Toy Story 4. Biblioteczka przygody. Disney Pixar - Lilly Murray - ebook

Toy Story 4. Biblioteczka przygody. Disney Pixar ebook

Lilly Murray

4,6

Ebook dostępny jest w abonamencie za dodatkową opłatą ze względów licencyjnych. Uzyskujesz dostęp do książki wyłącznie na czas opłacania subskrypcji.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

„Toy Story 4” to kolejny tom z serii „Biblioteczka przygody”, a w nim znana z filmu Pixara historia opowiedziana na nowo. Szeryf Chudy zawsze znał swoje miejsce na świecie. Jego życie kręciło się wokół dzieci, a każdy dzień wypełniała opieka nad Andym i Bonnie. Nieoczekiwanie Chudy dostaje szansę, by zadbać o własne szczęście. Po drodze spotyka Pastereczkę Bou, dawną ukochaną, która stała się niezależna i silna, musi uratować z opresji swojego podopiecznego Sztućka – zabawkę zrobioną przez Bonnie, a na koniec tej emocjonującej wyprawy Chudy przekonuje się, jak wielki może być świat, gdy się ma otwarte umysł i serce.

„Toy Story 4” to pełna przygód opowieść o przyjaźni i odwadze, a także o pragnieniu miłości i byciu potrzebnym.

Na końcu tomu młody czytelnik znajdzie osiem stron z kolorowymi ilustracjami prosto z filmu.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 95

Oceny
4,6 (8 ocen)
6
1
1
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
cztacze

Całkiem niezła

Syn mówi (10 lat) ze książka była spoko, tylko trochę za krótka
00

Popularność




Pro­log

Pro­log

Pewnego razu, mniej wię­cej dzie­sięć lat temu, w pokoju chłopca o imie­niu Andy…

Niebo za oknem roz­świe­tliła bły­ska­wica, a po chwili prze­to­czył się potężny grzmot. Zabaw­kowa kow­bojka Jes­sie i jej koń Mustang przy­glą­dali się sza­le­ją­cej burzy z para­petu okna.

– Ja cię! – zawo­łała Jes­sie. – Leje jak z cebra! Mam nadzieję, że wszy­scy wrócą bez­piecz­nie…

Wszyst­kie zabawki wstrzy­mały oddech, gdy w kory­ta­rzu roz­legł się odgłos pospiesz­nych kro­ków.

– Uwaga! – syk­nął Hamm, świnka-skar­bonka. – Andy idzie!

Zabawki znie­ru­cho­miały w momen­cie, gdy do pokoju wpadł pełen ener­gii ośmio­letni Andy. Był prze­mo­czony do suchej nitki, ale na jego buzi malo­wał się pro­mienny uśmiech. Chło­piec rzu­cił narę­cze mokrych zaba­wek na łóżko i popę­dził na obiad.

Ledwo opu­ścił pokój, sze­ryf Chudy wyrwał się z trybu zabawki, zesko­czył z łóżka i pod­biegł do okna. Zmru­żył oczy i prze­cze­sał wzro­kiem ogró­dek.

– Widzisz go? – spy­tał Buzz Astral, figurka straż­nika kosmosu, który dołą­czył do niego na para­pe­cie.

– Nie – odpo­wie­dział Chudy.

– No to ma prze­chla­pane – stwier­dził Cienki, zwie­sza­jąc smutno swój sprę­ży­nowy brzuch.

– Prze­padł na wieki! – jęk­nął dino­zaur Rex i w roz­pa­czy zama­chał krót­kimi łap­kami. – Na wieki wie­ków!

Chudy zesko­czył na pod­łogę i zaczął wyda­wać pole­ce­nia.

– Jes­sie, Buzz, Cienki. Do pokoju Molly. Reszta niech zosta­nie tam, gdzie jest.

Chudy wyj­rzał przez uchy­lone drzwi i popę­dził kory­ta­rzem. Zaj­rzał do pokoju Molly i uśmiech­nął się na widok Bou, por­ce­la­no­wej laleczki, która stała obok swo­ich owie­czek na pod­stawce lampki noc­nej. Bou nale­żała do Molly, młod­szej sio­stry Andy’ego, ale przy­jaź­niła się z Chu­dym i resztą zaba­wek z pokoju chłopca.

Wycięte kształty w wiru­ją­cym klo­szu lampki noc­nej pasterki rzu­cały na ściany pokoju plamy świa­tła w kształ­cie gwiaz­dek.

Chudy zaczął wdra­py­wać się na sto­lik Bou, która od razu odga­dła, że coś się święci. Jed­nym zwin­nym ruchem paster­ską laską pomo­gła mu się zna­leźć na szczy­cie.

– Sytu­acja? – spy­tała.

– Zagu­biona zabawka – odpo­wie­dział Chudy. – Boczny ogród.

– Baca, Maca, Onuca – zwró­ciła się Bou do swo­ich owie­czek. – Pod­nie­ście żalu­zję.

Owce bez zwłoki chwy­ciły w pyski sznu­rek od żalu­zji i zesko­czyły ze sto­lika, cią­gnąc go ze sobą. Żalu­zja pode­rwała się do góry.

Chudy, Bou, Jes­sie i Buzz wyj­rzeli przez okno. W szybę dalej bęb­nił deszcz, przez który trudno było cokol­wiek dostrzec. Ale w końcu mignął im jakiś kolo­rowy kształt. Mały samo­cho­dzik na bate­rie – Ste­ro­wany – utknął w stru­dze błot­ni­stej wody, która pędziła w stronę czar­nej dziury odpływu zie­ją­cej na końcu pod­jazdu. Ste­ro­wany z całych sił krę­cił kół­kami, pró­bu­jąc się ura­to­wać, ale z każdą chwilą coraz bar­dziej się zanu­rzał.

Bou i Chudy wymie­nili szyb­kie spoj­rze­nia, obmy­śla­jąc plan akcji. Znali się tak dobrze, że potra­fili poro­zu­mie­wać się bez słów.

W tym samym momen­cie odwró­cili się do reszty i zawo­łali:

– Ope­ra­cja „Wyciąg”!

Wspól­nie pod­rzu­cili Jes­sie wysoko w powie­trze, żeby mogła odblo­ko­wać okno. Potem Bou otwo­rzyła je swoją laską.

Razem z Chu­dym wychy­lili się znad gzymsu i spoj­rzeli na wal­czący z nur­tem samo­cho­dzik. Bou odwró­ciła się do Chu­dego i z czu­ło­ścią wypro­sto­wała mu kape­lusz. Kow­boj wziął głę­boki oddech, uśmiech­nął się i wsko­czył na grzbiet Cien­kiego. Buzz i Jes­sie przy­trzy­mali zadek Cien­kiego, pod­czas gdy Chudy wziął roz­bieg i wysko­czył przez okno na jego przed­niej czę­ści.

Chudy opu­ścił się wzdłuż ściany domu ata­ko­wa­nej przez sie­kący deszcz i wkrótce dotarł na zie­mię. Szybko spo­strzegł Ste­ro­wa­nego sza­mo­czą­cego się w odpły­wie.

Samo­cho­dzik prze­bie­rał kół­kami w bło­cie, wycią­ga­jąc się w stronę Chu­dego, ale roz­pę­dzona woda spy­chała go coraz dalej. Kow­boj nacią­gnął Cien­kiego naj­da­lej, ale nie był w sta­nie dosię­gnąć autka.

– Sprę­żyna mi się skoń­czyła! – zawo­łał Cienki.

Bou przy­glą­dała się z okna, jak Chudy chwyta jedną z łap Cien­kiego i wyciąga się nieco dalej. Ale nawet to nie pomo­gło.

Chudy zacze­pił pla­sti­ko­wym kół­kiem swo­jego sznurka gło­so­wego o łapę Cien­kiego i rzu­cił się jesz­cze odro­binę do przodu, ale na­dal nie mógł dosię­gnąć autka.

Zer­k­nął do tyłu i zoba­czył, jak Bou wyciąga swoją laskę paster­ską, któ­rej ucze­pił się cały rząd chwyt­nych mał­pek. Małpki zła­pały się laski, a z dru­giej strony chwy­ciły ogon Cien­kiego, wydłu­ża­jąc ich zasięg. Tego potrze­bo­wał Chudy. Wyko­nał potężny skok i pochwy­cił Ste­ro­wa­nego!

