Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Czy potrzebujecie kolejnej historii o fake datingu? TAK. Czy to jest opłacalna inwestycja? TAK. Czy warto? TAK. Czy warto wydać na to (nie aż tak) ogromne pieniądze? TAK.
Kiedy Emily Johnson dowiaduje się, że chłopak ją zdradza, kompletnie się załamuje. Niedługo potem pojawia się na imprezie, podczas której jest świadkiem wymiany czułości między jej byłym Mattem i jego nową dziewczyną. Emily nie pozostaje nic innego, jak wypłakać się swojej najlepszej przyjaciółce Kate… Przynajmniej do czasu.
Podczas pisania wiadomości Emily wpada na przystojnego, ale bardzo złośliwego nieznajomego, który przypadkiem wylewa na nią piwo. Chwilę później, gdy Emily jest zmuszona skonfrontować się z Mattem, Chase (bo tak ów nieznajomy ma na imię) ratuje sytuację, podając się za jej nowego ukochanego. Dziewczyna początkowo jest na niego wściekła, ale następnego dnia wpada na genialny pomysł. Zawiera z Chase’em układ – on zostanie jej udawanym chłopakiem, a w zamian za to ona będzie pilnować jego młodszej siostry, gdy Chase będzie chciał wyjść z domu. Tylko że – jak to w takich historiach bywa – młodzi zaczynają się w sobie zakochiwać… nie wiedząc jeszcze, że pewne osoby z ich najbliższego otoczenia mogą stanąć im na drodze.
Anna Szubert (ur. 1999) – studentka psychologii, która właśnie kończy swoją pracę magisterską. Kocha grać w planszówki, oglądać w kółko te same seriale i czytać historie kryminalne. Gdyby miała przed sobą tylko jedną godzinę życia, spędziłaby ją na jedzeniu sushi i oglądaniu „Przyjaciół” (zapomnijmy na chwilę, że każdy odcinek widziała już mniej więcej pięć razy). Jej wattpadowy pseudonim itsmysandwich, gdzie „Plan nieidealny” znalazł grono oddanych fanów, nawiązuje do jednej z jej ulubionych scen z tego sitcomu.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 284
Copyright © Anna Szubert, 2024
Ilustracje na okładce
Dixie Leota
Opracowanie graficzne
Anna Jamróz
Redaktor prowadzący
Jadwiga Mik
Redakcja
Aleksandra Marczuk-Radoszek
Korekta
Katarzyna Kusojć,
Magdalena Jabłonowska
ISBN 978-83-8352-772-7
Warszawa 2024
Wydawca: Prószyński Media Sp. z o.o.
02-697 Warszawa, ul. Rzymowskiego 28
www.proszynski.pl
Dla wszystkich, którzy we mnie wierzyli,
nawet wtedy, gdy ja w siebie wątpiłam.
ROZDZIAŁ 1
Żałosne – powiedziałam sama do siebie, patrząc na obściskującą się na środku salonu parę.
Popijałam kolejne piwo, myśląc o tym, jak bardzo gardzę Mattem. W końcu minął zaledwie tydzień od naszego zerwania, a on na moich oczach przystawia się do jakiejś panny. Wiedziałam, że robił to specjalnie. Nieraz rzucał mi nienawistne spojrzenia, jednocześnie całując przy tym swoją nową dziewczynę. Na sam ich widok robiło mi się niedobrze.
Zdenerwowana dopiłam kolejne piwo, po czym wyszłam na dwór, żeby zapalić. Przed domem kręciło się sporo osób. Zresztą jak zawsze na domówkach organizowanych przez Jake’a, który był znany z tego, że zwykle zapraszał na imprezy wszystkich chętnych. Nie kojarzyłam nawet połowy z tych osób. Czasami miałam wrażenie, że nawet Jake ich nie znał. Chłopak pozwalał swoim znajomym zapraszać kolejnych znajomych i zupełnie nie przejmował się tym, że gościł mnóstwo obcych osób w swoim domu.
Stanęłam na schodach, opierając się o mur, i odpaliłam fajkę. Miałam ochotę wrócić do domu. Nawet nie chciałam tu być tego wieczoru. I pewnie w ogóle nie wyszłabym z łóżka, gdyby nie Kate, która się upierała, że muszę w końcu odreagować, i mówiła, że przecież nie mogę zostawić jej samej. Po jej wielu błaganiach w końcu zgodziłam się na to koszmarne wyjście. A teraz bardzo tego żałowałam.
