Potrzeby emocjonalne dziecka. Jak uniknąć rodzicielskich błędów, aby wychować emocjonalnie zdrowe, szczęśliwe dziecko - John Philip Louis, Karen McDonald Louis - ebook

Potrzeby emocjonalne dziecka. Jak uniknąć rodzicielskich błędów, aby wychować emocjonalnie zdrowe, szczęśliwe dziecko ebook

John Philip Louis, Karen McDonald Louis

0,0
69,90 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Nowe, rozszerzone i uaktualnione wydanie.

Zaspokajanie podstawowych potrzeb emocjonalnych dziecka nie jest tylko zaleceniem dla rodziców ani sugestią co do zmiany postępowania – jeśli chce się wychować zdrowe i szczęśliwe dziecko, to absolutna konieczność.

Większość rodziców robi wszystko, by okazać dzieciom miłość, troskę i zrozumienie. Oczywiście nie ma idealnych ojców ani idealnych matek – wszyscy opiekunowie popełniają błędy, powielają wzorce z własnego dzieciństwa i mimo dobrych chęci czasem postępują niewłaściwie. Dzieci nie potrzebują jednak rodziców perfekcyjnych – potrzebują rodziców, którzy je szanują, słuchają ich oraz próbują je zrozumieć.

Jak uniknąć rodzicielskich błędów i zadbać o prawidłowy rozwój emocjonalny dziecka? Właśnie tego dowiesz się z tej książki. Karen i John Louisowie napisali ją po tym, jak prowadzone przez nich warsztaty „Good enough parenting” odniosły ogromny sukces. Swoją filozofię mądrego wychowania opierają na przekonaniu, że najważniejsze jest zaspokajanie podstawowych potrzeb emocjonalnych dziecka, do których należą: bezpieczne przywiązanie i akceptacja, zdrowa autonomia i kompetencja, realistyczne granice, realistyczne wymagania i wzajemność oraz wspólnota i wartości nadrzędne.

Autorzy wyjaśniają, że troszczenie się o te potrzeby jest kluczowe dla prawidłowego, zdrowego rozwoju, a ich niezaspokojenie w dzieciństwie stanowi przyczynę większości zaburzeń, problemów z samooceną czy trudności w relacjach. Toksyczne i bolesne doświadczenia prowadzą do powstania negatywnych wzorców myślenia, odczuwania i zachowania, które dzieci wnoszą w dorosłe życie, w relacje z partnerami i we własne rodzicielstwo.

Nowe, rozszerzone wydanie poradnika zawiera wiele praktycznych wskazówek, ćwiczeń i podpowiedzi, jak zaspokajać podstawowe potrzeby emocjonalne dziecka i jednocześnie uniknąć przekazania mu własnych dysfunkcyjnych wzorców. Oprócz negatywnych schematów autorzy przedstawiają także najnowsze wnioski z badań na temat kształtowania się schematów pozytywnych, które wspierają proces wychowawczy.

To książka dla ciebie, jeśli chcesz:

  • poznać podstawowe potrzeby emocjonalne swojego dziecka;
  • nauczyć się, jak zaspokajać te potrzeby w zrównoważony sposób;
  • zbudować bliską więź z dzieckiem;
  • konstruktywnie radzić sobie z codziennymi trudnościami;
  • uniknąć zaszczepienia dziecku dysfunkcyjnych postaw i zachowań;
  • wychować samodzielne i emocjonalnie zdrowe dziecko.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 432

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Ty­tuł ory­gi­nału:Good eno­ugh pa­ren­ting: A schema the­rapy pa­ren­ting pro­gramme
Co­py­ri­ght © 2014, 2015, 2020 by Lo­uis Co­un­sel­ling & Tra­ining Se­rvi­ces Pte. Ltd.
Co­py­ri­ght © for the Po­lish edi­tion by Gdań­skie Wy­daw­nic­two Psy­cho­lo­giczne sp. z o.o., So­pot 2022
Wszyst­kie prawa za­strze­żone. Książka ani żadna jej część nie może być prze­dru­ko­wy­wana ani w ża­den spo­sób re­pro­du­ko­wana lub od­czy­ty­wana w środ­kach ma­so­wego prze­kazu bez pi­sem­nej zgody Gdań­skiego Wy­daw­nic­twa Psy­cho­lo­gicz­nego.
Wy­da­nie dru­gie w ję­zyku pol­skim 2024 rok
Prze­kład: Agnieszka Cioch
Re­dak­torka pro­wa­dząca: Pa­try­cja Pa­cy­niak
Re­dak­cja me­ry­to­ryczna: Prze­my­sław Mućko
Re­dak­cja i ko­rekta: ze­spół
Opra­co­wa­nie gra­ficzne i skład: Tojza
Pro­jekt okładki: Mo­nika Pol­lak
Ilu­stra­cja na okładce: Mo­nika Pol­lak
ISBN 978-83-8258-019-8
Gdań­skie Wy­daw­nic­two Psy­cho­lo­giczne sp. z o.o. ul. J. Bema 4/1a 81-753 So­[email protected]
Kon­wer­sja: eLi­tera s.c.

