Pucking Around 1 - Emily Rath - ebook + książka

Pucking Around 1 ebook

Rath Emily

4,2

Ebook dostępny jest w abonamencie za dodatkową opłatą ze względów licencyjnych. Uzyskujesz dostęp do książki wyłącznie na czas opłacania subskrypcji.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.

55 osób interesuje się tą książką

Opis

Nie mogę zakochać się w żadnym graczu… nie mówiąc już o trzech!

Nazywam się Rachel Price i dwa miesiące temu spotkałam idealnego mężczyznę. Spędziliśmy razem magiczną noc – było uroczo, zabawnie i bardzo namiętnie. Żadnych imion, żadnych zobowiązań. Myślałam, że już nigdy go nie zobaczę.

Myliłam się. Okazuje się, że mój doskonały kochanek jest playboyem i obrońcą Jacksonville Rays, najgłośniejszej drużyny hokejowej w NHL, a ja… jestem jego nową fizjoterapeutką. Aha, i ten kretyn nawet mnie nie rozpoznał!

Zapowiada się kilka naprawdę ciekawych miesięcy. Mój idealny mężczyzna zrobi wszystko, żeby zdobyć moje uznanie. Tymczasem jego najlepszym przyjacielem jest gburowaty pracowniktechniczny, który zawsze mnie krytykuje. A do tego mam niechętnego do współpracy bramkarza, który stara się ukryć kontuzję… To moja szansa, żeby się wykazać zawodowo, i nie mam zamiaru ryzykować. Ale jeśli miłość to gra, ci goście grają, aby wygrać.

Pucking Around to burzliwy hokejowy romans, który otwiera bestsellerową serię Jacksonville Rays.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 537

Oceny
4,2 (603 oceny)
328
132
73
47
23
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
JoWinchester86

Nie oderwiesz się od lektury

Potrzebuję drugi tom na już!!! To książka dla ludzi o otwartych umysłach, diabelnie gorąca.
91
bookish_sunflower

Nie oderwiesz się od lektury

KOCHAM TĘ KSIĄŻKĘ!!! szkoda tylko, że wydawnictwo podzieliło ją na dwie części:( ale uwierzcie, że jest na co czekać ❤️‍🔥
koktajlhere

Całkiem niezła

Jeśli macie ochotę na smuta w trójkącie to czytajcie. Nawet spoko bohaterowie i nawet jest fabuła. A znając główna bohaterke to ten trójkąt może się zamienić nawet w sześcian,bo jej ciągle mało 😅
lezak_2006
(edytowany)

Dobrze spędzony czas

Lekka i z humorem. Zabawne dialogi i sytuacje przypadły mi do gustu. No i zauroczył mnie Ilmari... 😉😍 Nie do końca przekonuje mnie wykreowana przez autorkę relacja w układzie 1k+2m. W mojej ocenie jest to głównie relacja fizyczna. Mentalnie bohaterowie jej nie przepracowali i za często przewija się tam zazdrość, żeby miała ona szansę przetrwać. Jednak końcówka sprawiła, że mam ochotę sięgnąć po kolejny tom. Główna bohaterka ma jakieś zboczenie matematyczne i zafiksowała się na figurach geometrycznych, więc nie można pozwolić by z trójkąta powstał czworokąt lub inny wielokąt i kolejny facet poszedł na zmarnowanie niewyżytej i nie do końca zdecydowanej babki. Niech popracuje nad ugruntowaniem aktualnej relacji, bo jej zachowanie wskazuje, że zaraz zapragnie wszystkich zawodników. Niech kręgosłup moralny Marsa wytrzyma. Błagam 🙏🙏🙏 Musi się dla niego znaleźć jakaś fajna druga połówka 😘 tylko dla niego. Pomijając mało interesujący mnie aspekt 1+2 miło spędziłam czas na lekturze. Cała...
51
LidiaGG

Nie oderwiesz się od lektury

czyli muszę czekać na ciąg dalszy poczekam warto Super ksiazka czytało się mega
40