Gdy miał pew­ność, że autko mu się nie wyśli­zgnie, dał pozo­sta­łym zabaw­kom sygnał do cią­gnię­cia. Ale ledwo unie­śli się na sprę­ży­nie, na pod­jazd Andy’ego wje­chał jakiś samo­chód. Zabawki robiły, co w ich mocy, ale nie były wystar­cza­jąco szyb­kie. Buzz i reszta przy­ja­ciół wcią­gnęli wyczer­pane autko do pokoju i – TRACH! – okno się zatrza­snęło, zanim Chudy i przed­nia połowa Cien­kiego zdo­łali dostać się do środka.

Chudy wdra­pał się na gzyms i zaj­rzał przez okno. W pokoju mama Andy’ego i Molly roz­ma­wiały z męż­czy­zną z samo­chodu.

– Tak się cie­szę, że ta stara lampa trafi gdzieś, gdzie jesz­cze się przyda – powie­działa.

Sze­ryf z prze­ra­że­niem patrzył, jak mama wkłada Bou, jej lampę i owieczki do kar­to­no­wego pudełka i podaje je męż­czyź­nie. Nie­zna­jomy podzię­ko­wał jej i odwró­cił się do Molly.

– Jesteś pewna, że nie będziesz za nią tęsk­nić? – spy­tał.

– Nie, i tak już jej nie lubię – odparła Molly bez cie­nia waha­nia.

Po chwili cała trójka opu­ściła pokój, a zabawki popę­dziły do okna, żeby wcią­gnąć Chu­dego i Cien­kiego do środka.

– Zaraz, gdzie Chudy? – spy­tał Buzz.

Kow­boj gdzieś znik­nął.

Tym­cza­sem na pod­jeź­dzie męż­czy­zna odsta­wił pudło przy bagaż­niku samo­chodu i zaczął okle­py­wać kie­sze­nie w poszu­ki­wa­niu klu­czy­ków. Gdy ich nie zna­lazł, jęk­nął i pobiegł z powro­tem do domu, osła­nia­jąc twarz przed desz­czem.

Ledwo znik­nął, pudełko drgnęło i wje­chało pod samo­chód. Chudy zaj­rzał do środka i w bla­sku bły­ska­wicy ujrzał Bou pocie­sza­jącą swoje owieczki.

– Szybko! – zawo­łał. – Scho­wamy się w krza­kach, zanim wróci…

– Chudy, już dobrze – powie­działa Bou ze spo­ko­jem.

– Co? Nie! Nie, nie. Nie możesz poje­chać. Dla Andy’ego będzie naj­le­piej, jeśli…

– Chudy, nie jestem zabawką Andy’ego – odparła Bou. Roz­legł się dźwięk otwie­ra­nych drzwi. Zostało im nie­wiele czasu. – Wiesz… – dodała, wpa­tru­jąc się w niego badaw­czo – dzieci wiecz­nie gubią zabawki. Cza­sem zosta­wiają je w ogro­dzie… a cza­sem wkła­dają do złego pudełka. – Pasterka się uśmiech­nęła, jakby na coś liczyła.

Chudy zro­zu­miał: miała nadzieję, że do niej dołą­czy.

– A to pudełko trafi w inne ręce… – powie­dział, roz­wa­ża­jąc jej pomysł. Bez­wied­nie zaci­snął dło­nie na kra­wę­dzi kar­tonu.

Ale nagle z zamy­śle­nia wyrwał go głos Andy’ego.

– Mamo, gdzie jest Chudy? – spy­tał zanie­po­ko­jony chło­piec. Zabawki patrzyły, jak wybiega na dwór. – Ni­gdzie nie mogę go zna­leźć!

Chudy powoli puścił pudełko. Nie mógł opu­ścić Andy’ego. Wie­dział, ile dla niego zna­czy, jak bar­dzo chło­piec go potrze­buje. Bou zro­biło się smutno, ale dobrze rozu­miała, dla­czego Chudy musiał zostać. Wycią­gnęła rękę i po raz ostatni popra­wiła sze­ry­fowi kape­lusz. Otarł­szy kro­plę desz­czu z jego policzka, uśmiech­nęła się i usia­dła obok swo­ich owie­czek.

