Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
1179 osób interesuje się tą książką
Niekiedy trzeba wybierać uległość, żeby... odzyskać kontrolę.
Demony z przeszłości utwierdzały Aurorę w przekonaniu, że już nigdy więcej nie zaufa żadnemu mężczyźnie. Bolesne wspomnienia podążały za nią niczym najgorszy koszmar, aż do momentu, kiedy mężczyzna w masce sprawił, że po raz pierwszy zdołała o nich zapomnieć. Żadne z nich nie spodziewało się, że spotkanie w ekskluzywnym klubie, w którym każda fantazja przeradzała się w rzeczywistość, całkowicie odmieni ich życie.
Niestety życie to nie bajka, a każda maska musi kiedyś opaść.
Książka polecana dla osób pełnoletnich.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 505
Rok wydania: 2025
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Copyright © Julia Bratkowska, 2025
Copyright © Wydawnictwo Poznańskie sp. z o.o., 2025
Redaktorka prowadząca: Zuzanna Sołtysiak
Marketing i promocja: Aleksandra Wróblewska
Redakcja: Patryk Białczak
Korekta: Damian Pawłowski, Sandra Popławska
Projekt typograficzny, skład i łamanie: Patryk Białczak
Projekt okładki i stron tytułowych: © Magda Bloch
Fotografie na okładce: © Mutimul | Adobe Stock
Konwersja publikacji do wersji elektronicznej: Dariusz Nowacki
Zezwalamy na udostępnianie okładki książki w internecie.
eISBN 978-83-68370-52-2
CZWARTA STRONA
Grupa Wydawnictwa Poznańskiego sp. z o.o.
ul. Fredry 8, 61-701 Poznań
tel.: 61 853-99-10
www.czwartastrona.pl
„Człowiek naraża się na łzy, gdy raz pozwoli się oswoić”
Antoine de Saint-Exupéry, Mały Książę
Dla wszystkich, którzy każdego dnia walczą o siebie.
Nie poddawajcie się. Jesteście silni.
OSTRZEŻENIE
Przedstawione zachowania i myśli bohaterów wykraczają poza społecznie przyjęte normy moralne. Książka nie jest przeznaczona dla wrażliwych czytelników, a przedstawione w niej problemy, takie jak wykorzystywanie seksualne, handel ludźmi czy znęcanie się psychiczne, mogą wywołać dyskomfort. Przedstawione wydarzenia oraz zachowania są fikcją literacką i nie powinny stanowić wzoru do naśladowania.
PLAYLISTA
Call Out My Name – The Weeknd
Death of Me – WizTheMc
Bad Decisions – BOBI ANDONOV
Never Tear Us Apart – Bishop Briggs
Devil Doesn’t Bargain – Alec Benjamin
On It – EMO
Dirty Mind – Boy Epic
Church – Chase Atlantic
Teeth – 5 Seconds of Summer
PILLOWTALK – ZAYN
Eve – Precious Pepala
Closer to you – Jung Kook, feat. Major Lazer
The boy is mine – Ariana Grande
Middle of the Night – Elley Duhé
Mount Everest – Labrinth
Broken – Isak Danielson
Lost in the Fire – Gesaffelstein, The Weeknd
The Night We Mett – Lord Hurton
Dark Paradise – Lana Del Rey
You Don’t Own me – SAYGRACE, feat. G-Eazy
Older – Isabel LaRosa
THE GREATEST – Billie Eilish
PROLOG
Materiał czerwonej sukni ciągnął się za mną, gdy szłam korytarzem spowitym przez ciemność. W oddali słyszałam przytłumioną, wolną muzykę. Uniosłam kąciki ust, kiedy po chwili dźwięk jęków odbił się echem od ścian, a ciche westchnienia i rozmowy przeplatały się ze sobą. Gdy mijałam kolejne pomieszczenia, widziałam ludzi, którzy czuli się wolni. Ukrywali się za maskami na twarzach, by realizować swoje najskrytsze fantazje. Eksponowali swoje pragnienia i ciesząc się publicznością, mówili otwarcie o tym, czego potrzebowali. Nie byli osądzani. Tej jednej nocy mogli być sobą.
Gdy docierałam do samego końca długiego korytarza, mimowolnie poprawiłam czarną maskę na oczach, chcąc się upewnić, że nikt nie będzie w stanie mnie rozpoznać. Rozejrzałam się po dużym pomieszczeniu – czułam na sobie liczne spojrzenia. Postawiłam kilka kroków, próbując utrzymać równowagę w niebotycznie wysokich szpilkach, i weszłam w głąb sali. Połączenie czerni i czerwieni stanowiło idealny kontrast i tworzyło niesamowity klimat, a lampy słabo oświetlające pomieszczenia dodawały im potrzebnej tajemniczości.
Budynek mieścił się w centrum Nowego Jorku. Otwarcie Addiction wzbudziło u wielu nie lada zaintrygowanie. Owiane tajemnicą miejsce zradzało ciekawość ze względu na zaproszenia, które otrzymywali tylko wybrani. Zasady, jakimi kierował się klub, były jasne, a za ich złamanie można było słono zapłacić.
Przecież nie każdy mógł być zaproszony do prestiżowego klubu, w którym królował klimat BDSM. Dla wielu kontrowersyjny i niemoralny.
Pokonałam dzielący mnie dystans od baru. W drodze posyłałam figlarne uśmiechy do mijanych mężczyzn, mając nadzieję, że ta noc nie przeminie zbyt szybko. Znalazłszy się przy dębowym meblu, oblizałam delikatnie wargi pokryte pomadką w odcieniu krwistej czerwieni i już miałam złożyć zamówienie, ale wtedy dostrzegłam spojrzenie mężczyzny stojącego po drugiej stronie sali. Jasnoniebieskie oczy przeszywały mnie na wskroś, wywołując dreszcze przechodzące przez całe ciało. Nie zwracał uwagi na inne kobiety, które rzucały mu powłóczyste spojrzenia. Zachowywał się tak, jakby widział tylko mnie pośród tak wielu obecnych tu dziewczyn.
