Świąteczny tatuaż - Magdalena Jachnik, Paula Ciulak - ebook

Świąteczny tatuaż ebook

Magdalena Jachnik, Paula Ciulak

4,2

Opis

„Świąteczny tatuaż” zabierze Cię w niezwykłą podróż przez atmosferę świątecznej magii, zakazanych uczuć i rodzinnych tajemnic.

Amber wraca do malowniczego miasteczka, aby spędzić kolejne nudne święta w otoczeniu rodziny.

Sytuacja szybko się zmienia, gdy narzeczony jej siostry okazuje się tajemniczym mężczyzną, z którym spędziła namiętną noc.

Tatuaż na ciele Coldena przenosi przeszłość do teraźniejszości i komplikuje relacje między bohaterami. Amber i Colden postanawiają powstrzymać swoje uczucia, jednak świąteczne atrakcje i wspólne chwile prowokują ich do zbliżenia.

Napięcie wzrasta, uczucia wydają się nieodparte, a zakazana miłość staje się nieuniknionym faktem. Coraz głębsze zrozumienie siebie nawzajem pozwala im odkryć, kim naprawdę są i czego pragną w życiu.

„Świąteczny tatuaż” opowiada o odważnym wyborze między zakazanym uczuciem a konsekwencjami oraz o napięciu, którego nie da się ukryć.

W fascynującym i ciepłym świątecznym otoczeniu Amber i Colden odkryją, że miłość może wydobyć na światło dzienne nawet najskrytsze pragnienia i sprawić, że warto podjąć ryzyko, by być z tym, kogo się kocha.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 327

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,2 (111 ocen)
64
23
11
9
4
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Marta_Cy

Nie oderwiesz się od lektury

Wspaniała historia, ktora z pewnością pozostanie w moim sercu na dłużej ♥️. Autorki zafundowały mi niezły rollercoaster emocjonalny, który nie odpuszczał przez większą część lektury. Było szybko, prosto i przyjmie. Książka jest napisana w taki sposób, że nie byłam w stanie się oderwać. Dosłownie zatraciłam się w historii Amber, zapominając o właśnej codzienności - a chyba o to chodzi w czytaniu. Jedne co mi pozostaje, to serdeczne pogratulować autorkom za tak wspaniałą historię. Gratulacje👏. Bardzo mocno polecam i mam nadzieję, że tak książka okaże się bestsellerem tegorocznych świąt😍😍😍😍
30
Mary_is_reading

Nie oderwiesz się od lektury

Książka z gatunku Świątecznych, ale nie jest zbyt cukierkowa 🙏 Bardzo mi się podobała, a zakończenie wprawiło mnie w osłupienie. Bardzo dobra pozycja na okres świąteczny
30
Janicka_Marta

Z braku laku…

O gustach się nie dyskutuje, jednak pozwolę sobie wyrazić zdziwienie tak wysokimi ocenami tej książki. Jest prosta, lekka i przyjemna, ale też zwyczajnie niesmaczna i wątpliwie moralna. Colden zdradza narzeczoną z jej siostrą w ich domu rodzinnym, jej siostra - Amber niby udaje, że źle się z tym czuje, jednak co chwilę ochoczo się temu poddaje, a nawet sama prowokuje sytuacje. Są egoistyczni. Flirtują, całują się i uprawiają seks praktycznie przez cały pobyt w tym samym domu. Cały czas martwią się tylko o to czy jeśli to wyjdzie na jaw, to czy ich rodzice będą źli. Rodzice! Bo zdradzaną siostrę/narzeczoną i jej uczucia mają głęboko w poważaniu. Cała drama rozchodzi się tylko czy nie zawiodą rodziców. Tak tylko sobie rozważają, bo absolutnie nie przyjdzie im do głowy żeby tego nie robić. Autorka chyba chciała tak mocno podkreślić pożądanie u głównych bohaterów, że już na 14 stronie mamy ostry seks, "picz... ę" i "kut...a". W innych książkach na tej stronie mamy dopiero stopkę redakcyjną...
20
paaula29

Z braku laku…

pomysł na książkę był ciekawy ,ale wykonanie jest tragiczne .
20
saandra

Nie polecam

No niestety nie dałam rady przeczytać jej całej.. nie czuć chemii między bohaterami, rodzice bohaterki? Katastrofa.. 🤦‍♀️
20

Popularność



Podobne


Świąteczny Tatuaż

Copyright ©

Magdalena Jachnik, Paula Ciulak

Wydawnictwo White Raven

Wszelkie Prawa Zastrzeżone

All rights reserved

Kopiowanie, reprodukcja, dystrybucja lub jakiekolwiek inne wykorzystanie niniejszej publikacji w całości lub w części, bez wyraźnej zgody autora lub wydawcy, jest surowo zabronione zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa o prawach autorskich. Niniejszy tekst stanowi wyłączną własność autora i podlega ochronie zgodnie z przepisami międzynarodowymi oraz krajowymi dotyczącymi praw autorskich.

Redakcja i korekta

Dominika Surma @pani.redaktorka

Redakcja techniczna i graficzna

Marcin Olbryś

www.wydawnictwowr.pl

Numer ISBN: 978-83-968713-2-9

Świąteczny Tatuaż

Magdalena Jachnik, Paula Ciulak

Prolog

Amber

Cholerne korki– przeklęłam w duchu, kiedy autobus, którym podróżowałam, po raz kolejny nie zdążył przejechać na zielonym świetle, zanim to zmieniło się z powrotem na czerwone. Nie należałam do szczególnie cierpliwych osób.

Ludzie zawsze się spieszyli, ale w grudniu to już szczególnie. Taka pora roku, że trzeba było pokupować prezenty i wszystko załatwiać na ostatnią chwilę, jakby nie dało się tego ogarnąć jeszcze w listopadzie. Zostało co prawda sporo czasu do samych świąt, ale jak widać, nie tylko ja wybierałam się do rodziny wcześniej. Mamie zależało na tradycyjnym celebrowaniu i wspólnych przygotowaniach, a ja, cóż, nie miałam dobrej wymówki, aby się z tego wymigać.