Po­dzię­ko­wa­nia i de­dy­ka­cja

Pra­gniemy zło­żyć naj­szczer­sze wy­razy wdzięcz­no­ści na­stę­pu­ją­cym oso­bom:

• Dok­to­rowi Jef­frey­owi E. Youn­gowi, twórcy te­ra­pii sche­ma­tów, któ­rego wpływ wi­doczny jest na każ­dej stro­nie tej książki. To wła­śnie spo­tka­nie z Tobą skie­ro­wało nas na nową drogę i za­in­spi­ro­wało do pracy nad za­po­bie­ga­niem wy­kształ­ce­niu się ne­ga­tyw­nych sche­ma­tów. Je­ste­śmy Ci wdzięczni za po­świę­cony nam czas i za za­chętę do po­dą­ża­nia za ma­rze­niami. 

• Pat Sim, na­szej asy­stentce i part­nerce biz­ne­so­wej. Ogrom­nie ce­nimy przy­jaźń i wie­lo­let­nią współ­pracę z Tobą. Bez Two­jej po­mocy za­pewne ni­gdy nie ukoń­czy­li­by­śmy tej książki!

• Dok­to­rowi Ale­xowi Wo­odowi, nie­zrów­na­nemu pro­mo­to­rowi pracy dok­tor­skiej Johna. Twoja wie­dza i wska­zówki po­zwo­liły Joh­nowi stać się lep­szym ba­da­czem, a Twoje wspar­cie dla pro­jektu „Good eno­ugh pa­ren­ting” wiele dla nas zna­czy.

• Dok­to­rowi Geo­rge’owi Loc­kwo­odowi, współ­pra­cow­ni­kowi z In­ter­na­tio­nal So­ciety for Schema The­rapy i przy­ja­cie­lowi. Współ­praca z Tobą była nie­zwy­kle owocna. John wspo­mina zwłasz­cza wspólne opra­co­wy­wa­nie pod­skal.

• Sher Lee Wee i Tan Beng Hwa, ilu­stra­tor­kom i gra­ficz­kom. Ce­nimy Wasz ta­lent i dzię­ku­jemy za stwo­rze­nie ilu­stra­cji do na­szej książki oraz jej szaty gra­ficz­nej.

• Dok­tor Shir­le­nie Hu­ang oraz dok­to­rowi Mar­kowi Tim­li­nowi i jego żo­nie Vicki, a także wielu nie­wy­mie­nio­nym z imie­nia i na­zwi­ska przy­ja­cio­łom i współ­pra­cow­ni­kom, któ­rzy po­ma­gali nam w pracy nad książką, zbie­ra­jąc dane i wy­niki ba­dań oraz współ­pra­cu­jąc przy wszyst­kich warsz­ta­tach. Je­ste­śmy Wam nie­zmier­nie wdzięczni!

• Na­szym ro­dzi­nom. Dzię­ku­jemy nie­ży­ją­cym już ro­dzi­com Johna, czyli Pa­pie i Ma­mie Lo­uisom. Cho­ciaż wy­cho­wa­li­ście się w In­diach w wa­run­kach da­le­kich od ide­ału, to dzięki prze­pro­wadzce do Ma­le­zji za­pew­ni­li­ście swo­jemu sy­nowi lep­szą przy­szłość. Sami nie za­zna­li­ście zdro­wego ro­dzi­ciel­stwa, ale dzięki swej in­tu­icji prze­ła­ma­li­ście szko­dliwe wzorce, na czym John ogrom­nie sko­rzy­stał. Dzię­ku­jemy Wam za wszystko i bar­dzo za Wami tę­sk­nimy! Dzię­ku­jemy ro­dzi­com Ka­ren, czyli Paw­Paw i Mimms McDo­nal­dom. Ka­ren jest Wam nie­zmier­nie wdzięczna za to, jak za­spo­ka­ja­li­ście jej pod­sta­wowe po­trzeby emo­cjo­nalne. Je­ste­ście cu­dow­nymi ro­dzi­cami, dziad­kami, a od nie­dawna pra­dziad­kami! Dzię­ku­jemy też na­szym wspa­nia­łym dzie­ciom So­nii i Da­vi­dowi – wła­śnie Wam de­dy­ku­jemy tę książkę. Nie wy­obra­żamy so­bie ży­cia bez Was; je­ste­ście na­szą naj­więk­szą ra­do­ścią. Sza­nu­jemy Was za to, kim je­ste­ście i kim się sta­je­cie. Spę­dza­nie czasu z Wami to jedno z na­szych ulu­bio­nych za­jęć! Dzię­ku­jemy za Wa­szą przy­jaźń, szcze­rość, part­ner­stwo oraz wiel­ko­dusz­ność i wy­ba­cze­nie. Ko­chamy Wa­szych współ­mał­żon­ków TJa i Ha­ley, jak rów­nież na­szego ma­łego wnuka. Oby­śmy wszy­scy byli wy­star­cza­jąco do­brymi ro­dzi­cami!

Przed­mowado wy­da­nia pierw­szego

Do pracy nad książką na te­mat ro­dzi­ciel­stwa pod­cho­dzi­li­śmy z nie­małą obawą, dla­tego chcie­li­by­śmy wy­ja­śnić, co nas skło­niło do pod­ję­cia tego za­da­nia, i nie­jako uspra­wie­dli­wić się z przed­się­wzię­cia, które w oczach nie­któ­rych może za­kra­wać na aro­gan­cję. Bo czy ko­lejny po­rad­nik dla ro­dzi­ców jest w ogóle po­trzebny? Wy­jąt­ko­wość tej książki po­lega na tym, że jest to pierw­sza ze zna­nych nam pu­bli­ka­cji, która wy­ja­śnia, jak za­po­bie­gać po­wsta­wa­niu ne­ga­tyw­nych sche­ma­tów (lub przy­naj­mniej spo­wo­do­wa­niu przez nie więk­szych szkód), jak nie do­pu­ścić do cią­głej fru­stra­cji w ro­dzi­nie i jak za­spo­ka­jać pod­sta­wowe po­trzeby emo­cjo­nalne dzieci.