Przygryzłam dolną wargę, gdy dokładniej się mu przyjrzałam. Miał na sobie perfekcyjnie dopasowany trzyczęściowy czarny garnitur. Prezentował się nienagannie, a materiał opinał ciało, eksponując wysportowaną sylwetkę – wąską talię i szerokie barki.
Nagle zrobiło mi się gorąco. Cały czas utrzymywaliśmy kontakt wzrokowy, a napięcie sprawiło, że między nami przepływały iskry mogące łatwo wywołać pożar nie do ugaszenia.
Nagle poczułam dotyk na ramionach, a chwilę później zostałam obrócona mocnym szarpnięciem. Zamrugałam i już chciałam się wyrwać z uścisku, ale widok znajomej twarzy skutecznie mnie uspokoił.
– Podoba ci się? – zapytała rudowłosa, nawet się nie witając. – Mam tylko nadzieję, że ten pomysł nie okaże się całkowitą klapą.
Zbliżyłam się o krok, aby nikt nie podsłuchał naszej rozmowy.
– Tobie też cześć – rzuciłam od niechcenia, a przyjaciółka zamrugała, zdając sobie sprawę, że się nie przywitała. – Wszyscy się dobrze bawią. – Rozejrzałam się po sali i dostrzegłam na twarzach ludzi uśmiechy. – Na pewno wszystko wypali. Nie masz się czym martwić.
Emily posłała mi uśmiech i poprawiła czarną sukienkę, która kontrastowała z koronkową maską na twarzy. Materiał idealnie opinał jej ciało, podkreślając figurę: wcięcie w talii, piękne piersi i krągłą pupę. Była marzeniem każdego mężczyzny.
– Ty też miej coś od życia. – Mrugnęła w moim kierunku.
Wzruszyłam obojętnie ramionami, choć nadal czułam na sobie przeszywające spojrzenie.
– Niech ktoś w końcu cię porządnie przeleci, bo jesteś ostatnio nie do zniesienia.
Wytrzeszczyłam oczy, gotowa zareagować ripostą, ale słowa utknęły mi w gardle. Nim zdołałam cokolwiek powiedzieć, Emily zawołała jakaś kobieta, a ta jak gdyby nigdy nic odeszła i mnie zostawiła.
Mogłam się tego spodziewać.
Przeklęłam pod nosem i obróciłam się z powrotem w stronę baru, aby w końcu zamówić drinka, ale dostrzegłam na blacie kieliszek z winem. Zmarszczyłam brwi, zanim jednak wykonałam jakikolwiek ruch, usłyszałam ciche chrząknięcie. Uniosłam głowę i natrafiłam wprost na wzrok mężczyzny, z którym wymieniałam przed chwilą spojrzenia. Opierał przedramiona o kant baru, a na ustach nieznajomego czaił się lekki uśmieszek.
– Mam nadzieję, że lubisz wino – powiedział na wstępie, poprawiając maskę. Przez nią mogłam dostrzec tylko jego oczy oraz niewielkie fragmenty twarzy.
Oparłam biodro o blat, nie spuszczając wzroku z pełnych ust nieznajomego. Chrząknęłam pod nosem i spuściłam spojrzenie na podłogę, gdy uśmiech mężczyzny jeszcze bardziej się poszerzył. Nie pozostawał mi jednak dłużny. Widząc, jak na mnie spogląda, poczułam, że ciepło rozchodzi się po moim wnętrzu, a pożądanie narasta z chwili na chwilę.
Emily miała rację, muszę mieć coś od życia.
– A co, gdybym powiedziała, że nie? – odpowiedziałam zaczepnie.
Gdy usłyszał moje słowa, chrapliwie się zaśmiał i przejechał językiem po dolnej wardze.
– Chociaż popatrz, szczęście ci dziś dopisuje. – Wzięłam szkło do ręki i przyłożyłam do ust, by upić mały łyk.
Kiedy oderwałam kieliszek od warg, oblizałam je powoli, aby przyciągnąć uwagę mężczyzny. Udało się to natychmiast, a iskra, która błysnęła w jego oku, nie mogła zwiastować niczego dobrego.
– Wtedy zamawiałbym każdy alkohol z karty, aż nie natrafiłbym na ten, który sprawiłby, że zgodziłabyś się poświęcić mi kilka chwil swojego cennego czasu – oznajmił pewny siebie.
Uniosłam brwi, udając, że te słowa nie zrobiły na mnie wrażenia, chociaż czułam, jak podniecenie skierowało się ku zbiegowi ud, a atmosfera między nami stawała się coraz bardziej napięta.
– Co cię tutaj sprowadza? – zapytał niskim głosem.
– Szukam czegoś nowego – stwierdziłam, wzruszając ramionami.
– Fanka mocnych wrażeń?
Poczułam, jak fala gorąca nagle we mnie buchnęła, a krew zaczęła wrzeć. Nawet nie zauważyłam, w którym momencie nieznajomy zaczął zmniejszać między nami dystans, ale od razu poczułam jego mocny zapach, który przyjemnie drażnił nozdrza.
– Można tak powiedzieć. – Zaśmiałam się lekko i skinęłam głową. – Czasami trzeba się odprężyć i oderwać od rzeczywistości. W końcu po to powstał ten klub, prawda?
Przechyliłam głowę na bok i zgarnęłam brązowe włosy za ramię, eksponując szyję, którą zdobił srebrny naszyjnik z zawieszką w kształcie róży. Dostrzegłam, jak grdyka mężczyzny się poruszyła, jakby coraz trudniej było mu nad sobą zapanować.
Napięcie stawało się nie do zniesienia. Czułam, jak w moich majtkach pojawia się wilgoć, na co złączyłam nogi, aby sobie ulżyć. Nie umknęło to jego uwadze i już po chwili dostrzegłam, jak na jego usta wstępuje zawadiacki uśmiech. Wiedział, jak na mnie działa.
– W takim razie oboje szukamy tego samego. – Mężczyzna odłożył swój drink na blat.
Dopiwszy ostatnie krople alkoholu ze swojego kieliszka, z hukiem odstawiłam naczynie na bar. Cierpliwie czekałam, obserwując, jak mężczyzna luzuje krawat i poprawia maskę, która lekko mu się zsunęła.
