Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Betty i Sellena, dwie miłośniczki wyścigów samochodowych i imprezowego życia, starają się rozwikłać tajemnicę zaginięcia młodej dziewczyny. W swoich poszukiwaniach natrafiają na organizacje przestępcze, a ich szefowie usilnie starają się zniechęcić dziewczyny do ich prywatnego śledztwa.
Czy dziewczynom uda się dotrzeć do prawdy? A może silne emocje i pragnienia sprowadzą je na drogę przestępstw?
Trzymający w napięciu romans.
Nie brakuje w nim pięknych kobiet, szybkich samochodów i namiętności.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 429
Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Seksualność jest wielką siłą i kartą przetargową o dużym nominale. To sprawia, że ma tak wysoką cenę.
Miłość bardzo łatwo pomylić z seksualnym pożądaniem, które miota naszym ciałem wedle własnego uznania. Taka żądza potrafi zmienić życie w raj lub pasmo udręczenia. Lubimy jej się poddawać, choć nasze przyzwolenie nie ma większego znaczenia, ponieważ pożądanie zawsze będzie kierować człowiekiem. Sprawia, że rośniemy w siłę, przez co ostatecznie dajemy sobie przyzwolenie na łamanie granic drugiej osoby. Czujemy się pewnie, dominując nad uległością partnera.
Władza i pieniądze czynią nas bezwzględnymi.
***
– Matteo! Jedziesz, kurwa, czy nie? Obleciał cię strach?
– Nie licz na to. Dzisiaj znów cię pokonam – burknąłem do Aspla. Doskonale wiedział, jak bardzo mnie wkurwia. Podstawiłem dwie szybkie fury na linię startu. Czarne bestie, których pomrukiwania brzmią tak piękne, że w moim odczuciu to czysta symfonia. Kocham ten dźwięk. Koi moje serce i zbolałą duszę.
– Ścigamy się do momentu krytycznego, punktu zero. Tak jak zawsze.
– Zbyt duże ryzyko, Aspel!
– Nie dla mnie. Jeśli się boisz to twój problem, Matteo.
– Chciałbyś, co? Twoje niedoczekanie. Znasz mnie. Ja nigdy nie odpuszczam!
– To się okaże. Gala jest dzisiaj wieczorem i to ja będę bestią. Muszę coś zaliczyć.
– Nie przeleciałeś nic na mieście. Jaka szkoda. – Uderzam w czuły punkt.
– Dzisiaj odrobię sobie z nawiązką. – Aspel był cały podjarany i kładąc rękę na kroczu, poprawił spodnie.
– Skup się na wyścigu, skurwielu! – syczę, bo ten palant doprowadza mnie do szału.
– Jedziemy równymi autami. Proponuję bmw, niski profil, równe silniki o pojemności 2.8 cm3.
– Kosiarki, ale mogą być – odpowiadam niskim tonem i kierujemy się na linię startu do samochodów.
Wsiadam. Odliczamy do startu. Ruszamy.
Dodaję gazu. Silnik pięknie wchodzi na obroty. Wciskam moc do dechy. To jest to, co kocham. Tego nie da się z niczym porównać ani opisać. To się czuje. To uczucie wolności i prędkość, która wyzwala. Jej słodki smak pozwala choć na chwilę zapomnieć o problemach. Resetuję głowę, czując ulgę i spokój. Jedź albo giń!
– Będę pierwszy, jak zawsze. Aspel to cienias, brak mu doświadczenia.
Maszyny idą równo i zacięcie. Redukuję bieg i dodaję gazu. Jestem na prowadzeniu. Aspel siedzi mi na zderzaku. Desperacko usiłuje mnie wyprzedzić. Wiem, że nie ma ze mną szans. Jestem najlepszy. Uśmiecham się szyderczo, przekraczając linię mety. Zwycięstwo ma słodki smak. Jak zawsze.
Aspel taranuje moje auto. Czuję silne uderzenie w tył samochodu. Wpadam w poślizg, obracając się o sto osiemdziesiąt stopni. Próbuję zapanować nad maszyną. Ma zacięcie, ale mi się poddaje. Ciśnienie uderza mi do głowy i skacze do poziomu krytycznego. Nienawidzę takich dupków.
– Jebany skurwiel! – syczę z pogardą.
PROLOG
W powietrzu czuć zapach unoszących się feromonów i ogromnego napięcia seksualnego, które rozsadza mnie od wewnątrz. Cielesna elektryczność rozpromienia się po całym moim ciele, rozsadzając swoją siłą klatkę piersiową. Z trudem łapię oddech.