Popularność




Emily Rath Pucking Around 1 Tytuł oryginału Pucking Around ISBN Copyright © 2023 by Emily Rath Books Copyright © for the Polish translation by Zysk i S-ka Wydawnictwo s.j., 2024 Copyright © for this edition by Zysk i S-ka Wydawnictwo s.j., Poznań 2024All rights reserved Redakcja Magdalena Wójcik Korekta Beata Kozieł-Kulesza Projekt typograficzny i łamanie Grzegorz Kalisiak Projekt okładki Fecit studio Wydanie 1 Zysk i S-ka Wydawnictwo ul. Wielka 10, 61-774 Poznań tel. 61 853 27 51, 61 853 27 67 dział handlowy, tel./faks 61 855 06 [email protected] Wszelkie prawa zastrzeżone. Niniejszy plik jest objęty ochroną prawa autorskiego i zabezpieczony znakiem wodnym (watermark). Uzyskany dostęp upoważnia wyłącznie do prywatnego użytku. Rozpowszechnianie całości lub fragmentu niniejszej publikacji w jakiejkolwiek postaci bez zgody właściciela praw jest zabronione. Konwersję do wersji elektronicznej wykonano w Zysk i S-ka Wydawnictwo.

Dla wszystkich hejterów, którzy uważają, że ta historia byłaby lepsza bez Ilmariego

– kto wam wyrządził krzywdę?

Aha, i suksi vittuun.

I wszystkim kochankom, którzy przyjęli tę opowieść z otwartymi ramionami

– dziękuję.

Mä rakastan sua.

WĄTKI, TAGI I OSTRZEŻENIA DOTYCZĄCE TREŚCI NINIEJSZEJ KSIĄŻKI

WĄTKI

Romans hokejowy, „why choose”, friends to lovers, instalove

TAGI

MF, MM, MMF, MFM, MMFM, hockey romance, romantic comedy, instalove, friends to lovers, queer awakening, too much sex, golden retriever, everyone has tattoos, baby girl, daddy

OSTRZEŻENIA DOTYCZĄCE TREŚCI

Ta książka porusza pewne tematy, które mogą być niepokojące dla czytelników, w tym historię rodziny, która była ofiarą nękania, brutalnego znęcania się powiązanego z homo­fobią oraz krótkie omówienie dotyczące próby odebrania sobie życia przez członka rodziny. Więcej niż jeden główny bohater miał historię nadużywania środków odurzających; jeden z nich poszedł na odwyk w celu leczenia (co omówiono, nie pokazano). Jedna z głównych postaci miała też historię zaburzeń odżywiania (jest to krótko omówione jako część jej przeszłości).

Ta książka zawiera szczegółowe dwu-, trzy- i czteroosobowe sceny seksu, które obejmują elementy impact play, podduszania, podglądactwa, bondage, podwójnej penetracji, podwójnej penetracji pochwy, używania zabawek, upokarzania, relacji dominacja/uległość, plucia, snowballingu i breeding kink.

ZNAKI ZODIAKU

RACHEL: Rak (woda): intuicyjna, emocjonalna, ostrożna

ILMARI: Baran (ogień): odważny, ambitny, pełen temperamentu

JAKE: Byk (ziemia): skoncentrowany, zmysłowy, niezłomny

CALEB: Strzelec (ogień): żądny przygód, potrafiący się dostosować, otwarty

POZNAJ JACKSONVILLE RAYS

ZAWODNICY

Compton Jake (nr 42): obrońca

Davidson Tyler (nr 65): rezerwowy bramkarz

Gerard Jean-Luc „J Lo” (nr 6): obrońca

Hanner Paul (nr 24): obrońca

Karlsson Henrik (nr 17) : napastnik

Kinnunen Ilmari „Mars” (nr 31): bramkarz

Langley Ryan (nr 20): napastnik

Morrow Cole (nr 3): obrońca

Novikov Lukas „Novy” (nr 22): obrońca

O’Sullivan Josh „Sully” (nr 19): napastnik

Perry David „DJ” (nr 13): napastnik

Walsh Cade (nr 10): napastnik

TRENERZY

Andrews Brody: asystent trenera

Johnson Harold „Hodge”: główny trener

Tomlin Eric: trener bramkarzy

WSPARCIE DRUŻYNY

Gordon Jerry: pracownik techniczny

Sanford Caleb: pracownik techniczny

WSPARCIE MEDYCZNE

Avery Todd: dyrektor fizjoterapii

Jacobs Hillary: pielęgniarka drużyny

O’Connor Teddy: stażysta fizjoterapii

Price Rachel: stypendystka Barkleya

Tyler Scott: lekarz zespołu

ZARZĄDZANIE

Francis Vicki: kierowniczka operacyjna

Ortiz Claribel: social media manager

St. James Poppy: dyrektorka ds. public relations

FIŃSKIE SŁOWA I ZWROTY

En voi elää ilman sua – nie mogę bez ciebie żyć

Haluun tätä – chcę tego

Joo – tak

Kulta – kochanie, skarbie, złotko

Leijona – lwica/lew

Mä haluun sut – chcę cię (pragnę cię)

