały jeszcze leżącą na stole Roxy.

– Zaufaj swoim przyjaciołom. Nigdy cię nie opuszczą – pocieszyły ją z czułością.

Potem Filo uniósł swój pradawny Taldom Lux, a Jolia zapaliła wszystkie kamienie w swojej alchemicznej obroży. Błyszczący dym pochłonął ich i zabrał tam, gdzie nieprzerwanie wirowały komety.

Maks i Andora stali przytuleni. Objęli się mocno, w nadziei, że wszystko dobrze się skończy.

Nina włożyła sobie do kieszeni ampułkę z Hardym Octownikiem i zawołała niedowierzających przyjaciół:

– Chodźmy do laboratorium w willi! Muszę wezwać Systema Magicum Universi. Mówiąca księga musi nam koniecznie powiedzieć, gdzie możemy znaleźć substancje, które stworzą Movianta Suspina. O śpiącym burmistrzu i Karkonie pomyślimy później.

Roxy znów uniosła ramiona, ściskając w dłoniach swój Taldom Lux.

– Uratujecie mnie… prawda?

Cesco i Dodo podeszli do niej.

– Nie obawiaj się. Maks i Andora dotrzymają ci teraz towarzystwa.

– Tak. Nie będziesz sama – powtórzył dobry robot.

– Wracajcie z formułą jak najszybciej, a jeśli wam się uda, weźcie też coś do jedzenia dla Roxy i słoik truskawkowej marmolady dla Maksa – dodała Andora.

– Dobrze. Będziemy się spieszyć – Fiore posłała całusa przyjaciółce, która w odpowiedzi pomachała swoim Taldomem.

Kiedy drzwi Acqueo Profundis otworzyły się, czwórka przyjaciół wsiadła na wózek ustawiony na torach. Nina nacisnęła dźwignię, po czym natychmiast pokonali tunel i dotarli do podziemnych drzwi willi Espazji.

Po kolei weszli na górę po stu schodkach, myśląc tylko o tym, żeby uratować Roxy.

Drzwiczki laboratorium z symbolem alchemicznej gwiazdy uniosły się i Nina wyszła jako pierwsza.

– Chodźcie – pospieszyła pozostałych.

Zapach przypraw i magicznych eliksirów wniknął w ich nozdrza. W garnku nad ogniem, jak zwykle, gotowały się szafir i złoto.

Dodo i Fiore podeszli do stołu eksperymentów, spoglądając na wiszący na ścianie rysunek Złotej Liczby. W ich głowach tkwiło jedno pytanie: czy uda im się ułożyć sekwencję na nowo?

Zatopieni w myślach, oparli łokcie tuż obok mówiącej miseczki, Karlej Salii.

– Wreszcie jesteście, miałam już dosyć samotności! – zawołała, drepcząc wesoło.

– Cicho, misko! Musimy się skupić – odparł szorstko Cesco, grożąc jej palcem.

Zasmucona Salia skuliła się obok zgaszonej świecy.

Nina na Systema Magicum Universi położyła dłoń, na której widniała czarna gwiazda, i szybko zadała pierwsze pytanie:

– Księgo, Eterea powiedziała mi, że, aby uratować Roxy, potrzebujemy Movinaty Suspiny. Gdzie znajdę składniki, żeby ją stworzyć?

Wielki tom otworzył się powoli, ukazując płynną kartkę, z której wydobywało się zielonkawe światło.

Trudna i pracochłonna jest magiczna formuła. Jej skład jest tajemnicą, nie tylko Alma Magna zawiera odpowiedź. Pomogę ci oczywiście, musisz mnie więc wysłuchać. Prawdę zna czarodziej, który mieszka nad jeziorem. Już poznałaś tego maga, dlatego ci pomogę.

– Czarodziej, którego już poznałam? Kto to? – spytała zaciekawiona dziewczynka z Szóstego Księżyca.

Nazywa się Tadino wielka jest jego sława.

– TADINO DE GIORGIS! Ale on nie żyje! Teraz mieszka na Xorax! – zawołała zdziwiona Nina.

Tak się właśnie nazywa.

– W takim razie to on jest jednym z duchów, które przyśle tu Eterea? – spytała z nadzieją.