Ni­niej­szy po­rad­nik jest owo­cem na­szych warsz­ta­tów „Good eno­ugh pa­ren­ting” (wy­star­cza­jąco do­bre ro­dzi­ciel­stwo), któ­rych hi­sto­ria w du­żym skró­cie przed­sta­wia się na­stę­pu­jąco. W paź­dzier­niku 2007 roku uczest­ni­czy­li­śmy w se­mi­na­rium twórcy te­ra­pii sche­ma­tów dok­tora Jef­freya E. Younga, za­ty­tu­ło­wa­nym An in­tro­duc­tion to schema the­rapy. Pod­czas se­sji py­tań i od­po­wie­dzi po wy­kła­dzie je­den z uczest­ni­ków za­py­tał pro­wa­dzą­cego, czy kie­dy­kol­wiek opra­co­wano prze­zna­czony dla ro­dzi­ców pro­gram za­po­bie­ga­nia roz­wo­jowi ne­ga­tyw­nych sche­ma­tów. Dok­tor Young wy­ja­śnił, że pracy nad samą te­ra­pią po­świę­cił trzy­dzie­ści lat, więc ni­gdy nie miał czasu za­jąć się za­po­bie­ga­niem, i pół żar­tem, pół se­rio do­dał, że nic nie stoi na prze­szko­dzie, by ktoś pod­jął się tego za­da­nia. Po­trak­to­wa­li­śmy to po­waż­nie i w roz­mo­wie z nim wy­ra­zi­li­śmy za­in­te­re­so­wa­nie tą kwe­stią. Opo­wie­dzie­li­śmy mu też o na­szych wy­kła­dach na te­mat ro­dzi­ciel­stwa, w któ­rych wy­ko­rzy­sty­wa­li­śmy sceny z fil­mów, żeby po­głę­biać świa­do­mość ro­dzi­ców. Po­nie­waż na­sze szko­le­nia wy­da­wały się współ­grać z po­glą­dami dok­tora Younga na te­mat roz­woju ne­ga­tyw­nych sche­ma­tów, ten na­mó­wił Johna, by kształ­cił się u niego na Man­hat­ta­nie. W maju 2008 roku do­sta­li­śmy zie­lone świa­tło dla sto­so­wa­nia na­szej pio­nier­skiej me­tody za­po­bie­ga­nia roz­wo­jowi ne­ga­tyw­nych sche­ma­tów. Je­sie­nią tego sa­mego roku po­pro­wa­dzi­li­śmy w Sin­ga­pu­rze pierw­szy cykl no­wych warsz­ta­tów „Good eno­ugh pa­ren­ting” dla sze­ściu­set osób. W ciągu na­stęp­nych kilku lat nasz pro­gram okrzepł na tyle, że do 2013 roku za­in­te­re­so­wało się nim śro­do­wi­sko zwią­zane z te­ra­pią sche­ma­tów, a po­tem rów­nież roz­ma­ite in­sty­tu­cje edu­ka­cyjne, or­ga­ni­za­cje cha­ry­ta­tywne, a na­wet agen­cje rzą­dowe. Te­raz już wie­cie, jak po­wstała ta książka. Przyj­mij­cie ją w ta­kim du­chu, w ja­kim zo­stała na­pi­sana, jako dar dwojga ro­dzi­ców, któ­rzy aż na­zbyt do­brze wie­dzą, że nie są do­sko­nali. Mamy na­dzieję, że bę­dzie­cie mo­gli ją wy­ko­rzy­stać jako dro­go­wskaz na swo­jej dro­dze do wy­star­cza­jąco do­brego ro­dzi­ciel­stwa.

John i Ka­ren Lo­uiso­wie, 2015 r.

