Oszukać miliardera - Georgia Le Carre - ebook + audiobook

Oszukać miliardera ebook i audiobook

Georgia Le Carre

3,9

Ten tytuł dostępny jest jako synchrobook® (połączenie ebooka i audiobooka). Dzięki temu możesz naprzemiennie czytać i słuchać, kontynuując wciągającą lekturę niezależnie od okoliczności!

10 osób interesuje się tą książką

Opis

Tajemniczy, bezlitosny i grzesznie przystojny miliarder, który zmieni jej życie. Czy jest zdolna poświęcić wszystko, aby ratować bliską osobę?

Raine od zawsze gardziła systemem, w którym przyszło jej żyć. Bo czy można mówić o sprawiedliwości, kiedy miliarderzy bez trudu dalej się bogacą, podczas gdy inni bez powodzenia próbują zebrać pieniądze na ratowanie życia siostry? Dziewczyna pracuje na dwa etaty, jej mama na trzy, ale to wciąż za mało, żeby opłacić kosztowną operację. Dlatego kiedy tajemnicza nieznajoma oferuje Raine wyjątkowe, ale za to świetnie płatne zlecenie, dziewczyna nie waha się ani chwili. Miała zabrać (no dobrze – ukraść) pewien przedmiot nieznanemu miliarderowi, który zresztą i tak wcześniej sam go ukradł. Przecież nikomu nie stanie się od tego krzywda, a rzeczony miliarder na pewno przez to nie zbiednieje.

Jednak zadanie okazało się o wiele trudniejsze, niż podejrzewała Raine. Dziewczyna nieoczekiwanie wkroczyła do wspaniałego, ale też niebezpiecznego świata szalenie bogatych ludzi. A gdy poznała Konstantina Tsarnowa, wiedziała, że nic już nie będzie takie samo.

„Oszukać miliardera” Georgii Le Carre to historia pełna intryg i kłamstw, w której rządzą pieniądze, a każda podjęta decyzja wiąże się z poważnymi konsekwencjami.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 256

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 7 godz. 26 min

Lektor: Georgia Le Carre
Oceny
3,9 (208 ocen)
90
45
41
23
9
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
przeczytane1995

Nie polecam

Próbowałam skończyć, ale nie dałam rady. Wymiękłam przy 70%. Ta książka jest po prostu głupia.
30
Dominika3303

Nie polecam

Boże co to była za staszna książka , bez ładu składu i sensu nie polecam
Ruddaa
(edytowany)

Z braku laku…

kompletnie mi nie podeszła. Poddalam sie w połowie. Ksiazka jest głupia i nudna.
10
Anetakarasek

Nie oderwiesz się od lektury

Pieniądze rządzą wszystkim ,każdy to wie Wartości nie mają jak nie możemy się nimi dzielić ,pomagać innym.Warto przeczytać tą książkę historia dziewczyny która zabłądziła w swoich decyzjach .Niosąc pomoc swojej rodzinie ,krzywdziła innych .Nie to było jej celem zamysłem ,ale stało się .wspaniała romantyczna pełna żaru ,namiętności ,gorących scen , historia dziewczyny walecznej odważnej .Na jej drodze stanął on w zupełności zamiesza w jej życiu .Czy ponad wszystko będę razem ,co po drodze jeszcze się wydarzy, jaki plan ma na przyszłość swoich bliskich .Świat skorumpowany tak naprawdę 🤬rządzą nami firmy ,które decydują za nas .Zawsze czuje się zmanipulowana . A Ty Zastanawiałaś się kiedykolwiek czy podjęłaś właściwą decyzję decyzję twoja ,a nie nasunięta przez reklamę marketing, który osacza nas do około . Książka pokazuje jak działają wielkie firmy nami manipulują . Jak z tego wybrnąć jak nie iść z duchem czasu a nie wpaść w ich pułapkę 🔥🔥🔥🔥 .....
11
Mmkkiel

Całkiem niezła

Dobrze się czytało, pod koniec było trochę "za słodko"
11

Popularność




Moja miłość i podziękowania płyną do Elizabeth Burns Nicholi Rhead Brittany Urbaniak Tracy Gray

Konstantin

https://www.youtube.com/watch?v=Lgs9QUtWc3M

Better Off Alone

Komórka cicho wibruje na biurku w gabinecie. Rzucam okiem na ekran. To Stephan Priory. Sięgam po telefon, a dziewczyna pod biurkiem przestaje ssać i spogląda na mnie pytająco błękitnymi oczętami ocienionymi gęstą firanką rzęs.

– Nie przestawaj – rzucam, jednocześnie odbierając telefon.

Posłusznie spełnia polecenie, jej głowa nadal podskakuje w górę i w dół, a zmysłowe, czerwone usta wydają mokre odgłosy. Jest bardzo dobra. Bez wątpienia ma w tym wieloletnie doświadczenie.

– Stephan – odzywam się krótko, nie spuszczając oczu z jej szerokich, czerwonych ust, w których właśnie zniknął mój kutas. Kręcą mnie dziewczyny, które natura obdarzyła dużymi ustami.