Po wypaleniu papierosa postanowiłam wrócić do środka, bo miałam na sobie tylko cienki sweter, a na zewnątrz było już dość chłodno. Przeszłam przez próg, kierując się w stronę salonu i jednocześnie pisząc do Kate esemesa, aby się dowiedzieć, gdzie zniknęła. W końcu miała tylko skoczyć do łazienki, a nie było jej już dobre piętnaście minut. Gdy już kończyłam pisać wiadomość, na kogoś wpadłam. Spojrzałam w górę na wysokiego bruneta niosącego dwie szklanki piwa, które w tej samej chwili wylądowały na moim swetrze, całkowicie go przemaczając.
Ten dzień nie może być przecież jeszcze gorszy.
– Kurwa – zaklęłam pod nosem. – Patrz, jak chodzisz.
– Co? To ty na mnie wpadłaś – odpowiedział zaskoczony, patrząc na mnie jak na wariatkę.
– Dupek – rzuciłam wkurzona. – Przemoczyłeś mi cały sweter.
– Nie moja wina. – Wzruszył ramionami. – Trzeba się było nie gapić w telefon, to może widziałabyś coś więcej niż czubek własnego nosa.
Posłałam mu mordercze spojrzenie. Chłopak kompletnie się tym nie przejął i nadal patrzył na mnie niewzruszony. Postanowiłam jak najszybciej iść do łazienki, aby choć trochę się osuszyć. Spojrzałam w lustro i po chwili tego pożałowałam. Wyglądałam jak siedem nieszczęść. Moje oczy były podkrążone, tusz do rzęs rozmazał mi się od opłakiwania w kącie nowego związku mojego byłego chłopaka, a teraz w dodatku byłam cała przemoczona. Wyszłam z toalety, trzaskając nerwowo drzwiami, czym zwróciłam uwagę grupki osób stojących nieopodal. Minęłam je i skierowałam się w stronę drzwi wyjściowych, gdy dostrzegłam Kate. Pomachałam do niej, a koleżanka po chwili do mnie podeszła. W porównaniu ze mną wyglądała cudownie. Turkusowa sukienka idealnie podkreślała jej blond włosy i niebieskie oczy.
– Co się stało? – Spojrzała zdziwiona na moje ubrania.
– Jakiś idiota wpadł na mnie z piwem – odburknęłam jej, nadal zdenerwowana całą sytuacją.
– Przystojny chociaż? – Kate uśmiechnęła się, wyraźnie rozbawiona moją reakcją.
– Całkiem – przyznałam niechętnie. – Ale strasznie chamski.
– No cóż, nie można mieć wszystkiego.
Faktycznie był przystojny. Zdążyłam mu się przyjrzeć tylko przez chwilę, od razu jednak mogłam przyznać, że był w moim typie – czarne włosy, zielone oczy i wystające kości policzkowe. W dodatku był dość umięśniony i dobrze ubrany. Ale co z tego, skoro był nadętym dupkiem. Nie chciałam mieć z nim nic do czynienia.
– Widziałaś Matta? – Kate zmieniła temat.
– Trudno go nie zauważyć – odpowiedziałam zirytowana. – Mam wrażenie, że specjalnie kręci się blisko mnie z tą laską – dodałam, spoglądając w kierunku mojego eks, który obściskiwał się ze swoją nową dziewczyną.
– Nie wierzę, że tak cię potraktował, po dwóch latach – zaczęła Kate, ale widząc mój zrezygnowany wyraz twarzy, od razu przerwała. – Nie gadajmy o tym. Musisz o nim zapomnieć.
– Uwierz, że bardzo bym chciała. Ale to nie takie proste. – Czułam, że zaraz znowu się rozkleję.
Po jej słowach sięgnęłam po kolejną butelkę piwa. Byłam już trochę wstawiona, ale w tej chwili zupełnie mnie to nie obchodziło. Miałam ochotę się napić i zapomnieć o wszystkim. W końcu co mogłoby rozwiązać moje problemy tamtej nocy, jeśli nie duża ilość alkoholu?
Pół godziny później obie siedziałyśmy na kanapie mocno pijane. Przez jakiś czas świetnie się bawiłyśmy. Przestałam myśleć o tym, co do tej pory tak mnie irytowało. Kate poszła pogadać z przystojnym blondynem, który wpadł jej w oko, i po chwili zniknęła mi z pola widzenia.