Kilka chwil póź­niej męż­czy­zna ponow­nie się zja­wił. Samo­chód opu­ścił pod­jazd, odsła­nia­jąc Chu­dego leżą­cego nie­ru­chomo w try­bie zabawki. Kow­boj patrzył za odda­la­ją­cymi się świa­tłami auta, dopóki nie znik­nęły w mroku burz­li­wej nocy.

W tym momen­cie dostrzegł go Andy i z wes­tchnie­niem ulgi wybiegł na deszcz.

– Tu jesteś! – zawo­łał, pod­no­sząc go z ziemi. – Mamo, zna­la­złem!

Mama zago­niła go do środka, krę­cąc głową ze śmie­chem, i zamknęła drzwi.

Zabawki Andy’ego uwiel­biały życie w jego pokoju. Chło­piec był rado­sny i miał bujną wyobraź­nię, dzięki czemu nie bra­ko­wało mu pomy­słów na zabawy. Chudy był jego ulu­bień­cem, co czy­niło z niego przy­wódcę całej paczki. Andy pra­wie się z nim nie roz­sta­wał.

Lecz Andy w końcu dorósł i posta­no­wił prze­ka­zać swoje zabawki komuś innemu. Bon­nie, wesoła dziew­czynka z sąsiedz­twa, bar­dzo przy­po­mi­nała mu jego samego z lat dzie­ciń­stwa. Wie­dział, że komuś takiemu jego zabawki będą mogły spra­wić jesz­cze wiele rado­ści.

Kiedy Andy wrę­czył Bon­nie Chu­dego, dziew­czynka mocno przy­tu­liła sze­ryfa.

– Mój wła­sny kow­boj! – ucie­szyła się. Zaczęła bie­gać w kółko po ogródku, uno­sząc Chu­dego wysoko, zupeł­nie tak, jak robił to Andy. Pocią­gnęła jego sznu­rek i zaśmiała się, gdy odpo­wie­dział mecha­nicz­nym gło­sem: „Jesteś moim naj­lep­szym zastępcą!”.

Andy miał rację – Bon­nie była ide­al­nym dziec­kiem dla jego zaba­wek. Zapi­sała swoje imię na spo­dzie buta Chu­dego i od tej chwili sze­ryf był pewien, że zabawki zna­la­zły się w dobrych rękach. Jed­nak z bie­giem czasu Bon­nie pod­czas zabawy coraz rza­dziej się­gała po Chu­dego. Wkrótce kow­boj zaczął przy­glą­dać się jej z boku.

Roz­dział 1

1

Zabawki Bon­nie tkwiły ści­śnięte w jej sza­fie, cze­ka­jąc na kolejną zabawę.

– Duszno się tu robi – stwier­dziła Tri­xie, zabaw­kowy dino­zaur.

– Gdzie moje ucho? – ode­zwał się Pan Bulwa.

– Au! Ej, prze­stań się roz­py­chać! – zawo­łał Bego­nia, plu­szowy jed­no­ro­żec.

– Sorki – mruk­nęła Tri­xie. – To mój róg.

Dolly, przy­wód­czyni zaba­wek Bon­nie, sta­nęła na ster­cie gier plan­szo­wych.

– Słu­chaj­cie wszy­scy. Chyba wam już mówi­łam: kiedy mama sprząta w pokoju w pośpie­chu tak jak dziś, my lądu­jemy w sza­fie. Przy­zwy­czaj­cie się w końcu.

Chudy prze­cha­dzał się wśród swo­ich przy­ja­ciół, upew­nia­jąc się, że dobrze się czują.

Jes­sie dyszała ze stra­chu. Pobyt w ciem­nej, cia­snej sza­fie wyraź­nie jej nie słu­żył.

– Oddy­chaj głę­boko, Jes­sie – powie­dział Chudy, pró­bu­jąc ją uspo­koić. – Oddy­chaj głę­boko.

Minął Cien­kiego, który z gło­śnym szczę­kiem stu­kał ogo­nem w swoją meta­lową sprę­żynkę.

– Spo­koj­nie, Cienki. Siad. Dobry pie­sek.

Do Chu­dego pode­szła Dolly.

