Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
51 osób interesuje się tą książką
Opowiadanie świąteczne.
Powrót Krystiana do Polski niespodziewanie wywraca życie Moniki do góry nogami. Znajomi ponownie wcielają się w role Świętego Mikołaja i Pani Mikołajowej przy stoisku świątecznym w centrum handlowym, odkrywając, że przeszłość kryje emocje, których nie tak łatwo zapomnieć. Ta pełna nadziei i świątecznej magii opowieść przypomina, że czasem los potrafi zaskoczyć. A co, jeśli pod choinką znajdziesz coś więcej niż prezenty?
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 65
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Spis treści
Rozdział 1 — Święty Krystian
Rozdział 2 — Mój Anioł
Rozdział 3 — Grzeszny Mikołaj
Rozdział 4 — Igiełki choinki
Rozdział 5 — Drzewko świąteczne
Rozdział 6 — Pocałunek
Rozdział 7 — Świąteczne życzenie
Rozdział 8 — Przedświąteczna gorączka
Rozdział 9 — Świąteczna pomyłka
Rozdział 10 — Wigilia
Epilog
Podziękowania
Patroni
Dla każdego, kto otworzy to opowiadanie i pozwoli tej historii przemówić – dziękuję.
Ewa Bassa-Rudnicka
Rozdział 1
Święty Krystian
Monika
– Dzień dobry, Święty Mikołaju – przywitałam się z Krystianem, który w galerii handlowej w naszym miasteczku od dwóch lat o tej porze roku przywdziewał kostium Świętego Mikołaja.
Wyglądał w nim całkiem nieźle, nawet z tą sztuczną brodą, peruką i wypchanym brzuszkiem. Bez tego przebrania był jednak o wiele bardziej atrakcyjny. Niezłe z niego ciacho! Wiem, co mówię, bo rok temu, pod wpływem chwili, dosłownie rzuciliśmy się na siebie, a ja osobiście pomogłam mu się rozebrać.
W magazynie na środki czystości, wśród mopów i wiader, ulegliśmy emocjom, jakby napięcie, które narastało między nami przez ostatni miesiąc, w końcu znalazło ujście. Uprawialiśmy seks, choć miejsce w żaden sposób nie zapewniało komfortu, ale za to czyniło nasze zbliżenie szalenie ekscytującym. Rozbieraliśmy się w pośpiechu, nie spuszczając z siebie wzroku, jakby któreś z nas miało się za chwilę rozmyślić. Kiedy na naszych ciałach nie pozostało nic, co mogłoby nas rozdzielać, Krystian wpił się w moje usta i przyparł mnie do ściany. Poczułam chłód jej powierzchni, ale ciepło jego ciała skutecznie mnie rozgrzewało, niemal parząc moją skórę. Jego pocałunki były zaborcze i namiętne. Podniósł mnie za uda swoimi silnymi dłońmi i wszedł we mnie. Wtedy krzyknęłam, tracąc kontrolę nad sobą. Krystian w roli Mikołaja pieprzył mnie jak nikt wcześniej.
Kiedy skończyliśmy, jego broda była zniszczona, dosłownie zdeptana. Mój zielony elficki strój, rzucony przeze mnie niedbale, wpadł do brudnej wody w wiadrze. Niestety musiałam go teraz założyć, bo przyszłam w nim wcześniej do pracy. Na szczęście zmiana już się skończyła.
– Było cudownie, mała – odezwał się w moją stronę, gdy wkładałam zielono-czerwone rajstopy.
– Krystian, daj spokój. Oboje wiemy, że to, co się wydarzyło, było tylko jednorazowym… – Zawahałam się, bo nagle zabrakło mi słów, jak nazwać to, co się między nami stało. – Występkiem!?
– Serio? Tak to nazywasz?
Krystian stanął przede mną w rozpiętej białej koszuli, eksponując tors, pokryty miękkimi, ale gęstymi włosami. Przełknęłam ślinę i wzięłam głębszy oddech. Walczyłam sama ze sobą, żeby nie rzucić się na niego jeszcze raz.
– Oczywiście, że tak to nazywam. Po świętach znowu wyjeżdżasz do Anglii, a ja nie zamierzam spędzać kolejnego roku na rozpamiętywaniu tej chwili – odpowiedziałam bez wahania. A w myślach dodałam: I na czekaniu na ciebie!
Krystian pracował za granicą i wracał do Polski tylko na miesiąc – w grudniu. Dorabiał jako święty mikołaj na świątecznym stoisku, w którym ja od kilku lat pracowałam jako elf.
– Do zobaczenia za rok – rzuciłam, łapiąc za klamkę drzwi.
Nie mogłam się powstrzymać, by raz jeszcze na niego nie spojrzeć. Odwróciłam się i smutnymi wzrokiem omiotłam sylwetkę Krystiana. Widok jego rozpiętej koszuli, odsłaniającej tors, będzie mnie prześladował przez wiele kolejnych miesięcy. Jakby tego było mało, przemierzając galerię handlową, roztaczałam wokół siebie nieprzyjemną woń stroju przesiąkniętego brudną wodą.
Po tym, co się wydarzyło, Krystian nie szukał mnie, żeby cokolwiek wyjaśnić. Miałam nadzieję na początek czegoś wyjątkowego, czegoś, na co czekałam od dawna. Ale on milczał, a każdy kolejny dzień bez wiadomości coraz bardziej nas od siebie oddalał. Nie odważyłam się do niego napisać. Z czasem dotarło do mnie, że nic dla niego nie znaczyłam, że to musiał być tylko jednorazowy numerek.
***
Od tamtej pory minął rok, a ja znów stałam twarzą w twarz z facetem, który być może celowo, a może zupełnie nieświadomie, złamał mi serce. Po raz kolejny czekał nas wspólny miesiąc pracy. Nie czułam się z tym dobrze.
– Cześć, mała! Dobrze cię widzieć – obdarzył mnie szelmowskim uśmiechem.
Wyglądał świetnie – przystrzyżone blond włosy, jeansowa kurtka z kożuszkiem, czarne spodnie i glany. Znów byliśmy, na moje nieszczęście, sami na zapleczu galerii, w miejscu przeznaczonym dla pracowników. Wokół unosił się zapach mieszanki męskich perfum Krystiana i pierników, które sama upiekłam i przyniosłam dla reszty ekipy.
– Cześć. Jak tam życie w wielkim świecie? – zapytałam, starając się zabrzmieć na luzie.
Jednak w chwili, gdy słowa opuściły moje usta, nie miały takiego tonu, na jaki liczyłam. Wzięłam kubek z kawą, próbując uspokoić drżące dłonie.
– Dobrze. Wróciłem – powiedział, rozpinając kurtkę i ukazując białą koszulę.
Cholercia! Miałam słabość do mężczyzn w koszulach. Albo do samego Krystiana, w koszuli czy bez.
– Widzę, że wróciłeś – odburknęłam i wywróciłam oczami – jak co roku.
– Tym razem na stałe.
Jego słowa wywołały we mnie szok. Dosłownie zakrztusiłam się latte. Momentalnie podszedł, żeby klepnąć mnie po plecach.
– Wszystko dobrze? – zapytał z troską, wyjmując kubek z moich rąk.
Z trudem spojrzałam na niego zaszklonymi oczami i kiwnęłam głową.
– Nie wydaje mi się. – Z jego tonu biła opiekuńczość. Ale zaraz dodał:
– Tak właśnie reagujesz na wieść, że zjechałem? – Uśmiechnął się łobuzersko.
Jak on to robi? Zawsze myśli, że zna wszystkie odpowiedzi.
– Po prostu zakrztusiłam się – odparłam, starając się zapanować nad sytuacją.
Krystian uruchomił automat z kawą, a ja stałam, czując jego ramię obok mojego. Był za blisko, zbyt blisko. Mimo to wciąż tam stałam, jakbym zapomniała, jak się poruszać. Gdy zrobił sobie kawę, odwrócił się do mnie i popatrzył mi prosto w oczy.
– Gotowa na kolejny miesiąc wrażeń, elfie? – zapytał, wciąż z tym irytującym uśmiechem, i upił łyk gorącego napoju.
– Mhm – westchnęłam, przewracając oczami. Muszę popracować nad lepszymi ripostami – pomyślałam.
– Byłaś grzeczna w tym roku? – zagadnął z uniesionymi brwiami.
– Słucham?!
– Pytam, czy byłaś grzeczna i czy dopuściłaś się jakichś występków. Bo nie wiem, czy zasłużyłaś na prezent od Świętego Mikołaja.
A miałam nadzieję, że może zapomniał o tej całej sytuacji sprzed roku i nie będziemy do tego wracać. Nie mogłam się bardziej mylić! Byłam w tarapatach.
– Już dawno przestałam wierzyć w Mikołaja – odpowiedziałam hardo.
Zgarnęłam zieloną czapkę elfa i wyszłam z tego ciasnego pomieszczenia. Niestety, za kilka minut i tak będziemy razem pracować. To będzie długi i ciężki grudzień! – przemknęło mi przez głowę.
Za daleko jednak nie odeszłam, bo spotkałam na swojej drodze, dyrektora galerii.
– Dzień dobry, panie Andrzeju.
– Dzień dobry, Moniko! Dobrze, że cię widzę. W tym roku nastąpią pewne zmiany. Dostajesz awans – zaśmiał się, machając czerwonym strojem.
– Awans? – zagadnęłam, nie kryjąc zdziwienia.
– Zostaniesz Panią Mikołajkową! Elfem będzie Aneta Bielska.
Aneta? No to będzie ciekawie! Nigdy za sobą nie przepadałyśmy, gdy byłyśmy jeszcze w szkole. Ona zazdrościła mi ocen, choć wystarczyłoby, żeby bardziej się przyłożyła do nauki, a nie latała za chłopakami. Z drugiej strony, ja zazdrościłam jej tej pewności siebie w kontakcie z płcią przeciwną.
– Proszę, oto twój strój. Za pięć minut możecie zaczynać.
Wpadłam do łazienki, żeby szybko się przebrać. Nie spodziewałam się, że w środku zastanę Krystiana… W samych bokserkach.
– Krystian?! – zawołałam.
– Nie. Mikołaj – odpowiedział rozbawiony.
– Dlaczego się nie zamykasz?
– Myślałem, że to zrobiłem – wzruszył ramionami. – Nie widzisz czegoś, czego byś już nie widziała.
Następnie rzucił swój strój na ziemię. Podszedł do mnie, a jego bliskość znów sprawiła, że serce zaczęło mi walić jak szalone. Zabrał moją rękę z klamki i przekręcił zamek.
– Co robisz? – wydusiłam niepewnie.
– Zamykam, żeby nikt nam nie przerwał.
Rozdział 2
Mój Anioł
Monika
Po raz kolejny Krystian sprawił, że straciłam rozum. Powinnam go odepchnąć, nie pozwolić na więcej, ale coś innego przejęło nade mną kontrolę.
Strój, który trzymałam, wyślizgnął mi się z rąk, kiedy poczułam, jak oplata dłońmi moją talię. Serce zaczęło mi bić coraz szybciej, a moje ciało, zamiast stawiać opór, instynktownie poddało się tej bliskości. Krystian, jakby z premedytacją, powoli przesunął nosem wzdłuż mojej szyi, delikatnie, delektując się każdym centymetrem mojej skóry. Pachniał piernikami, co zdradzało, że musiał spróbować moich ciasteczek.
Nasze ciała zetknęły się, a jego ciepły oddech łaskotał moje ucho.
– Nadal twierdzisz, że to był tylko jednorazowy występek – Głos miał niski i pełen pewności. – Widzę, że tęskniłaś…
Te słowa zadziałały na mnie jak zimny prysznic. Przypomniałam sobie, po co właściwie przyszłam do toalety. Na pewno nie po to, by znów ulec Krystianowi. Chociaż muszę przyznać, że chęć pocałowania go w tej chwili wydawała się niemal paląca… STOP! Nie mogę tego zrobić. Muszę się przebrać i być gotowa do pracy – dzieci już pewnie czekają na Mikołaja i jego pomocnicę.
Odepchnęłam go zdecydowanie i spojrzałam surowo.
– Krystian! Ogarnij się! Dzieci nie będą czekały wiecznie.