Przed­mowado wy­da­nia dru­giego

Mi­nęło już po­nad dzie­sięć lat od czasu, gdy prze­pro­wa­dzi­li­śmy pierw­szą wer­sję na­szych warsz­ta­tów „Good eno­ugh pa­ren­ting”, i pięć lat od pierw­szego wy­da­nia tej książki, która opiera się na szko­le­niach u dok­tora Jef­freya E. Younga i współ­pracy z nim, a także na wy­ni­kach pro­wa­dzo­nych przez nas ba­dań. Pra­gnę­li­śmy uświa­do­mić ro­dzi­com, w jaki spo­sób mogą mi­mo­wol­nie szko­dzić swoim dzie­ciom. W pierw­szym wy­da­niu opi­sa­li­śmy dzie­więć ty­pów in­te­rak­cji tok­sycz­nych oraz ich po­wią­za­nia z ne­ga­tyw­nymi sche­ma­tami. Na­sze kon­cep­cje od­biły się sze­ro­kim echem wśród ty­sięcy osób, które uczest­ni­czyły w warsz­ta­tach wy­star­cza­jąco do­brego ro­dzi­ciel­stwa w róż­nych miej­scach świata. Czę­sto py­tano nas przy tym, czy ktoś w ogóle bada moż­li­wość ist­nie­nia po­zy­tyw­nych sche­ma­tów, a je­śli ta­kowe ist­nieją, to czy wiążą się z nimi po­zy­tywne wzorce ro­dzi­ciel­stwa. Py­ta­nia te za­częły nur­to­wać Johna, który do­szedł do wnio­sku, że musi zna­leźć na nie od­po­wiedź. Kon­cep­cją sche­ma­tów żywo in­te­re­so­wał się dok­tor Alex Wood, obec­nie zwią­zany z Lon­don School of Eco­no­mics, który na sku­tek róż­nych zda­rzeń na­wią­zał kon­takt z Joh­nem. W 2015 roku za­pro­po­no­wał mu zba­da­nie tej kwe­stii w ra­mach pracy dok­tor­skiej. Od­kry­cia po­czy­nione w trak­cie tych ba­dań do­pro­wa­dziły do wy­róż­nie­nia czter­na­stu po­zy­tyw­nych sche­ma­tów i sied­miu po­zy­tyw­nych wzor­ców ro­dzi­ciel­skich (in­te­rak­cji wzmac­nia­ją­cych), jak rów­nież do do­pra­co­wa­nia kon­cep­cji ne­ga­tyw­nych wzor­ców ro­dzi­ciel­skich (in­te­rak­cji tok­sycz­nych), które my­śmy wy­od­ręb­nili w 2011 roku. Za­pew­niło to bar­dzo po­trzebną rów­no­wagę na­szemu mo­de­lowi ro­dzi­ciel­stwa, który wcze­śniej sku­piał się w więk­szym stop­niu na re­duk­cji aspek­tów ne­ga­tyw­nych. Na sku­tek po­czy­nio­nych od­kryć zwe­ry­fi­ko­wa­li­śmy skalę po­zy­tyw­nych sche­ma­tów, a także dwie inne skale ro­dzi­ciel­stwa, do­ty­czące in­te­rak­cji tok­sycz­nych i wzmac­nia­ją­cych (opra­co­wane z na­szymi współ­pra­cow­ni­kami), które są obec­nie tłu­ma­czone na wiele ję­zy­ków. Z ca­łego świata otrzy­mu­jemy in­for­ma­cje zwrotne na te­mat przy­dat­no­ści na­szych kon­cep­cji w roz­ma­itych kul­tu­rach i gru­pach spo­łeczno-eko­no­micz­nych; naj­czę­ściej wska­zy­waną przy­czyną jest to, że wy­star­cza­jąco do­bre ro­dzi­ciel­stwo kon­cen­truje się głów­nie na ja­ko­ści więzi mię­dzy ro­dzi­cem a dziec­kiem. Dla wielu ro­dzi­ców jest to no­vum, gdyż prze­wa­ża­jąca więk­szość ksią­żek i pro­gra­mów po­świę­co­nych wy­cho­wa­niu kon­cen­truje się na zmia­nie za­cho­wa­nia dziecka. W na­szym mo­delu ro­dzi­ciel­stwa sta­ra­li­śmy się dać pierw­szeń­stwo ja­ko­ści re­la­cji ro­dzic – dziecko, wy­ko­rzy­stu­jąc opra­co­wane przez nas skale po­mia­rów, po­nie­waż to wła­śnie ja­kość owej re­la­cji ma de­cy­du­jące zna­cze­nie dla roz­woju dziecka. Co za tym idzie, uzna­li­śmy, że na­le­ża­łoby uak­tu­al­nić nasz po­rad­nik. Dru­gie wy­da­nie za­wiera omó­wie­nie zre­wi­do­wa­nych in­te­rak­cji tok­sycz­nych, a przede wszyst­kim pierw­szy opis po­zy­tyw­nych sche­ma­tów i in­te­rak­cji wzmac­nia­ją­cych. Sta­ra­li­śmy się po­świę­cić tyle samo uwagi aspek­tom po­zy­tyw­nym co ne­ga­tyw­nym. Mamy na­dzieję, że nowe wy­da­nie na­szej książki spo­tka się z uzna­niem czy­tel­ni­ków.

John i Ka­ren Lo­uiso­wie, 2020 r.

Część 1

Wy­star­cza­jąco do­bre ro­dzi­ciel­stwo:wpro­wa­dze­nie

Roz­dział 1

Ro­dzi­ciel­stwo ma zna­cze­nie

Gdy przy­go­to­wy­wa­li­śmy warsz­taty dla sin­ga­pur­skiej Rady ds. Pro­mo­cji Zdro­wia na te­mat kształ­to­wa­nia po­zy­tyw­nej sa­mo­oceny u dzieci, Ka­ren po­pro­siła o po­moc na­szego wów­czas je­de­na­sto­let­niego syna, który miał (i na­dal ma) zdrowe po­czu­cie wła­snej war­to­ści.

Ka­ren:

[Sia­da­jąc obok Da­vida na ka­na­pie] Ko­cha­nie, po­trze­buję two­jej po­mocy przy pre­zen­ta­cji, nad którą wła­śnie pra­cuję. Mogę cię o coś spy­tać?

Da­vid:

Ja­sne, mamo.

