Szepty pocałunków znad Bosforu - Paula Ciulak,Weronika Karczewska-Kosmatka - ebook
NOWOŚĆ

Szepty pocałunków znad Bosforu ebook

Paula Ciulak, Weronika Karczewska-Kosmatka

4,2

Opis

Fałszywa tożsamość, sekrety i aranżowane małżeństwo tworzą romans, który wciąga od pierwszej strony!

 

Na łożu śmierci ojciec prosi Atesa Dolunaya, aby zaopiekował się Evin – dziewczyną, którą troskliwie chronił przez lata. Ates czuje się zobowiązany spełnić ostatnią wolę ojca, ale Evin ma swoje plany. Związek z Atesem jej nie interesuje, lecz finansowe wsparcie już tak. Przekonuje przyjaciółkę Laylę, by ta udawała ją na spotkaniach z Atesem.

Spotkanie nie idzie zgodnie z planem. Ates jest oczarowany Laylą, myśląc, że to Evin. Layla również czuje się przy nim dobrze, choć dręczy ją poczucie winy. Ates nalega na kolejne spotkania, a Layla nie potrafi mu się oprzeć.

 

Czy prawda wyjdzie na jaw? Dokąd poprowadzi ich rosnące uczucie?

 

Ta opowieść o zakazanej miłości, kłamstwach i sekretach wciągnie Cię bez reszty! Przygotuj się na emocjonującą podróż przez świat pełen intryg i nieoczekiwanych zwrotów akcji.

 

 

Szepty pocałunków znad Bosforu to historia pełna emocji. Ates składa ojcu obietnicę, której nie zamierza spełnić. Co się stanie, kiedy spotka się z Evin? I czy ta dziewczyna jest tą, za którą się podaje? Tego wszystkiego dowiecie się, czytając tę książkę.

Polecam!

Magdalena Jachnik

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 300

Rok wydania: 2025

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,2 (43 oceny)
23
10
7
2
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
FascynacjaKsiazkami

Nie oderwiesz się od lektury

💋 „Szepty pocałunków znad Bosforu” to lekka i przyjemna historia o miłości,która zrodziła się przypadkiem,a która okazuje się czymś pięknym. Polecam
10
Joannaswiss

Nie oderwiesz się od lektury

Czekacie na nowości? 🥰 Przedpremierowa rcenzja patronacka 🥰 Autorka: @paulaciulak.autorka i @wzkarczewska Wydawnictwo: @waspos Premiera: 26.02.2025 r. Fałszywa tożsamość, skrywane sekrety i aranżowane małżeństwo, oto idealny przepis na romans, który od pierwszej strony trzyma w napięciu i nie pozwala oderwać się od lektury! To historia, która porusza do głębi, ukazując, jak cienka jest granica między miłością a manipulacją, prawdą a iluzją. Czy można zakochać się w kimś, kto wcale nie jest tym, za kogo się podaje? "Szepty pocałunków znad Bosforu" to opowieść o miłości rodzącej się w cieniu kłamstw, o wyborach, które mogą zniszczyć wszystko i o emocjach, od których nie da się uciec. Ates Dolunay, związany przysięgą daną umierającemu ojcu, ma zaopiekować się Evin. Ale Evin wcale nie chce jego miłości, za to interesuje ją jedynie jego wsparcie finansowe. Gdy przekonuje przyjaciółkę Laylę do odegrania swojej roli, rozpoczyna się gra, której konsekwencje będą nieprzewidywalne.Ates, pr...
10
marteX993

Dobrze spędzony czas

Bardzo przyjemna lektura
10
Wiola_loves_books1

Dobrze spędzony czas

♥️♥️ RECENZJA ♥️♥️ Paula Ciulak Weronika Karczewska-Kosmatka "Szepty pocałunków znad Bosforu" Ates jest świadomy sytuacji w jakiej się znalazł. Ostatnia wola ojca wymusza na nim nie tylko kontynuację opieki nad Evin, ale i ślub którego on nie chce. Evin lubi swoje życie i nie zamierza go zmieniać, ale kocha też stabilność finansową dlatego na spotkanie z Atesem wysyła swoją najlepszą przyjaciółkę Laylę, która ma ją udawać. Layla ma naprawdę skomplikowaną sytuację rodzinną, a podszywanie pod przyjaciółkę pozwala jej odetchnąć i choć przez chwilę poczuć się wyjątkową. Co się stanie gdy prawda wyjdzie na jaw? Czy Ates zdoła wybaczyć? Kochani jeżeli lubicie tureckie seriale romantyczne to ta książka będzie dla was ogromnym rarytasem. Fabuła opowiada o losach bardzo zamożnego i wpływowego Atesa, który posiada dwa oblicza, lawiruje między legalnymi i ciemnymi interesami, przez co nie ma czasu na stałe związki. Lecz gdy poznaje Laylę, wszystko się zmienia, a jego serce po raz pierwszy zacz...
00
MamaKarolina27

Nie oderwiesz się od lektury

Książka z piękną okładką, zapowiadającą cudownie słodką historię. Historia zaczyna się emocjonalnie, potem powoduje w głównym bohaterze szereg wątpliwości. Atesowi wiele spraw zwala się na głowę, które musi przemyśleć i podjąć decyzje. Mamy w tej historii dwie przyjaciółki. Powinno być romantycznie. Trochę jest, ale ta książka skrywa również tą ciemniejszą stronę, której się nie spodziewałam. Ale każde wydarzenie autorki cudownie tu wplotły. Ten duet wyszedł im naprawdę dobrze, czytelnik czyta i przeżywa wszystko razem z bohaterami, a emocje trzymają czytelnika w garści do ostatniej strony! Polecam
00

Popularność



Podobne


Tych autorek w Wydawnictwie WasPos

Słaby punkt – Paula Ciulak

Niezastąpiona – Paula Ciulak

Na szczycie władzy. Tajemnice – P. Ciulak, M. Jachnik

Skłam mi jeszcze raz – P. Ciulak, M. Jachnik

Szepty pocałunków znad Bosforu – P. Ciulak, W. Karczewska-Kosmatka

W PRZYGOTOWANIU

Mafia’s Girl – Paula Ciulak (maj 2025 r.)

Na szczycie władzy #2 – P. Ciulak, M. Jachnik (lipiec 2025 r.)

Zaprzysiężona – W. Karczewska-Kosmatka (sierpień 2025 r.)

Wszystkie pozycje dostępne również w formie e-booka

Copyright © by Paula Ciulak, W. Karczewska-Kosmatka, 2024Copyright © by Wydawnictwo WasPos, 2025All rights reserved

Wszystkie prawa zastrzeżone, zabrania się kopiowania oraz udostępniania publicznie bez zgody Autora oraz Wydawnictwa pod groźbą odpowiedzialności karnej.