Chciałam tego, co zaraz miało się wydarzyć. Bardzo.
– Może zechcesz się udać ze mną na górę i dowiedzieć się, czy to jest to, czego szukałaś? – Wystawił w moim kierunku ramię. – Chociaż domyślam się, że pewnie już znasz odpowiedź na to pytanie.
– Odpowiedź dostaniesz po wszystkim, chociaż kto wie – z wdzięcznością chwyciłam go za ramię i zacisnęłam mocno dłoń na materiale garnituru – może złożę reklamację? – Zaczepnie trąciłam go łokciem w bok, na co odpłacił się tym samym.
– Jestem przekonany, że będziesz w pełni usatysfakcjonowana – odpowiedział, obniżając ton głosu.
Wiedziałam, gdzie szliśmy. Na górze klubu były specjalnie przygotowane pokoje na takie okazje. Składały się ze specjalnych mebli do odbywania sesji albo seksu. Była to gratka zarówno dla fanów wanilii, jak i mocniejszych klimatów.
Uniosłam sukienkę i zaczęłam się powoli wspinać po schodach wyłożonych czarną wykładziną. Mijaliśmy wielu ludzi, którzy schodzili z pierwszego piętra i na szybko poprawiali ubrania czy włosy. Na samym końcu schodów stał mężczyzna rozdający klucze do pomieszczeń. Nie musieliśmy się nawet zatrzymywać, a w ręku mojego partnera już znajdował się jeden z nich.
Nie odzywaliśmy się do siebie, ale mimo to czułam iskry przeskakujące między nami. Mogły w każdej chwili doprowadzić do wzniecenia pożaru, ale skrycie właśnie tego pragnęłam. Z każdym stawianym przez niego krokiem mogłam dostrzec w jego spodniach powiększające się wybrzuszenie, a wzrok jego jasnych tęczówek czasami spotykał się z moim, gdy niby przypadkowo na siebie zerkaliśmy. Obydwoje wiedzieliśmy, czego chcemy.
Gdy dotarliśmy do wyznaczonego miejsca, mężczyzna otworzył drzwi i przepuścił mnie pierwszą, a po chwili poczułam, jak jego ręka zahaczyła o mój pośladek. Niemal przekręciłam oczami na ten lekki jak piórko dotyk.
Jak się później okazało, to był dopiero początek. Słodki początek mojego końca.
Nie czekałam na mężczyznę. Ruszyłam przed siebie, mijając ściany ozdobione licznymi obrazami, a także drzwi, które zapewne prowadziły do toalety. Stanęłam pośrodku dużego pokoju i spojrzałam na niezwykle ważny element dzisiejszej nocy – łóżko z baldachimem, które miało przymocowane kajdanki do stalowej ramy.
Wiedziałam, że do niczego więcej nie mogło dojść. To miał być zwykły, nic nieznaczący numerek, a nie sesja czy ustalone odgrywanie ról. W ogóle się nie znaliśmy, jednak wizja tego, jak mnie przywiązuje i ma pełną władzę nad moim ciałem, była niezwykle kusząca.
Nagle przy moim uchu rozległ się szept:
– Do niczego więcej nie dojdzie. Zwykły seks bez zobowiązań. – Mężczyzna położył dłonie na moich biodrach i mocniej przycisnął je do siebie. Wyczułam na pośladkach wzwód oraz bijące ciepło jego ciała. – Ale muszę usłyszeć od ciebie, że chcesz tego tak samo jak ja. Muszę wiedzieć, że gdy nie będzie ci coś pasowało albo gdy poczujesz dyskomfort, od razu mnie o tym poinformujesz, maleństwo.
Spomiędzy moich ust wydostało się urywane westchnienie, gdy usłyszałam, jak mnie nazwał. Był zbyt kuszący i brzmiał jak… bezpieczeństwo. A na tym zależało mi najbardziej, chociaż tej jednej nocy.
Skinęłam głową, tym samym przypieczętowując swój los.
Tamtego wieczoru, tkwiąc w jego ramionach, nie wiedziałam, jak bardzo dla niego przepadnę.
– Świetnie. Zamknij oczy – wymruczał, a ja od razu spełniłam jego rozkaz. – Nie otwieraj ich, dopóki ci nie pozwolę. Po prostu poczuj każdy cholerny pocałunek, którym cię obdaruję.
Zagryzłam boleśnie wargę, czując, jak zaczął zsuwać ramiączka mojej sukienki. Stałam tam z sercem obijającym sięo żebra i czekałam. Czekałam, aż ten mężczyzna pokaże mi rozkosz, jakiej jeszcze nigdy nie zaznałam.
– Nie ruszaj się. – Zacisnął palce na moich biodrach, gdy próbowałam złączyć nogi. – Zaraz cię tam dotknę, ale musisz być grzeczna.
Wyszeptałam ciche przeprosiny. Stałam na wiotkich nogach, podczas gdy on zsuwał sukienkę z mojego ciała. Czułam, że w każdej chwili mogłam upaść, gdy satynowy materiał po chwili opadł u moich stóp. Zostałam jedynie w białej, skąpej bieliźnie i z maską na twarzy.
Mimo zamkniętych oczu czułam jego przeszywający wzrok na swoim ciele. Nagle usłyszałam ciężkie kroki, a chwilę później ciepły oddech owiał mi twarz. Nieznajomy przesunął dłonie wzdłuż mojego ciała, aż zacisnął dłonie na pośladach i lekko mnie uniósł. Owinęłam nogi wokoło jego pasa i pozwoliłam, aby niósł mnie w nieznanym kierunku. Po sekundzie poczułam pod plecami miękki i przyjemny materiał oraz twarde łóżko, na którym mnie położył.
– Gdybyś tylko mogła w tej chwili ujrzeć siebie moimi oczami, maleństwo – powiedział ochryple. – Perfekcja.
Przez zaciśnięte powieki nie miałam możliwości zobaczyć jego twarzy. Nawet jeśli okrywała ją maska, to i tak byłam przekonana, że jego spojrzenie mówiło więcej niż tysiąc słów.
– Możesz otworzyć oczy.