Siedziałam na kanapie, zajadając się chipsami i przeglądając Instagram, gdy nagle ktoś usiadł obok mnie. Z niezadowoleniem zauważyłam, że to chłopak, który wcześniej wpadł na mnie z piwem. Już po pierwszym spotkaniu miałam go serdecznie dość, dlatego jego ponowne towarzystwo zupełnie mnie nie cieszyło.
– Znowu ty – burknęłam pod nosem.
– Też nie cieszy mnie twój widok.
– To może się przesiądź? – odpowiedziałam zirytowana. Ostatnie, na co miałam ochotę, to kłótnia z jakimś idiotą.
– Z tego, co wiem, to ta kanapa nie jest twoją własnością. – Uśmiechnął się z wyższością.
Postanowiłam nie kontynuować tej bezsensownej rozmowy i nieznajomy też chyba sobie odpuścił, bo siedział w spokoju, popijając colę i nie odzywając się do mnie.
– Tylko nie to – jęknęłam, gdy zauważyłam, że Matt idzie z Jasmine w naszym kierunku.
– Co? – Chłopak spojrzał na mnie zdziwiony.
– Mój były… – zaczęłam, patrząc w ich stronę, na co on również skierował na nich wzrok – z nową dziewczyną. Obściskuje się z nią na widoku, żeby mi dopiec – dokończyłam zirytowana. Nie miałam pojęcia, dlaczego mu to powiedziałam. Być może chciałam się komuś zwierzyć, bo miałam już serdecznie dość tego dnia i całej tej imprezy. A on niestety był jedyną osobą w pobliżu.
Chłopak nie zdążył nic odpowiedzieć, bo po chwili Matt zajął wolną kanapę naprzeciwko nas. Teraz dzielił nas tylko stół.
– Hej, Emily – przywitał się ze mną, a ja czułam, że robi to wszystko po to, żeby jeszcze bardziej mnie zdenerwować. – Siadaj, kochanie. – Wskazał miejsce obok siebie blondynce, która po chwili się dosiadła. Dziewczyna posłała nam wymuszony uśmiech. Byłam pewna, że ona również nie ma ochoty z nami rozmawiać. Miała na sobie krótką, bardzo obcisłą sukienkę, która ledwo zakrywała jej majtki, mnóstwo biżuterii i długie brokatowe tipsy. Od razu przeszło mi przez myśl, jak bardzo różniłyśmy się od siebie, i zastanawiałam się, jakim cudem Matt zakochał się najpierw we mnie, a potem w niej.
– Cześć – odburknęłam, nie mając ochoty na rozmowę z nim.
– Poznajcie się – kontynuował po chwili. – To jest Jasmine.
No tego tylko mi brakowało, żeby ją poznać. Teraz moje życie będzie pełniejsze. Dziękuję ci, Boże, za tę niesamowitą okazję.
Blondynka wyciągnęła rękę w moją stronę, mierząc mnie wzrokiem. Niechętnie ją uścisnęłam. Nie miałam ochoty na rozmowę z nią, a już na pewno nie chciałam patrzeć na zadowolonego z siebie Matta. Nie wiedziałam, po co odstawiał tę szopkę. Chciał we mnie wzbudzić zazdrość? Ale po co miałby to robić, skoro miał już nową dziewczynę, a z miłością do niej obnosił się niemal wszędzie?
– A ty jesteś…? – Matt spojrzał na bruneta, który nadal siedział obok mnie, spokojnie obserwując całą sytuację. Ja również odwróciłam wzrok w jego stronę. Był wyraźnie rozbawiony, co dodatkowo mnie zirytowało. Nie dość, że już wcześniej mnie zdenerwował, to jeszcze teraz śmiał się z mojej kompromitacji.
– Chase – odpowiedział, a ja zdałam sobie sprawę, że dopiero teraz dowiedziałam się, jak ma na imię.
– Słuchaj, nie chcę, żeby między nami była jakaś spina – zaczął Matt. – Wiem, że byłaś we mnie bardzo zakochana i pewnie masz złamane serce, ale musisz w końcu zaakceptować to, że teraz jestem z Jasmine i jesteśmy szczęśliwi, prawda, kotku?
Spojrzałam na dziewczynę, która w odpowiedzi pocałowała Matta.
– Tak, kochanie. – Mówiąc to, blondynka popatrzyła na mnie z wyższością.