Każdy skrawek mojej skóry jest pobudzony. Ciało napięte jest jak struna, czekające w gotowości. Czuję, jak robi mi się wilgotno między nogami. Przygryzam i oblizuję językiem wargi.
Najmniejszy milimetr mojego ciała jest spragniony, a uczucie wyczekiwanego dotyku jest tak silne, że aż wprawia każdy mięsień w rezonans konwulsyjnych drgań. Pragnę całą sobą nawet niewielkiego dotyku. To uczucie wypala mnie od środka. Jednocześnie rozpala moją duszę i potęguje moje pożądanie. Tętniąca w żyłach krew pulsuje intensywnie.
Czuję się jak upojona szampanem, który uderza do mojej głowy ze zdwojoną siłą. Napływ adrenaliny i dopaminy jest moim narkotykiem.
Na nogach mam wysokie szpilki od Christiana Louboutina. Czarne, gładkie pończochy z wyrysowaną z tyłu kreską. Ciało otulone jest seksowną, koronkową bielizną. Jest bardzo delikatna i zmysłowa, chociaż nie zakrywa zbyt wiele. Doskonale jednak oplata moje krągłe piersi i podkreśla mega ponętną pupę. Całość dopełnia gorset wysadzany kryształami i pas do pończoch, oraz choker ze złotym kołem. Na karku do zapinki chokera przypięty jest złoty łańcuszek, który zwisa wzdłuż pleców, aż do talii.
Długie, falowane blond włosy opadają mi na plecy. Ich najdelikatniejsze nawet muśnięcia działają na mnie pobudzająco. Ręce przewiązane są na nadgarstkach skórzanymi, grubymi pasami ze złotą sprzączką przypiętymi do wysokiego pręgierza blokującego moje ruchy. Dłonie zostały obwiązane czerwoną, aksamitną wstążką tuż nad głową. To symbol seksualnego prezentu, darowanego Bestii.
Pręgierzy jest pięć i tworzą krąg w samym centrum gwiezdnej konstrukcji. Postument złotej gwiazdy lśni zjawiskowo. Kopuła słońca to skomplikowana matryca. Na jej powłoce wyryte są różne, starożytne symbole. Gdy pada na nią promień, odbija go, tworząc świetlną konstelację i niesamowity spektakl zabawy światłem. To uczta dla oczu sama w sobie. Jej blask opromienia wszechobecny mrok. To przepiękny klejnot, który błyszczy jak najdroższa biżuteria, a przy tym wyrafinowana zabawka erotyczna.
Po rozsunięciu pręgierzy na końce ramion gwiazdy z jej wnętrza wyłania się mniejsza replika złotej gwiazdy. To jej „serce”. Erotyczna huśtawka. Można do jej gwiezdnych ramion przypiąć skute kajdanami ręce i nogi. Choker to idealne rozwiązanie do ubezwłasnowolnienia i stworzenia sobie seksualnego niewolnika, wprowadzając huśtawkę w ruch na złotych łańcuchach przypiętych do pręgierzy rozmieszczonych na jej wierzchołkach. Moc bujania wyznaczają ustawienia długości łańcuchów. Ta myśl dodaje całości pikanterii.
Moje ciało wije się w rytm rezonansu i miarowych dźwięków złotych gongów. Z każdą chwilą zwiększa się częstotliwość uderzeń, przyspieszając miarowo. Na krańcach gwiazdy stoją filary z czarnej stali, które płoną żywym ogniem. Płomienie są wysokie. Rozbłyskują i iskrzą jak potężny słup, nadając wnętrzu ciepła.
Z pancernych drzwi na końcu sali wyłania się postać i zmierza wolnymi krokami wprost do mnie. Ma na sobie czarny jedwabny płaszcz z kapturem zasłaniającym twarz. Kroczy wolno w moją stronę. Aura wokół postaci jest mroczna, niebezpieczna i wywołuje uczucie strachu. To potęguje dreszcze i czuję zimny pot na plecach. Poczucie strachu związanego z niebezpieczeństwem podnieca mnie.
Gdy postać jest już blisko, zatrzymuje się i płaszcz osuwa się na ziemię. Moim oczom ukazuje się „Bestia”. To mężczyzna, który jest uosobieniem kobiecych fantazji i pożądania – seksualne zwierzę. Wysoki, o silnych i mocnych ramionach. Wyrzeźbione w każdym możliwym calu, masywne bicepsy i duże silne dłonie. Wyraźnie zarysowane mięśnie brzucha. Muskularne nogi oraz wypukłe pośladki. Dopełnieniem jego sylwetki jest okazała męskość.