Redakcja: Kinga Szelest

Korekta: Aneta Krajewska

Projekt okładki: Adam Buzek

Zdjęcie na okładce: Adobe Firefly

Ilustracje wewnątrz książki: Freepik

Skład i łamanie oraz wersja elektroniczna: Adam Buzek/[email protected]

Wydanie I – elektroniczne

Wyrażamy zgodę na udostępnianie okładki książki w internecie

ISBN 978-83-8290-704-9

Wydawnictwo WasPosWarszawaWydawca: Agnieszka Przył[email protected]

Spis treści

Prolog

Rozdział 1

Rozdział 2

Rozdział 3

Rozdział 4

Rozdział 5

Rozdział 6

Rozdział 7

Rozdział 8

Rozdział 9

Rozdział 10

Rozdział 11

Rozdział 12

Rozdział 13

Rozdział 14

Rozdział 15

Rozdział 16

Rozdział 17

Rozdział 18

Rozdział 19

Rozdział 20

Rozdział 21

Rozdział 22

Rozdział 23

Rozdział 24

Rozdział 25

Rozdział 26

Rozdział 27

Rozdział 28

Rozdział 29

Rozdział 30

Rozdział 31

Rozdział 32

Rozdział 33

Rozdział 34

Rozdział 35

Rozdział 36

Rozdział 37

Rozdział 38

Rozdział 39

Rozdział 40

Epilog

Prolog

Ates

– Synu… – powiedział cicho ojciec.

Jego głos wyrwał mnie z zadumy, w której na chwilę się zatraciłem. Podniosłem wzrok i spojrzałem na niego ze smutkiem. Wiedziałem, że mówi ostatkiem sił. Od wielu tygodni leżał schorowany w łóżku, dziś jednak… Dziś było inaczej. Czułem, że zbliża się koniec i przerażało mnie to tak samo, jak moja bezsilność. Bardzo chciałem coś zrobić, ale nic nie mogłem w tej sytuacji poradzić.

– Tato, odpoczywaj. Nie czas na rozmowy.

Wolałem, by się nie przemęczał, i chyba bałem się tego, co mógłby mieć mi do powiedzenia. Nie chciałem się żegnać, bo to oznaczałoby koniec, a na to nie byłem gotów. Chyba nikt nigdy nie jest gotowy na takie pożegnania, nawet jeśli wcześniej widać, że one nieuchronnie się zbliżają.

– Później będzie za późno. Już czas na mnie, a ty musisz mi coś obiecać.

Nie chciałem tego robić, ale nie miałem wyjścia. Nie odmawia się człowiekowi na łożu śmierci.

– Musisz mi obiecać, że zadbasz o Evin. Obiecałem jej ojcu, że będę miał ją na oku, że pomogę jej, kiedy jego zabraknie.

Wiedziałem, że ojciec przelewał jej kasę, ale nie wnikałem w jego relację z tą dziewczyną. Ostatni raz widziałem ją dziesięć lat temu, na pogrzebie jej ojca. Była wtedy dwunastolatką z krzywym zgryzem i ciemną grzywką zasłaniającą jej oczy. Nie zwracałem na nią zbyt wielkiej uwagi. Złożyłem jej kondolencje, a potem już nigdy więcej się z nią nie kontaktowałem. Wiedziałem, że nasi ojcowie byli przyjaciółmi i stąd ta troska mojego staruszka o dziewczynę.

– Dobrze, tato, będę kontynuował to, co zacząłeś. Zlecę comiesięczne przelewy i…

– Powinieneś ją poślubić.

Spojrzałem surowym wzrokiem na ojca i pokręciłem głową.

Miałem trzydzieści jeden lat, prowadziłem nielegalne interesy i nie potrzebowałem do szczęścia żony, tym bardziej takiej, którą on wybrał za mnie.

– Nie wydaje mi się, by była taka potrzeba. Zadbam o nią finansowo, to mogę ci obiecać.

– To piękna, młoda, mądra dziewczyna. Dzięki niej ustatkujesz się, nabierzesz ogłady. Miałem nadzieję, że to ja ci ją przedstawię, a potem… – Zakaszlał. – A potem zaaranżuję wasze małżeństwo. Nie jest mi to jednak dane. Choroba szybko postępuje. Wiem, że to już ostatnie chwile mojego życia. Czuję to.

– Tato, nie mogę ci obiecać, że ją poślubię. Nie chcę jej unieszczęśliwiać. Mogę ci jedynie obiecać, że zadbam o nią.

Małżeństwo wywróciłoby i jej, i moje życie do góry nogami.

– Ożeń się z nią – nakazał mi.

Nie chciałem się z nim kłócić, więc po prostu kiwnąłem głową. Nie był to moment na sprzeczki. Ojciec nie miał na to siły, a ja nie zamierzałem dokładać mu cierpienia.

Po chwili przyszła pielęgniarka, podała ojcu lekarstwa i podłączyła kroplówkę, a ja wyszedłem z jego sypialni i udałem się do swojego gabinetu, który mieścił się na końcu korytarza tej wielkiej rezydencji. Miałem wiele spraw do załatwienia.

Dom należał do rodziny Dolunayów od wieków, ale z każdym pokoleniem było nas coraz mniej. Niegdyś rodzina Dolunayów rządziła miastem, pomagała biednym, sponsorowała szkoły i przedszkola. Była taką turecką arystokracją. Jeśli chodzi o majątek i władzę, niewiele się w tej kwestii zmieniło.

Tuż przed północą dostałem telefon od Riga.

– Co się dzieje? – spytałem na wstępie.

Rigo nigdy nie zaprzątał mi głowy pierdołami. Był moją prawą ręką.

– Szefie, jedna łódź zatonęła. Broń jest gdzieś… na dnie morza.

Kurwa! – krzyczałem w myślach.

– Zaraz będę – powiedziałem tylko i się rozłączyłem.

Całą noc wydobywałem broń z dna morza, ale udało mi się wyłowić wszystkie skrzynie. Mógłbym to olać, lecz na dniach miał przyjechać ważny klient, a ja byłem słowny. Musiałem dostarczyć mu cały towar. No i znałem reguły gry. Ja nie dostarczę towaru, on zaserwuje mi kulkę między oczy.

Wróciłem do domu nad ranem. Byłem mokry i wyziębiony. Marzyłem tylko o ciepłej kąpieli i długim śnie, ale nawet to nie było mi dane.

Z pokoju ojca wyszła zapłakana pielęgniarka, której imieniem nie zaprzątałem sobie głowy.

– Pana ojciec… – wyjęczała i zalała się łzami.

Domyśliłem się, co się stało.

Przepchnąłem ją w progu i wszedłem do sypialni ojca. Tato leżał na łóżku, z zamkniętymi oczami, a jego klatka piersiowa nie unosiła się nawet na milimetr. Wyglądał, jakby spał, ale to tylko złudzenie. Miał spokojną, bladą twarz pokrytą ciemnym zarostem. Nie mogłem już spojrzeć w brązowe oczy ojca, które miały taką samą barwę jak moje.

Dotknąłem jego dłoni. Nie była ciepła, jak poprzedniego wieczoru, ale zimna jak lód.

– Kiedy zmarł? – spytałem.

Wiedziałem, że dziewczyna stoi za mną.

– Trzy godziny temu. Nie miałam do pana numeru telefonu, więc nie dzwoniłam. Zresztą myślę, że był pan przygotowany na jego śmierć.

– Tak, wiedziałem, że niedługo umrze – odparłem.

Było mi przykro, że mój ojciec w wieku siedemdziesięciu trzech lat odszedł z tego świata, zostawiając mnie samego.

Z rodu Dolunayów zostaliśmy tylko ja i mój wuj, z którym widywałem się rzadko i niechętnie. Nie miałem rodzeństwa. Matka zmarła, gdy miałem osiem lat. Klasyka, wypadek samochodowy. Krótko przed wypadkiem zdała egzamin na prawo jazdy. Lubiła jeździć, ale robiła to chaotycznie, często wymuszała pierwszeństwo. Tamtego popołudnia miała zawieźć mnie na trening boksu, ale nie zdążyła. Czekałem pod szkołą jak idiota, a ona się nie zjawiła. Początkowo myślałem, że o mnie zapomniała, ale potem dowiedziałem się, co się stało.

Zostałem sam. Sam w wielkim, starym domu, w którym było więcej pokoi niż ludzi.

– Pomóc panu w czymś? – spytała dziewczyna, ale ja pokręciłem głową.

– Możesz już iść. Poradzę sobie.

– Kiedy…

Spojrzałem na nią, a ona od razu zamilkła. Zapewne przestraszyła się mojego wzroku.

Nie pierwszy raz ktoś milkł w moim towarzystwie.

Wiedziałem, jak wyglądam. Byłem wysoki, barczysty, umięśniony. Miałem nieprzeciętny wzrost, mierzyłem dwa metry i pięć centymetrów.

– Dam znać – odparłem, bo domyśliłem się, że pytała o pogrzeb. – Teraz chcę zostać sam. Muszę powiadomić rodzinę.

– Oczywiście. Ale gdybym była potrzebna, to mój numer jest zapisany w telefonie pana Ruzgara.

Przytaknąłem.

Słyszałem, jak opuszcza dom. Główne drzwi zaskrzypiały ze starości.

– I co narobiłeś, staruszku? – zwróciłem się do ojca, ale oczywiście nie doczekałem się odpowiedzi. – Przez ciebie dałem słowo, którego nie chcę spełnić.

Wstałem i zacząłem chodzić po pokoju. Nie chciałem unieszczęśliwiać Evin.

– Spotkam się z nią, ale dam jej wybór. Nie będę jej do niczego zmuszał – dodałem, a potem zadzwoniłem do wujka i poinformowałem go o śmierci ojca.

Podobnie jak ja przyjął to bardzo spokojnie i mógłbym rzec, że bez emocji.

Pogrzeb odbył się dwa dni później w gronie najbliższych. Było dziesięć osób. Nie chciałem rozgłosu. Ojciec miał więcej wrogów niż przyjaciół i postanowiłem zatrzymać tę wiedzę dla siebie.

Po uroczystości podszedł do mnie wuja Sinan i uścisnął moją dłoń.

– Przykro mi z powodu twojej straty – oznajmił sucho, a ja kiwnąłem głową.

– To również twoja strata. Zmarł twój brat.

– Masz rację. Różnie między nami bywało, ale genów nie oszukasz. – Stryj podrapał się po brodzie, zakołysał na piętach i zaczął mówić: – Jeśli chodzi o biznes…

– Przyjdzie czas na omawianie spraw zawodowych. Teraz chcę należycie pożegnać ojca – wszedłem mu w słowo, nie mając najmniejszej ochoty rozmawiać z nim na temat pracy.

– Będziesz kandydował na burmistrza?

Spojrzałem niechętnie na wujka, a potem odszedłem. Powinienem był zająć miejsce ojca na każdym podłożu, ale nie miałem pewności, czy chcę pchać się w politykę.

Ten dzień był pochmurny i deszczowy. Miałem wrażenie, że nawet pogoda postanowiła sprzymierzyć się przeciwko mnie.

Gdy wróciłem do domu, przygotowałem sobie drinka, a później rozsiadłem się w swoim skórzanym fotelu i patrząc na zdjęcie ojca, wypiłem za jego wieczny odpoczynek.

Rozdział 1

Layla

– Layla, ale z ciebie nudziara! – zawyła Evin, moja najlepsza, a praktycznie jedyna przyjaciółka.

Siedziałam w jej pokoju i doszywałam pompony do poduszek, które obiecałam uszyć dla pani Zeynep.

– Nie mogę dzisiaj wyjść z tobą do klubu. Muszę dokończyć szyć poduszki i bieżnik. Zajmie mi to zbyt dużo czasu, nie mogę sobie pozwolić na rozpraszacze uwagi.

Evin teatralnie przewróciła oczami i rzuciła się na kanapę, głośno wzdychając.

– Dziewczyno, ty wiecznie jesteś zajęta, a życie to nie tylko praca i praca.

– Przypomnę ci, że nie każdy ma bogatego sponsora, który co miesiąc przesyła niezłą sumkę na konto.

Evin ponownie przewróciła oczami, a ja bardzo tego nie lubiłam.

– Przesadzasz. Pan Ruzgar jest po prostu miły i dba o moje dobro. Czuje, że to jego obowiązek po śmierci mojego ojca, a mnie to pasuje. Zresztą ty też na tym skorzystałaś.

Miała rację. Gdyby nie pieniądze od pana Ruzgara, nigdy nie kupiłabym maszyny do szycia, dzięki której zarabiałam na życie. Nie miałam zbyt wielu klientek, ale na moje skromne wydatki wystarczało. Zresztą lubiłam szyć i projektować. Moją ulubioną klientką była pani Zeynep, która uwielbiała moje prace ręczne. Szyłam dla niej dekoracje do domu, a także sukienki wieczorowe. Kiedyś namawiała mnie, bym ukończyła kurs projektowania albo studia, ale było to dla mnie zbyt kosztowne.

W mojej rodzinie nigdy się nie przelewało, a odkąd mój brat wyniósł się z domu, trudno było wytrzymać panującą tam atmosferę. Mój ojciec zawsze był gwałtowny i narwany. Nie raz widziałam, jak moja mama chodziła z siniakiem na policzku. Ale ostatnie dwa lata były naprawdę paskudne. Ojciec nie stronił od alkoholu, a gdy tylko wypił, robił się drażliwy. Jego krzyki często niosły się po naszym małym, skromnym mieszkanku.

Gdyby nie Evin, chybabym zwariowała. Tylko w jej mieszkaniu czułam się bezpiecznie. Tylko tutaj mogłam pracować, szyć, tworzyć i zarabiać pieniądze. Gdybym zostawiła maszynę w domu, tata zapewne sprzedałby ją tylko po to, by mieć na alkohol.

Ja odwdzięczałam się przyjaciółce nowymi zasłonami czy poduszkami, które z przyjemnością dla niej szyłam. Do domu wracałam tylko na noc. Nie chciałam, by gadali o mnie sąsiedzi. Wiedziałam, że pomówienia źle wpłynęłyby na moje życie.

– Masz rację, wybacz – dodałam ugodowo.

– No dobra, to postanowione. Ja, ty i Serkan idziemy do klubu. Koniec kropka.

***

Klub, do którego poszliśmy, był w centrum Alanyi. Zresztą miasto słynęło z nocnego życia, stąd tak wielu turystów spędzało wakacje w tym mieście. Muzyka dudniła mi w uszach, ale nie powiedziałam tego, bo nie chciałam smucić Evin. Ona była totalnym przeciwieństwem mnie, ale wspierałyśmy się od wielu lat. Poznałyśmy się w szkole i stałyśmy się bratnimi duszami. Ja wspierałam ją, gdy jej ojciec zmarł, a ona wspierała mnie od zawsze. Wiedziała, jak żyję. Nigdy nie było mi łatwo.

– Drinka? – spytał Serkan, gdy wepchnęliśmy się na środek parkietu.

– Oczywiście!

– Dla mnie woda.

Odpowiedziałyśmy jednocześnie, a Evin obdarzyła mnie swoim spojrzeniem mówiącym: „Serio?”.

– Dziewczyno, nie możesz napić się z nami? Od jednego drinka nie umrzesz.

– Nie lubię alkoholu. Zrozum.

– Dobra, już dobra. Ważne, że wyrwałaś się z domu i trochę potańczymy. No dalej, rozkręć to biodro. – Evin złapała mnie za biodra i kilka razy nimi ruszyła, gniotąc przy tym materiał mojej czarnej sukienki.

Przyjaciółka miała na sobie błękitną, krótką sukienkę, która ukazywała jej szczupłe, długie nogi. Kolor idealnie pasował do jej ciemnych oczu i rozjaśnionych włosów. Ja zaś miałam na sobie czarną, długą do kostek sukienkę, którą sama uszyłam. Miała skromny dekolt oraz wcięcie w talii. Długie, ciemne włosy zostawiłam rozpuszczone. Na co dzień spinałam je w kok na czubku głowy, by nie przeszkadzały mi w pracy, ale dzisiaj postawiłam na naturalny wygląd.

Wraz z przyjaciółką kołysałam się w takt muzyki, a gdy rytm przyspieszył, Evin zaczęła mocniej podrygiwać, lecz ja nie zmieniłam tempa. Nigdy nie byłam wyskokową dziewczyną. Wolałam zacisze domu. Wolałam szkicować nowe stroje w zeszycie, niż chodzić po klubach. Evin była zupełnym przeciwieństwem mnie, ale to chyba najbardziej podobało mi się w naszej przyjaźni – ten kontrast i ta różnorodność, dzięki której idealnie się uzupełniałyśmy.

Ja uwielbiałam muzykę klasyczną, Evin każdą, przy której można skakać. Ja ubierałam się skromnie, a ona lubiła przykuwać uwagę. Ja nigdy nie zmieniłam koloru włosów, zostając przy swoich naturalnie ciemnych. Evin farbowała kosmyki tak często, że nawet nie pamiętałam, jaki ma naturalny odcień. Obecnie nosiła blond z fuksjowymi końcówkami i bardzo do niej pasowały. Byłyśmy jak ogień i woda, ale każda była gotowa bronić drugiej własną piersią.

– Załatwiłem trochę proszku – powiedział Serkan i potrząsnął nam przed oczami woreczkiem z białym proszkiem.

– Jesteś cudowny! – krzyknęła Evin, złapała mnie za rękę i poprowadziła w ustronne miejsce.

Patrzyłam, jak obydwoje raczą się tym białym proszkiem. Kiedy mnie zaproponowano, stanowczo odmówiłam. Musiałam ich pilnować. A w szczególności Evin. Była moją przyjaciółką.

Impreza się rozkręcała, podobnie jak Serkan i Evin. Obściskiwali się, całowali i tańczyli, nie marnując przy tym ani kropli alkoholu. Ja byłam cichym obserwatorem z sokolim wzrokiem. Tuż po północy podeszłam do nich i zaczęłam mówić:

– Powinniśmy wracać.

– Layla, daj spokój. Jest tak cudownie… – jęknęła Evin, uwieszając mi się na ramieniu.

– Nie jest cudownie, a ty jesteś wstawiona, i to bardzo.

– Oj, weź przestań. Ty to zawsze jesteś taka porządnicka. Powinnaś poznać jakiegoś faceta i dobrze się z nim zabawić.

Nie lubiłam, gdy przemawiał przez nią alkohol.

– Musimy wracać. Serkan, pomóż mi ją zaciągnąć do domu. – Miałam nadzieję, że chociaż on mnie posłucha.

Początkowo przewrócił oczami, ale gdy pogroziłam mu palcem, zaczął inaczej śpiewać.

– Chodź, piękna, odprowadzę cię do domu.

– Ale pójdziesz ze mną za rękę? – spytała, bełkocąc.

– Tak!

Jak tylko przekroczyliśmy próg drzwi, Evin popędziła do toalety. Kiedy tam weszłam, tuliła sedes niczym maskotkę. Usiadłam obok niej, przytrzymałam jej włosy, gdy kolejny raz wymiotowała, a potem pomogłam jej się rozebrać i umyć.

Przetransportowałam ją do łóżka, co nie było łatwym zadaniem, i pilnowałam całą noc.

Wiedziałam, że Evin nie wstanie zbyt wcześnie, więc przygotowałam śniadanie dla siebie, a później zaczęłam szyć. Do wieczora musiałam skończyć szyć poduszki dla pani Zeynep. W przeciwnym razie mogłaby mi nie zapłacić. A ja oszczędzałam każdy grosz, by móc wyprowadzić się od rodziny i zdobyć dobre wykształcenie.

Tuż po dwunastej do salonu weszła Evin. Wyglądała okropnie. Sapnęła coś niezrozumiałego pod nosem, a następnie poszła do kuchni. Wróciła z butelką wody, którą zdążyła do połowy opróżnić.

– Czuję się fatalnie.

– Tak też wyglądasz – odparłam, szyjąc ostatnią poduszkę.

Evin przewróciła oczami i głośno sapnęła.

– No wiem, że znowu cię zawiodłam. Przepraszam, ale wiesz, jak lubię imprezować.

– A ja nie lubię, kiedy prochy zapijasz alkoholem.

– No wiem, wiem. Ale czasem potrzebuję resetu. Też powinnaś spróbować.

– Nie, dziękuję.

Nastała między nami cisza.