Mä kuulun sulle – należę do ciebie

Mä rakastan sua – kocham cię

Mä tuun – dochodzę

Mennään naimisiin – wyjdź za mnie

Mitä helvettiä – co jest, do cholery?

Mitä vittua – co jest, kurwa?

Mun leijona – moja lwica/mój lew

Niin mäkin sua – ja ciebie też (kocham)

No niin – no dobrze / no więc / no właśnie

Oon sun – jestem twój/twoja

Oot kaunis, rakas – jesteś piękna/y, kochanie

Rakas – kochanie/kochana/kochany

Saatana – kurwa / do kurwy nędzy / ja pierdolę

Suksi vittuun – wypierdalaj (dosłownie: wjedź na nartach w pizdę)

Tule tänne – chodź tutaj

Vain sun – tylko twój/twoja

Voi helvetti – do diabła / do cholery

TA JEDNA NOC

Prequel serii Jacksonville Rays

1. RACHEL

– Byłaś kiedyś na regatach, ślicznotko?

Chad Żaglówka, który przytłacza mnie swoją obecnością, nie przestaje nawijać od dziesięciu minut. Ten facet, który wygląda jak chodząca reklama marki Patagonia, pewnie nie umie czytać, bo na czole mam wypisane wyraźne „ODPIEPRZ SIĘ”.

Boże, nie mam ochoty na żadne towarzystwo, chcę pogrążyć się w użalaniu się nad samą sobą. Czy wymagam zbyt wiele?

Mieszam resztki lodu w moim drinku, obserwując wiśnię wirującą na dnie szklanki. Siedzę w tym eleganckim hotelowym barze sama… no cóż, chciałabym być sama. Ściany baru wyłożone są ciemnymi panelami, wszystko jest utrzymane w wyrafinowanym marynistycznym klimacie. Miejscówka idealna dla Chada. Prycham w szklankę. Ale on tego nie zauważa. Czy jestem dla niego zbyt surowa?

„O boże, zdecydowanie nie!”

Chad to taki typ faceta, który mówi do ciebie, a nie rozmawia z tobą. Jasne, ma uśmiech i blond loki, które można przeczesać palcami, ale też ciągle spogląda przez ramię, puszczając oko do reszty swojej grupy. Siedzą w kącie, a za nimi roztacza się wspaniały widok na panoramę Seattle. Jest prawie piętnasta i ich późny brunch prawie się kończy. Ciągle posyłają nam drwiące uśmiechy.

Czy jakieś dwie minuty temu on nie siedział jeden stołek dalej? Niech to szlag, będę musiała przenieść to użalanie się nad sobą do swojego hotelowego pokoju.

Spuszczam wzrok na telefon i klikam w skrzynkę odbiorczą, otwierając ostatniego maila. Chyba mam jakiś fetysz na punkcie samobiczowania się, bo w ciągu ostatniej godziny przeczytałam pierwsze trzy zdania tego maila już z pięćdziesiąt razy. To powód, dla którego wcześniej wyszłam ze swojego brunchu.

To oczywiście standardowy mail napisany na bazie ogólnego formularza. Zmarnowałam rok życia, składając podania i rozbudzając w sobie nadzieje, tylko po to, by otrzymać automatyczną odpowiedź, w której bot nie potrafi nawet poprawnie napisać mojego pieprzonego imienia.

Szanowna Doktor Rachum Price,

Dziękujemy za zainteresowanie programem stypendialnym Barkley, wiodącym partnerem w dziedzinie zaawansowanej medycyny sportowej w kraju. W tym roku byliśmy zaskoczeni liczbą naprawdę wyjątkowych kandydatów. Komisja selekcyjna dokładnie rozpatrzyła Pani aplikację. Niestety…

Nie czytam dalej. Klikam w boczny przycisk telefonu i ekran robi się czarny.