Zanim jednak miałam zawitać w rodzinnych stronach, zamierzałam zaliczyć kilka przystanków po drodze, żeby mentalnie się przygotować. Niektóre rodziny na co dzień były piękne jak z obrazka, inne – jedynie na fotografiach. Moja sytuacja należała do tej drugiej kategorii i spędzanie czasu z bliskimi – choć ich kochałam – potrafiło być dość męczące. A skoro czekało mnie wiele takich rodzinnych atrakcji, postanowiłam najpierw zrobić coś dla siebie, aby zjawić się na miejscu najbardziej wyluzowana, jak tylko się dało.

Dźwięk SMS-a wyrwał mnie z zamyślenia i tak, jak mogłam się tego spodziewać, wysłała go moja matka, która już nie mogła się mnie doczekać.

„Kiedy będziesz?”

„Jutro”.

Schowałam komórkę do torebki i wyjrzałam przez szybę. Zakorkowane ulice nie ułatwiały wyjechania z Bazylei. Na co dzień mi to nie przeszkadzało, przywykłam do wielkomiejskiego życia, moja rodzina jednak mieszkała w małym miasteczku nieopodal. To właśnie tam planowałam spędzić kilka najbliższych tygodni.

Jeśli miałabym być szczera, nie byłam z tego powodu jakoś szczególnie zachwycona. Nie żebym nie lubiła swojej rodziny… Choć w zasadzie tak, nie przepadałam za jej członkami, dokładnie tak, jak oni za mną. Nie pasowałam do idealnego obrazka, który we trójkę tworzyli mama, tata i moja młodsza siostra Alison. Odstawałam niczym ta czarna owca, choć moje włosy odznaczały się wyrazistym kolorem różowym.

Nie czułam też do końca tej całej atmosfery świąt. Sztuczne uśmiechy, udawanie radości z nietrafionych prezentów? Jakoś mi to nie leżało. Rodzina to jednak rodzina, a święta to święta. Lepsze takie niż samotne.

Wysiadłam na obrzeżach miasta, mając w planach jeszcze kilka przystanków po drodze. Cóż, lubiłam zbaczać z drogi i chodzić własnymi ścieżkami. Szybka przekąska w postaci mojego ulubionego czekoladowego batona i dobra kawa – bez tego nie mogło się obyć.

Wpadłam też do sklepu po ostatnie świąteczne prezenty. Nie należałam do najlepiej zorganizowanych osób i zdarzało mi się zostawiać sprawy na ostatnią chwilę, a kupienie odpowiednich prezentów dla mojej rodziny to nie lada wyzwanie.

– Dziś wieczorem w klubie Plaza będzie niezła impreza – usłyszałam głos przechodzącej obok mnie dziewczyny i wytężyłam słuch, by poznać więcej szczegółów. – Świąteczne przebrania obowiązkowe, może wpadnie mi w oko jakiś seksowny mikołaj.

Dziewczyna wraz z koleżanką oddaliły się, ale przypadkowo podsłuchana rozmowa obudziła we mnie pewien szalony pomysł, a takie przecież lubiłam najbardziej. Zgarnęłam z wieszaka opaskę z dwoma płatkami śniegu oraz podobne rękawiczki. Nieco trudniej przyszło mi dobranie pasującej do tego sukienki i butów, ale i z tym dałam sobie radę. Potrzebowałam jeszcze biżuterii i oczywiście peruki. Uwielbiałam swoje szalone kolory włosów, w zeszłym roku miałam fiolet, teraz – wyrazisty róż. Zbyt łatwo jednak by mnie po tym rozpoznano, a skoro impreza miała być owiana nutą tajemnicy, wolałam zadbać i o ten element charakteryzacji.

Po udanych zakupach zameldowałam się w hotelu, gdzie zjadłam szybki obiad – moje ulubione spaghetti bolognese – i zamknęłam się w pokoju, aby przyszykować się na imprezę. W świąteczne tygodnie z rodziną spodziewałam się grafiku zapełnionego kolejnymi wymyślonymi przez matkę zajęciami. Mogłam nie mieć czasu na imprezy, więc teraz zamierzałam skorzystać podwójnie.

Kilka godzin później z dużego lustra patrzyła na mnie blondynka w śnieżnobiałej sukience z białym puszkiem u dołu. Białe kozaki także miały puszkowe zakończenie, a całości dopełniały opaska z płatkami śniegu i rękawiczki. No i oczywiście element obowiązkowy – maska. Założyłam białą, koronkową maskę na oczy. Usta pomalowałam na kontrastowy czerwony kolor. Złożyłam buziaka na powierzchni lustra, żeby zrobić sobie zdjęcie, po czym wytarłam ślad, zgarnęłam małą torebkę i wyszłam z pokoju.

Klub mieścił się tuż obok, więc trafiłam bez problemu. Co więcej, dobrze znałam to miejsce. Przed wyjazdem z miasta spędzałam tu wiele wieczorów. Nie było zbyt daleko od domu, ale też nie na tyle blisko, aby rodzice mogli mnie kontrolować. Teraz zapowiadał się wieczór jeszcze bardziej owocny niż te, które pamiętałam sprzed lat.

Od razu skierowałam się do baru. Nie planowałam przesadzać, bo kac i rodzinne spotkanie to nie najlepsze połączenie, ale dobrze było zacząć zabawę od małego drinka.

– Martini, z lodem – zwróciłam się do barmana.

– Dwa razy.

Wywróciłam oczami. Nie minęło pięć sekund, a jakiś facet już próbował skorzystać z okazji. Byli tacy przewidywalni. A może to ja zbyt wielu poznałam i żaden mnie już nie zaskakiwał?

– Pozwolisz, że się do ciebie przysiądę?

Odwróciłam głowę, zlustrowałam wzrokiem nieznajomego mężczyznę – jego spojrzenie sugerowało, że zdecydowanie czegoś ode mnie chce. Nie dałabym mu dziesiątki, ale tak z siódemkę, też nie najgorszy wynik. Tylko że ja nie należałam do tych, które łapały pierwsze, co się natrafiło, jakby nie miały innych opcji.