Ka­ren:

Wiesz, je­stem cie­kawa, co byś zro­bił, gdyby któ­ryś uczeń z two­jej szkoły po­wie­dział ci, że je­steś głupi.

Da­vid:

[Zde­cy­do­wa­nie] Po­wie­dział­bym mu, że sam jest głupi!

Ka­ren:

No do­brze... A co byś zro­bił, gdyby na­uczy­ciel lub na­uczy­cielka po­wie­dzieli ci, że je­steś głupi?

Da­vid:

[Po na­my­śle, uśmie­cha­jąc się] Im to bym chyba nie po­wie­dział, że sami są głupi, ale bym tak po­my­ślał!

Ka­ren:

I jesz­cze jedno py­ta­nie... Co byś zro­bił, gdy­bym to ja ci po­wie­działa, że je­steś głupi?

Da­vid:

[Po­woli, ze smut­kiem] Pew­nie bym się wku­rzył, ale to­bie mógł­bym uwie­rzyć.

To, jak wy­cho­wuje się dziecko, ma ogromne zna­cze­nie. Nie daj­cie so­bie wmó­wić, że nie jest ważne, ja­kimi ro­dzi­cami je­ste­ście. Ro­dzi­ciel­stwo to naj­waż­niej­sza praca, jaką kie­dy­kol­wiek wy­ko­na­cie, ma­jąca da­le­ko­siężne skutki. Więk­szość ma­tek i oj­ców uczy się go me­todą prób i błę­dów, a wielu ro­dzi­ców za swoje po­tknię­cia płaci ogromną cenę. Od za­koń­cze­nia dru­giej wojny świa­to­wej kom­pe­ten­cjom ro­dzi­ciel­skim po­świę­cono znacz­nie wię­cej ba­dań na­uko­wych niż kie­dy­kol­wiek wcze­śniej. Mo­żemy za­tem się cie­szyć, że ży­jemy w cza­sach, gdy znane są od­po­wie­dzi na sporo py­tań, które za­da­wały so­bie po­przed­nie po­ko­le­nia, zwłasz­cza je­śli cho­dzi o to, co przy­czy­nia się do do­bro­stanu dziecka w do­ro­słym ży­ciu.

We­dług teo­rii sys­te­mów eko­lo­gicz­nych Uriego Bron­fen­bren­nera (1979) na roz­wój czło­wieka wpływa wiele roz­ma­itych czyn­ni­ków, po­cząw­szy od naj­bliż­szego śro­do­wi­ska ro­dzin­nego po szer­sze sys­temy ta­kie jak spo­łe­czeń­stwo i kul­tura; czyn­niki te od­dzia­łują na sie­bie wza­jem­nie we wszyst­kich aspek­tach ży­cia jed­nostki. Nie uj­mu­jąc wagi czyn­ni­kom po­za­ro­dzin­nym, w tej książce sku­piamy się w szcze­gól­no­ści na in­te­rak­cjach ro­dzic – dziecko skła­da­ją­cych się na do­świad­cze­nia wcze­snego dzie­ciń­stwa, które z ko­lei mają wpływ na do­bro­stan dziecka w do­ro­słym ży­ciu.

Na­uka ma wiele do po­wie­dze­nia na te­mat zna­cze­nia zdro­wych, po­zy­tyw­nych do­świad­czeń z wcze­snego dzie­ciń­stwa, szcze­gól­nie je­śli cho­dzi o pierw­sze lata ży­cia. Po­ni­żej stre­ści­li­śmy naj­istot­niej­sze wnio­ski z pu­bli­ka­cji Cen­ter on the De­ve­lo­ping Child (2016) na Uni­wer­sy­te­cie Ha­rvarda:

• Trudne lub wręcz trau­ma­tyczne do­świad­cze­nia z wcze­snego dzie­ciń­stwa mają nie­ko­rzystny wpływ na roz­wój osoby (Fox, Le­vitt i Nel­son, 2010; Me­aney, 2010).

• Do­wody po­cho­dzące z ba­dań w dzie­dzi­nie neu­ro­nauki świad­czą o tym, że im dłu­żej zwle­kamy z po­mocą i wspar­ciem dla ro­dzin, w któ­rych dzieci są w ja­kiś spo­sób za­gro­żone, tym trud­niej­sze i kosz­tow­niej­sze staje się wpro­wa­dze­nie po­zy­tyw­nych zmian.

• Kon­kretne ob­szary mó­zgu mu­szą się roz­wi­jać w okre­ślo­nej ko­lej­no­ści i być wy­star­cza­jąco sprawne, by wspie­rać dłu­go­fa­lowy roz­wój umie­jęt­no­ści po­znaw­czych, spo­łecz­nych i emo­cjo­nal­nych. Pro­ces ten może ła­two ulec za­kłó­ce­niu, je­żeli w naj­bliż­szym oto­cze­niu dziecko jest stale na­ra­żone na na­wra­ca­jące pro­blemy. Krótko mó­wiąc, brak do­sta­tecz­nego wspar­cia ze strony opie­ku­nów (za­równo w domu, jak i poza nim) wpływa nie­ko­rzyst­nie na stan psy­chiczny dziecka.