Słysząc ich słowa, zagryzłam zęby, bo na usta cisnęły mi się tylko przekleństwa. Jak on śmiał coś takiego powiedzieć? Miałam ochotę dać mu w twarz i wydrapać oczy tej tlenionej blondynce. Siedziałam jednak w bezruchu, próbując się nie rozpłakać. Matt wiedział, że dotkną mnie jego słowa. Robił to celowo. Chciał, żeby mnie zabolało. To go bawiło. Miałam ochotę mu przywalić. Jakoś zniosłam to, że zostawił mnie przed moimi urodzinami. Pogodziłam się z tym, że mnie obrażał i wszczynał kłótnie o moje rzekome zdrady, po czym okazało się, że sam wielokrotnie mnie zdradził. Wytrzymałam to wszystko i czułam się silniejsza. Ale że po tym wszystkim miał czelność odzywać się do mnie i odstawić taką szopkę – no tego było już za wiele. Chciałam, żeby zniknął mi z oczu. Nie mogłam jednak mu pokazać, jak bardzo mnie wkurwia. Chciałam zachować spokój i dać mu do zrozumienia, że nic dla mnie nie znaczy. Że jest już nikim. Śmieciem.
– Nie przejmuj się nią. – Ku mojemu zdumieniu teraz odezwał się Chase i jednocześnie objął mnie ramieniem, na co niemal podskoczyłam. – My przecież też jesteśmy razem szczęśliwi.
Wytrzeszczyłam oczy ze zdziwienia. Popatrzyłam na Chase’a, który – choć wypowiedział zwykłą niedorzeczność – wyglądał, jakby właśnie oznajmił najnormalniejszą rzecz na świecie.
Co on, do cholery, robi? Udaje, że jesteśmy razem? Ale dlaczego?
W pierwszej chwili chciałam odsunąć się od niego i wszystkiemu zaprzeczyć, jednak widząc złość w oczach Matta, postanowiłam się powstrzymać i pociągnąć tę farsę. Pomyślałam, że być może jego też to dotknie. Może choć w niewielkim stopniu poczuje to, co ja czułam w tym momencie. A więc dobrze – odegram to przedstawienie.
– Wy razem? – Matt zakpił. – Niby od kiedy? – Próbował udawać niewzruszonego, tak jakby zupełnie go to nie obchodziło, zauważyłam jednak, że lekko się spiął.
– Od miesiąca – wypalił Chase, na co niemal złapałam się za głowę. W końcu miesiąc temu byłam jeszcze z Mattem.
– Czyli jednak mnie zdradzałaś. – Matt zaśmiał się gorzko, patrząc na mnie nienawistnym wzrokiem. – Zwykła z ciebie dziwka.
Nie zdążyłam odpowiedzieć, bo Matt wstał i ruszył w stronę drzwi wyjściowych z zaciśniętymi pięściami, zostawiając skołowaną blondynkę na kanapie. Dziewczyna po chwili poprawiła spódniczkę i poszła za nim. Nadal nie dowierzając, co się przed chwilą stało, spojrzałam na Chase’a. Był wyraźnie rozbawiony.
– Co cię tak bawi? – warknęłam.
– Ta cała szopka – odpowiedział zadowolony. – I to, że jestem świetnym aktorem – dodał i ukłonił się przy tym tak, jakby miał wokół siebie publiczność, która teraz bije mu brawo.
Pajac.
– Następnym razem nie wtrącaj się w nie swoje sprawy – odpowiedziałam. Miałam ochotę go rozszarpać.
– Powinnaś się cieszyć. – Wzruszył tylko ramionami. – Pomogłem ci.
– Miesiąc temu byłam jeszcze z Mattem – odpowiedziałam wściekła.
– Daj spokój – zaśmiał się szyderczo. – Założę się, że zdradzał cię od dawna. – Skrzywiłam się na te słowa. Oczywiście to prawda. A ja nie chciałam już o tym myśleć. Chciałam zapomnieć.
– Odwal się – odpowiedziałam, powstrzymując łzy. Miałam serdecznie dość tego wieczoru. Niewiele myśląc, ruszyłam w stronę drzwi. Nie miałam pojęcia, jak wrócę do domu. Początkowy plan był taki, że mama Kate odbierze nas po imprezie. Nigdzie jednak nie mogłam znaleźć Kate, nie mogłam też się do niej dodzwonić. Nie chciałam już być w tym miejscu ani chwili dłużej. Musiałam coś zrobić. Musiałam pobyć sama.