To dlatego utknęłam tutaj z Chadem, a nie jestem na brunchu weselnym mojego brata. Nazwijcie mnie egoistką, ale nie mogłabym pozwolić sobie na utratę panowania nad sobą przed Harrisonem, jego nowym mężem i całą dalszą rodziną. Więc wymknęłam się, zamówiłam taksówkę i wróciłam tu, aby zatopić się w moim smutku.

Ale nie przegapiłam ślubu. Ten miał miejsce wczoraj. Dzisiejszy brunch jest przeznaczony tylko dla tych osób, które nie miały wcześniejszego lotu. Grałam swoją rolę przez cały weekend, uśmiechając się podczas wszystkich wydarzeń. Na próbnej kolacji wygłosiłam przemówienie jak na dumną siostrę przystało i na wczorajszym przyjęciu tańczyłam jak szalona.

Cieszę się jego szczęściem, naprawdę. On i Somchai są definicją niezłomnej miłości. Ale też jest mi smutno. Harrison to zrozumie; bliźniaki tak już mają.

Mój samolot do domu odlatuje jutro rano. Znając Soma, zorganizuje małą armię tajskich ciotek, aby przez następny tydzień przynosiły mi jedzenie i próbowały mnie rozweselić. On nawet nie pochodzi z Cincinnati, ale wszędzie ma znajomości. Zarówno on, jak i Harrison są znanymi szefami kuchni, którzy powoli budują swoje imperium. Nie mogę narzekać, skoro oznacza to, że moja lodówka zawsze jest pełna niesamowitego, darmowego jedzenia.

Strata tego stypendium jest do bani, ale życie toczy się dalej. Na razie muszę wrócić do domu. Pozwolę sobie na pogrążanie się w smutku przez dzień lub dwa. Moja współlokatorka będzie płakać razem ze mną. Jest prawdziwą empatką. Tess płacze, gdy aktorzy w telewizji płaczą. Płacze, gdy płaczą zwierzęta z kreskówek. Tymczasem ja jestem emocjonalnie niedostępna, zamknięta w sobie jak małż (to jej słowa, nie moje).

Więc chyba spróbuję popłakać. Ale potem muszę stworzyć plan. Muszę rozpocząć fazę drugą. Chcę…

Kurwa mać.

Chcę, żeby Chad natychmiast się odsunął, do cholery!

Nachyla się ku mnie, naruszając moją przestrzeń, i trzepocze tymi blond rzęsami. Czy myśli, że polecę na to jego maślane spojrzenie? Czy ma to mnie zwalić z nóg? Jakim cudem ten facet nie jest w stanie odczytać sygnałów, jakie wysyła mu kobieta? Zsuwam się ze stołka, gdy on pochyla się do mnie jeszcze bliżej i ostentacyjnie obwąchuje moje włosy.

Zamieram.

– Mmm, ładnie pachniesz – mruczy. – Czy to Chanel numer 9?

Tak, to jest mój absolutny limit. Nadszedł czas, aby wykurzyć Chada z powrotem do jego stolika. Biorę głęboki oddech i staram się wepchnąć moją wewnętrzną smoczycę z powrotem do klatki. Nie ma powodu robić scen. Po prostu odmówię mu, używając dorosłych słów.

Ale wtedy ten skurwiel ośmiela się wyciągnąć rękę i przesunąć po moim kręgosłupie. Kombinezon nie ma pleców, więc palce muskają moją nagą skórę.

Z trzaskiem stawiam drinka na blat i obracam się na stołku, przerywając jego dotyk.

– Zabierz ode mnie łapy – syczę. – Czas się zbierać.

Chad, gdy wstaje, ośmiela się patrzeć na mnie zdziwionymi, szeroko otwartymi oczami.

– Oho… spokojnie. Co z tobą? Przecież tylko miło rozmawiamy.

Moje nozdrza rozszerzają się.

– Miło rozmawiamy? – pytam z całkowitym niedowierzaniem.

Parska śmiechem.

– Posłuchaj…

– Amy! – woła czyjś głęboki głos. – Amy, co jest, do cholery?

Chad spogląda ponad moim ramieniem, mrużąc oczy.

– Czekam na ciebie jakieś dwadzieścia minut. Myślałem, że spotykamy się na dole.