– Mogłeś się bardziej postarać i postawić mi drinka, a nie tylko wykorzystywać okazję. – Wzruszyłam ramionami.

Oczywiście nie potrzebowałam, aby płacił za moje drinki, ale czy on musiał o tym wiedzieć? Przekonałam się już, że choćby nie wiem jak faceci się zapierali, lecą szczególnie na jeden rodzaj kobiet – niedostępne.

– Wolałbym, żebyś to ty mi coś postawiła. – Położył dłoń na moim kolanie.

Skrzywiłam się zdegustowana, strącając rękę natręta. Automatycznie spadł z siódemki do zera, a nawet minus jedynki. Lekkie sprośności w odpowiednim momencie potrafiły być seksowne, ale nie kiedy znałam gościa dwie sekundy. Autentycznie nie wyczuwał różnicy pomiędzy tym, co podniecające, a tym, co odstraszające.

– Wolałabym, żebyś się do mnie nie zbliżał. I to nie była prośba.

– Daj spokój, może być zabawnie.

– Nie, dzięki.

– Ale…

– Gdy kobieta mówi nie, to zawsze znaczy nie – odezwał się kolejny nieznany mi jeszcze głos.

Już chciałam powiedzieć, że wcale nie potrzebuję obrońcy, bo sama doskonale potrafię sobie poradzić, ale kiedy tylko spojrzałam na mężczyznę obok, cała bojowa postawa gdzieś uleciała. On zdecydowanie był dziesięć na dziesięć. Miał na sobie czerwony strój mikołaja i czarną maskę na twarzy, mimo to widziałam jego wyraźne rysy, głębokie spojrzenie i lekki zarost. Zdecydowanie mój typ. Cóż, skoro już się zaoferował, mogłam pozwolić mu się wykazać i odegrać rolę rycerza. To kolejne, co mężczyźni uwielbiali – ratowanie kobiet z opresji, w które najczęściej sami je wpędzali.

– Eh, szkoda czasu – mruknął pierwszy nieznajomy i odszedł.

Przynajmniej tego miałam z głowy.

– W porządku? – zapytał od razu ten drugi.

– Jasne. – Odrzuciłam włosy na bok. – Nie odstraszają mnie takie rzeczy.

– Twarda sztuka – zaśmiał się.

– Żebyś wiedział. Poradziłabym sobie, ale dzięki, doceniam.

– Czy w ramach podziękowania zdradzisz mi swoje imię?

Zawahałam się. Czy nie o to chodziło w tej imprezie, aby pozostać anonimowym? Dodatkowo nie szukałam niczego na dłużej, jedynie przyjemności na jedną noc.

– Dziś jestem śnieżynką, tyle ci wystarczy.

– Czyli ja jestem mikołajem. – Uśmiechnął się lekko i usiadł obok. – Nigdy jeszcze nie widziałem tak zadziornej śnieżynki.

– No widzisz, zawsze musi być ten pierwszy raz – odparłam wesoło. – A dużo widziałeś w życiu śnieżynek?

– Szczerze mówiąc, to nie.

– Zatem jestem pierwsza?

– Na to wygląda.

Humor mi dopisywał. Imprezy to mój żywioł, a dziś szczególnie zależało mi na dobrej zabawie. Może uda się właśnie dzięki tajemniczemu, przystojnemu mikołajowi? Jak na razie wywierał na mnie dobre wrażenie.

– Skąd pomysł na taki strój?

– Zamów mi drinka, to chętnie ci opowiem.

– Masz w planach się dziś upić?

– Odrobinę nie zaszkodzi… – Wzruszyłam ramionami. – Sam pewnie już kilka wypiłeś.

– Tylko ze trzy. Ale w takim towarzystwie nie odmówię kolejnego. – Zamówił u barmana alkohole i po chwili stały przed nami kieliszki.

Zamoczyłam usta w chłodnym drinku, co dało mi dodatkowe sekundy, aby w milczeniu przyjrzeć się mojemu towarzyszowi. Nie mógł być wiele starszy ode mnie albo bardzo dobrze się trzymał. Gęste włosy miał w kolorze gorzkiej czekolady, podobnie lekki zarost. Sprawiał słodkie wrażenie, jak ciasteczko, które chciałoby się schrupać. I to wcale nie tylko dzięki temu strojowi. W jego oczach dostrzegałam coś hipnotyzującego.

– Powiedz, mikołaju, ratujesz damy z opresji zawodowo?

Roześmiał się. Przyjemnie i lekko, aż chciało się go słuchać.

– Raczej nie, a ty wcale nie wydawałaś się być w opresji.

– Poradziłabym sobie. – Wzruszyłam ramionami. – Nie lubię, gdy ktoś dotyka mnie bez pozwolenia, jak tamten typ, ale ogólnie nie mam nic przeciwko miłemu dotykowi. – Przygryzłam dolną wargę. Ciekawe, czy złapie się na ten mały flirt i również podąży tą drogą.

– Czyli nie będziesz aż tak bojowo nastawiona, jeśli zaproszę cię do tańca?

– To zależy – odparłam powoli. – Umiesz tańczyć?

– Zdaje się, że musisz zaryzykować i przekonać się o tym na własnej skórze.

– Skoro tak… – Dopiłam drinka i wstałam. – Prowadź.

Parkiet wypełniali ludzie w świątecznych strojach – kobiety w czerwonych, białych lub zielonych sukienkach, mężczyźni przeważnie w strojach mikołajów, za to wszyscy w maskach. Muzyka sprawiała, że nie dało się stać spokojnie. Na szczęście pan przystojniak nie rozczarował mnie swoimi umiejętnościami. Sama co prawda nie byłam zawodową tancerką, ale kiedy grała muzyka, nie umiałam siedzieć. Uwielbiałam tańczyć.

– I co, śnieżynko? – wyszeptał mi wprost do ucha, kiedy po obrocie przyciągnął mnie do siebie. Moje plecy stykały się z jego torsem, jego dłoń swobodnie leżała na mojej talii, a ciepły oddech owiewał moją szyję. Gdybym rzeczywiście była śnieżynką, w tej chwili bym się rozpuściła. – Jak oceniasz, umiem tańczyć?

– Sześć na dziesięć – zaniżyłam specjalnie.

– Ranisz moje ego.

– To postaraj się bardziej. – Odwróciłam się przodem w jego stronę, by spojrzeć w te oczy. A żeby to zrobić, musiałam stanąć na placach.

– Rzucasz mi wyzwanie? – Uniósł brwi. Wydawał się zaskoczony.

Pokiwałam głową. Był przystojny, a ja planowałam przeżyć szaloną przygodę, zanim wrócę do domu. Na co miałam czekać? Gdy nadarza się okazja, trzeba ją brać, bo życie nieczęsto daje coś po raz drugi.

Pozwoliłam mu się wykazać tylko dlatego, że wiedziałam, jak bardzo faceci to lubią. Gdyby nie to, sama od razu przejęłabym stery. Umiałam to robić. Umiałam przejmować dowodzenie, uwodzić. Nie czekałam na pierwszy gest mężczyzny jak te wszystkie romantyczki. Moje motto raczej mówiło, że gdy czegoś – lub kogoś – chcę, muszę sięgnąć po to sama. Ale równie przyjemne mogło okazać się pozwolenie jemu, aby poprowadził tę grę. O ile mnie nie zawiedzie.

– Dokładnie tak. I co z tym zrobisz? – kokietowałam. – Sprostasz temu wyzwaniu?

– Wiesz, co mikołaj robi z takimi niegrzecznymi dziewczynkami jak ty?

Seksowna chrypa w jego głosie przyprawiła mnie o drżenie i utwierdziła w przekonaniu, że dobrze trafiłam. Choć nie znałam nawet jego imienia, już wiedziałam, że nie zmarnuję z nim czasu.

– Nie, ale chętnie się przekonam – roześmiałam się.

Pociągnęłam go lekko za dłoń. Wcale się nie opierał, przeciwnie – sam podążył ku wyjściu. W głowach wciąż szumiała nam głośna muzyka i wypite drinki, a na zewnątrz spadł na nas z nieba biały śnieg. To wszystko tworzyło wyjątkowy klimat, dlatego nie mogłam się powstrzymać. Położyłam dłonie na jego policzkach i wpiłam się namiętnie w jego soczyste wargi. Tak jak przypuszczałam, smakował przesłodko, aż chciało się więcej.

– Hotel? – mruknął w moje usta, na co energicznie pokiwałam głową. Nie było innej opcji. Kiedy już go skosztowałam, nie mogłam na tym poprzestać.

Kilka minut później wbiegliśmy do lobby. Przeskakiwaliśmy kolejne stopnie, zupełnie jakbyśmy byli nastolatkami – roześmiani, pełni energii i ledwo trzymający ręce przy sobie. Gdy wpadliśmy niczym burza do mojego pokoju, zniknęły wszystkie ograniczenia.

– Pasuje ci strój mikołaja, ale to, co jest pod nim… – Oblizałam wargi, rozpinając jego koszulę.

– A co kryje śnieżynka? – Odwrócił mnie tyłem do siebie i rozsunął suwak sukienki. Gdy ta opadła na ziemię, wyszłam z niej, odrzuciłam ją na bok, po czym ponownie odwróciłam się przodem do mężczyzny. Stałam przed nim w białym, koronkowym komplecie bielizny i wcale nie czułam skrępowania czy też chłodu; jego pożądliwe spojrzenie rozpalało moje ciało.

– Nie zdejmujmy masek, będzie ciekawiej. – Puściłam mu oczko.

Kiedy zdjął już swoje spodnie i tym samym został w czerwonych bokserach i czarnej masce, popchnęłam go lekko na łóżko i usiadłam okrakiem na jego kolanach.

– Lubisz się rządzić, co? – wyszeptał.

Odgarnął moje włosy – a raczej włosy z peruki, ale o tym przecież nie wiedział – z szyi i przyssał się do niej ustami. Jęknęłam, kiedy przygryzł skórę we wrażliwym miejscu.

– Lubię. Choć umiem też oddać komuś kontrolę, jeśli zasłuży. – Dłońmi sunęłam po jego nagim ciele, aż dostrzegłam tatuaż tuż nad biodrem. Przejechałam po nim opuszkami palców. Wzór nie był banalny jak większość. Dwa ptaki na gałęzi, jeden wolny, drugi w klatce. Każdy fragment dokładnie przygotowano. Nie mogłam się napatrzeć.

– Oczy mam tutaj – zażartował. – Chyba że wolisz popatrzeć jeszcze niżej.

– Ciekawy tatuaż. Podoba mi się.

– Mnie też. I ty także mi się podobasz.

Zadrżałam, kiedy jego duże dłonie przesunęły się po moich nagich plecach, aby odpiąć stanik. Gdy i ta część garderoby opadła, ścisnął moje sutki, zupełnie jak zabawki antystresowe. Z mojego gardła wydobyło się stłumione westchnienie. Skoro on znalazł zabawkę, nie zamierzałam czekać. Odsunęłam materiał jego bokserek i zaczęłam pieścić dłonią twardego już penisa.

– Właśnie widzę, jak ci się podobam – rzuciłam.

– Widzisz, a zaraz poczujesz.

Przyssał się do moich sutków, przynosząc mi niezwykłe doznania, a kiedy w pełni się na tym skupiłam, z dłońmi na moich plecach obrócił nas. Teraz to ja leżałam na łóżku, a on był tuż nade mną. Jego ręce błądziły po moim ciele, aż dotarły do dolnej części bielizny i ją rozerwały. Z mojego przebrania zostały jedynie peruka, maska i długie kozaki. Oplotłam go w pasie nogami.

– Czekam – mruknęłam wprost w jego wargi, zanim złożyłam na jego ustach namiętny pocałunek.