Niewiele myśląc, ruszyłam w stronę ulicy. Co prawda od domu dzieliło mnie około godziny drogi pieszo. Było już ciemno, a okolica nie zachęcała do spaceru, jednak w tym momencie nic mnie to nie obchodziło. Mój tata miał nocną zmianę w pracy, a mama pewnie spała jak zabita po całodniowym dyżurze w szpitalu. Próbowałam jeszcze raz zadzwonić do Kate, ale ona nie odbierała telefonu.
Szłam już dobre piętnaście minut ciemną uliczką, oświetlając sobie drogę telefonem, gdy nagle tuż obok mnie zaczęło zwalniać jakieś auto. Przyspieszyłam kroku, przypominając sobie wszystkie filmy o mordercach, które tak chętnie oglądałam, nie przypuszczając nawet, że sama znajdę się w podobnej sytuacji. Błagałam, by to nie było to, na co wyglądało, jednak auto nadal wolniutko za mną jechało. Niewiele myśląc, spojrzałam w bok i rzuciłam się biegiem w stronę pobliskiego lasku, myśląc, że to najlepsze rozwiązanie. Przebiegłam dosłownie kawałek, po czym potknęłam się o wystającą gałąź, przewróciłam się i skaleczyłam sobie kolano. W tej samej chwili usłyszałam kroki. Krzyknęłam przestraszona, próbując wstać, jednak ból kolana był na tyle silny, że nie mogłam się ruszyć. Widziałam z daleka zbliżającą się w moim kierunku męską sylwetkę, ale było tak ciemno, że nie dostrzegłam twarzy. Gdy mężczyzna był już blisko mnie, chwyciłam kamień wielkości dłoni, by mieć coś do samoobrony, i już miałam się zamachnąć, gdy usłyszałam dobrze mi znajomy, niezwykle irytujący głos.
– Żyjesz? – Chase nachylił się nade mną, świecąc mi latarką prosto w oczy.
– Czy żyję? – zaczęłam na niego krzyczeć. – Ty dupku, myślałam, że to jakiś morderca. Mogłam zrobić ci krzywdę – dodałam, machając dłonią, w której trzymałam kamień.
– Tym czymś? – zaśmiał się kpiąco. – No chyba trzeba by było wzywać karetkę – dodał ironicznie, dokładniej mi się przyglądając. – Co ci się stało w nogę? – Spojrzał na moje kolano.
– Hmm, zacznijmy od początku – zaczęłam, nie mogąc pohamować narastającej we mnie złości. – Jakiś idiota śledził mnie autem, po czym zaczął mnie gonić po ciemnym lesie. Co ci w ogóle strzeliło do głowy? – krzyczałam coraz głośniej, czując w kolanie narastający ból.
– Widziałem, że idziesz sama, i chciałem cię podwieźć – odpowiedział, jakby to było oczywiste, a moja reakcja przesadzona.
– I w tym celu musiałeś odgrywać jakąś scenkę rodem z kryminału? – Spojrzałam na niego wściekła.
– Odrobina rozrywki nikomu nie zaszkodzi – zaśmiał się, czym jeszcze bardziej mnie zdenerwował. Marzyłam, by zszedł mi z oczu.
– Trzeba to będzie opatrzyć. – Chase ku mojemu zdziwieniu usiadł na trawie obok mnie, przyglądając się mojej świeżej ranie, z której ciekła krew. – Powinienem mieć apteczkę w aucie.
– Dzięki, poradzę sobie – odpowiedziałam oschle, bo nie miałam ochoty, by w czymkolwiek mi pomagał. Zresztą nie ufałam mu na tyle, by wsiadać z nim do auta.
– Mam cię zostawić na pożarcie wilkom? – Spojrzał na mnie, jakbym była niespełna rozumu.
– Nie wiem, co gorsze, wilki czy przebywanie z tobą…
– Chyba oprócz zranionej nogi masz też jakiś uraz głowy. – Przyłożył mi dłoń do czoła.
– Łapy precz. – Szybko strzepnęłam jego rękę.
– Uspokój się – powiedział już lekko zirytowany. – Zostawiłem auto na środku drogi, a my siedzimy w ciemnym lesie, więc bądź tak miła i zacznij współpracować albo serio cię tu zostawię i wrócę do domu. – Skrzyżował ręce na piersi i zaczął mi się uważnie przyglądać, jakby czekał na decyzję.