To obraz ideału pożądania. Wizerunek siły i niebezpieczeństwa, bomba testosteronu. Samiec alfa, na widok którego płoniesz żarem namiętności. Na samą myśl o nim przygryzam dolną wargę, z trudem łapiąc oddech. Jego spojrzenie rozpala mnie do miliona stopni.
Bestia podchodzi do mnie i spogląda w moje oczy. Szalone, nieoswojone. Swoim spojrzeniem zjeżdża w dół, w kierunku stringów, oblizując usta w prowokacyjny sposób. Jego twarz zbliża się do mojej szyi, a on zaciąga się moim zapachem. Odsuwa się i wolnym, majestatycznym krokiem obchodzi dookoła pręgierzy, zataczając krąg. Mój oddech przyspiesza. Próbuję go uspokoić w chwili, gdy mężczyzna mi na to pozwala, odchodząc na krótką chwilę. Jednak to nie trwa długo. Potężna dłoń ściska mi gardło, a jego twarz zanurza się w moje włosy. Czuję, jak się powstrzymuje. Jego usta kąsają mi szyję, szepcząc do ucha prowokacyjnie:
– Chcę poznać twój zapach. Przeciągnąć granicę zaufania. Do jakiego momentu mi pozwolisz, zanim użyjesz hasła bezpieczeństwa? Dobrze wiesz, co jest nagrodą. Wiedz, że musisz sobie zasłużyć na nią. – Uśmiecha się w trochę cwaniacki sposób. – Nie zawiedź mnie. – Brzmi surowy głos, a ja wyczuwam w nim ostrzegawczy ton.
Kciukiem prawej ręki zatacza kółko na ustach. Spogląda na mnie, odciągając mój wzrok utkwiony w jego kroczu. Automatycznie mój kręgosłup wygiął się w łuk, gdy jego palce wśliznęły się we mnie. Z moich ust wydobywa się jęk. Czuję, jak wbija się we mnie i cofa. Wtedy przychodzi rozkosz. Miarowe ruchy sprawiają, że wzdycham w amoku, pragnąc więcej.
On chwyta mnie za kark i wsuwa mi język w gardło. Nasze usta scalają się. Ssie moje wargi. Mocno i zachłannie. Czuję jego silne pożądanie i podniecenie, które z każdą sekundą przybiera na sile. Dłonią poddaje torturom moje piersi. Zatacza na nich kręgi, a z czasem kąsa je zachłannie. Robią się twarde. Bardziej podatne i wrażliwe na dotyk. Jego chęć posiadania mnie jest ogromna. Oczy ciemnieją. Klatka piersiowa i szyja napinają się do granic, wytyczając mapę napiętych żył, tętniących w przyspieszonym rytmie.
Język schodzi coraz niżej, aż do koronkowych stringów. Przyznam, że uczucie mokrej koronki na rozpalonej z pożądania skórze jest niezwykle stymulujące. Zrywa moje majtki zębami i pieprzy moje wejście językiem.
Najpierw robi to powoli i leniwie, przechodząc stopniowo i zwiększając tempo. Fala orgazmu rozlewa się po moim ciele. Od środka ud aż po kręgosłup. W głowie mam tylko jedną myśl. Pragnę go całym moim ciałem, które upaja się orgazmami przychodzącymi jeden po drugim. Doznania, które mi serwuje swoimi torturami, dają rozkosz.
Gdy opadam z sił, obraca mnie jednym ruchem. Moje ręce przywiązane do pręgierza zjeżdżają w dół i wysuwa się barierka, o którą mogę się oprzeć. Ręce Bestii wodzą po moim kręgosłupie w górę i w dół, dając przyjemne uczucie rozluźnienia. Bada moje ciało złaknione pieszczot i jego dotyku. Jego rozgrzane dłonie przynoszą uczucie ulgi. Wtedy silnie łapie za mój kark. Chwyta za włosy i pociąga je w swoją stronę. Kiedy odchylam głowę do tyłu i wyginam kręgosłup, jego palce znów wślizgują się we mnie. Tak jakby sprawdzał, czy jestem gotowa, choć wie to doskonale. Bestia w końcu wbija się we mnie i pieprzy, zniewalając do końca.
