Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Ta noc zmieni wszystko
Życie Rosie wywraca się do góry nogami, kiedy dziewczyna się przekonuje, że jej narzeczony jest gejem. Dwudziestoczterolatka nie czuje się zdradzona. Czuje się oszukana. Dlaczego Sam przez dwa lata nie był w stanie powiedzieć jej prawdy? Zrozpaczona, potrzebuje odreagować. Niespodziewanie na jej drodze staje Ryan. Wysoki, dobrze zbudowany i nieziemsko przystojny, wydaje się wręcz stworzony do tego, by spędzić z nim jedną, niesamowitą noc. Tylko jedną, skoro już następnego dnia Rosie orientuje się, że Ryan to groźny gangster.
Przerażona dziewczyna się ukrywa. Ma nadzieję, że nigdy więcej nie spotka człowieka, z którym połączyła ją chwilowa namiętność. Szybko się przekonuje, że tamta noc będzie miała konsekwencje, ale decyduje się ponieść je w pojedynkę. Tymczasem Ryan nie potrafi o niej zapomnieć. Zamierza ją odnaleźć i związać ze sobą na zawsze. Bez względu na cenę...
Książka dla czytelników powyżej osiemnastego roku życia.Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 311
Kamila Wiśniewska
Rose in Devil's Arms.
Miłość mimo wszystko
Wszelkie prawa zastrzeżone. Nieautoryzowane rozpowszechnianie całości lub fragmentu niniejszej publikacji w jakiejkolwiek postaci jest zabronione. Wykonywanie kopii metodą kserograficzną, fotograficzną, a także kopiowanie książki na nośniku filmowym, magnetycznym lub innym powoduje naruszenie praw autorskich niniejszej publikacji.
Wszystkie znaki występujące w tekście są zastrzeżonymi znakami firmowymi bądź towarowymi ich właścicieli.
Niniejszy utwór jest fikcją literacką. Wszelkie podobieństwo do prawdziwych postaci — żyjących obecnie lub w przeszłości — oraz do rzeczywistych zdarzeń losowych, miejsc czy przedsięwzięć jest czysto przypadkowe.
Opieka redakcyjna: Barbara Lepionka
Fotografia na okładce została wykorzystana za zgodą Shutterstock.
Helion S.A.
ul. Kościuszki 1c, 44-100 Gliwice
tel. 32 230 98 63
e-mail: [email protected]
WWW: https://editio.pl (księgarnia internetowa, katalog książek)
Drogi Czytelniku!
Jeżeli chcesz ocenić tę książkę, zajrzyj pod adres
https://editio.pl/user/opinie/rodear_ebook
Możesz tam wpisać swoje uwagi, spostrzeżenia, recenzję.
ISBN: 978-83-289-1307-3
Copyright © Helion S.A. 2024
Uwierz, że możesz, a wtedy to zrobisz.
Mulan
Co może sprowadzić dwudziestoczteroletnią kobietę w środku tygodnia do klubu? Złamane serce, utrata bliskiej osoby czy strata pracy — z pewnością przyczyn może być wiele, ale moja jest niecodzienna. Nawet nie wiem, co czuję. Złamane serce? Trudno to tak nazwać. Utrata bliskiej osoby? Po części tak, ale nie do końca o to chodzi. Strata pracy? Mam dobrą pracę, z której nadal mnie nie zwolniono.
Nie wiem, co może czuć kobieta, która odkryła, że przez dwa lata pieprzyła się z… gejem. Mam mieszane uczucia, dlatego na trzeźwo tego raczej nie przeżyję. Tuż po całym zajściu wyszłam z mieszkania i udałam się tutaj. Klub o nazwie Nextmieści się w samym centrum słonecznego Miami. Należy do jednych z droższych i bardziej luksusowych. Pomimo że był środek tygodnia, cały lokal wypełniały głównie młode osoby. Dopiero teraz, późnym wieczorem, miasto budziło się do życia.
Wchodząc do środka, miałam w głowie tylko jedną prośbę do samej siebie. Nie upić się do nieprzytomności. Jutro niestety musiałam wstać do pracy, a potrzebowałam tylko chwilowego rozluźnienia po zobaczeniu mojego chłopaka całującego się z drugim chłopakiem.
Zajęłam wolne miejsce przy barze i poprosiłam barmana o drinka. W międzyczasie zerknęłam na parkiet i lożę, w której siedziało kilku przystojnych mężczyzn w garniturach.
Łyk ostrej cieczy rozlał się po moim gardle, wywołując przyjemne mrowienie. Nie czułam się zdradzona. Czułam się oszukana, i to w taki sposób, że nie potrafię sama tego zrozumieć. Przecież mógł normalnie ze mną porozmawiać i wyjaśnić, co jest na rzeczy. Nigdy nie miałam problemu zosobami o odmiennej orientacji seksualnej. Zrozumiałabym to… Ale widok własnego chłopaka w objęciach drugiego wprawił mnie w takie zdumienie, że nie potrafiłam wyrzucić tego z głowy. Sam był wspaniałym przyjacielem i towarzyszem. Od dłuższego czasu jednak coś psuło się w naszym związku, a ja za wszelką cenę próbowałam to naprawić, nie wiedząc, dlaczego wciąż nam nie wychodzi. Tego dnia chciałam z nim poważnie porozmawiać, ale ostatecznie nie musiałam tego robić.
Wibracje w torebce oznaczały jedno. Sam otrząsnął się z szoku i teraz będzie próbował wszystko wytłumaczyć.
Sam:Pozwól mi to wyjaśnić. Nie chcę zakończyć tego w ten sposób. Zależy mi na tobie i chciałbym, żebyś nadal była obecna w moim życiu, jako przyjaciółka.
Sam to typ człowieka, którego każdy pragnie w swoim życiu. Potrafi rozśmieszyć i wesprzeć w trudnych chwilach. Ostatnio często miałam wrażenie, że bardziej jest moim przyjacielem niż chłopakiem. Mnie również na nim zależało, a to że okazał się gejem, nie było niczyją winą. Po prostu ta cała sytuacja tak bardzo mnie zszokowała, że musiałam zwyczajnie się po tym pozbierać i przemyśleć sprawę. Nadal mocno uwielbiam go jako człowieka.
Ja:Muszę poukładać to sobie w głowie. Odezwę się.
I to by było na tyle. Wyłączyłam telefon, mając pewność, że nikt nie zakłóci mi tego wieczoru. Potrzebowałam chwili dla siebie, aby przepracować pewne kwestie. To niecodzienna sytuacja, kiedy zostaje się zdradzonym, a twoją konkurencją okazuje się nie dziewczyna, a chłopak.
Sącząc drinka, założyłam nogę na nogę. Patrzyłam na barmana, który przyrządzał kolejkę kolorowych shotów, gdy przez moje ciało przeszedł dreszcz. Obejrzałam się za siebie, ale nie dostrzegłam nikogo podejrzanego. Po chwili jednak zauważyłam niebezpieczne spojrzenie przenikające moje ciało na wylot. Mroczny Diabeł odziany w czarny garnitur i tego samego koloru koszulę jednocześnie kusił i przerażał swoją osobą. Biła od niego władza, jakiej mógł pozazdrościć mu sam prezydent. Swoją postawą jasno dawał do zrozumienia, żeby nawet nie myśleć o podejściu do niego. Dlaczego więc, do cholery, właśnie kierowałam się w jego stronę z wysoko uniesioną głową?
Alkohol lekko szumiał mi w głowie, a nieznajomy cholernie mnie pociągał. Skoro już byłam wolna, to czemu by się nie zabawić? Czego taki facet jak on mógł tutaj szukać? Na pewno zabawy, szybkiego numerku bez zobowiązań.. Na trzeźwo nie podeszłabym do niego, a po pierwszej wymianie spojrzeń pewnie spieprzała gdzie pieprz rośnie. Jednak miałam bardzo słabą głowę i nie potrzebowałam wypić dużo, by nabrać odwagi. Właśnie w tej chwili jego intensywny wzrok świdrował moje ciało. Mężczyzna siedział nonszalancko rozparty na kanapie. Jedną rękę trzymał na jej oparciu, a w drugiej miał szklaneczkę z bursztynowym płynem. Zbliżał ją wolnym ruchem do pełnych, dużych ust, nie spuszczając ze mnie wzroku.
— Hej — odezwałam się pierwsza, kiedy przed nim stanęłam. Boże, dopomóż mi! — Mogę się dosiąść? — zapytałam, podczas gdy on nadal mi się przyglądał. Kurde, Rose, co ty odpierdalasz, kobieto?
— To prywatna loża. — Seksowna chrypa w jego głosie spowodowała, że aż zastygłam w miejscu. Ja pierdolę, to chodzący bóg, pewnie diabeł seksu. Zdecydowanie powinnam się teraz odwrócić i brać nogi za pas. — Ale nie śmiem odmówić tak pięknej kobiecie. Czego się napijesz? — zapytał, wskazując miejsce obok siebie.
Cichy głosik w głowie kazał mi zawrócić, a ja jak głupia usiadłam, krzyżując nogi i odsłaniając zgrabne udo. Pierdolnij się w łeb, Rosaline!
— Coś mocnego by się przydało — odparłam, a mężczyzna gestem ręki przywołał kelnera. Następnie złożył zamówienie na najlepszego i najmocniejszego drinka dla, jak to ujął, „mojej pięknej towarzyszki”.
— Więc co cię do mnie sprowadza? — zapytał, po czym upił trochę whisky.
— A co może mnie do ciebie sprowadzać? Obydwoje przyszliśmy tutaj w jednym celu — powiedziałam arogancko, nie zastanawiając się nad swoimi słowami. Konsekwencjami zamierzałam martwić się później.
— Jesteś pewna? Chyba jednak nie wiesz, o czym mówisz — odparł.
— Skoro nie jesteś zainteresowany, to pozwolisz, że opuszczę twoje towarzystwo — oznajmiłam z zamiarem wyjścia. Kiedy chwyciłam torebkę i już chciałam wstać, mężczyzna mocno pociągnął mnie za rękę, przez co wylądowałam wprost na jego kolanach i twardej jak skała klacie.
— Nie pozwoliłem ci odejść, kwiatuszku — oznajmił niskim tonem. Jego usta znalazły się dosłownie milimetr od moich. Wystarczył jeden ruch, aby się złączyły, a mnie w tym momencie zmroziło.
— Ale…
— Przychodząc tutaj, podpisałaś pakt na dzisiejszą noc, mała. Dzisiaj jesteś tylko moja — warknął i gwałtownie zaatakował moje usta swoimi miękkimi, nieziemskimi wargami. Zabrakłoby mi słów, gdybym miała opisać to, jak nieziemsko całował. Wydałam zsiebie cichy jęk, kiedy jedną ręką delikatnie ścisnął moją szyję, a drugą biodro, bardziej przyciągając mnie do siebie. Szlag.
Drinka, którego przyniósł kelner, wypiłam jednym haustem, pomimo że niemiłosiernie palił mnie w gardło Czułam, jak już szumiało mi w głowie, ale chciałam więcej. Itak po kolejnym drinku byłam już nieźle wstawiona. Ręka nieznajomego na moim udzie niczego nie ułatwiała, wręcz pogarszała całą sytuację, ponieważ pożądanie kumulowało się we mnie coraz bardziej. Ścisnął moje udo mocniej, więc na niego spojrzałam. Odnosiłam wrażenie, że jego wzrok mógł mnie poparzyć. Zbliżył się znów niebezpiecznie blisko, a jego zachrypnięty głos rozbrzmiał w mojej głowie.
— Jedziemy! Teraz! — warknął, wstając z kanapy i ciągnąc mnie za sobą. Nie potrafiłam odezwać się nawet słowem.
Wyszliśmy przed klub, a następnie skierowaliśmy się do podstawionego samochodu. Bajecznie drogiego samochodu. Szlag, z kim ja właśnie szłam? W tym momencie pomyślałam, że będę żałować tego durnego pomysłu. Ku mojemu zdziwieniu, mężczyzna sam wsiadł za kierownicę, choć sądziłam, że będzie prowadził jakiś szofer. Szybko znaleźliśmy się pod wysokim apartamentowcem, a chwilę później w windzie, gdzie nieznajomy rzucił się na mnie jak na smakowity kąsek.
Przyparł mnie swoim potężnym ciałem do ściany, unosząc mi ręce do góry, i ustami zaatakował mój obojczyk. Nogą rozsunął moje; stałam w lekkim rozkroku, a mężczyzna znajdował się między moimi udami, przez co doskonale czułam na podbrzuszu jego wypukłość w spodniach. Nie byłam mu dłużna. Ściągnęłam z jego ramion marynarkę, a następnie rzuciłam ją na podłogę i również agresywnie zaatakowałam jego usta. Chociaż było to nie lada wyzwanie, bo mężczyzna miał ponad metr dziewięćdziesiąt wzrostu, podczas gdy ja mierzyłam zaledwie metr sześćdziesiąt. Szpilki w niczym nie pomagały. Schylił się nieznacznie i przygryzł moją dolną wargę, warcząc.