• Geny to nie „wy­rok” – one nie de­ter­mi­nują wszyst­kiego. Wspie­ra­jące śro­do­wi­sko i bo­gate do­świad­cze­nia w za­kre­sie ucze­nia się uru­cha­miają ko­rzystny po­ten­cjał ge­ne­tyczny (Cur­ley, 2009). In­nymi słowy, nie cho­dzi o to, co ma więk­szą siłę de­ter­mi­nu­jącą: na­tura czy wy­cho­wa­nie, lecz o ich wza­jemne od­dzia­ły­wa­nie. Im bar­dziej sprzy­ja­jące śro­do­wi­sko ro­dzice za­pew­nią dziecku, tym le­piej.

Zdrowe wy­cho­wa­nie jest ważne rów­nież w przy­padku star­szych dzieci. Ba­da­nie prze­pro­wa­dzone przez Fran­ces Gard­ner z Uni­wer­sy­tetu Oxfordz­kiego, które ob­jęło pięt­na­ście ty­sięcy ro­dzin, wy­ka­zało, że od­po­wied­nia in­ter­wen­cja sku­tecz­nie re­du­kuje pro­blemy be­ha­wio­ralne za­równo u młod­szych, jak i u star­szych dzieci (Sel­l­gren, 2018). Ro­dzi­ciel­stwo ma zna­cze­nie!

Skoro mowa o star­szych dzie­ciach, oto wy­brane wnio­ski pły­nące z ana­lizy ty­siąca stu ar­ty­ku­łów na te­mat ro­dzi­ciel­stwa, do­ty­czą­cych czyn­ni­ków sprzy­ja­ją­cych po­myśl­nemu roz­wo­jowi na­sto­lat­ków. Na­sto­latki wy­cho­wy­wane przez ro­dzi­ców, któ­rzy są ko­cha­jący i wspie­ra­jący, a za­ra­zem spój­nie i kon­se­kwent­nie wpro­wa­dzają za­sady, eg­ze­kwują prze­strze­ga­nie tychże za­sad i sami się do nich sto­sują, mają więk­szą mo­ty­wa­cję do na­uki i osią­gają w niej lep­sze wy­niki oraz ce­chują się lep­szym zdro­wiem fi­zycz­nym i psy­chicz­nym. Z ko­lei na­sto­latki, któ­rych ro­dzice są nad­mier­nie su­rowi i ogra­ni­czają ich nie­za­leż­ność, a także te, któ­rych ro­dzice są czuli i ko­cha­jący, ale zbyt po­błaż­liwi, są bar­dziej im­pul­sywne i czę­ściej an­ga­żują się w ry­zy­kowne za­cho­wa­nia (Mo­ore i Zaff, 2002). Ro­dzi­ciel­stwo ma zna­cze­nie! (Za­gad­nie­nia te omó­wimy szcze­gó­łowo w roz­dzia­łach po­świę­co­nych za­spo­ka­ja­niu pod­sta­wo­wych po­trzeb emo­cjo­nal­nych bez­piecz­nego przy­wią­za­nia i ak­cep­ta­cji oraz re­ali­stycz­nych gra­nic).

Je­śli to was nie prze­ko­nało, oto ko­lejne od­kry­cie. Trwa­jące osiem­na­ście lat ba­da­nie, które pro­wa­dzono w No­wym Jorku i w któ­rym uczest­ni­czyło sześć­set ro­dzin, wy­ka­zało, że nie­zdrowe wy­cho­wa­nie było sil­niej­szym pre­dyk­to­rem roz­woju za­bu­rzeń psy­chicz­nych u dzieci niż wy­stę­po­wa­nie tychże za­bu­rzeń u ro­dzi­ców. Wzro­stowi czę­sto­ści nie­zdro­wych wzor­ców ro­dzi­ciel­stwa to­wa­rzy­szył wzrost praw­do­po­do­bień­stwa wy­stą­pie­nia za­bu­rzeń psy­chicz­nych u dzieci (John­son, Co­hen, Ka­sen, Sma­iles i Brook, 2001). Ro­dzi­ciel­stwo na­prawdę ma zna­cze­nie!

Wnio­ski te wcale nie są za­ska­ku­jące; po­brzmiewa w nich zdro­wo­roz­sąd­kowa wie­dza. Ro­dzice po­winni mieć bli­ski kon­takt z na­sto­let­nimi dziećmi, po­stę­po­wać we­dług gło­szo­nych przez sie­bie za­sad, a także uni­kać skraj­no­ści – nad­mier­nego kon­tro­lo­wa­nia z jed­nej strony i po­bła­ża­nia z dru­giej. Ro­dzi­ciel­stwo ma zna­cze­nie.

Do­brze wiemy, że więk­szość ro­dzi­ców do­kłada wszel­kich sta­rań, by oka­zać mi­łość swoim dzie­ciom, a po­peł­niane przez nich błędy są za­zwy­czaj nie­umyślne i trudne do uchwy­ce­nia. Wpraw­dzie ide­alna matka i ide­alny oj­ciec nie ist­nieją, ale każdy ro­dzic może się na­uczyć, jak być wy­star­cza­jąco do­brym ro­dzi­cem. [To nie my uku­li­śmy ten ter­min – już po­nad pół wieku temu bry­tyj­ski pe­dia­tra i psy­cho­ana­li­tyk Do­nald Wo­ods Win­ni­cott (1953) pi­sał o wy­star­cza­jąco do­brej matce]. Wy­star­cza­jąco do­bre ro­dzi­ciel­stwo wy­maga świa­do­mo­ści, a także pew­nego tre­ningu.