Gwiezdna kopuła zaczyna się rozsuwać. Z jej wnętrza wynurza się niewolnicza huśtawka. Mężczyzna dotyka mojej klatki piersiowej, gładzi ją w górę i w dół, patrząc, jak jego ręka tonie pomiędzy moimi piersiami. Zaciąga się tym widokiem, biorąc głębokie wdechy.
Popycha mnie jednym ruchem ręki na czarną jedwabną poduszkę, ułożoną na huśtawce. Kiedy siadam pochyla się nade mną, całując moje piersi. Rękami przypina moje nadgarstki skórzanymi pasami, przytrzymuje je i zaciska, aż w końcu wędruje dłońmi w dół, wzdłuż mojego ciała aż do kostek.
Czuję wspaniały dreszcz, który przeszywa całe moje ciało. Kręgosłup wygina się w łuk. Bestia uśmiecha się. Widzę jego dzikie i zwierzęce oczy. Wolnym krokiem obchodzi huśtawkę dokoła, upajając się widokiem mojego zakutego w kajdany ciała. Jestem całkowicie bezbronna i zniewolona, a on może zrobić ze mną, co tylko chce.
Spogląda na mnie, znów łapie za włosy. Wzrokiem dyscyplinuje ciało.
– Zrób to! – rozkazuje.
A ja TO zrobiłam. Sama tego pragnęłam. Chcąc rozsmakować się jego smakiem i zapachem. To była mieszanka nas obojga.
– Mocniej, o tak, właśnie! – jęknął z uznaniem. Długo nie musiałam czekać i poczułam, jak ciepła fala zalewa mi gardło. Byłam przywiązana, zaspokojona i spokojna, tylko dlatego, że tego chciałam.
Bestia był nienasycony. Miał ochotę na więcej. Przeszedł spokojnym krokiem i stanął pomiędzy moimi nogami, upajając się moim widokiem, dostępnym jak na złotej tacy. Przygryzł wargi, zaciągając głęboko powietrze do płuc. Złapał mnie za kostki, a huśtawka balansowała, poddając się rytmowi uderzeń, kiedy mnie pieprzył. Najpierw powoli i spokojnie. To jak zalewanie silnika olejem, który wypełnia wszystkie jego zakamarki, otulając każdą metalową część, chroniąc przed zatarciem. Ruszamy razem, rozgrzewając nasze zawory i stopniowo zwiększając ich prędkość. Dźwignia biegów naszych przekładni zwiększa moc i prędkość naszego pożądania. Uwielbiam to. Jazdę na pełnym gazie. Lubię poddawać się jego tempu. To moja Bestia i nasza jazda.
Rozsmakowywałam się każdą chwilą doznań i rozkoszy, jaką mi ofiarował, szczytując razem ze mną. Uczucie dopełnienia w tym samym momencie jest sukcesem i spójnością naszych ciał, które były tak siebie spragnione. Jego twarz była opromieniona zadowoleniem, uczuciem triumfu i ekstazą. Jego oczy błyszczały sytością. Tu zwycięstwo świętuje zaufanie, a uległa ja zdaję się na wolę swojego pana. Poddanie i rozkaz. Dwa światy ścierających się ze sobą płci, gdzie bezwzględnie granice nie mogą zostać przekroczone, bo wtedy relacja rozpada się. Pytaniem jest, do jakiego momentu pozwolisz się posunąć i zaufasz – ty ryzykujesz.
Na nasze rozgrzane i rozpalone ciała spłynęła fala zraszanej wody, która przyniosła ulgę i ukojenie. W tej chwili nie liczyło się nic. Uczucie wolności i beztroski było dominującym uczuciem mojego serca. Kajdany z moich nóg opadły, a huśtawka uniosła moje ciało do góry. Krople wody powoli przepływały po moim ciele, dając uczucie spełnienia.
Po lewej stronie słonecznej matrycy na drewnianych postumentach, zatopionych w bezbarwnej żywicy i oświetlonych od spodu, stały prysznice obłożone szybami ze wszystkich stron. Szkło kabiny było oświetlone ledowym światłem, a w jej wnętrzu ociekająca błękitnymi strumieniami woda.
Uwielbiam dźwięk opadających kajdan. Jest oznaką tak bardzo wyczekiwanej i upragnionej przeze mnie chwili. To daje mi poczucie wolności, w znaczeniu wielowymiarowym, nie tylko seksualnym. Pozwala spojrzeć na wszystkie aspekty mojego życia z zupełnie innej perspektywy. Stan poddania jest podjętą przeze mnie decyzją, na który godzę się ja i moja cielesna królowa.