Tymczasem drzwi windy rozsunęły się w środku jego apartamentu. Nie mogłam nawet nic zobaczyć, ponieważ straciłam grunt pod nogami. Oplotłam udami jego biodra. Miał zadziwiająco dużo siły. Podtrzymywał mnie jedną ręką, a drugą umieścił na moim karku. Znaleźliśmy się w jakimś pomieszczeniu, zapewne w jego sypialni, gdzie mężczyzna rzucił mnie na łóżko. Następnie w mgnieniu oka rozebrał mnie i siebie. Zerknęłam na jego umięśnione ciało, które aż prosiło się o dotyk. Wówczas od razu przeszedł do sedna. Kucnął przed łóżkiem i zbliżył się do mojej cipki. Byłam tak podniecona, że głośno jęknęłam.
— Cicho, kwiatuszku! — warknął, odrywając się od mojej pulsującej kobiecości.
Spojrzałam na niego spod przymrużonych powiek. Ponownie zatopił swoje usta na dole, liżąc i doprowadzając mnie do piekielnej ekstazy. Kiedy moje wargi opuścił kolejny niekontrolowany jęk, mężczyzna wstał na nogi, obrócił mnie tyłem do siebie i wypiął mój tyłek w swoją stronę. Słyszałam, jak po coś sięga, a chwilę później włożył mi do ust krawat, który wcześniej oplatał jego szyję. Złapał moje dłonie za plecami w swoją jedną, unieruchamiając mnie w ten sposób. Oż kurwa mać! Wolną dłonią masował łechtaczkę, aby następnie wbić się we mnie całą siłą i całą swoją grubością. Ja pierdolę!
— Mmm… — Przez materiał nie mogłam nic z siebie wykrztusić.
Ręką nadal trzymał moje dłonie, a drugą zaczął szarpać mnie za włosy, przez co wygięłam się w łuk. Pocałował mnie w głowę, po czym nagle jego dotyk i ruchy stały się jeszcze bardziej władcze i stanowcze. W jednej chwili opuścił moje ciało, obrócił mnie w swoją stronę i ponownie znalazł się we mnie. Poczułam ucisk w środku. On chyba też to wyczuł, ponieważ nachylił się nade mną, wyciągnął z moich ust krawat i zanim zdążyłam zaczerpnąć powietrza, jego wargi żarliwie zaatakowały moje. W tym momencie oboje wybuchliśmy, całując się, jakby jutra miało nie być.
I w naszym przypadku tak właśnie miało się stać. Miało nie być jutra. Miało nie być też pojutrza ani roku. Miało nie być nas i niczego innego. Nie znałam jego imienia, a on nie znał mojego. Byliśmy jedynie obcymi sobie ludźmi, którzy tej nocy pragnęli uciec od szarej rzeczywistości i pogrążyć się w pożądaniu i namiętności. Tak miało być. Następnego dnia mieliśmy się nie znać. Mieliśmy się nie zobaczyć. Mieliśmy o sobie wyłącznie zapomnieć.
Kilka godzin później, kiedy mężczyzna spał przy moim boku, wymknęłam się z jego apartamentu, co stanowiło spore wyzwanie. Wyszłam i zostawiłam go samego po nocy, którą z pewnością zawsze będę pamiętać. Wróciłam do siebie, próbując zapomnieć o jego wargach, które namiętnie mnie całowały. O jego dłoniach, które badały moje ciało. O jego seksownych pośladkach. O jego zachrypniętym, władczym tonie. I o tym słowie, które tej nocy padało z jego ust wiele razy. Nazywał mnie kwiatuszkiem, a to tylko dlatego, że moja sukienka była w kwiaty.
Jednak tak się nie stało. Nie zapomniałam o żadnej z powyższych rzeczy. Miałam nie znać jego imienia, a następnego dnia zobaczyłam jego twarz w telewizji. Miałam go nie poznać, a dowiedziałam się, kim naprawdę był. Od tego momentu już wiedziałam, dlaczego wydawał się taki władczy, stanowczy i groźny.
Obiecałam sobie zapomnieć o nim i o tej nocy, ponieważ w niemal stu procentach wiedziałam, że byłam jedną z wielu i że już nawet nie pamięta moich oczu.
Myliłam się.
Ogromnie się myliłam.
A miesiąc później mój świat legł w gruzach wraz z pojawieniem się dwóch kresek oznaczających tylko jedno.
Zostawił po sobie część, która nie pozwoli mi o nim zapomnieć.
7 miesięcy później
Położyłam dłonie na mocno zaokrąglonym brzuchu i z szerokim uśmiechem spojrzałam na niebiesko-szary pokoik mojego synka. Chociaż miałam ochotę na wiele złych rzeczy, kiedy dowiedziałam się o ciąży, to dzisiaj kocham tego malucha całym sercem i obronię go za wszelką cenę przed całym złem. Pokochałam go wtedy, gdy pierwszy raz zobaczyłam prawie niewidoczną plamkę na monitorze. Wtedy też zdecydowałam się zmienić miejsce zamieszkania, aby ojciec mojego dziecka mnie nie znalazł. A to, kim jest, mogło mu w tym pomóc. Za namową mojej przyjaciółki i jej partnera przeprowadziłam się do nich, aż do San Diego. Emily od pół roku mieszkała u Christiana, z którym była już dwa lata. Powiedziałam jej, że nie chcę im przeszkadzać, ale w tamtym momencie do naszej rozmowy wtrącił się sam mężczyzna, grożąc, że jeśli nie zjawię się u nich, to sam po mnie przyleci. Wiedziałam, że byłby do tego zdolny. Po Emily również przyleciał, kiedy ta wahała się nad jego propozycją.
Takim oto sposobem znalazłam się właśnie tutaj. I choć po pewnym czasie chciałam wyprowadzić się od przyjaciół, oni kategorycznie mi tego zabronili. Bardzo wspierali mnie podczas ciężkiego okresu ciąży i obiecali pomoc w opiece nad małym, kiedy już przyjdzie na świat.
Co do Rayna, bo tak właśnie miał na imię ojciec mojego dziecka, to wiedziałam, że mnie szukał. Nie mam pojęcia jakim cudem, nie znając nawet mojego imienia, poznał mój stary adres, a nawet zjawił się u rodziców. Powiedziałam im, że to tylko jakiś znajomy; nie zdawali sobie sprawy, że to ojciec ich wnuka. Szukał mnie również w poprzedniej pracy i na uczelni. Był wszędzie, ale ja zrobiłam wszystko, co mogłam, aby mnie nie znalazł. To, że był gangsterem, skutecznie mnie do tego motywowało. Miał znajomości, swoich ludzi i z łatwością mógł mnie wyśledzić, dlatego nie używałam nigdzie kart kredytowych, zmieniłam numer i urwałam całkowicie kontakt ze wszystkimi z Miami, oczywiście oprócz rodziców, którzy wiedzą, gdzie przebywam i że mam się dobrze.