Po­zwól­cie, że zi­lu­stru­jemy tę prawdę na przy­kła­dzie dal­szej ro­dziny Ka­ren z Tek­sasu. McDo­nal­do­wie upodo­bali so­bie grę w re­mika. Spo­tka­nia ro­dzinne z oka­zji świąt sta­no­wią dla nich pre­tekst do ro­ze­gra­nia tur­nieju; co naj­mniej trzy sto­liki, przy któ­rych sie­dzi od czte­rech do sze­ściu gra­czy, wcale nie są rzad­kim wi­do­kiem. Choć no­wym człon­kom ro­dziny z tru­dem przy­cho­dzi po­zna­nie za­wi­ło­ści gry i jej spe­cy­ficz­nych re­guł, to po kilku wspól­nie spę­dzo­nych Świę­tach Dzięk­czy­nie­nia czy Bo­żego Na­ro­dze­nia opa­no­wują za­sady i dość szybko za­czy­nają wy­gry­wać, a przy­naj­mniej nie za­wsze zaj­mują ostat­nie miej­sca. Stop­niowo uczą się, że le­piej nie sia­dać za wuj­kiem, który „ku­puje” wszystko, i że warto uwa­żać na ciotkę, która niby gra bar­dzo ostroż­nie. Prze­stają się też dzi­wić, że je­den z ku­zy­nów, kiedy prze­grywa, za­czyna pod­śpie­wy­wać. O wy­niku gry czę­ściowo de­cy­dują karty z roz­da­nia, ale bar­dzo dużo za­leży też od tego, jak się je roz­grywa. Nie­któ­rzy gra­cze na­rze­kają na pe­cha i pod ko­niec tur­nieju tłu­ma­czą, że re­mik to nie ich bajka. Inni z roku na rok do­sko­nalą swoje umie­jęt­no­ści i ra­dzą so­bie co­raz le­piej.

Z ro­dzi­ciel­stwem jest bar­dzo po­dob­nie. Kiedy przy­szli ro­dzice łą­czą swoje pule ge­nów, część ra­do­ści z po­sia­da­nia dziecka pły­nie z od­kry­wa­nia, ja­kie ce­chy zo­stały „roz­dane” na wej­ściu. Tem­pe­ra­ment dziecka jest wro­dzony; nie mo­żemy wy­brać, jaki nam bar­dziej od­po­wiada – o tym de­cy­duje na­tura. Ale ważne jest też wy­cho­wa­nie i tu wła­śnie mamy do ode­gra­nia zna­czącą rolę. Ro­dzi­ciel­stwa można się na­uczyć. Mo­żemy na­uczyć się kon­kret­nych stra­te­gii. Mo­żemy ob­ser­wo­wać swoje dzieci, aby się do­wie­dzieć, które „gra ostroż­nie”, a które lubi so­bie „pod­śpie­wy­wać”. Z pew­no­ścią nie zwy­cię­żymy w każ­dej roz­grywce, lecz mo­żemy się do­sko­na­lić i z cza­sem grać co­raz le­piej. Wła­śnie na tym po­lega wy­star­cza­jąco do­bre ro­dzi­ciel­stwo.

Dla­czego wy­star­cza­jąco do­bre ro­dzi­ciel­stwo jest sku­teczne? Po­nie­waż przy­go­to­wuje do wy­cho­wa­nia emo­cjo­nal­nie zdro­wych i sa­mo­dziel­nych dzieci, które wniosą po­zy­tywny wkład w ota­cza­jący je świat. W jaki spo­sób? Otóż nasz mo­del wy­star­cza­jąco do­brego ro­dzi­ciel­stwa:

• uczy ro­dzi­ców, nie­za­leż­nie od kręgu kul­tu­ro­wego, z ja­kiego po­cho­dzą, jak za­spo­ka­jać cztery pod­sta­wowe po­trzeby emo­cjo­nalne dziecka, co z ko­lei prze­kłada się na roz­wój trwa­łych wzor­ców my­śle­nia, od­czu­wa­nia i dzia­ła­nia (tzw. sche­ma­tów);

• wska­zuje dzie­sięć in­te­rak­cji tok­sycz­nych, zwią­za­nych z ne­ga­tyw­nymi (nie­adap­ta­cyj­nymi) sche­ma­tami i pro­ble­mami dziecka z za­cho­wa­niem;

• w rów­nym stop­niu sku­pia się na sied­miu in­te­rak­cjach wzmac­nia­ją­cych, zwią­za­nych z po­zy­tyw­nymi sche­ma­tami oraz z po­żą­da­nymi po­sta­wami i za­cho­wa­niami;

• po­maga ro­dzi­com w uświa­do­mie­niu so­bie wła­snych sche­ma­tów;

• w przy­padku na­sto­let­nich i do­ro­słych dzieci po­maga przejść pro­ces na­prawy re­la­cji i od­bu­dowy więzi.