Odwracam się na stołku i widzę mężczyznę zmierzającego w stronę baru.

Cholera, czy tu dodają coś do wody?

Ten facet również jest przystojny. Jego ciemnobrązowe włosy opadają na czoło, gdy spogląda na mnie tymi swoimi piwnymi oczami. Idealna ilość zarostu pokrywa jego wyrzeźbioną szczękę. Nie wspominając o tym, jak jego klatka piersiowa i ramiona wypełniają zbyt ciasną koszulkę.

Musi być zawodowym sportowcem, jestem gotowa się o to założyć. Spędziłam zbyt wiele czasu w branży, żeby nie rozpoznać zawodnika, gdy go widzę. Stawiam na futbol. Obrona. Tu nie chodzi tylko o ciało, ale też o pewność siebie, wygląd z wyższej półki i nonszalancki sposób bycia, który wysysa całe powietrze z pomieszczenia.

I teraz ten facet dumnie kroczy w stronę Chada. Przewyższa go o jakieś dziesięć centymetrów i ponad dwadzieścia kilogramów mięśni.

– Czy ten facet cię zaczepia, Amy? Narzucasz się mojej siostrze, dupku?

Nabieram powietrza. Siostra? Czy jestem aż tak pijana? To nie Harrison, ja… oooch, udajemy. Przystojniak oferuje mi wyjście z tej sytuacji. Wcielam się w rolę.

– Wszystko w porządku. On tylko…

– Nie robiłem nic takiego. – Chad pewnie stawia czoła swojej nowej konkurencji.

Nowy facet krzyżuje ramiona na szerokiej klatce piersiowej.

– No cóż, stamtąd wyglądało to tak, jakbyś dotykał mojej siostry, a jej to się nie podobało. Chcesz mieć złamaną rękę?

– Nie…

– Bo nikt nie dotyka mojej siostry, chyba że ona pierwsza o to poprosi – warczy.

Odruchowo wyciągam rękę i kładę dłoń na jego ramieniu.

– Potrafię o siebie zadbać – ostrzegam. – Poza tym on właśnie wychodził. – Gromię Chada wzrokiem. – Zgadza się?

Chad posyła mi kolejny uśmiech.

– Tak… tak, muszę już iść. Ale pozwól, że dam ci mój numer…

– Nie, nie trzeba. – Mój nowy przyjaciel spogląda na mnie. To szybkie zerknięcie, ale widać w nim wyraz prawdziwej troski, niewypowiedzianego pytania: „Czy wszystko w porządku?”

Krótko kiwam mu głową.

– Hej, stary, przecież mogę dać jej mój numer – prycha Chad. Pozwala swojemu lękowi przed upokorzeniem przeważyć nad instynktem przetrwania. Nie jestem zaskoczona, widząc, jak jego głupawi przyjaciele siedzą po drugiej stronie baru i śmieją się z nas. – Będę w mieście przez resztę tygodnia i są regaty, o których ci mówiłem…

– Słuchaj, nie chcę być psem ogrodnika, ale nie po to przyleciałem na drugi koniec kraju, żeby patrzeć, jak moja siostra flirtuje z jakimś modelem outdoorowych ciuchów. – Nowy facet kieruje na mnie wzrok i cała jego postawa zmienia się z gburowatej na szczenięcą. – Daj spokój, Amy – jęczy, teraz jego głos brzmi łagodniej. – Proszę, nie rób tego. Nie znowu. Żadnych przypadkowych podrywów w barach, gdy jesteśmy na wakacjach. Obiecałaś, że pojedziemy zobaczyć Space ­Needle. I chcę patrzeć, jak rzucają rybami na nabrzeżu.

Teraz już z trudem powstrzymuję śmiech. Ten gość jest niemożliwy.

– Okej, dobrze – odpowiadam. – Możemy zwiedzić ­Space Needle. A co powiesz na herbatę ze smoczych owoców w pierwszym na świecie Starbucksie?

– Super. – Wciska się między mnie i Chada, zmuszając go do zrobienia kolejnego kroku w tył.

– No cóż, to ja po prostu… pójdę – mamrocze Chad.

Ale mój nowy towarzysz zupełnie go ignoruje. Skanuje kod QR z menu za pomocą telefonu.