– W porządku. – Wzruszyłam ramionami. – Najwyżej oskarżą cię o morderstwo, jeśli coś mi się tu stanie. Mam na sobie twoje odciski palców i byłeś ostatnią osobą, która mnie widziała.
– Wyszczekana jesteś jak na takiego kurdupla. – Zaśmiał się, po czym nachylił sie nade mną, i zanim zdążyłam zaprotestować, podniósł mnie i zaczął nieść w stronę drogi.
– Hej, postaw mnie – rzuciłam zdenerwowana. – I nie jestem żadnym kurduplem! – Zaczęłam się kręcić, próbując się uwolnić z jego uścisku, był jednak na tyle silny, że po chwili odpuściłam.
Gdy doszliśmy do auta, Chase otworzył drzwi od strony pasażera i posadził mnie na siedzeniu.
– Nie ma mowy – zaprotestowałam stanowczo. – Nigdzie z tobą nie jadę. Zresztą pewnie piłeś alkohol – dodałam, przypominając sobie, jak oblał mnie piwem.
– Więc co zrobisz? – Spojrzał na mnie, unosząc brwi. – Pójdziesz, a może raczej przeczołgasz się do domu z tym kolanem? A dla twojej wiadomości – nie piłem, umawiałem się z kumplami, że to ja jestem dziś kierowcą.
Nie chciałam dać za wygraną, dlatego gwałtownie podniosłam się z siedzenia, gdy jednak poczułam silny ból w kolanie, syknęłam i wróciłam na miejsce. Jechać z nim autem – to ostatnie, na co miałam ochotę, ale powoli docierało do mnie, że nie mam innego wyjścia. Dlatego postanowiłam, że przejedziemy drogę w ciszy, po czym każde rozejdzie się w swoją stronę i już nigdy się nie zobaczymy.
Po chwili chłopak podszedł do mnie z apteczką, nachylił się nad moją nogą i polał ranę wodą utlenioną. Syknęłam z bólu, ale wiedziałam, że to koniecznie. Byłam na tyle osłabiona wszystkimi wydarzeniami, że nie protestowałam, gdy zaczął opatrywać mi ranę. Czułam, jak zmywa krew z mojej nogi i zakłada mi opatrunek. O dziwo, był przy tym bardzo delikatny.
– Gotowe – powiedział po chwili, po czym usiadł na fotelu kierowcy. – Podaj adres.
– Warner Street siedem – odpowiedziałam, jednocześnie szukając w torbie telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz – dziesięć nieodebranych połączeń od Kate. Cholera, pewnie musiała się zamartwiać. Szybko jej odpisałam, że jadę już do domu i że wszystko w porządku. Zignorowałam jej kolejne wiadomości, w których pytała, kto mnie odwiózł. Nie miałam ochoty dzisiaj tego wszystkiego tłumaczyć. Byłam też na nią zła, bo gdyby nie to, że mnie zostawiła na tej gównianej imprezie, nie byłabym teraz skazana na towarzystwo tego wkurzającego typa.
Po chwili byliśmy już pod moim domem. Otworzyłam drzwi i chciałam wysiadać z auta, gdy nagle usłyszałam jego irytujący głos.
– Może jakieś podziękowania dla wybawiciela? – Odwróciłam się w jego stronę. Uśmiechał się głupkowato. Nic mnie nie denerwowało w ludziach tak bardzo jak nadmierna pewność siebie.
– Ciesz się, że nie zadzwoniłam na policję – prychnęłam i wysiadłam, po czym trzasnęłam drzwiami.
– Dobranoc, kurduplu – usłyszałam za sobą i już chciałam coś odpowiedzieć, ale samochód odjechał z piskiem opon.
Idąc w stronę drzwi, myślałam tylko, jak bardzo ten typ działał mi na nerwy. Ten jego głupkowaty uśmiech, te idiotyczne teksty i to zadowolenie z siebie. Za kogo on się uważa? Fakt, wyglądał dobrze, nawet bardzo dobrze. Szkoda tylko, że wygląd nie szedł w parze z charakterem.
Otworzyłam drzwi i po cichu skierowałam się do swojego pokoju, tak by nie obudzić rodziców. Po chwili padłam na łóżko. Chciałam jeszcze zadzwonić do Kate, ale poczułam wszechogarniające zmęczenie i zaraz zasnęłam.
CIĄG DALSZY DOSTĘPNY W PEŁNEJ, PŁATNEJ WERSJI