Gdy nasze języki walczyły o dominację, jego gotowa męskość ocierała się o moją cipkę, rozcierając po niej wilgoć mojego podniecenia. Zbliżał się do wejścia i odsuwał. Droczył się ze mną. Celowo odwlekał chwilę, aż wedrze się do środka, świadomy, że im więcej się na coś czeka, tym lepiej to później smakuje. Ugryzłam jego dolną wargę w tym samym momencie, kiedy jego penis wdarł się do mojej pochwy. Jęk uleciał z mojego gardła, a ostre paznokcie zostawiły na jego plecach nieostatnie tego wieczoru ślady.

Kto by pomyślał, że impreza o tak chłodnej, zimowej tematyce skończy się w tak gorący sposób. Mężczyzna rozpalał mnie do czerwoności, rytmicznymi ruchami sprawiał, że stawałam się coraz bardziej mokra i wyraźnie czułam, jak się na nim zaciskam. Budził we mnie cudowne, błogie uczucie zapomnienia. Jego usta, jego ręce, jego kutas – każdy jego ruch był zsynchronizowany z moim, choć przecież się nie znaliśmy. Byliśmy dwójką obcych, którzy wzajemnie ogrzewali się tego zimowego wieczoru.

Nie pozostawałam bierna, napierałam na niego biodrami, gdy wchodził głębiej, drapałam po plecach, kiedy przyspieszał, składałam pocałunki na jego szyi. Każdą rozkosz, jaką mi dawał, starałam się zrekompensować tym samym.

Jak dla mnie ta noc mogłaby się nie kończyć.

Rozdział 1

Amber

Wczorajszy wieczór oraz noc okazały się tym, czego potrzebowałam przed wizytą w rodzinnym mieście. Mimo że mój mikołaj nie dał mi za dużo pospać, bo co chwilę było mu mało, to w żadnym wypadku nie czułam się zmęczona. Wręcz przeciwnie – bardzo, ale to bardzo zrelaksowana. Wyspałam się bardziej niż kiedykolwiek wcześniej.

Wirowałam jeszcze między jawą a snem. Przewróciłam się na bok w poszukiwaniu mężczyzny. Naszła mnie nieziemska ochota, aby jeszcze raz mnie wypełnił i doprowadził do ekstazy. Ku mojemu zdziwieniu nie wyczuwałam dłonią ciała mojego towarzysza. Uniosłam powieki. Zmierzwiona pościel po drugiej stronie łóżka, cudowny zapach seksu w powietrzu. Ale mojego tajemniczego mikołaja nigdzie nie zauważyłam. Zmarszczyłam brwi, rozglądając się dookoła.

Czy żałowałam przelotnie spędzonej nocy? Upojnej nocy przepełnionej seksem i rozkoszami? W żadnym wypadku. Nie należałam do kobiet, które najpierw coś robią, a później zastanawiają się, czy było to słuszne, by ostatecznie dopadły je wyrzuty sumienia i kac moralny. Wolałam się bawić i czerpać z tego szczególną przyjemność. Czy to coś złego?

Cóż, to raczej zależało od punktu widzenia. Mnie to podejście służyło, chociaż nie spotykało się z aprobatą mojej rodziny. Szczególnie, że moi rodzice zaplanowali dla mnie całe życie. Wybrali nawet kierunek studiów. Jakie to zabawne, że chcieli, bym została prawnikiem, do czego w ogóle się nie nadawałam. Ja i papiery, dobre sobie. W dalszym ciągu mnie to bawiło. Uwielbiałam rysować, tworzyć sztukę, ale oni uważali to tylko za stratę czasu. Nieraz powtarzali, że przecież nie przyniesie mi to żadnego zysku. Oczywiście nie pierwszy ani nie ostatni raz zrobiłam po swojemu.

Szybko zrezygnowałam z uczelni. Gdy tylko nadarzyła się okazja, wyjechałam. Nawet ich o tym wcześniej nie poinformowałam. Zahaczyłam się u koleżanki na parę miesięcy. Z początku, aby troszkę zarobić i stanąć na nogi, malowałam na ulicy. Rysowałam wszystko, czego tylko ktoś sobie zażyczył: portrety, karykatury, pejzaże. Któregoś dnia zauważył mnie około trzydziestoletni mężczyzna. Zaproponował praktykę, a później pracę u siebie w studiu tatuażu. Tak właśnie zaczęła się moja kariera jednej z najbardziej znanych w mieście tatuażystek.

Podniosłam się z łóżka i wkroczyłam do małej łazienki. Weszłam pod prysznic. Kiedy ciepła woda stykała się z moim nagim ciałem, skóra, którą wczoraj pieścił mój tajemniczy mikołaj, mrowiła. Odchyliłam głowę, zamknęłam powieki i pozwoliłam, aby strumień swobodnie mnie obmywał.

Gdy już wyszłam z łazienki, przeniosłam się do pokoju w poszukiwaniu małej torby podróżnej. Wyciągnęłam z niej pierwsze lepsze ciuchy i wypuściłam głośno powietrze z płuc. Standardowo luźne spodnie moro, zwiewna bluza i czarne botki sięgające za kostkę. Gotowa przeszłam się po pokoju dla pewności, czy przypadkiem nic nie zostawiłam. Już zamierzałam wyjść, kiedy pod poduszką zauważyłam małą karteczkę. Podeszłam do niej i zaczęłam czytać. Na mojej twarzy momentalnie pojawił się zadowolony uśmiech.

Dziękuję za cudowny wieczór, a także za jeszcze lepszą noc, śnieżynko.

Twój mikołaj

Z niewiadomych przyczyn przez moje ciało przeszedł prąd, który przyprowadził ze sobą ciepło. Nie spodziewałam się po nieznajomym skłonności do takich gestów, ale w tej chwili zyskałam pewność, że jest on tą dziesiątką pod każdym względem. Nawet mogłabym się zakochać. Boże, o czym ty myślisz? – skarciłam się w duchu.

Wybuchnęłam niekontrolowanym, cichym śmiechem. Nie spodziewałam się, że jedna noc wzbudzi we mnie takie skrajne uczucia. Trzeba żyć dalej. Zapewne więcej się nie spotkamy. Ale jedno wiedziałam na pewno: było warto.

Schowałam karteczkę do kieszeni kurtki i skierowałam się do wyjścia. Odwróciłam się przez ramię i uzmysłowiłam sobie, że przez tę chwilę naprawdę dobrze się czułam. Niczego więcej nie potrzebowałabym do szczęścia.

Po opłaceniu noclegu i wymeldowaniu się udałam się na pożarcie wilkom. Tak właśnie, do rodziny. Już po niespełna paru minutach znalazłam się w autobusie do miejscowości, w której się wychowałam. Kolejne cudowne święta, kiedy to znowu będziemy udawać jedną, wielką, kochającą się rodzinę.

– Niech to szlag! – Uderzyłam dłonią w walizkę między nogami. Mimo że zazwyczaj robiłam wszystko po swojemu, to w kwestii świątecznych zwyczajów nie umiałam odmówić.

Wyciągnęłam z torebki małe lusterko, aby poprawić makijaż. Gdy tylko ukazało mi się moje odbicie, zaśmiałam się. Już nie potrafiłam się doczekać miny mojej matki.

Rok temu o mało nie dostała zawału, jak zobaczyła na moim nadgarstku mały tatuaż. Taki niewinny, ale dla mnie bardzo wiele znaczący. Stateczek symbolizujący życiową podróż, przemianę, jaka we mnie nastąpiła, a także przezwyciężone burze, jakie przeżywałam, dorastając, aby udać się w nieznanym, lepszym kierunku. A teraz? Różowych włosów raczej nie przeżyje. Ale cóż, to moje życie i nie zamierzałam robić czegoś tylko dlatego, aby kogoś zadowolić. Nauczyłam się już, że nie żyjemy po to, ale żeby samemu mieć coś z życia i żyć w zgodzie ze sobą. Dlatego opinie innych – choć czasami bolesne – nie były dla mnie najważniejsze.

Wysiadłam z autobusu i wskoczyłam do pierwszej lepszej taksówki tuż pod dworcem. Gdy znalazłam się pod małym domkiem na obrzeżach miasta, zamarłam. Tak właśnie, to tutaj się wychowałam. To tutaj nauczyłam się żyć. Niestety teraz przyjeżdżałam tu tylko wtedy, kiedy to było konieczne. Ciekawie się układa to życie, nie?

Wzięłam porządny wdech, po czym gwałtownie wypuściłam powietrze. Powtórzyłam to kilkakrotnie, jakby miało mnie to uspokoić i dodać pewności siebie. Już na samą myśl, że od pierwszej minuty będę pouczana, moje dłonie zadrżały, a na czole pojawiły się krople potu. Postanowiłam nie odwlekać dłużej nieuniknionego, bo to bez sensu. Przetarłam dłonią twarz, po czym powłóczyłam nogami w stronę wejścia.

Stanęłam przed masywnymi, brązowymi drzwiami i już miałam zapukać, kiedy się otworzyły, a w progu stanęła zdegustowana mama. Patrzyła na mnie tak, jakby w tej chwili wcale się mnie nie spodziewała.

– A, to ty – powiedziała jakby zdziwiona. – Co ty masz na głowie?!

– Też się cieszę, mamusiu, że cię widzę. – Minęłam ją łukiem i wcisnęłam się w szczelinę pomiędzy drzwiami a futryną. – Tato w domu?

– W garażu, szykuje ozdoby świąteczne. – Chwyciła mnie za nadgarstek, kiedy chciałam iść się z nim przywitać, aby jak najszybciej to załatwić. – Ale moja panno, pytałam cię o coś!

– Podoba ci się? Też uważam, że jest oryginalnie. Blond był za nudny.

– Dobra, idź do ojca, ale wrócimy do tej rozmowy, bo zachowujesz się jak rozwydrzony dzieciak. Teraz nie mam czasu. Za momencik przyjdzie twoja siostra z chłopakiem.

– Że co? – odparłam zszokowana.

– Tak, niektórzy dorastają i starają się ułożyć sobie życie jak najlepiej – skwitowała mama.

Nie potrafiłam uwierzyć, że moja młodsza, idealnie ułożona siostrzyczka może mieć faceta. Już mnie ciekawiło, co to za mężczyzna. Oczami wyobraźni widziałam ulizane włosy, okulary i sweterek, spod którego wystaje kołnierzyk koszuli. Taki zwyczajny kujonek. Uśmiechnęłam się na tę myśl. Może być zabawnie. Czyli jednak w te święta mogłabym mieć niezły ubaw, szczególnie jeśli moi rodzice zaczną go maglować, a później mama uzna, że nie pasuje do naszej rodziny.

– Puk, puk! – Wyłoniłam się zza drzwi do garażu.

– O, cześć, Amber. – Tato wytarł brudne dłonie w ręcznik, po czym zbliżył się do mnie i sztucznie mnie przytulił. – Jak cię matka zobaczy, to zabije. – Przyglądał się moim włosom, po czym złapał palcami jeden kosmyk i przejechał wzdłuż. – Co ci przyszło do głowy? Najpierw ta beznadziejna praca bez perspektyw, teraz ten wygląd.

Podniosłam rękę do góry, aby go uspokoić i zastopować dalszą część rozmowy. Aż nazbyt dobrze wiedziałam, do czego to zmierza. Czy nie mogli się wreszcie pogodzić z tym, że miałam inną wizję na życie? Nam wszystkim wiele by to ułatwiło.

– Nie przyjechałam tutaj, aby o tym rozmawiać. Jeżeli oboje macie taki plan, to lepiej będzie, jeśli wrócę do siebie.

– Na razie skończmy temat. Chodź do domu, zaraz przyjdzie twoja siostra.

– Tak, wiem… – Nie miałam pojęcia, dlaczego bezustannie mi o niej przypominali.

Radosne rozmowy dało się słyszeć od samego progu. Czyli moja siostrzyczka już się pojawiła. Choć niektórzy twierdzili, że to pierworodne dziecko zgarnia największe względy, u nas bezsprzecznie to młodsza siostra stała się ulubienicą rodziców. Ale co było grane? Głos mężczyzny, który rozmawiał z moją mamą, wydawał mi się dość znajomy, choć nie potrafiłam go sobie przypomnieć.