Nie, moja młoda alchemiczko, nie takie jest rozwiązanie.

– A zatem? Księgo, mów jaśniej – nalegała Nina.

Po jego ziemskim schronieniu nie ma już śladu, ale należy wkraść się do laboratorium, nie będzie łatwo je znaleźć. Od XVII wieku ktoś wciąż pracuje i czeka, bo chroni sekrety Tadina. Należy porozmawiać z wodą z jeziora, a wszystko będzie jasne.

Zaskoczona Nina próbowała dalej.

– Nie rozumiem: o jakie jezioro chodzi? A jeśli dom Tadina już nie istnieje, gdzie znajduje się laboratorium? I kto mógłby tam wciąż pracować tyle stuleci później? I co miałaby oznaczać rozmowa z wodą?

Systema Magicum Universi zadrżała, szeleszcząc płynną kartką, na której pojawiły się fosforyzujące słowa.

Musisz być spokojna za dużo pytań zadajesz.

– Wybacz, masz rację. W takim razie opowiedz mi o jeziorze – powiedziała łagodnym głosem.

Strade Mundi wskaże wam drogę, ale przyjmie tylko dwójkę.

– Dwójkę? To znaczy, że nie wyjeżdżamy wszyscy czworo?

To należy zrobić, jeśli chcecie uratować Roxy: w podróż ruszą tylko Fiore i Dodo i nie ma innego sposobu. Wypiją eliksir numer 8, oto wszystko, co musisz wiedzieć!

Nina zwróciła się do przyjaciół:

– Słyszeliście. Tylko wasza dwójka wypije ósemkę, żeby pofrunąć wraz ze Strade Mundi do laboratorium Tadina.

– Wypicie eliksiru oznacza powrót w przeszłość. To numer, który symbolizuje perfekcję, reprezentuje ciągły, regularny bieg wydarzeń – skomentowała rozmarzona Fiore.

– To pra… prawda. Mo… może to dla… dlatego także Złota Liczba zawiera 8 – zauważył Dodo.

– Właśnie tak jest, Dodo. Złota Liczba, 1,618, jest naprawdę cenna i nie bez powodu zawiera w sobie ósemkę. Ale teraz zajmijmy się eliksirem. Już go piliście, pamiętacie? – dodała Nina.

– Jak moglibyśmy zapomnieć podróż do Egiptu i Meksyku! – zawołała Fiore, która była tak pełna entuzjazmu, że mówiła bardzo szybko. – To naprawdę zabawne. My wypijemy 8, użyjemy Jambiru, pojedziemy do laboratorium Tadina, żeby stworzyć Moviantę Suspinę. Potem, kiedy uratujemy Roxy, będzie trzeba wyruszyć w kolejną podróż, nie używając już Jambiru, żeby odnaleźć 6 ze Złotej Liczby. To ogromne wyzwanie… wyzwanie z liczb. – Fiore była podniecona samą myślą o podróżach i zdobyczach.

– Tak, alchemia idzie ręka w rękę z matematyką. To wcale nie takie dziwne. Cały wszechświat stworzony jest z kształtów geometrycznych i liczb, z metali i płynów, z serca i duszy. – Nina spojrzała na czarną gwiazdę na swojej prawej dłoni i westchnęła, przypominając sobie nauki dziadka Miszy.

Cesco ułożył dłonie na ramionach Doda i spróbował go uspokoić.

– Chociaż cofniecie się w przeszłość, musicie pamiętać, że ja i Nina wciąż będziemy obok was.

– Dobrze, zrekapitulujmy: by pofrunąć ze Strade Mundi, musicie wypić ósemkę. Należy znaleźć fioletowy płyn, Cynabr, i kwiaty Mizylu. Przepis jest skomplikowany, ale dobrze go pamiętam. Na końcu użyjecie Jambiru – to mówiąc, Nina wyciągnęła z kieszeni ogrodniczek medalion z Szóstego Księżyca, który pachniał kadzidłem.

– Jambir z Xorax jest przepiękny! – zawołała Fiore, która wzięła go do rąk z drżeniem.

– Proszę, nie zgub go! – ostrzegła ją Nina z pewnym niepokojem.

– Możesz mi zaufać. Będę na niego bardzo uważać. Dobrze znam historyczną i magiczną wartość tego medalionu – odparła przyjaciółka.