Właśnie chciałam zapytać ją, czy jest głodna, ale jej telefon zaczął głośno dzwonić.

– No nie, kogo tu niesie?! – zawyła i wyjęła telefon z kieszeni spodni piżamowych. – Nie znam numeru – powiedziała, a potem wcisnęła zieloną słuchawkę. – Halo?

– Evin Kivilcim? – Słyszałam głos mężczyzny.

– Zależy, kto pyta – odparła przyjaciółka.

– No tak, nie przedstawiłem się. Nazywam się Ates Dolunay, jestem synem Ruzgara.

– Ach, no cześć. Dawno cię nie słyszałam. Co u wujka Ruzgara?

– Nie żyje – odparł krótko, a mnie serce zamarło.

Znałam pana Ruzgara. Był dobrym, prawym człowiekiem. Wiedziałam, że kandyduje na burmistrza miasta. Kibicowałam mu.

– Kiedy… – Evin przełknęła ślinę. – Kiedy to się stało?

– Trzy dni temu był pogrzeb.

– Nikt mnie nie zawiadomił – powiedziała z lekkim oburzeniem.

– Na pogrzebie była tylko najbliższa rodzina, nie chciałem rozgłosu.

– Ach, no rozumiem – odparła, ale wiedziałam, że jest wkurzona. – Skoro wujek nie żyje, pogrzeb już się odbył, to po co do mnie dzwonisz?

Też mnie to zainteresowało, więc zamiast skupić się na szyciu, uważniej przysłuchiwałam się jej rozmowie.

– Powinienem spełnić pewną obietnicę daną ojcu, ale mam nadzieję, że znajdziemy wspólne rozwiązanie. Chciałbym się z tobą spotkać.

– Co to za obietnica? – dociekała.

– Dowiesz się, gdy się spotkamy.

– Wolałabym wiedzieć już teraz, by się na to przygotować – odpowiedziała Evin i czekała na reakcję mężczyzny.

– Ojciec kazał mi się tobą zaopiekować, a nawet…

– A nawet co? – ponaglała go, czego nie pochwalałam.

– A nawet cię poślubić.

Evin zaczęła się śmiać, a ja szeroko otworzyłam oczy i pokręciłam głową.

Powinna była się opanować.

– Nie wiem, czy to dobry…

Nie dokończyła zdania, tylko spojrzała na mnie i zmrużyła oczy.

Źle to wróżyło. Obawiałam się, że w jej głowie rodzi się jakiś szalony plan.

– Dobrze, spotkajmy się. Zaproponuj jakieś miejsce i czas, a ja się dostosuję.

– Dobrze, zarezerwuję stolik w restauracji i wyślę ci adres.

– Okej, w kontakcie – dodała i się rozłączyła.

Przez chwilę milczała, tępo wpatrując się we mnie, a ja udawałam, że wcale mnie nie interesuje jej rozmowa z tym mężczyzną.

– Ty pójdziesz na to spotkanie! – oznajmiła, pewna siebie.

– Co?! Nie ma mowy. Ja się nigdzie nie wybieram.

– Pójdziesz i bez gadania! – powiedziała stanowczo. Wlepiała we mnie te swoje ciemne oczy.

– Przecież on cię zna, od razu rozpozna, że ja to nie ty.

– Daj spokój. Kiedy on mnie widział? Dziesięć lat temu. Od tamtego czasu mocno się zmieniłam. Nie ma szans, by się skapnął, że nie jesteś mną.

– Wiesz, że ja nie umiem kłamać. Zresztą po co mam to robić?

– Dla kasy? – zapytała bardziej, niż stwierdziła.

– Czyli nadal chcesz, by pieniądze lądowały na twoim koncie?

– No raczej. Pogadaj z nim i przekonaj go, że ślub nie jest potrzebny, ale kasa owszem. Wierz mi, on kasy ma jak lodu. Nawet nie odczuje comiesięcznego przelewu dla mnie.

Nie chciałam się zgodzić, ale nie miałam tak silnej woli jak Evin. Zresztą nie potrafiłam jej odmówić, gdy robiła do mnie błagalne oczy.

– Dobra, niech będzie. Jedno spotkanie i koniec.

– Jeśli wszystko dobrze rozegrasz, to jak najbardziej.

– Dobra, a teraz daj mi spokój, muszę dokończyć poduszki dla pani Zeynep i zanieść jej do domu. Potem wracam do siebie.

– Wiesz, że możesz tutaj mieszkać?

Wiedziałam, nie raz mi o tym mówiła, ale ja nie mogłam zostawić mamy i rodzeństwa z ojcem. Marzyłam o własnym kącie i o tym, by zabrać ze sobą mamę oraz chłopców. Byli tacy mądrzy.

Mieszkanie przyjaciółki było małe, ale przytulne.

Evin miała własną sypialnię; niewielki salon z ogromną, kwiecistą kanapą, na której królowały uszyte przeze mnie poduszki; małą, ale praktyczną kuchnię oraz łazienkę z dużą, okrągłą wanną, w której uwielbiałam brać kąpiele. Ach, no i kącik dla mnie, w którym trzymałam potrzebny sprzęt do szycia oraz tkaniny.

– Wiem i dziękuję ci, ale nie mogę zostawić mamy samej.

– Dlaczego ona nie odejdzie od twojego ojca?

Od lat zadawałam sobie to samo pytanie.

– Bo ona twierdzi, że sama sobie nie poradzi i nie umie nic oprócz sprzątania i gotowania.

– Wiesz dobrze, że w dzisiejszych czasach mogłaby gotować dla kogoś i komuś sprzątać. Ludzie płacą krocie za takie usługi.

– Evin, ja to wiem, ale moja mama twierdzi, że sobie nie poradzi.

– I tak radzi sobie bez twojego ojca, który wszystko, co zarobi, wydaje na alkohol. Gdyby nie ty, to pewnie chłopcy chodziliby głodni.

– Mama dzierga serwetki, które potem ja sprzedaję, więc ona również dokłada się do budżetu.

– To tym bardziej nie rozumiem, dlaczego twoja mama siedzi z takim gnojem, jakim jest twój ojciec. Bez urazy, oczywiście.

– Nie obraziłaś mnie. Wiem, jaki on jest – dodałam.

Nastała chwila ciszy, w której patrzyłyśmy sobie w oczy.

– A może… – zaczęła Evin, ale widać było, że jest niezdecydowana. – A może wprowadźcie się do mnie, tak na początek, a potem…

– Jesteś kochana, Evin – przerwałam jej. – Ale to nie jest dobry pomysł. Dla mnie to azyl, a mama zapewne prędzej czy później pęknie i powie mu o tobie. Ja nie chcę, by wiedział, gdzie przesiaduję większość dnia. Zresztą chłopcy są hałaśliwi. Mam plan. Uzbieram pieniądze i wszystko ogarnę. Wydostanę chłopców z tego ponurego domu. Ale jeśli chodzi o mamę…

– Z nią będzie trudniej – skomentowała Evin, a ja przytaknęłam.

Czasem zastanawiałam się, ile jeszcze zniosę.

Mając dwadzieścia dwa lata, powinnam była zastanawiać się, na którą imprezę się wybrać, a nie martwić się o braci i mamę.

Tylko westchnęłam i wróciłam do szycia.

Rozdział 2

Ates

Zwykle nie stresowały mnie spotkania z kobietami, teraz jednak, czekając w eleganckiej restauracji na Evin, czułem się lekko podenerwowany.

A to przecież było śmieszne. Na co dzień zajmowałem się o wiele poważniejszymi sprawami, więc taka błahostka nie powinna była mnie ruszać.

Ostatnio jednak bardzo wiele spraw zwaliło mi się na głowę. Kłopoty w pracy, problemy rodzinne, śmierć ojca i ta obietnica, którą mu złożyłem. Może nie byłem ideałem, ale dane słowo ceniłem sobie nade wszystko inne i nie chciałem go złamać. Tylko czy mogłem go dotrzymać? Tutaj właśnie pojawiał się problem.

Dbanie o dobro tej dziewczyny to był pikuś. Mogłem co miesiąc przelewać na jej konto niemałe sumy i nawet tego nie zauważyć.

Potrzebowałaby nowego domu, samochodu? Nawet to by mnie nie ruszyło. Pieniądze nie grały roli. Z jakiegoś powodu ta dziewczyna była ważna dla mojego ojca, więc musiałem jej pomóc. Zawsze to jakiś dobry uczynek, który być może wymazywał te złe?

Ale nie mogłem jej poślubić. Doskonale znałem tradycje tureckie, to, jak często ojciec wybierał żonę dla syna, ale żyliśmy już w XXI wieku, świat szedł do przodu, wszystko się zmieniało, kobiety były coraz bardziej niezależne. Miałem uwierzyć, że ona ot tak będzie chciała mnie poślubić? Praktyczne obcego mężczyznę, którego nie kochała?

Kobiety goniły właśnie za tą miłością, słodkimi gestami i romantyzmem. A ja? Byłem wiecznie zajęty pracą. Mogłem dać jej stabilizację i życie na wysokim poziomie, ale uczucia? To wydawało się nierealne, a zdawało się, że kobietom właśnie na tym zależy najbardziej.

Pokręciłem głową. To wszystko było zbyt skomplikowane. Spojrzałem na znajdujący się na moim nadgarstku zegarek, czując lekką irytację. Dziewczyna spóźniała się już pięć minut, zerknąłem instynktownie na drzwi, którymi wpadła właśnie młoda kobieta.

Ciężko oddychała, jakby biegła. Była niska, raczej drobnej postury z ciemnymi, długimi włosami. Kiedy szła, jej torebka, przewieszona przez ramię, podskakiwała w takt jej ruchów.

– Dzień dobry, cześć – przywitała się dość nieporadnie, a więc wstałem i podałem jej dłoń. – Jestem Lay… To znaczy Evin, byliśmy umówieni.

– Tak, doskonale o tym wiem. – Kiwnąłem głową. – Zamówiłem dla siebie kawę, więc wziąłem i dla ciebie. Nie wiem tylko, czy będzie odpowiednia.

– A jaką zamówiłeś?

– Czarną. Chociaż pewnie wolisz z mlekiem?

– Nie, mam alergię na laktozę. – Pokręciła głową. – Dziękuję. Piękne miejsce, nie byłam tu wcześniej.

– Jedzenie też mają pyszne. – Skinąłem głową na karty dań. – Możemy coś zamówić i porozmawiać. Chyba że się spieszysz?

Zerknęła na zegarek.

– Nie mam za dużo czasu, muszę wrócić do pracy, ale najpierw chętnie coś zjem, umieram z głodu. – Zaśmiała się, a jej głos odbił się echem w mojej głowie.

– Do jakiej pracy? – zapytałem z zainteresowaniem.

Zdałem sobie sprawę, że tak naprawdę niczego o niej nie wiedziałem. Co lubiła, czym się zajmowała na co dzień. Kompletnie nic. Ostatnio widziałem ją kilka lat temu, kiedy była jeszcze niemal dzieckiem. A teraz? Stała się piękną, młodą kobietą. Miała długie włosy w kolorze mlecznej czekolady. Gdy się uśmiechała, jej brązowe oczy połyskiwały. Miała drobne dłonie, którymi nerwowo skręcała papierową chusteczkę.

– Szyję stroję – odpowiedziała.

Była zwykłą dziewczyną o młodzieńczej urodzie, a jednak coś nie pozwalało mi oderwać od niej wzroku.

– Jesteś projektantką? – Uniosłem brwi z zaskoczenia.

Ojciec zapewne by o tym wspominał.

– Chciałabym, ale do tego potrzeba i znajomości, i pieniędzy. Uwielbiam to. To moja pasja.

– Talent też się przyda. Tego nie kupisz nawet za miliony. Masz do tego talent?

– Chyba, nie mnie to oceniać. – Wzruszyła ramionami.

– To może kiedyś ja to ocenię?

– Em… – zmieszała się lekko. – Może. – Jej policzki się zaróżowiły.

Czyżbym ją zawstydził?

– No dobra, to co mi polecasz do jedzenia, bo wszystkie te nazwy brzmią dla mnie bardzo dziwnie.

Zaśmiałem się lekko, biorąc do ręki kartę dań. Widać, że nie przywykła do bogactwa i luksusu. Ale swoją drogą było to nawet miłe. Zazwyczaj chodziłem na kolację z kobietami, które zamawiały najdroższe dania i krzyczały na kelnera, kiedy spóźnił się tylko o minutę. Ona wydawała się zupełnie inna, a do tego taka swobodna i spokojna. Nie wstydziła się zapytać, gdy czegoś nie wiedziała. Emanowała z niej radość, której mnie brakowało.

– Ja chętnie wybieram pilaw, ryż z mięsem i warzywami, tutaj podają go z pysznym sosem, ale goście chwalą sobie także dolmy, ponoć nigdzie nie robią tak dobrych.

– Brzmi apetycznie, lecz wybór jest trudny.

– Zawsze możesz wziąć jedno i drugie do spróbowania.

– I to chyba będzie najlepszy sposób. – Zaśmiała się.

Wydawała się taka swobodna i naturalna. Nie mogłem oderwać od niej wzroku. Obserwowałem rysy jej twarzy, czekoladowe oczy, pełne usta. Kiedy ostatnio ją widziałem? Dziesięć…? Tak, dziesięć lat temu.

– Chciałeś porozmawiać – podjęła temat. – Bardzo zasmuciła mnie wieść o śmierci twojego ojca. Wybacz, zapomniałam złożyć ci kondolencji…

– Dziękuję. – Skinąłem głową. – Wiem, że dla ciebie to także strata. Pewnie byłaś zła, że nie zostałaś zaproszona na pogrzeb.

– Och… Przyznam, że trochę mnie to zabolało, ale rozumiem, że chciałeś prywatności…

– Sama wiesz, kim był mój ojciec, jakie pieniądze i wpływy ma moja rodzina, nie chciałem sztuczności ze strony jego wrogów czy mediów – stwierdziłem.

– Rozumiem. – Pokiwała głową. – A co do twojej obietnicy…

– Na łożu śmierci obiecałem mojemu ojcu, że zajmę się tobą. Na początku myślałem, że chodzi jedynie o pieniądze, a wtedy on stwierdził, że planował zaaranżować nasze małżeństwo, ale nie starczyło mu czasu…

– Och, to przykre – weszła mi w zdanie. – To znaczy przykre, że nie starczyło mu czasu i tak szybko odszedł. Był cudownym człowiekiem.

Wydawała się szczera w swoich słowach. Na pewno i ją to zabolało, ale na ile było to prawdziwe, a na ile martwiła się o pieniądze? Prawda była taka, że przecież nie znałem jej zbyt dobrze, a w swoim zawodzie przekonałem się, że nierozsądnie jest ufać komuś bezgranicznie.

– Tak, ale cóż, takie jest życie. – Odchrząknąłem. – Rzecz w tym, że chcę spełnić wolę ojca, sama rozumiesz, że był dla mnie ważny i staram się nie łamać danego słowa.

– Rozumiem. – Pokiwała głową. – Głupio byłoby mi samej o to prosić, ale rzeczywiście pomoc finansowa od twojego ojca bardzo ratowałaby moją sytuację. Nie chcę, żebyś myślał, że chodzi tylko o pieniądze, naprawdę był dla mnie ważny. Często rozmawialiśmy. Był dla mnie jak ojciec.

– Wiem! – przerwałem jej, zanim znowu zaczęłaby się tłumaczyć. – O kwestie finansowe nie musisz się martwić. Tak jak do tej pory będziesz dostawać co miesiąc przelew. Skoro taka była wola mojego ojca, nie zamierzam jej zmieniać, a mnie ta suma naprawdę nie robi różnicy. Chciałem porozmawiać o tym drugim aspekcie.

– Ach, no tak…

Dziewczyna milczała, choć liczyłem, że jakoś podejmie ten temat, bo szczerze mówiąc, nie miałem bladego pojęcia, jak zacząć. Nie chciałem wchodzić z butami w jej życie i zmuszać do małżeństwa. Może kogoś miała? Może była zakochana? Może nie chciała ślubu? Była jeszcze młoda, miała dwadzieścia dwa lata i wątpiłem, żeby jej priorytetem był ślub z obcym mężczyzną. Do tego pochodziła z zupełnie innego środowiska niż ja. Czy to miałoby sens? I czy warto było tak ryzykować i się męczyć dla woli ojca.

– Chodzi o małżeństwo – podjąłem. – Nie mam pojęcia, co o tym myślisz, sam byłem bardzo zaskoczony, kiedy ojciec mi o tym wspomniał, lecz nie miałem już czasu, by z nim o tym porozmawiać.

– Szczerze mówiąc, sama nie wiem, co myśleć – odparła, zakładając kosmyk włosów za ucho. – Do tej pory nie myślałam o małżeństwie. Nie chodzi o ciebie, jesteś bardzo przystojny, ale w zasadzie się nie znamy.

Wydawała się lekko zakłopotana, jakby nie chciała mnie urazić. To było całkiem urocze. Ale w ten grzecznościowy sposób, gdy ja przejmowałem się jej zdaniem, a ona moim, nie dało się dojść do porozumienia. Musieliśmy coś ustalić.

– I może właśnie to powinniśmy zmienić – zasugerowałem. – Nie widzieliśmy się od lat, w zasadzie nie wiem, czym się zajmujesz, co robisz. Tak jak zauważyłaś, nie znamy się.

– Chcesz sprawdzić, na co wydaję pieniądze twojego ojca? – zapytała, marszcząc przy tym brwi. Chyba nie była zadowolona.

– Teraz to są moje pieniądze i nie, nie chcę cię sprawdzać – odparłem. – Chcę cię poznać.

Dziewczyna wyglądała na lekko zaskoczoną, a po panującej między nami ciszy wnioskowałem, że zastanawia się nad moimi słowami.

– Co masz na myśli, mówiąc „poznać cię”? – zapytała. – Chcesz dowiedzieć się o mnie czegoś więcej dlatego, że gryzą cię wyrzuty sumienia, bo obiecałeś coś ojcu? Ma to być forma przyjacielska czy mamy chodzić na randki? Może nie jeżdżę limuzynami i nie jadam w drogich restauracjach, ale cokolwiek o mnie sądzisz, nie potrzebuję jałmużny – powiedziała i odsunęła krzesło, a ja natychmiast złapałem ją za dłoń i gestem nakazałem, by została. Nie chciałem, by uciekła.

– Nie, nie. Nie o to mi chodziło. – Energicznie pokręciłem głową. – Po prostu nie mogę ot tak zignorować woli ojca, rozumiesz? Też nie jestem do tego przekonany, ale czuję, że sumienie nie pozwoli mi nawet nie spróbować, bo to tak, jakbym go zdradził. Nie zamierzam jednak cię do niczego zmuszać. Chcę tylko dać nam szansę, którą on zapewne by nam dał, gdyby nadal żył. Kilka spotkań, lepiej się poznamy i wtedy zobaczymy, czy się dogadamy. Co ty na to?

Wychodząc na to spotkanie, nie byłem pewien, jak ono się potoczy. Im dłużej jednak przebywałem z tą dziewczyną, tym bardziej mnie ona ciekawiła, a ja czułem potrzebę, aby ją lepiej poznać. Jej wygląd także mnie przyciągał. Nie mogłem pozwolić, by nasze pierwsze spotkanie okazało się ostatnim.

– Zgoda – odpowiedziała w końcu. – Poznajmy się.

Rozdział 3

Layla

Wychodząc z restauracji, byłam, lekko mówiąc, w szoku. Dawno nikt nie zrobił na mnie takiego wrażenia jak Ates.

Gdy weszłam do tej ekskluzywnej restauracji, widziałam tylko jego wzrok. Wiedziałam, jak wygląda, bo Evin pokazała mi w Internecie jego zdjęcie sprzed kilku lat. Musiałam przyznać, że już fotografia zrobiła na mnie wrażenie, ale na żywo… Gdybym nie umiała panować nad emocjami, to wydukałabym tylko kilka słów w jego obecności. Peszyło mnie jego towarzystwo, a jednocześnie intrygowało.

– Pańskie auto – powiedział mężczyzna, wysiadając z ekskluzywnego, czarnego pojazdu.

Nie znałam się na markach, ale nie przeszkadzało mi to ocenić tego samochodu. Wyglądał na drogi i zapewne taki był.

– Dzięki – odparł Ates, a potem otworzył drzwi od strony pasażera i zaczekał, aż wsiądę.

Siedziałam na skórzanej kanapie, Ates zajął miejsce obok mnie i niespiesznie uruchomił silnik. Pomruki auta wprawiły mnie w głośny śmiech, który próbowałam ukryć, zasłaniając usta ręką.

– Coś nie tak? – spytał, włączając się do ruchu.

– Pierwszy raz jadę takim samochodem. Jest… Jest niesamowity – odparłam, ale po chwili mina mi zrzedła.

Nie mogłam podać mu swojego adresu, bo dowiedziałby się, że nie jestem tą, za którą się podaję. Postanowiłam pospiesznie zmienić taktykę.

– Podwieź mnie na przystanek, do domu sama dotrę – oznajmiłam, ale on pokręcił głową.

– Wykluczone. Odwiozę cię do domu.

– To zbyteczne, ja…

– Evin, już powiedziałem! – zaznaczył ostro i stanowczo, więc podałam mu adres i zamilkłam na resztę drogi.

Trochę mnie bolało to, że udaję przyjaciółkę. Chciałam mu wykrzyczeć: „Nie jestem Evin, jestem Layla i bardzo mi się podobasz!”, ale nie miałam wyjścia. Obiecałam przyjaciółce. Zresztą wątpiłam, że coś między nami może się narodzić. Zapewne spotkamy się kilka razy, a on stwierdzi, że nie jestem godna jego uwagi.

Przyglądałam mu się w ciszy. Miał na nadgarstku złoty zegarek, który zapewne kosztował tyle, że ja przez rok bym na niego nie zarobiła. Garnitur Atesa był uszyty z drogiego materiału. Wiedziałam, bo znałam się na tym. Tkanina była gładka, lekko połyskiwała w promieniach majowego słońca. Idealnie przylegała do ciała i nie gniotła się przy każdym ruchu. Mimowolnie spojrzałam na swoją skromną sukienkę z krótkimi rękawami. Była beżowa, kończyła się w połowie łydki i miała marszczenie w talii, by wysmuklić moje ciało.

Lubiłam ją, ale przy tym mężczyźnie czułam się jak kopciuszek na balu. On wyglądał jak z żurnala, a ja… Widziałam wyraźnie różnice, a mimo to moje serce wariowało na myśl, że jeszcze spotkam się z Atesem.

Był ode mnie starszy o dziewięć lat i wcale mi to przeszkadzało. Mogłabym nawet powiedzieć, że imponowało mi to. On był przystojnym mężczyzną, ja zwykłą, prostą dziewczyną, a jednak pragnął się ze mną ponownie spotkać.

– Długo będziesz mi się przyglądała? – spytał, nie patrząc mi w oczy.

– Oj, wybacz… Ja…

Nie wiedziałam, co powiedzieć. Myślałam, że bardziej skupił się na jeździe niż na mnie.

Gdy ponownie podniosłam wzrok, napotkałam jego oczy zwrócone w moim kierunku.

– Patrz na drogę – upomniałam go, skupiając wzrok na przedniej szybie. Czułam, że policzki mi różowieją z zażenowania.

– Jesteśmy na miejscu – oznajmił, a do mnie dopiero teraz dotarło, że faktycznie dotarliśmy pod mieszkanie Evin.

– Och, nie zauważyłam. Dziękuję za odwiezienie i…

– To kiedy możemy się spotkać? – wszedł mi w słowo.

– Kiedy? Nooo… Nie wiem – odparłam inteligentnie.

Naprawdę nie wiedziałam kiedy. Miałam dużo zobowiązań. Szykowałam suknię wieczorową dla klientki i musiałam poświęcić czas na projekt. Nie mogłam zaniechać swoich obowiązków, by się z nim zobaczyć.

– To może piątek? – zaproponował, a ja zamiast dobrze to przemyśleć, po prostu kiwnęłam głową. – Przyjadę po ciebie o szóstej, bądź gotowa.

– Jasne. To… do widzenia – odparłam, wysiadając z auta.

Oczywiście, nie byłabym sobą, gdybym zrobiła to jak każdy normalny człowiek. Nie, ja musiałam zahaczyć o próg auta i wyleciałam z niego z głośnym hukiem.

– Evin, nic ci nie jest? – spytał.

– Nie, nie, wszystko gra.

No, oprócz tego, że miałam plamę na tyłku.

Pospiesznie się pozbierałam, machnęłam do niego ręką i wbiegłam do klatki schodowej, a potem na drugie piętro, gdzie mieściło się mieszkanie Evin. Trzęsącymi się dłońmi wcisnęłam klucz w zamek, przekręciłam go i weszłam do środka.

Myślałam, że będę sama w domu, ale z kuchni dochodziło dziwne skwierczenie, więc ostrożnie weszłam do pomieszczenia i napotkałam moją przyjaciółkę pichcącą jakieś danie.

– Jak było na randce? – spytała, przerzucając kawałek mięsa w garnku.

– On chce się spotkać jeszcze raz – odparłam, a Evin zagwizdała pod nosem i otworzyła szerzej oczy.

– Oczarowałaś go.

– Nie przesadzaj. Ja? – Wskazałam na siebie palcem z niedowierzaniem. – Nie, na pewno nie.

– Layla, jesteś cudowną, mło…

– Ale on uważa, że ja to ty! – przerwałam jej, a potem poczłapałam do salonu i głośno klapnęłam na kanapę.

Po chwili dołączyła do mnie Evin i mocno objęła mnie ramieniem.

– Nie przewidziałam tego, że on będzie chciał się z tobą spotykać.

– Powiedział, że chce mnie lepiej poznać, bo nie może ot tak zbagatelizować słowa danego ojcu. Obiecał mu, że ożeni się ze mną, w sensie z tobą, i dlatego chce mnie, a w zasadzie ciebie, poznać.

– Dobra, bo jak ty to tak mówisz, to staje się jakieś zagmatwane – oznajmiła Evin, a później zaczęła krążyć po pokoju. – Spotkasz się z nim jeszcze raz, on uświadomi sobie, że nic was nie łączy, i da sobie spokój.

– A jeśli nie? – dopytywałam się.

Bałam się kolejnych spotkań, a jednocześnie martwiło mnie, że mogłabym go więcej nie zobaczyć. Taki paradoks.

Nigdy nie wierzyłam w miłość od pierwszego wejrzenia, ale… Moje serce drżało, gdy tylko myślałam o Atesie. Sprawiał, że moje ciało płonęło żywym ogniem. Nigdy dotąd nie zaznałam takiego uczucia.

– To wtedy będziemy się martwić – dodała przyjaciółka, wytrącając mnie z zamyślenia. – Przystojny jest? – spytała po chwili.

– Tak.

Evin przewróciła oczami, gdy odpowiedziałam jej jednym słowem.

– Podoba ci się – stwierdziła.