– Dzień dobry, panie Tsarnov. Przepraszam, że przeszkadzam, ale chciałem pana ostrzec w związku z… eee – odchrząkuje – pewną sytuacją. Mam obawy, że będziemy musieli się zmierzyć z niewielkim kryzysem wizerunkowym, kiedy w przyszłym miesiącu wybuchnie skandal związany z Antonem.

Zwracam się do niego zimnym, aroganckim tonem:

– Dlaczego? Co ten idiota ma ze mną wspólnego?

– No cóż, sam pan wie, jaki ostatnio mamy… eee… polityczny klimat w Waszyngtonie, jeśli chodzi o rosyjskich miliarderów. Czysta paranoja i odpowiedzialność zbiorowa.

– Spotkałem go jeden raz w życiu, na przyjęciu – warczę, poirytowany tą sytuacją.

– Wiem, wiem. Tyle że, niestety, w sieci krąży zdjęcie zrobione na tym przyjęciu, na którym jesteście razem.

Wsuwam palce w długie, jedwabiste włosy dziewczyny, a ona pojękuje cichutko.

– I co z tego?

– Problem w tym, że moje źródło w „Washington Post” dało mi znać, że planują rozdmuchać tę historię, używając tego zdjęcia. Tyle że przytną je tak, żeby wyglądało, jakby Anton był jedynym gościem na pańskim jachcie.

Głowa dziewczyny podskakuje coraz szybciej, a ja przyglądam się, jak mój lśniący kutas to wysuwa się z jej ust, to ponownie w nich znika. Zastanawiam się, co mogę zrobić. Może pociągnąć za odpowiednie sznurki i zdusić tę historię w zarodku…? Ale nie, te przemądrzałe dupki w „Washington Post” mogą iść do diabła!

– A niech sobie drukują te swoje kłamstwa. Mówiono już o mnie gorsze rzeczy. Coś jeszcze?

– Tak. – Znowu chrząka. – Obawiam się, że mają również pańskie zdjęcia z Putinem, na których też wyglądacie na dobrych znajomych.

Nie wytrzymuję.

– Do kurwy nędzy…!

Dziewczyna nieruchomieje i spogląda na mnie pytająco.

– Nie przestawaj – szepczę do niej zachrypniętym głosem.

– Słucham? – pyta Stephan.

– To nie do ciebie – mamroczę.

– Och! – Milknie, po czym podejmuje wątek. – Nie możemy tego tak zostawić. Za dwa miesiące będzie do zgarnięcia kontrakt z Hansom Cross, a oni nie będą chcieli być wmieszani w taki skandal. A już na pewno nie, jeśli „Washington Post” przedstawi to w sposób, w jaki zamierza to zrobić.

Zamykam oczy i rozkoszuję się gorącymi, mokrymi ustami tej dziewczyny.

– Rozumiem, że masz pomysł, co z tym fantem zrobić.

– Tak, tak, mam pewną propozycję – potwierdza skwapliwie. – Najlepszą obroną jest atak, więc powinniśmy wytoczyć własne pijarowskie działa, zanim wyskoczą z tą paskudną historyjką. Chodzi o odwrócenie uwagi. Powinien pan zrobić coś na pokaz, coś dużego. Coś, co zainteresuje media i postawi pana w dobrym świetle.

– Mmm…

– Pomyślałem o wielkiej gali charytatywnej na rzecz szpitala dziecięcego Huntington. Wybiera się pan na nią pod koniec miesiąca. Przedmiotem aukcji będą, między innymi, kolacje z pięknymi kobietami. Proponuję, żeby wybrał pan jedną z dziewczyn i zapłacił pół miliona za możliwość spędzenia z nią wieczoru. Odrobina filantropii jeszcze nikomu nie zaszkodziła, szczególnie opakowana w tak seksowny sposób, że przyciągnie zainteresowanie wszystkich gazet. Może nawet pojawi się pan w wieczornych wiadomościach w niektórych stacjach. Już widzę te nagłówki! Rosyjski miliarder nie żałuje pieniędzy na chore dzieci i płaci pół miliona dolarów za kolację z piękną kobietą.

– Co to za dziewczyny? – pytam, przypatrując się, jak kobieta pod biurkiem wciąga policzki, kiedy mój błyszczący kutas wysuwa się z jej czerwonych ust.

– Nie wiem na sto procent, ale to chyba dziewczyny z agencji.

– Prostytutki?

– Ależ skąd! – wykrzykuje Stephan, oburzony jak na Anglika z krwi i kości przystało.

Dziewczyna czuje, że mój kutas jest coraz większy, i zaczyna ssać mocniej.

– Kobiety biorące udział w takich wydarzeniach to zazwyczaj damy z towarzystwa, początkujące aktorki i dziewczyny, które po prostu chcą trochę dorobić. W tym przypadku wydaje mi się, że szpital wynajął agencję. Wszystkie będą naprawdę ładne. Po prostu niech pan wybierze tę, przy której nie zanudzi się pan na śmierć. To tylko godzinka czy dwie pańskiego czasu, a korzyści płynące z takiej darmowej reklamy będą nieocenione.

– Niech ci będzie – odpowiadam i kończę połączenie. Rzucam telefon na stół i z powrotem skupiam całą uwagę na dziewczynie pod biurkiem.

Raine

https://www.youtube.com/watch?v=ETxmCCsMoD0

Money, Money, Money

Och, Raine! Tak mi przykro to słyszeć…! To straszne. Co zamierzasz zrobić? – pyta Lois, moja najlepsza przyjaciółka, mocno marszcząc czoło.

Bezradnie opuszczam głowę i opieram ją na rękach.

– Nie wiem. Czuję się cholernie bezsilna. Odkąd umarł tata, sprawy mają się coraz gorzej. Mama pracuje w trzech miejscach, ja mam dwa etaty, a i tak nigdy nie udaje nam się nic odłożyć dla Maddy. Jeśli szybko nie rozpocznie leczenia… stanie się coś złego.

– Słuchaj, odłożyłam trochę pieniędzy. Weź je na leczenie Maddy.

– Odłożyłaś sto dwadzieścia tysięcy? – To miał być żart, ale zabrzmiało żałośnie.

Ciężko mi na sercu, jestem jednocześnie wściekła i skołowana. Coraz wyraźniej widzę, że świat jest niesprawiedliwym miejscem, gdzie tłuste kocury w garniturach ot tak dostają od rządu grube miliony, które natychmiast topią w ryzykownych transakcjach na giełdzie, podczas gdy ciężko pracujący ludzie, jak mama i ja, muszą płacić takie podatki, że z trudem wiążą koniec z końcem.

– Boże… – Lois wstrzymuje oddech. – Sto dwadzieścia tysięcy dolarów…!

– A to tylko koszt operacji – mamroczę pod nosem.

– Musi być jakieś wyjście.

Podnoszę głowę i spoglądam jej prosto w oczy.

– Jest. Myślę o tym, żeby się zatrudnić w klubie ze striptizem.

Ze zdziwienia wybałusza oczy.

– Co takiego?

– Wiem, że nie jestem klasyczną pięknością, mam na to za szerokie usta, ale wielu facetów mówi, że mam seksowne ciało, a przecież o to chodzi w tych ciemnych miejscach, prawda?

– Żartujesz sobie, prawda? – wyrzuca z siebie z niedowierzaniem Lois.

– Drastyczne sytuacje wymagają podjęcia drastycznych środków. Zresztą to by było tylko na chwilę. Dopóki nie uzbieramy na operację Maddy i nie spłacimy starych długów.

– Nie, to jakieś szaleństwo…! Wiesz, jakie niebezpieczne są te kluby ze striptizem? To właśnie tam seryjni mordercy wybierają ofiary. Poza tym są tam narkotyki i mężczyźni, którzy…

– Lois! – woła ktoś z głębi kuchni.

– Już idę! – odkrzykuje Lois przez ramię, a następnie zwraca się do mnie. – Muszę wracać do pracy, ale, proszę, nie rób nic głupiego. Musimy o tym pogadać. Sprawdzę, czy mogę wziąć pożyczkę z banku albo coś takiego. Coś wymyślimy, okej?

Wzdycham. Na całym świecie nie ma banku, który dałby Lois tyle pieniędzy, ile potrzebuję. Próbuję się uśmiechnąć.

– W porządku, porozmawiamy o tym kiedy indziej. Zresztą i tak muszę już iść do domu. Czeka mnie mnóstwo prania i prasowania.

Szefowa Lois wygląda zza drzwi na podwórko, gdzie stoimy.

– Lois… – zaczyna, ale przerywa na mój widok. – Hej, ty jesteś Raine, tak?

Potakuję.

Kobieta ruchem głowy każe Lois wracać do środka.

– Bierz się do roboty, Lois. A ja chcę zamienić słówko z Raine.

Lois spogląda na mnie, znacząco otwierając oczy, po czym szybko wchodzi do środka i znika za szafką wyładowaną rondlami.

– Masz jakieś plany na dzisiejszy wieczór? – pyta szefowa Lois.

Krzywię się.

– Mam dziś wolne, więc wracam do domu, żeby trochę tam ogarnąć.

Kobieta zerka na zegarek.

– Hmm… Pracowałaś już za barem, prawda?

– Tak. – Kiwam głową.

– Świetnie. Myślę, że jedna z barmanek dzisiaj się nie pojawi. Miałabyś ochotę ją zastąpić? Dam ci dwadzieścia dolarów za godzinę, ponieważ to wyskoczyło tak nagle. Będę cię potrzebować na jakieś pięć godzin. Płacę gotówką.

Płaci gotówką. Nad czym tu się w ogóle zastanawiać? Pospiesznie kiwam głową.

– Jasne, dwadzieścia dolarów za godzinę mi pasuje.

– W takim razie zapraszam! Powinna się dla ciebie znaleźć biała bluzka i kamizelka. Możesz zostać w swojej spódnicy.

Dziesięć minut później stoję za barem w świeżo wyprasowanej białej koszuli i bordowej kamizelce, przyglądając się, jak wielcy tego świata tłumnie przybywają na imprezę.

– Dwa razy martini, jedno wytrawne i jedno brudne, z oliwką! – woła jakiś mężczyzna z drugiego końca baru.

– Już się robi – odpowiadam i zabieram się do pracy.

Pierwsza godzina mija szybko. Potem goście siadają do kolacji, a przy barze robi się spokojnie. Podchodzi kobieta w czarnej sukience i siada na wysokim stołku barowym. Wygląda na mniej więcej czterdzieści pięć lat. Jej włosy są pofarbowane na płomiennorudy kolor, a na nosie ma okulary w modnych białych oprawkach. Z uśmiechem zamawia mrożoną margaritę z kilkoma plasterkami cytryny.

– Dlaczego taka piękna dziewczyna jest smutna? – zagaja, kiedy stawiam przed nią kieliszek.

– Nie jestem smutna – zaprzeczam natychmiast.

– Kochanie, potrafię rozpoznać smutek.

– Nie jestem smutna – powtarzam, posyłając jej wymuszony uśmiech.

W międzyczasie pojawia się jakiś mężczyzna i zamawia piwo. Stawiam przed nim kufel na papierowej podkładce i odwracam się w stronę rudej kobiety.

– No dobrze, niech ci będzie, nie jesteś smutna. Niech zgadnę… Masz problemy finansowe?

– Kto ich nie ma? – rzucam lekko.

– Mogę ci podpowiedzieć, jak zarobić duże pieniądze. Pięćdziesiąt tysięcy dolarów, a jeśli dobrze pójdzie, to nawet więcej – oświadcza przeciągle, po czym podnosi cienki plasterek cytryny i oblizuje go jak kotka.

Raine

Zachowuję pokerową twarz.

– Co miałabym zrobić?

– Dwudziestego piątego szpital Huntington organizuje galę charytatywną połączoną z aukcją. W ramach aukcji przygotowano coś ekstra dla kawalerów. Ponieważ będzie tam pięciu bogatych kawalerów do wzięcia, w aukcji weźmie udział pięć dziewcząt. Przedmiotem licytacji będzie kolacja z wybraną dziewczyną. To nie tylko dobra zabawa, bo przy okazji można zebrać całkiem sporo pieniędzy na dobroczynność. – Przerywa i upija mały łyk drinka. – Możesz być jedną z tych pięciu dziewczyn.

Wpatruję się w nią podejrzliwie, nie wierząc własnym uszom.

– Pięćdziesiąt tysięcy dolarów za wspólną kolację?

– Właściwie to pięćdziesiąt kawałków dostaniesz za samo wzięcie udziału w aukcji. Jednak jeśli licytację wygra Konstantin Tsarnov, rosyjski miliarder, jeden z tych pięciu kawalerów, wtedy masz szansę zarobić nieporównywalnie większe pieniądze.

Szczęka mi opada. Czy ona mówi serio? Brzmi to zupełnie nierealnie, ale kobieta nie wygląda na blagierkę. Jest niezwykle szykowna, a jej oczy błyszczą inteligencją i przebiegłością. Perspektywa zdobycia takich pieniędzy jest kusząca. Intryguje mnie to, więc postanawiam trochę poudawać, że jestem zainteresowana.

– Dlaczego? Co się stanie, jeśli mnie wybierze?

– Konstantin Tsarnov ma coś, co nie należy do niego. Ukradł to konkurencji, czyli mojemu klientowi, który teraz pragnie odzyskać swoją własność. Twoim zadaniem będzie przekonać go, żeby zaprosił cię do siebie. Kiedy już będziesz na miejscu, mapa, którą dostaniesz, skieruje cię we właściwe miejsce, a kiedy odnajdziesz ten przedmiot, podmienisz go na… replikę. Co będzie potem, zależy od ciebie. Nie musisz iść z nim do łóżka. Wymyślisz jakąś wiarygodną wymówkę i wyjdziesz.

Mrugam oczami.

– Wydaje mi się, że do tego zadania potrzebujesz Jamesa Bonda, nie mnie.

Uśmiecha się.

– James Bond niewiele by tu zdziałał. Nasz cel lubi dziewczyny. – Zerka na moje usta, po czym ponownie spogląda mi w oczy. – Dziewczyny takie jak ty. Zadanie jest właściwie o wiele prostsze, niż ci się wydaje. Kiedy on się zorientuje, że przedmiot został podmieniony, o ile w ogóle się zorientuje, zarówno ty, jak i oryginał będziecie już daleko.

Dotykam ust, dobrze wiedząc, że odbiegają od kanonu piękna.

– Dlaczego uważasz, że wybierze właśnie mnie?

– Szczerze, to nie wiem, czy cię wybierze.

– Rozumiem. A co się stanie, jeśli wybierze inną dziewczynę?

Kobieta uśmiecha się z pewnością siebie.

– Wszystkie dziewczyny dostały dokładnie taką samą ofertę, co ty, więc tak naprawdę nieważne, którą z was wybierze. W takim przypadku po prostu zjesz kolację w dobrej restauracji z mężczyzną, który cię wybierze. Kiedy skończycie, wyślesz mi esemesa, a wtedy pieniądze z depozytu trafią bezpośrednio na twój rachunek i w ten prosty sposób wzbogacisz się o pięćdziesiąt tysięcy dolarów.

– Co dokładnie miałabym ukraść?

– To nie byłaby kradzież – poprawia mnie szybko. – Ta rzecz wróci do prawowitego właściciela. To niewielki obrazek przedstawiający chłopca na plaży. Dwanaście na piętnaście centymetrów, zmieści się w torebce. Pewnie się zastanawiasz nad jego wartością, więc z góry uprzedzam, że jest ona czysto sentymentalna. Jeśli natomiast nasz cel zdecyduje się zjeść z tobą kolację, dostaniesz sto pięćdziesiąt tysięcy dolarów. Przekażesz nam obrazek, pieniądze wpłyną na twoje konto, a ty już nigdy więcej o nas nie usłyszysz.

Biorę głęboki wdech. Czuję, że ta kobieta nie kłamie, i jeśli mam być szczera, to uważam jej ofertę za bardzo kuszącą. Przedstawiła to w taki sposób, jakby te pieniądze naprawdę były łatwe do zdobycia, a my przecież rozpaczliwie ich potrzebujemy. W głębi duszy wiem jednak, że chodzi o coś więcej i że nie mówi mi całej prawdy. Pięćdziesiąt tysięcy dla każdej z pięciu dziewczyn plus sto pięćdziesiąt dla tej, której dopisze szczęście, daje czterysta tysięcy dolarów. Trochę dużo jak za obrazek, który ma wartość wyłącznie sentymentalną. Nie kupuję tego. Coś tu nie gra. Nie jestem głupia, żeby wierzyć, że takie pieniądze wydaje się lekką ręką. Cholera, mogłabym nawet skończyć w więzieniu, jeśli zostanę przyłapana…! Na samą myśl o tym przechodzi mnie dreszcz.

Kobieta mi się przygląda, jej twarz nie wyraża żadnych emocji.

– No więc co o tym myślisz?

– Dzięki za propozycję, ale nie. Skoro twój zleceniodawca chce odzyskać swoją własność, powinien znaleźć mniej podstępny sposób.

Kobieta przesuwa w moją stronę wizytówkę, uśmiechając się miło.

– Zadzwoń, jeśli przed dwudziestym piątym zmienisz zdanie. Mam silne przeczucie, że zdecydowałby się właśnie na ciebie, a ty za jednym zamachem rozwiązałabyś nasz mały problem oraz swoje duże problemy. W grę może nawet wchodzić podniesienie ostatecznej kwoty.

Następnie wstaje i wychodzi.

Podnoszę wizytówkę wydrukowaną na grubym, luksusowym papierze.

„Catherine Moriarty”.

Na wizytówce nie ma nic więcej. Odwracam ją i na drugiej stronie znajduję numer telefonu. Zdecydowanie podejrzana sprawa. Kosz na śmieci stoi zaraz po lewej, powinnam od razu to wyrzucić, ale z jakiegoś powodu się waham. Szybko jednak kiwam głową nad własną głupotą i wyrzucam wizytówkę. Jak, do cholery, mogłam choćby rozważać taki niebezpieczny pomysł? Pakt z diabłem to nie dla mnie.

Tymczasem zbliża się do mnie szefowa Lois, więc szybko zaczynam przecierać jakieś kieliszki.

Kolejne godziny szybko mijają, a kiedy w końcu otwieram kluczem drzwi mieszkania, jest już późno. Zdejmuję buty i na paluszkach wchodzę do środka. Dziś wypada jedyny dzień w tygodniu, kiedy mama nie pracuje do późna, więc nie chcę jej przeszkadzać, jeśli zasnęła na kanapie przed telewizorem.

Kanapa jest jednak pusta. Kiedy mijam łazienkę, słyszę dochodzący z niej szloch. Strach ściska mi gardło.

– Mamo…! – wołam.

Szlochanie natychmiast ustaje. Przekręcam gałkę i wchodzę do łazienki. Mama osunęła się na podłogę i siedzi pogrążona w ciemności.

– Nie zapalaj światła – szepcze łamiącym się głosem.

Siadam koło niej na podłodze i biorę ją za rękę. Jest lodowata.

– Co się dzieje, mamo? – pytam. Serce wali mi ze strachu.

– Dzwonili ze szpitala. Będą musieli przyspieszyć operację. Źle z nią, ale walczy. Moja córeczka walczy o życie.

– Jakoś sobie poradzimy, mamo.

– Nie, nie poradzimy sobie. Nie mówiłam ci, ale w zeszłym tygodniu straciłam pracę w spożywczaku. Musieli zmniejszyć liczbę pracowników. Nie żeby to cokolwiek zmieniało. Pensja i tak ledwo starczała nam na jedzenie.

– Mamo, chyba wiem, jak zdobyć pieniądze na operację Maddy – szepczę w mroku.

Raine

Mama natychmiast się zrywa i włącza światło. W łazience robi się jasno. Patrzy na mnie z dziwną miną. Jej zmęczone oczy się zmieniły, błyszczą strachem i złością.

– Co chcesz zrobić? – pyta cichym, zduszonym głosem.

Wyjmuję z kieszeni spódnicy wizytówkę Catherine i wręczam mamie. Kiedy skończyłam pracę, coś mnie tknęło i wyłowiłam prostokątny kartonik z kosza na śmieci. Szybko opowiadam o propozycji, która dostałam. Mama przez cały czas nie spuszcza ze mnie oka. Kiedy kończę, spogląda na wizytówkę, po czym podnosi wzrok i twardym, surowym głosem wypowiada jedno słowo, szorstkie i pełne bólu:

– Nie.

Ja również podrywam się z podłogi.

– Dlaczego nie? To byłyby łatwe pieniądze.

Matka spogląda na mnie z niedowierzaniem.

– Łatwe pieniądze? Chyba sobie żartujesz…! Nie ma czegoś takiego jak łatwe pieniądze. A co się stanie, jeśli cię przyłapią na kradzieży tego obrazka?

Milczę.

– Pójdziesz do więzienia, Raine. Oto co się stanie! Będzie się to za tobą ciągnęło do końca życia. Znalezienie pracy z kartoteką policyjną jest prawie niemożliwe. Naprawdę chcesz zaryzykować?

Patrzę jej w oczy.

– Tak.

– Nie, nie pozwolę ci na to. Nigdy się nie zgodzę, żeby jedno z moich dzieci poświęcało się dla drugiego. – Mama próbuje powstrzymać dreszcz przerażenia, który wstrząsa jej ciałem.

– To moja decyzja, mamo. Jestem już dorosła.

Potrząsa głową, wpatrując się we mnie błagalnym wzrokiem.

– Chcesz zostać złodziejką?

Z trudem przełykam ślinę i powtarzam jej kłamstwo, które sama niedawno usłyszałam od Catherine:

– To nie będzie kradzież. Po prostu wezmę coś, co ten człowiek wcześniej ukradł, żeby to oddać prawowitemu właścicielowi.

– Jeśli naprawdę w to wierzysz, to zupełnie nie znam własnej córki – mamrocze mama.

Pora na najmocniejszy argument.

– Wolisz więc patrzeć, jak Maddy umiera?

Mama się wzdryga, jakbym dała jej w twarz.

– Mamo, powiedz, że się zgadzasz, ponieważ i tak to zrobię.

– Nie mogę się zgodzić, żebyś zmarnowała sobie życie!

– A jaki mamy wybór?

Mama opuszcza głowę i zakrywa twarz rękami, a ja przysuwam się do niej, żeby ją objąć. Pozwalam jej porządnie się wypłakać, przez cały czas mocno ją przytulam i powtarzam:

– Będzie dobrze, mamo. Wszystko będzie dobrze.

Wreszcie się uspokaja, odsuwa się ode mnie i mówi:

– Zadzwoń do tej kobiety. Chcę z nią porozmawiać.

Wybieram numer Catherine Moriarty i włączam tryb głośnomówiący.

– Dobry wieczór! Mówi Raine, barmanka, z którą dziś rozmawiałaś.

– Witaj! Jak miło znowu cię słyszeć! – odpowiada przeciągle.

– Moja mama chciałaby zamienić z tobą słówko.

– Oczywiście, daj ją do telefonu – mówi spokojnie, z jej słów bije pewność siebie.

– Co się stanie, jeśli moja córka zostanie przyłapana na zamianie obrazów?

– Miliarder, o którym mówimy, w tym momencie nie może sobie pozwolić na złą prasę. W takim przypadku córka zostałaby wyproszona z jego apartamentu i usłyszałaby kilka niemiłych słów, ale potem zostałaby sowicie wynagrodzona za te nieprzyjemności.

– A jeśli ten człowiek zadzwoni na policję?

– Mamy tam… swoich ludzi, którzy się o nią zatroszczą.

– A jeśli zachowa się wobec niej agresywnie?

– Hmm… Konstantin Tsarnov nigdy nie używał przemocy wobec kobiet. To nie w jego stylu.

Matka bierze głęboki wdech.

– Dlaczego ukradł pani klientowi ten obraz, skoro nie przedstawia on większej wartości?

– Ta kradzież to część zadawnionego sporu między dwiema rodzinami.

Mama spogląda na mnie pokonana. Miała nadzieję, że usłyszy od Catherine coś, co jej pozwoli kategorycznie zaprotestować przeciwko mojemu udziałowi w tym przedsięwzięciu, jednak niczego takiego się nie doszukała. Ze smutkiem potrząsa głową i wychodzi z łazienki.

Biorę do ręki telefon.

– Co mam teraz robić?

– Możemy się jutro spotkać?

– Jutro pracuję, ale mam godzinną przerwę na lunch.

– Fantastycznie! – Moriarty szybko umawia się ze mną w restauracji niedaleko mojej pracy i kończy rozmowę.

Przez kilka sekund wpatruję się w telefon, po czym udaję się do kuchni, gdzie mama przygotowuje dla nas herbatę.

Siadamy przy kuchennym stole, każda z kubkiem gorącego napoju przed sobą.

– Wszystko będzie dobrze, mamo.

Kiwa głową, ale minę ma nieszczęśliwą.

Raine

Spotykamy się we francuskiej restauracji. To bardzo ekskluzywne miejsce. Kiedy wchodzę do środka, hostessa mierzy mnie pełnym wyższości spojrzeniem. Catherine Moriarty czeka na mnie przy stoliku, sącząc wodę mineralną san pellegrino. Uśmiecha się na mój widok. Jeśli wybrała to miejsce, żeby mnie onieśmielić, to czeka ją gorzkie rozczarowanie. Co prawda nigdy nie byłam gościem w tak drogiej restauracji, ale doskonale wiem, jakie w nich panują obyczaje i jak należy się zachować.

– Jesteś punktualna, świetnie. Nienawidzę, kiedy ludzie się spóźniają – stwierdza, kiedy podchodzę do stolika.

Nie wiadomo skąd pojawia się kelner i bezszelestnie odsuwa krzesło po drugiej stronie stolika. Wślizguję się na miejsce i mu dziękuję. Kiwa głową i dyskretnie się wycofuje. Podchodzi ktoś inny z pytaniem, czy mam ochotę się czegoś napić.

– Poproszę martini, bez oliwki.

– Oczywiście. – Kiwa głową i odchodzi, a ja spoglądam na Catherine.

Kobieta taksuje mnie wzrokiem.

– Cieszę się, że się zdecydowałaś. Mam co do ciebie dobre przeczucia. Jesteś w jego typie, a poza tym jesteś inteligentna. Jeśli czegoś nienawidzę, to głupich dziewczyn. Niestety w mojej branży ich nie brakuje.

Dzwoni jej telefon. Odbiera i mówi:

– Tak. Powiedz panu Nikitinowi, że wszystko jest załatwione. Nie ma się o co martwić. – Następnie spogląda na mnie i z błyskiem satysfakcji w oku dodaje: – Znalazłam idealną przynętę.

Podchodzi kelner z koszykiem pełnym różnych rodzajów pieczywa. Catherine potrząsa głową i odsyła go machnięciem ręki. Ja wskazuję bułeczkę z ziarnami, którą unosi specjalnymi szczypcami i kładzie na talerzyku po mojej prawej.

Na stole bezszelestnie ląduje moje martini. Podnoszę kieliszek i upijam niewielki łyk. Catherine nadal słucha osoby, która do niej dzwoni, więc odrywam kawałek pieczywa i smaruję masłem. Catherine kończy rozmowę, rozpiera się wygodnie na krześle i wpatruje się we mnie świdrującym wzrokiem. Ma dziwną minę.

– O co chodzi? – pytam.

Uśmiecha się, a ja po raz pierwszy mam wrażenie, że to szczery uśmiech.

– Wiesz co?

Podejmuję jej grę:

– No co?

– Jesteś idealna dla Konstantina Tsarnova.

– Dlaczego?

– Powiedzmy, że instynkt mi to podpowiada. Jestem w tej branży od tak dawna, że wiem, kiedy trafiłam w dziesiątkę. Potrafię rozpoznać kandydatkę, która idealnie się sprawdzi w danym zadaniu.

– A co, jeśli nie zaprosi mnie do siebie?

– Wtedy albo będziesz musiała zadowolić się pięćdziesięcioma tysiącami, a odniosłam wrażenie, że to dla ciebie niewystarczająca suma, albo dopilnujesz, żeby to nie było wasze ostatnie spotkanie, i spróbujesz jeszcze raz. – Wymownie wzrusza ramionami. – Wszystko będzie zależało od ciebie. Na pewno go wygooglowałaś, więc wiesz, że jest obłędnie przystojny. Może nawet będziesz chciała się z nim przespać.

Owszem, wrzuciłam jego nazwisko do Google. Faktycznie, facet jest zabójczo przystojny, ale kiedy powiększyłam jego oczy, zauważyłam, że są przerażająco zimne. To oczy bezwzględnego drapieżnika. Nie jest to mężczyzna, z którym miałabym ochotę iść do łóżka. Podobają mi się faceci z ciepłymi, brązowymi oczami, wesołym uśmiechem oraz pokręconym poczuciem humoru. Konstantin Tsarnov robi wrażenie człowieka bez krztyny poczucia humoru. Poza tym czuję obrzydzenie do tego rodzaju ludzi. Ich chciwość nie zna granic. Nieważne, ile mają pieniędzy, zawsze im mało. Po prostu muszą gromadzić na koncie coraz więcej i więcej pieniędzy, choć mają już tyle, że nigdy nie będą w stanie tego wydać. Dlatego absolutnie nie mam zamiaru iść z nim do łóżka. Na samą myśl o tym robi mi się niedobrze.

Podchodzi kelner i wręcza nam karty.

Catherine natychmiast zwraca menu.

– Poproszę sałatkę z kurczakiem.

Ja również oddaję kartę.

– Dla mnie to samo. Dziękuję.

Kelner odchodzi, a ja spoglądam na Catherine.

– Opowiedz mi o upodobaniach Konstantina Tsarnova.

Kobieta pochyla się w moją stronę.

– Lubi różnorodność. Lubi zmiany. Lubi piękne kobiety, które niczego od niego nie chcą. Podejrzewam, że gustuje w głupich blondynkach.

Tak jak sądziłam, Konstantin Tsarnov jest szowinistyczną świnią.

– Przecież mówiłaś, że jestem idealną kandydatką, bo jestem inteligentna…?

– Trzeba być inteligentną, żeby udawać głupią. Nie wyobrażam sobie, że powierzam takie zadanie naprawdę głupiej dziewczynie.

– Rozumiem – mamroczę pod nosem.

– Jest miłośnikiem szybkich samochodów, dobrego jedzenia i podróży w egzotyczne miejsca, więc jeśli miałaś okazję odwiedzić jakiś odległy kraj, możesz o tym wspomnieć.

– Nigdy nie wyjeżdżałam ze Stanów – wyznaję.

– Hmm… No, nieważne. Jeździ konno i znakomicie gra w polo. Jest też świetnym pływakiem. Lubi wyścigi i co roku jeździ do Monako i Monte Carlo na Grand Prix Formuły 1. Jest również posiadaczem czarnego pasa w judo. – Spogląda na mnie z nadzieją.

– Umiem pływać, a kiedy mieszkałam na farmie w Missouri, całkiem nieźle jeździłam konno – podsuwam.

– Znakomicie, zagadnij go na temat koni! Uwielbia je. Wydaje mi się, że ma w Anglii stadninę utytułowanych koni.

Przy lunchu dowiaduję się, że pan Tsarnov jest niezwykle inteligentny, nie znosi przebywać w towarzystwie głupców, nienawidzi nudziarzy, a najbardziej na świecie nie może ścierpieć kobiet bluszczy. Posiada sporych rozmiarów jacht zacumowany na Bahamach, domy w Anglii, Monako, Dubaju i Moskwie, a przede wszystkim strzeże swojej prywatności jak lwica młodych.

Kelner zabiera mój talerz z niedojedzoną sałatką z kurczakiem, a Catherine wręcza mi dwie umowy o zachowaniu poufności. Ku mojemu zaskoczeniu na jednej figuruje nazwisko mamy. Żadna z nas do końca życia nie będzie mogła ujawnić niczego, co miało miejsce podczas wykonywania zlecenia.

Konstantin

https://www.youtube.com/watch?v=UrGw_cOgwa8&ab_channel=ParlophoneRecords

Simply Irresistible

Dalsza część dostępna w wersji pełnej

Spis treści:

Okładka
Karta tytułowa
Konstantin
Raine
Raine
Raine
Raine
Konstantin
Raine
Raine
Raine
Konstantin
Raine
Konstantin
Raine
Raine
Raine
Konstantin
Raine
Raine
Raine
Raine
Konstantin
Raine
Raine
Raine
Konstantin
Raine
Konstantin
Raine
Raine
Raine
Raine
Raine
Raine
Raine
Raine
Raine
Raine

Tytuł oryginału:

The Russian Billionaire

Redaktorka prowadząca: Joanna Pawłowska

Wydawczyni: Joanna Pawłowska

Redakcja: Magdalena Kawka

Korekta: Justyna Yiğitler

Projekt okładki: Marta Lisowska

Zdjęcie na okładce: © LIGHTFIELD STUDIOS / Shutterstock.com

THE RUSSIAN BILLIONAIRE Copyright © 2022 Georgia Le Carre

Published by arrangement with Bookcase Literary Agency and Booklab Agency.

Copyright © 2023 for the Polish edition by Wydawnictwo Kobiece sp. z o.o.

Copyright © for the Polish translation by Gabriela Iwasyk, 2023

Wszelkie prawa do polskiego przekładu i publikacji zastrzeżone. Powielanie i rozpowszechnianie z wykorzystaniem jakiejkolwiek techniki całości bądź fragmentów niniejszego dzieła bez uprzedniego uzyskania pisemnej zgody posiadacza tych praw jest zabronione.

Wydanie elektroniczne

Białystok 2023

ISBN 978-83-8321-263-0

Bądź na bieżąco i śledź nasze wydawnictwo na Facebooku:

www.facebook.com/kobiece

Wydawnictwo Kobiece

E-mail: [email protected]

Pełna oferta wydawnictwa jest dostępna na stronie

www.wydawnictwokobiece.pl

Na zlecenie Woblink

woblink.com

plik przygotowała Katarzyna Rek