W żaden sposób się nie spierałam i od razu uchyliłam powieki. Dostrzegłam go, stojącego u podnóża łóżka i bezwstydnie oglądającego moje ciało. Przesuwał wzrokiem po każdym fragmencie mojej skóry, dłużej zatrzymując się na piersiach oraz twarzy, na której widniał figlarny uśmiech. Wzrokiem próbowałam przebić się przez ubrania, które nadal miał na sobie. Chciałam go dotknąć, posmakować i podziwiać. Pragnęłam go tak bardzo.
– Rozbierz mnie – rozkazał, bo najwidoczniej dostrzegł moją niewypowiedzianą prośbę.
Podniosłam się do pionu i upadłam na kolana tuż przed nim na brzegu łóżka. Powoli zaczęłam odpinać guziki, nie przerywając kontaktu wzrokowego z nieznajomym, aż w końcu mogłam ściągnąć materiał z jego ramion. Po pozbyciu się koszuli i rzuceniu jej na podłogę ujrzałam umięśnioną klatkę z mnóstwem tatuaży. Prawie cała jego skóra pokryta była przeróżnymi kolorowymi wzorkami, ale to cienkie linie przechodzące przez cały bok i rozwarstwiające się tuż przy obojczyku najbardziej zwracały moją uwagę. Przejechałam po nich opuszkami palców, chcąc dokładnie wybadać kontur i fakturę. Tuż przy biodrze znajdowały się karty kier, ale materiał spodni prawie w pełni je zasłaniał. Przesuwałam dłońmi ku górze, czując zarys mięśni na brzuchu. Zacisnęłam usta, gdy ułożyłam dłoń tuż nad sercem, i poczułam, jak mocno bije.
Skrzyżowałam z nieznajomym spojrzenia, ale po chwili spuściłam wzrok, kontynuując oględziny. Przesunęłam palcami wzdłuż krtani, dokładnie przyglądając się czerwonej róży oplecionej przez ciernie. Ten mężczyzna był ucieleśnieniem moich najbardziej skrytych fantazji.
Tak bardzo skupiłam się na podziwianiu jego ciała, że nawet nie poczułam dotyku jego dłoni na moim brzuchu. W następnej sekundzie zostałam pchnięta z powrotem na materac.Cicho pisnęłam na ten nagły ruch.
Mężczyzna wszedł powoli na łóżko i podparł się ręką obok mojej głowy. Zachęcająco uniosłam biodra.
Nie mogłam znieść tego czekania. Pragnęłam go we mnie, teraz.
– Jesteś bardzo niecierpliwa, maleństwo – wyszeptał mi do ucha, aby zaraz po tym przygryźć jego płatek. Moje ciało przeszył deszcz. – Jak bardzo tego chcesz? Jak bardzo pragniesz mnie mieć w sobie?
Ułożył rękę na moich gardle, a następnie powolnym ruchem zaczął się kierować ku dołowi przez piersi i brzuch, aż sprawnie wsunął kciuk pod materiał fig. Z moich ust uleciał cichy jęk, gdy mocnym szarpnięciem uniósł moje biodra, aby móc ściągnąć ze mnie majtki. Opuszkami palców przesunął po wewnętrznej stronie uda, cały czas utrzymując ze mną kontakt wzrokowy, aż w końcu musnął cipkę, zaczynając zataczać małe koła na moim epicentrum.
– Proszę… – Urwałam, gdy jeden z jego palców przedarł się przez splot mięśni i gładko we mnie wszedł, aby następnie wsuwać się i wysuwać z mojego wnętrza.
Złapałam się jego ramion i zaciekle wbiłam palce w skórę. Usłyszałam jego syknięcie spowodowane gwałtownym i bolesnym ruchem, ale nie przejmowałam się tym. Skupiałam się wyłącznie na uczuciu, które powoli zaczynało się kumulować u zbiegu moich ud. Każdy ruch jego palców doprowadzał mnie do szaleństwa, a gdy dodał dwa kolejne, miałam wrażenie, że zaraz rozlecę się na kawałki. Krążył kciukiem wokół najbardziej unerwionego miejsca na łechtaczce i w tym samym momencie przyspieszył ruchy palców. Nie mogłam opanować krzyków przedostających się przez moje gardło.
Boże, nie przestawaj.
– Nie broń się przed tym, maleństwo.
Gdy to powiedział, byłam już prawie na skraju, nie mogąc opanować nadciagającego orgazmu. Brunet musiał to wyczuć i zagiął palce w moim wnętrzu, trafiając wprost w punkt G.
– Poczuj to – wychrypiał.
Ukryłam głowę w jego szyi i ugryzłam wrażliwy fragment skóry, aby stłumić krzyk. Poczułam, jak moje ciało opanowuje przyjemne uczucie. Doszłam mocno i intensywnie, ale nadal chciałam więcej, jakbym nie mogła się nasycić tym, co już mi dał. Mimo zmęczenia, które nagle dało się we znaki, skierowałam swoją dłoń ku jego spodniom i bardzo powoli odpięłam klamrę paska. Cały czas utrzymywałam z nim kontakt wzrokowy, podczas gdy on zlizywał mój sok ze swoich palców. Poczułam, że znów robię się wilgotna, a moja kobiecość zaczęła nieznośnie pulsować. Gdy przystawił opuszki do moich ust, otworzyłam je i zaczęłam ssać, dostosowując się do jego lekkich ruchów. Smakowałam siebie i było mi z tym wyjątkowo dobrze.
Sprawnie uporałam się z rozporkiem, wypuszczając z ust opuszki palców nieznajomego. Złapałam za spodnie i pociągnęłam materiał w dół. Na ustach mężczyzny majaczył lekki uśmiech spowodowany moim śmiałym ruchem, ale byłam bardzo, ale to bardzo gotowa na niego i nie mogłam dłużej czekać.
Musiałam to sobie sama wziąć.
– Jeśli chcesz zachować ciuchy, radzę ci je zdjąć. W tej chwili – ostrzegł i wstał, aby ściągnąć z siebie pozostałą część ubrania i nałożyć prezerwatywę na erekcję.
Nie wahałam się ani chwili i od razu sięgnęłam do zapięcia biustonosza. Stanik rzuciłam na podłogę, do niego miały dołączyć także i moje majtki, lecz gdy usłyszałam następne słowa nieznajomego, znieruchomiałam:
– Pończochy zostaw. – Mrugnął w moim kierunku, odgarniając na bok ubrania, których się pozbył.
Szybko zdjęłam z siebie zbędną odzież i ponownie położyłam się na łóżku. Rozłożyłam nogi, dając mu w ten sposób niewerbalne zaproszenie, z którego od razu skorzystał i pojawił się nade mną. Przesuwał wzrokiem po całym ciele, sprawiając, że podbrzusze przyjemnie mi się zaciskało z pożądania. Oparł przedramię tuż obok mojej głowy, a wtedy na jego ustach mogłam dostrzec zwycięski uśmiech. Nieznajomy patrzył mi prosto w oczy, gdy przyrodzeniem trącał moją kobiecość. Zbierał soki, które pokrywały całą długość fiuta. Bawił się ze mną, drażnił, przeciągając to, czego chciałam. Miałam ochotę krzyczeć z frustracji i potrzeby, która się we mnie kumulowała, aż w końcu poczułam, jak zaczął się we mnie wsuwać i pokonywać ciasny splot mięśni.
Wchodził coraz głębiej, sprawiając, że ścianki ciasno go otuliły. Poruszał się powoli, chcąc, abym się przyzwyczaiła do jego dużego rozmiaru. Gdy jęknęłam mu wprost do ucha i uniosłam biodra, dając mu znać, że chciałam więcej, przyśpieszył. Palcami chwyciłam pościel i mocno ją trzymałam, wciskając głowę w materac. Pompował biodrami, ani na chwilę nie zwalniając. Nie czułam jego pocałunków, które naznaczały moją skórę od obojczyka w dół, jego rąk badających każdą krzywiznę mojego ciała oraz warknięć skierowanych prosto w moje ucho. Skupiłam się tylko na uczuciu, jakie zaczęło się kumulować w moim wnętrzu.
Czułam się jak na głodzie, który musiałam zaspokoić. To uczucie było zbyt uzależniające.
– Otwórz oczy – rozkazał, zanim przez jego gardło przedostało się jęknięcie. – Chcę, abyś na mnie patrzyła, gdy będziesz dochodzić.
Zacisnęłam się na nim jak pieprzone imadło. Uchyliłam powieki. Dostrzegłam niebieskie tęczówki wpatrujące się we mnie, jakbym była ostatnią osobą na Ziemi. Nie znaliśmy się ani nie widzieliśmy swoich twarzy, które w dalszym ciągu były skryte pod maskami. Mimo to miałam wrażenie, jakbym znała tego mężczyzną przez całe swoje życie. Jakby był stworzony specjalnie dla mnie.
Naparłam zębami na dolną wargę, gdy uczucie stało się zbyt przytłaczające. Było wręcz obezwładniające, odbierało wszelkie zmysły.
Próbowałam się dopasować do jego skoordynowanych ruchów, wychodząc im naprzeciw. Nie tłumiłam odgłosów, które ze mnie wychodziły. Krzyczałam, jęczałam i kwiliłam, nie hamując dźwięków wydostających się spomiędzy moich ust.
Rozchyliłam wargi, gdy nieznajomy władczo zacisnął palce na mojej szyi. Kontrolował mój oddech, gdy wchodził we mnie raz za razem. Odleciałam. Całkowicie. Czułam tylko błogość.
– Wszystko dobrze, maleństwo? – spytał, poluźniając uchwyt na mojej tętnicy. – Czujesz, jak cię wypełniam? Jesteś tak cholernie ciasna, kochanie.
– Jest… idealnie – wyjęczałam i ponownie skłoniłam go do mocniejszego uścisku na mojej skórze, kładąc swoją dłoń na jego.
W jego oczach błysnęła niebezpieczna iskierka, które mocno mnie zaintrygowała. Zanim wydusiłam z siebie następne słowa, mężczyzna zszedł z mojego ciała i zarzucił moją nogę na swój bark, zaciskając palce dokoła kostki. Teraz ruchy stały się bardziej wyczuwalne, a męskość dotarła do najwrażliwszego punktu. Krzyknęłam. Jego biodra przyśpieszyły, a pchnięcia stawały się coraz mniej skoordynowane, gdy moje ścianki bardziej zaciskały się na jego kutasie.
Pieprzył mnie do utraty tchu.
Obydwoje potrzebowaliśmy słodkiego zakończenia, które w końcu nadeszło, gdy przycisnął kciuk do mojej łechtaczki. Ujrzałam mroczki przed oczami. Obezwładniające uczucie rozlało się w moim ciele, odbierając mi nad nim władzę.
Nie spuszczałam z niego wzroku, gdy szczytowałam. Podziwiałam klatkę piersiową, którą pokrywały krople potu. Głowę miał odrzuconą do tyłu wraz z przymkniętymi powiekami.
Był uzależniający.
Po kilku kolejnych pchnięciach mężczyzna doszedł, a jego penis we mnie drgnął. Nieznajomy wydał z siebie przeciągły jęk, a po chwili delikatnie zdjął moją nogę ze swojego barku i ucałował kostkę, na której widniały zaczerwienione ślady po jego palcach.
Oddychałam ciężko, chcąc wyrównać oddech, ale miałam z tym nie lada trudności. Nie mogłam się pozbyć wrażenia, że moje ciało nie należało w pełni do mnie. Jakby miał nade mną kontrolę.
Spojrzałam na niebieskookiego i pierwsze, co dostrzegłam, to jego przeszywający wzrok, który niósł za sobą niewypowiedzianą obietnicę.
ROZDZIAŁ 1
Rok później
W pośpiechu poprawiłam sukienkę, nim winda wydała z siebie charakterystyczny dźwięk, informując o dotarciu na odpowiednie piętro. Chwyciłam mocniej za ramiączko od skórzanej teczki i weszłam w głąb holu w akompaniamencie stukotu szpilek. Od razu zaczęłam się rozglądać na boki, szukając mojej asystentki, która jak każdego ranka donosiła mi kawę i przedstawiała obowiązki na dany dzień. Westchnęłam zirytowana i zatrzymałam się, gdy ujrzałam, jak biegnie w moim kierunku. Na jej twarzy malowało się przerażenie.
– Tak bardzo panią przepraszam – powiedziała zdyszana, gdy zatrzymała się przede mną. – Automat do kawy się zepsuł, a Chris z czwartego piętra pytał o dzisiejszy powód zebrania…
– Vaness – przerwałam jej słowotok. – Daj mi kawę. – Wyciągnęłam rękę, a po chwili trzymałam już papierowy kubek. – A teraz spokojnie. Wracaj do pracy. Chyba że potrzebujesz przerwy?
– Nie – zaprzeczyła od razu. – Jest dobrze – oznajmiła, posyłając w moją stronę wymuszony uśmiech.
– Na pewno? – Zlustrowałam ją spojrzeniem od góry do dołu. Uniosłam brew, widząc założoną tył na przód bluzkę. – Idź do toalety i popraw koszulkę.
Nie dodając już nic więcej, wyminęłam ją i udałam się do swojego gabinetu.
Obróciłam głowę, gdy usłyszałam, jak Vanessa zaczęła cicho przeklinać pod nosem. Po chwili zniknęła za zakrętem. Na ten widok zaśmiałam się pod nosem i popchnęłam szklane drzwi. Na moje polecenie zostały wykonane z lustra weneckiego, dzięki czemu miałam idealny widok na każdego, kto zechciał złożyć mi wizytę, a jednocześnie zachowywałam swoją prywatność.
Gdy tylko weszłam do pomieszczenia, położyłam zbędne rzeczy na kanapie, a z torby wyciągnęłam dokumenty potrzebne na spotkanie. Rozejrzałam się po przestronnym pokoju z widokiem na park. Pomieszczenie zostało wykonane w jasnych barwach, a wystrój był minimalistyczny.
Z westchnieniem usiadłam za biurkiem i włączyłam laptop. Kiedy urządzenie się uruchomiło, wyskoczyło mi okienko informujące o nowych wiadomościach na poczcie. Zauważyłam kilka zapytań o dzisiejszą konferencję, a także o projekty, które wymagały mojego zatwierdzenia przed przedstawieniem ich klientom.
Nawet nie zauważyłam, kiedy minęła następna godzina. Spojrzałam na zegarek na nadgarstku i wytrzeszczyłam oczy.
Kurwa, jestem spóźniona.
Czym prędzej wzięłam swoją kawę z biurka i pognałam do sali mieszczącej się na tym samym piętrze. Mijając pobliskie gabinety podwładnych, zauważyłam, że każdy z nich był pusty. Przyśpieszyłam kroku, doskonale wiedząc, że wszyscy już na mnie czekali.
Weszłam do dużej, jasnej sali konferencyjnej. Wszyscy byli ubrani w stroje w jednolitych kolorach, w których przeważała biel i czerń. Kilkanaście głów odwróciło się w moim kierunku i bacznie zaczęło obserwować każdy mój ruch. Mruknęłam ciche słowa powitania i niezwłocznie usiadłam u samego szczytu stołu.
– Vanessa wspominała, że byliście strasznie niecierpliwi w sprawie dzisiejszego spotkania. – Wskazałam na asystentkę siedzącą po moje prawej stronie. – Jeśli ktoś by się martwił, to nikogo nie zwalniam. – Zobaczyłam, że kilka osób przy stole westchnęło z ulgą. – Muszę wam opowiedzieć o ważnej współpracy, która od tej chwili będzie dla nas priorytetem.
Po sali rozeszły się szmery. Czekałam, aż ucichną, żebym mogła kontynuować.
– Współpraca z Samaelem Santosem będzie od nas dużo wymagała. Mamy zaprojektować cztery hotele, które będą budowane na przełomie przyszłego roku. Każdy ma być inny i unikalny, a pan Santos liczy na nas w tej sprawie. Jeszcze dziś dostaniecie od Vanessy maile z dokładnymi wytycznymi. Wszystkie pomysły, szkice, wzory materiałów mają zostać ze mną przedyskutowane. Wszystko musi być idealne, rozumiecie?
Każdy wbił we mnie zdumiony wzrok i gdy tylko skończyłam mówić, skinął głową. Moi pracownicy wiedzieli, że gdy w projekt jest zamieszany człowiek z takim nazwiskiem i osiągnięciami, to nie wolno nam niczego spierdolić. Wnioskując po ich minach, byli przygotowani na, to co ich czeka. Mogli się wykazać i udowodnić, że nadają się do tego zawodu, jeśli natomiast ktoś zawiedzie, będzie musiał się pożegnać z pracą.
Takie były zasady.
Nim wróciłam do gabinetu, kolejną godzinę poświęciłam na omawianie wyglądu każdego z hoteli oraz tego, jak miała wyglądać przestrzeń wewnątrz. Pan Santos miał wyraźne oczekiwania względem tych budynków, dlatego nie mogłam pozwolić, aby był niezadowolony. Dzięki tej współpracy mogłam dużo zyskać, ale także stracić. Wszystko było w rękach mężczyzny, który miesiąc temu napisał do mnie maila z pewną ofertą.
Samael Santos był najbardziej rozchwytywanym człowiekiem w Nowym Jorku. Zaczynał młodo w świecie biznesu, a teraz nie istniała osoba, która by go nie znała. Rzadko natomiast można go było gdzieś spotkać. Słyszałam o nim same plotki i na dodatek mogłam jedynie podziwiać zdjęcia w intrenecie, chociaż nie było ich za wiele. Chronił swoją prywatność. Zdawało mi się, że po prostu robił swoje, a dodatkowy poklask nie był mu potrzebny.
Z zamyślenia wyrwał mnie hałas na korytarzu. Zmarszczyłam brwi, podeszłam do drzwi i otworzyłam je na oścież, dostrzegając moją przyjaciółkę. Zaśmiałam się cicho, gdy zobaczyłam, jak przejęta opowiada o czymś Vanessie, energicznie przy tym gestykulując. Raczej rzadko zdarzało się, aby ktoś mnie odwiedzał w firmie, nie chcąc mi przeszkadzać w pracy. Musiało więc chodzić o coś ważnego.
Już się bałam.
– Aurora! – krzyknęła entuzjastycznie Emily, gdy tylko mnie zauważyła. – Wiem, że nie uprzedzałam, ale musimy porozmawiać. Natychmiast. – Pożegnała się z moja asystentką i od razu weszła do gabinetu, a ja coraz bardziej zaniepokojona udałam się za nią.
Ostatni raz spojrzałam na Vanessę, nim zamknęłam przed nią drzwi. Na ustach miała lekki uśmiech. Wykonała gest kciuków w górę, okazując wsparcie. Westchnęłam ciężko i weszłam w głąb pokoju.
– O co chodzi? – Uniosłam brew, gdy w pomieszczeniu zapanowała cisza. – Wiesz, że nie bawię się w zgadywanki, a mam jeszcze dużo pracy. Mów.
Nie odpowiedziała od razu. Przez chwilę patrzyła mi prosto w oczy, napierając zębami na dolną wargę.
– Znowu się pokłóciliśmy – wyszeptała zachrypniętym głosem. – I zerwał ze mną.
Zamarłam w bezruchu, nie mogąc uwierzyć. Emily od kilku miesięcy umawiała się z facetem, który naprawdę jej się spodobał. Dawno jej już takiej nie widziałam, ale w końcu musiała powiedzieć mu o klubie i swoich preferencjach. Już od dłuższego czasu ją do tego namawiałam, powtarzając, że nie może ukrywać przed nim tak ważnego faktu. Nie przyjął tego dobrze i od tamtego czasu często dochodziło między nimi do kłótni.
– No Liama już do reszty pojebało – powiedziałam, nawet nie kryjąc złości. – Przecież to twoja praca i twój jebany klub. Jak masz zarabiać na życie?
– Mówiłam mu to samo, ale on nie chciał mnie słuchać. Nic do niego nie docierało, a jego jedynym argumentem było to, że prowadzę „burdel”. – Wyraźnie słyszałam, że była na skraju płaczu. Przy każdym słowie jej głos się załamywał. Emily nie chciała się do tego przyznać, ale oddała swoje serce mężczyźnie, a teraz zostało złamane. – Dlatego bałam się mu powiedzieć. Ale czego mogłam się w sumie spodziewać – prychnęła – w końcu każdy ode mnie odchodzi.
Obserwowałam, jak zdenerwowana zaczęła chodzić po pokoju i przygryzać wargę, aż na skórze pojawiło się kilka kropel krwi. Mamrotała coś pod nosem, nawet na mnie nie zerkając. Nie miałam pojęcia, jak jej pomóc. Nie pamiętałam, kiedy ostatnio ją taką widziałam. Przyjaciółka raczej była skryta i rzadko ujawniała swoje uczucia, a już zwłaszcza zachowania, które mogły zdradzić to, co czuła.
– Ale wiesz co? – Nagle na mnie spojrzała i przystanęła. – To i tak na mnie nie wpływa. Wcale się tym nie przejmuję. – Pierwsze kłamstwo. – Po prostu taka nagła decyzja była dla mnie zaskoczeniem. – Drugie kłamstwo. – Przecież to tylko klub.
Gdy tylko wspomniała o Addiction,do mojej głowy powróciły wspomnienia sprzed roku. Do teraz w moich snach widywałam niebieskie tęczówki, w których tamtej nocy odnalazłam tak wiele pożądania i nieposkromionej pasji.
Potrzasnęłam głową i próbowałam się skupić na przyjaciółce. Nie mogłam się rozpraszać. Tamta chwila minęła i musiałam o niej zapomnieć. To była przeszłość.
Ale czy na pewno?
– Wiem, że ci na nim zależy – odezwałam się, gdy Emily skończyła mówić. – Ale pamiętaj, że to on stracił coś o wiele cenniejszego. Nie obwiniaj się – mówiłam spokojnym głosem, chcąc się przebić przez barierę, jaką wokół siebie stworzyła. – Znajdziesz kogoś, kto pokocha ciebie całą i zaakceptuje to, co robisz. Zasługujesz na to jak nikt inny.
Spojrzałam na nią znacząco, chcąc, aby moje słowa do niej trafiły. Emily miała problem z zaufaniem. Znałyśmy się już tyle lat, ale w niektórych momentach trudno było do niej dotrzeć. Mogłam mówić, a i tak miałaby mnie w dupie.
– Idź do domu, odpocznij – dodałam, zanim zdążyła coś powiedzieć. – Później wpadnę, bo zaraz idę na spotkanie. Zadzwonię do Avy i napijemy się wina. Zgoda? – Powolnym krokiem podeszłam bliżej. – Nie analizuj tego za bardzo.
– Jasne – wymamrotała i poprawiła torebkę przewieszoną przez ramię. – Kupcie dużo wina. Mam ochotę się dziś schlać i nie będę się hamowała.
Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, usłyszałam tylko dźwięk zamykanych drzwi. Zamrugałam zaskoczona, nie mogąc pojąć, co się stało w ciągu kilku ostatnich minut. Emily była nieprzewidywalna i rozchwiana jak żagiel powiewający na wietrze, ale i tak ją uwielbiałam. Wspierała mnie w trudnych chwilach i pomagała, gdy tylko tego potrzebowałam.
Dzięki niej się nie poddałam i wciąż walczyłam.
Wraz z Avą musiałyśmy pomóc jej przez to przejść. Pokazać jej to samo wsparcie, które ona dawała nam niezliczoną ilość razy. Wiedziałam, że cierpiała. Słyszałam to w jej drżącym głosie i szklących się oczach. Udawała, że nic się nie stało. Jakby nie złamał jej na małe kawałki. Gdy darzyła już kogoś uczuciem, oddawała tej osobie całą siebie. I wszyscy to wykorzystywali, a ona raz po raz wybaczała, aż w końcu wybudowała wokół siebie mur, który był nie do przebicia.
Gdy miałam już usiąść przy biurku, spojrzałam na zegarek. Jeśli w tej chwili nie opuszczę firmy, spóźnię się na zaplanowane spotkanie z Santosem. Przeklęłam głośno i szybko zabrałam aktówkę z dokumentami. W pośpiechu przemierzyłam hol, by dostać się do windy. Kilkakrotnie wciskałam przycisk na metalowym panelu, jakby to mogło spowodować, że winda szybciej przyjedzie. W chwili gdy dotarła na moje piętro, od razu do niej wsiadłam i tupiąc nerwowo nogą, wybrałam odpowiednie piętro, na którym znajdował się podziemny parking.
Po chwili wyjeżdżałam już autem z firmy. Prosiłam w duchu, abym dotarła do celu na czas. Pierwsze spotkanie z Santosem, a ja jadę na złamanie karku, aby zdążyć.
Świetnie, po prostu cudownie.
Mijałam liczne wieżowce i domy. Gdy stałam na światłach, zaciskałam mocniej knykcie na kierownicy i spoglądałam na mijający czas, który wyświetlał się na zegarze wbudowanym w radio. Ruszając dalej, myślałam, że jestem na straconej pozycji, ale dostrzegłam budynek sięgający aż po same chmury. Uniosłam kącik ust i szybko zaparkowałam samochód przed Santos Industries.
Wzięłam duży haust powietrza, aby dodać sobie otuchy. Przywitałam się z kilkoma ludźmi, których kojarzyłam, i weszłam do budynku. Nie minęło nawet kilka sekund, a dosłownie zamarłam w bezruchu, urzeczona tym miejscem, a raczej jego wyglądem. Każdy detal został perfekcyjnie wykonany, a czerń i złoto idealnie współgrały z atmosferą, jaka tu panowała. Hol był ogromny, a w powietrzu unosił się przyjemny zapach kwiatów, które były poustawiane w każdym kącie. Biały marmurowy parkiet połyskiwał w świetle przedostającego się przez okna słońca, a ciemne ściany idealnie z nią kontrastowały.
Na wprost mnie znajdowała się recepcja, więc podeszłam do blatu wykonanego z ciemnego marmuru. Przejechałam po nim palcem, chcąc wyczuć jego fakturę, ale chrząknięcie kobiety przerwało mój zachwyt.
– Dzień dobry – przywitała się uprzejmie. – Ma pani z kimś umówione spotkanie?
– Dzień dobry. Na piętnastą z panem Santosem – odpowiedziałam, posyłając kobiecie lekki uśmiech.
Dostrzegałam w jej oczach niezidentyfikowany błysk, gdy tylko wypowiedziałam nazwisko mężczyzny, ale postanowiłam nie zawracać sobie tym głowy.
– Ach tak. Pani Aurora Evans?
Skinęłam głową.
Kobieta ponownie spojrzała w moim kierunku, gdy sprawdziła coś w komputerze.
– Ostatnie piętro, drugie drzwi od lewej – poinformowała.
Udałam się do windy znajdującej się po prawej. Przyłączyłam się do kilkorga ludzi, którzy akurat do niej wsiadali. Gdy nacisnęłam guzik informujący o tym, na które piętro muszę się dostać, poczułam na sobie ciężar zdziwionych spojrzeń. Zacisnęłam usta, czując, jak stres rośnie we mnie z każdą sekundą.
Wszyscy się go boją?
Miałam już ważnych klientów, ale taka współpraca była jedyna w swoim rodzaju. Dzięki relacji z Samaelem Santosem mogłam dużo zyskać – moja firma miała szansę wejść na rynek światowy. Musiałam tylko wykazać się na spotkaniu. Tylko tyle.
Nawet nie zauważyłam, gdy dojechaliśmy na odpowiednie piętro. Panująca cisza wręcz mnie przytłoczyła. Korytarz został wykonany minimalistycznie, a nieliczne obrazy na ścianach sprawiały, że atmosfera tu od razu stawała się lepsza. Westchnęłam i ruszyłam do przodu, chcąc to mieć jak najszybciej za sobą. Od razu dostrzegłam uśmiechniętego bruneta, który na mnie czekał. Sprawiał miłe wrażenie, dlatego posłałam mu ciepły uśmiech, który odwzajemnił.
– Dzień dobry. Jak mniemam: pani Evans? – zapytał uprzejmie.
– Dzień dobry, tak. – Zgarnęłam włosy na lewą stronę, czując, jak coraz bardziej pochłaniały mnie nerwy, a stres sprawiał, że nie mogłam jasno myśleć, a co dopiero się wysłowić.
– Szef już na panią czeka. – Wskazał na drzwi wykonane z ciemnego szkła.
Cicho podziękowałam i przełknąwszy gulę w gardle, zapukałam.
Usłyszałam przytłumiony głos zezwalający na wejście, więc posłuchałam. Gdy tylko znalazłam się w gabinecie, od razu zamknęłam za sobą drzwi i odwróciłam się w stronę mężczyzny. Chciałam się przywitać i przedstawić, ale gdy uniosłam głowę, zamarłam. Wyraźnie niebieskie tęczówki zawzięcie się we mnie wpatrywały, jakby chciały przeszyć moje ciało na wskroś.
Poczułam, jak kolana mi miękną, a ciało odmawia posłuszeństwa. Musiałam się złapać klamki, aby nie upaść na ziemię. Co chwilę mrugałam, mając nadzieję, że to tylko jeden z moich nierealnych snów.
To przecież musiał być jakiś żart.
Santos uśmiechał się, ukazując dołeczki w policzkach. Jak na zawołanie przypomniałam sobie chwilę, gdy rok temu go rozbierałam i właśnie wtedy miałam okazję zobaczyć je po raz pierwszy.
– Cholera. – Nawet nie zarejestrowałam, gdy przez moje usta przedostał się jakikolwiek odgłos.
– Witam, Auroro – odpowiedział głębokim i chrapliwym głosem. – Chciałem się przedstawić, ale sądząc po twojej reakcji, pewnie już wiesz, kim jestem.
Od tamtej nocy myślałam tylko o mężczyźnie, który sprawił, że na chwilę zapomniałam o tym, co złe. Ciągle odtwarzałam tamto wspomnienie na nowo, zastanawiając się, kim tak naprawdę był.
Na pewno nie spodziewałam się tego, że moim grzesznym wspomnieniem był właśnie Samael Santos.
Ciąg dalszy w wersji pełnej