Gdy moja siostra zauważyła tatę, podbiegła do nas co sił w nogach. Przywitała się z nim w pierwszej kolejności, a kiedy tylko się od niego oderwała, przeniosła swój wzrok na mnie.

– Cześć, siostra. – Delikatnie przycisnęła mnie do siebie. – Muszę ci przedstawić swojego partnera. Chodź.

– Cześć. Z chęcią poznam tego nieszczęśnika. – Końcówkę zdania wypowiedziałam cicho, aby przypadkiem nie usłyszała.

Już w salonie popatrzyłam na mężczyznę w oddali. Stał do mnie tyłem. Ale… wyglądał inaczej, niż się spodziewałam. Jasne dżinsy, które idealnie podkreślały jego tyłek, dopasowana, niebieska koszula, włosy nie tak dokładnie ulizane. Czyżby jej nie zależało na zadowoleniu mamusi? Zupełnie nie tak wyobrażałam sobie jej partnera.

– Amber, chodź, przedstawię was sobie. – Alison pociągnęła mnie za sobą.

Mężczyzna odwrócił się do nas, a ja dokładnie mu się przyjrzałam. Cholernie przystojny. A te oczy! Takie cudowne i hipnotyzujące, jakby chciał mnie całą rozebrać. O czym ja myślę? Przecież to chłopak mojej siostry. Ale te oczy… Byłam niemal pewna, że już je gdzieś widziałam.

– To moja siostra Amber, a to mój Colden.

Rozdział 2

Colden

Święta zawsze miały w sobie coś magicznego i niespodziewanego. W tym roku zaskoczyły mnie, jeszcze zanim się zaczęły. Noc w klubie z tajemniczą dziewczyną była taka… niesamowita.

Nie planowałem tego, ale kiedy tylko zobaczyłem jej blond włosy, poczułem smak tych słodkich ust… Aż ciężko było mi zniknąć rano z pokoju hotelowego. Chętnie powtórzyłbym nocne igraszki, ale nadszedł czas, by wrócić do rzeczywistości, nie tak kolorowej jak klubowe szaleństwa z piękną dziewczyną.

Musiałem załatwić kilka spraw, aby w końcu zjawić się w rodzinnym domu narzeczonej. Tak, narzeczonej. Ja i Alison tworzyliśmy parę już od dłuższego czasu. Z dobrych rodzin, z aspiracjami na przyszłość, z wyższym wykształceniem. Moja rodzina ją lubiła. Wydawało się, że jak najbardziej pasowaliśmy do siebie. Czemu więc nigdy nie wywołała we mnie takich emocji i doznań jak obca dziewczyna w klubie?

Pokręciłem głową. Za nic nie powinien był o tym myśleć. Tamten wieczór musiał zostać przeszłością, słodkim, zakazanym wspomnieniem.

Męczyły mnie wyrzuty sumienia, że w ogóle do tego doszło, ale między mną a Alison brakowało bliskości, a na pewno fizycznej. Czasem zastanawiałem się, czy to nie jest tylko na pokaz, bo oboje byliśmy zbyt wielkimi perfekcjonistami, żeby zadowolić się czymś nieidealnym. A w oczach bliskich tworzyliśmy związek idealny.

Dlatego teraz powinienem skupić się na tym, co tutaj i teraz, czyli na spędzeniu świąt z narzeczoną.

– Colden, miło cię widzieć. – Usta matki mojej narzeczonej wygięły się w uśmiechu, dzięki czemu poczułem się mile widziany.

– I panią także. Jak się ma pan Matias?

– Ach, mój mąż zaszył się w garażu.

Uśmiechnąłem się grzecznie i w tym samym momencie usłyszałem głos mojej narzeczonej. Ciągnęła za sobą jakąś dziewczynę.

– Amber, chodź, przedstawię was.

Cała moja uwaga skupiła się na tej drugiej dziewczynie, z pewnością siostrze Alison. Moja narzeczona wspominała, że ją ma, ale do tej pory ani razu nie udało mi się jej spotkać. W takim razie dlaczego wydawała mi się taka znajoma?

– To moja siostra Amber, a to mój Colden.

Te oczy… Na pewno już kiedyś widziałem te piękne oczy. Ale czy to możliwe? Ciężko nie zapamiętać dziewczyny z różowymi włosami, a nigdy nie spotkałem nikogo z tak wyjątkową fryzurą.

– Miło cię poznać. – Odchrząknąłem i wyciągnąłem dłoń w jej stronę.

– Wzajemnie. Myślałam, że narzeczony mojej siostry będzie wyglądał bardziej jak…

Zmarszczyłem brwi, słysząc jej głos. Zdecydowanie już gdzieś go słyszałem, i to wcale nie tak dawno. Czyżbym przeżywał jakieś déjà vu?

– Jak? – podjąłem temat, zaciekawiony.

– Jak nudnawy kujon. – Wzruszyła ramionami.

Zmarszczyłem brwi. A więc zakładała, że jej siostra jest nudziarą i że ja będę nudy?

– Zawsze oceniasz ludzi po pozorach?

– A możesz mnie czymś zaskoczyć?

– To się okaże. – Uniosłem kąciki ust.

Ta dziewczyna miała coś w sobie i nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że skądś ją znam. Wydawała się taka znajoma… Te oczy, ten głos, tylko różowe włosy nijak mi nie pasowały. To zdecydowanie nietypowy kolor, nie widywało się takich dziewczyn na co dzień, więc właśnie to zbijało mnie z tropu. Ale ten słodki, a zarazem zadziorny głosik bardzo mi kogoś przypominał. Tylko że to nie mogła być prawda.

– Skoro wszyscy się już znamy, pozwólmy Amber się rozpakować i zająć przygotowaniami do kolacji. – Słowa Alison wyrwały mnie z zamyślenia.

– Colden, będziesz tak miły i pomożesz Amber z walizką? – spytała jej matka.

– Poradzę sobie.

– Oczywiście.

Odezwaliśmy się w tym samym momencie. Widać panna niezależna nie chciała pomocy, ale dobrze mnie wychowano. Sięgnąłem po jej walizkę i ruszyliśmy na schody.

– Który pokój jest twój?

– Na szczęście już żaden. Ale tu był mój dawny pokój, więc tutaj zostaw walizkę. – Wskazała na drzwi po prawej.

Otworzyłem je i weszliśmy do środka. Odstawiłem walizkę tuż przy drzwiach i rozejrzałem się po pomieszczeniu. Łóżko, drzwi na balkon, szafa, komoda. Minimalistyczny wystrój, z którym kontrastowały ciemnofioletowe ściany. Widać, że dziewczyna lubiła wyraziste kolory.

– Fajny, co? Mama miała to zmienić, żeby mogli tu nocować goście. Strasznie nie lubiła tych obrazów, plakatów, dekoracji… Ale jak widać, zostawiła wszystko bez zmian. Jak miło.

– Nic nie mówiłem.

– Twoje spojrzenie mówiło.

– Ach tak? A co mówi teraz? – zapytałem zaintrygowany.

– Właśnie nie jestem pewna. Przyglądasz mi się, odkąd się poznaliśmy.

– Ty mnie także.

– Wydajesz się znajomy.

Zmarszczyłem brwi. Więc odnosiła podobne wrażenie? Czy to możliwe, że to tylko przypadek? Coraz bardziej mnie to zastanawiało. A może to jedynie zmęczenie po podróży lub stres spowodowany pobytem w domu narzeczonej i coś mi się wydawało?

– Możesz położyć mi tę walizkę na łóżku, skoro już zaoferowałeś się pomóc i wczułeś w rolę rycerza?

– A więc ty jesteś księżniczką? – zirytowałem się.

– Zdecydowanie nie.

Położyłem walizkę na łóżku, a wtedy usłyszałem za plecami głośne wciąganie powietrza.

– Coś nie tak? – Ponownie odwróciłem się w stronę dziewczyny.

– Masz tatuaż.

Zmarszczyłem brwi. Spojrzałem w dół, koszula mi się podwinęła i ukazał się fragment tatuażu. Ale co z tego? Sporo ludzi ma tatuaże. Co prawda nie wszyscy je lubią, ale jako ktoś z różowymi włosami ta dziewczyna raczej nie powinna oceniać eksperymentowania z wyglądem.

– Pokaż mi!

– Słucham? – zapytałem zbity z tropu.

– Zdejmij koszulę.

– Nie wiem, za kogo się masz. Jestem z twoją siostrą i nie będę się przed tobą rozbierać.

Czy ta kobieta mówi to poważnie? Czy ma jakiś dziwny fetysz?

Nie zdążyłem dokończyć, bo Amber znalazła się tuż przede mną i zaczęła rozpinać guziki mojej koszuli. Co za wariatka. Jak dobrze, że zamknąłem za nami drzwi, a wszyscy zostali na dole, bo inaczej wyglądałoby to naprawdę niekomfortowo.

– Wyjaśnisz mi, co robisz?

– Sprawdzam coś.

– Nigdy nie widziałaś faceta nago i próbujesz wykorzystać sytuację?

– Nie schlebiaj sobie.

– Ależ nie schlebiam, to ty się na mnie rzuciłaś…

– A ty masz to. – Stuknęła swoim palcem wskazującym w tatuaż na mojej skórze. – Widziałam go.

– Widziałaś go? – powtórzyłem powoli.

– Wczoraj… Gdy zostawiłeś mi to.

Odsunęła materiał swojej bluzki, by odsłonić ślady malinek na ramionach. O kurwa! Dokładnie pamiętałem, jak je robiłem.

Wieczór.

Noc.

Drinki.

Blond dziewczyna w stroju śnieżynki.

Namiętna noc, pocałunki…

– Jesteś… – Nie byłem w stanie wykrztusić z siebie ani słowa. Byłem w totalnym szoku… Aż cofnąłem się o krok. Chyba kręciło mi się w głowie. Nie, to nie mogło dziać się naprawdę. To niemożliwe.

Przetarłem ręką włosy i głośno wypuściłem z ust powietrze.

– Śnieżynką – dokończyła za mnie. – A ty mikołajem.

Wcale nie poczułem się lepiej, kiedy wypowiedziała to na głos. Kurwa, kurwa, kurwa.

– To niemożliwe…

– Pokazać ci naszyjnik czy od razu liścik, który mizostawiłeś? – Wyciągnęła z kieszeni swoich dżinsów małą karteczkę. Rozłożyła ją i przeczytała: – „Dziękuję za cudowny wieczór, a także za jeszcze lepszą noc, śnieżynko”.Och, jakie to słodkie – zaśmiała się.

– To wcale nie jest śmieszne. – Zacisnąłem szczękę.

– A może jednak?

– Byłaś piękną blondynką, a teraz? – Pokazałem palcem na jej różowe włosy.

– Od dawna mam różowe, a wczoraj zakryłam je peruką.

Wiedziałem, że nie powinien dopuścić do tamtej nocy. Mimo że z Alison byliśmy blisko, nie łączyła nas taka gorąca relacja. Przez to posunąłem się za daleko, ale za nic nie przewidziałem, że wywoła to aż takie konsekwencje. Że przyjdzie mi spędzić święta z moim słodkim zakazanym sekretem pod jednym dachem. Niewiarygodne. Jakiego pecha trzeba było mieć, aby do tego doszło?

W innych okolicznościach uznałbym to, że znowu na nią wpadłem, za szczęście. Tutaj i teraz mogło mi to jednak przysporzyć tylko kłopotów.

– Amber, Colden, kolacja! – usłyszałem donośny głos ojca dziewczyn.

Kurwa. A teraz musiałem zjeść kolację razem z narzeczoną, jej rodzicami i jej siostrą, którą wczoraj pieprzyłem bez opamiętania.

– To będzie ciekawe – rzuciła dziewczyna i wyminęła mnie w drzwiach.

Patrząc na wyraz jej twarzy, czułem, że jestem ugotowany. Zapowiadała się jedna z najtrudniejszych kolacji, w jakich przyszło mi brać udział.