Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Opowieść o Julku – niezłym ziółku. O budowaniu bardzo skomplikowanych, do niczego niesłużących maszyn i urządzeń. O hodowli zaskrońców w pudełku, zaklinaniu kamieni i… nieudanym wysadzeniu w powietrze pewnej łódzkiej kamienicy. To właśnie dzięki wielu swoim pasjom Julek został poetą. I to takim poetą:
że choćby przyszło tysiąc pisarzy
i każdy tysiąc strof by wysmażył,
i każdy nie wiem, jak się nadymał,
nikt nie dogoni Julka Tuwima.
Rany Julek! to napisana ze swadą historia dzieciństwa Juliana Tuwima. Znajdziecie tu wiele historii z jego życia poprzeplatanych wierszami i żartami. A wszystkie tak barwne i wybuchowe, jak mikstury chemiczne małego Juliana.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 39
O tym, jak Julian Tuwim został poetą
Agnieszka Frączek
Rany Julek! O tym, jak Julian Tuwim został poetą
© by Agnieszka Frączek
© by Wydawnictwo Literatura
Okładka i ilustracje: Joanna Rusinek
Korekta: Lidia Kowalczyk, Joanna Pijewska
Wydanie VIII
ISBN 978-83-7672-219-1
Wydawnictwo Literatura, Łódź 2019
91-334 Łódź, ul. Srebrna 41
tel. (42) 630 23 81
www.wydawnictwoliteratura.pl
Dzieci bzdurzą i – że tak powiem – chcą być bzdurzone. Potem im to przechodzi. Któremu nie przejdzie
– zostaje poetą.
J. Tuwim, W oparach absurdu
To są okulary pana Hilarego -
załóż je na nochal i spróbuj, kolego,
znaleźć w tekście, który masz tuż przed oczyma,
pomysły ściągnięte od pana Tuwima.
– Damy mu na imię Julek – zdecydowali państwo Adela i Izydor Tuwimowie, kiedy pewnego wrześniowego dnia 1894 roku ich syn głośnym: „ła, ła, ła!” oznajmił swoje przyjście na świat.
– Może będzie lekarzem albo adwokatem jak twoi bracia? – zastanawiał się pan Izydor.
– A może tak jak ty, Izydorze, będzie pracował w banku? – zgadywała pani Adela.
– Ła! – odpowiadał na to Julek**.
To „ła!” wydało się rodzicom wyjątkowe – wyjątkowo wyraziste, wyjątkowo przekonujące, a przede wszystkim wyjątkowo donośne – natychmiast więc doszli do wniosku (słusznego, jak się miało okazać), że i Julek musi być wyjątkowy.
– Od razu widać, że ma zdolności do języków – cieszył się tata. A znał się na rzeczy, bo sam świetnie mówił po francusku, rosyjsku i niemiecku, uczył się nawet włoskiego.
– A jak on lubi muzykę! I poezję! – wołała mama, zerkając z dumą na płaczące zawiniątko. Nuciła synkowi do snu mazurki Chopina, a gdy trochę podrósł, czytała mu wiersze. Nie te o kotku, który był chory i leżał w łóżeczku, o nie! Pani Adela czytała Julkowi całkiem dorosłą poezję.
Pewnego dnia przypomniała sobie, że jako nastolatka pracowicie przepisywała z pożyczonych książek do kajetów swoje ulubione wiersze. Wyciągnęła więc z kufra stos zakurzonych zeszytów – każdy z nich podpisany był: „Kajet do wierszy Adeli Krukowskiej” – i od tej pory codziennie siadała z Julkiem na sofie, by przewracając kartkę za kartką, udzielać mu pierwszych lekcji literatury.
– „...i ciemno, i wietrzno, a tętni po błoniu, to ojciec z dziecięciem mknie nocą na koniu...” – czytała.
A Julek słuchał z zachwytem.
Kiedyś, kiedy z małego Julka wyrósł na całkiem dorosłego pana Juliana, pisał o tych wierszach: „najpiękniejsze, najukochańsze, niezapomniane”.
Kiedyś, kiedy był już wielkim poetą, wspominał: „Od wczesnego dzieciństwa karmiony byłem, bez przekarmiania, wierszami i piosenką”.
Kiedyś...
Ale na razie pan Julian był Julkiem – wesołym, rozbrykanym chłopcem. I właśnie o nim jest ta książka.
* Tytuły rozdziałów pochodzą ze wspomnień J. Tuwima, zebranych [w:] Julian Tuwim, Dzieła, tom V, Pisma prozą, Czytelnik, Warszawa 1964. Cytaty w tekście zaczerpnięte zostały z Dzieł oraz z wierszy poety.