Otwieram oczy i spoglądam w dół. Moje nogi w przepięknych szpilkach, które są arcydziełem mistrza, a obok nich kajdany, symbol zniewolenia i ubezwłasnowolnienia. Petarda, która jest splotem mojego sensu istnienia.
Bestia chwyta mnie w swoje ramiona, podrywając moje nogi do góry i dla ukoronowania jako swojej bogini zanosi mnie pod prysznic. Delikatne krople wody spływają po naszych ciałach. Jego oczy karmią się uczuciem sytości mojego nagiego kobiecego ciała. Wodzi po nim dłońmi, pieszcząc każdy jego fragment. Na dłonie nalewa balsam do mycia, umieszczony w złotej misie tuż przy szklanych drzwiach. Balsam jest tak delikatny w dotyku jak jedwab i pieści moje ciało z każdym jego dotykiem. Jest jak erotyczny masaż wprawiający mnie w stan ekstazy. Odwracam się plecami do Bestii. Sprawia, że pomiędzy moimi nogami wzbiera napięcie. Przygryzam dolną wargę, ciężko wzdychając, kiedy jego ręce wędrują po moim kręgosłupie aż do krańca moich pośladków, a jego palce docierają w moją strefę intymną. Zaciągam powietrze mocno i wypuszczam, aż schodzi ze mnie całe ciśnienie. Czuję ulgę i błogość. W moich uszach docierają ledwo słyszalne dźwięki gongów, które próbują przebić się przez cudowną muzykę zespołu Epica. Jej mocne dźwięki grają w mojej duszy na pełnej petardzie.
Odwdzięczam mu się takim samym erotycznym masażem, dbając o każdy skrawek skóry. Moje dłonie wędrują po jego karku i szyi, obojczyku i silnych ramionach. Ich dotyk przesuwa się w kierunku brzucha i imponującego sterczącego penisa. Moja dłoń dotyka jego czubka, zataczając kciukiem kółko, a dłoń zaciska się i owija go palcami, zjeżdżając w dół do nasady. Łapiemy obydwoje głęboki wdech, aby na chwilę się zatrzymać.
Widok był okazały. Padające światło cudownie oświetlało idealnie wyrzeźbione ciało, po którym ściekały krople wody.
Słoneczna matryca przekręciła się w prawą stronę, tak jak wskazówki zegara, przełączając kolej zębatek całego mechanizmu. Gwiazda przekręciła swoje ramiona o jedną pozycję do kolejnej rundy. Dźwięk gongów zwielokrotniał częstotliwość uderzeń, wprawiając w delikatny amok, który potęgował uczucie doznań.
Bestia wyciera i okrywa moje ciało jedwabnym płaszczem. Porywa mnie w swoje ramiona i stawia znów na matrycy. Ręką łapie za podbródek i całuje delikatnie w usta.
Ten błogostan w jednej chwili przerywa i roztrzaskuje się na milion kawałków. Przez drzwi na końcu hali wkracza z wielkim hukiem czarna postać. Nie widać twarzy, jedynie wysoką i barczystą posturę. Majestatycznie kroczy w kierunku matrycy Shine. Jego obecność jest bardzo tajemnicza, owiana dymem ciemnej aury, która nie zwiastuje niczego dobrego. Czuję strach i niepewność jak w prawdziwym filmie grozy. Staje tuż naprzeciw nas. Jednak nie wkracza na matrycę gwiazdy. Podnosi dumnie głowę – nie widzę twarzy, bo jest zbyt ciemno. Jednym ruchem ręki wyciąga broń, mierząc prosto w głowę Bestii:
– Mówiłem, że cię dopadnę, skurwielu!
– Mogliśmy załatwić to inaczej. Poprzez uczciwy wyścig. – Ton głosu mojego władcy był niski i spokojny. Przeszywający całe ciało na wylot, mrożąc je w sekundę.
– Owszem. Jednak to ja jestem wygranym! – Uśmiecha się szyderczo.
– Honor nie jest twoją mocną stroną. To ja jestem prawem. – Bestia odpiera głosem pełnym powagi.
Pada strzał.
Strzał celny i szybki. W jednej chwili krew rozbryzga się po całej mojej twarzy i ciele, spływając kroplami i strugami po mojej skórze na postument Shine.
Bestia leży na ziemi. Jego silne ciało brodzi w krwawym jeziorze.