W tej książce wy­ja­śniamy, dla­czego ważne jest za­spo­ko­je­nie pod­sta­wo­wych po­trzeb emo­cjo­nal­nych dziecka, przed­sta­wiamy ich de­fi­ni­cje i cha­rak­te­ry­stykę, a także oma­wiamy dłu­go­fa­lowe pro­blemy wy­ni­ka­jące z ich nie­za­spo­ko­je­nia. W pod­roz­dzia­łach za­ty­tu­ło­wa­nych Strefa bez­pie­czeń­stwa pod­po­wia­damy, jak unik­nąć kon­kret­nych za­gro­żeń zwią­za­nych z każdą z nich. Po­szcze­gólne roz­działy za­wie­rają różne wska­zówki do­ty­czące za­spo­ka­ja­nia owych po­trzeb. Za zgodą na­szych dzieci uroz­ma­ici­li­śmy je opo­wie­ściami o na­szej ro­dzi­nie, które za­mie­ści­li­śmy w ram­kach Ro­dzinne se­krety Lo­uisów. W książce znaj­dzie­cie też hi­sto­rie ro­dzi­ców i dzieci, z któ­rymi ze­tknę­li­śmy się w ra­mach na­szej pracy te­ra­peu­tycz­nej (imiona, na­zwi­ska i nie­które szcze­góły do­ty­czące ich sy­tu­acji zo­stały zmie­nione). Po­nadto opi­su­jemy w niej zi­den­ty­fi­ko­wane przez nas in­te­rak­cje tok­syczne, po­ka­zu­jąc na przy­kła­dach, jak ro­dzice – nie­umyśl­nie po­wo­du­jąc fru­stra­cję dziecka – sami pod­ko­pują pro­ces wy­cho­waw­czy po­przez utrud­nie­nie za­spo­ko­je­nia po­trzeb emo­cjo­nal­nych syna lub córki. W ni­niej­szym wy­da­niu przed­sta­wiamy naj­now­sze wnio­ski z na­szych ba­dań na te­mat kształ­to­wa­nia się po­zy­tyw­nych sche­ma­tów oraz na te­mat in­te­rak­cji wzmac­nia­ją­cych, które wspie­rają wy­cho­wa­nie, sprzy­ja­jąc za­spo­ka­ja­niu wspo­mnia­nych po­trzeb. Po­szcze­gólne sche­maty oraz in­te­rak­cje wzmac­nia­jące i tok­syczne zi­lu­stro­wa­li­śmy z wy­ko­rzy­sta­niem hi­sto­ry­jek ob­raz­ko­wych. Aby po­głę­bić sa­mo­świa­do­mość ro­dzi­ców oraz uła­twić im au­to­re­flek­sję, do­da­li­śmy ramki Pod roz­wagę. Czy­tel­nicy za­in­te­re­so­wani do­wo­dami na­uko­wymi po­winni zwró­cić uwagę na li­tery RR (od ang. re­se­arch re­ve­als – ba­da­nia wy­ka­zały) opa­trzone róż­nymi nu­me­rami. W anek­sie 1 wy­ja­śniamy, do czego one od­sy­łają. Z ko­lei na stro­nie: https://go­ode­no­ugh­pa­ren­ting.com po­da­jemy in­for­ma­cje o na­szych warsz­ta­tach wy­star­cza­jąco do­brego ro­dzi­ciel­stwa. Znaj­dzie­cie tam filmy, wska­zówki i ćwi­cze­nia dla ro­dzi­ców, a także wy­ja­śnie­nie, jak uzy­skać kwa­li­fi­ka­cje fa­cy­li­ta­tora w tym pro­gra­mie.

Bar­dzo chcie­li­by­śmy dać wam go­tową re­ceptę, ale choć od­wo­łu­jemy się do ba­dań i sto­su­jemy od­po­wied­nią me­to­do­lo­gię, dzieci to nie pro­jekty na­ukowe – nie ist­nieją wzory czy for­muły spraw­dza­jące się w przy­padku każ­dego dziecka. Nasi przy­ja­ciele, któ­rzy są wspa­nia­łymi ro­dzi­cami, po­wie­dzieli kie­dyś, że na „stu­dio­wa­nie” każ­dej ze swo­ich czte­rech zu­peł­nie róż­nych la­to­ro­śli po­świę­cają tyle czasu, iż mo­gliby zro­bić cztery dok­to­raty! Ta­kie po­dej­ście jest ko­nieczne, je­śli chcemy być wy­star­cza­jąco do­brymi ro­dzi­cami, po­nie­waż ro­dzi­ciel­stwo jest w rów­nym stop­niu sztuką co na­uką, a każde dziecko – bez­cen­nym ar­cy­dzie­łem.

Uwaga: to nie jest po­rad­nik dla osób bo­jaź­li­wych czy nie­sko­rych do dzia­ła­nia. Ta książka nie po­prawi wam sa­mo­po­czu­cia. Wdra­ża­nie w prak­tyce za­sad wy­star­cza­jąco do­brego ro­dzi­ciel­stwa wy­maga od­wagi, pa­sji i wy­trwa­ło­ści, a także krwi, potu i łez. Ale ra­dość i sa­tys­fak­cja pły­nące z po­czu­cia sil­nej więzi emo­cjo­nal­nej z dziec­kiem, jak rów­nież z tego, że dziecko po­dziela na­sze war­to­ści, zdrowo funk­cjo­nuje w świe­cie, lubi prze­by­wać z nami, lecz do­brze so­bie ra­dzi bez nas oraz po­trafi na­wią­zy­wać war­to­ściowe re­la­cje z in­nymi ludźmi, czy­nią wy­star­cza­jąco do­bre ro­dzi­ciel­stwo war­tym każ­dego wy­siłku.

Za­pra­szamy do za­kupu peł­nej wer­sji książki