– Widziałaś, że mają paluszki z mozzarelli? – mówi tonem sztucznie pogodnym i wesołym. – Zamówię je. Chcesz się podzielić? O cholera, masz alergię na nabiał. No cóż, ja dla siebie i tak zamówię.

Teraz już się uśmiecham. Nie mogę nic na to poradzić. Ten facet skutecznie zneutralizował mój problem z Chadem, nie musiałam zachowywać się jak suka i robić scen. A teraz barman przyjmuje jego zamówienie – piwo kraftowe, paluszki serowe i koszyczek frytek z dressingiem z sera pleśniowego zamiast ketchupu.

Chad zabiera z baru swojego drinka i wraca do stolika. Witają go pohukiwaniami i drwinami.

– Dupki – mamrocze nowy facet, biorąc piwo, które barman przesuwa w jego stronę.

Siadam wygodnie na stołku, nie mogąc nie zauważyć nagłej zmiany energii. Dlaczego czuję się nerwowa? Trudno zignorować tego gościa. To tak, jakby był magnesem, który przyciąga mnie bliżej wbrew mojej woli.

Świetnie, teraz to ja jestem świruską.

Wzdycham, wypijając resztkę mojego drinka, i macham do barmana. Zamawiam gorącą herbatę. Koniec z alkoholem dla Rachel.

– Przepraszam, jeśli przesadziłem – odzywa się. – Przysięgam, że nie chciałem być kutasem, po prostu wyglądałaś, jakbyś potrzebowała ratunku.

– W porządku – odpowiadam, biorąc moją gorącą herbatę. Wyciskam kawałek cytryny do filiżanki i dodaję: – To było zabawne.

Uśmiecha się do mnie znacząco, jego orzechowe oczy błyszczą rozbawieniem, ale szybko ponownie pojawia się w nich smutek. Chcę wiedzieć, jakie powody do smutku ma ten piękny mężczyzna. Jeszcze chwilę temu był jak szczeniak machający ogonem, teraz jest szczeniakiem siedzącym samotnie w kałuży.

– I nie martw się – dodaje, zerkając przez ramię na hałaśliwy brunchowy stół. – Posiedzę tutaj, żeby zachować pozory, ale obiecuję, że nie będę cię męczył. Wiem, że chcesz, żeby zostawiono cię w spokoju.

Zatrzymuję się, z filiżanką herbaty uniesioną w połowie drogi do ust.

– Dlaczego myślisz, że chcę, żeby zostawiono mnie w spokoju?

Parska, upijając łyk piwa.

– Poza tym wielkim „ODPIEPRZ SIĘ”, które masz wytatuowane na czole? – Wskazuje ręką na moją twarz.

Zaciskam usta.

– Och, więc jesteś w stanie to zobaczyć. Dobrze. Przez chwilę myślałam, że zmyło się pod prysznicem.

– Nie. Wysyłałaś temu facetowi wszystkie sygnały, żeby się odpierdolił. Nie wspominając już o tym, że nieomal spadłaś ze stołka, żeby od niego uciec. Potem zobaczyłem, jak cię dotknął – szepcze, a jego nastrój zmienia się ze smutnego na wściekły. – Widziałem, jak się wzdrygnęłaś.

Sztywnieję na wspomnienie tego niechcianego dotyku między łopatkami.

– Nienawidzę takich facetów – mówi, biorąc kolejny łyk piwa.

– To znaczy jakich?

– Takich, którzy myślą, że mogą wziąć od kobiety wszystko, czego tylko chcą. Byłem poważny – dodaje, odwracając się lekko w moją stronę, a te jego piwne oczy trzymają mnie na uwięzi. – Moja siostra Amy… nie zawsze miała szczęście do facetów – wyjaśnia. – Widzę kobietę, która czuje się wyraźnie nieswojo, i zalewa mnie złość. Siostra nazwałaby mnie opiekuńczym dupkiem alfa. Może ty też. Ale wiesz, nieważne. Laski zawsze mówią, że nic się nie poprawi, dopóki dobrzy faceci nie powiedzą dość i nie postawią do pionu tych złych. Jeśli to ochroni moją Amy, mogę być dupkiem. I może następnym razem goście tacy jak ten Regatowy Palant będą zwracać uwagę na swoje maniery.

Wzdycham i z brzękiem odstawiam herbatę.

– O mój boże, co ty mówisz?

W konsternacji unosi ciemną brew.

– Co? Ten facet zachował się jak totalny palant.

Uśmiecham się szeroko, muskając dłonią jego ramię i pochylając się ze śmiechem.

– Przez cały czas w myślach nazywałam go Chad Żaglówka.

Ogląda się przez ramię i też parska śmiechem.

– Tak… tak, ten facet to totalny Czad.

Usadawiam się z powrotem na stołku. Oboje wpatrujemy się w telewizory. Obok meczu piłki nożnej rozgrywany jest mecz baseballowy. Barman przynosi dwa parujące koszyczki smażonego jedzenia.

Paluszki z mozzarelli pachną obłędnie. I tak naprawdę wcale nie mam nietolerancji laktozy. Jeśli mój rycerz w lśniącym szarym bawełnianym T-shircie zaproponuje, że się podzieli, nie odmówię. Poza tym smażony kawałek sera mógłby pomóc wchłonąć część burbona, który aktualnie zalega mi w pustym żołądku.

– Chcesz trochę? – pyta, podsuwając mi wspólny talerz.

Uśmiecham się i sięgam po paluszek serowy.

– Pewnie. Dzięki.

Skubie jedzenie i sprawdza telefon.

Gdy tylko na ekranach obu telewizorów rozpoczynają się reklamy, odchrząkuję.

– Więc… co cię sprowadza do Seattle?

2. JAKE

Jedyne, co mogę zrobić, to zachowywać się naturalnie, jeść frytki i udawać, że oglądam baseball, jakbym nie siedział obok najpiękniejszej kobiety na świecie. Kiedy tu wszedłem, nie miałem pojęcia, jak wyglądała. Przez cały czas była odwrócona do mnie tyłem. Widziałem kobietę, która najwyraźniej desperacko chciała zostać sama, i nie myślałem, po prostu działałem, wołając imię mojej siostry.

Kiedy obróciła się na tym stołku barowym, przysięgam na boga, ukradła całe powietrze z moich płuc, jak w jakiejś scenie w zwolnionym tempie w babskim filmie. Jej ciemnobrązowe włosy spływały falami na plecy, a ich końcówki złociły się w blasku słońca wpadającym przez ścianę barową z oknami sięgającymi od podłogi do sufitu.

Ma na sobie seksowną, czarną kreację z gołymi plecami aż do pasa. Przód ma głęboki dekolt w kształcie litery V wcinający się między jej piersi. I – cholera – ma tatuaże. Wszystkie są małe, nie większe od karty do gry, ale rozmieszczone są na obu rękach, na ramieniu, kilka zdobi jej palce. Widzę skrawek jednego na jej żebrach znikający pod strojem. Urocze, dziewczęce wzory, takie jak serca, strzały i nuty.

I niech mnie trafi szlag, jeśli nie ma seksownego, małego geometrycznego tatuażu umiejscowionego nisko na mostku, znikającego między jej piersiami. Teraz to ja jestem świntuchem, który chce zobaczyć, jak daleko on sięga. I go polizać. Dziewczyna tak pięknie pachnie. Kwiatowo i subtelnie, ale z nutą pikanterii.

„Cholera. Kurwa. Opanuj się, Compton”.

Tłumię jęk, zagłuszając go odchrząknięciem i sięgnięciem po jedzenie.

„Weź frytkę. Podnieś do ust. Żuj”.

Aha, czy wspomniałem o kolczyku w nosie? Tak, ma zajebisty kolczyk w przegrodzie nosowej, małe kółeczko ze skręconego złota. Biorąc pod uwagę to, plus jej ciemne oczy umalowane na czarno, plus czerwone usta, myślę, że się zakochałem.

A nawet nie znam jej imienia.

I nie zamierzam się tego dowiedzieć, bo dziewczyna nie chce rozmawiać. Chce, żeby zostawiono ją w spokoju. I niech mnie diabli, jeśli mam być tym gościem, który ratuje ją przed jednym dupkiem, tylko po to, żeby samemu nim zostać. Nie, wbijam wzrok w koszyczek z frytkami, trzymam fiuta w spodniach i pytania zostawiam dla siebie.

Ale potem czuję, jak przesuwa się obok mnie i odchrząkuje.

 Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki