Statua wolności - Maja Urban - ebook

Statua wolności ebook

Maja Urban

4,5

Opis

Dziennik pisany wierszem, oparty na splocie przeciwieństw. Bezruchowi wychodzi tu naprzeciw dynamika, zbiorowości – pojedynczość, klasycyzmowi – rewolucyjność, a koturnowości – bunt, melancholia, ironia. Poetka, wytrawna triathlonistka, dotyka ekstremów i przekracza je, aby z zewnątrz przyglądać się temu, co w centrum. Granice mają u niej wymiar również dosłowny. Urban podróżuje po Europie: od Portugalii, przez Hiszpanię, Węgry, Chorwację i Serbię, aż do Brukseli. Porozumiewa się w kilku językach, które przenikają do wierszy, wzmacniając ich idiolektalne brzmienie. Indywidualny charakter tej poezji ujawnia się też w jej tonie: ostentacyjnie prywatnym, bezpośrednim, wręcz obcesowym. Poetka używa szybkostrzelnych słów i wersów krótkich niczym sztylet, z którego ostrza spada się prosto w przepaść. Wygramolić się z niej będzie można jedynie drogą lektury. Swoją drogą.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 27

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,5 (2 oceny)
1
1
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
TvaF03-CLr

Dobrze spędzony czas

przyjemna lektura
00

Popularność




WOLNOŚCI

.

nieocalenie

maju

nie przywiązuj się

do języka ojczystego

język ojczysty

to przekleństwo

zapomnij go

znajdzie się inny

który lepiej

będzie pasował do iskier

twoich oczu

do uśmiechu

nowa logika

pisze się

z pijacka

.

gadanie

jak usiąść

i machnąć opowiadanie

na kieszonkowy konkurs literacki

skoro nie da się pisać

mówiąc

kleją mi się oczy

mam powyżej uszu

szkolnych spraw

biegam za wolno

i nie wiem już

w co wierzyć

piję żelazo

nie jem chleba

nie wiem

gdzie kończy się kraj

a gdzie tożsamość

nie wiem

dlaczego wiśnie

nie kwitną przez cały rok

i dlaczego pokrzywy

nie parzą w zimie

przytrzymaj się płotu

twój angielski kuleje

pola szachownicy są

za małe

nie mieścisz się w nich

masz coraz więcej nóg

i rąk

wiem

przyjdzie nowy język

wskaże cię

ocali?

.

prom

jeśli już osiągniesz

cel

to co (jak sądziłaś) było ci potrzebne

przestaniesz szukać?

a może lepiej

byłoby

nie korzystać z promu

nawet jeśli

to pójście na łatwiznę

tak czy siak

gdziekolwiek trafisz

nie będzie to

twoje miejsce

które zawsze na ciebie czeka

dokąd zawsze wracasz

bo nie trzeba iść

na koniec świata

po samotność

i rozczarowanie

.

sport

mówię w kółko to samo

jakby ta mantra

miała mi pomóc

zrozumieć

co się dzieje

co się stało

jakby magia powtórzeń

gwarantowała olśnienie

odpowiedź na pytanie

czy mam zmienić

dyscyplinę

czy ciebie

.

cacanki

obym się myliła

jest piątek

wniebowzięcie nmp

od świtu biją dzwony

w świątecznym rytmie

świerków i sosen

po burzy

złotej zawierusze

częstoskurczu serca

zapach kadzidła

sucha woń kocanki

masz być we wtorek

środę

może mi przywieziesz

superdrogie supertriathlonowe okulary przeciwsłoneczne

ogolony

wypachniony

z uśmiechem

znajdziesz mnie

chociaż nie znasz adresu

przyjedziesz rowerem

a może auto weźmiesz

na moją wyspę

obiecasz

że pójdziesz do psychiatry

przysięgniesz

że mnie potrzebujesz

że nie możesz żyć

beze mnie

podróże wyjazdy

sto lat w szczęściu i radości

obiecanki

obiecanki

.

płodność

a co jeśli to kolejna wpadka

śniło ci się że mama wzięła cię do ginekologa

zgubiłeś portfel dwa tygodnie temu

co jeśli zgubę i ciążę łączy kosmiczny sznur

nie czujesz tego

ale ostatnio też nie czułeś

maraton zmęczenie zmiana klimatu

wmawiasz sobie

miesiączkę dostanę jutro

ja jebię

to nieludzkie

mieć dzieci

nie chcesz ich chcieć

strach pomyśleć

kiedy czas na panikę

czas na aptekę

ty nie masz czasu

przecież dziś

taka fajna pogoda

dobrze się biegało

po śniadaniu

kawie herbacie

w tym miesiącu

masz dwa maratony

nie trać głowy

nawet jeśli straciłeś

portfel

z nowym dowodem

i resztą dokumentów

właśnie przeczytałeś

książkę z poezją

nie twoją poezją

chcesz jej

chcesz urodzić

książkę

.

bajka

wbijamy do miasta

które powinniśmy ominąć

dotrzeć do domu

i spać

kiedy czas spać

płaczę

dziś nie zostanę

złote popołudnie

jak wampir

przyssałeś się do piwa

király utca

pachnie pizza

zdejmujesz salami

i zlizujesz z niej ser

po wegetariańsku

wokół

wielobarwny rój przechodnie

łapiemy błyski

coraz krótszego dnia

angielskojęzyczne hordy

piotrusiów panów

też są głodne

zamawiają po kilka

kawałków pizzy

pijemy szampana

na liszt ferenc tér

przy írok boltja

jestem tu obca

a może jestem w domu

tylko potrzebuję mostu

co drugą ulicę

znam tu po imieniu

(czy coś świętujemy?)

((może coś świętujemy))

sugárút jak daleki kosmos

moja dłoń w twojej dłoni

jest ciałem obcym

kiedy wsiądziemy do samochodu

będzie noc

będziesz zmęczony

zachce ci się bzykać

na autostradzie

w aucie

albo na poboczu