– Sze­ry­fie, czy powin­nam się mar­twić?

– Ależ nie, abso­lut­nie nie – odparł Chudy. – Moja bry­gada to wete­rani. Pora­dzą sobie.

– Dobrze. Spró­buj utrzy­mać spo­kój, dopóki nie dosta­niemy wie­ści.

Chudy zasa­lu­to­wał.

– Tak jest! – powie­dział, po czym poszedł do kąta i zaczął krą­żyć w tę i we w tę.

Buzz przy­glą­dał mu się z nie­po­ko­jem.

– Jak się zapa­tru­jesz na… dzi­siaj? – spy­tał.

– Hm? A dobrze, dobrze – odparł Chudy. – Tak… dobrze. Dobrze się zapa­truję.

Buzz zmarsz­czył czoło, pró­bu­jąc wyczy­tać praw­dziwy nastrój przy­ja­ciela z jego miny. Widział, że sze­ryf bar­dzo się mar­twi cza­sem zabawy, ale ten nie miał ochoty o tym poroz­ma­wiać.

– No to… dobrze – powie­dział w końcu Buzz.

Dolly wyj­rzała przez szpary w drzwiach szafy i popa­trzyła na zabawkę zwi­sa­jącą z gałki do drzwi pokoju.

Zabawka potrzą­snęła nogami, w któ­rych zadźwię­czały małe dzwo­neczki – sygnał, że nad­cho­dzi Bon­nie.

Dolly się odwró­ciła i prze­ka­zała wieść resz­cie.

– No to akcja! Bon­nie skoń­czyła śnia­da­nie. Za moment tu będzie!

– Sły­szy­cie, kochani? – zwró­cił się Chudy do swo­jej dru­żyny. – Nad­cho­dzi wielka chwila. Sprę­żyny nakrę­cone? Bate­rie czy­ste? Stawy odblo­ko­wane?

– Dzięki, Chudy. Przejmę sprawę – wtrą­ciła się Dolly, żeby przy­po­mnieć mu, kto tu dowo­dzi.

– A no tak, wybacz – zre­flek­to­wał się Chudy. Tak długo był przy­wódcą zaba­wek Andy’ego, że przy­wykł do wyda­wa­nia pole­ceń. Wciąż zapo­mi­nał, że teraz sam był sze­re­gową zabawką.

Zabawki uci­chły, gdy w kory­ta­rzu roz­legł się tupot pospiesz­nych krocz­ków. Nagle drzwi szafy sta­nęły otwo­rem, a Bon­nie wrza­snęła:

– Mia­steczko się budzi!

Chwy­ciła zabawki i poroz­sta­wiała je, budu­jąc zabaw­kowe mia­sto.

– Bur­mi­strzyni! – powie­działa, pod­no­sząc Dolly. – Ban­kier! – dodała, bio­rąc Hamma. – Sprze­dawca lodów! – Chwy­ciła Cien­kiego. – Kape­lusz­niczka. – Wycią­gnęła Tri­xie. – Listo­nosz – powie­działa o Buz­zie. – No i sze­ryf! – Bon­nie pode­rwała Chu­dego, ale nie wycią­gnęła go z szafy. Odpięła tylko odznakę z jego kami­zelki i znów rzu­ciła go na pod­łogę. – No to pa! – Bon­nie znów zamknęła drzwi szafy i zaczęła się bawić na pod­ło­dze.

Chudy przy­glą­dał się jej przez szpary w drzwiach. Bon­nie umie­ściła odznakę Chu­dego na koszuli Jes­sie i pod­nio­sła ją wysoko.

– Iii-ha! Sze­ryfka Jes­sie! – zawo­łała. – Wio, Mustangu!

Chudy rozej­rzał się po sza­fie. Uświa­do­mił sobie, że nie jest w niej sam. Obok leżało kilka nie­mow­lę­cych zaba­wek, które przy­glą­dały mu się z poli­to­wa­niem. Kow­boj zigno­ro­wał ich smutne miny i wycią­gnął talię kart, aby zająć sobie czymś czas. Zabawki przy­su­nęły się bli­żej drzwi, żeby przez szpary popa­trzeć, jak Bon­nie bawi się z ich kole­gami w sklep z kape­lu­szami.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki