Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Ukraina - była i będzie piękna. Kamperem przez Ukrainę to kolejna książka z serii Pamiętniki Fenka, w której Fenek podróżuje i zwiedza różne kraje, w których przeżywa wyjątkowe przygody.
Pamiętniki Fenka to nie są zwykłe przewodniki. W nich przygoda przenika przez atrakcje, kulturę i historię wspaniałych miejsc, które zapragniesz odwiedzić.
Fenek z rodzicami i Fenią podziwiają Lwów z wieży ratuszowej, a następnie wędrują szlakiem kamienic na rynku i ich niezwykłych historii. W restauracji „Szkockiej” Fenkowi udaje się wpaść na sposób rozwiązania trudnego zadania z matematyki. Może to dzięki poznaniu opowieści taty o wybitnych matematykach, którzy tu niegdyś bywali? W tym rozdziale poznasz nowe pojęcia m.in.: geometria i Księga Szkocka.
W Użhorodzie zwiedzają zamek (Zakarpackie Muzeum Krajoznawcze), a Fenia z mamą również skansen (Zakarpackie Muzeum Architektury Ludowej). Fenek jest zajęty przede wszystkim rozszyfrowywaniem alfabetu ukraińskiego. Kim okaże się przypadkowo poznana turystka? Nowe pojęcia: cyrylica, uzwar, banosz.
W Kołomyi rodzina Fenka wchodzi do wnętrza wielkiej pisanki, a potem zwiedzają Muzeum Huculszczyzny i Pokucia. Po udanym włamaniu trafiają na jarmark w Kosowie z tradycyjnymi huculskimi strojami, tańcami i śpiewem. Nowe pojęcia: kilim, kołomyjka.
Szlaki Czarnohory zapraszają naszą rodzinę Fenka. Nasi przyjaciele jadą przez góry na huculskich konikach. Mądra Rusałka ratuje Fenię przed katastrofą. Jaką? Nowe pojęcia: obserwatorium astronomiczne i meteorologiczne, chrapy.
Rodzina wyrusza także na wyprawę wzdłuż rzeki Dniestr, podziwiają jary, wodospady i ruiny dawnych twierdz. Na drodze spotykają rozmaite zwierzęta, nie zawsze przyjaźnie nastawione. Czy podolskie drogi okażą się dla nich bezpieczne? Nowe pojęcia: dron, wieża bramna, koszary, kolory ukraińskiej flagi
W Kamieńcu Podolskim nasza rodzina namacalnie dotyka historii. Mama opowiada dzieciom o obronie Kamieńca Podolskiego w książce „Pan Wołodyjowski” Henryka Sienkiewicza. Czy prawdziwa historia, która się tu rozegrała, była taka sama jak w Trylogii? Nowe pojęcia: pięściak, skrobak – nazwy krzemiennych narzędzi
W Krzemieńcu, w drodze na Górę Bony (Zamkową) Fenek zakłada kolekcję krzemieni i uczy posługiwać się nimi, jak człowiek pierwotny. Dlaczego Fenek nabiera ochoty chodzenia do szkoły? Nowe pojęcia: pięściak, skrobak .
Podążając za marzeniami taty rodzina zapuszcza się w dzikie, górskie ostępy Wierchowińskiego Parku Narodowego. Wędrują wzdłuż Czarnego Czeremoszu, przez lasy i połoniny. Nocują w chacie drwala podziwiając rozgwieżdżone niebo. Dlaczego mama upadła i w jaki sposób wydostali się z Parku z ranną mamą? Nowe pojęcia w rozdziale: astronomia, galaktyka – Droga Mleczna, smog świetlny.
Kijów jest kolejnym miastem odwiedzanym przez rodzinę Fenka. Pomnik matki Ojczyzny i Majdan pozostawiają niezatarte wrażenie, ale najciekawiej okazuje się w cerkwi. Mama poucza Fenka i Fenię, jak zachowywać się w cerkwi. Co przydarzyło się Feni w Cerkwi i jakie to wywołało konsekwencje? Nowe pojęcia: ikonostas, majdan
Kamper przejeżdża przez zaporę na Dnieprze w Zaporożu. Tuż po przekroczeniu zapory tata Fenka pomaga jednemu panu w naprawie zaporożca. Gdzie zaprosi rodzinę egzotyczny kierowca z oswojonym krukiem? Nowe pojęcia: Kozacy, szarawary, Zaporożec, sicz, pielmieni, warieniki, bliny, czajka, chadzka
Rodzina spaceruje po Odessie podziwiając klasycystyczną architekturę i Morze Czarne. Przy okazji zwiedzania warto byłoby coś zjeść. Każda nowa potrawa wzbudza emocje, ale Fenek tęskni za… Za czym? Nowe pojęcia: klasycyzm, mule, byczki, gubernator miasta
Fenek z rodziną zwiedza pałac chanów krymskich w Bakczysaraju. Jego zakamarki okazują się bardzo tajemnicze, chodź niestety Fenia z mamą nie mogą wejść do meczetu. Jakie inne miejsce poznali gdzie Fenek nie może wejść? Nowe pojęcia: chan, harem, minbar, michrab
Szukaj kolejnych Pamiętników Fenka. Z tej serii (Pamiętniki Fenka) ukazały się książki: Kamperem przez Polskę, Ukrainę i już wkrótce Kamperem przez Litwę, UK, Niemcy, Węgry, Czechy i Słowację.
Dla młodszych dzieci szukaj Przygód Fenka – wspaniałe książki kształtujące osobowość dziecka.
To była nasza, jak do tej pory, chyba najbardziej przygodowa podróż. Odwiedziliśmy największy kraj Europy. Przez stulecia żyło się w nim raczej niezbyt bezpiecznie. Często toczyły się tu bitwy, powstania i oblężenia, w których machano szablą, strzelano i przelewano krew. A jednak w tej rozległej krainie chcieli osiedlać się ludzie – dostawali zupełnie za darmo piękne otoczenie, żyzną ziemię, na której wszystkie rośliny rosły jak szalone, dużo wolnej przestrzeni dla domów, pastwisk, wspaniałych rezydencji, do zakładania nowych wsi i miast. Nie wiem, czy dam radę wymienić wszystkie narody, które tu mieszkały, ale spróbuję. Ukraińcy, Niemcy, Żydzi, Polacy, Litwini, Ormianie, Białorusini, Karaimi, Rosjanie, Tatarzy, Węgrzy, a nawet Grecy, Włosi, Francuzi czy Szkoci.
Mieszały się tutaj ich zwyczaje, języki, tradycje i religie. Gdy o nich czytamy albo słuchamy, to tak, jakbyśmy słuchali jakiejś niezwykłej, zaczarowanej bajki. Tymczasem tutaj naprawdę wydarzyło się mnóstwo niesamowitych rzeczy! Tu, gdzie Fenia skacze na skakance, odbywał się kiedyś koński jarmark. W miejscu, w którym idziemy na spokojny, rodzinny spacer – grzmiały armaty i wybuchały pożary. Tu, gdzie teraz jest park – był cmentarz, a tam, gdzie sklep – synagoga albo kościół. Nasz kamper jedzie po drodze, która dawno, dawno temu była kupieckim szlakiem, a karawany wielbłądów obładowanych kawą i daktylami stawały na odpoczynek w miejscach, gdzie teraz tankuje się paliwo.
Bardzo jestem ciekawy, co wydarzy się tutaj w przyszłości. Gdyby tylko można było przenosić się w czasie! Śmigałbym przez stulecia tam i z powrotem, i nigdy by mi się to nie znudziło. Ale w teraźniejszości też jest niezmiernie ciekawie. Zapraszam Cię do wspólnej, fantastycznej podróży przez Ukrainę. Nie zapomnij zapiąć pasów bezpieczeństwa!
Twój Fenek
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 51
Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Czas: 1 godz. 26 min
Anna Jurczyńska
Pamiętniki Fenka. Kamperem przez Ukrainę
Autor: Anna Jurczyńska Ilustracje: Konrad Sobik
Okładka: Katarzyna Kurek
Copyright 2022 Konrad Sobik - Fenek.com
ISBN: 978-83-67175-49-4
Uwagi Licencyjne
Ten ebook jest licencjonowany wyłącznie dla Twojej osobistej przyjemności. Tego ebooka nie można odsprzedawać ani rozdawać innym osobom. Jeśli chcesz udostępnić tę książkę innej osobie, kup dodatkową kopię dla każdego odbiorcy. Jeśli czytasz tę książkę i jej nie kupiłeś lub nie kupiłeś jej tylko do użytku, wróć do swojego ulubionego sprzedawcy ebooków i kup swój egzemplarz. Dziękuję za uszanowanie ciężkiej naszej pracy.
License Notes
Thank you for downloading this ebook. This book remains the copyrighted property of the author, and may not be redistributed to others for commercial or non-commercial purposes. If you enjoyed this book, please encourage your friends to download their own copy from their favorite authorized retailer. Thank you for your support.
Spis treści
Wstęp 7
1. Lwowska szkoła matematyczna 9
2. Alfabet w zamku 13
3. Tańce, hulanki i swawole w Kołomyi (i nie tylko) 17
4. Czarnohora w siodle 21
5. Podolskie drogi 25
6. Lot nad twierdzą 29
7. Nauka nad Ikwą 33
8. Spotkanie z gwiazdami 37
9. W złotym mieście 41
10. Kozacka sława 45
11. Uczta dla ciała i ducha 49
12. Z wizytą u chana 54
Niespodzianka 57
Biografia 58
Inne publikacje wydawnictwa. 59
To była nasza, jak do tej pory, chyba najbardziej przygodowa podróż. Odwiedziliśmy największy kraj Europy. Przez stulecia żyło się w nim raczej niezbyt bezpiecznie. Często toczyły się tu bitwy, powstania i oblężenia, w których machano szablą, strzelano i przelewano krew. A jednak w tej rozległej krainie chcieli osiedlać się ludzie – dostawali zupełnie za darmo piękne otoczenie, żyzną ziemię, na której wszystkie rośliny rosły jak szalone, dużo wolnej przestrzeni dla domów, pastwisk, wspaniałych rezydencji, do zakładania nowych wsi i miast. Nie wiem, czy dam radę wymienić wszystkie narody, które tu mieszkały, ale spróbuję. Ukraińcy, Niemcy, Żydzi, Polacy, Litwini, Ormianie, Białorusini, Karaimi, Rosjanie, Tatarzy, Węgrzy, a nawet Grecy, Włosi, Francuzi czy Szkoci. Mieszały się tutaj ich zwyczaje, języki, tradycje i religie. Gdy o nich czytamy albo słuchamy, to tak, jakbyśmy słuchali jakiejś niezwykłej, zaczarowanej bajki. Tymczasem tutaj naprawdę wydarzyło się mnóstwo niesamowitych rzeczy! Tu, gdzie Fenia skacze na skakance, odbywał się kiedyś koński jarmark. W miejscu, w którym idziemy na spokojny, rodzinny spacer – grzmiały armaty i wybuchały pożary. Tu, gdzie teraz jest park – był cmentarz, a tam, gdzie sklep – synagoga albo kościół. Nasz kamper jedzie po drodze, która dawno, dawno temu była kupieckim szlakiem, a karawany wielbłądów obładowanych kawą i daktylami stawały na odpoczynek w miejscach, gdzie teraz tankuje się paliwo.
Bardzo jestem ciekawy, co wydarzy się tutaj w przyszłości. Gdyby tylko można było przenosić się w czasie! Śmigałbym przez stulecia tam i z powrotem, i nigdy by mi się to nie znudziło. Ale w teraźniejszości też jest niezmiernie ciekawie. Zapraszam Cię do wspólnej, fantastycznej podróży przez Ukrainę. Nie zapomnij zapiąć pasów bezpieczeństwa!
Twój Fenek
Pryvit! Cześć! Serdecznie pozdrawiam Cię ze Lwowa! Udało mi się tutaj rozwiązać zadanie z matematyki, które wcześniej sprawiało mi trudność, a przy okazji zwiedziłem chyba ze sto różnych zabytków. Tak naprawdę te wszystkie piękne kamienice, kościoły i cerkwie nie powstałyby, gdyby ich twórcy nie znali matematyki, a zwłaszcza geometrii, czyli jej części zajmującej się figurami geometrycznymi. I to nie tylko płaskimi, jak trójkąt czy kwadrat, ale i takimi w wersji 3D, a może nawet więcej D? Zapraszam Cię na wycieczkę po Lwowie. Tutaj można polubić geometrię!
Nasz spacer zaczęliśmy od lwowskiego rynku. Mama miała ze sobą ciekawy przewodnik, w którym wyszukiwała ciekawostki o tutejszych kamienicach. My z Fenią moglibyśmy do niego dodać informacje dla zwiedzających dzieci. Od czego zacząć? Od wbiegnięcia na ratuszową wieżę, bo to bardzo dobrze robi na kondycję. Policz, ile czasu zajmie Ci pokonanie tych 350 schodków. Przyda Ci się stoper. Widok z wieży ratuszowej jest świetny. Myślałem, że rynek jest kwadratem, ale okazuje się, że jednak dwa boki ma dłuższe, a dwa krótsze, a zatem to jednak prostokąt. Zbiegnięcie w dół to już była bajka, ale na dole biegać się nie da. Bardzo tu gwarno i tłoczno. Jeżdżą tramwaje, chodzą tłumy turystów. Jeden człowiek grał na trąbce, a inny na skrzypcach, byli też dwaj żonglerzy i wielkie, tęczowe bańki mydlane. Kamienic do oglądnięcia jest czterdzieści cztery. Dokładnie policzyłem je z góry. Fenia dojrzała na jednym z rynkowych straganów skakankę, w którą natychmiast zainwestowała swoje pieniądze, czyli hrywny. Od tej pory zwiedzała rynek skacząc i – mimo upomnień rodziców – zawadzając o mijających nas turystów, co niektórzy znosili naprawdę źle.
Zwróciłem uwagę na kamienicę Bandinellich, ozdobioną dziwnymi delfinami. Jej właściciel był Włochem i założył tu pocztę, która istnieje do dziś. Miło było wysłać kartki z pozdrowieniami z poczty, która ma 400 lat!
Tuż obok stoi kamienica Wilczków. Mieszkała tu piękna panna, w której kochało się dwóch wielbicieli. Na balu jeden z nich wbił sztylet drugiemu w brzuch!
– Ciekawe, czy to było w czasie walca czy polki? – zapytała Fenia.
O co ona w ogóle pyta? Taka krwawa historia, a ją interesuje, jaki to był taniec. Morderca nie został ukarany, bo był krewniakiem papieża, a na dodatek ten drugi przebaczył mu na łożu śmierci. Wziął całą winę na siebie. To bardzo szlachetne z jego strony, nie uważasz?
– Ciekawe czy panna chciała potem wyjść za mąż za tego ze sztyletem? – zainteresowała się Fenia. Ale o tym w przewodniku mamy nie napisali.
Ładna jest kamienica zwana Czarną, choć kiedyś była zupełnie jasna, a ściemniała z czasem. Nie zapomnij do niej zajrzeć. Co jest w środku? Niespodzianka!
Pod szóstką stoi kamienica Królewska. Jej podwórko wygląda zupełnie jak zamek królewski na Wawelu w Krakowie. Pamiętasz moją krakowską przygodę? To właśnie tam po raz pierwszy widzieliśmy krużganki. W tej kamienicy mieszkał grecki kupiec, który handlował bawełną, miodem i futrami. Dzięki temu mógł sobie pozwolić na ten wielki dom, w którym potem mieszkał nawet polski król, Jan III Sobieski.
– Czy król lubił miód? – Fenia wtrąciła kolejne pytanie.
I po co o to pyta? Kto nie lubi miodu? Zakładam, że i król lubił i wszyscy lwowianie na pewno też. Myślę, że lubił też kwas chlebowy, który tutaj pijemy w dużych ilościach. Świetnie zaspokaja pragnienie i jest musujący, a poza tym – o wiele zdrowszy niż cola, jak twierdzi mama.
Mógłbym Ci tak opowiadać i opowiadać o lwowskich kamienicach, ale najbardziej chciałbym Ci opowiedzieć o kawiarni „Szkockiej”. Tata wyjaśnił, że przed wojną tutaj właśnie spotykali się wybitni matematycy i dyskutowali o najtrudniejszych problemach naukowych, a niektóre rozwiązania zapisywali na blacie stolika, przy którym siedzieli.
– Tak? Mogę też!? – zapytałem, bo pomyślałem, że to taka tutejsza tradycja.
– Jak na to chuligaństwo reagowali kelnerzy? – Mamę akurat zainteresowało coś innego.
– Wzięliby lepiej jakiś zeszyt – podsunęła Fenia.
– I tak zrobili. Kelner pożalił się żonie jednego z profesorów, że nie jest w stanie doczyścić stolika, po którym piszą naukowcy. Żona matematyka kupiła specjalny zeszyt, w którym on i jego koledzy mogli zapisywać wszystkie potrzebne rozwiązania – dokończył tata, odsuwając od blatu moją rękę z ołówkiem.
Zrezygnowany siedziałam i myślałem. Jak obliczyć obwód skomplikowanej figury złożonej z kwadratów, prostokątów i trójkątów? Miałem ją narysowaną na karteczce, którą cały czas nosiłem w kieszeni. Nie potrafiłem wykombinować, jak to rozwiązać. Przypomniałem sobie ten zawiły kształt… Nagle doznałem olśnienia! No jasne – przecież niektóre długości boków na pewno się tu powtarzają.
– Mam! Już wiem! – krzyknąłem i zacząłem szybko zapisywać to, co mi przyszło do głowy, zupełnie tak samo jak ten lwowski matematyk z dawnych czasów. To zadanie wcale nie było takie trudne, jak mi się wydawało. Tylko, że te moje bazgroły nie były takie ładne, jak w „Księdze Szkockiej”, czyli zeszycie lwowskich matematyków, do którego jeszcze dzisiaj można zajrzeć. Najważniejsze jednak, że rozwiązanie jest już gotowe.
Do zobaczenia i do usłyszenia w mieście nad Użem, czyli w Użhorodzie, gdzie wybieramy się wkrótce. Przyda nam się tam notes, długopis i słoik miodu – i to prawie równocześnie. Pa!
Cześć! Dziś zwiedzaliśmy zamek w Użhorodzie, a ja poznałem przy okazji język ukraiński. Oczywiście nie można nauczyć się języka w jeden dzień, ale można za to poznać sporo liter. Nareszcie mogę zrozumieć co nieco z ukraińskich napisów!
W użhorodzkim zamku bardzo chciałem dowiedzieć się, co napisano na tabliczkach przy eksponatach, a tu – nici z tego.
– Tato! Co to za dziwne litery? – pytałem.
– To cyrylica. Litery w cyrylicy czyta się i pisze nieco inaczej niż polskie, które są oparte na alfabecie łacińskim. Gdy byłem w twoim wieku, w szkole uczyliśmy się języka rosyjskiego, który jest podobny do tego tutaj, więc teraz nieźle sobie radzę ze zrozumieniem ukraińskiego. Co ci przetłumaczyć?
Tata tłumaczył mi wszystko cierpliwie, ale ja chciałbym chociaż trochę samodzielnie rozumieć te egzotyczne litery. Postanowiłem zrobić sobie ściągę w moim małym notesie. Zacząłem zapisywać ukraińskie literki, spisując je z różnych napisów. Tak się tym zająłem, że właściwie niewiele pamiętam z wystaw zamkowych. Stałem i pisałem, gdy kątem oka zauważyłem, że ktoś zagląda mi przez ramię.
– Nepravyl'no! – powiedziała dość szorstko szczupła, poważna pani, a teraz już wiem, że to znaczyło: „Nieprawidłowo!”.
– Daj, pokażę ci. – Wzięła mój notes i długopis, i zaczęła pisać wyraz literami pisanymi i drukowanymi, wymawiając każdą literkę po kolei.