Christian wraz z Emily przygotowali specjalnie dla mnie część swojego domu. Cóż, można powiedzieć, że miałam tak jakby swoje skrzydło, w którym mieściły się kuchnia z salonem, dwie łazienki i dwie sypialnie. Jedna należała do mnie, a druga zamieniła się w bajeczny pokój mojego synka.
Christian prowadzi własną firmę o sporych zasięgach, a jego dom to forteca. Zarówno on, jak i moja przyjaciółka chcieli, żebym u nich została, więc w końcu przystałam na ich prośbę. Za dwa miesiące miałam powitać na świecie moją kruszynę, cząstkę mężczyzny, który kompletnie wywrócił mój świat do góry nogami. I choć starałam się przez ten czas zapomnieć o jego dotyku i spojrzeniu, to za każdym razem, kiedy wieczorem kładłam się do łóżka, miałam jego twarz przed oczami. Każdego wieczoru miałam wrażenie, że słyszę, jak szepcze do mnie „kwiatuszku”.Chociaż wiedziałam, że nie mogłam tego chcieć, a on był niebezpieczny, to moje serce doświadczało czego innego i pragnęło poczuć go choć jeszcze jeden raz. Ten jeden ostatni raz.
Odgoniłam myśli o mężczyźnie i skierowałam się do zachodniego skrzydła, w którym mieszkali moi przyjaciele. Chris był w pracy, jednak Emily dzisiaj cały dzień przebywała w domu. Znalazłam ją w kuchni przy wyspie, gdzie pichciła zapewne coś dobrego. Kiedy mnie dostrzegła, uśmiechnęła się szeroko.
— Dobrze, że jesteś. Miałam cię właśnie wołać, bo zrobiłam twoją ulubioną sałatkę — odparła radośnie.
— Widzę, że szczęście cię nie opuszcza — powiedziałam i usiadłam z lekkim trudem na stołku barowym.
— A dziwisz mi się? Mężczyzna moich snów mi się oświadczył! — krzyknęła szczęśliwa, wspominając ostatni wieczór. O zamiarach Chrisa wiedziałam już od ponad miesiąca. Chłop cholernie się stresował, ale jak zawsze w ich przypadku wszystko poszło bezbłędnie.
— Cieszę się twoim szczęściem, siostra.
Z Emily znałyśmy się od przedszkola, była dla mnie jak siostra, o której zawsze marzyłam. Powoli wstałam z miejsca i podeszłam do niej, aby ją przytulić. Zaśmiałyśmy się, ponieważ przez mój wystający brzuch nie było to proste.
— Spokojnie, kochana, wkrótce i ciebie to spotka — oznajmiła i pocieszająco potarła moje ramiona.
— I to za dwa miesiące — odpowiedziałam, gładząc brzuch.
— Wiesz, że nie o tym mówię, prawda? — zapytała, ale ja nie chciałam o tym rozmawiać.
— Zmieńmy tem…
— O nie, kochana. Wiem, że to trudne, ale co, jeśli kiedyś go spotkasz? — zapytała.
— Wiesz, że to niemożliwe. On jest w Miami, a ja tutaj. W San Diego. Tysiące mil od niego. Myślisz, że taki człowiek jak on będzie uganiał się za kimś, kogo zaliczył jak każdą inną? Nie, więc odpuść. Uznajmy, że nie znam jego imienia, nie wiem, kim jest i nigdy więcej już go nie spotkam.
— W porządku, niech ci będzie. Pamiętaj, że dzisiaj idziemy po sukienki na sobotni bal.
— Nie dajesz mi o tym zapomnieć — mruknęłam, przewracając oczami.
Już za cztery dni odbędzie się bal, na którym Chris ogłosi swoje zaręczyny z Emily. Zjadą się ich rodzina, przyjaciele i ważni członkowie firmy Christiana. Miałam wątpliwości co do mojej obecności na tym wydarzeniu, ale mojej przyjaciółce nie da się odmówić. Jest uparta jak osioł. Cóż, może właściwie czas w końcu się ruszyć i pokazać ludziom, że żaden gangster ani inny mężczyzna mnie nie złamie? W końcu będzie tam też rodzina Emily, która mnie zna. Wszyscy doskonale wiedzą, że jestem w ciąży. Po co mam się ukrywać, kiedy to pewne, że on mnie nie znajdzie? O czym ja myślę… Przecież on już na pewno o mnie zapomniał i żyje w swoim pieprzonym świecie mafii. Nie chcę mieć z tym człowiekiem nic do czynienia i oby mój syn nie odziedziczył po nim urody, charakteru, a co gorsza — tych pięknych brązowych, prawie czarnych oczu.
Rayn
Pierdolony szmaciarz. Niech go, kurwa, dorwę, a wydłubię mu oczy i rzucę psu na pożarcie. Rzuciłem szklanką, w której zostały resztki alkoholu, przez co rozbiła się o ścianę na drobne kawałki. Nikt, do chuja, nie będzie mnie okradał na moim własnym terytorium.
— Rayn, uspokój się, do cholery, bo rozniesiesz cały gabinet! — krzyknął David, mój kompan w życiu zawodowym i prywatnym, czyli brat i przyjaciel w jednym. I tylko jemu pozwalam podnieść na mnie głos. No, może jeszcze mojej siostrze.
— David…
— Nie „davidkuj” mi tu, Rayn. Rosjanie wiedzą, że rozpętali z tobą wojnę. Myślisz, że z takimi żałosnymi ścierwami sobie nie poradzimy? Tylko musisz się najpierw uspokoić, bo inaczej to oni będą mieli nad nami przewagę.
— Zajebali mi dwa kontenery. Jak mam być spokojny?
— Nie wiem, kurwa, zerknij sobie na jej zdjęcie, to się uspokoisz — sapnął, po czym uderzył pięścią o blat biurka.
— Spierdalaj — warknąłem, a w mojej głowie od razu pojawił się obraz kobiety.
— O co tak właściwie się wściekasz, co? Bo wydaje mi się, że nie o te kontenery. To nie pierwszy i nie ostatni raz, kiedy ktoś nam je zajebał, a ty i tak doskonale zdajesz sobie sprawę, że złapiesz sprawców i zakopiesz ich trzy metry pod ziemią.
— O nic. Chodzi mi wyłącznie o te jebane kontenery…
— Wcale, że nie. I przestań w końcu okłamywać samego siebie i wszystkich wokół, bo to ci nie wychodzi.
— Weź się pieprz, David, i zostaw mnie w spokoju. Muszę pomyśleć, jak odbić nasz towar.
— A ja znajdę ją i sprowadzę tu siłą, aby cię w końcu, do cholery, uspokoić. Od siedmiu miesięcy jesteś nie do zniesienia. Warczysz na wszystkich i chodzisz nabuzowany. Dość tego — oznajmił twardo. — A, i pamiętaj, że w piątek wylatujemy do Chrisa.
— Nie zapomniałem o tym — mruknąłem wściekle.
— Wspaniale, więc proszę cię, chociaż tam postaraj się zachowywać normalnie. I pogódź się w końcu z tym, że ta kobieta cię rzuciła.
Wziąłem pierwszą lepszą rzecz z biurka i wycelowałem prosto w tego bałwana, który niestety zdążył zamknąć za sobą drzwi.
Siedem miesięcy temu, idąc na spotkanie bossów narkotykowych w moim klubie, nie sądziłem, że jedna para oczu tak bardzo zawładnie moim światem. Wystarczyła jedna noc, jedno spojrzenie w morskie tęczówki, aby naruszyć mój mur obronny. I choć następnego dnia, kiedy obudziłem się bez niej przy swoim boku, obiecałem sobie zapomnieć o jej delikatnym dotyku na moim nagim ciele, o jej pięknym spojrzeniu, jakim obdarowała mnie tej nocy — nie potrafiłem. Wszystko szlag trafił. Szlag trafił, kiedy przypomniałem sobie jej oczy. Zatopiłem się w tych pierdolonych tęczówkach, które za chuja nie chciały mnie opuścić aż do dzisiaj. Do dzisiaj mam jej twarz przed oczami. Kurwica mnie bierze, kiedy o niej myślę, a nie mogę jej mieć. Udało mi się zdobyć jej dane, a to było cholernie trudne, zważywszy na to, że nie znałem nawet jej imienia. Niestety zapadła się pod ziemię. Przeszukałem całe Miami i miejscowości wokół, ale nikt nigdzie jej nie widział. Choć sądzę, że kilka osób mnie okłamało, ale mniejsza z tym. Nie spocznę, póki nie znajdę jej i nie sprowadzę do siebie, choćbym miał postawić na nogi cały świat. Jeszcze ją odszukam, a wtedy nie pozwolę jej już nigdy od siebie uciec.
Chcąc otrząsnąć się z myśli o kobiecie, wyszedłem z gabinetu i skierowałem się do salonu, gdzie spotkałem swoją siostrę.
— Co tu robisz, Sky? — zwróciłem się do blondynki, która teraz mierzyła mnie groźnym wzrokiem.
— Jeszcze mnie pytasz? — zapytała, zakładając ręce na piersi. Cóż, domyślałem się, czemu przyszła.
— Sky, nie będę dyskutował z tobą na ten temat — mruknąłem od niechcenia. Nalałem sobie soku, a następnie wypiłem jednym haustem.
— Lubiłam go…
— Ale ja go nie lubiłem. Działał mi na nerwy i był z tobą tylko dla znajomości i pieniędzy.
— Przypomnę ci, braciszku, że jestem już dorosła i kiedyś poznam mężczyznę, z którym założę rodzinę.
— Powodzenia — rzuciłem.
To nie tak, że jej tego broniłem. Absolutnie. Jednak każdy „mężczyzna” w jej życiu okazywał się pieprzoną pizdą, kiedy miał do czynienia ze mną. A facet mojej siostry, który ma zadbać o jej bezpieczeństwo i szczęście, nie może się mnie bać.
— Mogę cię o coś prosić?
Zerknąłem na blondynę. Skinąłem głową, by kontynuowała.
— Na balu u Chrisa schowaj swój braterski honor i nie odganiaj ode mnie facetów, którzy będą chcieli ze mną zatańczyć.
Westchnąłem i niechętnie przystałem na jej prośbę.
— Ale ostrzegam. Jeden zły ruch, a każdy koleś pożałuje, że cię dotknął.
— Jasne jak słońce, braciszku. — Szczęśliwa podeszła do mnie i dała mi buziaka w policzek. — Ty również masz pozwolenie na obdarowanie kogoś tym cudownym uśmiechem zarezerwowanym specjalnie dla wyjątkowych osób.
Spojrzałem na nią spod przymrużonych powiek. Oczywiście musiała zacząć temat kobiety, której mimo swojego wieku nie miałem. A raczej miałem, ale obecnie nie wiedziałem, gdzie ona jest.
— Dziękuję, kochana siostro, za pozwolenie. Przemyślę to — odparłem.
Brakowało tylko matki do kompletu, ale wolałem nie wywoływać wilka z lasu. Cała trójka była nieugięta. Twierdzili, że powinienem w końcu się ożenić. A ja wiedziałem, że to się stanie, kiedy znajdę ją.
Postanowiłem trochę popracować i zająć czymś swoje myśli. Rosjanie odważyli się wkroczyć na moje terytorium, co było błędem. Jeśli są na tyle głupi, aby rozpoczynać ze mną wojnę, to niestety pożegnają się ze swoim żywotem. A zwłaszcza ten jebany Iwanow. Szuja jakich mało.
Przejrzałem dokumenty dotyczące następnego transportu do Meksyku. Na szczęście od wielu lat utrzymuję dobre stosunki z tamtejszym kartelem narkotykowym. Mają u mnie dług, dlatego zawsze mogę na nich liczyć. Jeśli będzie trzeba, to pomogą mi z tymi pijakami. Narkotyki produkuje się na całym świecie, ale każdy robi to inaczej. Ja posiadam specjalną recepturę, którą zawsze stosuję. Dzięki temu wszyscy zachwalają mój towar i mają po nim niezły odlot. Meksykanie zamawiają u mnie już od pięciu lat. Obie strony na tym zyskują: ja — kasę i wsparcie ich żołnierzy, a oni mój szacunek, którego zdobycie wcale nie jest łatwe. Trzeba na to zapracować, wykazać się odwagą oraz wzbudzić zaufanie. Rosjanie niestety nie posiadają mózgu i nie wiedzą, co te słowa oznaczają.
Ich problem, nie mój. Ja mam własne kłopoty, a jeden z nich znajduje się gdzieś daleko ode mnie i nie mogę go namierzyć.
Przyjdzie taki dzień, w którym znów zobaczę twoje morskie tęczówki i poczuję twój dotyk. Przyjdzie dzień, w którym znów cię zobaczę, a następnie zmienię twoje nazwisko na najpotężniejsze w Stanach Zjednoczonych. Będziesz moja. Obiecuję ci to, kwiatuszku.
Tej nocy ponownie śniło mi się to, co wracało do mnie od wielu miesięcy — mężczyzna prześladujący mnie niemalże codziennie. Nie mogąc spać, postanowiłam przejść się po ogrodzie. Był czerwiec, dzięki czemu panowała piękna letnia pogoda. Choć noce w Miami były o wiele cieplejsze niż w San Diego, nie narzekałam. Cieszyłam się tym, co miałam. I choć wiele się działo, byłam szczęśliwa, bo miałam przy sobie wspaniałych przyjaciół, którzy razem ze mną czekali na mojego synka.
— Znów nie możesz spać? — usłyszałam za sobą zachrypnięty głos.
Odwróciłam się i uśmiechnęłam do Chrisa. Wzruszyłam ramionami, po czym usiadłam na huśtawce.
— Tak jakoś wyszło — odpowiedziałam.
Mężczyzna przysiadł się do mnie, nic nie mówiąc.
— Jak się ma mój ulubieniec? — zapytał po chwili.
— Bardzo dobrze. — Pogładziłam czule brzuch.
— Mogę zadać ci pytanie?
— Już to zrobiłeś — zachichotałam. — Ale pytaj.
— Tylko odpowiedz szczerze. Gdybyś teraz go spotkała, powiedziałabyś mu, że to jego syn? — To pytanie zwaliło mnie z nóg. Czy odważyłabym się wyznać prawdę? Wątpliwości spędzały mi sen z powiek, nie pozwalając przy tym normalnie funkcjonować i myśleć pozytywnie.
— Nie wiem. Naprawdę nie wiem. Ten człowiek nie jest dla mnie, a poza tym szanse, że kiedyś znowu go spotkam, są równe zeru.
— Nigdy nie mów nigdy. Choć nie wiem, kim on jest, to sądzę, że ma prawo wiedzieć o dziecku.
— Chris, nie dowie się, że ma syna, ponieważ nigdy więcej go nie zobaczę. Nie powiedziałam ci, kto to, ponieważ to nie jest ważne. I tak się nie spotkamy.
— Skoro i tak się nie spotkacie, to możesz zdradzić mi, kim jest ten facet? — Spojrzał na mnie błagalnie. Chris był jak starszy brat, który chciał wszystko wiedzieć, by móc mnie ochronić. — Nigdy tego nie powiedziałaś, a wolę wiedzieć na przyszłość, komu mam skopać dupę.
— Rayn Russel, najpotężniejszy gangster w Stanach Zjednoczonych. Uprzedzając twoje pytanie, tamtej nocy nie wiedziałam, kim jest. Zobaczyłam go dopiero następnego dnia w telewizji.
— Ja pierdolę! — krzyknął Chris.
— Tak, tak, wiem. Może jest cholernie przystojny, ale zapewne też cholernie niebezpieczny. Chyba sam wiesz, czym tacy ludzie się zajmują.
— I to bardzo dobrze — mruknął pod nosem. — Dobra, koniec rozmów na dziś. Chodź spać, bo jutro wraz z Emily musicie pięknie wyglądać, aby zwalić wszystkich z nóg. Ado tego powinnyście się porządnie wyspać — powiedział, na co skinęłam głową. Pomógł mi wstać z drewnianej huśtawki i odprowadził pod samą sypialnię.
— Dziękuję — mruknęłam, otwierając drzwi do swojego pokoju.
— Za co? — zapytał.
— Tak po prostu, za wszystko. Że mnie przygarnęliście. — Wzruszyłam ramionami i posłałam mu uśmiech.
— Och, Rose, jesteś dla mnie jak siostra. Nie dziękuj, tylko idź spać. Mam wrażenie, że ten wieczór będzie niezapomniany — odparł, intensywnie nad czymś myśląc.
— Dla was na pewno. Już nie mogę się doczekać ślubu.
— Spokojnie, to się stanie już niedługo, a teraz naprawdę idź spać. Jest późno. Wyśpijcie się, dobranoc, Rosie.
Jak powiedział, tak zrobiłam. Ułożyłam się na łóżku i, o dziwo, zasnęłam w mgnieniu oka. Byłam ciekawa balu. Nigdy na takim nie byłam, więc zapowiadało się interesująco.
* * *
Sobotni poranek rozpoczął się od przygotowań. Chris załatwił nam fryzjerkę i makijażystkę, które przyjechały do domu, a sam gdzieś zniknął, tłumacząc, że musi dopiąć ostatnie rzeczy na wieczór. Emily oczywiście o nic nie pytała i jedynie pożegnała swojego partnera soczystym buziakiem. Ich miłość była piękna. Patrząc na nich, marzyłam o tym, by kiedyś doświadczyć właśnie takiego uczucia. Cieszyłam się ich szczęściem. Dobry humor nie opuszczał mnie przez cały dzień. Choć kiedy wskazówka zegara zbliżała się do wyznaczonej godziny, moje serce zaczęło walić, a ze stresu nie wiedziałam, co robić.
— Spokojnie, Rose. To tylko bal — powiedziała pocieszająco przyjaciółka.
— Wiem, ale zdajesz sobie sprawę, że to mój pierwszy raz na takiej uroczystości.
— Nie będziesz tam sama. Cały czas będziemy przy tobie. Nie martw się na zapas. Twój syn to czuje. W ogóle wybrałaś już dla niego imię? — Jej pytanie od razu poprawiło mi humor. Od dłuższego czasu myślałam nad imieniem dla dziecka. Miałam kilka pomysłów, ale jedno imię najbardziej utkwiło mi w głowie.
— Nathaniel — odpowiedziałam z uśmiechem.
— Jak pięknie! Z pewnością w przyszłości złamie niejedno serce.
— Oby nie był taki jak ojciec — mruknęłam.
— Z pewnością wychowasz go na mądrego i dobrego mężczyznę. Będzie miał wspaniałą mamę.
Emily zawsze wiedziała, jak podnieść mnie na duchu. W tym momencie do salonu wszedł Christian odziany w czarny garnitur.
— No moje panie, czas na nas. Przed nami pół godziny drogi. — Klasnął w dłonie i podszedł do Emily, a następnie ucałował ją w policzek.
Już po chwili wyjechaliśmy, a zaraz za nami ruszyły dwa samochody, w których znajdowali się ochroniarze. Kierowaliśmy się na obrzeża San Diego, gdzie miała odbyć się uroczystość.
Podczas jazdy skupiłam uwagę na krajobrazie za oknem. Co jakiś czas zerkałam na brzuch okryty materiałem. Włożyłam czarną suknię do ziemi, która miała cienkie ramiączka i rozcięcie na nodze. Kreacja w całości opinała mój brzuch, uwydatniając go. Ukazywał się w całej okazałości, gdy stałam bokiem, jednak kiedy ktoś znajdował się na wprost mnie, nie było go widać. Emily miała na sobie podobną sukienkę, tylko że w kolorze czerwonym i z dodatkiem koronki na dekolcie.
— Jesteśmy na miejscu. — Słysząc głos kierowcy, oderwałam wzrok od szyby.
Zerknęłam na biały budynek, przed którym stało kilku ochroniarzy, a zaproszeni goście powoli wchodzili do środka. Wszyscy byli dostojnie i elegancko ubrani. Nie pasowałam ani tutaj, ani do tego świata. Czasami chciałam wrócić do Miami i swojego zwyczajnego życia. Chciałam, a jednocześnie się bałam. Tego, że go spotkam… A teraz, nie wiedzieć czemu, te obawy znów pojawiły się w mojej głowie.
— Jego tu nie będzie — rzuciłam do siebie, pozbywając się natrętnych myśli. Powiedziałam te słowa szeptem, ale Chris musiał je usłyszeć, ponieważ zerknął na mnie jakby ze współczuciem. Zmarszczyłam brwi, jednak nie dane mi było dłużej się nad tym zastanawiać, ponieważ przyszedł czas, aby wyjść z ukrycia.
Blask fleszy chwilowo mnie oślepił. Pomrugałam, by przyzwyczaić się do światła. Przywołałam uśmiech na twarz i dumnym krokiem ruszyłam do środka, gdzie czekało na mnie piekło. Nawet nie wiedziałam, że w dosłownym znaczeniu.
Cała sala została elegancko przystrojona. Po lewej i prawej stronie znajdowały się okrągłe stoły z dekoracjami w kolorze złota i butelkowej zieleni, a środek pomieszczenia był całkowicie pusty. Na samym końcu mieściła się podwyższona scena z mównicą, a za nią czekały instrumenty orkiestry, która miała dzisiaj grać.
— Nasz stolik stoi przy samej scenie. To ten największy. Niestety będzie z nami siedzieć jeszcze kilku innych prezesów i dyrektorów oraz sponsor naszej firmy.
— Kim jest ten sponsor? — zapytała Emily. — Pierwszy raz o nim słyszę.
— To lepiej zostawić na później — mruknął.
Spojrzałyśmy na siebie z Emily, nie rozumiejąc zachowania mężczyzny. Kim był ten sponsor, że Chris nie chciał nam tego powiedzieć? Przecież na pewno go dzisiaj nie spotkamy, pomyślałam, a na tę myśl przeszły mnie ciarki. Co jest, do cholery?
— Chodźcie, przedstawię was. — Mężczyzna chwycił swoją wybrankę za dłoń i zrobił dosłownie krok do przodu, a następnie zatrzymał się i razem z Emily popatrzyli na mnie wyczekująco. Nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, z ust mężczyzny padły słowa, przez które moje nogi same powędrowały za nimi. — Jesteś naszą rodziną, a rodziną się chwali.
Uśmiechnęłam się, delikatnie kiwając głową. Kiedy szliśmy, cały czas czułam na sobie wzrok innych. Jedni patrzyli na mnie współczująco, inni z podziwem, a pozostali z pogardą. Zapewne dlatego, że jestem w ciąży, a u mojego boku nie ma partnera. Cóż, nie będę pierwszą i nie ostatnią samotną matką.
Nie wiedziałam, ile czasu minęło, odkąd Chris zaczął nas przedstawiać gościom. Nie pamiętałam już nawet tych wszystkich imion. Uśmiechałam się serdecznie do każdego, nie odzywając się za wiele. Jedynie pewien facet o imieniu Anthony zagadywał mnie i mi towarzyszył. Był przystojny, zabawny, ale… to nie czas na facetów. Nathaniel będzie jedynym mężczyzną w moim życiu. Nie potrzebuję żadnych innych kolesi, którzy myślą, że są panami tego świata. Mimowolnie po jakimś czasie zaczęłam porównywać go do Rayna. Aby wyrzucić te myśli, pokręciłam w końcu głową, zatrzymując się naprzeciw przyjaciół.
— Kurwa mać — powiedział Chris, patrząc na coś za moimi plecami.
Emily stała z szeroko otwartymi oczami, wpatrując się w to samo miejsce. Kiedy postanowiłam odwrócić się, aby zobaczyć, o co im chodzi, doznałam szoku i szybko pożałowałam swojej decyzji o pojawieniu się na balu. Ze wszystkich miejsc na świecie to akurat tutaj musiał się znaleźć? Ja pierdolę, jak to możliwe?
Mężczyzna w czarnym garniturze i koszuli tego samego koloru szedł w naszym kierunku niczym diabeł po swoje ofiary. Jego postawa budziła strach. Biła od niego władza, jaką posiadał. Każdy to wiedział i nawet nie musiał go znać. Kilku ochroniarzy otaczało go z każdej strony. To niemożliwe. Czułam, że zaczynam drżeć ze strachu. Mój oddech rwał się niekontrolowanie, nie mogłam nic na to poradzić.
I wtedy czas stanął w miejscu. I on również. Nasze spojrzenia się spotkały. Moje ciało sparaliżował strach. Automatycznie objęłam rękami brzuch, a jego oczy śledziły każdy mój ruch. Kiedy spojrzał w dół, prosto na mój duży, zaokrąglony brzuch, mój świat ponownie legł w gruzach, a jego spojrzenie mówiło więcej niż tysiąc słów. Był w szoku. Nie wiedziałam, czy przepełniała go złość, wściekłość, czy szczęście. Nie miałam też pojęcia, kogo bardziej zaskoczyła obecność drugiej osoby.
Zmienił swoją postawę w ciągu sekundy i w końcu ruszył ponownie w naszym kierunku, warcząc na ludzi, którzy gapili się na to przedstawienie. Pomyślałam, że to nie skończy się dobrze. Nie chciałam tu być. Zamierzałam uciec, ale zanim cokolwiek zdążyłam zrobić, on już stał przede mną, przez co jego zapach otulił moje zmysły, a nasza wspólna noc wróciła do mnie jak za pomocą czarodziejskiej różdżki. Znów poczułam na sobie jego palące spojrzenie. Miałam wrażenie, że odcięto mi dopływ tlenu, i zaczęłam się dusić. Dusiła mnie obecność mężczyzny, a spojrzenie, jakim obdarowywał mnie i mój brzuch, wcale nie pomagało. Jego wzrok palił moją duszę i serce, które zatrzymało się, by po chwili zacząć bić w niewiarygodnie szybkim tempie.
Rayn
Nie miałem ochoty iść dzisiaj na ten bal. Wiedziałem jednak, że nie mogłem zawieść przyjaciela, który liczył na moją obecność w tym dniu. Przez dzielące nas mile i pracę, która pochłania mój i jego czas, nie widywaliśmy się zbyt często, odkąd się wyprowadził. Cieszyłem się jego szczęściem i tym, że w końcu znalazł kobietę, z którą chciał spędzić resztę życia. Przez wiele lat sądziłem, że to nie dla mnie. Do dziś myślę, że miłość nie istnieje, a jedynie pożądanie drugiej osoby. Pomimo swoich zasad i przekonań chciałem, kurwa, tej jednej tylko dla siebie. Nie wiedziałem, kiedy i czy w ogóle pogodzę się z tym, że jej nie znajdę. I że oszukuję samego siebie, aby o niej zapomnieć.
— Braciszku, chodź już, bo się spóźnimy. — Do pokoju wbiegła moja kochana siostra, która zawsze w idealnym momencie zaburzała mój spokój.
— Bez pośpiechu, w naszym przypadku to nawet wskazane — odparłem.
— No proszę cię, chcę w końcu potańczyć z jakimś przystojniakiem — mruknęła.
— Masz na myśli swojego brata, tak? Oczywiście, dla ciebie uczynię wyjątek i zatańczę z tobą.
— Taa, prędzej tego drugiego. Jesteś najstarszy, a od dłuższego czasu najbardziej nieznośny z całej naszej trójki. Aprzecież to ty zawsze byłeś tym najmądrzejszym i najrozsądniejszym.
— Dobra, młoda, gdzie jest David? — uciąłem dyskusję z nią na temat mojego zachowania.
— Czeka na szanownego pana — prychnęła, krzyżując ręce na piersi.
Zapiąłem roleksa na nadgarstku i ruszyłem za zniecierpliwioną Sky.
— Jesteśmy już spóźnieni — odparł David, kiedy spotkaliśmy się w holu.
— Zrobimy lepsze wejście. — Wzruszyłem ramionami. Tak naprawdę nie chciałem tam iść. Wiedziałem, że będę musiał patrzeć na szczęśliwego przyjaciela trzymającego w swoich ramionach kobietę, za którą poszedłby w ogień, podczas gdy ja o swojej mogłem jedynie śnić.
— Rayn, pamiętaj, o czym gadaliśmy. — Pogroził mi palcem.
— Tak, tak. Mam się zachowywać i nie szukać w każdej kobiecie Rose. Spokojnie, nie zamierzam dzisiaj zamienić ani słowa z płcią przeciwną. Oprócz Emily oczywiście. Jakoś muszę im pogratulować zaręczyn. Będę tam maksymalnie godzinę, a później się zmyję. Nie chcę psuć im przyjęcia swoim złym nastrojem.
— Czasami się zastanawiam, czy nie jesteś adoptowany, bracie — rzekł David.
— Też się nad tym czasem zastanawiam, wiesz? Ale później zawsze dochodzę do wniosku, że obaj jesteśmy równie zajebiści.
— Jaka skromność… Panowie, zamierzacie sprzeczać się dalej? Bo jeśli tak, to idę tam bez was i waszych bodyguardów.
— Już, siostra, już. Nie złość się tak, bo to piękności szkodzi — rzekł David, szturchając Sky. — Was oboje podmienili w szpitalu.
Zaśmialiśmy się z bratem, a następnie z powagą wymalowaną na twarzy ruszyliśmy do podstawionych pod hotelem samochodów. W asyście ochroniarzy szybko dotarliśmy na miejsce. Westchnąłem przeciągle, nakładając na twarz maskę obojętnego kolesia z mrożącym w krew żyłach spojrzeniem. Nie chciałem tego, jednak przedstawienie czas zacząć.
Wysiadłem z auta i poprawiłem marynarkę. Wraz z siostrą, bratem i ochroniarzami ruszyliśmy do środka, gdzie zapewne czekali już tylko na naszą obecność. Wzrok gości spoczął na nas. Serce zabiło mi mocniej z niewiadomych dla mnie przyczyn. Automatycznie dotknąłem miejsca, wktórym pracował narząd utrzymujący mnie przy życiu. Bez niego byłbym już martwy. Czasem czułem się tak, jakbym jedynie egzystował na tym świecie.
— Co ci jest? — zapytał David.
— Nic, nic… — Pokręciłem głową, wyrzucając z niej niespokojne myśli.
W końcu dostrzegłem przyjaciela z towarzystwie swojej partnerki i jeszcze jednej kobiety, która akurat stała do mnie tyłem. Po chwili Christian nas zauważył i nie wiedzieć czemu, na jego twarzy wymalował się strach. Stojąca wraz z nimi kobieta obróciła się w moim kierunku, a ja doznałem wewnętrznego szoku i palpitacji serca.
To ona. Mój pieprzony anioł!
— Ja pierdolę. — Zgadzam się bracie, zgadzam.
Na jej widok zaparło mi dech w piersiach. Nic się nie zmieniła, była jeszcze piękniejsza. Siedem miesięcy szukałem tego anioła, a ona znajdowała się prawie pod moim nosem? Jej oczy… te morskie tęczówki, które uważnie mnie śledziły. Utonąłem w jej spojrzeniu po raz drugi, a wystarczyła do tego tylko jedna jebana noc. Aż jedna noc, abym zwariował do reszty. W jej oczach widziałem nie tylko zaskoczenie, ale również strach. Objęła dłońmi brzuch, a mój wzrok podążał za każdym jej ruchem. Przesunąłem spojrzenie niżej, na jej dłonie, które tak bardzo chciałem poczuć na sobie. I tym razem szok, jaki mną wstrząsnął, był nie do opisania. To nie mogła być prawda.
— Kurwa…
Słowa brata do mnie nie docierały. W tym momencie nie docierało do mnie nic. Patrzyłem na jej, kurwa, zaokrąglony brzuch jak zahipnotyzowany. Dreszcz przeszedł przez moje ciało, kiedy uświadomiłem sobie pewne fakty. Była w ciąży. Brzuch wydawał się dość duży, ale na pewno nie był to ostatni etap tego stanu. Przypuszczałem, że to szósty albo siódmy miesiąc, i wtedy do głowy przyszła mi tylko jedna myśl.
Co, jeśli to moje dziecko?