– Pojedziecie nad jezioro, gdzie znajduje się laboratorium Tadina de Giorgis. Kto wie, jak ono teraz wygląda! Nie wiem, kogo tam zastaniecie, ale mówiąca księga wspominała o osobach, które tam pracują – dziewczynka z Szóstego Księżyca przymknęła oczy, wyobrażając sobie to tajemnicze miejsce.

Dodo musnął Jambir, który trzymała w dłoniach Fiore.

– Ja i ty… będziemy sami? Bo… bo… boję się.

Dziewczynka przełknęła ślinę.

– Będziemy sobie wzajemnie dodawać odwagi.

Nina również nie była spokojna i znów zwróciła się do mówiącej księgi, licząc na bardziej wyczerpujące odpowiedzi.

– Powiedz mi, z czego składa się Movianta Suspina? Dodo i Fiore muszą to wiedzieć!

Pierwotny i dokładny przepis znajduje się w Księdze Betulli. Dodo i Fiore znajdą ten tom i będą musieli przeczytać go dokładnie. Do laboratorium Tadina dociera się, wskakując na schodek. Przyjmą ich dwaj słudzy, siedzący na tronie.

– Dwaj słudzy? To ci, którzy pracują w laboratorium od wieków… ale, moja droga księgo, jak zwykle wyrażasz się zbyt enigmatycznie, kiedyś przez ciebie oszaleję. Dodo i Fiore mają zbyt mało informacji, żeby im się udało. Czy czeka ich niebezpieczeństwo? Czy, prócz swoich Taldomów, powinni zabrać coś ze sobą, żeby się chronić? I co jeszcze znajduje się w Księdze Betulli? Proszę, zdradź jeszcze coś ważnego – błagała Nina, naprawdę zaniepokojona i zniecierpliwiona.

Zabiorą ze sobą też Karlą Salię, miseczka przyda się do działania. Potem wszystko zrozumieją, jeśli poczują przyjaźń w sercach. Księga Betulli to dzieło Tadina, wasze przeznaczenie kryje się w jej wnętrzu.

Fiore podeszła do Niny, ściskając Rubin Wiecznej Przyjaźni. Dwie dziewczynki wymieniły porozumiewawcze spojrzenia: wiedziały, że kamień jest symbolem głębokiej, niemożliwej do rozwiązania więzi.

Fiore z dumą zwróciła się do księgi:

– Zrobimy, co w naszej mocy. Życie Roxy jest więcej warte niż cokolwiek innego. Zobaczysz: znajdziemy jezioro, laboratorium Tadina i przeczytamy Księgę Betulli.

Systema Magicum Universi westchnęła, wzbijając w górę chmurę pachnącego dymu. Płynna kartka stała się znów płaska, a głos księgi rozbrzmiał ponuro.

Teraz muszę wyznaczyć zadanie, temu, kto w willi ma zostać.

– Ja i Cesco zostaniemy tutaj. Co mamy zrobić? – spytała bardzo przejęta Nina.

Zło powróci, wstrząsając miastem. Obudzić musicie burmistrza, on będzie wiedział, co zrobić. Bądźcie uważni i ostrożni, użyjcie sprytu, bo pożałujecie.

Cesco stanął obok Niny.

– Tym razem okrucieństwa Karkona nie ujdą mu na sucho. Jestem zbyt wściekły. Na Livia zresztą też.

– Livio… chcesz go zabić? – spytała Nina.

– Jeśli będzie trzeba. A co, ty nie? – spytał podejrzliwie Cesco, patrząc jej w oczy.

– Oczywiście… musimy pokonać wspólników hrabiego. Inaczej nigdy nie uda się nam znaleźć 6 ze Złotej Liczby. Eterea tak powiedziała… zatem zrobimy wszystko, co konieczne – odpowiedziała, zaniepokojona.

Księga zamknęła się, szeleszcząc, i pozostawiła czwórkę dzieci, pełnych wątpliwości.

– W takim razie my wrócimy do Acqueo Profundis i otworzymy Strade Mundi – Fiore bała się, ale pragnienie uratowania przyjaciółki było silniejsze niż strach.

– Zanim to zrobicie, musicie stworzyć Cynabr. Potrzebujecie go, żeby wzbić się w powietrze, a już go nie ma! Mamy jednak jeszcze butelki z 8, fioletowy płyn i garść kwiatów Mizylu. Leżą obok Strade Mundi – powiedziała Nina.

Dodo nie tracił czasu: doskonale pamiętał nieskomplikowany przepis na Cynabr.

Fiore przeczesała palcami rude włosy przyjaciela.

– Jestem pewna, że sam sobie poradzisz.

Chłopiec wziął Metaliczną Rtęć, szczyptę Żywego Srebra i odrobinę Siarki. Wrzucił wszystko do garnka.

– Teraz musicie zaczekać dwie godziny: wtedy powstanie krem koloru ochry – Nina zajrzała do garnka, z którego unosiły się gęste, pachnące opary.

Karla Salia rozciągnęła łapki.

– Mam się przygotować do wyjazdu? – spytała piskliwym głosikiem.

Fiore ją połaskotała.

– Tak, bardzo nam pomożesz.

Cesco ziewnął, a Nina zasłoniła mu usta:

– Jesteś zmęczony. Chcesz się przespać, gdy będziemy czekać, aż mikstura się zagotuje?

Chłopak pokiwał głową i usiadł.

Nina również poczuła się zmęczona: nie spała już od wielu godzin. Spojrzała na zegar w laboratorium, który wskazywał dokładną godzinę: była 7, 41 minut i 36 sekund 18. września. Pomyślała o swoich rodzicach i ich rejsie na Karaiby. Tęskniła za czułością mamy i zapragnęła usłyszeć jej głos. Nagle uniosła głowę:

– Rodzice! – zawołała głośno.

– Co ty mówisz? – spytali pozostali.

Dziewczynka z Szóstego Ksieżyca popatrzyła na nich, zaalarmowana.

– Rodzice! Nie moi, bo oni są na wakacjach, ale wasi! Musimy ich jakoś uspokoić. Nie widzieli was już od wielu godzin, na pewno zastanawiają się, gdzie jesteście i co robicie.

Dodo zaczął trząść się niczym trzcina, a Fiore zagryzła wargi. Cesco aż podskoczył.

– To prawda! Musimy przede wszystkim znaleźć jakieś usprawiedliwienie dla nieobecności Roxy, która zgubiła komórkę podczas walki z kamiennym wojownikiem! My musimy do nich zadzwonić, bo ona nie jest w stanie wstać i zejść na dół, żeby odebrać telefon.

Nina miała wrażenie, że jej mózg skwierczy jak frytka w oleju.

– Na wszystkie czekoladki świata! Musimy wymyślić jakieś wspaniałe kłamstwo. Najlepiej, żeby to Ljuba zadzwoniła do waszych rodziców. Ona nie będzie kombinować i powie po prostu, że Roxy się uczy.

– Uczy? – powtórzyli chórem przyjaciele.

– Tak… to najprostsze rozwiązanie. Wiedzą przecież, że zajmujemy się alchemią i zgłębiamy badania mojego dziadka Miszy. Jestem pewna, że Ljuba nam pomoże. – Nina liczyła na siłę przekonywania rosyjskiej niani: była pewna, że jej uwierzą.

Dodo, który siedział naprzeciw dymiącego garnka, zaczął kichać. Fiore nerwowo uderzała palcami o stół, a Cesco poprawił sobie okulary na nosie.

– To dobry pomysł! – nalegała Nina.

Cesco pochylił ramiona i prychnął:

– W porządku, w porządku! Miejmy nadzieję, że dadzą się nabrać!

Nina zbliżyła się do drzwi laboratorium i włożyła kulę do muszli, żeby je otworzyć.

– Naprawdę studiujemy, żeby znaleźć rozwiązanie!

– Rozwiązanie? – powtórzyli jeszcze bardziej zagubieni przyjaciele.

– Tak. Wenecjanie widzą na własne oczy, w jakim stanie jest pałac Ca’ D’Oro, prawda? Zaciskają się wokół niego druty kolczaste, pomiędzy starymi murami syczą węże, a wszyscy z pewnością myślą, że Karkon powrócił! Jak pokonaliśmy go, znajdując cztery arkany, teraz zniszczymy go na zawsze. Tego rozwiązania szukamy! Tego dowiedzą się nasi rodzice i wenecjanie. Łącznie z burmistrzem! – zakończyła dziewczynka z Szóstego Księżyca. Jej niebieskie oczy błyszczały niczym gwiazdy. Pełna determinacji, uśmiechnęła się szeroko. Cesco popatrzył na nią z radością. Dodo i Fiore byli już przekonani, że jej plan był najwłaściwszy.

– Tak. Tak zrobimy. Wenecjanie nam pomogą. Uwierzą nam. Ale… – Cesco zawiesił głos.

– Ale… co? – spytali.

– Nie możemy zdradzić naszych alchemicznych tajemnic. Nie możemy mówić o Złotej Liczbie! Los Xorax i całego świata zależy od naszej woli i naszego paktu! – dodał z dumą.

Nina wzięła go za rękę.

– Razem jesteśmy niepokonani! A Roxy niedługo wstanie. Będzie tak piękna i odważna, jak zawsze. Teraz chodźmy już, obudźmy Ludovica Sestieriego. Z Ljubą porozmawiam później – to rzekłszy, pociągnęła Cesca za sobą i wyszli z laboratorium.

Fiore i Dodo zostali sami, przed dymiącym rondlem, w oczekiwaniu, aż mikstura zgęstnieje. Ich serca nie były już pełne lęku przed podróżą w przeszłość. Choć zaniepokojeni, z entuzjazmem oczekiwali wielkiej przygody.

– Jest 7:55 i 6 sekund. Jeszcze dwie godziny i kto wie, gdzie się znajdziemy! Postarajmy się zachować wiarę i znaleźć formułę, która pozwoli nam stworzyć Moviantę Suspinę. Musimy uratować Roxy! – zawołała Fiore, długim kijem mieszając w wesoło bulgocącej substancji.

Nina i Cesco wyszli z laboratorium, znaleźli burmistrza, który wciąż chrapał sobie spokojnie. Siedział skulony na fotelu, a jego głowa opadła na prawe ramię. Półmrok w Sali Doży pozwalał mu spokojnie wypoczywać.

– Hipnotyzujące zaklęcie Jolii działa doskonale! – zawołał chłopak.

– Tak, teraz musimy się przygotować na chwilę, kiedy się obudzi. Mam nadzieję, że nie będzie robił problemów. Trudno nam będzie powiedzieć mu prawdę. Musimy wierzyć, że nas nie zdradzi jak jego poprzednik, okrutny markiz Loris Sibilo Loredan. – Nina wyciągnęła z kieszeni ogrodniczek małą ampułkę, zawierającą Hardy Octownik, który dała jej żółwica. Zdecydowanym gestem nacisnęła na korek. Płyn prysnął prosto w twarz burmistrzowi, który obudził się natychmiast.

– Gdzie jestem? Co się stało? – wypalił mężczyzna, zrywając się na nogi.

– Panie burmistrzu, proszę zachować spokój – odparła Nina, chowając ampułkę z powrotem do kieszeni.

– Tak, tak, spokojnie. Wciąż jest pan w willi Espazji, a konkretnie w Sali Doży, gdzie może pan podziwiać tysiące ksiąg – ciągnął Cesco, wskazując sięgające aż po sufit regały.

Sestieri zachwiał się, rozejrzał wokół, a potem, czując, że jest mokry, dotknął ręką swojej twarzy.

– Czym wyście mnie spryskali?

– Niczym! To tylko pot… spał pan bardzo długo. Był pan zmęczony, prawda? – Nina próbowała go udobruchać.

– Spałem? Ale która jest godzina? – zapytał podejrzliwie.

– Ósma rano – odparł Cesco, uśmiechając się.

Chcąc doprowadzić się do porządku, burmistrz poprawił swój czerwony, jedwabny krawat.

– Spędziłem w tym pokoju całą noc? – mruknął. – Nic nie pamiętam. Po co ja tu przyszedłem? Pogubiłem się.

Nina otworzyła drzwi i zaprosiła go do środka.

– Zapraszam pana do Sali Różanego Zakątka, z pewnością chętnie zje pan śniadanie.

Ludovico uśmiechnął się: był tak łakomy, że na samą myśl o pysznych słodyczach, poprawił mu się humor.

W atrium, na środku dużego perskiego dywanu, leżały duży dog Adon i rudy kot Platon. Kiedy tylko zwierzęta zobaczyły Ninę, zerwały się, żeby ją przywitać.

– No już, już, bądźcie grzeczni. Nie przeszkadzajcie panu burmistrzowi. – Kiedy dziewczynka z Szóstego Księżyca uspokajała psa i kota, z kuchni wyszła zaspana Ljuba, z papilotami na głowie. – Droga Bezo, mamy ważnego gościa – powiedziała Nina, puszczając do niej oko.

Rosyjska niania natychmiast zawiązała sobie kuchenny fartuch i, czerwieniąc się jak pomidor, ukłoniła się.

– Szanowny burmistrz! Co za zaszczyt! Zaraz przygotuję śniadanie.

Potem rzuciła wściekłe spojrzenie Ninie i wyszeptała półgębkiem:

– Czy zdajesz sobie sprawę, że przez całą noc trzymałaś go w Sali Doży?

Dziewczynka uśmiechnęła się uprzejmie, kiedy Cesco wziął burmistrza pod ramię i zabrał go do Sali Różanego Zakątka.

Nina mogła wreszcie spokojnie porozmawiać z Ljubą:

– Proszę cię, o nic mnie nie pytaj.

– Jak zwykle! Oszaleję przez ciebie! Zanim pójdę do kuchni, muszę ci coś powiedzieć: dzwonili rodzice twoich przyjaciół! Chcą się czegoś dowiedzieć. Rozumiesz? Roxy, Fiore i Dodo nie wrócili na noc do domów! Powiedziałam, że spali tutaj, ale… – Beza była roztrzęsiona, drżały jej ręce.

– Jeśli znowu zadzwonią, musisz im powiedzieć, że się uczymy – odparła z przekonaniem Nina.

– Że się uczycie? Ale… oni nigdy w to nie uwierzą! – odparła Beza.

– Jesteś przekonująca. Przysięgnij! – nalegała Nina.

– Dobrze, dobrze… Jesteś taka sama, jak twój dziadek! – poddała się Ljuba.

Dziewczynka z Szóstego Księżyca rzuciła się jej na szyję i pocałowała w policzek.

– Dziękuję, jesteś wspaniała! Musisz im wyjaśnić, że szukamy sposobu na to, żeby przywrócić pałac Ca’ D’Oro do dawnego stanu. Żeby znów był ładny i bez kolców! Dobrze?

– Moja dzieweczko, co ty mówisz? Pałac Ca’ D’Oro? – rosyjska niania szeroko otworzyła usta.

– Tak. Musisz tak powiedzieć. Teraz wszyscy w mieście widzą, jak on obecnie wygląda. I wszyscy zrozumieją, że hrabia Karkon wciąż zagraża miastu – wyjaśniła Nina, ściskając jej dłonie.

– Karkon! Znowu on? Ale… czy nie zamieniliście go w kamień razem z jego towarzyszami? Widziałam posągi na placu Świętego Marka… chyba mi się nie przewidziało!

– Spokojnie, spokojnie. Hrabia wciąż żyje! Uwierz mi, tym razem pokonamy go naprawdę! Także dzięki pomocy burmistrza. Rozumiesz?

Nina nigdy nie rozmawiała z Bezą w ten sposób, ale w tych okolicznościach nie mogła zrobić nic innego.

Beza w desperacji wzięła się pod boki.

– Nie, nie, to niemożliwe! Chcesz powiedzieć, że ten padalec wciąż nam zagraża?

– Chciałaś usłyszeć trochę prawdy? Proszę! Teraz rozumiesz, dlaczego nie chcę odpowiadać na twoje pytania? Wtedy się boisz i denerwujesz!

Nina zaczęła się złościć.

– Dobrze, dobrze… spróbuję się uspokoić. Obiecaj jednak, że będziesz ostrożna. Nigdy bym sobie nie wybaczyła, gdyby coś ci się stało – zakończyła niania, spoglądając na nią z czułością i wspominając straszny koniec profesora Miszy.

Jakby czytała jej w myślach, Nina pocieszyła ją od razu:

– Spokojnie, dziadek wciąż jest obok mnie. W moim umyśle i w moim sercu. Uwierz mi! Teraz idź do kuchni i przygotuj sporo słodyczy, bo burmistrz je uwielbia. Nie myśl o najgorszym – wszystko będzie dobrze. – To rzekłszy, wzięła na ręce miauczącego Platona.

Ljuba spojrzała na nią z niepokojem:

– Jesteś blada i zmęczona! Kiedy ostatnio spałaś? Musisz na siebie uważać. Jesteś naprawdę uparta. Przyprowadziłaś tu nawet burmistrza – widziałam, że jest bardzo wzburzony. A ten pan w czerwonym kapeluszu i z długą brodą, gdzie się podział? A ogromna żółwica? Nie chcesz mi chyba powiedzieć, że miałam halucynacje? Naprawdę ich widziałam!

Nina pogładziła rudą sierść Platona i z przebiegłym uśmiechem odparła:

– Nie martw się, moja słodka Bezo. Dobrze wiem, co robię. Proszę cię tylko, żebyś mi pomogła, żebyś nie zadawała pytań i… żebyś się uśmiechała.

Dziewczynka z Szóstego Księżyca przyspieszyła kroku, pozostawiając biedną Bezę bez słowa wyjaśnienia.

ROZDZIAŁ DRUGI

Miedziany medalik

Treść dostępna w pełnej wersji eBooka.

ROZDZIAŁ TRZECI

Słudzy i Księga Betulli

Treść dostępna w pełnej wersji eBooka.

ROZDZIAŁ CZWARTY

Metamorfozy markiza

Treść dostępna w pełnej wersji eBooka.

ROZDZIAŁ PIĄTY

Livio i Eliksir Życia

Treść dostępna w pełnej wersji eBooka.

ROZDZIAŁ SZÓSTY

Lot śniegu i ognia

Treść dostępna w pełnej wersji eBooka.

ROZDZIAŁ SIÓDMY

Rumak wybawienia

Treść dostępna w pełnej wersji eBooka.

ROZDZIAŁ ÓSMY

Harpia udręki

Treść dostępna w pełnej wersji eBooka.

ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY

Pierścień i róża

Treść dostępna w pełnej wersji eBooka.

Absinthium – alchemiczna roślina. Posiekane i gotowane przez cztery godziny, liście Absinthium całkowicie się rozpuszczą. Płyn będzie gęsty i jasnozielony. Gdy zamknie się go w medalionie z miedzi 7471104, nazwanym Tenuerante, płyn zmieni się w alchemiczną parę.

Acqua Permanens – łączy substancje i ich moce w czasie gotowania.

Acqua Salis – używa się jej w wielu eliksirach, by zapewnić wierność.

Acqua Smeraldina – używa się jej w wielu eliksirach.

Acqueo Profundis – alchemiczne laboratorium, które znajduje się pod wenecką laguną, a do którego dociera się przez sekretny właz w willi Espazji. To sześcienny pokój o szklanych ścianach. Jedno okrągłe okno pozwala wydostać się do wody.

Alchemiczny miecz – zrobiony z żelaza i złota filozoficznego, czyni niezwyciężonym. Został stworzony przez Edoarda Del Gurone. Jego rękojeść z inskrypcją EDG jest złota i ma kształt smoka o dwóch ogonach. Uniesiony, wydaje z siebie szum podobny do szumu wiatru. Jego ostrze jest zawsze zakrwawione.

Alchitaroty – magiczne karty, które zamieniają się w magiczne postaci i przedmioty. Mogą być złe albo dobre.

Alma Magna – wielka encyklopedia alchemików z Xorax.

Ambero Colis Novi – fascynujący markiz i karkoński duch. Za życia chciał poznać tajemnice pięknej Camostilli Cartuti Micondi. Potrafi zmieniać postać, naciskając duży zielony szmaragd na medalionie, który nosi na szyi.

Ampułka z Zielonego Szkła – mały zbiorniczek Edoarda Del Gurone. Służy do zbierania kropel krwi Niny.

Assaf – kolor biały w języku Szóstego Księżyca.

Atanor 6065513 – Wieczny Ogień. Reprezentuje Silną Duszę. Jest Pierwszym Arkanem.

Treść dostępna w pełnej wersji eBooka.